magazyn Świat Nei Jia
NR 33 (GRUDZIEŃ 2003)

Karate

KARATE NIE JEST TECHNIKĄ AGRESJI
Przemysław Paleczny

cleaner@autograf.pl

Z życia wielkiego Mistrza

24 kwietnia 1868 roku w Yamakawa-cho, w dystrykcie stolicy Okinawy - Shuri - urodził się Gichin Funakoshi.

Jako, że ojciec był nałogowym pijakiem, rodzinie nie wiodło się najlepiej. Prawie całkowicie opiekę nad dzieckiem przejęli jego dziadkowie. Dziadek Gifuku Funakoshi był nauczycielem konfucjanizmu. Późniejszy mistrz w dzieciństwie miał problemy nie tylko z sytuacją materialną, ale i fizyczną. Był słaby, chorowity i mało odporny.

Ze sztuką walki to-de zetknął się dzięki szkolnej przyjaźni z synem Yasutsune Azato. Podczas jednej z wizyt w jego domu dowiedział się o możliwości treningu pod okiem Azato. Ponieważ sztuki walki w tamtym okresie były zakazane, Funakoshi musiał ćwiczyć w tajemnicy i tylko nocą. W 1888 poszedł w ślady dziadka i rozpoczął pracę jako nauczyciel konfucjanizmu. Nie przerywał jednak treningów.

Kiedy zauważył, że ćwiczenia znacznie poprawiają stan jego zdrowia, podszedł do nich z jeszcze większym zainteresowaniem. Całą noc ćwiczył tylko jedno kata na podwórzu, w domu Azato. Czasami przychodził tam inny mistrz - Itosu. Wkrółtce Funakoshi awansował jako nauczyciel i wyjechał do Naha. Stamtąd miał bliżej na treningi.

W 1885 roku Okinawa pełnoprawnie została włączona do imperium japońskiego, a w 1901 zawitał tam Shintaro Ogawa - wizytator szkół. Zobaczył również sztukę walki Funakoshiego. Doceniając wychowawczo-zdrowotne aspekty karate rząd zezwolił na oficjalne wprowadzenie go do programu nauczania dwóch szkół wojskowych na Okinawie. Sam mistrz urządzał pokazy dla oficerów marynarki wojennej. W 1921 roku wystąpił przed późniejszym cesarzem Japonii.

W tym samym roku urządzono wystawę sztuk wojennych na uniwersytecie w Tokio. Jako, że Okinawa już pełnoprawnie należała do Japonii, poproszono między innymi jej mieszkańców o zaprezentowanie lokalnej sztuki walki. Funakoshiego poproszono o zajęcie się tą sprawą. W salach wykładowych pokazał on wiele różnych zdjęć i opisów. Wówczas karate zainteresowało między innymi Jigoro Kano - twórcę judo, ale nic poza tym.

Zjawił się wówczas u mistrza malarz Hoan Kosugi i poprosił o lekcje. Funakoshi zyskał pierwszego ucznia. Na nauczanie zgodzili się również Azato i Itosu. Wówczas jego sytuacja finansowa była mniej niż średnia. Oprócz nauczania imał się przeróżnych zawodów i sprzedał nawet swój najcenniejszy parasol. Potem sytuacja nieco się poprawiła. Mistrz napisał swoją pierwszą książkę na temat karate. Ilustratorem był Hoan Kosugi.

Również pewnego dnia na trening do Funakoshiego czystym przypadkiem natrafił pewien student. Zaczął się przyglądać i wypytywać, aż w końcu przyłączył się do ćwiczeń. Nazywał się Masatoshi Nakayama (ur. 1913) i później zasłynął jako autor wspaniałych publikacji na temat karate (m.in. "Best karate" i "Dynamiczne karate"). Jemu również Mistrz powierzył pieczę nad sportowym rozwojem swojej sztuki pięści.

Innym uczniem Gichina Funakoshi był Hironori Otsuka I (1892-1982), mistrz shindoyoshin-ryu ju-jitsu. Robił bardzo szybkie postępy, zyskał stopień mistrzowski i w 1939 roku uzyskał zgodę Funakoshiego na otworzenie własnej szkoły. Jego styl nazywa się wado-ryu i jest bardzo udaną syntezą karate i ju-jitsu.

Sytuacja finansowa Funakoshiego ponownie się pogorszyła po ciężkim trzęsieniu ziemi w 1923 roku, jakie dotknęło Tokio. Brał wówczas udział w wydobywaniu zwłok i sprzątaniu.

Jesienią 1926 roku Funakoshi zaprosił do siebie dwóch najbardziej wyróżniających się uczniów i przy ceremonii parzenia herbaty wręczył im czarne pasy. Jednak dopiero w 1937 roku oficjalnie ustalił odpowiednie egzaminy pozwalające po pozytywnym ich przejściu uzyskać stopień 1 dan i czarny pas.

W 1935 roku ze składek Społecznego Komitetu Wspierającego Karate powstał budynek, przeznaczony na dojo z prawdziwego zdarzenia. Otwarto go rok później.

Funakoshi był twórcą nazwy karate ("kara"-pusty, "te"-ręka"), ale wyróżniał jej żadnym stylem, toteż zdziwił się bardzo, gdy nad drzwiami ujrzał napis "Shotokan" ("Shoto" to był literacki pseudonim Funakoshiego, "kan" oznacza "budynek").

Coraz więcej osób uczęszczało na treningi, ale wiosną 1945 roku cały budynek zniszczyło wielkie bombardowanie. Mistrz wyjechał do ewakuowanej z Okinawy żony, na Kiusiu. Zmarła ona w 1947 roku i Funakoshi wrócił w żałobie do Tokio.

Do końca swoich dni pozostawał aktywny, uczył i ćwiczył codziennie. Zmarł w wieku 90 lat, 14 listopada 1957 roku. Pozostawił po sobie syna - Gigo Funakoshi, ale on niestety przedwcześnie zmarł.

"Duch Funakoshiego"

Styl karate Gichina Funakoshi bazował w zasadzie na technikach to-de, jakich nauczył się u Azato. Okinawski mistrz zaszczepił mu również podwoje filozoficzne sztuki pięści. Funakoshi rozwinął je jeszcze bardziej i do tego stopnia, że nawet dzisiaj mówi się o niezwykłym "duchu Funakoshiego".

Sentencja "Karate nie jest techniką agresji" (jap. "Karate ni sente nashi") stało się hasłem przewodnim. Funakoshi starał się zaszczepić je swoim uczniom. Uważał, że prawdziwy karateka to ktoś więcej niż tylko ktoś kto potrafi "dobrze walczyć".

Pewnego dnia Mistrz został napadnięty przez rabusiów i mimo, że mógł bez trudu ich pokonać, oddał im wszystko co miał, czyli... ciasteczka manji, które niósł dla żony. Walka nigdy nie niesie ze sobą żadnych pozytywnych konsekwencji.

Funakoshi był człowiekiem uduchowionym i skromnym. Całe życie kochał ciszę, spokój i samotność. W swoim treningu obstawał przy tradycji kata i zasadzie "blok-uderzenie-blok". Nie uważał, aby umiejętność atakowania była karatece do czegoś potrzebna. "Zawsze zaczynaj i kończ blokiem". Co do kata, to dużą wagę przykładał temu, aby zrozumieć sens ruchów. Mawiał "Naucz się dobrze jednego kata, a będziesz wiedział wszystko o pozostałych". Za jego czasów uważano, że dogłębnie można poznać tylko trzy do pięciu kata, dlatego też wszystkie zestawy, typu Heian czy Tekki, nie zawierają więcej niż pięć form. Sam Funakoshi przez dziewięć lat trenował tylko trzy kata Tekki.

Niech postawa Mistrza Funakoshi będzie dla wszystkich karateków wzorem, w czasach, w których karate kojarzone jest tylko z czystą siłą, pokazywaną podczas pokazów łamania desek i cegłówek. Wartości propagowane przez starego mistrza zdają się odchodzić w zapomnienie. Dzisiaj stawia się na walkę sportową, na dobre przygotowanie do zawodów, a nie na rozwój duchowy karateki.

Należy szanować i pamiętać o tradycji i wielkich autorytetach, na których wyrosła współczesna sztuka pięści.


Główne źródło: Miłkowski Jerzy Karate, wyd. Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1982

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.