magazyn Świat Nei Jia
NR 31 (SIERPIEŃ 2003)

"FORMY" - NARZĘDZIA DO CZEGO?
Tomasz Grycan

wudang@cis.com.pl

W dawnych czasach umiejętność samoobrony i walki bronią była czymś bardzo cennym. Od jej skuteczności zależało przecież życie. Możliwość zaskoczenia przeciwnika jakąś techniką w pojedynku, decydowała o przetrwaniu. Dlatego skrzętnie ukrywano przed innymi tajemnice praktykowanego stylu. Aby umożliwić samodzielne ćwiczenie obron i ataków, wymyślono krótkie zestawy ruchów, mające symulować prawdziwą walkę. W ten sposób każdy mógł sam doskonalić się w ukryciu.

Tylko na Dalekim Wschodzie rozwinięto te krótkie ćwiczenia w długie sekwencje ruchów, w prawdziwą "walkę z cieniem". W Chinach nazywano je "taolu", w Japonii "kata", dzisiaj popularnie mówi się o nich: "formy". Dzięki nim przez wieki przekazywana była cała wiedza danej sztuki walki. Każda z takich "form" zawierała określony materiał stylu. Była niczym mała encyklopedia. Tłumaczyła jak zachować się w momencie określonego ataku. Osoba zgłębiająca dany system, poznawała kolejne zestawy ruchów, coraz bardziej rozbudowane i wymagające coraz większej sprawności ciała oraz umysłu. Tylko ktoś będący mocno skoncentrowany i wysportowany, był w stanie wykonać bez pomyłki długą sekwencję bloków i ataków, imitującą walkę z wieloma przeciwnikami.

Dla wojowników "formy" były narzędziem do osiągnięcia celu czyli nabycia biegłości w walce. Ich praktyka miała przynieść określony efekt, tylko wtedy były coś warte. Wykonanie określonej sekwencji ruchów kilka tysięcy razy, sprawiało, że w krytycznej sytuacji działało się odruchowo, precyzyjnie i niezwykle skutecznie.

Przez stulecia te układy ruchów podlegały olbrzymiej przemianie. Były dopasowywane do zmieniających się warunków walki. Wprowadzano do nich to co się sprawdzało w pojedynkach, a wycofywano wszystko bezużyteczne. Nikt nie zajmowałby się nimi, gdyby były tylko zestawem baletowych tańców.

Na początku XX wieku szabla, miecz czy włócznia przestały być w użyciu i w wielu sztukach walki zrezygnowano z ćwiczenia form z tymi broniami. Na przykład w Xinjia Chen Taijiquan, stylu stworzonym przez Chen Fake (dziadka mistrza Chen Xiaowang), istnieją tylko formy ręczne. Ich twórca wyszedł z założenia, że we współczesnych czasach tylko taki materiał będzie przydatny.

U progu XXI wieku sytuacja uległa dość sporej przemianie. Obecnie powszechnie ćwiczy się sztuki walki nie dla nabycia umiejętności walki, a dla rozrywki, pewnego rodzaju aktywnej gimnastyki. Bojowa skuteczność zeszła na bardzo odległy plan, a najważniejsza stała się widowiskowość ruchu, jego piękno. Stąd olbrzymia popularność sportowego Wu Shu z prawdziwie baletowymi popisami zręczności. W dzisiejszych czasach umiejętności danego eksperta ocenia się nie po jego skuteczności w realnym sparingu, lecz po ilości form jakie jest w stanie wykonać.

Ostatnio wyciąga się z lamusa wszystkie dawno zapomniane formy z archaicznymi broniami, jak chociażby halabarda czy podwójne haki. Tworzy się także nowe specjalne sekwencje, jak na przykład z wachlarzem czy fletem. Od pewnego czasu bardzo modne są też różne mieszanki kilku sztuk, na przykład formy Taijiquan zawierające fragmenty ze styli Yang, Chen, Wu i Sun.

Ta pogoń za uczeniem się ciągle nowych form, przybrała już całkiem absurdalny wymiar. Obecnie nie wystarczy już znać kilka sekwencji, ważna jest także ich jak największa długość. Powszechnie panuje opinia, że na przykład forma "101 ruchowa" jest lepsza od "100 ruchowej", bo na pewno zawiera jakiś dodatkowy tajemny ruch. Dzisiaj bardzo łatwo można zostać wielkim ekspertem jakiegoś stylu, wystarczy tylko powiększyć jakąś starą formę o kilka dodatkowych ruchów. Im bardziej udziwnionych tym lepiej, łatwiej taki zestaw "sprzeda" się na rynku. Łowcy form na pewno chętnie kupią taki towar.

To co napisałem powyżej, nie oznacza, że poznawanie form nie ma sensu. Oczywiście to nadal bardzo cenne edukacyjne narzędzie, ale jeśli korzysta się z niego w odpowiedni sposób. To znaczy poznaje się nowe rzeczy, kiedy zna się już dobrze stare. Najpierw należy się nauczyć podstaw danego stylu, zanim sięgnie się po kolejny, poważniejszy materiał.

Mistrz Chen Xiaowang pytany o to, co jest najważniejsze w praktyce Chen Taijiquan, zawsze mówi o podstawowym ćwiczeniu, tzw. "rozwijaniu jedwabnego kokonu" ("Chan Si Gong"). Stale podkreśla, że formy są tylko dodatkiem. Bez solidnych podstaw są całkowicie bezużyteczne. Poznawanie zaawansowanych form, np. "Pao Chui" ("Wybuchowych Pięści") lub włóczni czy halabardy, nie ma żadnego sensu bez głębokiej znajomości "Chan Si Gong". Jeżeli nie potrafi się prawidłowo wykonać tego podstawowego zestawu ruchów, to jaki pożytek może przynieść praktyka znacznie bardziej skomplikowanej sekwencji. W ten sposób nabywa się tylko złe nawyki, które potem bardzo trudno jest wykorzenić.

Formy z bronią są zaawansowanym materiałem. Dawniej poznawano je dopiero wtedy, gdy osiągnęło się biegłość w formach ręcznych. W późniejszym etapie praktyki, kiedy ma się solidne podstawy stylu, trening z mieczem, szablą czy halabardą może przynieść wiele korzyści. Doskonale rozwija całe ciało, wzmacnia mięsnie i stawy. Zbyt wczesny kontakt z bronią bez odpowiedniego przygotowania, może nawet doprowadzić do kontuzji. Wiadomo przecież, że używanie jakiegokolwiek przedmiotu, a zwłaszcza ciężkiego, jest trudne. Jeżeli nie ma się odpowiednio mocnych i elastycznych nadgarstków, ruchy są sztywne, "oderwane od ciała" i poza kontrolą ćwiczącego.

Mistrz Chen Zhenglei uczył się przez ponad 10 lat tylko "Laojia Yilu", pierwszej formy stylu, zanim zabrał się za studiowanie dalszego materiału. Aby dobrze zrozumieć daną formę, należy ją wykonać odpowiednią ilość razy. Różnica pomiędzy pięcioma, a piętnastoma powtórzeniami jest niewielka. Tak naprawdę dopiero dodanie jednego "zera" przynosi jakiś efekt. 10 wykonań daje pierwszy zarys ruchu w głowie. 100 sprawia, że pamięta się jej zewnętrzny obraz. 1000 pozwala ją troszkę poznać. 10000 może dać jej zrozumienie.

Jak mawiał mistrz Gichin Funakoshi: "jedno kata na trzy lata". Dzisiaj do nauki podchodzi się rozrywkowo i w ciągu roku poznaje się kilka lub nawet kilkanaście form.

Zanim ktoś zacznie się uczyć nowego materiału, powinien się zastanowić czy będzie miał czas go przepracować, tzn. ćwiczyć go odpowiednio często. Powinna to być świadoma i odpowiedzialna decyzja. To tak jak z przyprowadzeniem psa do domu, bierze się na siebie obowiązek wyprowadzania go na dwór przynajmniej rano i wieczorem.

Każdy krok przynosi określone konsekwencje. Każda nowa forma jest możliwością wzbogacenia swoich umiejętności, ale może też utrudnić zrobienie postępu. Przerabianie dużego materiału bardzo powierzchownie, daje tylko iluzję dużych umiejętności. Wszak nie jest ważna ilość, ale jakość.

Istnieje taka stara opowieść o palcu, który wskazuje księżyc. Jeżeli jest się nazbyt skoncentrowanym na badaniu owego palca, na pewno nie zdąży się zobaczyć blasku księżyca, który on wskazuje.... Osoby poznające dzisiaj "formy" już dawno straciły z oczu cel, do jakiego ćwiczenia te zostały dawniej stworzone.... Ale czy ma to jakiekolwiek znaczenie, skoro obecnie sztuki walki są tylko zabawą...?

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.