magazyn Świat Nei Jia
NR 34 (LUTY 2004)

Kendo

MIECZ JAPOŃSKI - WYTWARZANIE
Janusz Cyl

W Japonii istniało i istnieje nadal głębokie przekonanie, że miecz posiada duszę. Jest ona jakby odzwierciedleniem jego twórcy. Przekonanie to ugruntowały znakomicie zarówno religia Shinto, jak i buddyzm Zen, które przypisywały mieczowi cechy niezwykle, wręcz nadprzyrodzone. Znakomity miecz mógł wykuć jedynie człowiek bez skazy. Zaś sam proces kucia miecza miał charakter niezwykle uroczysty i na wpół religijny. Już na wiele dni przed rozpoczęciem pracy mistrz oddawał się medytacji i ceremonialnym ablucjom, mającym oczyścić jego duszę i ciało. Następnie odziany w odświętne szały, długo modlił się do Kami o pomoc. Czynił to zresztą przez cały czas pracy nad mieczem. Wejście do kuźni oraz jej wnętrze chroniły sznury Simenawa, mające odstraszyć złe moce. Teraz można było przystąpić do pracy.

Kilka słów warto poświęcić warsztatowi mistrza, w którym powstawała tak znakomita broń. Wyposażenie kuźni uderza swoją prostotą. Długie paleniska wypełnione węglem drzewnym; miech (ręczny); kowadło metalowe lub kamienne i niezbędne narzędzia, jak młotki, szczypce i przecinaki oraz drewniane koryto z wodą. Trudno wprost uwierzyć, że w tak skromnych warunkach i za pomocą tak prostych narzędzi potrafiono wytwarzać broń nie mającą sobie równej na całym świecie. Sam proces wytwarzania mieczy różnił się niekiedy dość znacznie w zależności od szkoły i okresu historycznego. Poszczególne rodziny mieczników pilnie strzegły swoich tajemnic, wypracowanych przez cale pokolenia i przekazywanych z ojca na syna.

Tym niemniej możliwe jest opisanie procesu wytwarzania mieczy przynajmniej w ogólnym zarysie. Na sukces mieczników japońskich wpłynęły niewątpliwie następujące czynniki:

  1. stal Watetsu o niespotykanej strukturze molekularnej,
  2. zastosowanie damatsu skuwanego,
  3. niezwykła staranność wykonywania poszczególnych procesów technologicznych,
  4. konstrukcja głowni miecza.
  5. wrodzone dążenie do doskonałości.

Początkowo miecznicy sami wytapiali żelazo z rudy darniowej i piasków żelazistych. W XV w. niektórzy z nich zaczęli używać stali wytwarzanej przez wyspecjalizowane warsztaty. W drugiej połowie XVI w. zaczęto stosować stal importowani) w dużej mierze z Europy. Spowodowane to było wyczerpaniem się rodzimych pokładów rudy darniowej. Zastosowanie tej "obcej" stali było powodem pogorszenia się jakości mieczy.

Ale powróćmy do stali Watetsu. Wytapiano ją w dość prymitywnych piecach, długo utrzymując w stanie ciekłym. Dzięki czemu oczyszczano ją z różnych pierwiastków, takich jak siarka czy fosfor. Otrzymany w ten sposób metal zlewano następnie w formy i przekuwano wielokrotnie. Efektem tej pracy było niemal czyste żelazo o bardzo małej zawartości węgla (0,1-0,2%). Metal taki pozostaje ciągliwy i miękki nawet po zahartowaniu, co, jak dalej zobaczymy, stanowi ważny element w produkcji mieczy. Cały wytop określono na porcje około 11 kilogramowe. Tyle materiału potrzeba do wykucia głowni o wadze ok. 1 kg. Każdą porcję metalu dzielono z kolei na dwie części i wykuwano z nich płyty. Jedną z nich nawęglano starannie na wskroś, uzyskując stal o zawartości 1,4% węgla. Po zahartowaniu jej otrzymywało się bardzo twardą, a jednocześnie bardzo kruchą stal.

Rozbijano następnie tę twardą płytę na drobne kawałki. Następowała teraz ich staranna selekcja. W miejscach pęknięć widać było grubość ziarna. Wybrane starannie kawałki układało się na miękkiej płycie. Pakiet ten owijało się papierem i okładało gliną. Całość wędrowała teraz do paleniska i po nagrzaniu jej była zgrzewana poprzez intensywne skuwanie. Otrzymana w ten sposób płyta była z jednej strony miękka, a z drugiej twarda. Teraz można było przystąpić do operacji uzyskania damastu skuwanego. Płytę kolejno dzielono na dwie połowy, zgrzewano i rozkuwano do poprzednich rozmiarów. Powtarzając tę opercję np. 20 razy uzyskiwało się płytę składającą się z milionów mikronowej grubości warstewek na przemian miękkiego żelaza i twardej stali.

W czasie opisanego wyżej procesu można było przecięte połowy płyty układać w różny sposób, co w efekcie dawało na wypolerowanej głowni różnego kształtu "słoje". Efekt ten jest jedną z piękniejszych cech mieczy japońskich.

Z tak przygotowanego materiału można było już wykuć głownie. Najczęściej tak były robione głownie sztyletowe.

Miecz potrzebował bardziej skomplikowanych konstrukcji. Jest ich kilka. Jeden z prostszych sposobów polegał na owinięciu damastem miękkiego żelaznego rdzenia. Wprowadzenie właśnie tego miękkiego rdzenia zadecydowało o sukcesie mistrzów japońskich. Dzięki niemu właśnie nie tracąc nic ze swej twardości były jednocześnie niełamliwe. Odkrycie to przypisywane jest Amakuniemu, pierwszemu ze znanych nam z nazwiska mieczników japońskich. Istnieją bardziej wyrafinowane sposoby konstruowania głowni mieczowych. Wymagały one wręcz niebywałego kunsztu. Porcje, przeznaczone na poszczególne części głowni, łączono w różnych proporcjach żelaza i stali. Każdą z nich przecinano i zgrzewano niejednakową ilość razy np. 5-6 razy dla rdzenia, 10 razy dla średnio twardego trzonu i 15-20 razy dla twardego ostrza. Miecze składające się niekiedy z kilku różnych gatunkowo stali są wręcz szczytem rękodzielnictwa w skali światowej. Wykutą, i to bardzo precyzyjnie, głownię okładano gliną. Następnie ostro ściętym bambusem odsłaniano samo ostrze. Teraz następował najistotniejszy i najniebezpieczniejszy moment dla miecznika i jego dzieła - hartowanie.

W zaciemnionej do tej operacji kuźni mógł się znaleźć obok mistrza jedynie jego następca. Sposób hartowania mający kapitalne znaczenie dla jakości miecza był najbardziej strzeżoną tajemnicą.

Był to zarazem finał ciężkiej i długiej (około 60 dni) pracy.

Artykuł ukazał się w czasopiśmie "Wojownik" nr 2-3 (listopad-grudzień) 1991

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.