magazyn Świat Nei Jia
NR 30 (CZERWIEC 2003)

Kobiety i sztuki walki

KOBIETY W SZTUKACH WALKI1
Izabela Kowalczyk

Kiedy zaczęłam interesować się sztukami walki, okazało się, że bardzo trudno dotrzeć do jakichkolwiek materiałów na temat uprawiających je kobiet. A przecież na treningach, na zawodach pojawiają się dziewczyny i kobiety. Zdobywają one mistrzowskie pasy oraz prestiżowe miejsca w zawodach. Warto więc zastanowić się, co fascynuje je w tym sporcie i czy rzeczywiście w Kung Fu [Gongfu, Wuschu2], Karate, Aikido, Kendo i Judo szkolili się głównie mężczyźni. Podania świadczą bowiem o tym, że również kobiety trenowały wschodnie sztuki walki, tworząc nawet własne style czy zasady.

Stanisław Tokarski w książce Sztuki walki. Ruchowe formy ekspresji filozofii Wschodu, która jest jedną z nielicznych publikacji poświęconych tej tematyce dostępnych w języku polskim, przywołuje podania związane z powstaniem określonych stylów walki w Kung Fu. I tak na przykład Styl Białego Żurawia (Pai Huo) [Bai He Quan] opracowała Ji Niang [Fang Qiniang], córka mistrza Fang Huishi, obserwując nad rzeką kroki i ruchy tego ptaka, które przez następne lata stały się przedmiotem jej studiów (Tokarski 1989: 162). Legendę przytacza również w jednym z opowiadań Maxine Hong Kingston:

"Owa córka mistrza kształconego w Siao-lin, świątyni zakonu mnichów walczących, była już wówczas doświadczoną zawodniczką walczącą na kije. Pewnego dnia, kiedy czesała włosy, ujrzała białego żurawia, który przyfrunął tuż pod jej okno. Dla zabawy chciała dźgnąć go żerdzią, lecz ptak odepchnął kij na bok jednym miękkim muśnięciem skrzydła. Zdumiona tym dziewczyna wybiegła na dwór i próbowała strącić żurawia kijem z grzędy, na której siedział. Ptak przełamał żerdź na pół. Dziewczyna poznała wówczas, że ma do czynienia z potężną siłą, i zapytała ducha białego żurawia, czy nauczy ją walczyć. Ptak wrócił później pod postacią starca i przez wiele lat uczył dziewczynę boksu" (Kingston 1992: 22).

Z kolei styl Ving Tsun Kuen [Yim Wing Chun, Yongchunquan3] (Pięść Pięknej Wiosny) założyła zakonnica Ng Mui [Wumei] uratowana wraz z grupą Pięciu Starszych z pożaru w klasztorze Shaolin, co miało miejsce pomiędzy 1662 a 1722 rokiem. Ng Mui również obserwowała ruchy zwierząt, budując fundamenty nowego stylu. Styl ten przekazała swojej uczennicy Ving Tsun [Ving Chun, Yan Yongchun] (Piękna Wiosna), która wraz z ojcem w związku z oskarżeniami, które na niego spadły, uciekła z rodzimego Kantonu w rejon góry Tai Leung (Chai Har). Tam właśnie przebywała po ucieczce z Shaolin Ng Mui, a po spotkaniu kobiety te zaprzyjaźniły się ze sobą. Ving Tsun słynęła ze swej niezwykłej urody, co spowodowało, że jeden z lokalnych złoczyńców chciał ją zmusić to małżeństwa, choć ta miała zostać żoną kogoś innego. Wtedy mniszka Ng Mui zabrała dziewczynę w góry i uczyła ją dniami i nocami Kung Fu, aż w końcu dziewczyna mogła stanąć do walki z jej prześladowcą i go pokonać. Ng Mui udała się następnie w podróż po Chinach, ale wcześniej poprosiła Ving Tsun, by ta obiecała jej, że przekaże dalej tradycję Kung Fu. Ving Tsun po zawarciu małżeństwa uczyła stylu przekazanego jej przez mniszkę, swojego męża Leung Bok Chau, który przekazał go swoim następcom. Tak narodziło się praktykowane do dzisiaj w Chinach Ving Tsun Kung Fu (www.vingtsun.com.hk/Origin.htm ). Inna kobieta, córka ostatniego cesarza dynastii Ming, stworzyła natomiast, jak pisze Tokarski, Styl Płonącego Smoka (Huo Long Pai, lub raczej: Huolonggong lub Hulongquan4, 163).

Mimo, że Tokarski przytacza w swej książce wszystkie te podania, podważa jednocześnie ich autentyczność, wskazując, że są to jedynie legendy: "Wiarygodność owych legendarnych patronek stylu budzi jednak często wątpliwości, bo poetyckim mistrzom Kung Fu doskonałość stylu kojarzyła się tak z wiosną, jak z piękną kobietą" (163). Dziwne wydaje się to uzasadnienie, które ma tłumaczyć, dlaczego kobiety uważane są za twórczynie tych stylów, choć według autora, być może nie ma w tych podaniach odrobiny prawdy. Zwłaszcza jest to zaskakujące, że styl walki "białego żurawia" powstał między 1662 a 1735 (www.waydragon.com/KFElements/KE-Glossary.htm ), styl "pięknej wiosny" - między 1622 a 1722, a więc nie tak dawno. Przy czym Ip Man [Yip Man] (1894-1972), który był Mistrzem Ving Tsun Kung Fu, w swym przekazie wymienia mistrzów stylu od Ng Mui, przez Ving Tsun, jej męża i jego następców, przytaczając dokładnie historię Ng Mui i Ving Tsun i ani razu nie podważając autentyczności tego podania (www.vingtsun.com.hk/Origin.htm). Podejście Tokarskiego wydaje się charakterystyczne dla badaczy sztuk walki, którzy problemu kobiet wojowniczek nie zauważają.

Trudno dociec, czytając takie książki jak Tokarskiego, czy kobiety kształciły się w sztukach walki i w jakich dokładnie. Można mieć raczej wrażenie, że praktykowali je wyłącznie mężczyźni, a przecież sięgając między innymi do chińskich podań związanych z Wushu widać wyraźnie, że sztuki walki były i są praktykowane również przez kobiety. Współcześnie do rzadkości nie należą przypadki kształcenia dziewczynek przez matki, dzieje się to zwłaszcza w rodzinach z długimi tradycjami w sztukach walki. Urodzona w Shanghai (w 1956 roku) Helen Wu, rozpoczynała naukę Wushu w wieku trzech lat, a kształcona była przez swego dziadka, legendarnego mistrza Wang Zi-Ping i matkę Profesor Wang Ju-Rong, która była pierwszą kobietą - profesorką sztuk walki w Chinach. (www.masterhelenwu.com/biograph.htm ).

Również w Japonii kobiety wprawiały się w sztukach walki, trenując na przykład Okinawa Shorinryu Karate. Christie Green przytacza wypowiedź jednego z badaczy, że w historycznych bitwach i wojnach, kobiety walczyły wraz z mężczyznami. Dzieci podczas tych wojen zostawały nie przy matkach, ale przy niezdolnych już do walki dziadkach. Kobiety zaś podczas tych walk angażowały się przede wszystkim w walkę wręcz. W Japonii istnieją też legendy o onna-misha [Onnamushi] - kobiecych wojowniczkach (Green: www.valleylife.net/sentinel/000406/life.html). Green wskazuje, że kobiety praktykują też od dawna Taek Won Do, a w Korei rzeczą zupełnie normalną są kobiece mistrzynie. Również To, co sprawia największą trudność w dotarciu do źródeł historycznych potwierdzających istnienie wspomnianych wojowniczek to przede wszystkim problem języka i jego nieznajomości. Sprawa udziału kobiet w sztukach walki wydaje się zresztą dość skomplikowana. Według przytoczonej przez Kingston legendy o Fa Mu Lan w dawnych czasach: "Chińczycy karali śmiercią kobiety, które się przebierały za wojowników albo za uczniów, i to bez względu na to, jak dzielnie walczyły albo jak dobrze spisywały się na egzaminach" (Kingston 1992: 42). Wiek XVII i XVIII, a więc czas powstania przywołanych tu stylów Białego Żurawia i Pięknej Wiosny wydają się natomiast najbardziej przychylne dla kobiet w sztukach walki, można przypuszczać, że nastąpiło w tej dziedzinie pewne "równouprawnienie". W odwołujących się do chińskich legend opowiadaniach napisanych przez Wang Du Lu (1920), które częściowo posłużyły za kanwę scenariusza Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka (Crouching Tiger, Hidden Dragon, Ang Lee, 2000), występują wuxia - wojownicy, bohaterowie o nieludzkiej sile, doskonalący swój umysł przez praktykowanie sztuk walki i co ważne, wuxia może być zarówno mężczyzna, jak i kobieta (Zakrzewska 2001: 52).

Jeśli chodzi o uczestnictwo kobiet w klubach i organizacjach na Zachodzie, również trudno ustalić kiedy dokładnie dopuszczono je do sportów walki i, co ważne, w jakiej formie. W Polsce jeszcze niedawno, w niektórych stylach Karate, głównie pełnokontaktowych (np. Kyokushinkai), kobiety podczas zawodów nie były dopuszczone do kumite (walki), mogły wykonywać jedynie kata. Tokarski łączy pojawienie się kata na zawodach sportowych z negatywną feminizacją karate: "Obecnie kata, owe schematy walki z kilkoma naraz wrogami, przypominają gimnastykę artystyczną. Sędziowie oceniają je w sposób niemal identyczny do gimnastyki artystycznej czy tańców na lodzie. Owo porównanie jest najbardziej trafne w odniesieniu do Polek, które nie mogą startować w walkach karate, zdobywając tytuł mistrzyń jedynie w kata" (Tokarski 1989: 38). Tokarski negatywnie odnosi się w ogóle do prezentacji kata na zawodach sportowych, wskazując na "zeświecczenie" tradycji Karate ("Tradycjonaliści z pełną powagi zadumą zwracają myśli ku dawnym, nie skażonym estetycznym zniewieścieniem (podkreślenie moje) czasom, gdy karate nie było 'striptizem'", 35), pomija natomiast problemem nie dopuszczenia kobiet do kumite. Mówi o degradacji sztuki Karate, która oddana jest przez określenia, związane z tradycyjnymi znaczeniami kobiecości, jak np. "zniewieścienie", co zarazem negatywnie wartościuje samą "kobiecość".

Obecnie kobiety przekraczają binarne podziały praktykując nie tylko wschodnie sztuki walki, ale również kick-boxing czy boks uważany za najbardziej "męski" ze sportów. W Stanach Zjednoczonych już od dłuższego czasu istnieje wiele odrębnych kobiecych stowarzyszeń sztuk walki, a także zrzeszających je federacji (np. National Women's Martial Arts Federation www.nwmaf.org , Women's Kendo Association, The Pacific Association of Women Martial Artists, www.pawma.org) oraz oddzielnych kobiecych klubów i sekcji karate, jak np. Sun Dragon Women's Martial Arts School w Austen, założona w 1989 roku przez Suzanne Pinette (www.sundragon-martialarts.com/about.html). Na stronach www znalazłam nawet tak zaskakujące organizacje, jak np. Feminist Eclectic Martial Arts, organizację powstałą w 1989 roku (www.fema-wuchienpai.com) czy The Feminist Karate Union, założoną już w 1971 roku (www.geocities.com/Wellesley/5466). Istnieje również lista dyskusyjna "Kiai" poświęcona tematowi kobiet w sztukach walki (www.apocalypse.org/pub/kiai ).

Powodów, dla których kobiety zaczynają trenować sztuki walki jest wiele. Autorki tekstów zamieszczonych w internecie wskazują przede wszystkim na możliwość samoekspresji i realizacji własnych marzeń, nauczenie się sposobów samoobrony, wzmocnienia swojej fizycznej siły oraz kondycji. Dla kobiet szczególnie atrakcyjne i pociągające w sztukach walki może być wzmocnienie własnego poczucia bezpieczeństwa: "Karate daje poczucie bezpieczeństwa. Jak twierdzi Justyna nie trzeba bać się wtedy ulicy, bowiem umiejętności dają psychiczną przewagę nad agresorem" - mówi Justyna Kujawa, wicemistrzyni Europy w stylu Kempo (Podolski, s. III). O tym dlaczego kobiety zaczynają trenować pisze między innymi Christie Green, wskazując też na inne powody, takie jak fascynacja w wyniku obserwacji treningów, w których uczestniczą dzieci tych kobiet. Niekiedy jest to również chęć poprawienia własnej figury i zrzucenia wagi (Green zauważa jednak, że jeśli jest to jedyna motywacja, kobiety te nie zostają zbyt długo w klubie, dość oczywiste jest bowiem, że aby trenować jakąkolwiek sztukę walki, trzeba ulec fascynacji nią). Warto też podjąć tu jeszcze jeden stereotypowy problem, jakim jest wiek uczestniczek treningów sztuk walki. Wydaje się bowiem powszechnie, że jest to sport dla młodzieży, łączy się bowiem z dużym wysiłkiem. Wspomniałam już o matkach, które przychodzą na treningi zafascynowane sportem uprawianym przez ich dzieci5. Okazuje się jednak, że mogą to być również dużo starsze kobiety. Green pisząc o grupie kobiecej w Front Royal Karate School (Warren County, Virginia) podaje wiek uczęszczających tam kobiet: od 14 lat do 67, co rzeczywiście może wydawać się co najmniej zaskakujące, zwłaszcza, że jak wynika z tekstu kobiety te uprawiają karate full-contact, gdzie na treningach mają miejsce sparingi. Najbardziej zaskakuje oczywiście wiek najstarszej kobiety, okazuje się, że posiada ona czarny pas, a trenuje od 1981 roku (Green, op. cit.). Podobnie Suzanne Pinette, założycielka Sun Dragon Women's Martial Arts School w Austen wskazuje, że w jej szkole trenują kobiety od lat 6 do 60, przy czym niektóre zaczynają swoją przygodę ze sztuką walki w wieku 60 lat i dochodzą nawet do czarnego pasa (Ramirez, www.sundragon-martialarts.com/female_sensei-tion.html ).

Jednak według funkcjonujących powszechnie stereotypów, Kung Fu, Karate czy boks to sporty męskie6. Podział ten uwarunkowany jest kulturowo i związany przede wszystkim z tym, że kobietom nie wypadało okazywać agresji. W kulturze zachodnioeuropejskiej kobieta przez długi czas uchodziła za bezbronną, bronić miał jej mężczyzna. Jej bezbronność symbolizował również strój - długie suknie krępowały ruchy, gorset nie pozwalał na swobodne oddychanie. Podobnie było w kulturze wschodu - buty na wysokich koturnach i wąskie suknie pozwalały jedynie na stawianie małych kroczków, o ucieczce przed ewentualnym napastnikiem, nie wspominając już o obronie, nie było mowy. "Męskość" w naszej kulturze najczęściej łączona była ze znaczeniami siły, agresji, zdobywania, "kobiecość" - z biernością, bezbronnością, byciem zdobywaną.

Stereotypy na temat "kobiecości" i wykluczającej się z nią agresji wciąż jeszcze są obecne w świadomości wielu osób. Po artykule Sławomira Mizerskiego, "Dziewczyny chcą się bić" o dziewczynach trenujących boks sportowy, który ukazał się na łamach "Polityki", nr 22/2003, 2403, w internecie rozgorzała dyskusja, w której padały stwierdzenia potwierdzające te stereotypy: "Dziewczyny nie powinny się bić to nie jest w ich naturze", (realpawel), "Mi się to bardzo nie podoba, jest to niekobiece. Kobiety powinny być powabne i delikatne, a nie jak te babochłopy!", (kk2), "Jest tyle innych dyscyplin sportowych, a boks - nieestetyczny, grubiański, zupełnie nie leży w kobiecej naturze. Czego kobiety szukają na ringu? Nie lubię boksu również w męskim wykonaniu, to takie okrutne i bezwzględne stłuc kogoś. Mam zawsze współczucie dla zwyciężonych. W sporcie nie powinno chodzić o to, żeby kogoś poturbować. To są współcześni gladiatorzy...", (martina43) (http://polityka.onet.pl/162,1121353,1,0,2403-2003-22,artykul.html).

Kobiety w sportach walki kwestionują przecież tzw. "naturalny podział płci". Niekiedy może to wzbudzać nawet strach i obawy. Justyna Kujawa, wicemistrzyni Europy w karate w stylu Kempo świadoma jest tego, że uprawianie przez nią karate full contact odbierane jest niekiedy przez otoczenie ze zdziwieniem, że musi wyjaśniać nowo poznanym znajomym, iż nie jest agresywna: "Mówię im wtedy, że posiadanie czarnego pasa nie oznacza, iż jestem agresywna i niebezpieczna. Przecież przysięga dojo mówi o tym, że nie będziemy stosować i rozpowszechniać zasad karate poza dojo. Dziwią się jednak, że kobieta zajmuje się takim męskim sportem" (Podolski 2003: III).

Warto jednak zauważyć, że znaczenia kobiecej słabości, bezbronności nie są w naszej kulturze nieprzekraczalne. Na obrzeżach tej kultury powstały fantazmaty wojowniczych kobiet, niektóre z nich znalazły się nawet w centrum kultury. Wspomnijmy mitologiczną Dianę, legendarną Brunchildę, historyczną Joannę d'Arc i naszą Emilię Plater - wszystkie przekraczające tradycyjny podział płci. Fantazmat wojowniczej kobiety wraca obecnie z całą siłą w kulturze popularnej, powstają nowe adaptacje losów Dziewicy Orleańskiej (między film Luca Bessona, 1999), powstają też nowe wizerunki kobiet walczących już nie za namową sił wyższych. I co ważne przy tworzeniu tych wizerunków autorzy najczęściej czerpią z tradycji wschodnich sztuk walki, nawiązują do wschodnich podań i legend, w których żywy jest mit kobiety-wojownika. To przede wszystkim Mulan (Fa Mu Lan - chińska dziewczyna., która zastąpiła na polu bitwy swego ojca, okryła się w boju chwałą, a potem wróciła do rodzinnej wioski i zamieszkała w rodzinnym domu (Kingston 1992: 23), bohaterki Ukrytego Smoka, Przyczajonego tygrysa (Ang Lee, 2000), Lea i Amidala z Gwiezdnych wojen, (Star Wars, George Lucas, 1977, Imperium kontraatakuje, 1980, Powrót Jedi, 1983, Gwiezdne wojny - Część I: Mroczne widmo, 1999) Nikita (La Femme Nikita, Luc Besson, 1990), Trinity z Matrixa (Andy i Larry Wachowscy, 1999, 2003) czy Lara Croft (Tomb Rider, Simon West, 2001) - to tylko niektóre z wojowniczek, które zagościły w kulturze popularnej.

Można zastanawiać się nad znaczeniami, jakie mają te figury dla współczesnych dziewczynek, nastolatek i kobiet; na ile stwarzają one nowe wzory identyfikacji czy pozwalają na odnalezienie i zaakceptowanie własnej "ciemnej strony". Choć stają się figurami z dziewczęcych fantazji i zabaw, tylko nieliczne dziewczęta i kobiety decydują się na trenowanie sztuk walki - a więc na realizację tych fantazmatów we własnym życiu. Dla niektórych jednak sport staje się pasją, a wręcz sposobem na życie. "Karate trenuję prawie 3 lata i posiadam 7 kyu. Uważam, że treningi to wspaniała rzecz. Pomagają mi w przezwyciężeniu własnych słabości oraz lepszym poznaniu samej siebie" - pisze Kaśka, uczennica klasy I LO, autorka prywatnej, nieoficjalnej strony karate Kyokushin (http://strony.wp.pl/wp/kasienka76/home.html). W księdze wpisów na tej stronie można znaleźć również i takie: "Karate to całe moje życie, Karate to siła, nadzieja i odwaga. Dzięki Kyokushin jestem pewna siebie i wiem do czego dążę" (Aga).

Temat kobiet trenujących sporty walki jest o tyle trudny, gdyż brakuje zupełnie u nas badań, które pozwoliłyby porównać ilość trenujących dziewcząt i chłopców, ich zaangażowanie w sporty walki, wykazać zmiany związane z poczuciem własnej wartości, możliwością opanowania strachu i wyćwiczeniem własnej asertywności przez dziewczyny trenujące któryś z tych sportów7. Tekst ten jest więc raczej zarysowaniem problemu, pokazaniem możliwości postawienia pytań, które niewątpliwie wymagają dalszych badań.

Kobiety w sporty walki nie są też przedmiotem rozważań feministek, podobnie jak na marginesie zainteresowania pozostaje w ogóle problem kobiet w sporcie. Wyjątkiem jest tu pismo "Zadra", które od czasu do czasu podejmuje ten wątek. Właśnie na łamach "Zadry" pojawiły się artykuły o samoobronie kobiet Wen Do (droga kobiet). Można zauważyć, że pewne problemy, które zauważają autorki piszące o Wen Do czy innych sposobach samoobrony kobiet, dotyczą również kobiet w sportach walki. Po pierwsze jest to problem z głosem, po drugie zaś strach przed skrzywdzeniem przeciwnika/napastnika. Podczas ćwiczeń zarówno na sali treningowej, jak i podczas kursów samoobrony - kobiety mają problem z głośnym krzykiem, jakby bały się własnego głosu. Po drugie zaś przytoczone są w tych tekstach wypowiedzi kobiet, które mówią, że boją się uderzyć, kopnąć napastnika z obawy przed wyrządzeniem mu krzywdy (pisze o tym między innymi Connie Gulick, Beata Kozak przytacza takie wypowiedzi: "A przecież jeśli go tak mocno odepchnę, może upaść i się potłuc. A jeśli sobie coś złamie", sama również słyszałam takie wypowiedzi zarówno na treningu Wen Do, jak i na treningach karate: "Nigdy nikogo nie uderzyłam", "Boję się, że mogę zrobić komuś krzywdę", "Nie mogę się przemóc, żeby uderzyć".). Wypowiedzi te ukazują, jak bardzo silnie kobiety mają uwewnętrznione stereotypowe role kobiety delikatnej, nieagresywnej, słabej. Kozak pisze: "Największą barierą, która pojawia się niemal zawsze na początku kursu Wen Do, jest 'typowo kobieca' niechęć wobec walki, wobec otwartego konfliktu, co w rzeczywistości oznacza niechęć wobec bronienia samej siebie" i jest to według autorki efekt zaszczepionych kobietom wzorców grzeczności (Kozak 2003: 19). Można przypuszczać, że dziewczyny i kobiety, które przychodzą na treningi na przykład karate, to osoby mniej ulegające stereotypom czy też bardziej akceptujące własną agresję. Okazuje się jednak, że niektóre z nich również mają podobne zahamowania, nie lubią walk, z większym trudem przychodzi im przełamanie się, by kogoś uderzyć, niż odbieranie ciosów. Connie Gulick, autorka eseju na temat kobiet w karate, analizująca te stereotypowe wyobrażenia "kobiecości" i wykluczającej się z nią agresywności, zauważa, że kobietom łatwiej przekonać się do karate w tych elementach, które nie są związane z kumite (walką), ale z kata, w których liczy się symetria, rytm, ekspresja i piękno - które są jakościami tradycyjnie kojarzonymi z kobiecością, ale występują tu w połączeniu z siłą, szybkością i realizmem walki - a więc tym, co kojarzone jest jako męskie (Gulick 1986). Z drugiej strony to stwierdzenie, podobnie jak wspomniane powyżej zahamowania wydaje się bazować na stereotypach. Znowu brakuje badań na potwierdzenie preferencji zawodniczek, jednak sama znam wiele dziewczyn, które zdecydowanie preferują kumite.

Niektóre sportsmenki wskazują zresztą całkiem "niekobieco", że fascynuje je właśnie atmosfera walki. Iwona Guzowska, mistrzyni świata w boksie w wadze piórkowej, zaczynała swą przygodę ze sportami walki od Taek Won Do. Przyjaciółka zabrała ją na pierwszy trening do gdańskiego klubu Stoczniowiec. - "Natychmiast mi się udzieliła adrenalina, którą poczułam w powietrzu" - wspomina Guzowska (Karaś 2001: 9). Po urodzeniu syna, zaczęła trenować kick-boxing (mistrzostwo Polski w kick-boxingu zdobyła w trzy miesiące po porodzie!), następnie przeszła na boks zawodowy. Choć wyznaje, że nie lubi jego otoczki, związanej z nim żądzy pieniądza, to również w tym sporcie odnajduje to, co najbardziej lubi: "samą walkę, adrenalinę" (12). Podobnie brzmi wypowiedź zapaśniczki Anny Udycz: - "Mam duszę wojownika - tłumaczy - Ta moja cecha dotyczy nie tylko sportu. Nigdy nie pozwalam sobie nic narzucić. W zapasach uwielbiam te chwile napięcia przed walką, kiedy czuję coraz więcej adrenaliny w krwi" (Fąfara 1996: 112). Czasami trudno sprecyzować zawodniczkom, co tak naprawdę je fascynuje w tych sportach, ale wydaje się, że chodzi właśnie o tę atmosferę walki: "Ona i jej koleżanki nie potrafią nazwać tego czegoś, co gna je do ringu. Po prostu chcą się bić. - Zawsze wiedziałam, że to coś dla mnie - przyznaje Karolina Michalczuk, którą od najmłodszych lat roznosiło" (Mizerski 2003: 112).

A więc mimo istnienia stereotypu kobiety "nieagresywnej", ma miejsce w naszej kulturze redefinicja kobiecości. Dokonuje jej między innymi feminizm siły, który "przyznaje, że agresja, współzawodnictwo, potrzeba autonomiczności i osobności, nawet niebezpieczne egoistyczne i agresywne zachowania, są tak samo częścią kobiecej osobowości jak jej opiekuńczość; rozumie, że kobiety, tak jak mężczyźni, muszą się nauczyć ujarzmiać te impulsy (...)" (Wolf 1994/1995: 42). Do tej redefinicji przyczyniają się również wzorce dostarczane przez kulturę popularną, oferując możliwość bycia silną, zyskania władzy, przy jednoczesnym zachowaniu własnej atrakcyjności i kobiecości. Dlatego też wizerunki wojowniczek lansowane przez kulturę popularną stają się niezwykle atrakcyjne dla dziewczyn i kobiet.

Wzór kobiety wojowniczki jest atrakcyjny również z innego względu. Bycie wojowniczką łączy się bowiem ze szlachetnością, oznacza ciągłe doskonalenie się, stawanie po stronie "dobra", obronę słabszych oraz wiarę we własne idee. Są to być może naiwne założenia we współczesnym zrelatywizowanym świecie, a jednak odpowiadają one potrzebom identyfikacji. Na potrzebę istnienia takiego wzorca wskazuje Kasieńka, autorka wspomnianej już nieoficjalnej strony Kyokushin, pisząc o współczesnych wojownikach:

"Wojownik to ten, kto walczy. To ten, kto podejmuje życiowe wyzwania i potrafi im sprostać. Podobnie jak kolec na łodydze róży Wojownik zobowiązany jest do ochrony wszystkiego, co kruche i prawdziwie cenne. Roztoczona przez niego troska i ochrona sięgają na zewnątrz, tworząc wiecznie rozszerzający się krąg - od rodziny, poprzez plemię, króla, naród, a teraz - po samą Ziemię.
Musimy być wojownikami bez względu na to, czy jesteśmy pisarzami, aktorami, muzykami rockowymi czy nauczycielami lub politykami. Talent nie jest tak istotny jak fakt bycia wojownikiem, pracującym by stoczyć bitwę. A jak wielu jest wojowników, o których nie słyszymy-pielęgniarki i nauczycielki, pełnomocnicy rządowi i ten facet, który zorganizował sąsiedztwo i otworzył ośrodek dziennej opieki. Oto przesłanie dla prawdziwych wojowników naszych czasów."
http://strony.wp.pl/wp/kasienka76/home.html

Jak napisała mi autorka tej strony, w odpowiedzi na pytanie, skąd pomysł ze współczesnymi wojownikami: "każdy z nas musi się z czymś zmierzyć np. ze swoimi słabościami, nieszczęściami, losem... Każdy prowadzi swoją walkę ze światem". Postawa ta oznacza niezgodę na to, co zastane, na to, co złe i niesprawiedliwe. Oznacza potrzebę ciągłego doskonalenia siebie oraz walkę z tym, co jest krzywdzące wobec innych.

Można więc przypuszczać, że wizerunki kobiet-wojowniczek będą coraz bardziej popularne, podobnie jak być może coraz więcej dziewczyn i kobiet będzie integrować swoją własną ciemną stronę trenując sporty walki.


Przypisy:

1. - Dziękuję dr Dominice Ferens za książkę Kobieta wojownik, dzięki, której tekst mógł powstać w tej formie oraz dr Wiesławowi Rządkowi, a także Tomaszowi Grycanowi i "Kasieńce" za pomoc i uwagi. Oczywiście tekst ten nie powstałby, gdyby nie fascynacja Karate, dlatego też podziękowania należą się również moim instruktorom Sensei Izabeli Jedynak, Sensei Justynie Kujawie i Sensei Tomaszowi Olejnikowi z klubu Karate Kyokushinkai w Poznaniu.

2. - Dużym problemem jest zróżnicowana pisownia chińskich nazw oraz nazwisk, najczęściej nie mająca wiele wspólnego z przyjętym w publikacjach systemem pinyin, a więc standardową transliteracją języka chińskiego. Dlatego podaję zwyczajowe, popularne nazwy, jak Kung Fu i nazwiska, zachowując raczej pisownię, której używają cytowani przeze mnie autorzy. Nazwy i nazwiska podane w nawiasach kwadratowych są jednak bliższe poprawnej pisowni, odnosząc do pinyin - systemu przyjętego jako poprawne tłumaczenie chińskich słów na zachodnią transkrypcję.

3. - W tym przypadku istnieje tyle wersji tego nazwiska, a zarazem pochodzącej od niego nazwy stylu, że nakładają się tu: wersja chińska i kantońska. Sama Ving Tsun pochodziła właśnie z Kantonu.

4. - Huo Long Bai oznaczać może Ognistego Białego Smoka, a być może Tokarski pomylił nazwę z Hu Lung Pai (Boks Pięciu Zwierząt, ukształtowany przez pięciu mnichów ocalonych z pożaru Klasztoru w Shaolin). Stylów, które odwołują się do określeń związanych ze smokiem (Huo) jest zresztą bardzo wiele. Istnieje na przykład typ Qigong (ćwiczenia oddechowe, które mogą być podstawą technik walki) znany też jako Huolonggong - gong Ognistego Smoka, stworzony pod koniec dyn. Ming, ale nie wiadomo dokładnie przez kogo. Zob. http://acupuncture.com/QiKung/History.htm Istnieje też forma znana jako Hulongquan (pięść/styl - Ognistego Smoka), będąca częścią stylu Huanglin, należącego do grupy tzw. stylów wewnętrznych Emei. Zob: http://www.waydragon.com/KFElements/KE-Glossary.htm Jest wreszcie wywodzący się z Shanghai styl Pai Lum (wł. Bailong - Biały Smok) nauczany przez rodzinę Pai (wł. Bai). Prawdopodobne jest, że Tokarski dokonał pomieszania tych nazw i chodzi raczej o Huolonggong, lub Hulongquan. Za te uwagi dziękuję dr W. Rządkowi.

5. - Nie można jednak pominąć też faktu matek nadopiekuńczych, które jedynie z obawy o swoje dzieci przychodzą na treningi.
6. - Na ten temat zobacz też: Tenna Perry, Problems and stereotypes women face in Karate, http://dede.essortment.com/womaninkarate_rcmd.htm

7. - Instruktorzy karate zauważają pewną prawidłowość: Część chłopców zniechęconych, że nie osiągają szybko znaczących rezultatów, odchodzi z klubu, natomiast dziewczyny zostają dłużej, są bardziej cierpliwe. Wiedzą, że sukces nie przyjdzie od razu. A karate jest sportem, który trzeba trenować wiele lat, by uzyskać dobre rezultaty. Stąd też na treningach karate zaobserwować można pewną prawidłowość: choć dziewczyn jest mniej w klubie, więcej z nich ma wyższe stopnie. Najbardziej widać to w szeregach: czym wyższy stopień - tym więcej dziewczyn.


Bibliografia:
Green, Christie, "Women warriors. This ain't no Xena, Warrior Princess", [w:] The Warren Sentinel, http://www.valleylife.net/sentinel/000406/life.html
Fąfara, Andrzej (1996) "Siłaczki", [w:] "Playboy", nr 1 (38), styczeń 1996, s. 112-113.
Gulick, Connie (1986) "The Women of Karate", [w:]
http://w3.tvi.cc.nm.us/~concon/karatewomen.htm, [za:] "Black Belt Magazine", April, 1986.
"Kasienka", nieoficjalna strona Karate Kyokushin,
http://strony.wp.pl/wp/kasienka76/home.html Karaś, Dorota (2001) "Iwona Guzowska. Walczę, by wyjść bez szwanku", [w:] "Wysokie Obcasy", nr 7 (99), 17 lutego 2001, s. 6-12.
Kingston, Maxine Hong (1992) Kobieta wojownik. Wspomnienia z dzieciństwa pośród duchów, przeł. Jolanta Kozak, Warszawa: PIW.
Kozak, Beata (2003) "WenDo - samoobrona kobiet", [w:] "Zadra. Pismo feministyczne", nr 4/1, (13/14) 2003, s. 18,19.
Man, Ip, "The Origin of Ving Tsun", http://www.vingtsun.com.hk/Origin.htm
Mizerski, Sławomir (2003) "Dziewczyny chcą się bić", [w:] "Polityka", nr 22/2003, 2403, s. 108-113, http://polityka.onet.pl/162,1121353,1,0,2403-2003-22,artykul.html
Perry, Tenna, "Problems and stereotypes women face in Karate", [w:]
http://dede.essortment.com/womaninkarate_rcmd.htm
Podolski, Juliusz (2003) "Kopie, bije i... wychowuje. Spotkanie z wicemistrzynią", [w:] "Gazeta Poznańska", 21 marca 2003, Magazyn tygodniowy, s. II, III.
Ramirez, Marisa, "Female Sensei-tion" http://www.sundragon-martialarts.com/female_sensei-tion.html
Tokarski, Stanisław (1989) Sztuki walki. Ruchowe formy ekspresji filozofii Wschodu, Szczecin: Glob.
Wolf, Naomi (1994/1995) "Klin klinem", przeł. Barbara Limanowska, (fragment książki Fire with Fire. The New Female Power And How it Will Change 21th Century, Chatto & Windus, London 1993), [w:] Spotkania feministyczne, red. B. Limanowska i T. Oleszczuk, Warszawa: Wydawnictwo "Polgraphic", s. 40-53.
Zakrzewska, Monika (2001) "Przyczajony Tygrys, Ukryty Smok. Bruce Lee spotyka Jane Austen", [w:] "Machina", numer 3 (60), s. 50-56.

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.