Nei Jia - Serwis Tomasza Grycana

FAQ - ODPOWIEDZI NA CZĘSTE PYTANIA DOTYCZĄCE SERWISU:

ZESTAW 2

Dostaję bardzo dużo listów, codziennie przychodzi co najmniej kilkanaście e-maili. Pomimo najszczerszych chęci nie mam fizycznych możliwości, aby odpowiedzieć na nie wszystkie. Niestety powstały już olbrzymie zaległości w korespondencji, a poczty ciągle przybywa....

Wiem, że Wasze pytania są dla Was bardzo ważne, ale pomimo najlepszych chęci nie jestem w stanie udzielać każdemu odpowiedzi. Pamiętajcie, że nie jesteście jednymi, którzy wysłali do mnie e-mail tego dnia, a ja jestem tylko jedną osobą, która tworzy ten serwis w wolnym czasie, a nie wielką instytucją z olbrzymim sztabem pracowników. Jeżeli czekacie już bardzo długo, być może Wasz list utonął w nadmiarze korespondencji, proszę o ponowne przysłanie go. Może kolejnym razem się uda....

Sporo e-maili jest niewłaściwie do mnie kierowana, więc zanim coś wyślecie, przeczytajcie uwagi poniżej.


Bardzo dużo osób wciąż myli słowo "neijia" z "ninjia" i traktuje mnie jak wielkiego eksperta ninjitsu. Jestem zasypywany e-mailami z pytaniami dotyczącymi tej japońskiej sztuki walki. Skąd przyszło Wam do głowy, że jestem uczniem mistrza Masaaki Hatsumi albo, że sam jestem mistrzem ninjitsu????? Pisałem już o tym, ale powtórzę jeszcze raz. Nie zajmuję się ninjitsu. Moja wiedza na temat ninjitsu jest niewielka, więc nie przysyłajcie do mnie listów w tej sprawie.


Na początku każdego artykułu, który jest publikowany w "Świecie Nei Jia", znajduje się tytuł i dane jego twórcy. Wiele osób czytając tekst zatrzymuje się na jego końcu, czyli na dole strony i zapomina o informacjach na górze. Ponieważ na końcu znajduje się stopka magazynu z moim adresem e-mail, więc automatycznie przypisują mi autorstwo artykułów i wysyłają mi szczegółowe pytania zamiast do ich prawdziwych autorów. Proszę o bardziej uważną lekturę i wysyłanie listów do źródła informacji, wtedy szybciej otrzymacie odpowiedzi na nurtujące Was problemy.


Bardzo dużo osób uważa mnie za światowej sławy eksperta od Orientu, który zna każdy azjatycki język (sporo pytań dotyczy bardzo rzadkich dialektów). Skąd przyszło Wam to do głowy???? Nieustannie przychodzą do mnie listy z prośba o przetłumaczenie jakiegoś słowa, zwrotu lub całych tekstów. Zwłaszcza studenci z V roku, którzy piszą swoje prace magisterskie (tematyka bardzo szeroka od religii po budownictwo), zasypują mnie tego typu e-mailami. Informuję, że nie znam orientalnych języków, więc nie przysyłajcie do mnie listów w tej sprawie.


Od pewnego czasu modne stały się tatuaże i bardzo dużo osób chce mieć jakiś oryginalny napis na swoim ciele. Nieustannie jestem zasypywany e-mailami z prośbami o przetłumaczenie na orientalne języki zdań typu: "kocham Anię", "kocham Kazia", "naprawdę będę wierny", "miłość do samego końca", itp.... Jak już pisałem powyżej, nie znam azjatyckich języków, więc nie przysyłajcie do mnie listów w tej sprawie.


Cały czas dostaję listy od osób, które chcą, abym zafundował im przelot do Chin lub Japonii, opłacił kilkunastomiesięczny pobyt w klasztorze Shaolin lub Wudang, wysyłał różne materiały szkoleniowe (książki, kasety wideo, płyty DVD). Najwyraźniej mylicie mnie z osobą Św. Mikołaja. Niestety nie jestem tym panem z długą białą brodą i nie rozdaję prezentów.... Też chciałbym pojechać do Chin, ale nie mam za co... :-(.


Interesuję się kinem, ale niestety nie znam osobiście aktorów, o których piszę artykuły. Nie mogę zorganizować spotkania z Jackie Chanem, Stevenem Seagalem czy Jet Li.


Nie jestem lekarzem medycyny orientalnej, więc nie przysyłajcie mi opisów swoich chorób i pytań o lekarstwa.


Dostaję dużo listów typu:
- "Proszę o bardzo dokładne omówienie (ze zdjęciami oraz filmami) i porównanie następujących sztuk walki: "X", "Y" i "Z". Która z nich jest najlepsza, najbardziej skuteczna?"

Odpowiedzi na tego rodzaju pytania, to jak pisanie książki.... Nie mam czasu, aby dla każdego listu prowadzić specjalne badania porównawcze i nad jednym e-mailem siedzieć kilkanaście dni lub tygodni.... Pamiętajcie także, że to co dość prosto można pokazać w ciągu kilku minut, opisuje się przez kilka godzin.....


Wiele osób uczestniczących w kursach "detyktywa-ochroniarza", zasypuje mnie różnymi pytaniami dotyczącymi prowadzonych tam lekcji i prosi o pomoc w odrobieniu zadań domowych. Informuję, że nie jestem ekspertem w tej dziedzinie i nie znam się na przepisach pracy w służbach mundurowych.


Na koniec jeszcze jedno. Nieustannie przychodzą listy kierowane do mnie w liczbie mnogiej. Nie wiem jak jeszcze bardziej czytelniej mógłbym zaznaczyć, że ten serwis jest dziełem tylko jednej osoby.


 

ZESTAW 1

Czy można zaprenumerować magazyn "Świat Nei Jia"?

Nie planuję prenumeraty magazynu. Nie będę go Wam rozsyłał. Musicie wykazać się odrobiną aktywności, aby go dostać. Jest to dwumiesięcznik i wiadomo kiedy pojawi się nowy numer. Nawet jeśli wystąpi niewielkie opóźnienie, to i tak wychodzi on bardziej regularnie niż czasopisma "papierowe" o tej tematyce.

Jak można umieścić artykuł w magazynie "Świat Nei Jia"?

Magazyn "Świat Nei Jia" jak i inne strony mojego serwisu, mają za główny cel propagowanie Sztuk Walki. Wszystkich, nie jednego stylu czy grupy instruktorów. Jestem otwarty na współpracę z każdą organizacją, jak i z pojedynczymi osobami (pasjonatami). Jeżeli chcecie podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem, napiszcie do mnie. Pamiętajcie tylko o zachowaniu praw autorskich nadsyłanych materiałów.
Wystarczy przysłać e-mail z artykułem lub zdjęciami w załączniku. Postarajcie się tylko, aby pliki nie były zbyt duże lub były skompresowane (np. format "zip").

Kradzieże.

Niestety często zdarzają się kradzieże materiałów zgromadzonych w moim serwisie. Kopiowane są "żywcem" całe strony (zdjęcia) i publikowane w internecie. Można zaobserwować trzy rodzaje takich działań:

  • Pierwszy. Dana osoba kopiuje materiały, wycinając wszelkie informacje o ich prawdziwym autorze i podpisuje się pod jego pracą. W ten sposób na przykład najczęściej kradziony jest mój "Słownik" oraz "zbiór linków".
  • Drugi. Kopiowane i publikowane są całe strony bez podania źródła, a na stronie głównej takiego serwisu znajduje się komunikat: "dziękuję autorom za udostępnienie materiałów", choć autorzy (np.: ja) nic o tym nie wiedzą i nigdy nie wyrazili takiej zgody.
  • Trzeci. Dana osoba po prostu informuje o swojej kradzieży, np. (to autentyczny list, który dostałem):
    "Cze.
    Pobrałem od was historię stylu Modliszki, plus dwa zdjęcia."

    To tak jakby w sklepie przechodząc koło kasy powiedzieć "wziąłem sobie czekoladę i piwo", nie zapłacić za towar i myśleć, że jest się lepszym od tego, który schował je pod swetrem i wyszedł.

Przypominam, że wszystkie materiały, które znajdują się w moim serwisie, są publikowane legalnie, to znaczy posiadam bezpośrednią zgodę autora artykułu lub czasopisma, w którym się on ukazał.
Jakiekolwiek kopiowanie danych bez zgody ich twórców i umieszczanie ich na swoich stronach jest zwykłą kradzieżą.
Jeżeli takie działania będą się ciągle powtarzały, przestanę tworzyć ten serwis i zniknie on z internetu.

Szukam informacji o ....

Mam bardzo ograniczone możliwości, dlatego stworzyłem "Kącik Wzajemnej Pomocy". Być może ktoś z odwiedzających mój serwis, będzie w stanie rozwiązać Wasze problemy.
Jeżeli szukacie:
- informacji o jakiejś sztuce walki, jej szkole, nauczycielu, uczniach w danym mieście, itp.,
- materiałów z nią związanych (np. książki, kasety wideo, specjalne bronie itp.), lub zmieniliście zainteresowania i chcecie odstąpić swoje zbiory innym, napiszcie krótką notatkę o tym, dołączcie swój adres i prześlijcie do mnie e-mail (na adres: ), w tytule listu napiszcie "KWP" (wtedy wiem, że jest on do opublikowania) i zostanie on umieszczony w "Kąciku Wzajemnej Pomocy".
Aby zapewnić aktualność danych w "KWP", ogłoszenia są kasowane po trzech miesiącach od daty ich publikacji.
Jeśli przez ten czas, nie uzyskacie satysfakcjonujących Was informacji, wyślijcie do mnie list jeszcze raz. Umieszczę go ponownie.

Dlaczego nie ma tutaj informacji o stylu ....?

Kiedy czytam Wasze listy, odnoszę wrażenie, że traktujecie moje strony jak jakiś oficjalny rządowy magazyn, którego obowiązkiem jest podawanie informacji o wszystkim co dzieje się w naszym kraju. Chciałbym podkreślić, że ten internetowy serwis jest dziełem tylko jednej osoby, która (od wiosny 1998 r.) poświęca swój wolny czas na jego tworzenie. Jest on w 100% subiektywny, reprezentuje mój własny, prywatny punkt widzenia i informacje do jakich udało mi się dotrzeć. Nie jestem instytucją, która ma olbrzymie fundusze, by przeczesywać internet w poszukiwaniu wszystkich stron o tej tematyce i płacić autorom za teksty. Z wydawania tego magazynu nie mam żadnych korzyści materialnych, a wręcz odwrotnie, stale dopłacam do niego. Mam w domu zwykły modem i płace spore rachunki w "TP S.A." (m.in. za odbieranie wielomegowych załączników z artykułami z "Worda"). Musze też często odsyłać materiały (np. zdjęcia), które dostaję "zwykłą pocztą", a to też kosztuje.
Moje możliwości są ograniczone. Jeżeli nie ma tutaj tekstów o stylach przez Was uprawianych, mogę powiedzieć tylko jedno. Namawiajcie swoich nauczycieli, aby przysyłali mi artykuły. To jedyna droga. Nie mogę nikogo zmusić, aby przekazał mi swoje materiały. A bez zgody autorów, nie będę ich publikował.

Dlaczego ten serwis ma tak ubogą oprawę graficzną?

Jak mawia stare ludowe powiedzenie: "Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia". Kiedy ktoś ma dostęp do sieci w pracy lub szkole za pomocą stałego łącza lub korzysta w domu z abonamentu "Dialogu", wtedy może sobie spokojnie ściągać rozbudowane graficznie strony. Ja używam zwykłego modemu i linii TP S.A., więc przebywam w internecie jak partyzant we wsi czyli krótko i nerwowo. A że ostatnio jakość połączeń się znacznie pogorszyła, więc przebywanie w wirtualnym świecie w ten sposób wymaga sporo cierpliwości i znacznej gotówki.
Z powodu swoich codziennych doświadczeń, tworzę ten serwis tak, aby ściągał się możliwie jak najszybciej. Zdaje sobie sprawę, że w porównaniu z obowiązującymi dzisiaj standardami, moje strony mają bardzo spartańską oprawę graficzną, ale mój główny cel to przekazywanie cennych (moim zdaniem) informacji. Jeśli sytuacja zmieni się i odczuję, że rzeczywiście korzystanie z internetu jest łatwiejsze i tańsze, wtedy przebuduję całkowicie swój serwis graficznie. Póki co ładne przyciski możecie sobie poszukać gdzieś indziej.
I jeszcze jedno. Wygląd stron, które oglądacie u siebie, jest zależny od wielu czynników (np. rozdzielczość Waszego monitora, rodzaj i wersja przeglądarki internetowej oraz domyślne jej ustawienia itp.), na które nie mam wpływu. Staram się, aby były one zrobione na tyle uniwersalnie, by dało się z nich korzystać na każdym sprzęcie i oprogramowaniu. Są one przez to bardziej proste, ale za to funkcjonalne. Niektórym internautom to bardzo przeszkadza, inni są z tego bardzo zadowoleni. Jak zwykle trudno jest zadowolić wszystkich.

"Czy nie wiecie", "pomórzcie", "opublikujcie"...

Bardzo często dostaję od Was e-maile, w których zwracacie się do mnie w liczbie mnogiej. Kiedy czytam list ze słowami: "(...) gratuluję Wam wspaniałego serwisu internetowego, wykonujecie naprawdę kawał dobrej roboty.(...)", to przyznaję, że mam mieszane uczucia. Z jednej strony miło jest słyszeć, że ktoś docenia moją pracę, ale z drugiej strony pojawiają się wątpliwości, czy te słowa skierowane są naprawdę do mnie. No bo przecież od wiosny 1998 r. tworzę ten serwis całkowicie samodzielnie. Na stronie głównej wyraźnie pisze: "SERWIS TOMASZA GRYCANA", więc dlaczego ciągle pojawiają się te zwroty w liczbie mnogiej? Kiedy czasami pytam Was, dlaczego przysyłacie mi tak sformułowane listy, odpowiadacie, że nie wiecie i sami jesteście tym zdziwieni. Jeden z internautów napisał mi, że ogrom pracy włożony w tworzenie tego serwisu, wydał mu się zbyt duży, by udźwignęła go jedna osoba, dlatego uznał, że autorów jest kilku. Miło jest to słyszeć, ale wolałbym jednak, abyście zwracali się do mnie w liczbie pojedynczej.


 

Strona stworzona przez Tomasza Grycana.

| Powrót do strony głównej |