Kolorowy napis z ideogramami: Świat Nei Jia

NR 13 (SIERPIEŃ 2000)

SPIS TREŚCI:

Wstęp
Prezentacja styli
* Capoeira
Chi Kung
* "Shii Soei Jing" - Sekret Klasztoru Shaolin
* Ruch automatyczny
Yiquan
* Wizyta u Mistrza Yao Chengguang
Broń
*Miecz japoński - krótka historia
* Zabytkowy miecz japoński - postępowanie i pielęgnacja
Dzieje Klasztoru Shaolin - część I
Nowości wydawnicze
Początek drogi
* Od Buddyzmu Chan do Shaolin Kung Fu
* Metody utwardzania
Historie prawdziwe, legendy i baśnie
* Opowieść o Yang Luchanie

Powrót do strony głównej.


Wstęp

Polski internet ciągle wzbogaca się o nowe serwisy poświęcone sztukom walki, niestety spora ich część szybko znika. Aktualną listę istniejących (o tylu wiem) możecie znaleźć na stronie "Ciekawe miejsca w Internecie".

Szczególnie gorąco zachęcam do obejrzenia nowo powstałej witryny Gdyńskiej Szkoły Shaolin Kung Fu.

W końcu ukazała się długo oczekiwana książka "Korzeń Chińskiego Qigong" Dr Yang Jwing-Minga (patrz "Nowości wydawnicze"). Jest to fundamentalne dzieło dla wszystkich zainteresowanych Nei Jia. Miejmy nadzieję, że w końcu w Polsce zacznie ukazywać się więcej poważnej literatury wnikliwie omawiającej ten temat.

Ponad dwa lata temu kiedy zaczynałem tworzyć ten serwis internetowy, stwierdziłem, że sam magazyn "Świat Nei Jia" zawierający różne artykuły to za mało. Przecież czytać go będą osoby o różnym stopniu zaawansowania we wschodnich sztukach walki i nie każdy będzie miał wystarczającą znajomość tematu. Aby jakoś pomóc moim czytelnikom stworzyłem (wkładając w to sporo pracy) "Słownik pojęć i postaci związanych z wschodnimi sztukami walki". Zebrany tam materiał podzieliłem na pięć części: chińskie, japońskie, koreańskie, wietnamskie i inne sztuki walki. Od tamtego czasu jest on powoli przeze mnie rozbudowywany.
Ostatnio przeglądając polskie witryny internetowe o tej tematyce, trafiłem na stronę o samurajach (http://www.piknik.intermedia.com.pl/mojewww/prp-8/). Znalazłem na niej swój "Słownik pojęć i postaci związanych z japońskimi sztukami walki", żywcem przeniesiony z mojego serwisu, nawet została ta sama nazwa pliku. Niestety wycięto z niego moje nazwisko i nie ma tam żadnej wzmianki skąd został wzięty. Możecie sami porównać obydwie strony. Być może kiedy to czytacie, już trochę zatarto ślady tego czynu (użytkownicy przeglądarki "Netscape" mogą mieć trudności z jej obejrzeniem).
Autor tej witryny zamieszcza obok mojego słownika, materiał o samurajskim "Kodeksie Bushido" (nie wiem czy tak samo "zdobyty"). Ciekawe jakiego kodeksu honorowego on sam przestrzega, skoro dopuszcza kradzież czyjejś pracy, bo chyba tylko tak można nazwać to co zrobił, i czy moje dalsze uaktualnienia także zamierza w ten sposób kopiować.
Kiedy ja znajduję jakiś ciekawy materiał w internecie, wysyłam list do jego autora, z pytaniem czy mogę go wykorzystać u siebie. Dopiero za jego zgodą jest on publikowany.
Mam nadzieję, że ten plagiat to odosobniony przypadek. Poświęcam sporo energii (swój wolny czas) w tworzenie tego serwisu i chciałbym aby dalej jeszcze długo istniał, ale jeżeli takie rzeczy będą się powtarzały, przestanę go robić i zniknie on z internetu.

Tomasz Grycan

Powrót do spisu treści


Prezentacja styli

HISTORIA CAPOEIRA
Nestor Capoeira

Fragment książki : "The Little Capoeira Book"
Materiał udostępniony przez: Polskie Centrum Capoeira.

Pochodzenie

Pochodzenie Capoeira - brazylijskie czy afrykańskie - to powód kontrowersji poswtających do dzisiaj: różne i przeciwstawne teorie zostały stworzone by wyjaśnić jak się to wszystko zaczęło. Niestety, wczesne dni Capoeira zostały okryte tajemnicą. Od czasu istnienia kilku dokumentów z tamtego okresu, poszukiwania w tym kierunku są nadal w początkowej fazie. Dajmy się teraz zabrać w podróż podobną do podróży statków niewolniczych wiozących swój ludzki ładunek do życia w niewoli.

Wyobraźmy sobie lądowanie latającego spodka przybywającego z odległej planety. Członkowie załogi przywożą straszliwą i nieznaną broń. Ogromna liczba ludzi, włączając nas, wśród ogólnego chaou i przelewu krwi zostaje pojmana. Po pełnej walki podróży, przybywamy do naszego nowego domu. Tam zostajemy sprzedawani jako niewolnicy, a po pierwszych dniach męczącej pracy, zabierają nas na odpoczynek do wspólnej kwatery niewolników. Poznajemy kompanów naszej klęski: amerykańskiego gitarzystę, angielskiego boksera, brazylijskiego pekusistę samby, praktykującego tai - chi chińczyka, afrykańskiego gracza "swat" oraz wielu innych. Czas płynie i poprzez żadkie momenty wolnego czasu zaczynamy akceptować nawzajem swoje kultury. Nasze dzieci i dzieci naszych dzieci rodzą się i wychowują w tym środowisku różnych kultur i niewolnictwa. Wyobraźmy sobiestopniowe, ciągnące się przez kilka dekad narodziny nowej kultury - tańca-walki, gry, która jest połączeniem boksu, tai-chi, samby, amerykańskiej muzyki i "swat".

Teraz mamy pojęcie jak narodziła się Capoeira i jakie są jej korzenie: elementy tańca, walki i muzyczne instrumenty z różnych kultur, z różnych regionów Afryki. To jest synteza stworzona w brazylijskiej ziemi, prawdopodobnie w Salwadorze, stolicy stanu Bahia, od początków niewolniczego reżimu aż do dziewiętnastego wieku.

Capoeira dojżewała również w innych częściach Brazylii, szczególnie w Rio de janeiro oraz w Racife, gdzie mocne tradycje Capoeira można spotkać nawet w dziewiętnastym wieku. W miastach tych Capoeira podtrzymywała jedynie oryginalne aspekty walki i nie dojżała do syntezy rozróżniającej rytuał i walkę jak w Bahia. Póżniej, na początku XX wieku, tradycje Capoeira w tych dwóch miastach były niszczone przez tamtejszą policję. Podczas niewolnictwa

Zaczynając około 1814 roku, Capoeira i inne formy kultury afrykańskiej cierpiały regresje i były zakazane w niektórychmiejscach przez "panów" i nadzorców. Do tamtego czasu formy kultury afrykańskiej były dopuszczone i nawet popierane, nie tylko jako bezpieczeństwo mierzone przeciwko wewnętrznemu uciskowi spowodowanemu niewolnictwem, ale także by ujawnić różnice pomiędzy różnymi grupami afrykańczyków, zgodnie z myślą "dzielić i panować". Ale wraz z nadejściem w Brazylii w 1808 roku króla Portugalii, Dom Joao VI i jego dworu, uciekającego przed inwazją Napoleona Bonaparte na Portugalię sprawy się zmieniły: Capoeira zaczęła być prześladowana w procesie, którego kulminacją było w 1892 roku wyjęcie jej spodprawa. Dlaczego Capoeira była tłumiona? Motywów jest wiele:

"Panowie" i nadzorcy prawdopodobnie nie byli tacy przekonani jak król i mędrcy jego dworu co do tych motywów, jednak intuicyjnie - intuicja ta była wrodzona w klasie dominującej - wiedzieli, że coś jest nie tak.

Jak wtedy praktykowano Capoeira?

Capoeira z tamtego czasu miała mało wspólnego z dzisiejszą albo z tą z ostatniego stulecia. Brak jest w przypisach Rugendas akrobatycznych wyskoków, wlwmentów na ziemi, uderzeń nogami oraz instrumentu zwanego Berimbau, które nie były jeszcze wtedy wcielone do gry Capoeira. Wtedy grze Capoeira akompaniamowały instrumenty takie jak Atabaque, klaskanie w dłonie oraz śpiew. Czas płynął, ta wczesna Capoeira opisywana przez Rugendas ewoluowała i zmieniła się, częściowo przez zwykły upływ czasu - wszystko zmienia się z czasem - a częściowo przez wpływ innych form walki pochodzących z Afryki.

Wolność dla niewolników

Wraz z ukazaniem się "Złotego prawa" w 1888 roku o zakazie niewolnictwa, nowo uwolnieni "czarni" nie potrafili znaleźć dla siebie miejsca wewnątrz istniejącego socjo-ekonomicznego zarządzenia. "Capoeirista" ze swymi umiejętnościami walki, pewnością siebie, indywidualnością, szybko skierował się w stronę przestępstwa - a Capoeira wraz z nim.

W Rio de Janeiro, gdzie Capoeira rozrastała się i dojrzewaa wyłącznie jako sztuka walki, gangi przestępcze zostały stworzone by terroryzować społeczeństwo. Wkrótce potem, podczas przejścia Brazylii z cesarstwa do republiki w 1890 roku, te gangi były używane przez monarchistów do wywierania nacisku i przełamywania zjazdów swych wrogów. Pałka, sztylet, brzytwa były używane by zadawać rany takimi technikami jak "rabo re arraira" oraz "rasteira". W Bahia z drugiej strony, Capoeira kontynuawała rozwój jako taniec-walka-rytuał-gra, a "Berimbau" stał się nieodłącznym instrumentem przewodzącym "roda", zawsze w ukrytych miejscach, odkąd Capoeira została wyjęta spod prawa w 1892 roku przez pierwszą konstytucję Republiki Brazylijskiej. Pzenieśmy się teraz do roku 1900.

W Rio, Capoeirista był "malandro" (rozbujnik) i przestępcą, obojętnie - biały, mulat czy czarny, był ekspertem w użwaniu kopnięć, podcięć oraz ciosów głową, jak również w posługiwaniu się bronią białą. W Recife, Capoeira łączyła się z głównymi grupami muzycznymi w mieście. Podczas karnawału twardzi wojownicy Capoeira mogli prowadzić swoje grupy ulicami miasta, a kiedy spotykały się dwie grupy często dochodziło do bijatyki i rozlewu krwi. Pod koniec wieku w Bahia, Capoeira była również postrzegana jako przestępcza, jednak gracze i sama gra ukazywały rysy charakterystyczne dla Capoeira po dziś dzień. Represje i konfrontacje z policją nadal były kontynuowane. Sztuka ta była powoli gaszona w Rio i Recife - pozostawiono ją tylko w Bahia. Był to czas legendarnych osobistości - straszliwych wojowników, de corpo fechado (co znaczy: zamknięte ciało - osoba, która rzekomo po przez magiczne praktykli i rytuały stała się niemal niewrażliwa na działanie broni), Besouro Cordao-se-Ouro w Bahia, Nascimento Grande w Recife oraz Manduca da Praia w Rio, opiewanych za swe czyny w pieśniach do dzisiaj. Mówiono, że Besouro mieszkał w Santo Amaro da Purificacao w stanie Bahia, oraz że, był nauczycielem innego znanego Capoeiristas Cobrinha Verde. Besouro nie lubił policji i bano się go nie tylko jako wojownika Capoeira, ale również jako eksperta od broni białej oraz posiadacza de corpo fechado (zamkniętego ciała). Zgodnie z legendą zastawiono na niego pułapkę. Podobno on sam, który nie umiał pisać, przyniósł pisemną wiadomość, identyfikującą go jako osobę, która ma zostać zabita, myśląc, że jest to informacja o pracy. Legenda mówi, że został zabity specjalnym drewnianym sztyletem, przygotowanym w magicznych rytuałach tak, aby przebić jego de corpo fechado.

Spośród wszystkich przestępców prowadzących ulicami Recife podczas karnawału swe grupy, najstraszliwszy był Nascimento Grande, niektórzy mówią, że zginął w starciach z policją, a niektórzy, że przeniósł się do Rio i zmarł ze starości.

Manduca da Praia byl wcześniejszym pokoleniem (lata 1890-te) i zawsze ubierał się do przesady elegancko. podobno był właścicielem sklepu rybnego i żył komfortowo. Był również jednym z ludzi kontrolujących wpływy w swoim rejonie. Wytoczono mu 27 spraw sądowych, ale zawsze udawało mu się umożyć sprawę, dzięki politykom pracującym dla niego.

Później, w latach 30-tych XX wieku, w Salwadorze, Mestre Bimba (Manuel dos Reis Machado 1900-1974) otworzył pierwszą akademię Capoeira (1932). Czy ten umożliwili nacjonalistyczni politycy z Getulio Vargas, którzy chcieli promować Capoeira jako narodowy sport Brazylii. Od tamtej chwili Mestre Bimba nauczał Capoeira w Centro de Cultura Fisica Regional Baiano. W 1941 roku Mestre Pastina (Vincente Ferreira Pastinha 1889-1981) otworzył szkołę Capoeira Angola.

Bimba i Pastinha

Dwiema najważniejszymi postaciami dwudziestego wieku w Capoeira byli bez wątpienia Mestre Bimba i Mestre Pastinha. Prawdę mówiąc, te postacie są tak ważne w historii Capoeira (oraz legenda, która ich otoczyła), ponieważ są mitycznymi przodkami wszystkich graczy Capoeira, na dodatek jesteśmy lub staramy się być takimi jak oni i reprezentować to co oni.

Mestre Bimba
Mestre Bimba

Mestre Bimba narodził się jako Manoel dos Reis Machado w 1900 roku. W Capoeira został zaangażowany gdy miał 12 lat na terenie znanym dzisiaj jako Liberdade w Salwadorze. Jego mistrzem był afrykańczyk Bentinho - kapitan przedsiębiorstwa żeglugi morskiej w Bahia. Bimba otworzył swoją szkołę w wieku 18 lat, którą prowadził do czasu otwarcia swej pierwszej akademii, gdzie uczył "regionalnej walki z Bahia" - jak ją nazwał, a znana była również pod nazwą Capoeira Regional. Bibma był tchórzliwymwojownikiem, który zasłużył sobie na przezwisko "Tres Pancadas" (trzy uderzenia), które jak mówiono były maksymalną liczbą ciosów, które mógł otrzymać od niego jego przeciwnik. Mimo to, Bibma opowiadał się za filozofią malandro - "umysł ponad siłą". Lubił mawiać: "Quem aguenta tempestade e rochedo" (tylko wybrzeża stawią czoła burzy), co znaczy, że jeżeli dojdzie do starcia z osobą o wiele silniejszą, rozsądną rzeczą jest ucieczka, ale gdy napastnik podąży za tobą, moesz go niespodziewanie dopaść i wygrać walkę - to typowa postawa malandro. Wraz z otwarciem akademii Bimby rozpoczął się nowy okres w historii Capoeira, nauka dla dzieci wyższych swer Salwadoru. Bimba wprowadził podcięcia z batuque, sztuki walki, w której biegły był jego ojciec, oraz nowe golpes ligados albo połączone uderzenia. Stworzył również nową metodę nauczania bazyjącą na ośmiu kombinacjach ustalonych z góry ruchów i kopnięć dla dwóch graczy oraz na cintura desprezada - kombinacji rzutówm, przy których Capoeirista uczy się spadać zawsze na stopy. Poświęcił dużo aspektów rytuału i "gry" oraz wolniejsze rytmy na rzecz większej agresywności i ducha walki. Wszystko to należy dodać do ważnego faktu, iż większość z jego studentów, należących do innych klas społecznych (tzn. byli różnego pochodzenia, posiadali odmienny system wartości oraz sposób myślenia odmienny od sposobu tradycyjnego Capoeiristas, którzy należeli do upośledzonej społecznej klasy, głęboko zakorzenionej w Afro-Brazylijskiej kulturze) przyczyniło się do stworzenia nowego stylu znanego jako Capoeira Regional. W latach następujących po otwarciu akademii, Bimba odniósł wielki sukces, on i jego uczniowie działali na terenie Săo Paulo, Rio de Janeiro i innych ważnych miast Brazylii. Niestety, z początkiem lat siedemdziesiątych niezadowolony z odicjalnych instytucji miasta Bahia, które miały mu już nigdy nie pomagać, zdecydował się przeprowadzić do Goiana (blisko Brasilii - stolicy Brazylii). Rok później, 5 lutego 1974 roku, zmarłw tym mieście. Zachował aktywność i całkowitą przytomność umysłu do końca swych dni. Planował nawet, by dać pokaz w klubie tego samego popołudnia gdy umarł. Mimo tego, iż poprosił o pochówek w Goiana, kilku jego dawnych uczniów sprowadziło jego ciało spowrotem do Salwadoru, gdzie praktykował i nauczał Capoeira przez większość swego życia.

Wiele innych indywidualności stworzyło i zaczęło nauczać nowe formy Capoeira, ale nie posiadali oni tak szerokiej wiedzy jak Mestre Bimba, ani jego osobowości, dlatego ich nowości zniknęły równie szybko jak powstały.

Mestre Pastinha
Mestre Pastinha

Wraz z nadejściem stylu Regional, tradycyjny styl Capoeira stał się popularny pod nazwą Capoeira Angola. Podczas, gdy style Regional i Senzala przyćmiewały, Capoeira Angola, Pastinha i jego grupa jako jedyni nadal konserwatywnie praktykowali tradycyjną formę, chociaż aktywne były nieluczne inne grupy. Vincente Ferreira Pastinha urodził się w 1889 roku. Mówił, że uczył się Capoeira od Afrykańczyka z Angoli, zwanego Benedito, który przygarnął Pastinhe pod swoje skrzydła po tym, jak był świadkiem pobicia go przez starszego chłopca. Mimo swojej drobnej postury, w wieku szesnastu lat Pastinha został kimśw rodzaju ochroniarza w domu hazardu w niebezpiecznej dzielnicy miasta. Swoją pierwszą szkołę otworzył kilka lat po Bimbie, dzięki swej charyzmie i zdolnościom przywódczym oraz przyjacielskim stosunkom z innymi, przyciągał wiernych uczniów i Capoeiristas, co rozsławiło jego akademie jako punkt zgromadzeń artystów i intelektualistów, którzy chcieli zobaczyć tradycyjny styl Capoeira Angola. Pastinha stawał się znany jako "filozof capoeira" przez używanie wielu aforyzmów. Jednym z jeog ulubionych był "Capoeira e para homen, menino e mulher, so nao aprende quemnao quiser" (Capoeira jest dla mężczyzn, kobiet i dzieci; jedynymi, który nie powinni się jej uczyć się ci którzy nie chcą). Podobnie jak Bimba, znał się dobrze na filozofii malandragem i mógł opowiadać o tym jak mógł nosić mały sierp o zaostrzonych obydwu krawędziach w kieszeni. "Gdyby sierp miał trzecią krawędź, zaostrzył bym ją dla tych, którzy chcieliby, abym się zranił." - mówił z czułością. Niestety, autorytarny rząd, pod pretekstem przebudowy Largo do Pelourinho, gdzie mieściła się akademia, skonfiskował miejsce zajęć. Mimo, iż obiecano mu nowe, obietnica ta nie została nigdy spełniona. Przez końcowe lata swego życia był smutny: niewidomy i opuszczony, żył w małym pokoiku aż do śmierci w 1981 roku w wieku dziewięćdziesięciu dwóch lat. Pozostawił po sobie wielu uczniów, wśród nich dwóch najsłynniejszych - Mestre Joao Grande (uczy teraz w Nowym Jorku) oraz Mestre Joao Pequeno.

Powrót do spisu treści


Chi Kung

"SHII SOEI JING" - SEKRET KLASZTORU SHAOLIN
SHAOLIN CHI KUNG - CZĘŚĆ PIĄTA
Sławomir Pawłowski

(Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu)

Prawdziwy mistrz Quan-Fa
musi być mistrzem zarówno twardej, jak i miękkiej Drogi.
Musi on być pełen mocy wewnętrznej i siły zewnętrznej.
Musi on być człowiekiem mądrym i wykształconym,
posiadającym wiedzę odnośnie grup etnicznych (tzn. ludzi),
dokumentów oraz z zakresu filozofii.
Musi on wiedzieć jak niszczyć oraz jak wyleczyć.

- maksyma Kung Fu

Shii Soei Jing, tzn. "Księga Przemywania Szpiku Kostnego" (określana dalej skrótowo jako "S.S.J."), wraz z Yi Gin Jing, tzn. ,,Księgą Przemiany Ścięgien", Luohan Shi Ba Shou, tzn. "Formą Osiemnastu Rąk Luohan" oraz Buddyzmem Chan (jap. Zen), stanowią spuściznę pozostawioną mnichom klasztoru Shaolin przez jednego człowieka. Był nim (jeśli liczyć poczuwszy od samego Buddy) 28 patriarcha buddyzmu, człowiek o legendarnej, wręcz demonicznej sile ducha, znany jako Bodhidharma, lub skrótowo Da Mo. Zreformował on nie tylko sam Buddyzm do formy określanej jako Chan (jap. Zen) lecz w skutek własnych przemyśleń i doświadczeń wskazał zarówno nowy kierunek w rozwoju sztuki walki klasztoru Shaolin, jak i przekazał swoim uczniom - mnichom tej świątyni - kompletny system ćwiczeń Chi Kung łączący i zawierający w sobie cały w/w pozostawioną przez niego wiedzę.

Otwarcie Górnej Bramy "Otwarcie Górnej Bramy"
 
Umieść lewą dłoń nad punktem Bai Hui,
a połóż na niej.
Masuj okrężnymi ruchami szczyt głowy.
Przez pierwsze pół okręgu z wdechem,
a drugą połowę z wydechem.
Wykonaj 10 cykli zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara,
po czym kolejne 10 cykli w przeciwnym kierunku.

Decydując się na napisanie artykułu nt. S.S.J. mam świadomość, że będę w stanie ze względu na ograniczoną objętość tekstu, przedstawić jej założenia i cele jedynie w ogólnym zarysie. Szczegółowa analiza i rozważania miałyby objętość kilku książek. Ze względu na swoją złożoność, trudność w opanowaniu oraz wysokie wymagania stawiane jej praktykom, wiedza zawarta w S.S.J. utrzymywana była przez wieki w głębokiej tajemnicy, czyniąc z niej sztukę przekazywaną tak elitarnie, że nawet w obrębie samego klasztoru, w każdej generacji było zaledwie kilku mnichów mających możliwość zapoznania się z treścią tego dzieła i praktycznie nauczanych. Utrzymywanie S.S.J. w tak głębokiej tajemnicy przez stulecia doprowadziło do sytuacji, w której samą księgę, jak i zawartą w niej wiedzę uznano za bezpowrotnie stracone. Szczęśliwie dla nas treść księgi S.S..I. wydostała się poza klasztorne mury i obecnie dla wszystkich entuzjastów Chi Kung stanowi ona przysłowiową "perłę w koronie" umożliwiając nielicznym praktykę Chi Kung na najwyższym z możliwych poziomie. Praktyka S.S.J. poprzez ćwiczenia psychofizyczne Chi Kung zarówno Wei Dan, jak i Nei Dan wprowadza adepta w bardzo głębokie poziomy Chi Kung, umożliwiając osiągnięcie jednego lub kilku z następujących celów:

  1. Osiągnięcie w zdrowiu długowieczności (określanej przez Chińczyków, jako nieśmiertelność).
  2. Osiągnięcie oświecenia (nazywanego także Kapturem Buddy).
  3. Osiągnięcie wysokiego poziomu i skuteczności w sztukach walki.

Droga ta jest na tyle trudną do opanowania, że nawet sam Da Mo określił ją następująco:

Tao Buddy jest twarde i trudne. Wymaga eonów wysiłku, cierpliwości i ciężkiej pracy. Jak można mieć nadzieję na osiągnięcie Tao kilkoma uczynkami i niewielką mądrością? Jak można osiągnąć Tao będąc pełnym arogancji i łudząc się, że to bardzo łatwe? Jeśli ktoś tego próbuje, próbuje na próżno. (1)
Otwarcie Górnej Bramy
"Rozwarcie sfery Chi".

Praktyka S.S.J opiera się na doskonałej znajomości i świadomości siebie zarówno w aspekcie ciała fizycznego jak i aspekcie psychicznym (duchowym).
TAO TE CHING powiada:

Ten kto zna innych, jest mędrcem.
Ten kto pozna siebie, jest oświeconym.

Kandydat przed rozpoczęciem ćwiczeń S.S.J musi najpierw przejść kilkuletni okres niezbędnych praktyk wstępnych, na które składają się:

  1. - Głęboka medytacja Chan.
    Pierwszym krokiem wiodącym do rozpoczęcia praktyki S.S.J, i zarazem ostatnim krokiem samej praktyki S.S.J jest głęboka medytacja Chan. Uspokaja ona ćwiczącego emocjonalnie, oczyszcza jego ducha, umożliwiając wgląd w samego siebie i rozpoczęcie treningu zmierzającego do opanowania małego krążenia Chi (Xiao Zhou Tien), polegającym na udrożnieniu i osiągnięciu swobodnego przepływu energii wewnętrznej Chi przez naczynia Ren Mei (zbiornik Twórczy) i Du Mei (zbiornik Zarządzający).

    medytacja Ch'an
    "Pierwszym krokiem wiodącym rozpoczęcia praktyki Shii Soei Jing
    i zarazem ostatnim krokiem samej praktyki jest głęboka medytacja Ch'an"

  2. - Codzienna praktyka ćwiczeń Yi Gin Jing ("Y.G.J") w połączeniu z tradycyjnym masażem chińskim.
    Zadaniem ćwiczeń Y.G.J jest zbudowanie silnego ciała fizycznego, a także silnego ducha. Zaleca się, aby przed rozpoczęciem praktyk związanych z S.S.J ćwiczyć Y.G.J przez minimum trzy lata. Skrócenie czasu ćwiczenia wstępnego Y.G.J uniemożliwi osiągnięcie w przyszłości celów stawianych przed S.S.J. Trening Y.G.J wspomagany być musi masażem, którego celem jest rozbudzenie i zrównoważenie Chi zarówno u masującego, jak i masowanego. Masaż towarzyszący praktyce Y.G.J. podzielony jest na wiele etapów, w zależności od czasokresu praktyki Y.G.J, oddziałując stopniowo na coraz większe partie ciała, rozbudzając i rozprowadzając Chi od góry w dół, od środka ku krańcom ciała, by w końcowym okresie trzyletniej praktyki Y.G.J wspomóc utworzenie wokół organizmu ćwiczącego "koszuli" energetycznej, chroniącej go przed chorobami i zachowującej w zdrowiu. Istotnym jest, aby masaż wspomagany był wcieraniem w ciało masowanego ziołowych mikstur, a także zażywaniem przez niego innych ziołowych specyfików doustnie. W czasie trzyletniego treningu Y.G.J zaleca się wykonywanie codziennie trzech masaży w ważnej dla sukcesu atmosferze wzajemnej życzliwości.
    Wykonywanie Y.G.J wraz z towarzyszącym mu masażem oraz specyficznymi rodzajami oddychania, dadzą w końcowym efekcie skumulowanie w organizmie ćwiczącego energii Chi w dużym nadmiarze oraz pełne otwarcie małego obiegu Chi.
    O ile, jak powyżej wspomniano, znaczące efekty w treningu Y.G.J. można osiągnąć już po trzech latach praktyki, o tyle na zauważalne efekty w praktyce S.S.J. trzeba czekać minimum dziesięć lat.

  3. - Opanowanie w pełni wiedzy dotyczącej:
     

W okresie praktyki wstępnej zalecane jest stosowanie właściwej diety oraz wstrzemięźliwości seksualnej.
Całą drogę związaną z praktyką S.S.J. określa powiedzenie (2): Stawianie fundamentu w ciągu stu dni (3) jest wstępnym poziomem wymaganym dla transmutacji Jing w Chi oraz, że dziesięciomiesięczna ciąża (4) jest wstępnym poziomem koniecznym do transmutacji Chi w Shen. Trzyletnie karmienie piersią (5) jest początkiem transmutacji Shen w próżnię lub Pustkę. I na końcu wpatrywanie się w ścianę przez dziewięć lat (6) jest ostatnim krokiem wymaganym do przełamania pustej przestrzeni (7).

Pod koniec drugiego roku treningu Y.G.J, należy rozpocząć trening cyrkulacji Chi Ścieżką Wody, poprzez rdzeń kręgowy i mózg, jako pierwszy krok na drodze S.S.J. Po zakończeniu trzyletniego treningu wstępnego Y.G.J, należy rozpocząć praktykę Dużego Krążenia Chi (Da Zhou Tien), polegającą na świadomym kierowaniu przepływem Chi w ośmiu zbiornikach i dwunastu kanałach, określanych wspólną nazwą "Chi Mei". Na tym etapie niezbędna jest gruntowna wiedza z zakresu anatomii i fizjologii człowieka. Po opanowaniu Da Zhou Tien w Chi Mei, rozwija się kierowanie przepływem Chi w naczyniach krwionośnych, mięśniach, organach wewnętrznych, poprzez rdzeń kręgowy i mózg, wnętrze stawów i szpik kostny wszystkich kości, aż po krańce ciała. Wg Buddyzmu wyróżnia się tu cztery cielesne zakończenia, do których prowadzi się Chi (8):

Ta totalna kontrola cyrkulacji Chi wewnątrz ciała może być przyswajana jedynie pod nadzorem kompetentnego mistrza, gdyż samodzielne działania na zasadzie "prób i błędów" mogą mieć fatalne skutki dla zdrowia, stanowiąc nawet zagrożenie dla życia. Z tego powodu celowo opuszczę szczegółowy instruktaż techniczny S.S.J.. Głównym celem S.S.J. jest oczyszczenie i odświeżenie za pomocą Chi szpiku kostnego, rdzenia kręgowego i mózgu, uaktywniając przy okazji niektóre bierne w działaniu jego obszary oraz osiągnięcie mocy duchowej. Wskutek ćwiczeń S.S.J., szpik kostny stanie się zdrowy i wysoce wydajny w swym działaniu krwiotwórczym, jak ma to miejsce u zdrowego małego dziecka. Widać tu duże, nie zbadane jeszcze pola działań pomocnych np. w leczeniu białaczki.

Mnich Shaoliński I You Wen w swej książce pt. "Sztuki walki klasztoru Shaolin" napisał:

W S.S.J. Bodhidharma wyszedł z założenia, że człowiek rodzi się z miłości, natomiast wszelkie uczucia pochodzą z namiętności, w związku z czym, zgodnie z nauką Buddyzmu Chan (jap. Zen), należy swoje wnętrze duchowe i emocjonalne niejako "przemyć da czysta" - tak, aby człowiek stał się czysty i pusty, gdyż jedynie wówczas jest możliwa medytacja prowadząca do osiągnięcia stanu Buddy, czyli doświadczenia Tao (9)

Aby osiągnąć ostateczny cel praktyki S.S.J., należy przejść następujące etapy:

  1. Rozwinięcie i oczyszczenie siły witalnej Jing:
    Witalność Jing wytwarzana i przechowywana jest w nerkach i narządach płciowych człowieka (tj. jądrach i jajnikach). Na poziomie podstawowym jest to energia obecna już przy transkrypcji i translacji DNA i RNA, obecna przy tworzeniu się i funkcjach hormonów i chromosomów, by w dojrzałej formie manifestować się w pełnych Jing i Chi plemnikach i komórkach jajowych. Ćwiczenia S.S.J. zarówno Wei jak i Nei Dan na poziomie podstawowym rozbudzają i oczyszczają Jing.
    W przypadku mężczyzn niezbędna jest wstrzemięźliwość seksualna gdyż poprzez ejakulację Jing jest osłabiony i częściowo tracony natomiast Chi ulega rozproszeniu (podobnie jak kryształ po rozbiciu rozpada się na drobne kawałeczki). Ponowne odbudowanie Jing i Chi zajmuje od kilku godzin do wielu dni.
    W przypadku kobiet rzecz ma się odwrotnie, gdyż w trakcie zbliżenia nie dość, że nie tracą one swoich zapasów Jing i Chi, lecz zachowując je są w stanie "wchłonąć" Jing i Chi zawarte w nasieniu partnera. Właśnie dlatego mężczyźni po ejakulacji bywają senni. Kobiety tracą swój Jing i Chi w trakcie menstruacji, choroby lub porodu. Każdy człowiek powinien zatem szukać źródeł swojego Jing w plemniku i komórce jajowej swoich rodziców.

  2. Przemiana (transmutacja) Jing w Chi i Chi w Shen.
    Następuje ona podczas złożonych praktyk psychofizycznych. Używając porównania, proces ten przebiega podobnie do procesu zmiany stanu skupienia wody - z kostki lodu w płyn, z płynu w parę wodną. Odbywa się to w połączeniu z oczyszczaniem Chi, i podnoszeniem z dolnego, poprzez środkowy do górnego Dan Tien, gdzie zachodzi przemiana w Shen.

  3. Oczyszczenie i rozwinięcie Shen, ogniskowanie Shen, roztopienie ducha w wiecznym Tao. Na tym poziomie zanikają powoli praktyki Wei i Nei Dan, na samym końcu zanika również medytacja Chan, następuje oświecenie.

Ćwiczenia Wei Dan S.S.J. w celu rozbudzenia Jing, zwiększenia ilości Chi, wywołania żywszego przepływu Chi Ścieżką Wody, itp. wykorzystuje stymulację manualną organów płciowych. Nie jest to domena wyłącznie ćwiczeń S.S.J., gdyż wiele starożytnych praktyk taoistycznych również zawiera podobne metody i cele. Można tu wymienić przykładowo: Bo Zhen Fua (trzymać prawdziwą energię), Chen Xi Yi Jiang Niu Wang Ye Xing (Spoglądaj na księżyc uspokoisz Jing Je), Xu Jing Tian Shi Shui Fa (Sposób na spanie) (10). Stymulacja ta nie prowadzi do ejakulacji, oparta jest o trzynaście sekretnych słów podzielonych na dwie grupy oraz jedno słowo wiążące je w całość. Pierwszą grupę stanowią słowa: Jeng, Rou, Tsuo, Hang i Pai, odnoszące się do treningu związanego z jądrami, natomiast słowa: Woh, Shuh, Yeang, Ien, Sher, Tyi, Bi i Shuai, odnoszą się do ćwiczeń związanych z penisem. Słowem wiążącym jest Gan. W trakcie ćwiczeń wykorzystuje się różne przybory. Ze względu na rozległość tematu i zagrożenia dla zdrowia, nie będę się wdawał w szczegółowy opis w/w praktyk.

Oprócz długowieczności i oświecenia, wskutek treningu S.S.J. można osiągnąć wysoką skuteczność w sztukach walki. Wynika to z łączenia treningu technicznego sztuk walki z ćwiczeniami Y.G.J (rozwijającymi muskulaturę, cechy motoryczne oraz poziom energii Chi), wiedzą medyczną, opanowaniem emocjonalnym i rozwojem duchowym, jakie niesie ze sobą S.S.J.. Wysokiej klasy technika walki wspomagana odpowiednią siłą, dynamiką i elastycznością ruchu, połączona z umiejętnością transmisji energii Chi w zadawanym uderzeniu do organizmu przeciwnika, wraz z chirurgiczną dokładnością ciosu trafiającego w punkt witalny lub miejsce wstrząsorodne, podnosi w dużej mierze skuteczność w walce.

Poszukiwanie, odkrywanie i fascynacja ukrytymi możliwościami ciała i ducha człowieka towarzyszą nam od stuleci. Na przestrzeni dziejów w różnych kulturach były to różne drogi, i przyświecały im różne cele. W Chinach na wysokim poziomie praktyki Chi Kung buddyjskie i taoistyczne drogi poszukiwań i kultywacji Chi, w dużej mierze zazębiały się, dążąc do zbliżonych lub tych samych celów. U schyłku XX wieku cywilizacja zachodu nadal zauroczona jest głębią starożytnej filozofii wschodu. Przykładem tego mogą być słowa utworu zespołu Black Sabbath pt. "Narodowy Akrobata":

Jestem światem, który skrywa uniwersalny sekret wszystkich czasów
Destrukcja pustych przestrzeni jest moją jedną, jedyną zbrodnią
Żyłem tysiąc razy i odkryłem czym jest wiara w siebie.
Myśli i wyobrażenia, nienarodzone dziecko nigdy nie poczęte
Gdy zderzają się małe światy, jestem uwięziony wewnątrz łona
A rozbłyskujące wspomnienia są wejściem do nigdy nie kończącej się studni
Imię, które spogląda w dół na twarz
Dziecko, które nigdy nie poznało, co czyni z człowieka mężczyznę
Śmiertelne ciemności, które ogarniają los tych, którzy nigdy nie biegną
Cóż - wiem, że ciężko jest poznać przyczynę "dlaczego"
Wiem, że zrozumiesz więcej, gdy nadejdzie czas śmierci
Nie wiesz, że życie, które posiadasz jest jedynym.
Pozwól ciału zasnąć, by twoja dusza żyła nadal
To miłość dała ci życie, a teraz to twój problem
Niewidoczne oko wewnętrznego życia przywróci twoją duszę
Wciąż patrzę, lecz nie dotykam
Nasiona życia są zasiane
Kurtyna przyszłości opada a sekret pozostaje nieodkryty ...
Pamiętaj jedynie, ze miłość jest życiem, a nienawiść żywą śmiercią
Traktuj swe życie tak, Jak jest tego warte i żyj każdym oddechem
Patrząc w przeszłość na to co przeżyłem i czego się nauczyłem
Teraz zastanawiam się
Oto czekam i mogę się jedynie domyślać, co przyniesie życie...

Reasumując: Treningi Y.G.J i S.S.J., pomimo, ze są od siebie różne, nawzajem się uzupełniają jak Yin i Yang. S.S.J. stanowi swego rodzaju rozwinięcie, dopełnienie i kontynuację drogi rozpoczętej wraz z treningiem Y.G.J, przy czym o ile trening Y.G.J odnosi się głównie do przywrócenia i utrzymania w zdrowiu ciała fizycznego oraz zwiększenia w nim ilości Chi krążącej bez przeszkód w Xiao Zhou Tien, o tyle trening S.S.J. odnosi się głównie do treningu ducha, umożliwiając osiągnięcie długowieczności, oświecenia wysokich umiejętności w sztukach walki. Niemożliwe jest osiągnięcie pozytywnych efektów w treningu S.S.J., bez poprzedzającego go kilkuletniego treningu Y.G.J. Praktyka S.S.J. jest o wiele trudniejsza od Y.G.J, bazująca na Da Zhou Tien i przemianie Jing w Chi, a Chi w Shen, wykorzystująca w celu rozbudzenia Jing i polepszenia cyrkulacji Chi oraz podniesienia jej do górnego Dan Tien manualną stymulacją organów płciowych. Są to ćwiczenia wykonywane w pełnym opanowaniu, nie wzbudzając namiętności ani pożądania seksualnego, nie powodując ejakulacji. Zarówno trening Y.G.J, jak i S.S.J. niezbędnie wymaga stosowania zewnętrznie (w postaci wywarów) i wewnętrznie w postaci pastylek ziołowych specyfików wzmacniających efekty wykonywanych ćwiczeń. Łącznie jest ich kilkadziesiąt, o różnym działaniu, stosowanych na różnych etapach treningu, nie wolno nigdy stosować dwóch równocześnie. Oba rodzaje treningu mogą być wykonywane jedynie pod nadzorem kompetentnego mistrza.

Na zakończenie warto dodać, ze do dnia dzisiejszego w klasztorze Shaolin istnieje odłam Tai Tzu Men (tzw. "Odłam Przodka"), w ramach którego mnisi doskonalą się wyłącznie poprzez spuściznę pozostawioną przez Da Mo. Uważają oni, że pięć metod, tj.: Chan (jap. Zen), masaż, Y.G.J, S.S.J. i Luohan Shi Ba Shou niby pięć palców dłoni tworzy dopełniając się zamkniętą całość, która w zależności od sytuacji może okazać się pomocną dłonią, lub w razie potrzeby zewrzeć się w zaciśniętą pięść.

Gdynia 1998.04.09

P.S.
Wszystkie osoby zainteresowane kontaktem z Gdyńską Szkołą Shaolin Kung Fu lub pragnące podzielić się z autorem swoimi uwagami proszone są o kontakt poprzez internet na adres: luohan@poczta.ptl.com.pl .

PRZYPISY:

1. Huai-Chin Nan "Tao i Długowieczność", str. 142,143.Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1995.

2. Huai-Chin Nan "Tao i Długowieczność", str. 94.Wydawnictwo Zysk i S-ka. Poznań 1995.

3. Określenie to odnosi się do pierwszych stu dni treningu YGJ, podzielonego na trzy równe okresy. Zwrot ten podkreśla wagę trzech pierwszych miesięcy treningu, w trakcie którego Jing, Chi i Shen rozwiną się, a pięć organów (tj. serce, wątroba, płuca, nerki i śledziona) zostaną "obmyte" i wypełnione przez Chi. Zharmonizowane zostaną współzależne: umysł i ciało, osiągając wewnętrzne Yang i zewnętrzne Yin. Oznacza to silne i zdrowe wnętrze o mocnych narządach wewnętrznych z prawidłowym metabolizmem oraz łagodne zewnętrzne usposobienie wraz z w pełni rozwiniętymi i sprawnymi, lecz elastycznymi i rozluźnionymi ścięgnami i mięśniami.

4. Słowa te obrazują złożone procesy psychofizyczne zachodzące w trakcie dalszej dziesięciomiesięcznej praktyki. Przemiany w osobowości i "duchu" ćwiczącego, stwarzają zaczątki nowego "duchowego embriona", który rozwijany jest w trakcie dalszej praktyki S.S.J., będzie on traktowany jako niezależny duchowy byt. Powstaje on za sprawą działania umysłu (Yi) w punkcie Huang-ting podczas mieszenia się Chi Ognia z Chi Wody. W klasztorze Shaolin etap ten nazywany jest treningiem "dziecięcego Kung Fu". Trenujący mnich, wskutek wykonywanych ćwiczeń może być odmłodzony, wyglądając młodo, jak przysłowiowe dziecko: Pomimo, że jego włosy z wiekiem staną się białe jak pióra żurawia ,każda część jego ciała stanie się miękka jak brokat, lekka jak powiew i mocna jak stal".

5. Zwrot ten oznacza trzyletni okres treningu YGJ, niezbędny do wykształcenia fizycznego ciała całkowicie wypełnionego energią Chi oraz stworzenia zaczątków mocy duchowej. Oprócz Y.G.J w świątyni Shaolin stosuje się ćwiczenia wspomagające rozwój Chi i Shen. Należą do nich: "Śpiący Luohan", "Odwrotny Chan (Zen)", Kopnięcia w górę z Chi" oraz "Techniki trzymania się stóp Buddy". Wszystkie te ćwiczenia nie mogą być jednak wykonywane bez wcześniejszych trzech do pięciu lat ćwiczeń Y.G.J.

6. Określenie to nawiązuje bezpośrednio do Da Mo, który przez dziewięć lat zamieszkiwał samotnie w górskiej jaskini, nieopodal klasztoru Shaolin, oddając się głębokiej medytacji w pozycji siedzącej, będąc zwróconym twarzą do głazu znajdującego się w ścianie jaskini. Drogą do osiągnięcia mądrości i mocy duchowej jest systematyczna i głęboka medytacja Chan, wymagająca od medytującego zdecydowania i determinacji. Sam Da Mo powiedział: "Dopiero, gdy twój umysł jest tak silny, jak stojąca przed tobą ściana, możesz wejść na Drogę"

7. Przełamywanie pustej przestrzeni opiera się na praktykach mentalnych zawierających oddychanie duchowe (Shen), ogniskowanie Shen w punkcie, rozdzieleniu ciała i ducha, świadomym prowadzeniu ducha i wreszcie "nie działając" otwarciu się na wszystko zgodnie z prawem wiecznych przemian Tao, rozpuszczeniu się w Tao, co jest równoznaczne z pełnym oświeceniem, czyli osiągnięciem "Kaptura Buddy".

8. Fragment pracy magisterskiej autora obronionej na AWF Gdańsk pt. "Shaolin Luohan Quan jako system samoobrony i ćwiczeń fizycznych dla osób w każdym wieku."

9. Powyższe słowa sugerują, że trening S.S.J. stwarza dogodne warunki zwiększając prawdopodobieństwo osiągnięcia tzw. "Oświecenia", pomimo, że jest to każdorazowo zdarzenie jednostkowe, spontaniczne i nieprzewidywalne co do czasu jego wystąpienia i jego głębi.

10. Powyższe ćwiczenia zilustrowane i opisane są w książce Yanfeng Gao pt. "Dao Yin - Starochińskie ćwiczenia lecznicze, zioła i dieta", wyd. "Zdrowie i Dom", Wrocław 1997r.

Powrót do spisu treści


Chi Kung

RUCH AUTOMATYCZNY
Liu Zhongchun

(Fragment książki "Qigong Lecący Żuraw - Starochińskie ćwiczenia uzdrawiające")

Kto może ćwiczyć Lecącego Żurawia? Prawie wszyscy - niezależnie od płci, wieku, stanu fizycznego, dolegliwości. Bowiem w wyniku tych ćwiczeń następuje ogólne uregulowanie funkcji organizmu i doprowadzenie go do stanu pierwotnej sprawności. Odradzałbym te ćwiczenia jedynie osobom cierpiącym na poważne choroby psychiczne, albowiem Qigong wbrew pozorom nie jest ćwiczeniem fizycznym, lecz umysłowym. To myśl wspomagana odpowiednimi ruchami kieruje przepływem energii (dlatego właśnie tak dużą uwagę zwraca się na to, by ćwiczyć z koncentracją). Osoby zaś z zaburzeniami umysłowymi nie zawsze są w stanie opanować własny umysł, a więc przepływ energii może im się wymknąć spod kontroli.

Tu i ówdzie wprawdzie słyszy się, że uprawianie stylu Lecącego Żurawia stwarza niebezpieczeństwo pojawienia się ruchów automatycznych. Cóż to jest ruch automatyczny? Mamy z nim do czynienia wtedy, kiedy energia krążąca w ciele człowieka "dyktuje" mu, jaki ruch ma wykonać. Normalnie człowiek podnosi rękę wtedy, gdy pomyśli, że chce ją podnieść. W przypadku automatycznego "coś", czyli energia właśnie, podnosi rękę człowieka lub kręci jego głową czy biodrami. Istotnie u osób, które ćwiczą Lecącego Żurawia dość często pojawia się ruch automatyczny w czasie ćwiczenia form statycznych - medytacji stojącej lub siedzącej. Czy jednak stanowi on jakieś niebezpieczeństwo? Może być niebezpieczny dla kogoś, kto nie wie o możliwości jego pojawienia się.

Pewnego razu prowadziłem kurs Qigong w mieście Dalian w północno-wschodnich Chinach. Ćwiczyliśmy w parku. W tym samym czasie odbywała się w tym mieście konferencja pisarzy. W czasie przerwy w obradach dwóch spośród nich wyszło na spacer i przyłączyło się do naszej grupy, która akurat rozpoczęła medytację stojącą. Po kilku minutach u obydwóch pisarzy pojawiły się dość szybkie ruchy automatyczne. Przeraziło ich to tak bardzo, że zaczęli krzyczeć wzywając mnie na pomoc. Podszedłem do nich i kilkoma słowami uspokoiłem ich, a wówczas ruchy automatyczne szybko ustały.

Automatyczny ruch może być niebezpieczny także dla kogoś, kto będzie uważał, że to diabeł, zły duch, siła nieczysta porusza jego ciałem wbrew jego woli. Chociaż prawdę powiedziawszy, nie można mówić, że ruchy te odbywają się wbrew woli ćwiczącego. Każdy bowiem zdrowy na umyśle człowiek może zaprzestać ich wykonywania w momencie, kiedy dojdzie do wniosku, że czas już skończyć, by zabrać się do innych zajęć lub odpocząć. Gdy tylko pomyśli, że chce przestać, ruchy ustaną. Jedynie osobom psychicznie chorym mogłoby się zdarzyć, że nie będą w stanie powstrzymać automatycznego ruchu, gdyż nie władają w dostatecznym stopniu własnym umysłem. Jednakże takie osoby, jak już mówiłem, w ogóle nie powinny ćwiczyć Qigong. Twierdzenie zaś, że to jakaś "siła nieczysta" jest przyczyną automatycznego ruchu, moim zdaniem jest grubym nieporozumieniem. Wprost przeciwnie, to energia nieba i ziemi połączywszy się z energią wewnętrzną człowieka sama kieruje się do chorych miejsc przepychając zablokowane meridiany i otwierając punkty energetyczne. Wydaje się, że nieprzypadkowo ludzie wykonujący ruchy automatyczne "niechcący" dotykają tych punktów energetycznych na swoim ciele, które nakłuwałby doświadczony akupunkturzysta, aby wyleczyć ich chorobę.

Wydaje się, że nieprzypadkowo w czasie ruchów automatycznych ludzie chorzy na wątrobę obejmują drzewa, a chorzy na śledzionę przytulają się do ziemi. Według chińskiej teorii pięciu przemian lub też pięciu elementów zarówno drzewo jak i wątroba należą do jednego elementu (tzn. mają podobne właściwości), śledziona i żołądek należą do elementu ziemi, to zaś oznacza, że energia drzewa może wyleczyć wątrobę, natomiast energia ziemi - śledzionę. Mam zresztą osobiste, bardzo pouczające doświadczenia z ruchem automatycznym. Dwadzieścia lat temu byłem ciężko chory. Z bólu prawie nie sypiałem. Któregoś wieczoru usiadłem w fotelu, by pomedytować. Po kilku minutach poczułem w ciele lekki chłód, a potem moja głowa zaczęła szybko krążyć wykonując kilkaset obrotów. Ręce też wykonywały bardzo szybkie ruchy z góry na dół i z dołu do góry tuż przed moim chorym żołądkiem. Nie wiedziałem jak długo to trwa. Jednak po pewnym czasie pomyślałem, że jest już pewnie dość późno i czas się położyć do łóżka. Wówczas ruchy stały się wolniejsze, a po chwili zupełnie ustały. Gdy spojrzałem na zegar, okazało się, że jest już północ, a ja siedziałem w fotelu już pięć godzin. Wstałem więc i położyłem się spać. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu spałem spokojnie nie nękany żadnymi bólami aż do piątej nad ranem.

Wówczas wstałem i znowu postanowiłem pomedytować. Gdy usiadłem w fotelu, po chwili od nowa zaczęły się ruchy automatyczne. Wkrótce energia podniosła mnie z fotela. Zacząłem chodzić po pokoju, tańczyć. Energia "kazała" mi wykonywać skłony. Bałem się tego, gdyż wiedziałem, że dla mojego chorego kręgosłupa skłony nie są wskazane. Próbowałem więc ograniczyć ich głębokość. Jednakże, gdy tylko się: wyprostowałem, energia ponownie "kazała" mi się schylić. Trwało to dopóty, aż przestałem się przeciwstawiać jej "wskazaniom". Wykonałem kilka głębokich skłonów i nic się nie stało. Kiedy przestałem "tańczyć", spojrzałem na zegarek. Okazało się, że znowu minęło pięć godzin od momentu, gdy usiadłem rano w fotelu. Od tego czasu moje zdrowie zaczęło się poprawiać dosłownie z dnia na dzień.

Nie jestem zresztą jedynym przykładem bardzo szybkiego wyzdrowienia dzięki ruchom automatycznym. Z reguły za ich pomocą można się bardzo szybko pozbyć wszelkich chorób. Ponieważ jednak nikt nie jest w stanie przewidzieć reakcji swego organizmu, zanim ich nie doświadczy, najrozsądniej jest pozwalać sobie na ruch automatyczny - zwłaszcza po raz pierwszy - jedynie gdy ćwiczymy pod okiem doświadczonego mistrza, który dopomoże nam opanować ten ruch, gdyby się okazało, że sami nie możemy sobie z nim poradzić.

Powrót do spisu treści


Yiquan

PEKIN 2000 - KOLEJNA WIZYTA U MISTRZA YAO CHENGGUANG
Andrzej Kalisz
yiquan@yiquan.com.pl
http://www.yiquan.com.pl

Mistrz Yao Chengguang - przewodniczący Stowarzyszenia Badawczego YiquanW dniach od 29 maja do 17 czerwca 2000 roku po raz kolejny odbyłem podróż do Chin, by kontynuować naukę yiquan u mistrza Yao Chengguang. Tym razem towarzyszyli mi także Marek Chojecki i Jacek Drabarczyk.

Popołudnia i część przedpołudni przeznaczone zostały na naukę. Początek pobytu poświęciliśmy na powtórkę, a dalszą część na naukę nowego materiału. Marek i Jacek poznali nowe ćwiczenia pozycyjne z grupy pozycji bojowych jiji zhuang, łącznie z zaawansowaną metodą "szukania siły ze zmianą kierunków", nowe ćwiczenia w powolnym ruchu shi li i nowe ćwiczenia wyzwalania siły fa li. Wang Yufang - córka twórcy yiquanNajwięcej czasu poświęcili na naukę metod uderzeń: zhi quan, zuan quan, zai quan i heng quan w połączeniu z krokami. Pod koniec pobytu, gdy Marek ze względów zdrowotnych miał niestety przerwę w treningu, Jacek poznał jeszcze metody kopnięć oraz metody szybkiego poruszania się w walce. Ja natomiast dużo czasu poświęciłem na ćwiczenie zaawansowanych pozycji bojowych. Szczególnie zauroczyło mnie ćwiczenie "niao nan fei" (ptakowi trudno odlecieć) w połączeniu z najbardziej zaawansowaną formą "szukania siły" - "szukaniem siły we wszystkich kierunkach jednocześnie". Poza tym zajmowałem się m.in. ćwiczeniami wzroku, ćwiczeniami z wykorzystaniem tarcz do uderzeń, ćwiczeniami z kijem oraz sparingiem.

Andrzej Kalisz i mistrz Yao Chengguang w treningu tui-shouCzas poza treningiem, zwłaszcza w pierwszym okresie pobytu, gdy nie byliśmy jeszcze zbyt zmęczeni, a i pogoda była znośna, spędzaliśmy na wędrówkach, częściowo zaplanowanych - jak np. do świątyni lamaistycznej Yonghegong, świątyni taoistycznej Baiyunguan, czy znajdującej się na Pachnących Wzgórzach na zachód od Pekinu buddyjskiej świątyni Biyunsi, częściowo zaś zupełnie bezplanowych włóczęgach po starych dzielnicach, gdy wędrowaliśmy małymi uliczkami (tzw. hutongami), co krok odkrywając coś ciekawego (nawet ja, po wielokrotnych wyjazdach do Chin). Zwiedziliśmy też wiele księgarni i sklepów z płytami VCD w poszukiwaniu ciekawych materiałów o sztukach walki.

Jacek Drabarczyk i asystent mistrza Yao w treningu tui-shouWszyscy delektowaliśmy się różnorodnymi przysmakami chińskiej kuchni, zarówno w restauracjach, jak i na ulicznych straganach. Mieliśmy też okazję być zaproszeni na domowe posiłki przygotowane przez żonę mistrza (ja kilkakrotnie). Byliśmy podejmowani też w restauracji. Również my zaprosiliśmy mistrza Yao wraz z żoną i synem do restauracji. Zwłaszcza ja czułem się jak członek rodziny mistrza. Szczególnie, gdy mistrz polecił swojemu synowi, by traktował mnie jak starszego brata. Tuż przed powrotem do Polski zostałem przez mistrza i jego żonę jeszcze raz podjęty wystawną kolacją w restauracji. Zajadając luksusowe specjały omówiliśmy dalsze plany współpracy dla rozwoju yiquan w Chinach, Polsce i na całym świecie.

Marek Chojecki i asystent mistrza Yao w treningu tui-shou11 czerwca wzięliśmy udział w dorocznym zebraniu Pekińskiego Stowarzyszenia Badawczego Yiquan, którego mistrz Yao Chengguang jest przewodniczącym. Obecni byli inni znani przedstawiciele yiquan, jak brat mistrza Yao Chengguang - Yao Chengrong, Cui Ruibin i Liu Pulei. Gośćmi honorowymi byli m.in. Wang Yufang - córka twórcy yiquan, mistrza Wang Xiangzhai, Huo Zhenhuan - wiceprezydent Azjatyckiej Federacji Wushu oraz przedstawiciele władz centralnych Chińskiego Stowarzyszenia Wushu i władz oddziału pekińskiego tego stowarzyszenia. W przemówieniach przedstawione zostały osiągnięcia i plany Pekińskiego Stowarzyszenia Badawczego Yiquan. Ponad 80-letnia pani Wang Yufang zyskała sobie sympatię słuchaczy, gdy poproszona o przemowę, wstała i powiedziała, że zamiast przemowy opowie krótko o ćwiczeniach dla zdrowia, których uczył ją ojciec. Chociaż pokazała tylko kilka prostych pozycji i ruchów, podkreślając znaczenie relaksu i równowagii, jej krótki pokaz zrobił spore wrażenie. Chociaż Wang Yufang zajmuje się "wersją zdrowotną" yiquan, z jej ruchów emanuje potężna moc.

Trening wprowadzający do san shouKilkakrotnie miałem okazję towarzyszyć mistrzowi Yao podczas ostatecznych prac w studio montażowym nad nowym zestawem materiałów szkoleniowych video. Obecnie są one już w sprzedaży w Chinach w postaci 11 płyt VCD. Znajduje się na nich około 11 godzin nagrania, obejmującego niemal całą zawartość yiquan. Niewątpliwie wielką atrakcją są archiwalne ujęcia filmowe z mistrzem Yao Zongxun (spadkobierca twórcy yiquan - mistrza Wang Xiangzhai, ojciec mistrza Yao Chengguang). Słynny japoński mistrz Kenichi Sawai miał po ich obejrzeniu powiedzieć: "Ja jestem najlepszy w Japonii, a Yao Zongxun jest najlepszy na świecie". Obecnie pracuję już nad angielską wersją komentarzy do płyt. Zainteresowani yiquan z całego świata będę więc już wkrótce mieli możliwość zobaczenia jak naprawdę wygląda ten system.

W ostatnim dniu pobytu mieliśmy okazję sfilmować fragmenty treningu. 25 krótkich klipów obejrzeć można na stronach yiquan: http://www.yiquan.com.pl .

Nasz kolejny wyjazd do mistrza Yao Chengguang planujemy na wiosnę (prawdopodobnie kwiecień) 2001 roku. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do nauki yiquan i wspólnego wyjazdu do Chin.

Uwaga: Dołączone do niniejszego tekstu fotografie są klatkami z materiału video. Widoczna na niektórych z nich data 1.1.1990 jest wynikiem błędu kamery. Materiał ten został nakręcony w czerwcu 2000.

Powrót do spisu treści


Broń

MIECZ JAPOŃSKI - KRÓTKA HISTORIA
Janusz Cyl

Miecz w tradycji narodu japońskiego zajmuje miejsce poczesne i szczególne. Jego dzieje sięgają mitologicznego czasu bogów shinto. Z mitu - legendy o powstaniu Japonii dowiadujemy się, że bogini Słońca Amaterasu wysłała swojego wnuka Ninigi, aby ten uporządkował sprawy ziemskie. Na drogę wręczyła mu między innymi wielki miecz, który później odziedziczył Jimmu - pierwszy z bosko-ziemskich władców Japonii. Pewnego razu Jimmu uratował się z płonącego stepu, wycinając swym mieczem trawę wokół siebie. Na pamiątkę tego wydarzenia miecz otrzymał nazwę "trawosiecz". Z biegiem czasu awansował do rangi świętości i stał się jednym z trzech insygniów władzy cesarskiej. Tyle legenda.

Najstarsze miecze znajdowane w grobach, odlane z brązu, miały proste, dwusieczne i tępe głownie. Zdaniem naukowców miały one znaczenie rytualne. Umiejętności wytwarzania mieczy żelaznych, zawdzięczają Japończycy kolejnej fali imigracji ludności z kontynentu. Powstanie pierwszych zakładów mieczniczych datuje się na II-III w. Najstarsze ze znalezionych mieczy miały drewniane pochwy i niewielkie, najczęściej miedziane, jelce tarczowe. Do tej formy miecza powrócą miecznicy w IX i X wieku. Sztuka kucia żelaznych głowni dość szybko zadomowiła się i rozpowszechniła w całej Japonii. Jednak przez kilka następnych stuleci nie zaowocowała postępem ani w konstrukcji, ani w technologii. Miecznicy wciąż sięgają po wzory mieczy chińskich i koreańskich. Szczególnie rozpowszechnione były dwie odmiany prostego miecza - dwusieczny tsurugi, lub ken, oraz jednosieczny chokuto - prosty nóż. Ten ostatni uważany jest za protoplastę sławnych mieczy samurajskich.

Miecze samurajskie
Miecze samurajskie: katana, tamo i wakizashi.
(foto. Karate)

Epoka Nara (650-793) charakteryzuje się pewnym ożywieniem w rozwoju miecznictwa. Powodem jest duże zapotrzebowanie na miecze dla wojska. U schyłku tej epoki działał pierwszy ze znanych z nazwiska, uważany za ojca mieczy japońskich, miecznik imieniem Amokumi. Głownie przez niego wykute stały się prototypem mieczy japońskich. Prace jego kontynuował w następnym stuleciu miecznik Jasutsuno. Mówiąc o epoce Nara, trzeba wspomnieć o jej zafascynowaniu kulturą i sztuką Chin. Wywarło to oczywiście piętno na wytwarzanych w tym okresie mieczach zwłaszcza dworskich. Miecze te o charakterystycznych oprawach noszą nazwę "chińskie tachi".

Następna epoka Heian (794-1191) była dla produkcji mieczy w Japonii przełomowa. Rosnące zapotrzebowanie na miecze stworzyło silny element konkurencyjności dla warsztatów mieczniczych, oraz dla jakości ich wyrobów. Miecznicy korzystają więc z osiągnięć Amakuniego i Jasutsuny w zakresie technologii wytwarzania głowni, sięgają też do starych form miecza i rozwijają je.

W wieku IX pojawiają się lekko wygięte jednosieczne miecze (tachi) o tarczowych jelcach (tsubach), aby w wieku X zdecydowanie ugruntować swoją dominującą pozycję. Stają się one ulubioną bronią kształtującej się warstwy rycerskiej - samurajów. Jak wielkie znaczenie przypisywano jakości miecza, niech świadczy fakt, że sami cesarze, np. Ichijo (987-1012), osobiście czuwali nad pracą dworskich mieczników. Ten gwałtowny rozwój miecznictwa spowodował, że w wieku X ostatecznie ugruntowała się technologia wytwarzania głowni (łączenie różnych gatunków stali) oraz ich forma, która przetrwała do naszych czasów.

Tu dygresja: Wszystkie miecze powstałe od czasów najdawniejszych do wieku X nazywane są koto - mieczami starymi.

U schyłku epoki Heian powstają zalążki sławnych później "pięciu szkół" w prowincjach Bizen, Yamashiro, Yamato, Sagami i Mion. Najsławniejszymi miecznikami tej epoki są Munechika z Kyoto, Tomonari z Bizen i Masakuni z Satsumo.

Kolejna epoka, Kamakura (1192-1336), to szczytowy okres rozwoju rzemiosła mieczniczego. Współzawodnictwo "pięciu szkól" o prymat doprowadza technikę wytwarzania głowni do szczytu doskonałości. Następcom takich mistrzów jak np. Masamune (szkoła Sagami) pozostawało jedynie dorównać poprzednikom. Tak jest przez następne wieki aż po dzień dzisiejszy. Mistrzowie tej sztuki cieszyli się wielkim poważaniem. Cesarz Go-Tobo zafascynowany mieczami sam parał się ich wytwarzaniem. Twierdził, że "jest to zajęcie godne książąt i cesarzy". Ciągnące się w nieskończoność wojny domowe, tak jak poprzednio przyczyniły się do rozkwitu mieczy i ich jakości, tak w następnych stuleciach wpłynęły na wyraźne ich pogorszenie.

Wysoka ranga tego rzemiosła przyciągała rzesze ludzi liczących na łatwy zarobek. Japonia stała się również eksporterem głowni na kontynent.

Wyczerpywały się też rodzime pokłady rudy darniowej (dającej niezwykłej jakości stal - watetsu), co zmusiło Japończyków do importowania stali czy rudy żelaza o znacznie gorszej jakości. Regres ten przypada na epokę Muromachi (1337-1573). Obniżenie jakości mieczy spowodowało, że miecze wyprodukowane między drugą połową XVI w. a rokiem 1868 noszą miano mieczy shinto - mieczy nowych. Są one oczywiście mniej cenione niż miecze koto.

W 1600 r. rozpoczyna się era Edo (1600-1868). Okres pokoju, izolacji od świata i szczytowego rozwoju feudalizmu japońskiego. Czas panowania shogunów z rodu Tokugawa to również czas rozkwitu kultury i sztuki. Długotrwały pokój nie sprzyja rozwojowi broni. Nic więc dziwnego, że miecze z okresu Edo są gorszej jakości niż w epokach minionych. Wytwórcy ich dążą wyraźnie do uczynienia z nich przedmiotu luksusowego. Stąd coraz większy nacisk kładą na dekorację opraw mieczy oraz głowni. Coraz częściej pojawiają się ryte na ich powierzchni smoki, kwiaty czy motywy mitologiczne.

Czy jednak był to okres do końca zły i niekorzystny dla mieczy samurajskich? Chyba jednak nie. Przecież pierwszy shogun Tokugawa Ieyasu napisał w swym testamencie słowa: "Miecz jest duszą samuraja. Jeżeli kto o nim zapomni lub utraci go, nie będzie mu to odpuszczone".

Czyż nie jest to nobilitacja dla miecza? To, co kiedyś było zwyczajem, stało się obowiązującym prawem.

Ten czas wolny od wojen jest jednocześnie okresem rozkwitu sztuki władania mieczem. To w okresie Edo powstały słynne szkoły szermierki zakładane przez wielkich mieczników jak Miyamoto Musashi. To wreszcie w tym właśnie okresie rozpowszechnił się najlepszy z mieczy samurajskich - miecz katana A miecz ten uważany jest za najdoskonalszą broń białą na świecie.

I jeszcze jedna uwaga. Choć kryzys w jakości głowni jest oczywisty i bezsporny, to jednak nie oznacza, że nie wytwarzano nadal mieczy znakomitych. Działali przecież miecznicy, którzy będąc potomkami i spadkobiercami swych wielkich przodków, wytwarzali miecze równie doskonałej jakości jak oni. Wymienić tu można Umatade Myoju (1558-1632), Munechiki z Uyoto, Todayoschi z Bizen (1572-1632), Manekei z Jedo (zm. 1646) czy Kotetsu Okisato z Yedo. Można by te nazwiska mnożyć.

Tak więc często opinie uogólniające zagadnienie bywają czasem krzywdzące dla wielu wspaniałych mistrzów.

Rok 1868 to początek nowej, lecz nie ostatniej karty w dziejach mieczy samurajskich. Rok ten rozpoczyna erę Meiji, oznacza koniec shogunatu i odrodzenie władzy cesarskiej, i wreszcie koniec izolacji Japonii. Młody cesarz Mutsuhito organizuje armię na modłę europejską. Oficerowie przerabiają swe miecze samurajskie na szable w stylu europejskim. W 1877 roku edykt cesarski zakazuje noszenia mieczy i znosi stan samurajski. Jednak wielowiekowa tradycja i przywiązanie zwyciężają. Prawie wszystkie warsztaty uległy likwidacji bądź przestawiły się na inną produkcję. Jednak niewielka ilość mistrzów kontynuuje swą pracę wytwarzając miecze, oficjalnie dla potrzeb świątyń religii Shinto i nieoficjalnie dla ludzi kultywujących samurajskie tradycje.

Miecze samurajskie
Bogato zdobione miecze samurajskie, były używane w walce i przyczyniły się do śmierci wielu wojowników.
(foto. Karate)

Wraz z rodzącą się militarną i ekspansjonistyczną polityką Japonii na progu naszego stulecia odradzają się tradycje samurajskie. Miecz katana pojawił się znów przy boku oficerów jako broń oficjalna. W czasie II wojny światowej pojawił się w rękach oficerów i żołnierzy japońskich na wielu polach bitewnych.

O przywiązaniu Japończyków do tradycji miecza może świadczyć fakt, że do noty japońskiej o przyjęciu kapitulacji po II wojnie światowej załączone było memorandum zawierające prośbę o pozostawieniu oficerom prawa noszenia mieczy.

Dziś miecz stracił swą funkcję użytkową, jednak nadal pozostał bronią. W Japonii trzeba mieć zezwolenie na zakup i posiadanie ostrego miecza.

Obecnie kilkunastu mieczników kontynuuje dawne tradycje. Często są to bezpośredni potomkowie dawnych mistrzów. Broń wytworzona przez najlepszych osiąga wręcz zawrotne ceny.

Miecze powstałe po 1868 roku noszą nazwę shin-shinto - bardzo nowe.

Przedruk z czasopisma "Wojownik" nr 1/1991

Powrót do spisu treści


Broń

ZABYTKOWY MIECZ JAPOŃSKI
- POSTĘPOWANIE I PIELĘGNACJA
Krzysztof Polak

Prawie każdy interesujący się Dalekim Wschodem, a szczególnie japońskimi sportami walki, marzy o prawdziwym mieczu japońskim. W praktyce jest to marzenie bardzo trudne do zrealizowania, gdyż mieczy tych jest u nas bardzo mało, a jeśli nawet się zdarzaj, to osiągają bardzo wysokie ceny, często niewspółmierne do ich rzeczywistej wartości. Ostatnio można zauważyć na rynku antykwarycznym pewną ilość mieczy wojskowych, oficerskich, przywożonych w celach komercyjnych z państw zachodnich. Dla prawdziwego miłośnika tego wspaniałego oręża miecz taki jest bezwartościowym produktem fabrycznym, chyba że w wojskową oprawę zamontowana została stara lub współczesna, ale bardzo dobrze wykuta głownia. Zdarza się to jednak niezwykle rzadko.

Załóżmy jednak, że udało nam się zdobyć prawdziwy miecz samurajski. Miecz taki może cieszyć jedynie w stanie bardzo dobrym. Załóżmy znów, że udało nam się taki właśnie egzemplarz zdobyć! Jego głownia, niebywale ostra, powinna być tak idealnie wypolerowana, żeby było widać uwarstwienie metalu i wyraźnie czytelną linię hartowania. Jeżeli tak nie jest, nie starajmy się głowni ostrzyć, szlifować ani polerować! Przy mieczach japońskich niekiedy stosuje się te zabiegi, ale musi to wykonać bardzo dobry i doświadczony fachowiec. (Jest u nas w kraju paru takich fachowców). Jedyne, co możemy zrobić osobiście, to odtłuścić głownię czystą benzyną, zabezpieczyć przed korozja najlepiej "inhibolem" i wytrzeć do sucha czystą bawełnianą szmatką. To samo należy zrobić po zdemontowaniu głowni z trzpieniem. Aby głownię zdemontować, należy wybić kołek mekugi (delikatnie, aby nie uszkodzić tsuki), wysunąć trzpień z rękojeści (bez młotka!), zdjąć tsubę i podkładki seppa oraz zsunąć z głowni habaki (jeśli jest zakleszczone, trzeba je lekko podsączyć naftą i odczekać parę dni). Wszystkie metalowe części należy oczyścić podobnie jak głownię i zabezpieczyć przed korozją. Jeżeli głownia jest sygnowana, możemy podjąć próbę odczytania sygnatury. Próba taka czasami się udaje za pomocą odpowiednich słowników, szczególnie w części dotyczącej daty. Po dokładnym odrysowaniu sygnatury, składamy miecz w odwrotnej kolejności, zwracając uwagę na właściwe ustawienie wszystkich części. Należy pamiętać o tym, aby nie dotykać głowni gołą ręką ze względu na pot przyśpieszający procesy korozji. Po pokazie czy prezentacji, jeśli wkładaliśmy miecz do saya przesuwając grzbiet głowni między palcami, pamiętajmy o tym, aby ślady palców dokładnie w domu usunąć.

Na tym w zasadzie kończy się możliwość naszej ingerencji - w wypadku miecza bardzo dobrze zachowanego. Co do mieczy w złym stanie, całe postępowanie należy powierzyć fachowcowi. Nasze próby "domowej konserwacji" mogą jedynie pogorszyć sprawę i w efekcie doprowadzić nawet do nieodwracalnych zniszczeń. Przy omawianiu kolejnych części miecza podaję najczęściej spotykane uszkodzenia z zaleceniami i przestrogami dla właściciela.

Głownia - bywa zardzewiała, z korozją głęboką lub płytką, zmatowiała, czasem zdarza się daktyloskopia uwieczniona w korozji. Ostrze może być poszczerbione, sztych złamany lub wykruszony. Zdarzają się zgięcia, nadpęknięcia lub nawet złamania. Nie należy ostrzyć, szlifować, polerować, nie używać szczotek drucianych, materiałów ściernych ani chemicznych środków odrdzewiających.

Trzeba oddać do fachowca konserwatora, a w przypadkach skrajnych zabezpieczyć przed korozją (jak przy "głowni idealnej") i przechowywać w stanie "trwałej ruiny".

Tsuba, fuchi, kashira, menuki - wykonane z żelaza bywają skorodowane w różnym stopniu, uszkodzone mechanicznie, pozbawione inkrustacji, z odpadającym złoceniem. Należy postępować jak z głownią. Wykonane z metali nieżelaznych pokrywane były często szlachetną patyną. Trzeba uważać, aby jej warstwy nie uszkodzić, gdyż często nie daje się jej odtworzyć. Nie należy używać szczotek drucianych, materiałów ściernych ani chemicznych środków odrdzewiających. Można je oczyścić w wodzie z detergentem, za pomocą miękkiej szczoteczki i wytrzeć do sucha.

Tsuka - może być uszkodzona lub pęknięta, a nawet złamana. Mogą wystąpić uszkodzenia spowodowane obecnością owadów (kołatek), skóra może być uszkodzona, czasem zaatakowana przez grzyby lub pleśnie. Oplot może być porwany, poprzecierany lub uszkodzony przez mole. W przypadku większych zniszczeń pomóc może jedynie fachowiec. Przestrzegam przed zdejmowaniem oplotu, gdyż powtórnie nie daje się go założyć. Lepsza jest taśma nawet poprzecierana, ale prawdziwa, niż imitacja.

Saya - może być pęknięta, złamana, uszkodzona przez owady, może mieć uszkodzenia laki, brak okuć zarówno metalowych, jak i rogowych.
Naprawa sayi wymaga wiedzy z paru dziedzin: od wiadomości na temat precyzyjnego klejenia drewna, do znajomości uzupełnień laki, zarówno imitacją z żywic sztucznych, jak i użycia prawdziwej laki w wypadku ciekawszych egzemplarzy.

Akcesoria - w wypadku kozuk, kogai czy innych akcesoriów mogących znaleźć się przy mieczu, postępujemy jak przy metalowych elementach oprawy głowni.

Dodatkowo chcę wspomnieć o oprawach kościanych, które zdarzają się stosunkowo często, ale rzadko kiedy są to oprawy wartościowe. Należą najczęściej do grupy podarunków lub wręcz suwenirów z Dalekiego Wschodu. W wypadku pospolitszych pod względem dekoracji egzemplarzy, możemy spróbować skleić rozpadające się zazwyczaj części. Głownie tych "mieczy" najczęściej są bezwartościowe, ale mogą zdarzyć się wyjątki. W takim wypadku potrzebna jest fachowa konsultacja.

Chciałbym jeszcze parę słów powiedzieć o ekspozycji miecza. Broń ta najlepiej prezentuje się na odpowiedniej podstawce, poziomej dla katany lub wakizashi, a pionowej dla tachi. Znane mi są kolekcje, w których miecze prezentowane są "na kilimku". W wypadku mieczy oficerskich jest to forma dopuszczalna, gdyż traktujemy je jak inną broń wojskową natomiast w wypadku mieczy lepszych, taka prezentacja stanowi dla znawcy nieprzyjemny zgrzyt estetyczny.

Sami możemy pokusić się o wykonanie stosownej podstawki do miecza, a jeśli nie starczy nam umiejętności, zwrócimy się o pomoc choćby do firmy DAN, gdzie możemy znaleźć potrzebne nam wyroby, co prawda współczesne, ale umożliwiające poprawną ekspozycję miecza.

Przedruk z czasopisma "Wojownik" nr 4/5 1993

Powrót do spisu treści


DZIEJE KLASZTORU SHAOLIN - CZĘŚĆ I
"POŁOŻENIE, HISTORIA I ARCHITEKTURA"
Sławomir Pawłowski

(Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu)

Rozpoczynając rozważania na temat świątyni Shaolin, należy je rozpocząć od podkreślenia jego głównej funkcji, jaką jest działalność religijna. Religia jest tak stara, jak kultura ludzka. Buddyzm, będący jedną z trzech wielkich religii świata rozprzestrzeniał się na terenie Chin przez prawie dwa tysiące lat. Już w okresie dynastii Han (206 p.n.e. - 220 n.e.) wywierał on głęboki wpływ na ideologię, filozofię, kulturę grup etnicznych, historię, obyczaje i wrażliwość społeczną narodu Chińskiego.

Pasmo górskie Song Shan
Pasmo górskie Song Shan, u podnóża którego położony jest klasztor Shaolin.

Poprzez buddyzm została przekazana potomności wspaniała spuścizna kulturalna cywilizacji chińskiej, gdyż kwintesencja buddyzmu zawiera właściwe połączenia najistotniejszych części wielkiej kultury chińskiej. Przez tysiąclecia, aż do dnia dzisiejszego buddyści przechowywali tą wiedzę w postaci przekazów ustnych, ulotnych zapisków, ręcznie pisanych ksiąg. Celem kształtowania u mnichów i ludzi świeckich przebywających w klasztorach pozytywnych uczuć, właściwego ukierunkowania ich temperamentu, klasztory były i są budowane w sprzyjających realizacji w/w zamierzeń miejscach, np. na stokach czterech wielkich gór buddyzmu tj. gór: Wutai, Putuo, Emei i Jiuhua. Tak położone klasztory, będąc spokojnymi i oderwanymi od zgiełku dnia codziennego miejscami, o często przepięknej oryginalnej architekturze, jako sanktuaria buddyjskie, a z czasem relikty historii, nadal są ważnymi miejscami obrzędów religijnych, przyjacielskich kontaktów między wyznawcami buddyzmu, refleksji, zadumy i odczuć estetycznych dla ludzi świeckich i innych wyznań. Leżący u podnóża góry Song - Shan klasztor Shaolin o ponad tysiąc pięćset letniej historii należy do wyróżniających się obiektów tego typu na terenie Chin, gdyż jest miejscem zarówno powstania odłamu Chan (Zen) sekty Dhyana, jak i miejscem narodzin i rozwoju oryginalnych sztuk walki. Dlatego właśnie bywa on nazywany także z pełnym szacunku respektem: "Zuting Shaolin Chan Si", tzn. "Klasztor Shaolin - miejsce narodzin buddyzmu Chan".

Położenie, Historia i Architektura Klasztoru Shaolin

Na terenie północnych Chin znajduje się pięć świętych gór. Są to: góra Tai, Hua, Heng, Heng (z inną pisownią w języku Chińskim, tj. znakiem poprzedzającym nazwę góry) oraz góry Song. Góra Song leżąca w prowincji Henan, okręgu Denfeng, położona jest centralnie między innymi świętymi górami, nazywana jest więc także "Środkową Świętą Górą". Od 110 roku p.n.e., gdy cesarz Wu Di z dynastii Han stanął u podnóża świętej góry Song i złożył jej hołd, cesarze późniejszych dynastii osobiście lub za pośrednictwem specjalnych wysłanników również oddawali jej cześć.

Wiele buddyjskich oraz taoistycznych świątyń, sal pamięci, kamiennych postumentów oraz zapisanych kamiennych tablic wznosi się u stóp góry Song do dnia dzisiejszego. W 496 roku n.e. cesarz Wen Di, z północnej dynastii Wei nakazał zbudowanie u podnóża góry Song klasztoru Shaolin dla buddyjskiego mnicha Batuo, zwolennika samo wyzwolenia wg zasad tzw. "Małego Wozu" buddyzmu, by tam mógł on wygłaszać kazania i odbywać praktyki religijne. W 527 roku n.e. kolejny hinduski mnich Bodhidharma przybył do klasztoru Shaolin, by tam rozpowszechniać szkołę "Wielkiego Wozu" buddyzmu, z praktyką głębokiej medytacji w pozycji siedzącej, utrzymując i postrzegając umysł jako spokojny i naturalny, niczym ściana. Za sprawą jego osoby oraz jego następców powstała i rozwinięta została sztuka walki Shaolin Kung Fu, sam Bodhidharma został z biegiem czasu uznany przez swoich zwolenników za twórcę buddyzmu Chan (Zen), a klasztor rozwinął się i stał się sławny na terenie całych Chin.

Główna brama klasztoru Shaolin
Główna brama klasztoru Shaolin.

Około roku 583 n.e., Yang Jian (581 - 601 r. n.e.), założyciel dynastii Sui, gorliwy wyznawca buddyzmu nadał klasztorowi Shaolin siedemset hektarów ziemi, przez co klasztor stał się właścicielem wielkich dóbr ziemskich. Pod koniec dynastii Sui, mnisi Zhi Cao (Zhy Xio), Tan Zong i jedenastu innych mnichów klasztoru Shaolin, oswobodzili księcia Qin - Li Shinmin. Później, Li Shinmin po koronowaniu, już jako cesarz Tai Zong z dynastii Tang w roku 627 n.e. nagrodził walecznych mnichów świątyni, przyznając m.in. mnichowi Tan Zong stopień generała oraz nadając klasztorowi kolejnych trzysta hektarów ziemi. Od tej chwili Shaolin stał się jedną z wielkich świątyń chińskich. Wielu sławnych ludzi gromadziło się w nim wygłaszając mowy i kazania. Za czasów dynastii Song, Yuan, Ming oraz Qing, klasztor cieszył się szczytowym rozkwitem mając wielu zwolenników. Pod koniec dynastii Qing przeorem klasztoru został człowiek niekompetentny, niewystarczająco dbający o morale mnichów, niedostatecznie powstrzymując ich od złego prowadzenia się. Doprowadziło to do sytuacji, w której okoliczna ludność widząc naganne zachowanie mnichów, z odrazą i rozgoryczeniem odwróciła się od mnichów i świątyni. Przyniosło to szereg wymiernych strat dla klasztoru i obniżyło jego wysoką dotychczas reputację. W okresie swojej historii klasztor był trzykrotnie spalony, po raz ostatni w 1928 roku przez żołnierzy generała Shi Yousan. Ogromne, fantastyczne dziedzictwo świątyni zostało wówczas nieomal całkowicie zaprzepaszczone. W płomieniach przepadły wówczas cenne zapiski i liczne dzieła literatury. Obecnie to historyczne miejsce jest w pełni odrestaurowane, a sale, pawilony i korytarze zostały odtworzone do ich pierwotnego kształtu z czasów świetności świątyni. Nad główną bramą klasztoru wisi tablica z ręcznie wypisaną za czasów cesarza Kang Xi nazwą świątyni w języku chińskim. Przed bramą, z obu jej stron stoją kamienne posągi lwów. Wchodząc przed bramę na teren świątyni wkraczamy do alei, po obu stronach której stoją kamienne tablice, ufundowane między innymi przez japońskiego mnicha Shao Yuan, fundatora Stowarzyszenia Boksu Shaolin-Zong Daochen, mistrza Chan Poi z organizacji Wah Lum w U.S.A. Na drugim, trzecim i czwartym dziedzińcu znajdują się: Sala Niebiańskiego Króla, sala Daxiong oraz biblioteka buddyjska. Na piątym dziedzińcu znajduje się pawilon z pokojem przeora. Od czasu, gdy cesarz Cien Long nocował w nim podczas swojej pielgrzymki do góry Song, pokój ten jest jednakże nazywany "Smoczą Salą". Z pomieszczeniem tym, mającym długą historię, wiąże się barwna opowieść. Przed wiekami mnich Hui Ke stał głęboko w śniegu na zewnątrz jaskini, w której mnich Da Mo (Bodhidharma) siedział pogrążony w głębokiej medytacji. Młody mnich uporczywie nalegał, aby Da Mo uznał go za mądrego. Stary mnich rzekł: "Nie, dopóki niebiosa nie sprawią, aby śnieg stał się czerwony". Wówczas mnich Hui Ke obciął i odrzucił w bok swoje ramię, a krew zabarwiła śnieg na czerwono. Później otrzymał on sukcesję po śmierci Da Mo i został kolejnym przeorem. Sala ta została zbudowana w celu upamiętnienia jego poświęcenia.

Na siódmym dziedzińcu znajduje się pawilon z salą "Tysiąca Buddów", gdzie już za dawnych czasów mnisi ćwiczyli Kung Fu, a długie lata ćwiczeń w niskich, szerokich i przysadzistych pozycjach pozostawiły czterdzieści osiem par wgłębień w kamiennej posadzce. Naścienne freski pięciuset luohanów oddają w niej cześć Buddzie. Wschodnią część sali "Tysiąca Buddów" tworzy sala Białej Szaty, zwana także salą Sztuk Walki. Są tu dwie ściany zapełnione malowidłami: jedna z malowidłem przedstawiającym trzynastu mnichów ratujących księcia Qin, natomiast druga ukazuje nam mnichów trenujących Kung Fu. W bocznych skrzydłach każdej sali znajdują się pomieszczenia mieszkalne. We wschodniej części klasztoru wzdłuż obu stron Lasu Kamiennych Tablic, zbudowany został kryty korytarz chroniący kamienne inskrypcje o donioślejszym znaczeniu, w zachodniej części klasztoru znajduje się galeria złożona z 15 glinianych figur mnichów naturalnej wielkości, podzielonych na czternaście grup, przedstawiających style Kung Fu klasztoru Shaolin oraz najważniejsze legendy i zdarzenia historyczne związane z mnichami.

W niewielkiej odległości na zachód od klasztoru znajduje się cmentarz zbudowany z 241 ceglanych pagód, w których spoczywają szczątki znaczących mnichów od dynastii Tang aż do dynastii Qing.

pagodą zmarłego mnicha Shi De Chan cmentarz   mnichów
Jacek Świderski przed pagodą zmarłego
29 przeora klasztoru Shaolin
- mnicha Shi De Chan
cmentarz mnichów - "las pagód"

Obecnie stanęła tam również pagoda zmarłego 29 przeora klasztoru, De Chan. Na północy znajdują się Jaskinie Bodhidharmy, w której, jak się uważa, sam Da Mo medytował przez ponad dziewięć lat. Na południe znajduje się chata i taras Drugiego Przeora (Da Mo często jest określany, jako pierwszy przeor), w której mnich Hui Ke leczył ranę po odcięciu swego ramienia. Wokół świątyni rozrzucone na wschód, południe i północ, znajdują się stare ceglane pagody przechowujące szczątki utalentowanych mnichów.

teren taoistycznej świątyni Zhong Yue mnisi
Teren taoistycznej świątyni Zhong Yue
porastają ponad tysiącletnie jałowce
można też w niej spotkać starych mnichów

Niedaleko od klasztoru leży taoistyczna świątynia Zhong Yue, miejsce stolicy Chin za czasów dynastii Xia, wielkie obserwatorium wybudowane w 1276 roku oraz archaiczna akademia Song-Yang, a także najstarsza chińska pagoda wybudowana w 520 roku, pięknie otoczona świątynia Fa Wang oraz groby z dynastii Han.

Powrót do spisu treści


Nowości wydawnicze.

1. Dr Yang Jwing-Ming
"Korzeń Chińskiego Qigong"

Dr Yang uczy stojącej i siedzącej medytacji, demonstruje techniki masażu oraz objaśnia ścieżki, którymi Qi (Chi) krąży w ludzkim ciele. Szczegółowo omawia metody prawidłowego oddychania, wyciszania umysłu i zwiększania poziomu Qi w ciele. Porusza zagadnienia Trzech Skarbów, regulacji ciała, oddechu i umysłu. Bez względu na uprawiany styl, dzięki tej książce odnajdziesz klucz do sukcesu w swojej praktyce Qigong (Chi Kung).

Kontakt z wydawnictwem:
ymaapubl@cis.com.pl
http://ymaa.cis.com.pl/wydaw.html

Okładka

2. Liu Zhongchun
"Qigong Lecący Żuraw - Starochińskie Ćwiczenia Uzdrawiające"

Nakładem wydawnictwa RES-TYPE ukazała się książka mistrza Liu Zhongchun, współtwórcy Qigong Lecącego Żurawia.
Zawiera ona podstawowe pojęcia i terminy ćwiczeń Qigong. Jest to pomocniczy materiał do zrozumienia istoty tych ćwiczeń i poprawnego ich wykonania.

Okładka

Powrót do spisu treści


Początek drogi

OD BUDDYZMU CHAN DO SHAOLIN KUNG FU
Sławomir Pawłowski

(Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu)

Shaolin Kung Fu jest nierozłącznie związane z chińskim buddyzmem Chan. Podstawy filozoficzne Chan stworzone w Indiach, zostały przez mnicha Bodhidharmę (Da Mo) przeniesione do Chin. Tam, w klasztorze Shaolin zostały one w pełni i ostatecznie sprecyzowane, ukształtowane oraz praktycznie wcielone w życie. Z biegiem czasu doktryna ta przyjęła i rozpowszechniła się także w innych krajach. Japończycy rozwinęli ją dostosowując do własnych oczekiwań i praktykując pod nazwą Zen. Właśnie w Japonii Zen przyjął się najpowszechniej, będąc wykorzystywanym w sztukach walki, kaligrafii, malarstwie, poezji Haiku oraz życiu codziennym.

Da Mo pawilon Da Mo
Kilkunastometrowy posąg Da Mo na szczycie góry Song Shan,
wybudowany w rocznicę 1500 lecia istnienia klasztoru Shaolin .
Położony w pobliżu klasztoru Shaolin
pawilon twórcy buddyzmu Cha’n Da Mo.

W Chinach powiada się:

Chan wykiełkował w Indiach, zakwitł w Chinach i zebrał owoce w Japonii.

Termin "Chan" jest powszechnie przyjętym skrótowym określeniem zwrotu "Chan Na", który z kolei jest fonetycznym tłumaczeniem sanskryckiego słowa "Dyana" (w przekładzie: "spokój i myśl"), określającego medytację. Poprzez praktykę siedzenia w medytacji buddyzm Chan powraca w swych założeniach do osiągnięcia fundamentalnych celów stawianych przez ten nurt religijny. Medytując, następuje powolna, stopniowa przemiana duchowa własnego wnętrza oraz osobowości. Wszelka wiedza wynika tu wyłącznie z własnych doświadczeń, niemożliwych do wyrażenia słownie. Jednym ze środków stosowanych w praktyce Chan są tzw. koany (chiń. kung-an). Te pytania - zagadki stawiane uczniom przez mistrza, mają na celu wspomaganie procesu ich duchowego rozwoju oraz umożliwienie mu kontroli czynionych przez nich postępów. Często na pierwszy rzut oka koany wydają się alogiczne, lecz po głębszej analizie uczniowie znajdują proste, jasne i właściwe odpowiedzi. Przykładem koanu może być pytanie: "Kto się urodził, a nie umarł?". Początkujący uczeń prawdopodobnie odpowie: "Chrystus". Mistrz na to: "W porządku, ale także ty i ja oraz wszystkie żyjące istoty". Podobnych przykładów można mnożyć bez liku. Właściwa odpowiedź jest często w zasięgu ręki, czasami dosłownie.

wejście do jaskini figury medytujących mnichów.
Wejście do jaskini na stoku góry Song Shan,
w której przez dziewięć lat medytował Da Mo
Figury medytujących mnichów.

Na koan: "jaki jest dźwięk klaśnięcia jedną dłonią?", padają odpowiedzi typu: "nie ma żadnego dźwięku". Mistrz po prostu klepnie dłonią w udo. Nic więcej. Własną i właściwą odpowiedź na zadany mu koan każdy uczeń musi odkryć samodzielnie. Nawet, gdyby przez lata praktyki przyswoił on sobie "na pamięć" wszystkie koany wraz z udzielanymi przez innych uczniów odpowiedziami, nie posunie się on w ich zrozumieniu ani o krok naprzód. Będzie przypominał papugę bezmyślnie powtarzającą wyuczone słowa. Chan jest naturalny i spontaniczny, a rozwiązanie koanu często leży "poza słowem".

Przykładem może być rozmowa twórcy buddyzmu Chan Bodhidharmy z jego uczniami:

Pewnego dnia Da Mo zgromadził swoich czworo uczniów i powiedział do nich: "Niech każdy z was powie, co dotychczas osiągnął".

Tao Fu odezwał się pierwszy, mówiąc:

"Sądzę, że Prawda nie jest zawarta w żadnym słowie lub pismach, nie jest też od nich oddzielona. Tak więc właśnie ona pełni funkcję Drogi".

Da Mo odrzekł: "Musisz posiąść moją skórę".

Mniszka, Tsung Chih powiedziała:

"Uważam, że Prawda jest niczym pomyślny widok krainy Buddy. Możesz ją jednak dostrzec tylko raz, nigdy dwa razy".

Da Mo odpowiedział: "Musisz posiąść moje mięso".

Tao Yu rzekł:

"Cztery wielkie elementy są oryginalnie puste, a pięć połączeń nie istnieje. Zgodnie z moim przekonaniem Prawda jest niemożliwa do pojęcia".

Da Mo odparł: "Musisz posiąść moje kości".

Hui Ke ukłonił się z pełnym szacunkiem i zachował milczenie.

Da Mo rzekł: "Musisz posiąść mój szpik kostny".

Jak wiadomo, mnich Hui Ke (wym. Huey Ke) był najlepszym uczniem Da Mo, on właśnie został jego spadkobiercą oraz drugim patriarchą buddyzmu Chan. Słowa Da Mo posiadały ponadto ukryty sens, odnosząc się do pozostawionych przez niego mnichom dwóch ksiąg: Yi Gin Jin (księgi przemiany mięśni i ścięgien), Shii Sui Jing (księgi przemiany szpiku kostnego, mózgu i rdzenia kręgowego) oraz formy samoobrony "Luohan Shi Ba Shou" (Formy 18 Rąk Mnichów buddyjskich), wskazujących im drogę psychofizycznego rozwoju wiodącą do oświecenia. Księgę Yi Gin Jing otrzymał mnich Buen He, natomiast Shii Sui Jing wraz z sekretnymi naukami mnich Hui Ke. Był on tak wyróżniającą się i wybitną postacią w historii Chan i Shaolin Kung Fu, że przeor klasztoru Shaolin - Wielki Mistrz Shi Su Xi powiedział, że tak naprawdę Da Mo miał tylko jednego ucznia i był nim właśnie Hui Ke.

główna brama świątyni Shaolin klasztorny pawilon
Główna brama świątyni Shaolin ozdobiona napisem witającym gości z okazji rocznicy 2000 lecia wprowadzenia buddyzmu do Chin. Jeden z klasztornych pawilonów wypełniony setkami posążków Buddy w trakcie obchodów w/w rocznicy.

Synteza buddyzmu Chan i sztuki walki (Wu Shu), jaka miała miejsce w klasztorze Shaolin dała w efekcie całkiem nową, oryginalną jakość, określana odtąd, jako "Shaolin Kung Fu". Od samej sztuki walki (Wushu) różni ją wewnętrzna zawartość buddyzmu Chan. Podczas, gdy praktyk Wushu wykonuje swoje techniki angażując się jedynie w aspekcie zewnętrznym, o tyle mnich shaoliński będzie używał technik walki jako furtki do praktyki Chan. Dzięki temu jego ciało i umysł w trakcie praktyki będą zjednoczone i zrównoważone w harmonii.

Shaoliński mnich Shi Guo Lin powiedział:

Prawdziwe sztuki walki Shaolinu mają nadrzędną zasadę, w myśl której należy używać Chan jako wejścia do sztuki walki, a praktykę walki do wyrażania Chan.

Analizując w tym duchu technikę ciosu pięścią powiedział on:

Przemieszczając się i przyjmując w celu zadania ciosu pozycję łuku i strzały (Gong Bu), ruch twojej energii Chi powinien rozpoczynać się w Dan Tien. Powinna ona płynąć do poszczególnych części ciała, w nich do mięśni by w końcu dotrzeć do pięści. W rezultacie energia pozwoli ci wyzwolić w uderzeniu ogromną siłę. Przykład ten nawiązuje do buddyjskiej zasady "Yin - Yuen - Guo" (przyczyny - warunku - efektu). Gdy wyprowadzasz uderzenie, Yin (przyczyna) twojej techniki wynika z czyjegoś uprzedniego zamiaru zaatakowania cię, Yuen (warunek) nawiązuje do rozpoczęcia ruchu i przepływu Chi przez ciało wraz z wykonywanym ruchem oraz Guo (wynikiem, efektem), który jest równoznaczny z perfekcyjnie wykonywanym ruchem, w tym przypadku uderzeniem samym w sobie. (...)

Ruchy Shaolin Kung Fu muszą być połączone ze stanem totalnej jasności i świadomości umysłu, który wynika z włączenia do sztuki walki buddyjskich zasad Chan. W momencie, gdy przeciwnik atakuje, twój umysł nie powinien wiązać się z niczym poza chwilą obecną. Gdy będziesz w stanie utrzymać kompletną pustkę w umyśle w trakcie fizycznej praktyki Kung Fu, zaczniesz doświadczać jedności ciała i umysłu. Brama Chan otworzy się".

Uważa się, że dobre Kung Fu tworzone jest w ciągu długiego okresu wytężonej pracy. Długotrwały okres twardego i ciężkiego treningu Kung Fu należy od wieków do shaolińskiej tradycji. Innej drogi nie ma.

Ściana z freskami Ściana z freskami
Ściany jednego z klasztornych pawilonów ozdobione freskami przedstawiającymi mnichów trenujących kung fu.

Wraz z buddyzmem Chan wniesiono do shaolińskich sztuk walki zasady przestrzegania prawości i czystości moralnej. Dzięki temu zlikwidowana została sprzeczność między humanitarnymi zasadami i hasłami Buddyzmu (jak np. potępienie przemocy), a praktykowaniem przez buddyjskich mnichów technik walki. W myśl tych zasad bokser shaoliński nigdy nie będzie występował w charakterze agresora. Użycie Kung Fu będzie dla niego usprawiedliwione wyłącznie koniecznością obrony innych lub samoobroną. Praktyka Kung Fu prowadząc do lepszego zrozumienia istoty przemocy, pozwala w konsekwencji postępować w życiu codziennym tak, by nie dopuszczać do jej powstania, a co za tym idzie - uniknąć konfliktów. Powiązania Shaolin Kung Fu z przestrzeganiem zasad moralnych oddają nauki przeora klasztoru Shaolin Shi Zhen Xi, udzielone jego uczniowi, późniejszemu przeorowi, mnichowi Shi Su Xi:

  1. Kultywacja wysokiej moralności w treningu sztuk walki uczyni z ciebie w przyszłości dobrego nauczyciela.
  2. Wybitnego wojownika stwarza ciężka i wyczerpująca praca.
  3. W pierwszym etapie praktyki sztuki walki zostaniesz z pewnością pobity i pokonany.
  4. Nigdy nie rozpoczynaj walki, raczej przyjmij cios.
  5. Nigdy nie wykorzystuj swoich umiejętności Kung Fu do działań, które złamałyby serce twojego nauczyciela.

Z kolei przeor Shi Su Xi, po latach już jako mistrz Kung Fu pouczał swojego ucznia, mnicha Shi De Ru:

Aby być prawdziwym uczniem Shaolinu, musisz być po pierwsze wysoce etycznym, działając z poświęceniem dla wysoce moralnych zasad sztuki walki, po drugie zaś być wytrwałym, wykazywać wielką i niezłomną wolę, poświęcenie oraz zaangażowanie dla Shaolińskiego Kung Fu.

Fuzja Wushu z buddyzmem Chan zaowocowała w klasztorze Shaolin zmianą nastawienia ćwiczących mnichów, co do formy i celów samej praktyki, przyczyniając się do powstania nowych technik oraz kodyfikacji nowych styli (jak np. Jingang Chan - "Styl Naturalnego Kung Fu Chan"). Obecnie mnisi shaolińscy zdecydowanie utożsamiają swoją sztukę z terminem "Shaolin Kung Fu", odnosząc się z dezaprobatą do określania jej jako Wushu.

Powrót do spisu treści


Początek drogi

METODY UTWARDZANIA
Sławomir Pawłowski

(Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu)

Efektywność akcji technicznych Kung Fu zależna jest od wielu aspektów, jakie zawiera w sobie trening tej sztuki walki. Wiele zależy od przygotowania własnego ciała, strategii walki, a nie jedynie od poprawności technicznej. Tradycyjny trening Shaolinu zawiera w sobie specyficzne ćwiczenia mające na celu wzmocnienie i uczynienie odpornymi na urazy niektórych części swojego ciała. System Shaolin Luohan wykorzystuje kilka metod treningowych przygotowujących wszechstronnie organizm praktyka do bezkontuzyjnego przyjęcia uderzenia przeciwnika poprzez stopniowe zwiększanie tolerancji organizmu na bodźce bólowe. Oto niektóre z nich:

Metody utwardzania obejmują wszystkie obszary ludzkiego organizmu, nawet okolice pachwiny, na którą mnisi Shaolinu potrafili przyjmować uderzenia bądź kopnięcia z pełną siłą, bez żadnego urazu. Wzmacniając okolice piszczeli i stóp, tradycyjnie w pierwszym etapie ćwiczenia owijano kości goleniowe trzciną, po czym trenowano w takich "ochraniaczach" kilkanaście minut, zdejmowano je, a na obite rejony nóg stosowano odpowiednie lekarstwa. W miarę zaawansowania trzcinę zastępowano kawałkami drewna, aż do osiągnięcia stanu nie chronionej kończyny nie odczuwającej bólu i mogącej bez urazu przyjąć silne uderzenie. W obecnych latach nacisk na hartowanie podudzi stosują w swym treningu powszechnie Thai-bokserzy. Trening kolan i barków w Kung Fu przeprowadza się z użyciem worka piachu oraz odpowiedniego lekarstwa likwidującego powstające na początku   stłuczenia.   Nadgarstki wzmacniane są poprzez nawijanie oburącz na okrągły kij trzymany poziomo sznur z ciężarkiem na końcu a także poprzez robienie tzw. "pompek" na nadgarstkach. W czasie ćwiczenia nawijania szura z ciężarkiem należy trzymać łokcie blisko siebie. Trening Shaolinu wykorzystuje również metodę hartowania oczu, wzmacniania bystrości i szybkości postrzegania, jak i jego obszaru. Sztukę tą doceniono na przestrzeni wieków i w innych sztukach walki. Wielki mistrz i strateg walki mieczem - Japończyk Miyamoto Musashi w swym dziele "Go Rin No Sho" - czyli "Księga w pięciu zwojach-pierścieniach" stwierdza: "Spojrzenie powinno być duże i szerokie. W strategii trzeba znać ruchy mieczy wroga i nie rozpraszać uwagi na te jego ruchy, które nie mają znaczenia. Rzeczą konieczną w strategii jest zdolność widzenia po bokach bez poruszania gałkami ocznymi. Nieprędko opanujesz tę umiejętność, używaj tego spojrzenia w codziennym życiu i nie zmieniaj go, cokolwiek by się działo".

Shaolin Kung Fu poświęcając treningowi oczu wiele uwagi uczy jak wzmocnić oczy, by uchronić się przed oślepnięciem w razie otrzymania uderzenia, rozwinąć refleks, szybkość i bystrość postrzegania.

Trening Shaolinu wykorzystuje także inne metody utwardzania. Powszechnie znaną jest metoda uderzenia w przymocowany do ściany 1000 kartkowy plik papieru. Z biegiem czasu poszczególne kartki ulegały zniszczeniu, tak, że w końcu praktyk uderzał w goły mur. Wśród ćwiczeń utwardzających ćwiczonych w parach stosuje się naprzemienne zadawanie i przyjmowanie na określone rejony ciała lekkich uderzeń (np. kopnięcia po łuku) np. na zewnętrzną stronę uda, na żebra, mięśnie brzucha i pleców. Ćwiczenie to praktycy Shaolinu wykonują uderzając na zaawansowanym poziomie partnera ćwiczeń drewnianą belą, potrójnym cepem lub po prostu wzmacniając siłę zadawanych uderzeń wraz ze wzrostem odporności na ból i urazy organizmu partnera. Klatkę piersiową hartuje się uderzając naprzemiennie prawą lub lewą stroną klatki piersiowej o pionowy bal. Tradycyjnie uderzano nagą klatką piersiową o rosnące drzewo. Mnisi Shaolin trenując systematycznie przez wiele lat w końcowym etapie osiągali stan nie odczuwania bólu zadawanego za pomocą kopnięć lub uderzeń nawet na punkty witalne ciała (jak np. Bai-Hui). Przy spotkaniu się w realnych warunkach walki dwóch przeciwników o tych samych umiejętnościach technicznych, siłowych, strategicznych i kondycyjnych właśnie wszechstronne przygotowanie utwardzające ciało pozwala przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Rozmawiając ze swoim nauczycielem na temat Shaolin Luohan, opowiadał mi kiedyś o swoim mistrzu - mnichu z klasztoru Shaolin nazywającym się Wu Hai (to znaczy Spokojne Morze). Ten mistrz Luohan posiadał tak dalece hart ciała, że mógł przyjąć bez urazu dowolnej siły i techniki cios na każdy rejon swego ciała. Uderzano go nawet dla sprawdzenia granic wytrzymałości żelaznym prętem - w tym w szyję, głowę, pachwinę - bez efektu. Dla tego mistrza Kung Fu, religia i życie stały się jednym procesem, nawet spał, a właściwie drzemał w medytacji przez wiele lat siedząc w pozycji lotosu, nie potrafiąc spać w pozycji leżącej.

Na zakończenie warto zauważyć, że proces utwardzania zawsze musi być prowadzony pod okiem wykwalifikowanego eksperta z użyciem odpowiednich medykamentów dla zneutralizowania negatywnych skutków w/w metod treningowych. Samowolna praktyka nie przyniesie spodziewanego efektu, istnieje za to duże prawdopodobieństwo kontuzji.

W wielu szkołach Kung Fu jako trening utwardzający przedramienia stosuje się naprzemienne wykonywanie w parach ćwiczebnych w pozycji klepsydry bądź jeźdźca kombinacji dwóch lub trzech bloków blokując jednocześnie prawo lub lewostronnie w w/w kombinacjach po kilkadziesiąt powtórzeń. Uboczny efekt utwardzania daje również dynamiczny trening na manekinie stosowany w wielu stylach Kung Fu, w czasie którego kontakt przedramion praktyka z drewnianymi kończynami przyrządu daje również utwardzający efekt.

Powrót do spisu treści


Historie prawdziwe, legendy i baśnie

OPOWIEŚĆ O YANG LUCHANIE

Przekład z chińskiego: Andrzej Kalisz
yiquan@yiquan.com.pl
http://www.yiquan.com.pl

Poniższy tekst pochodzi z książki Yang Chengfu - wnuka Yang Luchana, wydanej w latach trzydziestych XX. wieku.

Gdy Yang Luchan nauczał w Pekinie, jego sława sięgała już daleko. Nieustannie przybywali do niego mistrzowie sztuk walki, by się z nim zmierzyć. Pewnego razu, gdy Yang Luchan praktykował medytację spokojnego siedzenia - jing zuo, przybył pewien buddyjski mnich. Yang wyszedł by go powitać. Wysoki i potężnie zbudowany mnich pokłonił się, składając razem dłonie i wyraził swój podziw dla Yanga. Ten skromnie odrzekł, że nie zasługuje na takie pochwały.

Mnich nagle, gwałtownie jak sokół, zaatakował Yanga prostym ciosem. Yang lekko ściągnął klatkę piersiową i prawą dłonią klepnął od dołu pięść mnicha. Mnich, jak porażony, został odrzucony do tyłu. Natychmiast przyjął znów postawę gotowości do walki, ale nie zaatakował. Stał tak przez pewien czas, aż w końcu uspokoił się i powiedział: "Jakiż jestem głupi i nieokrzesany".

Yang zaproponował mnichowi rozmowę. Dowiedział się, że nosi on buddyjskie imię Qingde - Czysta Cnota i jest adeptem sztuki walki z Shaolinu. Mnich zapytał: "Uderzyłem znienacka. Dlaczego mój podstęp się nie udał?" Yang odpowiedział: "To się nazywa być świadomym w każdej chwili. Jaka była moja szybkość? Nazywamy to wyzwoleniem siły podobnym wypuszczeniu strzały z łuku."

Mnich stwierdził, że przewędrował kilka prowincji, nigdy jednak nie spotkał kogoś, kto dorównywałby umiejętnościami Yangowi. Następnie poprosił, by Yang objaśnił mu tajemnicę lekkości i miękkości taijiquan.

Yang milczał, lekko uśmiechając się. Wtem przez okno wleciała jaskółka. Podleciała do Yanga i ten schwycił ją w dłoń. Powiedział, że jest ona oswojona. Trzymał ją przez chwilę w prawej dłoni, a lewą głaskał. Następnie otworzył dłoń. Jaskółka zatrzepotała skrzydłami, próbując odlecieć. Yang uczynił swą dłoń "delikatną" - jaskółka tracąc oparcie dla swej siły przestała machać skrzydłami i położyła się na dłoni. Wówczas Yang, lekko poszturchując ptaka, zaczął zachęcać go do lotu. Gdy jednak jaskółka próbowała wzlecieć, znów rozluźnił rękę, uniemożliwiając jej to. Powtórzyło się to trzy razy.

Mnich, pełen podziwu, zapytał w czym tkwi tajemnica tej sztuki. Yang odparł: "Nie ma tu żadnej tajemnicy. Jeśli ćwiczy się taiji przez pewien czas, ciało staje się lekkie i zwinne, tak że nawet piórko nie znajdzie na nim oparcia, nawet mucha nie zdoła na nim usiąść - wówczas to czego byłeś świadkiem nie jest niczym nadzwyczajnym."

Mnich pozostał u Yanga przez trzy dni, po czym wyruszył w dalszą drogę.

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.