Kolorowy napis z ideogramami: Świat Nei Jia

NR 4 (LISTOPAD 1998)


Historie prawdziwe, legendy i baśnie

"MNICH I WOJOWNIK"
Krzysztof Łoziński

Stary mnich wędrował górską drogą. Gdy nad górami rozszalała się gwałtowna burza, zaczął rozglądać się za jakimś schronieniem. Z radością dostrzegł wielką jaskinię w pobliżu drogi i schronił się pod jej okapem. Po chwili do jaskini wkroczył wojownik w pełnej zbroi. Wraz z liczną eskortą i tragarzami szukał on, tak jak i mnich, schronienia przed deszczem. Gdy dostrzegł mnicha, poczuł nieodpartą chęć nawiązania z nim rozmowy. Mimo, że mnich prawie się nie odzywał, wojownik już po chwili opowiadał o swoich wielkich wyczynach.
"Jestem największym wojownikiem południa i północy - mówił - Nie ma w kraju nikogo, kto by mnie pokonał". Jego wspaniała mieniąca się wszystkimi barwami drogich kamieni i cennych metali zbroja lśniła w półmroku jaskini. Za szerokim, nabijanym stalowymi ćwiekami pasem zatknięte miał dwa ogromne miecze. Przez jedno ramię przewieszony miał potężny łuk, a przez drugie kołczan pełen strzał. Jego hełm ozdobiony był potężnymi rogami diabła, a przyłbica przedstawiała maskę czarnego demona. Otoczony sługami, niosącymi za nim liczne włócznie i halabardy wyglądał niezwykle groźnie. "Widzisz te skrzynie mnichu? - mówił - Są wypełnione dyplomami jakie otrzymałem od największych mistrzów sztuk wojennych. Moje imię wyryte jest na pomnikach licznych bitew i widnieje w honorowych księgach wielu szkół sztuki walki. Czy ty masz choć jeden taki dyplom mnichu?"
"Nie mam żadnego panie. Jestem tylko mnichem i studiuję księgi".
" Ach księgi! - ciągnął wojownik - One tylko opisują historię, a ja ją tworzę! Co ty możesz wiedzieć z ksiąg?"
" Wiem, u czym pisał wielki Lao Tsy w swoim dziele Tao Te Tsing", odparł mnich, który od pewnej chwili pisał coś na zwoju papieru.
" A cóż on mógł opisać? Czy jakiś filozof mógł znać zgiełk wielkiej bitwy, czy mógł wyobrazić sobie potęgę mojego ramienia, ostrze mojego miecza i celność mojej strzały?"
"Wybacz panie, ale muszę już wyruszać w dalszą drogę. Był to dla mnie wielki zaszczyt poznać tak wielkiego wojownika. Pragnę podarować ci panie skromny prezent, na jaki stać biednego mnicha. Może nie pogardzisz mą kaligrafią i wzbogaci ona twą kolekcję dyplomów" powiedział w pewnej chwili mnich i zbierając się do wyjścia z jaskini, wręczył wojownikowi zwój papieru.
Zaskoczony wojownik przyjął zwój, a mnich skierował się do wyjścia. Wtem grom szalejącej na zewnątrz burzy uderzył w górę, w której znajdowała się jaskinia. Wielki głaz oderwał się od stropu jaskini i spadał prosto na mnicha. Z szybkością i lekkością o jaką nikt by go nie podejrzewał mnich wyskoczył w górę, obrócił się w powietrzu i silnym kopnięciem rozbił głaz na drobne części. Gdy w jaskini opadł pył z rozbitego głazu, mnicha w niej już nie było. Osłupiały wojownik rozwinął zwój otrzymany od mnicha. Był na nim wypisany werset ze starożytnego dzieła mistrza Lao Tsy:
"Wielcy mistrzowie milczą, wiele mówiący nie wiedzą. Prawdziwej siły nie widać".
Tą starą opowieść, którą gdzieś słyszałem, a może nie słyszałem, dedykuję co większym mistrzom.

Przedruk z czasopisma "Shaolin" nr 2/92.

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.