Kolorowy napis z ideogramami: Świat Nei Jia

NR 21 (GRUDZIEŃ 2001)

SPRZEDASZ DUSZĘ DIABŁU?
Robert Rosłoń

ronin@brebank.com.pl

Sprzedasz duszę diabłu? Ja pytam: po jakim kursie?
Mimo nadal istniejącego interwencjonizmu państwowego i zakusów organów w rodzaju Rady do Spraw Dalekowschodnich Sztuk Walki, kluby w których naucza się Sztuk Walki istnieją na wolnym rynku jako samo finansujące się instytucje sportowe. Tytułowe pytanie, dość swobodne przytoczenie tekstu reklamowego jednego z młodych banków usiłujących wejść na rynek jest kwestią, którą musi rozważyć każdy szef klubu. Istnieją oczywiście kluby, których kadra menedżerska w postaci, trenera, menedżera, dostawcy, itd., to jedna i ta sama osoba która nadal nie zauważa, że obecnie obowiązują inne zasady niż jeszcze kilkanaście, czy kilka lat temu i głośno domaga się dotacji na statutową działalność. Osoby te, trudno ich nazwać menedżerami, nadal uważają, że należy im się coś od innych. Nie przyjmują do wiadomości, że osiągnąć cokolwiek można tylko i wyłącznie ciężką pracą oraz dostosowanie produktu do wymagań klientów. Szef klubu czytający te słowa wykrzyknie: to już nie są Sztuki Walki, sprzedałeś duszę diabłu! Moja odpowiedź będzie prosta: tak sprzedałem, ale po korzystnym kursie.

Czy komercjalizacja ośrodków Sztuk Walki oznaczać musi komercjalizację samej Sztuki? Nie! Trzeba oddzielić profesjonalne prowadzenie klubu od profesjonalnego szkolenia. Tak jak zawodowy menedżer nie musi, ale może znać metodykę prowadzenia zajęć sportowych, tak profesjonalny instruktor czy trener może znać zasady zarządzania klubem, ale mogą to także być dwie różne osoby.

Właśnie, dwie różne osoby, to już podchodzi pod bunt! Szef klubu musiałby oddać część swej władzy delegując uprawnienia innej osobie. Czy jednak będzie to takie straszne? Jesteś trenerem, wyszkoliłeś studenta w duchu Bushido, a więc zna ona słowo lojalność i obowiązek, a więc wie jak postępować mimo posiadanej w twoim klubie władzy. Dzieląc się uprawnieniami pozyskałeś sobie pomocnika, który ten awans potraktował jako nagrodę za lojalność i oddanie. Nie przypomina ci to czegoś? A więc znów powróciliśmy do tradycyjnych zasad zależności wasalnej. Kurs po jakim sprzedaliśmy duszę był korzystny. Sport to wypaczenie Sztuki Walki! Trudno się nie zgodzić z tą kwestią widząc postępowanie zawodników, sędziów i trenerów na wszelkiego typu zawodach. Jednak pomimo, że przypadki nieetycznego zachowania występują, nie są tak częste jak nagłaśniają to media, w tym również branżowe. Weźmy pod uwagę, że większość nieetycznych zachowań to niestety działania instruktorów i trenerów, więc trudno się dziwić postępowaniu ich uczniów. Musimy zachowywać się tak abyśmy byli wzorem dla naszych studentów, a dla kolejnych pokoleń, które przychodzą do naszego klubu przykład powinni stanowić nasi starsi uczniowie. Jeśli już stanowimy przykład, możemy podejść do sportu jak do niezbędnego w Sztukach Walki elementu rywalizacji. Przecież nasz klub nie musi zajmować się sportem stawiając sobie za główny cel osiągnięcie mierzalnego wyniku sportowego. Może to być działalność dodatkowa, tylko dla chętnych, dla których prowadzimy dodatkowe zajęcia przygotowujące do rywalizacji sportowej. W momencie gdy mamy przygotowaną kadrę jedziemy na zawody i słyszy o nas ktoś więcej niż miejscowy wójt i pleban. Przy stosunkowo niskich kosztach robimy sobie doskonałą reklamę w środowisku Sztuk Walki oraz otoczeniu w którym działamy. Kurs naszej duszy idzie w górę.

Marketing, a po co to mi? Porozwieszam kilkadziesiąt plakatów na słupach i przy szkołach i będzie cool! Zastanów się jaką skuteczność mają plakaty wieszane na płotach. No jak? Dużo osób przyszło do twojej sekcji dzięki reklamie zewnętrznej (to właśnie plakaty)? I tutaj kłania się marketing. Pewnie dasz ogłoszenia w gazecie i teraz to będzie na pewno super... Jesteś tego pewien? Wiesz jaki krąg odbiorców czyta gazetę do której dajesz ogłoszenie? Czy czytelnicy mają coś wspólnego z odbiorcami oferowanego przez ciebie produktu? Jeśli tak to śmiało, jeśli tego nie wiesz to się zastanów jeszcze moment. Tak, zastanowiłeś się, dasz ogłoszenia do pisma branżowego. Ta gazetę czytają tylko ludzie zainteresowani Sztukami Walki. Brawo, coraz lepiej, ale czy osoby, które przeczytają twoje ogłoszenie będą chciały przyjeżdżać na drugi koniec Polski aby uczestniczyć w zajęciach? No to jeszcze ogłoszenie w gazecie lokalnej. Coraz lepiej, wydałeś sporo pieniędzy, które mogłeś sporzytkować na sprzęt a efektów nie znasz. Jak to nie znasz, przecież przyszło więcej młodzieży! Tak, ale czy na pewno przeczytali oni ogłoszenia w gazetach, a może to wynik zorganizowanego przez ciebie pokazu w domu kultury? Już wiesz do czego służy marketing? No niezupełnie, pamiętaj, reklama to nie wszystko, jeszcze musisz ułożyć sobie stosunki w mieście, gminie, powiecie. Nie zawsze w zamian za świąteczną kartkę od klubu uzyskasz wymierne korzyści w postaci dotacji na sprzęt lub wyjazdy. Ale może w zamian za pamięć urzędnik zaprosi twój klub na pokazy z okazji święta narodowego? Odmówić nie będziesz oczywiście mógł, ale w zamian dostaniesz bezpłatna reklamę i ktoś w lokalnych władzach będzie ci winien przysługę. To już jest public relations. Twoje akcje zwyżkują, to już prawdziwa hossa! Możesz sprzedać duszę diabłu po bardzo wysokim kursie, możesz skomercjalizować działalność klubu nie tracąc z pola widzenia najważniejszej z zasad: nie odstępować od zasad Sztuki Wojennej.

Powrót do spisu treści


<

Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.