Kolorowy napis z ideogramami: Świat Nei Jia

NR 17 (KWIECIEŃ 2001)

Spis treści:

Powrót do strony głównej.


Wstęp

Witam w jubileuszowym wydaniu "Świata Nei Jia".
Trzy lata temu wiosną (dokładnie 17 marca 1998 roku) pojawił się w sieci mój internetowy serwis o sztukach walki, a w nim "zerowy" numer tego magazynu. Od tamtej chwili dość regularnie ukazuje się on jako dwumiesięcznik.
W tym specjalnym numerze znajdują się artykuły większości autorów, którzy publikowali w nim swoje teksty przez te wszystkie lata. Chciałbym im wszystkim serdecznie podziękować za nadsyłane materiały. Bez nich te strony nie mogłyby istnieć.

Powoli powiększa się zakres tematyczny magazynu i rośnie liczba autorów tekstów.
W tym wydaniu szczególnie gorąco polecam artykuł Tomasza Twardowskiego pt.: "Trening w Chinach - Pułapki i Fakty".

Choć pisałem już o tym wielokrotnie, powtórzę to jeszcze raz. Internetowy Magazyn "Świat Nei Jia" i inne strony mojego serwisu, mają za główny cel propagowanie Sztuk Walki. Wszystkich, nie jednego stylu czy grupy instruktorów. Jestem otwarty na współpracę z każdą organizacją, jak i z pojedynczymi osobami (pasjonatami). Jeżeli chcecie się podzielić swoją wiedzą i doświadczeniem, napiszcie do mnie. Pamiętajcie tylko o zachowaniu praw autorskich nadsyłanych artykułów.

Kiedy przed laty stworzyłem tą witrynę, skupiłem się przede wszystkim na treści merytorycznej. Oprawa graficzna powstała dość spartańska, aby każdy niezależnie od posiadanego komputera, oprogramowania i łącza z internetem, mógł szybko i bezproblemowo z niego skorzystać. Zdaję sobie sprawę, że po tych trzech latach wygląda to dość prymitywnie, ale nie mam wolnego czasu, aby nad tym popracować. Być może latem, kiedy dni będą dłuższe, uda mi się bardziej uatrakcyjnić ją wizualnie.

Życzę owocnej lektury.

Tomasz Grycan

P.S.
Mam gorącą prośbę do wszystkich osób, które umieściły na swoich stronach link do mojego serwisu, aby uaktualniły go. Przypominam, mój nowy adres to: www.wudang.cis.com.pl

Powrót do spisu treści


Yiquan

DINGBU MOCABU
Andrzej Kalisz

yiquan@yiquan.com.pl
http://www.yiquan.com.pl

Moca bu to ćwiczenia kroków, wykonywane w sposób podobny jak shi li. Można powiedzieć, że jest to shi li dla nóg. Tu również obok rozluźnienia, należy jednocześnie odczuwać pewien opór, jakby tarcie (słowo moca oznacza właśnie tarcie). Ważne jest jednak, że opór powinniśmy odczuwać na całym ciele (podobnie zresztą jak w ćwiczeniach shi li). Nie może on ograniczać się tylko do nóg. Naszym celem jest odczuwanie "siły" w każdej części ciała. Jak określił to Wang Xiangzhai: "Niech nie będzie części ciała, która nie jest jak sprężyna". Całe ciało porusza się skoordynowane: "Gdy góra się porusza, dół samoistnie za nią podąża, gdy dół się porusza, góra samoistnie go prowadzi". Podobnie jak w shi li ruch nie może być "mechaniczny". W każdej chwili pozostajemy czujni, gotowi do zatrzymania ruchu (gdyby napotkał na przeszkodę) lub zmiany kierunku ruchu. Mentalne nastawienie powinno być takie jakbyśmy poruszali się na krawędzi przepaści lub po cienkiej tafli lodu. Dzięki tym ćwiczeniom "tworzymy warunki" do dynamicznego wyzwolenia siły w dowolnej sytuacji.

Yao Zongxun w ćwiczeniu mocabu.

Wyobraź sobie linię narysowaną na podłożu. Stań tak, że pięty Twych stóp stykają się, a kąt pomiędzy stopami wynosi około 80°. Twoje ciało i głowa ustawione są na wprost w kierunku który wskazuje linia. Przenieś ciężar całkowicie na lewą stopę, lekko uginając kolano. Prawą stopę unieś nieco nad podłoże (ok. 1 cm), równolegle do podstawowej linii. Tułów i głowa powinny być wyprostowane, wzrok skierowany w przód. Cały czas powinieneś mieć uczucie "opadania bioder", jakbyś lekko przysiadał. Jednocześnie masz uczucie unoszenia czegoś na głowie. Wyobraź sobie, że na wysokości bioder lub pasa, po obydwu stronach Twego ciała znajdują się balustrady, na których spoczywają Twoje dłonie. Barki są rozluźnione, łokcie lekko ugięte, dłonie ułożone poziomo, skierowane wnętrzami ku podłożu. Powinieneś zachowywać relaks, tak jak podczas ćwiczeń zhan zhuang i shi li. Oddech naturalny, swobodny, płynny i spokojny. Wyobraź sobie, że znajdujesz się w wodzie, a Twoje nogi w gęstym mule lub piasku na dnie.

[Faza 1] Wysuń prawą, uniesioną stopę wprost przed siebie (nie prostując jej jednak do końca). Wyobraź sobie, że noga porusza się w gęstym mule lub piasku. Powinieneś wyraźnie odczuwać opór, jednocześnie zachowując relaks.

[Faza 2] Następnie odchyl prawą nogę i stopę o ok. 40° w prawo, odczuwając przy tym opór z boku nogi.

[Faza 3] Później przemieść swą prawą stopę do tyłu, odczuwając towarzyszący temu opór.

[Faza 4] Dociągnij swoją prawą nogę do lewej, w trakcie tego ruchu skręcając ją lekko do środka, tak że wraca ona do pozycji początkowej. Odczuwasz oczywiście opór towarzyszący temu ruchowi. Powinieneś odczuwać także opór na całym ciele. Napierasz do przodu w fazach 1, 2 i 4, do tyłu zaś w fazie 3.

Wyobraź sobie, że pomiędzy czubkiem głowy, a poruszającą się stopą rozpięta jest sprężyna lub guma, naciągnięta w każdej fazie ruchu. Powinieneś wykonywać wszystkie ruchy bardzo powoli, w każdym punkcie ruchu zachowując odczucie oporu środowiska w którym się poruszasz. Powinieneś poruszać się bardzo uważnie, czujnie, jakbyś znajdował się na cienkiej warstwie lodu, która w każdym momencie może się załamać. Możesz wyobrazić sobie, że na podłożu znajduje się mała kulka, którą przesuwasz przy pomocy małego półkolistego wgłębienia w przedniej części podeszwy. Nie wiesz jednak jakie jest podłoże. Być może znajdują się w nim wgłębienia lub występy. Jeśli kulka wpadnie we wgłębienie, nie możesz utracić z nią kontaktu. Jeśli uniesie się na występie, nie możesz zwiększyć nacisku (powinieneś unieść lekko stopę). Do sytuacji takich nie dochodzi, musisz jednak zachować czujność, uwagę, będąc gotowym na ich zaistnienie. Wykonuj to ćwiczenie po kilka minut na każdą stronę.

Powrót do spisu treści


Tai Chi Chuan

TAJEMNICA RODZINY YANG
Faber Christoph

GasshoFaber@aol.com

W ubiegłym roku nakładem niemieckiego wydawnictwa "Aurum" wydana została niezwykle interesująca książka Stuarta Olsona "Das Qi pflegen" ("Pielęgnowanie Qi") z ekscytującym podtytułem "Die geheimen Trainingsdokumente der Familie Yang nach Chen Gong" ("Tajne dokumenty treningowe rodziny Yang według Chen Gonga").

Książka ta została napisana w oparciu o wydane w 1932 roku dzieło "Taiji Quan Dao Jian Gun San-Sau Ho Bian" autorstwa Chen Yan-Lina, które do dzisiaj traktowane jest przez niemal wszystkich praktykujących w Azji styl Yang za swego rodzaju "Biblię Tai Chi Chuan". Dzieło to zyskało tak ogromną popularność miedzy innymi dlatego, iż bazuje na prywatnych zapiskach rodziny Yang, do opublikowania których doszło w dość niezwykły i jednocześnie, można by rzec, nieuczciwy sposób.

Otóż kiedyś w 1929 lub 1930 roku Chen Yan-Lin - bogaty kupiec, a jednocześnie uzdolniony i lojalny (jak się jeszcze wtedy wydawało) uczeń wielkiego mistrza Yang Cheng-Fu, poprosił tegoż właśnie o wypożyczenie mu na jedną noc prywatnych notatek rodziny Yang dotyczących ćwiczeń Tai Chi Chuan, w celu zapoznania się z nimi. Yang Cheng-Fu darzył Chen Yan-Lina wielkim zaufaniem, dlatego też bez wahania pożyczył mu interesujące go materiały, które, jak mniemał, i tak były zbyt obszerne, by mógł je sobie przyswoić w przeciągu jednej nocy. Tu jednak popełnił wielki błąd.

Che Yan-Lin jak już było wspomniane, był bogatym kupcem, więc wynajął sobie na tą jedną właśnie noc siedmiu pisarzy, którzy słowo w słowo przepisali mu wypożyczone teksty.

Gdy w 1932 teksty te ukazały się pod postacią książki autorstwa Chen Gonga (taki właśnie pseudonim przybrał Chen Yan-Lin) rodzina Yang zawrzała gniewem. Efektem tego było natychmiastowe opublikowanie przez nich samych własnej książki opartej na autentycznych - jak twierdzili członkowie rodziny Yang - materiałach treningowych, a nie na fałszywych, których publikacji dopuścił się Chen Yan-Lin.

Chen Yan-Lin natomiast w odpowiedzi dyplomatycznie stwierdził, ze książka, którą wydał opiera się na jego własnych przemyśleniach, a nazwisko Yang figuruje przy nich tylko dlatego, by zyskały na wartości i powadze.

Według znawców tematu nie mogło to być jednak prawdą, gdyż Chen Yan-Lin nie dysponował w momencie wydania książki jeszcze tak głęboką wiedzą, by zawarte w niej informacje mogłyby być jego autorstwa.

Autorem tajnych tekstów rodziny Yang nie był nawet - jak się dziś przypuszcza - sam Yang Cheng- Fu. Przypisuje się je raczej legendarnemu Yang Lu-Chanowi i jego uczniowi Wu Ho-Chingowi.

Ponieważ powyższą historię opowiedział Stuartowi Olsonowi jego własny mistrz Liang Tung-tsai, który dowiedział się o niej od swojego mistrza Cheng Man-chinga, któremu to z kolei opowiedział ją Yang Cheng-Fu, można by było przypuszczać, że jest to tylko jedna z wielu legend, jakie krążą wokół Tai Chi Chuan, gdyby nie spotkanie do jakiego doszło w Szanghaju. Otóż w 1980 roku mistrz Jou Tsung-Hwa (autor wydanej w Polsce książki "Droga Tai Chi") spotkał się tam z Chen Yan-Linem, który potwierdził całą powyższą historię.

Mimo, że postępek Chen Yan-Lina (bezprawne opublikowanie zapisków rodziny Yang) był z pewnością nieuczciwy i naganny, to trzeba na całą sprawę popatrzeć również z innej strony - tak przynajmniej proponuje Stuart Olson.

Otóż, gdyby nie Chen Yan-Lin i "piracko" wydane przez niego tajne dokumenty Yangów, z całą pewnością nie doszłoby do wydania przez nich samych własnej książki zdradzającej rodzinne sekrety, a tym samym, niewielu z nas mogłoby dziś zgłębiać tajniki i praktykować oryginalny styl Yang.

Należałoby nam więc dziś z całego serca podziękować Chen Yan-Linowi za jego "niegodziwy" postępek.

Wszystkich zainteresowanych opisami ćwiczeń, które na światło dzienne wydobył ChenYan-Lin odsyłam do wyżej wspomnianej książki Stuarta Olsona - "Das Qi pflegen - Die geheimen trainingsdokumente der Familie Yang nach Chen Gong" - oczywiście w języku niemieckim. Tytuł oryginału: "Cultivating the chi".

Powrót do spisu treści


Styl Żurawia

FUZHOU HUO QUAN - STYLE ŻURAWIA Z OKOLIC FUZHOU
Sławomir Pawłowski

luohan@poczta.wp.pl
Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu

Styl żurawia pochodzi z południowych Chin i posiada już ponad trzystuletnią historię. Za twórczynię stylu uważa się Fang-Sy Ci-Nian, nazywaną także Fang Ji Niang. Z biegiem czasu styl był udoskonalany i przekształcany technicznie, a ostatecznie uformowany został w okresie dynastii Qing. Na przestrzeni lat wyodrębniły się z niego style Lecącego, Krzykliwego, Drzemiącego, Dziobiącego i Wzlatującego żurawia. Poniżej przedstawiamy skrótowe dane o każdym z nich.

Fei He Quan (Lecący Żuraw)

Historia przekazu

W połowie panowania dynstii Qing, mistrz stylu Białego Żurawia pan Cheng Li z miejscowości Yung Quan, będący spadkobiercą stylu w trzecim pokoleniu, przekazał styl panu Chen Ji z wioski Zhen koło miasteczka Fu Cin. Styl Białego Żurawia już od dzieciństwa był pasją Chen Ji, więc po wielu latach treningów opanował cały styl. Z czasem założył własne szkoły żurawia w Fuzhou, Ping Tam i Fu Cin. Najwybitniejszym z jego uczniów okazał się Chen Jia Bao ze wsi Ping Tam. Wspólnie ze swym mistrzem podróżował on po wsiach i miastach przekazując sztukę tego boksu i zakładając nowe szkoły.

Po latach takiego podróżowania Chen Jia Bao powrócił do swej wsi w której osiadł na stałe i chociaż sam intensywnie trenował, zamknął się w sobie i nie przyjmował nowych uczniów. Przekazał całą wiedzę tylko swojemu synowi Chen Cheng Li. Źródła historyczne wspominają także o enigmatycznej postaci pana Guo Cin Lian, zamieszkującego wówczas na peryferiach Fuzhou, który od mnicha południowej świątyni Shaolin - Ce Nian Li (Tze Nianli) nauczył się dwóch styli, tj. lecącego i wzlatującego żurawia. Nie dotarłem jednak do dalszych informacji o tej osobie lub jego uczniach.

Cechy i zasady stylu

Inspiracją do stworzenia stylu Lecącego Żurawia były ruchy kroczącego, skaczącego, stojącego, rozpościerającego skrzydła i machającego nimi żurawia. W stylu przeważają swobodne ruchy rąk wyraziście imitujące sylwetek żurawia z rozpostartymi skrzydłami, wykonywane w zmiennych pozycjach ciała. W trakcie wykonywania techniki, ręce imitują ruchy lecącego ptaka machającego skrzydłami. Ramiona uderzają „niczym sprężyna”, umysł jest skupiony na wykonywanych ruchach, techniki zharmonizowane są z dźwięcznym oddechem wspomagającym siłę, a mięśnie są naprzemian maksymalnie napinane i rozluźniane, co w sumie daje efekt drżenia ciała. W sile ukryta jest miękkość, a w miękkości stalowa siła. Gdy walcząc napotyka się siłę, natychmiast omija się ją delikatnością (ale nie miękkością), gdy natomiast spotyka się delikatność, należy przyłożyć siłę (ale nie sztywność). Ruchy ciała są w większości wznoszące i opadające, a głębokie przeponowe oddychanie obniża energię Chi do dolnego Dan Tien. Stając w lekkim rozkroku, ciało nadal kiwa się na boki, a kroki, pomimo że mocne i pewnie stawiane, są równocześnie szybkie, zwinne i elastyczne. Określa to powiedzenie: "Gdy koń zbliża się do bramy zagrody głośno prychając i sprężyście podskakując, wygląda jak żuraw wzlatujący w kierunku nieba". Dźwięczny wydech wspomaga siłę, kształci technikę, rozwija ducha i odwagę. Dużą uwagę przywiązuje się do wyrazistości ruchów, połączonej z wewnętrzną i zewnętrzną harmonią. Powiada się: "W bezruchu stój w ciszy niczym skała, a w ruchu bądź niczym burza". W skład stylu wchodzą między innymi takie formy, jak: San Zhan (San Jan) -tj. Trzy walki, Cztery bramy, Trzy Żurawie, Jeden Żuraw, Forma związania i inne.

Min He Quan (Krzykliwy Żuraw lub Śpiewający Żuraw)

Historia przekazu

Pod koniec dynastii Qing, mistrz stylu Białego Żurawia z miejscowości Yung Quan, pan Lin Shy Cien przekazał styl panu Yi Ba z Fuzhou, a on panu Xie Zhong Xian z miasteczka Chang Lo. Xie Zhong Xian założył w Fuzhou i mieście Nan Shan szkoły, w których przekazał swą sztukę wielu uczniom. Najsłynniejszymi jego uczniami byli: Xiao Lien-do, Wang Sy-an, Chen Bao-cin, Lin Zen-lan, Wu Fu-guan, Chen Shy Din (Ma Huo) i Jia Cien (nazywany także Yi Wan Cien). Właśnie oni rozpowszechnili styl w Fuzhou i okolicach miasta, a z czasem także poza granicami Chin.

Mistrz Jin Jing Fu

Mistrz Jin Jing Fu nauczający stylu Krzykliwego Żurawia "Min He Quan" na Okinawie w szkole Goju Ryu Karate-Do mistrza Morio Higaonny.

Charakterystyka stylu

W technikach stylu występują jednocześnie siła z delikatnością, z bezruchu powstaje ruch, który ponownie przechodzi w cichy, spokojny bezruch. Ćwiczący kształtem ciała i sposobem poruszania stara upodobnić się do żurawia.

W ramach stylu trenuje się: kształt i postawę ciała, głębokie, dźwięczne przeponowe oddychanie, obniżanie i gromadzenie Chi w dolnym Dan Tien oraz wyrzucanie jej wraz z wydechem podczas zadawania uderzeń. Zasadą stylu jest zadawanie ciosów z drapieżną siłą, każde uderzenie od samego początku jest twarde i silne.

Uderzając pięścią lub podstawą dłoni, należy uczynić to "Z mocą i dziką, demoniczną siłą, jak głodny tygrys wychodzący z lasu". Stawiając kroki należy "zakorzeniać" się w podłożu, "wrastać stopami w ziemię, jak po zeskoku z konia". W stylu przeważają techniki ręczne, najważniejszą i podstawową jest cios podstawą dłoni.

Pomimo, że techniki otwartej dłoni są podstawą stylu, występują również ruchy pocierające, ciągnące, łapiące, ściągnięcia w dół, pchnięcia i ciosy pięścią. Do form wchodzących w skład stylu należą: San Zhan (Trzy Walki), Osiem kroków, Śpiący Żuraw pod gwiaździstym niebem, Środkowa Brama, Delikatna Strzała, Siedem Widoków, Średnia poprzeczka i inne. Uznanymi mistrzami tego stylu o wysokiej renomie są w Fuzhou Jin Jing Fu i Ruan Dong.

Su He Quan (Drzemiący lub Śpiący Żuraw)
określany także jako Zong He (Radosny, Rodowy) lub Zhan He (Drżący) Żuraw

Historia przekazu

Na początku naszego stulecia buddyjski mnich Jie Cin z klasztoru Sy Men, tj. quot:Klasztoru Kamiennej Bramy" w miasteczku Lien Jian nauczał boksu Drzemiącego Żurawia. Na początku lat dwudziestych, Lin Qu-an Wu udał się do klasztoru Sy Men, gdzie po przyjęciu na ucznia przez pięć lat uczył się stylu Drzemiącego żurawia u mistrza Jie Cin. Po zakończeniu nauki, opanowawszy cały styl udał się do miasta Fuzhou, gdzie w samym mieście, jak i jego okolicach założył wiele szkół, w których rozpowszechniał tę formę chińskiego boksu.

Charakterystyka stylu

Praktyka "Drzemiącego Żurawia" manifestuje charakter stylu naśladując czujnie drzemiącego ptaka. Podstawową pozycją jest "san jiao ma", kroki są drobne i szybkie, akcje cechują zmienne i szybkie techniki rąk. Palce rąk imitują pazury żurawia, a zwinne i unikające bezpośredniej konfrontacji z siłą przeciwnika techniki, przeplatane są spokojnymi, przyczajonymi pozycjami, a szybkie uniki przechodzą w błyskawiczny atak.

Akcje złożone są z naprzemiennych technik ataku i obrony. Zatrzymując się, praktyk stara się upodobnić do przyczajonego i czujnie nasłuchującego ptaka.

W formach stosuje się naprzemienne poruszanie w wysokich i niskich pozycjach z głębokimi wdechami i wydechami. W stylu obowiązuje zasada:
"Tuen-Tu-Fu-Chen", tj: Tuen - Podczas wdechu bądź szybki i sprawny jak kot bawiący się myszą. Tu - Bądź niczym głodny tygrys wychodzący z lasu. Fu - Bądź jak duży orzeł rozpościerający skrzydła nad swą ofiarą. Chen - Stąpaj ciężko, jak góra Tien Shan. Wśród form stylu wyróżniamy:
San Zhan (Trzy walki), San Tiao Xie (Formę Trzech Linii), Chi Bu Lien Hua (Formę siedmiu lotosowych kroków), Huo Zhao Zhon Wei (Formę ukazania z odwagę i siłą pazurów żurawia) i inne.

Shi He Quan (Dziobiący lub Jedzący Żuraw)

Charakterystyka stylu

Styl charakteryzują ruchy rąk imitujące pożywiającego się (dziobiącego) żurawia. Złączonymi na kształt dzioba ptaka palcami rąk atakuje się punkty witalne przeciwnika (np. pod pachą lub oczy) W każdej technice rąk muszą być jednocześnie skumulowane jing i Chi połączone z bystrym postrzeganiem. Siła jing bierze swój początek ze stóp, wydobywając się kształtuje Shen, który manifestując się w ciszy i wyciszeniu, wykazuje i kształtuje jednocześnie jing. W ciszy Yi kumuluje Chi, ruchy powinny być lekkie i szybkie, ręce i nogi współdziałać ze sobą, a zamierzenie akcji i działanie następują jednocześnie w harmonii. Przez twarde i miękkie, działające w harmonii techniki, wykorzystuje się siłę przeciwnika obracając ją przeciwko niemu. Stalowa siła i miękkość wspomagają się nawzajem. Koncentracja Chi wspomaga siłę Li, ataki następują znienacka, raptownie i błyskawicznie.

Powiada się: "Tam, gdzie są myśli, są już i ręce poruszające się w zmiennych technikach. niby łopoczące na wietrze pióra żurawia". W stylu wykorzystuje się pięć kształtów pięści do zadawania uderzeń: "dłonią niby ostrzem noża, ręką niby pazurami żurawia drapiąc i szarpiąc, uderzając otwartą dłonią, palcami i pięścią".

Niektóre techniki podobne są do stosowanych w stylu Yin Zhu Quan. Poruszanie się następuje zgodnie z "San dien, wu mei hua", tj."Trzema punktami wiosennych kwiatów śliwy", wymagając bujania ciałem na boki, opadania i wznoszenia tułowia, obracania się niczym żuraw stojący i rozglądający się, i nagle biegnący do pożywienia, rzucający się na nie, skaczący obu łapami na ziemię, pikujący dziobem w dół. Styl posiada ogółem 21 form ręcznych, dwie z wykorzystaniem broni.

Wśród form ręcznych, oprócz spotykanych w innych odmianach żurawia, spotykamy formę "36 kroków" przekazaną przez Zhou Zhy He z Yue Hou.

Fuzhou Huo Quan (Wzlatujący Żuraw)

Historia przekazu

Fang Shy Bei z Fuzhou, dzielnicy Guan Gou, od dzieciństwa ćwiczył styl żurawia, do piętnastego roku życia opanowując go wybitnie. W wieku piętnastu lat udał się do klasztoru Tien Zu na górze Cha Shan (tj. herbacianej górze), koło miasta Fu Cin, gdzie przebywał przez dziesięć lat ciężko trenując.

Pewnego dnia, gdy zobaczył kukającą na gałęzi drzewa kukułkę, zastanowiło go, że w trakcie kukania gałąź drżała pod ptakiem. Naśladując wydech ptaka, po wielu próbach zrozumiał i przyswoił sobie istotę tego zjawiska z uwalnianiem energii i siły w trakcie wydechu, na wzór kukułki. Po jakimś czasie spostrzegł krewetkę wyskakującą ponad lustro wody i wpadającą do niej ponownie. Opanował więc energię tego sprężystego skoku. Gdy zobaczył psa, który wpadł do wody i po wygramoleniu się na brzeg otrząsał się z niej, opanował siłę tego otrząsania. Wszystkie pojęte przez siebie zasady włączył do stylu żurawia, tworząc z niego nowy styl, który nazwał stylem Wzlatującego Żurawia. Jego uczniami byli między innymi: Chiu Xiao Lien i Lin Cin Nan.

Ruchy rąk imitują otwieranie i składanie skrzydeł, skakanie i lot żurawia połączone z głośnymi okrzykami. W czasach dynastii Qing, za panowania cesarza Guan Xi, wydał on książkę pt:"Fan Shi Bei Zhuan"- tzn."Księga Fan Shi Bei", a także księgę pt.:"Ci Ci Yue Wen", tzn."Słuchając walecznego Yue". Także za czasów cesarza Guan Xi, kantoński generał Shen Dan He nazwał pięciu praktyków szkoły Wzlatującego Żurawia "Ba Yi Wu Hu", tzn."Pięcioma tygrysami z Ba Yi". Byli nimi: Fan Yun Hua, Chen Yi Huo, Xiao Gun Bei, Chen Dao Tien i Wang Lin.

Uczeń Fang Shy Bei, pan Chu Tze Ar na początku Republiki Chińskiej przeniósł styl na Tajwan, gdzie od 28 do 98 roku życia, przez ponad siedemdziesiąt lat nauczał tego stylu swych uczniów. Założona przez niego szkoła jest szeroko znana na Tajwanie.

Charakterystyka stylu

Trenując boks Wzlatującego Żurawia należy wraz z wdechem pochłaniać i wytwarzać energię Chi, wstrzymując oddech kumulować ją, a wraz z wydechem regulować jej zużycie.

Trenując należy przestrzegać pięciu zasad:

  1. Właściwym oddechem i siłą umysłu utrzymuj Chi.
  2. Głęboko wdychaj i wydychaj powietrze, niczym ptak.
  3. Prowadź energię Chi wewnątrz ciała w górę i w dół.
  4. Ciało powinno być zrelaksowane, a ręce miękkie i swobodne.
  5. Prowadź akcje siłą umysłu Yi, a nie siłą mięśni Li z pełną koncentracją.

Chi kumulowane pierwotnie w dolnym Dan Tien, prowadzone jest następnie do głowy, gdzie łączy się z umysłem Yi tworząc siłę wewnętrzną, której używa się w technice. Siła biorąca swój początek w palcach stóp, prowadzona za pomocą umysłu, przekazywana jest do palców rąk. Gdy Yi, Chi, Jing, Shen i Li połączą się w jedno, praktyk będzie odczuwał drzemiącą w swoim wnętrzu siłę i moc, gdzie umiał ją wytwarzać i na życzenie natychmiast manifestować w dowolnej części ciała, prowadzić wewnątrz i odprowadzać na zewnątrz ciała, emanować ją.

Powiada się: "Każdy ruch jest jak wodospad spadający z siłą w dół, lub wichura zmiatająca z ziemi liście". Jing jest w niej ukryty, jak powoli idący z kosturem pochylony starzec z opuszczonymi barkami. "Jing działa we wszystkich kierunkach, tj. w przód, naokoło, w dół itd., a ręka uderza najpierw niczym silny wiatr, a następnie dłonie chłoszczą przeciwnika, niby poruszane wiatrem gałązki wierzby". W chwili zetknięcia się dłoni z kończynami przeciwnika są one miękkie jak wata, lecz w chwili uderzenia są twarde, jak stal.

Styl ten należący do tzw. południowych odmian kung fu, jest przeciwieństwem twardego i dynamicznego Nanquan. Do form należą: Trzy walki, Cztery Bramy, Pięć kroków, Okrągłe Ręce, Trzy ataki po trójkącie, Forma 24 ruchów i forma podwójna "Żurawia stojącego na jednej nodze".

Powrót do spisu treści


Styl Żurawia

CHE KONG - MISTRZ STYLU ŻURAWIA
Sławomir Pawłowski

luohan@poczta.wp.pl
Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu

mnich

Shaoliński mnich praktykujący styl żurawia.

W dziesiątej generacji mnichów po Bodhidharmie (Da Mo), w klasztorze Shaolin zamieszkiwał mnich o imieniu Che Kong. Był on ogromnym mężczyzną, "o wzroście ponad dwóch metrów, tygrysich ramionach, plecach silnych jak u niedźwiedzia, dużej głowie, dłoniach wielkich jak wachlarze oraz donośnym głosie, grzmiącym jak dźwięk wielkiego dzwonu".

Mnisi mówili, że gdy krzyknął on w zamkniętym pomieszczeniu, siła jego głosu strącała chmurę pyłu z krokwi pod sufitem. Powiadano, że był on mistrzem klasztornego stylu żurawia. Każdego ranka, po zakończeniu praktyki technik i form stylu żurawia, szedł on do spokojnego lasu położonego w pobliżu klasztoru. Tam, oświetlany promieniami wschodzącego słońca, wykonywał w skupieniu ćwiczenia głębokich oddechów kierując przepływem energii Qi we wnętrzu swojego ciała.

Ćwiczenia te wykonywał każdego ranka przez okres co najmniej dwóch godzin. Wieczorami, gdy wszędzie panowała już cisza i wszyscy spali, Che Kong zapalał lampę oliwną, i gdy płomień osiągał wysokość kilkunastu centymetrów, otwierał usta i zasysał płomień do wnętrza jamy ustnej. Następnie zamykał usta i wstrzymywał oddech, lecz płomień nadal palił się wewnątrz. Powiadano, że była to praktyka pewnego typu qigong (chi kung). Każdego ranka i wieczora mnisi spotykali go trenującego w ten sposób: wiosną, latem, jesienią i zimą, siedem dni w tygodniu, 365 dni w roku. Trwało to przez okres dziewięciu lat.

Po tym okresie, gdy Che Kong koncentrował się, był zdolny do pełnej kontroli przepływu energii Qi w swoim ciele. Gdy skierował ją do jakiejś części ciała, mięśnie w tym obszarze puchły, i stawały się twarde, niczym bryły stali. Uderzenie w nie pałką, lub nawet młotkiem nie pozostawiało żadnego śladu. Wielu ludzi prosiło go o zdradzenie sekretów treningu shaolińskiego stylu żurawia, lecz on odpowiadał:

"Styl ten jest użyteczny w trudnych lub niebezpiecznych sytuacjach. Siła technik żurawia skupiona jest w nogach ćwiczącego, a esencją jego ducha jest cisza. Adept tego stylu w trakcie praktyki musi w pełni skoncentrować swą uwagę, rozpostrzeć ramiona i zebrać energię Qi. Tak zwane odczucia: "Pusty duch i pusta wola", "Zapomnienie siebie", "Stanie samotnie jak kolumna" oraz "Ściana opadająca na osiem tysięcy stóp", są terminami, których nie można przełożyć na słowa, ani też takie odczucia nie przychodzą bardzo szybko. Jednakże, jeśli ktoś praktykuje wystarczająco długo, wkrótce je odczuje i posiądzie."

W okresie Xian Ping, za panowania cesarza Zhen Zong (998 -1022 r. n.e.) z Północnej Dynastii Song (960 - 1127 r. n.e.), kuzyn mnicha Chu Kong brał ślub. Wuj Che Kong'a napisał do niego list, zapraszając go do powrotu do domu, poprowadzenia ceremonii i udzielenia kuzynowi ślubu. W związku z tym, że na uroczystość miało przybyć wielu członków rodziny, była to również doskonała okazja do odnowienia więzi rodzinnych. Chu Kong przyjął zaproszenie. Dom wuja wybudowany był tuż obok prywatnej szkoły. Gdy po zakończeniu ceremonii, udał się na samotny spacer, dostrzegł go nauczyciel i uczniowie szkoły sąsiadującej z domem wuja. Słyszeli oni, ze Chu Kong jest mistrzem sztuki walki, więc zaczęli prosić go, by dał im pokaz swych umiejętności.

Chu Kong wielokrotnie grzecznie im odmawiał, mówiąc między innymi:

"Sztuki walki są, jak akademickie badania. Sukces w nich nie jest osiągany łatwo i szybko. W badaniach akademickich student musi być pilny i uważny. Musi on poświęcać wiele czasu na badania i naukę."

Słowa te jednak nie zaspokoiły oczekiwań nauczyciela i uczniów. Nalegali oni, by zaprezentował im jakąś umiejętność. Nie mogąc dłużej odmawiać, Chu Kong zgodził się. Był wtedy środek parnego lata, a okolica, w której położona była szkoła, nawiedzana była przez chmary moskitów. W chwili, gdy Chu Kong zgodził się na pokaz, wielki moskit wleciał do pokoju w którym wszyscy stali, usiadł na jego przedramieniu i przebił skórę i zaczął ssać krew. Chu Kong patrząc na moskita spokojnie powiedział: "Czas na pokaz", po czym skoncentrował się i poprowadził energie Qi do swego przedramienia, które szybko zgrubiało i stwardniało. Moskit, który na nim siedział, zaczął brzęczeć, panicznie bijąc skrzydełkami i ruszając odnóżami, bezskutecznie próbując odlecieć. Mimo wysiłków, nie mógł wyszarpnąć się z przedramienia Che Kong'a. Zebrani uczniowie próbowali oderwać moskita z przedramienia mnicha, lecz nadal pozostawał na nim jak wrośnięty. Stali oni oniemieli ze zdziwienia, z otwartymi ustami. Stary nauczyciel zaprosił Che Kong'a do swego pokoju, zagotował herbatę i wręczając mu filiżankę, zapytał:

"Mistrzu, nie widziałem, abyś się w ogóle poruszał, skąd więc bierze się twoja moc?".

Pijąc swą herbatę, Che Kong zaczął wyjaśniać staremu nauczycielowi teorię praktykowanej przez siebie sztuki walki. Powiedział on:

"Siła pochodzi z płynności, a nie z twardości.
Tam, gdzie popłynie twoja Qi - tam zgromadzi się twoja siła.
Siła wywodzi się z Qi. Gdy Qi jest kontrolowana, można jasno wyrazić siłę. Jeśli nie posiadasz Qi, skąd masz czerpać swoją siłę?
Siła przeciętnej osoby pochodzi z gwałtownego ruchu. Przepływa ona powierzchownie, nie wypływając z wnętrza.
Siła prawdziwego mistrza istnieje prawie bez jego wiedzy. Zatapia się ona w nim głęboko, przenika na wskroś. Jego dotknięcie jest ciężkie, jak góra.
Gdy w walce używa on jednej ręki, Qi zogniskowana jest w trzech jej miejscach:
ramieniu, łokciu i podstawie dłoni. Unosząc dłoń, cała moc ciała rusza do miejsca, w której jest zebrana Qi. Qi podąża za umysłem z szybkością dźwięku.
Gdy ktoś praktykuje właściwie, może tego doświadczyć."

Stary nauczyciel wysłuchał w skupieniu słów Che Kong'a, często kiwając potakująco głową i aprobując tym samym jego maestrię w sztuce walki.

Kilka lat później, w środku zimy, shaolińscy mnisi zostali poproszeni o recytację buddyjskich sutr w trakcie pogrzebu w mieście Luoyang. Chiny pogrążone były wówczas w chaosie. Grupy bandytów napadały na różne miejsca w kraju, grabiąc i mordując ich mieszkańców. Przed wyruszeniem w drogę, przeor Shaolin zebrał wszystkich mnichów świątyni i przekazał im swoje polecenia:

"Trzydziestu najlepiej wyszkolonych w sztuce walki mnichów ma pozostać w klasztorze, by go w razie potrzeby chronić. Che Kong zostanie ich przełożonym, mają go oni słuchać we wszystkim, co im poleci. W przypadku jakichkolwiek strat klasztoru, winni zostaną ukarani przez ogolenie brwi i wydalenie ze świątyni do pustelni, gdzie będą żyć pogrążeni w medytacji przy woni kadzideł."

Po pięciu dniach od wyruszenia mnichów do Luoyang, horda bandytów przybyła z południowego zachodu i otoczyła klasztor Shaolin. Było ich ponad stu. Zawiadomili mnichów, że mają zamiar splądrować świątynię, zabrać broń i wszelkie kosztowności przechowywane wewnątrz. Che Kong zebrał wszystkich pozostających pod jego rozkazami mnichów, i polecił im bronić przed najeźdźcami różne ważne miejsca w klasztorze. Po wydaniu poleceń, chwycił w dłoń swoją włócznię, otworzył główną bramę świątyni i wyszedł na zewnątrz.

Stanął samotnie na drodze u podnóża bramy, przygotowując się do odparcia ataku bandytów. Gdy ci dostrzegli tylko jednego mnicha przed świątynią, szybko chwycili broń, pobiegli w jego kierunku i otoczyli go. Pomimo, że zaatakowali go równocześnie, mnich odparł atak, a następnie zręcznie wbijał ostrze swej włóczni w jednego po drugim, bądź trafiał i obalał ich uderzeniami drzewca. Ze względu na swą zwinność i długość włóczni, mnich pozostawał poza zasięgiem broni bandytów. Po chwili, pięciu lub sześciu bandziorów leżało martwych na drodze. Ponieważ sytuacja nie rozwinęła się zgodnie z ich oczekiwaniami, bandyci postanowili zmienić taktykę walki i zaatakować swego przeciwnika równocześnie kilku siedmio lub ośmioosobowymi grupami. Jednak nawet w takiej przewadze liczebnej, nie byli oni w stanie pokonać uzbrojonego we włócznię mnicha. Pod koniec dnia, ciała wielu bandytów leżały na drodze przed bramą klasztoru, a tylko kilku z nich miało szczęście ujść z życiem.

Che Kong wydawał się nawet nie draśnięty. Drugiego dnia, bandyci otaczający klasztor byli jeszcze bardziej źli i zdeterminowani. Nie wiadomo skąd przytaszczyli i ustawili w pobliżu bramy domowej roboty armatę. Napełnili ją prochem i grudkami metalu wielkości ziaren soi. Gdy tylko Che Kong wyszedł przed bramę, natychmiast wycelowali w niego, zapalili lont i wystrzelili z hukiem. Pióropusz ognia i dymu z wystrzału przysłonił postać mnicha. Gdy wiatr rozwiał dym, Che Kong leżał na ziemi, lecz po chwili podniósł się żwawo i nietknięty stanął w tym samym miejscu. Bandyci jeszcze trzykrotnie strzelali do niego tym sposobem, jednak zawsze bezskutecznie. Gdy zrozumieli, że ten rodzaj ataku jest nieefektywny, postanowili go zmienić. Dziko i wściekle wyli, wrzeszcząc:
"Bierzmy go żywego!",
jednak żaden z nich nie wykonał choćby kroku w kierunku mnicha. Trzeciego dnia bandyci załadowali armatę prochem i żelaznymi igłami używanymi w tkactwie bawełny. Pomimo, że Chu Kong podobnie jak poprzednio, w chwili wystrzału rzucił się na ziemię, został na kilka kroków odrzucony w tył, a setki igieł odbiło się od jego ciała, jak gdyby trafiły w ścianę. Po chwili mnich wstał i znów dzielnie stanął przed bramą klasztoru. Widząc to, bandyci zaczęli drżeć ze strachu, szepcząc do siebie nawzajem:
"Bóg stąpił na ziemię! Bóg stąpił na ziemię!"

Nikt z nich nie odważył się zaatakować walecznego mnicha.

Gdy mnisi przebywający w Luoyang usłyszeli, ze klasztor został napadnięty, szybko podążyli z odsieczą swym towarzyszom. Bandyci atakowani z przodu i z tyłu rzucili się do panicznej ucieczki, "niczym szczury z tonącego statku".

Na drodze ich ucieczki zaległy ciała poległych. Gdy bandyci zostali pokonani, przeor klasztoru Shaolin wezwał wszystkich mnichów, podszedł do Che Kong'a, obszedł go i obejrzał ze wszystkich stron. Był on cały i zdrowy, lecz zebrani mnisi dostrzegli, że całe jego ciało pokryte było małymi siniakami i setkami drobnych, czerwonych punkcików o rozmiarze końca pałeczki kadzidła, jako śladach po ciosach i trafieniach stalowych igieł.

Przeor klepnął go w ramię i powiedział :
"Oto prawdziwe kung fu."

Gdynia 2001-03-17

Powrót do spisu treści


Choy Li Fut

CHOY LI FUT KUNG FU W POLSCE
Paweł Kijańczyk

choylifut@choylifut.w.pl

System Choy Li Fut jest obecnie jednym z bardziej popularnych systemów kung-fu na świecie. Opracowany w pierwszej połowie XIX wieku przez Chan Heung'a (ur. 1808 , King Mui, okręg Sun Wui, prowincja Kwangtung) na południu Chin, ćwiczony jest na całym świecie w kilku odmianach - Kong Chow, King Mui, Fan Sat, Hung Sing i innych.

Chan Heung

Chan Heung

Poza Chinami CLF propagowany jest przez kilka organizacji, z których najbardziej znane to :

W Polsce istnieją dwie szkoły CLF.

Pierwsza prowadzona jest przez Grzegorza Ciembroniewicza, ucznia mistrza Chen Yong-Fa. Sifu Grzegorz Ciembroniewicz należy do najwybitniejszych nauczycieli kung fu w Polsce. Sztuki walki uprawia od ponad 30 lat, w tym chińskie kung fu od ponad 25 lat. Z kung fu zetknął się we wczesnych latach siedemdziesiątych. Początkowo ćwiczył Chow Gar i Tai Chi Chuan. Od wielu lat specjalizuje się w Choy Lee Fut, jednym z jego nauczycieli był Sifu Gaspar Garcia z Hiszpanii, uczeń mistrzów Wong Doc-Fai i Chen Yong-Fa. Obecnie należy do grona bezpośrednich uczniów - dr Chen Yong-Fa. Pod jego okiem ukończył kurs mistrzowski i wchodzi w skład wąskiej grupy instruktorów -mistrzów "zamkniętych drzwi" Wing Sing Tong.

Grzegorz Ciembroniewicz

Grzegorz Ciembroniewicz

Drugą szkołę prowadzi Paweł Kijańczyk, bezpośredni uczeń Wielkiego Mistrza Wong Doc-Fai. Paweł Kijańczyk swoją przygodę ze sztukami walki rozpoczął w roku 1980, ćwicząc m.in. karate, kung-fu, combat i kick-boxing. W latach 1991-1996 ćwiczył Choy Li Fut pod kierunkiem Wojciecha Kazberuka i Sifu Grzegorza Ciembroniewicza, a w latach 1993-1996 Tai Chi Chuan u Sifu Jaromira Śniegowskiego. Od 1998 roku związany z Plum Blossom International Federation, a od 1999 roku jedyny jej przedstawiciel na Polskę. Nadzoruje z ramienia PBIF działalność szkół w Niemczech i na Litwie. Specjalizuje się w Choy Li Fut i Tai Chi Chuan odm. Yang.

Wong Doc-Fai

autor i Wong Doc-Fai

Styl Choy Li Fut jest obecnie najbardziej popularnym systemem zewnętrznego kung-fu w Polsce, jeżeli chcesz poznać ten wspaniały styl walki wywodzący się z klasztoru Shaolin, skontaktuj się z jedną z wymienionych szkół w Polsce.

Powrót do spisu treści


Broń w systemie Modliszki

SZABLA - DAO
Sławomir Milczarek

mantis@firma.pl

Szabla (dao) nazywana jest często marszałkiem wszystkich broni. Szabli używa praktycznie każdy styl kung fu. Istnieje wiele rodzajów szabli. Nie do końca znana jest dokładna data powstania szabli, prawdopodobnie została ona skonstruowana w okresie dynastii Shang (1766 - 1122 r. p.n.e.).

Budowa szabli zależała od regionu, technik czy też indywidualnych preferencji używającego. Jednak większość szabli (dao) miała budowę podobną do siebie.

dao

Przykładowe rodzaje dao.

Ostrze szabli wykonane było ze stali. Szeroka głownia było ostra tylko z jednej strony za wyjątkiem krótkiego odcinka na końcu ostrza, który był ostry z obu stron. Druga tępa służyła głównie blokowaniu i odbijaniu broni przeciwnika. Wzdłuż głowni po obu stronach wykonane było wyżłobienie w kształcie rowka, tak aby wyrównywać ciśnienie krwi w momencie zadawania pchnięcia czy cięcia oraz aby ułatwić odpływ krwi. Najostrzejsza była zawsze jedna trzecia (górna część) ostrza.

Szeroka i wygięta głownia oraz wygięcie rękojeści do przodu jednoznacznie określają techniki jakimi możemy posługiwać się walcząc szablą (dao). Taka budowa pozwalała przy cięciu wyzwolić dużą siłę. Szerokie ostrze trochę utrudniało zadawanie pchnięć w odróżnieniu od szabli spotykanych w Europie. Podstawowe techniki posługiwania się szablą to: parowanie, blokowanie, odbicie jelcem, cięcie, rąbnięcie, przebijanie, pchnięcie. Ruchy w formie z szablą wykonuje się obszernie przy cięciach wkładamy się całego ciała. Ponieważ taki mocny ruch może ćwiczącego wytrącić z równowagi dla przeciwwagi używamy drugiej ręki. Forma z szablą wzmacnia siłę rąk i nadgarstków oraz poprawia pracę całego ciała. Na północy Chin używano znacznie dłuższych i lżejszych szabel niż na południu. Na końcu rękojeści często zawieszane były różnokolorowe chusty, które miały mylić i dezorientować przeciwnika.

dao

Podwójna szabla kontra włócznia.

W stylu Siedmiogwiezdnej Modliszki (przekaz mistrza Yu Tianchenga z Yantai) ćwiczymy tylko jedną formę z szablą jest to Yan Qing Dao. Według przekazu mistrza Lee Kam Winga z Hongkongu ćwiczone są dwie formy z szablą Yan Qing Dao i Ba Gua Dan Dao. Jednak oryginalną formą z szablą systemu tang lang men jest tylko Yan Qing Dao (czyli szabla mistrza Yan Qing). Forma ta szczególnie według przekazu z Yantai uważana jest za jedną z ważniejszych form tang lang men i nie jest uczona powszechnie.

Często w pochwie zamiast jednej szabli (dao) znajdowały się dwie szable (shuang dao), z których każda miała tylko połowę tarczowatego jelca - tak aby złożone wyglądały jak jedna. Walczący nimi żołnierz mógł dla niepoznaki wykonać kilka ruchów jedną ręką, aby następnie przełożyć jedną szablę do drugiej ręki i zaskoczyć tym swojego przeciwnika. Najczęściej jednej z szabel używa się do blokowania a drugiej do wykonania cięcia. W obu przekazach qi xing tang lang z Yantai i Hongkongu mamy techniki z użyciem podwójnej szabli więcej form jest w przekazie mistrza Lee Kam Winga.

dao

Technika z formy Yan Qing Dao.

Szabla tak jak i miecz (jian) otaczana była szacunkiem. Nadawano jej honorowe imiona a pewne egzemplarze (kultowe) noszono tylko przy okazji wielkich świąt. Szabla symbolizowała siłę fizyczną. Szabla była uważana za atrybut władzy cesarskiej dlatego też nosili ją dworscy żołnierze. Ponieważ szabla jest głównie bronią defensywną często była bronią drugiej linii i używano jej po stracie broni głównej.

Powrót do spisu treści


Viet Vo Dao

INTERNATIONAL KEM VO COMBAT

logo Viet Vo Dao - 5 kB

V i e t V o
D a o

logo Vovinam - 4 kB

P O L S K A

International VVD

Viet Tai Chi

Vovinam Viet Vo Dao

Vo Co Truyen

00-683 Warszawa, ul. Marszałkowska 81 m. 12, tel. (0-22) 622-19-42
e-mail: rjozwiak@pgnig.com.pl

QUYEN - FORMA DOSKONAŁA
Ryszard Dung Tien Jóźwiak

W wolnym tłumaczeniu Quyen oznacza formę. Ten typ treningu stosowany jest w dalekowschodnich sztukach walki od tysięcy lat. Kata w Karate, Tao w Kung Fu czy Poomse w Tae Kwon Do mają podobny cel i znaczenie. W International Viet Vo Dao istnieje około 50 form, które zostały sklasyfikowane i udokumentowane. Poza naszą federacją istnieje wiele szkół Vo, które w swoim programie posiadają Quyen specyficzne dla danego kierunku. Quyen są esencją każdej sztuki walki. Negowanie przydatności nauki Quyen w programie nauczania dowolnej sztuki walki świadczy tylko o ignorancji danego instruktora. Czym jest Quyen w Viet Vo Dao i jaki jest cel treningu najlepiej przedstawi mistrz Phan Hoang. Poniższy tekst pochodzi z jego książki pt. "International Viet Vo Dao en route", która ukazała się w roku 1993 w Kanadzie. Dzięki tej książce my ćwiczący Viet Vo Dao możemy bliżej poznać historię, tradycję naszej sztuki wojennej jak i jej filozofię.

Phan Hoang

mistrz Phan Hoang.

Ogólnie pojmując Quyen jest powiązaniem sekwencji technik w określonym porządku. Każdy Quyen przekazuje podstawowe techniki, naukę strategii, przekazuje tradycję i wzmacnia ducha walki.

Wykonując Quyen techniki szabli to tak jakbyśmy deklamowali poemat lub recytowali antyczną sutrę - różnymi sposobami osiągali równowagę pomiędzy duchem i materią, unosili się ponad banalne życie. Quyen tworzy metodę walki bardzo pierwotną i zarazem bardzo subtelną. W rezultacie zawiera techniki podstawowe takie jak uderzenia, kopnięcia, mogą też zawierać też techniki subtelne jak i bardzo trudne. Może prowadzić nas przez stany dynamiczne i statyczne. Pozwalają nam zgłębić stan umysłu w danej chwili, Dają nam poznać przeszłość i teraźniejszość a czasem nawet przyszłość.

Po wielu latach trudnych treningów niespodziewanie nadchodzi dzień, w którym ćwiczący urzeczywistni zdobycie skarbu ukrytego w nim. Od tego czasu jest zdolny mobilizowania całej energii swego ciała poprzez ruch wyrażony w harmonii. Z cielesnej postaci czerpie świadomość swego szczęścia, mocy, którą posiadł i zdobył zaufanie do samego siebie. Tak więc praktyka Quyen jest wspaniałym ośrodkiem kształtowania człowieka, także na poziomie psychiki i mentalności. Trening form prowadzi nas do stanu równowagi, harmonii i pozwala rozwijać się.

W wietnamskich sztukach walki istnieje bardzo dużo Quyen, wiele z nich przeznaczonych jest do treningu walki wręcz, stopniowo przechodzą do treningu z białą bronią. Aby w treningu Quyen rozwiać pewne wątpliwości musi odpowiedzieć na następujące pytania.

Dla rozwiązania tego problemu, International VVD opracowało specjalną metodologię nauki i analizy Quyen. Ta metodologia pomogła mistrzom IVVD, po odpowiedniej analizie, porównaniach, korekcie i adaptacji wyselekcjonowano pięćdziesiąt form, które stanowią dzisiaj bank Quyen poznanych w IVVD. Inne Quyen trenowane obecnie w różnych szkołach w Wietnamie i za granicą są nauczane poza oficjalnie znanymi w IVVD.

Poniżej podanych jest dziesięć przykazań zalecanych przez mistrza Phan Hoang z jego wcześniej wydanej książki pt. "Quyen Phap Thuyet Luan", którymi powinien kierować się ćwiczący w nauce form.

  1. Punkt wyjścia i kierunki
    • wybrać drobiazgowo położenie w stosunku do mistrza który przewodzi posiedzeniem, do demonstracji Quyen.
    • przestrzegać właściwych kierunków przy wykonywaniu formy.
    • po zakończeniu Quyen zawsze wracać do punktu wyjścia.
  2. Dokładność ruchów i technik
    • przestrzegać dokładnie porządku i liczby technik zawartych w wykonywanej formie
    • wykonywać każdą technikę z precyzją, energią i wyrazistością
  3. Pozycje
    • każda technika łączy się z określoną pozycją Tan
    • wykonywać każdą pozycję dokładnie, stabilnie i rzetelnie
  4. Przemieszczanie się
    Przemieszczać się z techniką i stosowną szybkością
  5. Ruchy obron i ataków
    • pierwszy ruch Quyen musi być ruchem obrony.
    • wykonywać ruchy obrony ze zwinnością i precyzją.
    • ruch obrony przygotowuje ruch kontrataku.
    • ostatnim ruchem Quyen jest często ruch ataku połączony z ruchem zamknięcia (to jest ruchem, który kończy wykonywanie formy i który umożliwia ćwiczącemu powrót do ukłonu)
    • Quyen nigdy nie kończy się ruchem obrony, ruch końcowy musi być połączony z ruchem zamknięcia przed powrotem do pozycji ukłonu.
  6. Przyśpieszenie i zatrzymanie
    • Quyen nie wykonuje się cały czas z jednakową szybkością.
    • każda sekwencja musi być wykonywana z odpowiednią dla niej szybkością.
    • wartkość musi odzwierciedlać precyzję, a powolność energię.
    • zmienność rytmu powinny również być harmonijne.
    • jeżeli firma zawiera pauzy, muszą być one przedstawione wyraźnie.
  7. Oddychanie
    • odpowiednie oddychanie w każdej sekwencji, musi korelować w sposób naturalny z ruchami wykonywanego Quyen
    • do każdej sekwencji wybrać jedną z czterech podstawowych metod (patrz dalej) oddychania, oddech winien być głęboki i pełny.
      • Dynamicznie
        • dynamicznie szybko
        • dynamicznie głęboko
      • Statycznie
        • statycznie dynamicznie
        • statycznie głęboko
  8. Uwaga i jasność i przytomność umysłu
    • w każdym ruchu uwaga ćwiczącego musi być skierowana na określony cel ( Quyen może być wykonywany doskonale pod względem technicznym, kiedy ćwiczący jest zdekoncentrowany to wtedy nie rozumie właściwego celu wykonywania formy)
    • w trakcie ćwiczenia Quyen, wykonujący musi być tak pochłonięty tym co robi jakby sam był Quyen, należy zachować jasność i przytomność umysłu, atak może przyjść w każdej chwili.
  9. Moc, energia i skuteczność Każda sekwencja powinna wyrażać skuteczność technik i moc ćwiczącego, bez ociężałości i brutalności.
  10. Duch Quyen
    Ćwiczenie powinno odzwierciedlać zarówno aspekt estetyczny jak i duchowy formy.
  11. W praktyce , te dziesięć pryncypiów sklasyfikowane w trzy grupy pozwalają ocenić Quyen pod względem techniki, oddychania i energii. Daje to aspekt harmonii.

Rys historyczny Quyen

Wietnam to kraj bardzo stary, znajdujący się pomiędzy Indiami a Chinami, ze swoją własną, pierwotną cywilizacją. W ciągu historii rozwój sztuki i stylu życia nieznacznie różnił się od nakładających się cywilizacji indyjskiej i chińskiej. Tak więc w korzeniach Quyen znajdują się wszelkie znamienite cechy historii Wietnamu od czasów epoki Hung Vuong (2879 p.n.e), kiedy buddyzm i konfucjanizm jeszcze się nie narodził, aż do okresu niedawnego konfliktu z zachodem. Podczas panowania siódmego króla dynasti Hung Vuong, pojęcie koła i kwadratu było dominujące w systemie symboli, jak świadczy historia płaszczyzn Banh Chung (kwadratowa) i Banh Day (okrągła). W związku z tym wykonywanie Quyen trzyma się przemieszczeń po kwadracie, a ruchy rąk zachodzą po kole. Jest to jakby opowiadanie starej przypowieści rąbiącej aluzję do cytadeli Co Loa /dotyczy to Quyen Loa Thanh, RJ./. Pod panowaniem Hung Vuong XIII, wielki mistrz Chu Dong Tu pozostawił po sobie liczne techniki skodyfikowane w Quyen. Zostały one nauczane przez wieki za panowania pięciu wielkich dynastii Wietnamu : Dinh, Tien Le, Ly, Tran, Hau Le, aby wystąpić później w szkole Vo Tay Son.

ideogram logo

Ideogram i logo Viet Vo Dao.

W końcu osiemnastego wieku, cesarz Quan Trang otacza się walecznymi mistrzami sztuki walki, którzy byli również generałami w jego armii. Wśród nich są Tran Quang Dieu, Bui Thi Xuan, Vu Van Dung itd. Pozostawili oni po sobie niezliczone Quyen, nie tylko z bronią, ale także zawierające techniki używane przez całą ludność prowincji Binh Dinh. Bardzo znane przysłowie wietnamskie mówi: "idźcie zobaczyć, w Binh Dinh tam wszystkie kobiety znają sztuki walki kijem i cudownie wykonują quyen". Podkreśla to fakt, że generał Bui Thi Xuan miał stamtąd żonę (pochodziła właśnie z tej prowincji). Sława wszystkich mistrzów jest relacjonowana z wielkim podziwem przez misjonarzy katolickich (misja De La Bissachere) w książce wydanej w języku francuskim, w 1807 roku pt. "Relacja z Tonkinu i Kaszmiru.

Klasyfikacja Quyen

Formy możemy klasyfikować wg następujących kryteriów : pochodzenia, treści, długości, specyfiki itd.

Co Quyen - formy starożytne

Są to formy bardzo stare, które przenoszą doświadczenia wielu pokoleń. Generalnie Co Quyen miały na celu zrozumienie pozycji oraz trudnych przemieszczeń się w walce. Ich filozofią jest interpretacja kierunku Thieu, słowa kodyfikującego często podwójne znaczenie. Jako przykład mogą posłużyć tu Quyen Ngoc Tran, Quyen Phung Hoang.

Tan Quyen - nowe formy

Oznaczają nowe, zmodernizowane Quyen. Ogólnie rzecz biorąc wyróżnia je jasność, rytmiczność i widoczna efektywność technik. Natomiast ich misja filozoficzna bardziej prosta i łatwiejsza w zrozumieniu. Z zasady nie przekraczają sześćdziesięciu sekwencji. Przykładem jest Thap Tu Quyen.

Quyen Tap - formy ćwiczebne

Są to proste formy przeznaczone dla początkujących. Zawierają pozycje podstawowe jak również podstawowe techniki. Stanowią dobre narzędzie pedagogiczne, bardzo przydatne mistrzowi jako pomoc we wtajemniczeniu debiutujących praktykantów. Obejmują nie więcej niż trzydzieści sekwencji. Dobrym przykładem jest Quyen Tien Mon, jak również wszystkie Quyen Tan, czyli formy zawierające ćwiczenia pozycji i przemieszczenia się

Quyen Thao - formy wiązane

Ten rodzaj quyen dąży do przyzwyczajenia ćwiczącego do łączonych sekwencji w całość i wykonywania ich w odpowiednim rytmie. Jednocześnie rozwijają one wytrzymałość. Liczba sekwencji waha się w granicach 30 - 60. Tego typu Quyen to min. Quyen Khai Mon, Ngu Cam, Hanh, Van Son itp.

Thuong Quyen - formy długie

Są to kompletne formy, powyżej stu ruchów, zawierające esencje zaawansowanych technik, właściwych każdej szkole. Na przykład Quyen Pha Son liczy 163 sekwencje a Quyen Bat Nha posiada 108 sekwencji.

Tuyet Quyen - formy specjalne

Zadanie tych form ma za zadanie łączenie sekretnych technik danej szkoły lub powiązane są z właściwościami świętych zwierząt. Ich średnia długość wynosi do osiemdziesięciu sekwencji. Przykład tych form to ; QuyenLong Ho, Bach Ho, Bach Hac, Thu Phap Lien Hoan.

Cuong Quyen - formy żelazne

Są to formy wykonywane twardo, mające na celu podniesienie siły ataku oraz umiejętność przyjmowania uderzeń. Ich techniki są proste, przeważają ruchy bardziej efektywne niż estetyczne. Jest to liczna grupa Quyen, jednak w programie International VVD są zarezerwowane dla bardziej zaawansowanych czarnych pasów.

Hung Quyen - formy heroiczne

Ich temat związany jest z jakimś bohaterskim wydarzeniem historycznym, ich forma jest estetyczna i pełna mocy. Długość tych form jest różna, rzadko przekracza sześćdziesiąt sekwencji. Quyen Loa Thanh dobrze ilustruje tę kategorię form.

Nhu Quyen - formy łagodne

W przeciwieństwie do Cuong Quyen, Nhu Quyen dążą do kształtowania energii wewnętrznej, podwyższenia wytrzymałości i odporności na choroby. Zasadnicze znaczenie odgrywa tu oddychanie. Studiowanie tych form rozwija umiejętność poznawania meridianów, punktów witalnych i cyrkulacji energii. Pośród wielu Quyen tego typu można wymienić : Con Khon, Bat Khi, Bat Nha, Khiem Long.

An Quyen - formy z technikami ukrytymi

Te Quyen noszą posłannictwo filozoficzne i klucze do odkrycia sekretnych technik. Czasami w jednej logicznej serii sekwencji niespodziewanie pewne z nich są celowo opuszczone. Czasem takie słowa tworzą system gry słów / np. pierwsze słowo każdego zdania tworzą zdania sekretne/ Tuy An Quyen, Tinh Mat są najlepszymi tego przykładami.

Tematyka Quyen

Większość Quyen posiada sekwencje symetryczne, Dawniej przedmioty wiązały się z pojęciami dwu lub czteroosiowej np. Quyen Tu Tri. Pojęcia podstawowej teorii zmian są także częstym tematem: Thai Cuc - wielki szczyt, Luong Nghi - pozytyw i negatyw, Tu Tuong - cztery kierunki, Ngu Hanh - pięć elementów, Bat Quai - osiem trygramów, itd. Bardzo często jako temat Quyen służą święte zwierzęta, Long - smok, Ho - tygrys, Hac - żuraw, Phung Hoang - feniks. Drzewa i kwiaty są również ulubionymi motywami; Lien Hoa - kwiat lotosu, Mai Hoa - kwiat wiśni itp. Innymi tematami są tematy duchowe, filozoficzne lub strategiczne; Thien Mon - wejście do medytacji, Khai Mon - otwarcie bram, Thien Lo - niebiańska droga, U Minh - labirynt itp.

Znaczenie Quyen

Najczęściej spostrzeżenia dotyczące Quyen są powierzchniowe. Na treningu pojawia się wiele pytań dotyczących odpowiedniego zrozumienia Quyen. Większość z nich dotyczy dawkowania i efektywności technik. Otóż forma nie jest serią technik do mechanicznego powtarzania, ale porywającą ekspresją do praktyki indywidualnej. Tymczasem niewiele pytań dotyczy możliwości każdego praktykującego do "przystosowania się" do Quyen. Ćwiczący nie może tracić z oczu fundamentalnych zasad Viet Vo Dao aby osiągnąć wysoki poziom sztuki. Poprzez wytrwałość, pewnego dnia odkryje wszystkie bogactwa jakie zawiera każdy Quyen. Niespodziewanie, proste kopnięcia czy uderzenia, podstawowe elementy walki mogą przybrać znaczenie symboli i otworzyć doskonałą drogę do osiągnięcia harmonii pomiędzy ruchem, oddychaniem i umysłem. Ćwiczyć Quyen to wzbogacać życie posłannictwami płynącymi z przeszłości, to utrzymywać styczność ze swoim mistrzem pomimo oddalenia w przestrzeni i czasie - ćwiczyć Quyen to podawać swoje ciało tysiącom wymagań w celu uzyskania postępu w ciągłej ewolucji. Kiedy zostaje się napadniętym, na tym poziomie, walka z jednym przeciwnikiem nie będzie miała większego znaczenia."

Powrót do spisu treści


Viet Vo Dao

INTERNATIONAL KEM VO COMBAT

logo Viet Vo Dao - 5 kB

V i e t V o
D a o

logo Vovinam - 4 kB

P O L S K A

International VVD

Viet Tai Chi

Vovinam Viet Vo Dao

Vo Co Truyen

00-683 Warszawa, ul. Marszałkowska 81 m. 12, tel. (0-22) 622-19-42
e-mail: rjozwiak@pgnig.com.pl

QUYEN PHUNG HOANG
WZLATUJĄCY SMOK
Ryszard Dung Tien Jóźwiak

Niżej opisana forma była programowym quyen nauczanym we Francuskiej Federacji Viet Vo Dao do roku 1985. Obecnie nauczana jest jako technika nieobowiązkowa we wszystkich Krajowych federacjach VVD, zrzeszonych w International VVD. Forma przedstawiona na rysunkach została opracowana przez Vo Su (Mistrza) Nguyen Dao. W PZVVD ten quyen jest nauczany z niewielkimi różnicami.

Uwaga! Nie wymienione w opisie ruchy są fazami przejściowymi pomiędzy kolejnymi technikami.

rysunek 1 rysunek 2 rysunek 3
rysunek 4 rysunek 5 rysunek 6

Rysunki przedstawiające wykonanie formy.

Powrót do spisu treści


Viet Vo Dao

INTERNATIONAL KEM VO COMBAT

logo Viet Vo Dao - 5 kB

V i e t V o
D a o

logo Vovinam - 4 kB

P O L S K A

International VVD

Viet Tai Chi

Vovinam Viet Vo Dao

Vo Co Truyen

00-683 Warszawa, ul. Marszałkowska 81 m. 12, tel. (0-22) 622-19-42
e-mail: rjozwiak@pgnig.com.pl

I MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL WIETNAMSKICH SZTUK WALKI IM. SYLWESTRA ZYCHA
Robert Rosłoń

XX - Lecie Viet Vo Dao w Polsce
XXV - Lecie pracy trenerskiej mistrza Ryszarda Jóźwiaka
X - lecie Żyrardowskiego Klubu VVD - Su Huynh

Blisko pięć tysięcy lat temu w okresie panowania dynastii Hung Vuong powstała sztuka walki, która w 1945 roku zyskała nazwę Viet Vo Dao. Dwadzieścia pięć lat temu Mistrz Ryszard Jóźwiak rozpoczął pracę trenerską od nauczania Ju-Jitsu. Dwadzieścia lat temu zaczął nauczać Viet Vo Dao, które poznawał u bezpośrednich sukcesorów Wielkiego Mistrza Nguyen Loc, twórcy tej sztuki walki. Obecnie za zgodą Rady Mistrzów naucza wietnamskich sztuk walki w Polsce, Rosji, Ukrainie, Białorusi, Mołdawii (w Wielkiej Brytanii nauczał w latach 1990 - 1991). Dziesięć lat temu powstał w Żyrardowie klub Su Huynh Viet Vo Dao prowadzony przez Piotra Bonikowskiego i Tadeusza Szymberta. We wrześniu 1999 roku zmarł tragicznie Mistrz Sylwester Zych, 3 Dang Viet Vo Dao, 5 Dan Kempo Tai Jutsu.

Sylwester Zych

mistrz Sylwester Zych.

3 i 4 marca 2001 roku w Żyrardowie odbył się I Międzynarodowy Festiwal Wietnamskich Sztuk Walki im. Sylwestra Zycha, który został poświęcony pamięci naszego przyjaciela. Festiwal był świętem ruchu Viet Vo Dao i jego dwudziestoletniej historii w Polsce. Był okazją do podziękowania Mistrzowi Ryszardowi Jóźwiakowi za jego ćwierć wieku pracy na niwie Viet Vo Dao i Ju-Jitsu oraz uwieńczeniem dziesięciu lat pracy klubu w Żyrardowie. W festiwalu wzięło udział ponad 120 zawodników z trzech krajów, zrzeszonych w ponad trzydziestu klubach na terenie Polski, Szwajcarii (z mistrzem Serge Pralong) i Białorusi (z trenerem Saszą Drobyszem), przedstawicieli szkół Viet Vo Dao, Vo Co Truyen oraz Kempo Tai Jutsu.

Rywalizacja sportowa obejmowała dyscypliny charakterystyczne dla wszystkich sztuk walki takich jak: Quyen i Quyen Vu Khi, czyli rywalizacja w formach bez broni i z bronią. Song Luyen, czyli walka umowna w Viet Vo Dao i Duo System czyli samoobrona w Kempo Tai Jutsu. Bardzo widowiskowa była dyscyplina charakterystyczna tylko dla Viet Vo Dao, czyli Don Chan Tan Cong, techniki nożyc. Dyscyplina na tyle trudna, że brało w niej udział tylko pięć zespołów, z Polski i Szwajcarii. Dwa pierwsze miejsca przypadły zespołom polskim, trzecie dzięki wyrównanemu wysokiemu poziomowi technik, drużynie polskiej i szwajcarskiej. Poza rywalizacją sportową festiwal obfitował w liczne pokazy. Najważniejsze z nich to pokaz tradycyjnych tańców wietnamskich w wykonaniu przedstawicieli ambasady wietnamskiej w Warszawie, pokaz Kung Fu Modliszki w wykonaniu wielokrotnych mistrzów Polski pod kierownictwem mistrza Sławomira Milczarka, prezentacja szkoły Vo Co Truyen z Pucka pod kierownictwem trenera Marka Wełpy oraz pokaz Kempo Tai Jutsu w wykonaniu sensei Krzysztofa Kiełkowskiego ze Świętochłowic. Viet Vo Dao prezentowały szkoły z Warszawy i Żyrardowa oraz nasi koledzy ze Szwajcarii i Białorusi.

Na zakończenie imprezy przedstawiciel władz Żyrardowa wręczył Puchar Prezydenta Miasta Żyrardowa dla najlepszej drużyny Festiwalu, którą został klub Su Huynh Viet Vo Dao z Żyrardowa. Po zakończeniu zawodów, zaproszeni goście, a wśród nich I sekretarz ambasady wietnamskiej pana Nguyen Quang Thuan oraz przedstawiciele władz Żyrardowa przenieśli się do sali bankietowej. Liczba zaproszonych osób przekraczała 130, ale wszyscy bawili się doskonale w mędzynarodowym towarzystwie aż do wczesnych godzin rannych.

zbiorowe zdjęcie

Następny dzień, niedziela był dniem zamkniętym. Zajęcia przeznaczone były tylko dla ćwiczących w naszych klubach. W trakcie treningów poznawaliśmy tradycyjne wietnamskie formy walki. Nad całością przygotowań i w trakcie trwania I Międzynarodowego Festiwalu Wietnamskich Sztuk Walki im. Sylwestra Zycha nadzór sprawował Piotr Bonikowski, 2 Dang Viet Vo Dao, 3 Dan Kempo Tai Jutsu. Dzięki jego ciężkiej pracy, oraz pracy ludzi z jego klubu mieliśmy okazję spotkać się na imprezie, która otworzyła nowe tysiąclecie i nowy rozdział historii ruchu Viet Vo Dao i Ju-Jitsu w Polsce. Chcieliśmy podziękować także sponsorom oraz władzom Żyrardowa za pomoc udzieloną w organizacji imprezy. Podziękowania także chcieliśmy przekazać, zawodnikom, naszym kolegom, którzy przyjechali do Żyrardowa, ich opiekunom, osobom, które wspomagały nas w trakcie festiwalu oraz wszystkim gościom, którzy odwiedzili Ośrodek Sportu i Rekreacji w Żyrardowie w pierwszy marcowy weekend.

Migawki z festiwalu:

Ryszard Jóźwiak festiwal
festiwal Ryszard Jóźwiak
festiwal festiwal

Powrót do spisu treści


Joga

FILOZOFIA JOGI
B.K.S. Iyengar

Opracowanie: Agnieszka i Konrad Kocot
www.jogacentrum.pl

Joga wywodzi sie z Indii, gdzie jest praktykowana w różnych odmianach od ponad 4000 lat. Termin joga ma wiele znaczeń, ale dwa spośród nich oddają najpełniej istotę tego systemu: ujarzmienie i zjednoczenie.

Ujarzmienie własnego ciała, zmysłów, zachcianek, popędów, nie chodzi tu jednak o wyparcie lub stłamszenie, ale o zapanowanie nad nimi tak, aby nam służyły oraz pomagały w rozwoju fizycznym, psychicznym i duchowym.

Drugie znaczenie terminu joga to zjednoczenie - tego co fizyczne, psychiczne i duchowe, zsynchronizowanie na najwyższym możliwym poziomie. Takie poddanie, aby mogło przejawić się to, co w nas najlepsze. Jest to więc system samodoskonalenia, samodyscypliny, który ma przygotować nas do poznania swojej prawdziwej Natury, życia zgodnie z nią i zjednoczenia z Najwyższym.

Joga to jedna z 6 wypracowanych w tradycji wedyjskiej ścieżek duchowego rozwoju (darsiana) prowadzących do wyzwolenia. Każda z tych ścieżek oparta była na pewnych założeniach natury filozoficznej. Są to założenia nierozerwalnie związane z uniwersalnymi prawami szacunku do życia, prawdy i cierpliwości, które są niezbędnymi czynnikami w wypracowywaniu spokojnego oddechu, zrównoważonego umysłu i nieugiętej woli. W tym właśnie tkwią moralne wartości jogi.

Jogasutry - pierwszy traktat poświęcony Jodze

Śri PatańdżaliPodstawowym i najstarszym, przynajmniej z zachowanych i dostępnych nam, traktatem jogi są Jogasutry. Autorstwo Jogasutr tradycja indyjska przypisuje Patańdżalemu. Z nazwiskiem Patandżalego są związane trzy dzieła z różnych dziedzin:

W starożytności wszelką wiedzę bramińską kondensowano w formie tzw. sutr. Etymologicznie sutra znaczy nić, sznur (wiążący, łączący), stąd później - reguła, zbiór reguł. Sutra jest zwięzłą, niczym telegraficzną, formą wyrażania myśli.
Jogasutry są tekstem złożonym ze 195 takich sutr.

W Jogasutrach Patańdżali definiuje jogę jako: "citta-vrutti-nirodhaha", czyli powściągnięcie, powstrzymanie zjawisk, pobudzeń świadomości albo umysłu.
Joga jest metodą uciszenia niespokojnego umysłu i skierowania energii na twórcze tory. Jak potężna rzeka uregulowana systemem tam i kanałów tworzy rozległy zbiornik wodny, chroni przed suszą i dostarcza energii przemysłowi, tak poddany kontroli umysł jest rezerwuarem spokoju i wytwarza potężną energię dla duchowego rozwoju człowieka.

Osiem stopni Jogi

W Jogasutrach Patańdzali wylicza osiem stopni jogi na drodze do wyzwolenia. Są to:

Jamy i nijamy pomagają joginowi opanować namiętności i emocje, pozwalając mu na zachowanie harmonii z innymi ludźmi. Asany czynią ciało zdrowe i mocne, utrzymują je w harmonii z naturą. Dwa kolejne stopnie: pranajama i pratjahara uczą regulowania oddechu i - poprzez to - kontrolowania umysłu, pomagają uwolnić zmysły od przywiązania do obiektów pożądania. Dharana, dhjana i samadhi wprowadzają jogina w najgłębsze zakamarki jego duszy, utrzymują go w harmonii z samym sobą oraz jego Stwórcą.

Jama

Jama to pięć uniwersalnych nakazów moralnych:

Praktykami jamy są: niezamierzanie żadnej krzywdy w słowie, myśli i czynie; bycie szczerym, uczciwym i wiernym; uważanie, by nie sprzeniewierzyć czyjegoś bogactwa; bycie cnotliwym i niepożądanie czyjejś własności oraz nieprzyjmowanie podarunków. Są to moralne zasady, które winny obowiązywać społeczeństwa i jednostki. Nieprzestrzeganie ich powoduje chaos: gwałt, oszustwo, kradzieże, rozpustę i zawiść.

Jogin wierzy, iż każde stworzenie ma takie samo jak on prawo do życia. Czuje, że urodził się by pomagać innym i patrzy na każde stworzenie oczami miłości. Wie, że jego własne życie jest nierozerwalnie związane z życiem innych. Cieszy się jeśli może im pomóc stać się szczęśliwymi. Stawia szczęście innych ponad swoim i staje się źródłem radości dla każdego, kogo spotka. Jak rodzice ośmielają dziecko do zrobienia pierwszych kroków, tak on dodaje odwagi mniej szczęśliwym od siebie i czyni ich zdolnymi do życia.

Jogasutry mówią, że jeżeli uczeń postępuje zgodnie z zasadami ahimsy, wszystkie istoty wokół niego zaniechają wrogiego zachowania. Dzięki przestrzeganiu satji, wypowiadane słowa owocują w działaniu. Ten, kto przestrzega asteji, jest obdarzany wszelkiego rodzaju bogactwem. Do brahmaciarina (osoby cnotliwej lub żyjącej w celibacie) wigor, witalność, energia i mądrość płyną jak rzeka. Przestrzegający aparigrahy pozna swe przeszłe i przyszłe wcielenia.

Nijama

Nijama to nie tylko praktyki osobiste, lecz również duchowe. Są to:

Śaucza jest dwojakiego rodzaju: zewnętrzna i wewnętrzna. Codzienna kąpiel to śaucza zewnętrzna, a wewnętrzna to asana (pozycje jogi) i pranajama (techniki oddechowe). Pomagają one oczyścić własne myśli, słowa oraz działania. Santosza, czyli zadowolenie i akceptacja wszystkiego co nas spotyka, wywołuje stan pogody ducha i życzliwości. Tapas jest żarliwym wysiłkiem połączonym z oczyszczaniem, samodyscypliną i surową praktyką. Tapas uzdrawia i oczyszcza ciało, zmysły i umysł. Swadhjaja oświeca praktykującego wiedzą o jego wewnętrznym nieśmiertelnym bycie. Iśwara pranidhana prowadzi wewnętrzny byt do jego Stwórcy. Są to praktyki etyczne, które wskazują nam co należy czynić a co odrzucać; są złotymi kluczami otwierającymi bramy duchowe.

Przyczynom żądzy, gniewu i chciwości można przeciwstawiać się bezpośrednio poprzez samoanalizę lub pokonywać poprzez odwoływanie się do ich przeciwieństw: równowagi, opanowania, spokoju i harmonii. Pierwsza metoda jest lepsza, gdyż ta druga, dualistyczna, może powodować ucieczkę przed rzeczywistością. Analizowanie, studiowanie i badanie wymaga odwagi, siły i rozsądku. Odwoływanie się do przeciwieństw nie jest lekarstwem lecz pomocą. Pierwsze podejście jest bezpośrednią metodą oczyszczenia; drugie pośrednią metodą łagodzenia. W celu przyspieszenia rozwoju Patańdżali sugeruje używanie obydwu z nich.

Asana

Asana oznacza pozycję, ustawienie ciała jako całości z zaangażowaniem umysłu i duszy. Początkowo, aby opanować asanę niezbędny jest wysiłek. Z czasem każda asana powinna stać się bezwysiłkowa. Podczas jej wykonywania należy rozluźnić komórki mózgu a zaktywizować komórki organów wewnętrznych oraz ciała strukturalnego i szkieletowego.

Połączenie wysiłku, koncentracji i równowagi w asanie, zmusza nas do intensywnego życia w teraźniejszości - rzadkiego doświadczenia we współczesnym życiu. Owa aktualność lub przebywanie w teraźniejszości ma zarówno działanie wzmacniające jak i oczyszczające: fizycznie poprzez wyzbycie się chorób, psychicznie przez uwolnienie swego umysłu ze stereotypowych myśli oraz uprzedzeń, a na bardzo wysokim poziomie, gdzie postrzeganie i działanie są jednym - przez uczenie nas nieustannie prawidłowego działania, to jest działania, które nie wytwarza reakcji. Na tym poziomie możemy również wymazywać obciążające nas skutki poprzednich uczynków.

Dzięki asanie adept rozpoznaje i w pełni zdaje sobie sprawę z ograniczoności ciała i łączy je z bezgranicznością - duszą. Wówczas nie istnieje już znane ani nieznane i tylko wtedy asana przejawia sie w pełni. Oto esencja doskonałej asany.

Pranajama

Patańdżali podkreśla, że do pranajamy konieczne jest przejście poprzez asanę, ale nie wspomina o takim związku przy innych członach jogi. Stwierdza, że do pranajamy powinno się podchodzić dopiero po osiągnięciu doskonałości w asanie.

W pranajamie źródłem działania jest kręgosłup i jego mięśnie a płuca są biorcami. Muszą być one wyćwiczone w otwieraniu się i rozszerzaniu we wszystkich kierunkach: do tyłu, do przodu, do góry i na zewnątrz, a mięśnie kręgosłupa wzmocnione, wytrenowane i stonizowane, aby wytworzyć przestrzeń i stymulować nerwy kręgosłupa do pobierania energii z oddechu. Dlatego pozycje odwrócone, skłony do przodu, wygięcia do tyłu - pełen zakres pozycji - są niezbędne, jeżeli mamy uzyskać maksymalne korzyści z pranajamy przy minimalnym wysiłku.

Normalny oddech płynie nierównomiernie, zależnie od stanu ciała i emocji. Początkowo ten nieregularny przepływ oddechu poddany zostaje kontroli aby nadać mu świadomy przebieg. Kontrola ta wytworzy łatwość przypływu wdechu i wydechu. Po osiągnięciu tego należy z uważnością regulować oddech. Oto pranajama.

Prana oznacza siłę życiową a ajama znaczy "podnoszenie, rozszerzanie, rozprzestrzenianie". Pranajama to rozprzestrzenianie siły życiowej poprzez kontrolowanie oddechu. Używając współczesnych terminów można porównać pranę do bioenergii. Według filozofii sankhji i jogi człowiek zbudowany jest z pięciu elementów: ziemi, wody, ognia, powietrza i eteru. Kręgosłup jest elementem ziemi i działa jako pole oddychania. Dystrybucja energii i tworzenie przestrzeni w klatce piersiowej jest funkcją eteru. Oddychanie reprezentuje element powietrza. Pozostałe elementy - woda i ogień - są z natury przeciwstawne sobie. Praktyka pranajamy łączy je w celu tworzenia energii. Energia ta nosi nazwę prana - siła życiowa lub bioenergia.

Pranajama oznacza przedłużenie oddechu i jego kontrolowanie. Ta kontrola dotyczy wszystkich funkcji oddychania, mianowicie:

Nauka ich przebiega ostrożnie poprzez wydłużanie oddechu i przedłużanie czasu jego zatrzymania na miarę elastyczności klatki piersiowej, długości, głębokości oddechu oraz precyzji ruchów. Taka pranajama nosi nazwę "rozważna" (sahita pranajama), bowiem należy ją ćwiczyć świadomie i długotrwale, aby nauczyć się jej rytmu.

Do wdechu, wydechu i zatrzymania Patańdżali dodaje jeszcze jeden typ pranajamy - wolny od świadomego działania. Pranajama ta, będąc naturalną i bezwysiłkową, przemienia sferę oddechu, który jest modulowany psychiczną wolą. Nosi ona nazwę kewala kumbhaka lub kewala pranajama.

Życie jogina mierzy się nie liczbą przeżytych dni lecz liczbą jego oddechów, dlatego stara się on stosować właściwe, rytmiczne wzorce powolnego i głębokiego oddychania. Wzorce te wzmacniają układ oddechowy, uspokajają układ nerwowy i zmniejszają pożądanie. Kiedy słabną pragnienia i żądze, umysł staje się wolny i jest odpowiednim narzędziem do koncentracji. Praktyka pranajamy usuwa zasłonę niewiedzy zakrywającą światło rozumu i czyni umysł instrumentem zdolnym do podjęcia medytacji w celu ujrzenia duszy.

Pratjahara

W wyniku praktyki jamy, nijamy, asany i pranajamy opanowuje się ciało i jego energie. Następny stopień - pratjahara prowadzi do kontroli zmysłów i umysłu. Gdy umysł staje się gotowy do medytacji, zmysły pozostają wyciszone i przestają go dręczyć domagając się zaspokajania swych pragnień. Wtedy to umysł, który dotychczas działał jako pomost pomiędzy zmysłami a duszą, uwalnia się od zmysłów i zwraca się ku duszy, aby radować się jej duchową wzniosłością.

Dharana, Dhjana i Samadhi

Pratjahara tworzy fundament dla dharany, dhjany i samadhi. Trzy ostatnie stopnie są ukoronowaniem praktyk jogicznych, esencją, czy też naturalnymi elementami jogi. Rozwijają się one, gdy opanowanych zostanie pozostałych pięć praktyk. W rzeczywistości osiem praktyk miesza się i przeplata nawzajem, tworząc pełne, spójne ciało jogi.

Szkoły Jogi

Zawarte w jogasutrach idee i wskazania realizowano przez wieki na różne sposoby i tak wykształciło się wewnątrz jogi kilka szkół. Niektóre z nich to:

"Szczęśliwy jest człowiek, który umie odróżnić rzeczywiste od nierzeczywistego, wieczne od przemijającego i dobre od złego, choć przyjemnego, dzięki własnej mądrości i wnikliwości. Podwójnie błogosławiony jest ten, kto zna miłość prawdziwą i potrafi kochać wszystkie stworzenia boskie. Ten, kto pracuje bezinteresownie dla dobra innych z miłością w sercu, jest błogosławiony potrójnie. Człowiek, który w swej doczesnej powłoce łączy wiedzę, miłość i bezinteresowną służbę jest święty i staje się celem pielgrzymek. Kto spojrzy na tego człowieka, doznaje oczyszczenia i uspokojenia."

Artykuł opracowany został na podstawie:
- "Światło Jogi" B.K.S. Iyengar
- "Light on Jogasutras" B.K.S. Iyengar
- "Klasyczna joga indyjska" Leon Cyboran

Powrót do spisu treści


TRENING W CHINACH - PUŁAPKI I FAKTY
Tomasz Twardowski

Chiny od wieków przyciągały podróżników swoja aurą tajemniczości i odmienności kulturowej. Był to odległy kraj na drugim końcu świata, cel wielu wypraw, marzeń o bogactwie i potędze. Obecnie Chiny dzieli od Europy nie kilka miesięcy podroży lecz jedynie około 9 godzin lotu. Przybysza z Zachodniego świata, który po raz pierwszy spogląda na ulice Pekinu z okien taksówki, może spotkać zawód. Pekin stracił swoją tajemniczość, wygląda bardzo nowocześnie, można wręcz powiedzieć, że nie ustępuje w niczym dużym zachodnim miastom. Brak mu oczekiwanej romantyczności wschodu, której nie znajdzie się w powstających jak grzyby po deszczu biurowcach.

Współczesne Chiny stały się mekką biznesu, inwestycje zagraniczne w samym tylko Szanghaju są znacznie wyższe od sumy inwestycji zagranicznych w Polsce. Podkreślić należy, że wśród przybywających do Chin obcokrajowców coraz liczniejszą grupę stanowią nie tylko biznesmeni ale również entuzjaści chińskiego wushu zwanego na Zachodzie kungfu. Kung fu a właściwie gongfu (czytaj gungfu) oznacza umiejętności i można więc mieć gongfu we wszystkim od gotowania, szycia czy nawet śpiewanie. Słowo wushu oznacza sztuki walki, nie jak często używa się w zachodnich publikacjach sportową odmianę kungfu.

Szukanie nauczyciela w Chinach jest proste i trudne zarazem. Proste ponieważ zachodni uczniowie to bardzo dobry zarobek, trudne ponieważ zarobek jest tak dobry, że pojawiło się wielu zwykłych "oszustów". Skończyły się już czasy kiedy to zachodni uczeń dodawał nauczycielowi prestiżu, nastały czasy kiedy za naukę trzeba słono płacić. W całych Chinach powstało wiec wiele szkół specjalizujących się w uczeniu cudzoziemców. Komercja trafiła również do słynnego Klasztoru Shaolin, gdzie w przyklasztornych szkołach nauczyciele z ogolonymi głowami i w pomarańczowych mnisich habitach uczą sportowych form wushu i w dodatku nie będąc wcale mnichami!!!

Zresztą w chińskiej telewizji można było obejrzeć film dokumentalny, w którym pokazywano Shaolin mówiono o jego historii oraz wypowiadali się mnisi. Otóż młodzi mnisi bez żadnej żenady przyznawali, że mnichami są tylko tymczasowo i tak naprawdę to czekają na propozycje pracy w filmie!!! Warto tu od razy wspomnieć historię, która przydarzyła się grupie zagranicznych studentów jednego z Pekińskich Uniwersytetów. Jedna z dziewcząt spytała sprzątającego dziedziniec Shaolinu mnicha czy ćwiczy kungfu (pytanie zadała po chińsku) zapytany odparł w łamanym angielskim, że za parę setek dolarów to mogliby się ruszyć z kolegami i coś zaprezentować....

Od razu warto więc podkreślić, że w przyklasztornych szkołach do których kierowani są cudzoziemcy (zgodnie z chińskim prawem) ćwiczy się często rzeczy, które nie mają z tradycją shaolinską nic wspólnego, ściąga się instruktorów z całych Chin. Zresztą w samym Shaolinie, po otwarciu się Chin na świat, były problemy z odrestaurowaniem stylu. Chińskie władze zgodziły się jedynie, aby mnichów w Shaolinie było około 60, wiec prosta matematyka pokazuje, że kilkanaście grup pokazowych jeżdżących po świecie, olbrzymia grupa instruktorów wokoło Klasztoru wcale mnichami nie jest.

Wśród przybywających do Chin prym wiodą również entuzjaści Tai Chi Chuan. W związku z tak dużym pobytem musiała narodzić się podaż... Na wielu chińskich Uniwersytetach uczących obcokrajowców języka chińskiego objawili się mistrzowie tychże styli, którzy w większości przypadków wykorzystują swoją mizerną znajomość angielskiego do szukania uczniów, uczą ich np. uproszczonej formy 24 ruchów za mizerną opłatą 10 dolarów USA za godzinę!!!

Zresztą powiedzmy sobie szczerze, prawdziwi i znani mistrzowie taichichuan również nie są tani! Żądają oni w tym roku średnio 20 dolarów za godzinę i w dodatku wcale nie jest łatwo zostać ich uczniem ze względu na dużą liczbę chętnych!!!

Jak widać na potencjalnego ucznia kungfu zagrożenia czyhają na każdym kroku....

Powiedzmy więc, że udało się nam znaleźć dobrego nauczyciela np. jednego z stylów wewnętrznych i co dalej....

Cudzoziemcy jak było wspomniane wcześniej, są chętnie widziani jako uczniowie ze względu na aspekt finansowy. Większość Chińczyków to według naszych polskich standardów ludzie raczej biedni, a z opłat od chińskich uczniów niewiele można zarobić. Dlaczego? Ponieważ młodzi Chińczycy nie są wcale zainteresowani ćwiczeniem wushu!!!!! Nie chcą się męczyć i pocić, pociąga ich za to amerykański styl życia i naprawdę trudno znaleźć zaangażowanych uczniów.

Większość cudzoziemców przyjeżdżających ćwiczyć zostaje w Chinach coś około miesiąca, niektórzy jedynie tydzień. Wyjeżdżają pełni dumy ze swoich umiejętności, przeświadczeni, że nauczyli się bardzo wiele. Niestety nie zdają sobie sprawy, że tak naprawdę śmieszą swoich nauczycieli i są nabijani w przysłowiową butelkę. Dlaczego? Trening wushu wymaga bardzo silnych podstaw (szczególnie przy stylach wewnętrznych), a to oznacza minimum dwa lata treningu w Chinach pod okiem wykwalifikowanego nauczyciela (tzn. takiego co ma jakieś 50 lat doświadczeń). W tym okresie kształtujemy nasze ciało i to tak naprawdę zaważy na tym jaki będziemy mieli poziom w przyszłości. Trening jest bardzo trudny i często niezwykle męczący. W początkowym okresie treningu wymagany jest stały nadzór ze strony nauczyciela. Dlaczego? Nasze ciało ma tendencje do ułatwiania sobie ruchów w związku z tym nawet tydzień bez korekty ze strony nauczyciela owocuje tak zwana twórczością własna. Niedowierzający powyższym zdaniom mogą poczytać życiorysy znanych mistrzów, a konkretnie ich wspomnienia odnośnie początków treningowych, albo przeczytać raz jeszcze i uważnie wywiad z Jarkiem Szymańskim zamieszczony w "Świecie Nei Jia" (część "I" i "II").

Ale dlaczego chińscy nauczyciele mieliby oszukiwać swoich cudzoziemskich uczniów? Cóż i tu docieramy do sedna czyli potrzeby znajomości podstaw chińskiej kultury oraz znajomości języka chińskiego. Oni nie oszukują, oni są kulturalni! Prosty przykład z chińskiej uprzejmości: każdy cudzoziemiec potrafiący czasami wydukać jedynie ni hao (dzień dobry), jest od razu chwalony jak wspaniale mówi po chińsku jakby się tu urodził... Osoby nie znające chińskiej kultury pęcznieją z dumy, opowiadają, że mają talent do języków, rozbawiając Chińczyków jeszcze bardziej!!!!! Statystyczny Chińczyk jest przekonany o własnej wyższości kulturowej, patrzy na białych jak na barbarzyńców i bawi go często jak łatwo można ich nabrać. Przyjeżdżający na parę czy paręnaście dni uczniowie traktowani są wiec z rozbawieniem, chwali się patrząc z uśmiechem na koślawe ruchy i "liczy kasę".

Jak można przeczytać w wywiadzie z Jarkiem Szymańskim co uczciwsi nauczyciele nalegają aby uczeń został w Chinach około 3 lat, co da mu bardzo solidne podstawy. I należy pamiętać, że cały czas mówimy o stylach wewnętrznych, które w przeciwieństwie do powszechnie panujących opinii nie są wcale cudowną, tajemniczą gimnastyką zdrowotną, tzw. neigong osiąga się przez ciężką pracę, zaczynając od stania w pozycji konia (mabu) i trenując ćwiczenia podstawowe minimum pól roku. W tym czasie następuje rozciągnięcie ścięgien i wzmocnienie mięśnie nóg i talii. Nikt z poważnie traktowanych uczniów w Chinach nie zaczyna od uczenia się form na pierwszym treningu!!! Chińscy nauczyciele przeważnie zaczynają traktować poważnie cudzoziemca po roku treningu i zaczynają go uczyć rzeczy, które tak zwani turyści kungfu (czyt. przyjeżdżający do Chin na paręnaście dni raz w roku czy raz na parę lat) nie są w stanie nawet nigdy zobaczyć.

Dodatkowo dochodzi do tego problem znajomości języka chińskiego. Bez tego nauczyciel nie jest wstanie przekazać uczniowi strategii stylu czy teorii i zasad ćwiczeń (co przy stylach zewnętrznych jest niezwykle ważne).

Pamiętać również należy, że miasta takie jak Pekin czy Szanghaj mają ponad 10 milionów mieszkańców, mnóstwo parków i jeżeli nie wiadomo gdzie uczy wymarzony przez nas nauczyciel, można go nigdy nie znaleźć albo wpaść w łapy hochsztaplera.

Oczywiście celem tego artykułu nie jest zniechęcanie czytelników do ćwiczenia w Chinach, wręcz przeciwnie, tylko tu można znaleźć nauczycieli na naprawdę wysokim poziomie (mówimy o starej generacji urodzonych przed II wojna światowa). Pamiętać jednak należy, ze nie wszystko złoto co się świeci i nie każdy Chińczyk ma umiejętności Bruce'a Lee. Znaczna większość z nich nie ma pojęcia o sztukach walki, a statystyczny ćwiczący nie odbiega czasami poziomem od ćwiczących w Polsce. Dlaczego? Większość Chińczyków nie szuka dobrego nauczyciela, ćwiczą u kogoś kto uczy nieopodal ich miejsca zamieszkania, kto chce ich uczyć.

Wyjazd do Chin w poszukiwaniu mistrzów kungfu należy zatem dobrze przemyśleć i skalkulować. A przede wszystkim korzystać z rad osób posiadających takie doświadczenie.

Autor artykułu chciałby zatem gorąco podziękować Jarkowi Szymanskiemu, dzięki pomocy którego uniknął wszystkich pułapek opisanych w powyższym artykule.

Powrót do spisu treści


"DA LIN" - NEKROPOLIA KLASZTORU SHAOLIN
Sławomir Pawłowski

luohan@poczta.wp.pl
Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu

Da Lin latem

Latem "Da Lin" tonie w zieleni.

Historia "Lasu Pagód"

"Da Lin" (dosłownie: "Duży Las"), zwany potocznie "lasem pagód" jest od wieków miejscem pochówku przeorów świątyni Shaolin. Wzmianki i ryciny o nim są niewiele młodsze od mającego ponad półtora tysiąca lat klasztoru. "Da Lin" składa się z 245 pagód, i uważa się, że jest to największe ich skupisko w Chinach.

panorama panorama

Panorama "Da Lin".

Zwyczaj pochówku religijnych przywódców Shaolin w pagodach związany jest z buddyzmem. Przekazy podają, że ciało twórcy buddyzmu - Buddy Sakjamuni'ego zostało po jego śmierci pochowane w ziemnym kopcu, w słynnym "Bodgaya", w Indiach. Od tego czasu, groby buddyjskich mistrzów miały taki właśnie kształt, a po ich śmierci pogrzeb przebiegał na wzór pochówku twórcy tej religii. Poprzez stulecia, grób o kształcie kopca ewoluował do formy niewielkiej, glinianej pagody (zwanej również "stupą"). Wyodrębniły się również dwie formy chowania zmarłych, w zależności od ich woli za życia: W pierwszym przypadku ciało zmarłego chowano w medytacyjnej pozycji siedzącej, zamurowując je w obszernej krypcie grobowej wewnątrz pagody , w drugim zaś, urnę z prochami wcześniej skremowanego ciała zmarłego zamurowywano w mniejszej krypcie pagody.

Przez wieki zmianie ulegały wielkość i kształt pagód oraz stylizacja zdobiących je ornamentów.

pagody

Zróżnicowanie architektoniczne pagód jest ogromne.

Zależały one od przekonań religijnych i statutu zmarłych, jak i od liczby oraz renomy ich następców. Zróżnicowanie to jest wyraźnie widoczne w wielowiekowym "Da Lin". Odmienne stylistycznie są pagody zmarłych mistrzów buddyzmu Hinajany, Mahajany i Chan (jap. Zen). Prawdopodobnie pierwsza pagoda została wybudowana w tym miejscu w 791 roku, a ostatnia, zaliczana do "dawnych" w 1803 roku.

Późniejsze pagody uważane są za "nowe".
Wznoszono je na przestrzeni wielu dynastii:
Dwie za panowania dynastii Song
Trzy w czasie dynastii Tang (618 - 907)
Sześć za panowania dynastii Jin
Czterdzieści w okresie dynastii Yuan
Pozostałe w czasie panowania dynastii Ming i Qing (1644- 1911)
oraz w czasach współczesnych.

Da Lin Da Lin

"Da Lin" - fot. autor.

Ich wysokość waha się od jednego do prawie piętnastu metrów (najwyższa miała dokładnie 14, 6 metra). Wszystkie zostały zbudowane z kamieni lub cegieł lub odlane z brązu.

Da Lin Da Lin Da Lin

Pagody "Da Lin" mają różne kształty.
Z lewej pagoda mnicha Wu Min z dynastii Ming,
w środku mnicha Xiao Guang z dynastii Tang.

Inne groby mnichów w okolicy klasztoru

Mylił by się ten, kto by uważał, że groby shaolińskich mnichów znajdują się wyłącznie na obszarze "Da Lin". Nic bardziej błędnego. Jak wspomniałem wcześniej, "Las Pagód" jest miejscem pochówku elity Shaolinu, więc "zwykli" i mniej ważni mnisi chowani byli w różnych miejscach w okolicy świątyni. Pagody, kopce i kamienne tablice oznaczające miejsca pochówku zmarłych mnichów wznoszą się rozproszone wszędzie wokół klasztoru. Są one rozproszone u podnóża gór, na ich stokach, a nawet w pobliżu szczytów.

Da Lin Da Lin

Grób shaolińskiego mnicha w formie
obmurowanej kamiennej tablicy u podnóża góry Sung Shan (po lewej)
oraz w postaci pagody wznoszącej się na skraju przyklasztornego
placu treningowego Szkoły Walczących Mnichów (po prawej).

W związku z tym, że obecnie na terenie "Da Lin" chowani są wyłącznie zmarli przeorzy, zaszczytu pochówku w tym miejscu nie dostąpił nawet niedawno zmarły Wielki Mistrz kung fu, Mistrz Prawdy (Fa Shi), - mnich Shi Su Yun. Jego niepodważalne zasługi dla klasztoru uznano za niewystarczające, i pochowano go na górskim zboczu, w pewnym oddaleniu do świątyni, tuż ponad placami treningowymi jednej z przyklasztornych szkół kung fu. Zgodnie z tradycją, miejsce jego pochówku zwieńcza stożkowaty stos suchych już kwiatów, który będzie tam zalegał aż do chwili, gdy jego uczniowie i przyjaciele zbiorą wystarczająco dużo pieniędzy, by sfinansować wybudowanie pamiątkowej tablicy lub pagody. Zgodnie z buddyjskim zwyczajem, w miejscu pochówku wbito w ziemię małe ścięte drzewko i posadzono sadzonkę nowego (co ciekawe, przyjęła się). Symbolizuje to reinkarnację i wieczne odradzanie się życia. Zgodnie z powyższym, gdy istota umiera w jednym miejscu, po pewnym czasie odradza się w nowej postaci w innym, zależnie od nagromadzonej w poprzednim wcieleniu "karmy", stworzonej z dobrych i złych uczynków.

autor

Autor przed grobami mistrza oraz jego uczniów,
położonymi na skraju jednego z placów treningowych
"Szkoły Kung Fu Walczących Mnichów" Wielkiego Mistrza Shi De Yang.

Legenda o cesarzu Qian Long liczącym pagody

Na zachód od klasztoru Shaolin, u podnóża góry Sung Shan, znajduje się ogromne cmentarzysko składające się z niezliczonej ilości pagód wybudowanych w celu uczczenia pamięci zmarłych mnichów. Przez stulecia miejsce to było określane przez mnichów, jako "stary cmentarz na zachodzie" bądź " park pagód". Wiąże się z nim barwna opowieść:

Da Lin Da Lin

Fragment "Da Lin" (po lewej) i widoczna w centrum kamienna pagoda (po prawej).

"Pewnej wiosny, mający duszę poety, cesarz Qian Long (1736 - 1796) w trakcie pielgrzymki do Centralnej Góry zatrzymał się w klasztorze Shaolin. Nocując w nim, nagle, bez wyraźnego powodu obudził się w środku nocy. Poczuł silne natchnienie twórcze i zapragnął skomponować jakiś poetycki utwór. Wstał z łóżka, narzucił na siebie ubranie, po czym usiadłszy przy stole, chwyciwszy w dłoń pędzelek do kaligrafii i napisał następujący poemat:

"Jutro ujrzę Centralną Górę,
lecz tej nocy pozostaję w klasztorze Shaolin.
W tej świątyni, położonej w górskiej dolinie,
moje serce jest przepełnione spokojem.
Wietrzyk porusza gałązkami wiekowych drzew,
a ciszę przerywa jedynie łagodne brzęczenie nocnych owadów.
Odwieczny, mroczny klimat tego miejsca
pogłębiają otaczające wszystko ciemności.
Nagle, niczym wołanie z góry,
rozdzwonił się kroplami nocny deszcz.
Siedzę, spoglądam w okno i piszę."

(Poemat ten został później wyryty na kamiennej tablicy
stojącej do dnia dzisiejszego we wschodniej części
"Pawilonu Wspaniałego Skarbu" w klasztorze Shaolin.)

Gdy zamierzał skomponować kolejny utwór, i pochylił się z pędzelkiem w dłoni nad arkuszem papieru rozłożonym na stole, dostrzegł przez uchylone okno idącego w jego kierunku szefa cesarskiej służby. Przyszedł on sprawdzić, czy wszystko jest w należytym porządku, gdy tylko spostrzegł światło w cesarskim pawilonie.

(Podczas pobytu w Shaolin, cesarz zamieszkiwał w "Pawilonie Gościnnym". Po jego wyjeździe pawilon ten nazwano na jego cześć "Smoczym Pawilonem", i pod tą nazwą jest znany do dnia dzisiejszego. Są w nim nadal przyjmowani wybitni goście.)

Chcąc zbadać sytuację, szef służby pchnął wejściowe drzwi pawilonu i wszedł do środka. Gdy dostrzegł cesarza, natychmiast głęboko się pokłonił i powiedział:

"Wasza Wysokość jest niespokojny w tę noc. Czy mój pan ma jakieś życzenie?"

Ponieważ był to stary, sprawdzony służący, cesarz odparł:

"Okolica otaczająca klasztor Shaolin jest wspaniała. Dzięki temu jestem szczęśliwy i czuję natchnienie twórcze. Właśnie przed chwilą zapaliłem lampę i napisałem krótki utwór poetycki."

Po tych słowach cesarz odczytał go. Gdy skończył, szef służby rzekł:

"Wasza Wysokość; słyszałem, że niedaleko stąd, na zachód od klasztoru, znajduje się cmentarz mnichów. Podobno leży on w niesamowicie pięknej okolicy, a tworzy go całe mnóstwo niewiarygodnie pięknych pagód. Są one niezliczone. Proponuję, aby ..."

Zanim zdążył skończyć zdanie, cesarz przerwał mu mówiąc:

"Czy to możliwe, aby pagody były niezliczone? Musisz żartować!"

Służący z dziwną nutą w głosie odparł:

"Ja je widziałem! Ja tam byłem!,

po czym pospiesznie wycofał się tyłem i cicho zamykając drzwi powiedział:

"Dobranoc Wasza Cesarska Mość! Dobranoc!"

Da Lin Da Lin

"Da lin"- widok z lotu ptaka (po lewej)
oraz mnisi ćwiczący na jego terenie kung fu (po prawej).

Następnego ranka, po zwiedzeniu klasztoru, cesarz wybrał się wraz ze świtą i towarzyszącym mu wojskiem na cmentarz mnichów, by osobiście zobaczyć słynne pagody. Gdy dotarli do celu, położonego w głębokiej dolinie u stóp gór, cesarz dostrzegł mnóstwo pagód, ciasno ustawionych przy sobie na przestrzeni "dwóch li". Wznosiły się one wśród dzikich kwiatów, zielonych sosen i cyprysów, swobodnie rosnących między grobami. Uwagę cesarza przykuło artystyczne i architektoniczne zróżnicowane pagód: jedne miały budowę schodkową i bogate zdobienia, inne natomiast przypominały zwykłe kamienne filary. Najmniejsze miały wysokość zaledwie kilkudziesięciu centymetrów, a największe aż kilkunastu metrów. Niektóre były zbudowane z cegieł i zdobione ornamentami z brązu, a inne wyrzeźbione ze skalnych bloków lub głazów. Widoczne było zróżnicowanie kształtów i styli. Niektóre pagody były okrągłe, inne czworoboczne, kilka wrzecionowatych lub o butelkowatych kształtach, a jeszcze inne kuliste, niczym ogromne kamienne piłki. Niemal każda z pagód miała odmienny kształt.

Da Lin Da Lin

Pagody o podstawie czworobocznej (zdjęcia z folderu wydanego przez klasztor Shaolin).
Po lewej pagoda mnicha Fa Ru Da z 680 r., po prawej mnicha Fa Wan Da z 791 r (dynastia Tang).

Da Lin Da Lin

Tarasowa pagoda mnicha Fu Yu z dynastii Juan (po lewej)
oraz autor przy podobnej stylem pagodzie zmarłego przeora Shi De Chan (po prawej).

Widok ten tak przyciągał uwagę ludzi, że mogliby oni spędzić tam cały dzień, zapominając o powrocie do domu. Cesarz spoglądając na cmentarzysko długo nie mógł opanować szybkiego bicia serca i przyspieszonego oddechu. Pomyślał wtedy:

"Tylko, gdy samotnie powrócę do tego miejsca, będę w stanie nasycić się jego widokiem i docenić jego wspaniałość".

Następnie zwrócił się do towarzyszącego mu przeora klasztoru Shaolin:

"Od czego zależy konstrukcja pagód i dlaczego wszystkie one tak bardzo różnią się od siebie?"

Przeor, głęboko kłaniając się przed cesarzem, odparł:

"Niech Wasza Wysokość pozwoli, że odpowiem: Gdy umrze jakiś brat zakonny, częścią buddyjskiej ceremonii pogrzebowej jest zwyczaj, że jego wnuki (tzn. religijni uczniowie) budują pagodę w celu uczczenia jego pamięci. Liczba poziomów pagody, rodzaj i jakość budulca, jej wysokość i rozmiar są uzależnione od stopnia rozwoju duchowego i prestiżu zmarłego mnicha, jego zamożności, ilości uczniów oraz wielu innych czynników. W nielicznych przypadkach, jeden mnich ma więcej, niż jedną pagodę wybudowaną ku jego pamięci."

Da Lin Da Lin Da Lin

Po lewej pagoda mnicha Dan Ran Da (dynastia Ming),
w środku mnicha Xiao San Shan
- zapisano na niej, że był wielkim mistrzem kung fu (dynastia Ming),
a po prawej mnicha Gu Ye Da (dynastia Ming).

"Hmm...", zmyślił się cesarz, po czym ponownie zapytał: "Jak wiele jest pagód na cmentarzu?"

Przeor, ponownie głęboko się kłaniając, odparł:

"Wasza Wysokość! Aż do dzisiejszego dnia nikt nigdy nie policzył wszystkich pagód, jednak przypuszczam, że jest ich około czterysta".

Cesarz długo milczał, po czym uśmiechając się odrzekł:

"Jak to możliwe, by nikt nigdy nie policzył dokładnie tych pagód?"

Przeor pospiesznie odpowiedział: "Wasza Wysokość! Nikt nie zna dokładnej ich liczby". Wówczas cesarz skinął dłonią w kierunku jednego ze swych służących, a gdy ten zbliżył się, rzekł:

"Rozkazuję, aby żołnierze z mojej gwardii przybocznej weszli na teren cmentarza, i aby każdy z nich stanął przy jednej pagodzie".

(Cesarz wpadł na ten pomysł ostatniej nocy, gdy jego służący powiedział mu, że nikt nie jest w stanie policzyć wszystkich pagód na cmentarzu.)

Podczas obecnej pielgrzymki do "Środkowej Góry Sung Shan" towarzyszyło mu pięciuset pałacowych żołnierzy. Dowódca wojsk cesarskich podszedł co władcy, pokłonił się aż do pasa, i rzekł:

"Wasza Wysokość! Ilu ludzi mam wysłać między pagody?"

Cesarz odparł: "Najpierw poślij czterystu".

Szybko wypełniając cesarski rozkaz, dowódca straży rozkazał czterystu żołnierzom, by udali się między pagody, i każdy z nich stanął przy jednej z nich. Gdy żołnierze wykonali jego polecenie, dowódca poinformował cesarza:

"Wasza Wysokość! Czterystu żołnierzy jest już na miejscu i każdy stanął przy jednej pagodzie, lecz nie wszystkie pomniki zostały tym sposobem oznaczone".

Cesarz odparł: "Poślij jeszcze pięćdziesięciu żołnierzy".

Gdy tak się stało, dowódca znowu powrócił i zameldował:

"Wasza Cesarska Mość! Nadal pozostały nieoznaczone pagody!"

Cesarz rozkazał:" Poślij wszystkich pięciuset żołnierzy!".

Zgodnie z rozkazem, dowódca wysłał resztę żołnierzy na teren cmentarza, lecz i tym razem nie zdołali oni oznaczyć wszystkich pagód. Dowódca podszedł ponownie do cesarza, pokłonił się i rzekł:

"Wasza Wysokość! Wszyscy żołnierze są na terenie cmentarza, lecz nie zdołali oznaczyć wszystkich grobów!"

Po usłyszeniu tych słów, cesarz delikatnie skinął dłonią w kierunku dowódcy straży, dając mu w ten sposób znak, by ten wycofał żołnierzy z terenu cmentarza, po czym rzekł:

"Zaiste, jest to istny las pagód !"

Jaka jest zatem prawda?

Czy pagody znajdujące się na cmentarzu były rzeczywiście niepoliczalne? Nie, gdyż do dnia dzisiejszego stoi na nim dokładnie dwieście czterdzieści pięć ceglanych i kamiennych grobowców z okresów panowania sześciu dynastii. Skoro tak jest, to dlaczego cesarz Qian Long nie zdołał ich wszystkich zliczyć? W porównaniu do opisanej legendy, na cmentarzu znajduje się obecnie mniej więcej połowa liczby pagód, jakie znajdowały się na nim w ówczesnym czasie. Nie jest to jednak prawda, gdyż nigdy nie było ich więcej. Jaka zatem jest prawda? Otóż, w czasach cesarza Qian Long'a cmentarz shaolińskich mnichów znajdował się na odludziu, zatopiony wśród gęsto porastających go dzikich roślin, krzaków i drzew. Gdy cesarscy żołnierze weszli na jego teren, musieli przedzierać się wśród zieleni i drzew, by dotrzeć do poszczególnych pagód. Otaczająca ich roślinność była tak gęsta, że często stali oni z dwóch lub trzech stron tej samej pagody, wzajemnie się nie dostrzegając. Najprawdopodobniej właśnie dlatego cesarzowi nie udało się ich policzyć.

Da Lin Da Lin

Po lewej pagoda mnicha Wu Min Da (dynastia Sung),
po prawej mnicha Fa Hua Da (epoka Pięciu Królestw).

ceremonia

Buddyjska ceremonia religijna odprawiana na terenie Lasu pagód.

Zdobienia Pagód

Da Lin Da Lin

Napis na kamiennej tablicy jednej z pagód,
informujący o zasługach pochowanego wewnątrz niej mnicha (po lewej)
oraz ozdobne wykończenie zamurowanej krypty grobowej (po prawej).

płaskorzeźba płaskorzeźba
płaskorzeźba

Płaskorzeźby zdobiące pagody.

Las Pagód

Da Lin

"Da Lin" zimą.

Da Lin Da Lin

Praktyka Shaolin kung fu na terenie Lasu Pagód

autor

Autor na terenie "Da Lin.

Gdynia 2001-03-10.

Powrót do spisu treści


Początek drogi

YIN I YANG - "PCHAJĄCE DŁONIE" JAKO WSPÓŁDZIAŁANIE
Jaromir Śniegowski

Polskie Towarzystwo Rozwoju Chen Tai Ji Quan
chen@chen.org.pl

Powszechne jest przekonanie, że ćwiczenia Pchających Dłoni to sposób na rozegranie walki pomiędzy adeptami Tai-chi i sztuk pokrewnych. Jednak prawdziwa walka między nimi niewiele różni się optycznie od walki między zwolennikami sztuk zewnętrznych (wai jia). Stosuje się w niej uderzenia, podcięcia i chwyty, a różnica polega jedynie na bliższym dystansie. Z ćwiczeń tuishou przypomina ją jedynie san tuishou ("wolne" Pchające Dłonie"). Czym więc są ćwiczenia, o których obecnie mówimy?

Tuishou nie są także nauką technik, stosowanych w walce, a zawartych w ćwiczeniach formalnych stylu. A właściwie, są nią, ale dopiero na najwyższych poziomach, zwanych Zrywaniem Kwiatów w Rzędach i Zrywaniem Kwiatów w Dowolnej Kolejności (to raczej przybliżone tłumaczenie z chińskiego). W wypadku pierwszych opanowywanych ćwiczeń raczej trudno doszukać się jakichś konkretnych zastosowań, przydatnych w realnej samoobronie. Po co więc istnieją?

Właściwą bronią Tai-chi Chuanu (taijiquanu) są nie konkretne techniki, lecz umiejętność wyzwalania siły i zachowywania się wobec siły innych. Taktyka ta polega na uginaniu się pod naciskiem (gromadzi się wtedy energię), obrocie, który kieruje dalszy nacisk w bok, a gdy już ten "wpada w pustkę" wyzwoleniu zgromadzonej przez ugięcie energii - pod innym kątem, gdyż już nastąpił obrót. Słowem, wyszkolony adept zachowuje się jak elastyczna piłka, uginająca się, obracająca i rozprężająca (patrz ilustracja). Wymaga to na dodatek silnego zakorzenienia się, by siła przeciwnika nie została zużyta na przesunięcie naszego ciała w jakimś kierunku, lecz zgromadziła się w nas.

schemat

Ugięcie, obrót i wyzwolenie siły

Teoretycznie wydaje się to łatwe, tylko że przeczy wszystkim naturalnym odruchom. Atakowany człowiek na ogół albo ucieka, cofa się i utrzymuje "bezpieczny" dystans, albo usztywnia się i kieruje siłę do barków i rąk, by zademonstrować swoją nieustępliwość i wydać się większym i silniejszym. W ten sposób staje się sztywny i niestabilny. Można to zauważyć w tramwaju lub autobusie. Gdy pojazd szarpnie, logicznym odruchem byłoby opuszczenie środka ciężkości w dół, by zachować równowagę. Tymczasem prawie wszyscy podskakują i napinają barki i ręce oraz usztywniają wyprostowane nogi. Co dowodzi, że nasze naturalne odruchy nie zawsze sprawdzają się w rzeczywistości. Większość ludzi nastawiona jest na konfrontację psychiczną ("straszenie się"), a nie fizyczną.

By zwalczyć te przyzwyczajenia, konieczne są ćwiczenia z partnerem, w dystansie na tyle bliskim, by odczuwało się go jako agresję (przekroczenie "strefy bezpieczeństwa" czy "strefy intymności"). W takich warunkach należy ćwiczyć właściwe zachowania, by stały się one naszą drugą naturą - niską, szeroką postawę, prawidłowy rozstaw kolan, pozycje gwarantujące i "zakorzenienie się" w ziemi, i mobilność, pozwalającą na dowolne obroty.

Najważniejszy jest jednak sposób myślenia, właściwy dla tego ćwiczenia. Równowaga, gwarantująca bezpieczeństwo i skuteczność nie jest równowagą tylko naszego ciała, a nawet naszego ciała i umysłu, chociaż ta jest niezbędna. Człowiek nie pozostanie długo w równowadze, jeśli nie będzie to równowaga z otoczeniem, a więc przede wszystkim przeciwnikiem, jako w danej chwili najważniejszym jego składnikiem. W walce nieuniknienie dochodzi do sytuacji, kiedy jesteśmy aktywni, atakujemy - lub musimy się wycofać, choćby dla nabrania oddechu czy przygotowania następnego ataku. Ciągły atak prowadzi do działania na ślepo, bez zastanowienia; wyczerpuje także nasze siły. Tak samo zachowuje się i przeciwnik. Równowaga polega na tym, że atakujemy, gdy przeciwnik się cofa i cofamy się przed jego atakiem (niewprawni wojownicy nacierają podczas natarcia przeciwnika i cofają się wtedy, gdy on się cofa, co dowodzi braku równowagi).

Można to określić, jako naprzemienne występowanie faz aktywności (yang) i bierności (yin). Należy jednak zdawać sobie sprawę, co to naprawdę oznacza. Zapytany o to, kiedy jest yang (aktywny) niedoświadczony adept odruchowo odpowiada że wtedy, gdy atakuje, a więc, gdy posuwa się do przodu. Natomiast podczas wycofania jest yin (pasywny). Nie jest to jednak właściwa interpretacja.

W koncepcji yin/yang pasywność nie oznacza braku aktywności, ale aktywność narzuconą lub realizację cudzych koncepcji. "Bierna" ziemia produkuje wszystko, natomiast "aktywne" niebo pozostaje inspiratorem tych czynności, wzorcem, a także "zapładnia" ziemię deszczem. A więc, gdy zaczynamy realizować jakąś zaplanowaną czynność, stajemy się z biegiem czasu coraz bardziej yin. Yang za to jesteśmy wtedy, gdy tę czynność zamierzamy czy planujemy.

Najprostsze ćwiczenie Pchających Dłoni polega na tym, że partnerzy na przemian pchają się i wycofują się przed pchnięciem, by na koniec go zneutralizować. W miarę, jak ćwiczący przesuwa się do przodu, jego swoboda działania jest coraz bardziej ograniczona. Mniej więcej od połowy pokonanego dystansu nie może on już zmienić kierunku swego działania (pchnięcie byłoby już słabe, gdyż brakłoby mu "zakorzenienia"). Osiągnąwszy maksymalny zasięg, musi zaprzestać akcji, gdyż dalsze pchanie musiałoby łączyć się z pochyleniem w przód i utratą równowagi. Nawet niewielkie pociągnięcie przez partnera powoduje wtedy "wyrwanie" z zajmowanego stanowiska. Rozpoczynając akcję, ćwiczący był jeszcze yang, ale pod koniec staje się yin i nie może już realizować swoich zamiarów - musi czekać na to, co zrobi partner i reagować na jego działania. Natomiast cofający się z przedniej pozycji,w której był yin, w miarę cofania się gromadzi coraz więcej energii i zyskuje możliwość kolejnego pchnięcia. W tylnej pozycji, gdy energia partnera uległa wyczerpaniu, zyskuje także swobodę wyboru akcji - może pchnąć, ale może także pociągnąć lub zmienić kierunek. Zwykle zaczyna się to od obrotu, który kieruje siłę przeciwnika w bok i sprawia, że "wpada o w pustkę", potem zaś może nastąpić dowolna akcja - najlepiej jednak taka, która pozwala użyć zgromadzoną w talii i tylnej nodze energię przeciwnika (patrz ilustracja A i B).

prezentacja

Możliwość stosowania siły w różnych pozycjach

Ćwiczenie to jest więc szkołą właściwego myślenia o własnej aktywności i nauką utrzymywania równowagi z przeciwnikiem przez dostosowywanie się do okoliczności. Jeśli ktoś znajduje się w pozycji yin i usiłuje nadal być aktywny, traci równowagę, a z nią skuteczność i naraża się na kontratak przeciwnika, któremu już nie może zapobiec. Natomiast jeśli ktoś jest w sytuacji yang, a nie podejmuje aktywności naraża się na to, że przeciwnik będzie miał czas na zmianę pozycji (najprostszą poprzez zrobienie kroku w przód) i stanie się wówczas yang, a nasz ociągający się ćwiczący yin - ale już w bardzo niewygodnej sytuacji, na tylnej nodze, co uniemożliwia szybkie wycofanie się, jakiego wymaga yin.

Jako szkoła myślenia i taktycznego rozgrywania sytuacji, a także nauka utrzymywania równowagi z przeciwnikiem (gdy ktoś jest yang, drugi musi być yin i odwrotnie), ćwiczenie to wymaga współpracy między partnerami, pomagającymi sobie nawzajem w opanowaniu takiego stylu myślenia i zachowania się, a nie konfrontacji, na którą przyjdzie czas wiele, wiele później. Tak więc ktoś o konfrontacyjnym zachowaniu się uniemożliwia w tym wypadku trening i sobie i drugiej osobie - i nie może spodziewać się, że zyska aprobatę i cokolwiek udowodni.

Powrót do spisu treści


Początek drogi

PYTANIE O SZTUKĘ...
Ludwik Orthwein

http://www.kempo.org.pl

Taiki Seiyu Oyata

Po zetknięciu się z Ryukyu Kempo (Ryu Te®) mistrza Taiki Seiyu Oyaty (10 Dan), uświadomiłem sobie jak wielkie znaczenie w sztukach walk ma nieustanne zadawanie sobie pytań oraz poszukiwanie odpowiedzi na nie. Odpowiedzi, których wcale nie trzeba szukać daleko, gdyż tkwią one najbliżej jak się da - głęboko w człowieku i jego życiu. Niestety nie ułatwia to ich odnalezienia. Mądrość dawnych mistrzów jest w najwyższym stopniu przenikliwa i trudna do ogarnięcia. Ich wiedza, zbudowana na spuściźnie minionych pokoleń oraz własne poszukiwania, zawsze podążały w najbliższej styczności do człowieka, jego natury wraz z wszelkimi słabościami i atutami.

fot. 1

Dla tych właśnie powodów, sztuki walk to znacznie rozleglejsza dziedzina życia niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Być adeptem sztuki walki nie oznacza jedynie poznawać umiejętności bicia się z kimś. Bo gdyby tak było, to czy na pewno mieli byśmy do czynienia ze SZTUKĄ walki?

Mówiąc Sztuka nie mam na myśli potocznego znaczenia typu: "To duża sztuka wykonać kopniecie z wyskoku po obrocie", mimo, iż to prawda. Mówiąc Sztuka mam na myśli ART - wynik działania artysty. Bezsprzecznie dawni mistrzowie byli artystami, a dziedzina, której się poświęcili była Sztuką taką samą jak Rzeźba, Malarstwo czy Muzyka. Dlatego że Sztuka jest bezustannym poszukiwaniem odpowiedzi dotyczących człowieka - jego życia, przemijania i śmierci.

fot. 2

W ten sposób podchodząc do Sztuk Walki analogie pojedynku, kata, zmagania się ze sobą, do codziennego życia nasuwają się same. Zmienność kata, jego wieloznaczność, niejednostajne tempo wykonania jest jak życie - nigdy nie powtarzalne z każdym dniem niosące za sobą inne wyzwanie. Często trening pomaga w życiu wyzwala energie do pokonywania problemów codzienności, ale i odwrotnie sytuacje życiowe mogą otwierać oczy na aspekty pomijane w treningu. Wszelkie relacje życiowe, międzyludzkie podporządkowują się prawidłom dobrze rozumianej Sztuki Walki. Dzieje się tak, ponieważ mechanizmy rządzące człowiekiem, wzajemnymi relacjami, zachowaniami są te same niezależnie od tego, czym się zajmujemy, zmienia się tylko materia, z którą mamy do czynienia - rzeźbiarz z kamieniem, malarz z farbami, a karateka np. z kata. Aby doskonale zrozumieć którąkolwiek z tych materii należy ją zgłębiać przez cale życie, zadając pytania, doszukując się odpowiedzi. W ten sposób buduje się nasza osobowość, kształtuje świadomość tego, czym się zajmujemy. Coraz więcej możemy wyciągnąć ze wspomnianych materii, przykładem niech będzie zupełnie inne rozumienie kata przez kogoś początkującego, doświadczonego instruktora, a starego mistrza. To samo kata, a jak zupełnie inne historie można z nich wyciągnąć. Dosięganie do najgłębszych znaczeń kata, do odpowiedniego Bunkai, rozumienie, w którym miejscu dany ruch jest techniką i jaką - to są lata pytań i zgłębiania człowieka, jego słabości i to nie tylko fizycznych, poznawania siebie, poznawania Sztuki stworzonej setki lat temu i cały czas rozwijanej.

fot. 3

Jak rozumieć ruchy, które wydają się być wyłącznie stworzone dla potrzeb kata? Nie ma takich. Stworzenie ich byłoby czymś nie naturalnym. W czasach, w których powstawały nie było miejsca na niepotrzebne działania - kosztowałyby życie. Oczywiście kata były również szyfrogramem technik w nich zawartych, ale nie przez dodawanie niepotrzebnych ruchów dla zatarcia właściwych. Przez znacznie głębsze rozumienie technik prostszych i świadomość mistrza jak przez drobne zmiany układu, dodatkowe ruchy nadać właściwe znaczenie kata. I o takim właśnie poszukiwaniu piszę, o odnajdywaniu "drugiego dna", prawdziwych intencji dawnego twórcy, stawiania znanego wszystkim pytania - "Co artysta chciał przez to powiedzieć?".

Oczywiście samodzielne poszukiwanie nie jest w stanie dostarczyć nam wszystkich odpowiedzi, bo jak w ciągu jednego życia można zrozumieć coś, co tworzyły dziesiątki pokoleń. Jedynie ktoś, kto sam jest spadkobiercą takiej spuścizny, jest prawdziwym artystą w tym co robi, może nas kierować odpowiednią drogą, wskazywać odpowiednie drzwi, za którymi sami znajdziemy odpowiedzi.

W języku angielskim określenie Martial Art Artist (Artysta Sztuk Wojennych) jest na porządku dziennym, w Polskim języku tego rodzaju określenie jest rzadko spotykane. Artysta Sztuk Walki? Kto o takim słyszał? Zawodnik, adept, uprawiający to czy owo, trener karate czy kung fu itd. A gdzie Artysta? Oczywiście, aby iść taka droga nie wystarczy powiedzieć sobie "dobra od teraz jestem Artysta Sztuk Walki", bo skutek będzie ten sam jak byśmy powiedzieli "O.K. będę muzykiem". Trzeba robić to, czemu się poświęca swoje życie z jak największą szczerością wobec siebie samego, ciągle zadając sobie pytania, a życie pokaże czy to co robimy jest Sztuką czy tylko sztuczką.

Powrót do spisu treści


DZIEJE KLASZTORU SHAOLIN - CZĘŚĆ PIĄTA
OPOWIEŚCI O MNICHACH

Sławomir Pawłowski

luohan@poczta.wp.pl
Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu

Mnich Chou

W 495 r. n.e. cesarz Xiao Wen z północnej dynastii Wei nakazał zbudowanie klasztoru Shaolin dla mnicha Batuo, aby ten miał gdzie przekładać pisma buddyjskie z języka hinduskiego na chiński. Przeor Batuo przyjmował okoliczne dzieci do klasztoru, trenując ich później w Wushu jako młodych mnichów. Wśród innych dzieci korzystnie wyróżniał się chłopiec o nazwisku Chou. Był on nadzwyczaj inteligentny, przyswajał sobie skrypty znacznie szybciej od innych, pojmując ich sens błyskawicznie w głębi swego serca. Po nauce, wraz z innymi dziećmi brał on udział w ćwiczeniach zapasów i boksu. Był on jednak wątły i szczupły, więc był często obalany przez swoich współtowarzyszy. Aby temu zaradzić, postanowił praktykować sztuki walki z samym mistrzem Batuo. Przez długi czas mnisi nie widzieli Chou trenującego wraz z nimi na zewnątrz sal, zastanawiając się, co może porabiać przez te wszystkie dni. Pewnego dnia spostrzegli go na sali trenującego Wushu. Zaczęli go wyśmiewać, domagając się walki z nim: "Nie jestem w stanie wam sprostać". Pomimo tego dwóch chłopców wystąpiło do przodu chwytając Chou za ręce i starając się unieruchomić go. Jednak po chwili to oni zaczęli słabnąć i ustępować miejsca napierającemu Chou. Cofając się szybko zaprzestali próby sił i odeszli przeanalizować całe zdarzenie. Nie znajdując rozwiązania, poprosili o wyjaśnienie samego Chou. Ten skromnie odpowiedział: "W porządku, urządzę wam mały pokaz". Naprężył mięśnie rąk i nóg, po czym wskoczył na mur świątyni. Balansując ciałem przeszedł po nim z zachodniego do wschodniego końca i ponownie skoczył przed zdumionymi mnichami na belkę pod stropem sali, po czym przeskakiwał z jednej na drugą, a belki oddalone były jedna od drugiej o około 3 metry! Zeskoczył on lekko na posadzkę i uniósł rękami kocioł na kadzidła ważący kilkaset kilogramów. Od tego czasu nikt nie ośmielił się znęcać nad nim. Gdy pewnego dnia Chou podróżował do zachodniej góry Wangwu w Huaizhou, spostrzegł dwa walczące z sobą tygrysy. Nie lękając się, za pomocą podróżnej laski przegnał je. Przeor Batuo poświęcił dużo czasu szkoląc mnicha Chou, który odegrał później ważną rolę w rozpowszechnianiu Shaolin Wushu. Kiedy sędziwy mnich Batuo umierał, przed śmiercią mianował mnicha Chou swoim spadkobiercą.

Mnich Shi Xing Mei

Mnich Shi Xing Mei
wykonujący formę Shaolin Lao Hu Quan
(Starego Tygrysa Shaolin).

Mnich Yue Kong

Mnich Yue Kong żyjący za czasów panowania cesarza Jia Jing (1506 - 1522) wsławił się walką z japońskimi piratami. Jako mnich świątyni Shaolin opanował on po mistrzowsku techniki sztuk walki tego klasztoru. Od 1550 roku południowo wschodnie Chiny były grabione przez japońskich piratów, którzy plądrowali miasta i wsie, zabijając ich mieszkańców. Po Chinach krążyły wieści, że golili oni głowy pojmanych mężczyzn, wyzyskując ich jako służących, tragarzy i dla rozrywki, natomiast podczas bitew zmuszali ich do walki po swojej stronie. Pojmane kobiety zmuszali za dnia do pracy w tkalniach i kuchni, a nocami je gwałcili. Dla rozrywki polewali oni ich dzieci wrzątkiem. Słuchając tych potwornych wieści, mnich Yue Kong poczuł się osobiście znieważony. Odpowiedział na wezwanie o pomoc płynące z Nanjing w 1553 roku, i wraz z mnichami Zhi Nang i Zi Ran zorganizował oddział 40 mnichów uzbrojonych w dwumetrowe, piętnastokilogramowe drągi lub inna broń, jak włócznie, miecze i halabardy, wyruszając w drogę w okolice Szanghaju. Tam rozbili obóz w pobliżu kryjówki piratów w Baishawan. Gdy ponad trzydziestu japońskich piratów wyszło ze swej siedziby plądrować okolicę, mnich Yue Kong i inni mnisi leżeli przyczajeni w zasadzce. Przed główną grupą szła japońska straż przednia, wycinając sobie drogę przez gąszcz krzaków halabardami. Gdy zbliżyli się do przyczajonych mnichów, mnich Yue Kong wyskoczył z ukrycia i uderzając swym żelaznym drągiem roztrzaskał japończykom czaszki. Widząc to pozostali piraci wycofali się w pośpiechu, natomiast inni mnisi nabrali otuchy. Po jakimś czasie ogromny mężczyzna wyszedł z kryjówki piratów wymachując halabardą. Widząc to, kilku mnichów przeraziło się, natomiast Yue Kong i Zhi Nang ruszyli do walki. Przeskoczyli oni nad szarżującym piratem, po czym Yue Kong jednym płynnym kopnięciem wytrącił oręż z rąk Japończyka. Zhi Nang zadał mu silne uderzenie, po którym mężczyzna przewrócił się. Zhi Nang doskoczył do niego i następnym ciosem zabił go. Inni piraci widząc całe zdarzenie, rozpierzchli się, natomiast Yue Kong i Zi Ran ruszyli za nimi w pogoń, biorąc ich "w kleszcze". Mnisi zabili wówczas wielu wrogów, a reszta padła na kolana prosząc o litość i darowanie życia.

Galeria figur

Galeria figur medytujących.

Bian Deng

Bian Deng był wieśniakiem chcącym walczyć z japońskimi piratami, którzy plądrowali kraj i zabijali Chińczyków. Nie posiadał on żadnych umiejętności w sztukach walki, lecz słyszał, że mnisi shaolińscy byli mistrzami Wushu, a trzynastu z nich uratowało kiedyś życie cesarza Tai Zonga z dynastii Tang. Wstąpił on do klasztoru Shaolin i został mnichem, aby uczyć się Wushu i walczyć z piratami. Ku swojemu rozczarowaniu nie był on uczony sztuk walki, lecz skierowany do pomocy w kuchni. Pracując tam usłyszał historię o mistrzu Jinna Luosan, który pokonał armię cesarską uzbrojony jedynie w maczugę. Mnich Jinna Luosan był w klasztorze kucharzem. Opowiadanie to podniosło go na duchu, i niczym się nie przejmując, od tego dnia mnich Bian Deng spędzał cały wolny czas przyglądając się innym praktykującym Wushu mnichom oraz ćwicząc później samemu, używając jako broni szufli do węgla, pogrzebacza i łopaty. W ciągu trzech lat opanował biegle kucharstwo, walkę na pięści i z użyciem broni. Gdy zgłosił się na ochotnika dołączając do innych mnichów idących na front, przeor klasztoru poczuł wyrzuty sumienia, gdyż nie uczył Biang Denga żadnych umiejętności Wushu, wymagając jedynie pilności. Namawiał Bian Denga, aby ten został w klasztorze, obiecując, że będzie go uczył Wushu. Bian Deng odparł: "Nauczyłem się trochę Wushu". Zdziwiony opat zapytał: "Byłeś zajęty gotowaniem przez te wszystkie lata, kiedy nauczyłeś się Wushu?". Bian Deng odpowiedział, że ćwiczył w wolnym czasie. Wciąż sceptyczny poprosił go o zademonstrowanie swoich umiejętności wyznaczając najbardziej utalentowanego mnicha na sparring partnera. Bian Deng walcząc z giętkością i pewnością siebie pokonał przeciwnika. Jego nazwisko stało się szeroko znane dzięki bohaterskim walkom przeciwko japońskim piratom. Pewnego razu japoński wysłannik przybył do chińskiego garnizonu pod pretekstem zapłacenia okupu, a w rzeczywistości, aby wyzwać Bian Denga na pojedynek. Bian Deng zgodził się walczyć samemu z tuzinem piratów. Bez strachu wskoczył w gromadę piratów chwytając dwóch z nich i unieruchamiając ich. Inni widząc to nie ośmielili się z nim walczyć.

Bodhidharma

Jeden z ołtarzy klasztoru Shaolin.
Pierwsza figura od prawej strony
przedstawia stojącego Bodhidharmę.

Gan Fengchi

Urodził się jako wątłe i małe dziecko w powiecie Ningxian w prowincji Jiangsu. Uprawiał on sztuki walki z zapałem od swych najmłodszych lat. Gdy wstąpił do klasztoru Shaolin, uczył się tam Wushu od mnicha Chao Yuan. Mnich Chao Yuan, którego świeckie imię brzmiało Zhu Fu, pochodził z królewskiej rodziny dynastii Ming, którą wyparła dynastia Qing. Został on mnichem i zmienił imię w nadziei, że nauczy się Wushu i w przyszłości przywróci rządy dynastii Ming. Uczył on Gan Fengchi z wielką cierpliwością, a uczeń ciężko trenował, aby po dwunastu latach treningu opanować wszelkie sekrety Shaolin Wushu. Pod wpływem mnicha Chao Yuan, mnich Gan Fengchi rozwijał swoją osobowość, był uczciwy i prawy. Gdy pewnego dnia wybrał się on do stolicy, cesarz Yong Zheng z dynastii Qing (1662 - 1723) zaprosił go do pałacu z zamiarem uczynienia z niego swego ochroniarza. Korzystając z okazji, Gan Fengchi zamierzał dowiedzieć się czegoś o kręgu wewnętrznym pałacu, lecz gdy poszedł do pałacu spostrzegł, że pałac jest zbyt dobrze strzeżony, aby się czegokolwiek dowiedzieć i aby jego nauczyciel miał szansę na obalenie dynastii Qing. Cesarz patrząc na małego i szczupłego mężczyznę okazał zaskoczenie i zapytał: "Jakie umiejętności posiadasz?". Gan Fengchi odrzekł: "Twój poddany może wznieść się w powietrze lekko, jak jaskółka i opaść na ziemię ciężko, jak kamień młyński". Cesarz rozkazał, aby Gan zademonstrował swe umiejętności. Oddychając lekko, Gan odbił się w górę, siadając na krzaku obsypanym. "Jakiż on jest lekki" - powiedział rozradowany cesarz, lecz zanim skończył mówić, Gan opadł na ziemię z głębokim wydechem, zatapiając stopy głęboko w wybrukowanej ziemi. Cesarz wykrzyknął: "Niesamowite!" i nakazał wynagrodzić Gana. Jednakże Gan, będąc patriotą, człowiekiem inteligentnym i niezwykle odważnym, grzecznie wymówił się i opuścił pałac. Jako uznany mistrz Wushu, zasłynął z hojności i prawości. Jako człowiek mądry, rzadko walczył, a w pamięci potomnych pozostał jako człowiek nie kłaniający się nawet przed potęgą cesarską.

uczniowie

Uczniowie jednej z przyklasztornych szkół w trakcie treningu.

Lu Siniang - banitka z Shaolinu

Lu Siniang była wnuczką Lu Liulianga, uczonego z okręgu Shimen, prowincji Zhejiang. Lu Liniang, znany również jako mistrz Wancun był doskonale wyszkolony w konfucjonizmie, mencjanizmie, szczególnie zaś w Neo-konfucjanizmie rozwiniętym przez uczonych Cheng Ying, Cheng Yi i Zhu Xi za czasów dynastii Song. Po obaleniu dynastii Ming przez Mandżurów i ustanowieniu dynastii Qing, Lu Liniang odmówił służby na nowym dworze w charakterze urzędnika. Pomimo podeszłego wieku i słabego zdrowia poświęcił się pisaniu artykułów, za co został skazany na śmierć przez nowych władców, gdyż jego artykuły opisywały ich liczne nadużycia. Kilka lat po jego straceniu, cesarz Yong Zheng podejrzewając Lu o zaangażowanie w inną sfabrykowaną sprawę, nakazał ekshumację jego zwłok, a następnie biczowanie i zniszczenie ich oraz zabicie wszystkich członków jego rodziny. W tym czasie Lu Siniang przypadkowo przebywała poza domem, przez co udało się jej ujść z życiem z masakry jej rodziny. Jako bezdomna dziewczyna, zbiegła do klasztoru Shaolin i została mniszką. Tam rozpoczęła praktykę sztuk walki pod okiem mistrzyni Guang Ci, która w rzeczywistości była księżniczką Chang Ping, córką ostatniego cesarza z dynastii Ming - Chong Zhen. Udało się jej zbiec po obaleniu rządów ojca pod opiekę dziadka ze strony matki. Przed ucieczką z pałacu nowy cesarz odciął jej jedno ramię, więc była później nazywana w klasztorze "jednoramienną mniszką". Pałając żądzą zemsty, mistrzyni Guang Ci praktykowała szermierkę mieczem przez szereg lat. Postanowiła ona teraz przekazać całą wiedzę swojej uczennicy Lu Siniang, która trenowała ciężko mając nadzieję pewnego dnia pomścić swoją rodzinę. Gdy po dwunastu latach treningu poznała istotę shaolińskiego Wushu, "potrafiła poruszać się lekko jak jaskółka, a władać mieczem jakby była smokiem pływającym w wodzie". Będąc doskonale wyszkoloną, Lu Siniang opuściła klasztor Shaolin i udała się do stolicy. Tam ciemną nocą przeskoczyła pałacowy mur i pomiędzy sosnami i cyprysami zakradła się cicho do jasno oświetlonego pawilonu Kunning. Podeszła do okna i przez zrobioną w papierze okiennym dziurę zobaczyła cesarza Yong Zheng grającego z kimś w szachy chińskie. Z żądzą zemsty za śmierć swojego dziadka, krewnych i wielu innych uczonych, wkroczyła z nienawiścią w oczach do holu. Zaniepokojony odgłosem kroków, cesarz Yong Zheng powstał i wyciągnął miecz. Gdy napastnik zaatakował, cesarz blokując w dół uderzenie miecza zauważył, że zabójcą była piękna młoda dziewczyna. Choć sam dobrze wyszkolony w Wushu, cesarz zrozumiał, że nieznajoma musi doskonale walczyć, gdyż w przeciwnym razie nie odważyłaby się na przyjście i zaatakowanie go. Cesarz zadał niskie cięcie, lecz dziewczyna sparowała cios i w tym samym momencie kopnęła cesarza w nadgarstek. Cesarz poczuł przeszywający ból i stracił czucie w dłoni. Gdy w następnym starciu Lu Siniang wytrąciła miecz z dłoni cesarza, ten cofnąwszy się gwałtownie krzyknął: "Czego chcesz?".

"Chcę twojej głowy" odparła Lu. Cesarz skoczył w kierunku łóżka i wyciągnął drugi miecz, lecz dziewczyna była szybsza. Jednym ciosem ścięła głowę cesarza, która potoczyła się po posadzce. Lu Siniang pośpiesznie wymknęła się z pałacu i powróciła do klasztoru Shaolin, gdzie przekazała starej nauczycielce dobrą wiadomość.

Shi Su Gang

Shaoliński mnich Shi Su Gang
w trakcie praktyki formy I Lu Luohan Shi Ba Shou
(Pierwszy Układ Osiemnastu Rąk Luohan).

Mnich De Gen

Został przyjęty do klasztoru i został mnichem w wieku sześciu lat. Naukę shaolińskiego Wushu rozpoczął pod okiem słynnego mistrza Wushu, mnicha Zhen Xi, słynącego z tego, że był bardzo srogi dla swoich uczniów. De Gen był bardzo pracowity i wkrótce znał już ponad sto form Shaolin Wushu. Jako 12 letni chłopiec, wraz z trzema innymi nowicjuszami udał się do Xian na ceremonię namaszczenia. Przed opuszczeniem klasztoru nauczyciel powiedział im: "Buddyzm wierzy w łagodność i uprzejmość. Nauka Wushu prowadzona jest jedynie dla samoobrony". Ostrzegł ich, aby zachowywali się właściwie i nie powodowali żadnych kłopotów. Mnich De Gen złożył obietnicę prawego zachowania się i ruszył w drogę wraz z trzema towarzyszami. W Xian zauważyli mężczyznę sprzedającego lekarstwa, a za jego sklepikiem wielką platformę do walki. Na dwóch słupkach wisiał napis: "Moje pięści pobiją zarówno tych z południowej, jak i z północnej stolicy, moimi stopami skopię wszystkich mnichów shaolińskich". Na poziomej żerdzi, pomiędzy tymi słupkami były wypisane słowa: "Nie ma nikogo, kto by mi dorównał na całym świecie". Mężczyzna założył się, że odda swoje stoisko z lekami każdemu, kto go pokona, lecz nie bierze na siebie żadnej odpowiedzialności, jeśli w trakcie walki kogoś zrani lub zabije. Czytając powyższe napisy, mnich De Gen i jego współtowarzysze zostali wyprowadzeni z równowagi i zażądali od mężczyzny, aby je natychmiast zdjął. On zaś szyderczo odpowiedział: "Jesteście łysymi osłami. Musicie być mnichami shaolińskimi". Z tymi słowami mężczyzna wystąpił, a De Gen cofnął się. Sprzedawca podszedł bliżej i przypuścił nagłe kopnięcie w kostkę. De Gen poczuł ostry ból i ignorując przestrogi swego nauczyciela powiedział: "W porządku, zaszedłeś za daleko, będę z tobą walczyć". Gdy De Gen wskoczył na platformę, sprzedawca nie biorąc młodego mnicha zbyt poważnie, uderzył go. De Gen zdał sobie sprawę z wysokich umiejętności przeciwnika, udając pobitego zszedł więc z platformy. Część publiczności wiwatowała, a część wzdychała z rozczarowaniem. Po krótkiej przerwie De Gen wskoczył ponownie na platformę, tym razem używając w walce stylu "Kwitnącej Śliwy". Przeciwnik zaangażował wszystkie swoje siły i umiejętności, aby zabić De Gena. Gdy De Gen został ponownie strącony z platformy, jego współtowarzysze mnisi bardzo się zmartwili i chcieli go zastąpić w walce. De Gen odmówił i po krótkim odpoczynku wszedł ponownie na górę i rozpoczął trzecią rundę, tym razem walcząc stylem "Tygrysa Chwytającego Serce". Publiczność była zaszokowana, gdy przeciwnikowi udało się zadać młodemu mnichowi silne uderzenie w krocze, a ten mimo tego zadał prawą ręką silne uderzenie łamiąc ramię sprzedawcy. Uderzył on De Gena drugim ramieniem poważnie go raniąc w ramie i z wściekłością wciąż dalej nacierając. Wtedy De Gen uderzył pięścią w punkt witalny pod prawym ramieniem sprzedawcy, a ten z okrzykiem padł nieprzytomny na deski platformy.

Shi De Qiang

Mnich Shi De Qiang wykonujący formę
Shaolin Xiao Luohan Quan (Mały Luohan).

Mnich Yong Shou

Mnich Yong Shou, którego świeckie imię brzmiało Ma Ting Xiang, urodził się w 1938 roku we wsi Baozi, okręgu Longxi, prowincji Gansu. W wieku sześciu lat z powodu biedy wraz z matką opuścił dom rodzinny i żebrając ruszyli w podróż w kierunku góry Song. Tam rozdzielono ich i Yong Shou pozostał w klasztorze Shaolin, aby zostać mnichem. Yong Shou rozpoczął naukę Wushu u mnicha mistrza De Gen. Z determinacją rozpoczął trening "żelaznej dłoni", napełniając dwanaście różnej wielkości mis z piachem rzecznym i opiłkami żelaza namoczonymi w słonej wodzie, a następnie wbijając ręce w zawartość mis, aż palce zaczynały krwawić, a nadgarstki stawały się obrzmiałe. Przerywał wówczas ćwiczenia na krótko, aż ręce podleczą się, po czym rozpoczynał kolejną turę ćwiczeń. W końcu osiągnął zamierzony efekt, skóra na jego dłoniach zgrubiała, a uderzając wbijał ręce w piach aż po łokcie. Aby rozwinąć techniki poruszania się ustawił 24 drewniane pale, na każdym z nich wykonując osiem ruchów. Z czasem potrafił chodzić po palach równie łatwo, jak po ziemi. Biegał płynnie po trzech odwróconych misach, zwiększając odległość pomiędzy nimi, aż w końcu skakał z jednej na drugą na odległość trzech metrów, biegając po ich krawędziach. Opierał on deskę o ścianę pod ostrym kątem i wbiegał na nią. Z czasem mógł wbiegać na deskę ustawioną prawie pionowo. Gdy wzmocnił swoje ciał rozpoczął treningi techniczne i po latach stał się mistrzem różnych styli Wushu. W 1958 roku wziął udział w zawodach Wushu zdobywając nagrodę, podobnie w 1974 roku zdobył pierwsze miejsce w zawodach Wushu pięciu północnych prowincji. Obecnie mnich Yong Chou jest vice dyrektorem i głównym trenerem szkoły Wushu Songshan Shaolin.

Shi Su Gang

Mnich Shi Su Gang prezentuje formę I Lu Luohan Shi Ba Shou.

Trzynastu walecznych mnichów

Jedną z najbarwniejszych historii o mnichach klasztoru Shaolin, jest z pewnością opowieść obrazująca pomoc, jaką udzielili mnisi shaolińscy synowi cesarza Tai Zu, księciu Li Shinmin.

W roku 621, za czasów panowania dynastii Tang (617 - 907 n.e.), generał Wang Shi Chong zbuntował się przeciwko cesarzowi Tai Zu. Występując przeciwko niemu porwał jego syna, księcia Li Shinmina i uwięził w mieście Luoyang. Mnisi postanowili stanąć po stronie cesarza i odbić jego syna z rąk buntowników. W tym celu z klasztoru Shaolin wyruszyła do Luoyang grupa trzynastu mnichów, wiedząc, że w przypadku ich pojmania, z całą pewnością zostaną oni straceni. Mnichami tymi byli: Shang Hu, Zhy Xio (Chin Tsao), Hui Yang, Tan Zong (Tan Tsung), Pu Hui, Ming Song, Ling Xian, Pu Sheng (Wu Sheng), Zhi Shou, Dao Guang, Zhi Xing, Man oraz Feng. Po dojściu do Luoyang, mnisi podzielili się na dwie grupy. Pierwsza dowodzona przez mnicha Shang Hu miała za zadanie odbić więźnia, druga natomiast ukraść konie i przygotować ucieczkę. Gdy okazało się, ze wszystkie bramy miasta były zamknięte, Pu Sheng zwinnie wdrapał się na otaczający miasto mur, po czym obezwładnił stojącego po jego drugiej stronie wartownika. Do pojmanego wartownika powiedział: "Powiedz nam, gdzie jest więzień, tylko mów prawdę. Jeśli skłamiesz, zginiesz natychmiast". Wartownik wyjawił im miejsce uwięzienia młodego księcia w obozie generała. Mnisi odnaleźli i cicho wykradli nieprzytomnego księcia. W tym czasie dwóch mnichów z drugiej grupy ukradło konie. Mnich Tan Zong udał się do "domu rozkoszy" z zamiarem porwania samego generała Wang Shi Chong. Generała niestety tam nie było, lecz znalazł tam jego siostrzeńca, który po obudzeniu próbował się bronić. Tan Zong pierwszym ciosem ogłuszył go i zarzuciwszy sobie na plecy nieprzytomnego łotra szybko dołączył do opuszczających miasto towarzyszy. Wspólnie z księciem Li Shinmin pogalopowali konno w stronę pobliskiego mostu kierując się do klasztoru Shaolin. Nie ujechali jednak daleko, gdy usłyszeli odgłosy nadciągającej pogoni. Uciekający mnisi spotkali nadciągającą im z odsieczą jazdę cesarską, która minąwszy ich runęła na buntowników. Zaledwie kilku bandytów zdołało uratować się z pogromu. Gdy później Li Shinmin wstąpił na tron, przyjmując nowe imię, jako cesarz Tai Zong dynastii Tang, sowicie nagrodził shaolińskich mnichów, nadając klasztorowi liczne dobra, a mnichom przywileje, zezwolił na wyszkolenie pięciuset kolejnych mnichów w Shaolin kung-fu, wielokrotnie zapraszając ich na dwór cesarski, gdzie demonstrowali dworzanom swój kunszt w tej dziedzinie. W dowód wdzięczności, cesarz podarował klasztorowi tablicę z brązu, na której wyryto opis bohaterskiego uwolnienia przez mnichów księcia Li Shinmin z wymienionymi nazwiskami wszystkich trzynastu mnichów biorących udział w tej operacji. Obecnie, jak przed wiekami, oryginalna tablica upamiętniająca to zdarzenie nadal stoi na terenie klasztoru Shaolin.

mnisi

Powrót do spisu treści


Kendo

WYNIKI TURNIEJU ELIMINACYJNEGO DO INDYWIDUALNYCH MISTRZOSTW POLSKI
Łódź, 3 marca 2001 r.
hala SKS Start

  1. Andrzej Drapa - Krakowski Klub Szermierzy/Sekcja Kendo
  2. Jacek Ciastoń - Krakowski Klub Szermierzy/Sekcja Kendo
  3. Marcin Woyna-Orlewicz - Krakowski Klub Szermierzy/Sekcja Kendo
  4. Piotr Pomykała - Kaliski Klub Kendo
  5. Artur Różański - Kaliski Klub Kendo
  6. Jarosław Wolny - Poznańska Sekcja PKK
  7. Adam Barski - SKS Start Łódź
  8. Tomasz Pietrzykowski - UKS Kendo Łódź
  9. Paweł Pietrzykowski - UKS Kendo Łódź
  10. Sławomir Jankowski - Poznańska Sekcja PKK
  11. Michał Młot - Katowicka Sekcja PKK
  12. Kujawiński Tomasz - Kaliski Klub Kendo

W turnieju eliminacyjnym wzięło udział 18 zawodników. Zdobywcy pierwszych ośmiu miejsc automatycznie zakwalifikowali się do Turnieju Finałowego Indywidualnych Mistrzostw Polski.

Zostanie on rozegrany 12 maja br. również w hali SKS Start w Łodzi. Poza tą ósemką w składzie finałowej 12-stki, która rywalizować będzie o tytuły mistrzowskie znajdą się zdobywcy 4-ch pierwszych miejsc w ubiegłorocznych IMP (regulaminowo zwolnieni z udziału w Turnieju Eliminacyjnym): Artur Hessel (Krakowski Klub Szermierzy/Sekcja Kendo), Maciej Łapiński, Adam Pyjor i Mariusz Wial (wszyscy trzej z Morąskiej Sekcji PKK).

Konrad Szczepara
Polska Komisja Kendo
http://www.kendo.pl

Powrót do spisu treści


Historie prawdziwe, legendy i baśnie

YIN FU
Tomasz Twardowski

Yin Fu był pierwszym najdłuższym stażem uczniem Dong Hai Chuana, sławnego twórcy wewnętrznego stylu Baguazhang. Miał przez długi okres bardzo osobiste kontakty ze swoim nauczycielem i zaczął on uczyć Baguazhang kiedy większość przyszłych studentów Donga nie wiedziała, że taki styl istnieje. W przedstawieniu postaci Yin Fu problemem jest to, że mimo iż był on bardzo znany, fakty dotyczące jego życia różnią się znacznie, czasami wzajemnie wykluczają w przekazach mistrzów aktualnie uczących jego stylu. W próbie przedstawienia w miarę wiernej postaci Yin Fu tzn. bez faworyzowania żadnego przekazu skupimy się na informacjach pochodzących głownie od Pekińskich spadkobierców tradycji przekazu Yin Shi Baguazhang.

Yin Fu

Yin Fu

Yin Fu zwany również Shou Yin (Chudy Yin) , był urodzony w prowincji Hebei w wiosce Zhang Huai albo miasteczku Yi Xian (według rożnych źródeł) pomiędzy rokiem 1840 a 1842 (według rożnych źródeł). Jest również wiele niezgodności dotyczących młodości Yin Fu. Niektóre źródła podają, że trenował on w młodości styl węża inne, że Lohan Shaolin zaś inne, że Shaolin Quan Chantui, a niektóre nawet, że nie trenował sztuk walki aż do chwili kiedy poznał Dong Haichuana. Istnieją również inne wersje jak Yin Fu poznał Dong Hai Chuana swego przyszłego mistrza.

Według pierwszej wersji Yin Fu trenował Shaolin Quan Chantui, jego nauczycielem był Qi Feng Yi zwany również Hebei Daqiang ("główna włócznia Hebei"). Zgodnie ze zwyczajami tego okresu tenże mistrz usłyszawszy o sławie Dong Hai Chuana wysłał jednego z swoich uczniów, aby ten wyzwał Donga. Po przegranej wysłał następnego i następnego aż doszło do Yin Fu, który był jednym z lepszych studentów. Yin Fu również przegrał z Dong Hai Chuan, ale zafascynowany jego umiejętnościami postanowił zostać uczniem Donga. Yin Yu był bardzo pilnym studentem, ale nie miał przekonania do metod Baguzhang polegających na uderzaniu otwarta dłonią. Czasami w rozmowach ze swoim nauczycielem wręcz je wyśmiewał. Dong zagroził więc, że jeżeli jeszcze raz będzie się głupio uśmiechał przy pokazywaniu technik otwartą dłonią, to go ukarze. Niestety sytuacja się powtórzyła i Dong uderzając palcami dłoni wybił Yin Fu dwa przednie zęby. Od tej chwili Yin Fu trenował bardzo ciężko metody użycia dłoni w Baguazhang.

Według innego źródła Yin Fu nie trenował sztuk walki do chwili poznania Dong Hai Chuana. Yin Fu sprzedawał chińskie bułeczki na ulicach Pekinu, pracował bardzo ciężko, ale pewnego dnia został obrabowany. Postanowił więc ćwiczyć sztuki walki samemu uderzając w drzewo. Dong spotkał go podczas jego porannych ćwiczeń i zafascynowany determinacja z jaka Yin fu uderzał w drzewo zapytał go czy chce ćwiczyć sztuki walki, pierwotnie uczył go Lohan Shaolin, potem Baguazhang.

Według innej wersji Yin Fu trenował w młodości Mei Hua Quan oraz Lian Huan Tui. Po przybyciu do Pekinu słysząc o sławie Donga Hai Chuana postanowił zostać jego uczniem, sprzedając bułeczki zawsze kończył pracę niedaleko miejsca gdzie Dong uczył sztuka walki tzn. w pałacu księcia Su i rozpytywał się o Donga. Dong słysząc o determinacji tego młodego człowieka zgodził się go uczyć.

Według kolejnej wersji Yin Fu pomagał ojcu prowadzić restaurację niedaleko pałacu księcia Su. Dong Hai Chuan często zachodził do tej restauracji i był w dobrych stosunkach z ojcem Yin Fu, który pewnego dnia poprosił go o uczenie syna sztuk walki.

Inne źródło twierdzi, ze Yin Fu przybywając do Pekinu znał styl węża (She Xin Quan). Usłyszawszy o sławnym mistrzu Dong Haichuanie udał się do pałacu księcia Su i wyzwał go na pojedynek. Spotkał Donga, który właśnie trzymał woreczek z tytoniem w swojej lewej dłoni. Dong zgodził się na pojedynek i nie odkładając woreczka powiedział Yin Fu aby ten rozpoczął. Bez trudy zablokował atak Yin Fu prawa ręką poczym obrócił dłoń i uderzając palcami wybił Yin Fu dwa przednie, nie wypuszczając woreczka z tytoniem z prawej dłoni. Zaraz po tym Yin Fu poprosił Donga Hai Chuana o naukę. Niestety Dong odmówił. Zdesperowany Yin Fu ukląkł przed Dongiem oświadczając, ze będzie klęczał dopóki Dong się nie zgodził. Scenę tą obserwował książę Su (pracodawca Donga), któremu spodobało się zachowanie Yin Fu i poprosił Donga Hai Chuana, aby ten uczył Yin Fu. Prośbie księcia Dong nie mógł odmówić.

Zgodnie z kolejna wersja Yin Fu słyszał o Dong Hai Chuanie, sławnym z niezwykłych umiejętności walki. Dong uczył w pałacu księcia Su Lohan Shaolin, ale jego umiejętności były tak niezwykłe, że Yin Fu podejrzewał iż Dong uprawia sekretnie inna sztukę walki i postanowił wykraść jego sekrety. Codziennie starał się on spotkać Donga niedaleko pałacu księcia Su oferując mu darmowa bułeczkę. Na początku Dong zdawał się nie zauważać starań Yinfu, później powoli zaczął go rozpoznawać, nawet stał się do niego przyjacielski. Będąc zaintrygowany zawziętością młodego człowieka, zgodził się w końcu aby Yin Fu został jego uczniem.

Niezależnie od tego która historia jest prawdziwa, faktem jest, że Yin Fu do końca swego życia przykrywał braki w uzębieniu hodując wąsa.

Około roku 1866 niedługo po tym jak Yin Fu został uczniem Donga Hai Chuana, książę Su polecił Dongowi udać się do Mongolii Wewnętrznej by zebrać podatki z ziem lennych księcia. Dong Hai Chuan zabrał ze sobą Yin Fu jako pomoc. Dzięki temu Yin Fu mógł kontynuować naukę u Donga, przebywając ze swoim nauczycielem przez całe dnie. Wyprawa ta trwała parę lat (według niektórych źródeł aż 9 lat). Po powrocie do Pekinu Yinfu był już biegły w Baguazhang.

Dong pomógł Yinfu znajdując mu pracę nauczyciela sztuk walki. Sam zaś zdecydował się przyjąć kolejnego ucznia Ma Wei Qi.

Yin Fu rozpoczął nauczać jako uczeń sławnego Dong Hai Chuana co ściągnęło na niego uwagę innych. W tym okresie w biznesie nauczania sztuk walki najlepszą metodą pozyskiwania sławy i co za tym idzie studentów, było publiczne zwycięstwo nad kimś sławnym. Dlatego też Yin Fu musiał toczyć pojedynki z żądnymi sławy oponentami. Jeden z nich Yang Jun Feng zapukał do drzwi Yin Fu z wyzwaniem do walki. Yin Fu uprzejmie zaprosił go na herbatę. Podczas delektowanie się napojem Yang oświadczył, ze chciał zobaczyć sławne uniki Yin Fu wywodzące się z kroków Baguazhang. Yin Fu zgodził się, Yang chcąc go sprowokować, zażądał aby Yin Fu pozwolił, aby zawiązano mu ręce za plecami!!! Na to również Yin Fu wyraził zgodę. Yang Jun Feng rozpoczął atakować powoli i z kontrolą ale z czasem nie mogąc trafić Yin Fu stawał się agresywniejszy i jego ataki stawały się coraz silniejsze. Po pewnym czasie Yang nie miał już siły żeby kontynuować atak, a wciąż nie udało mu się uderzyć Yin Fu. Zadyszany padł wiec na kolana i poprosił Yin Fu o naukę.

Do sławniejszych i najlepszych uczniów Yin Fu należeli: Ma Gui, Li Yong Qing zwany również Wan Tong Li (od Wan Tong - nazwy jego sklepu z perłami), Ju Qing Yuan, Cui Zhen Dong, He Jin Gui, Liu Dong Chen, Cao Zhong Sheng, Men Bao Zhen, Zeng Zeng Qi, Gong Bao Tian, Liu Qing Fu i Yin Yu Zhang.

Po utrwaleniu pozycji swojej szkoły Yin Fu rozpoczął biznes ochroniarski, jego studenci ochraniali bogaczy z pekińskiej elity i ich domy. Dzięki wzbogaceniu mógł wysyłać każdego miesiąca pieniądze i żywność do rodzinnego miasteczka.

W tym okresie drogi Yin Fu oraz Dong Hai Chuana nieco się rozeszły tzn. Dong eunuch na dworze księcia Su, bardzo tradycjonalny miał za złe Yin Fu, iż ten po śmierci swojej żony numer jeden, zgodził się na to aby jedna z jego konkubin przejęła tytuł żony numer jeden. Według tradycji konfucjańskiej numer ten powinien zostać pusty i należeć do umarłej żony. Yin Fu jako człowiek z ludu nie tak tradycjonalny jak Dong nie uznawał tego za problem. Niestety Dong obraził się na swego głównego ucznia i zerwał kontakty pomiędzy nimi. Nie zaszkodziło to jednak biznesowi Yin Fu, który w tym czasie miał w Pekinie bardzo dobrą reputację.

Do ulubionych broni Yin Fu należały tzw. szpile Bagua tzn. metalowe pręty, długości trochę ponad 20 cm, zakończone z jednej strony ostrzem, z drugiej kulą. W każdym z nich na środku długości zamocowany był pierścień pozwalający na założenie na środkowy palec dłoni i obrotowe ruchy szpil.

Taką to bronią Yin Fu obronił się podczas nagłego ataku skrytobójcy biegłego w walce mieczem, nasłanego przez konkurencję. Odbyło to się na ulicy przy wielu świadkach, co przysporzyło Yin Fu sporo sławy.

W tym czasie Yin Fu został przedstawiony, przez swojego ucznia jednego z pomniejszych eunuchów cesarskich, eunuchowi numer dwa na dworze Cesarzowej Cixi - Cui Yu Gui. Cui biegły w sztukach walki zdecydował się na pojedynek z Yin Fu. Yin Fu wygrał ten pojedynek. Cui Yu Gui zdecydował więc, aby zatrudnić Yin Fu jako nauczyciela sztuk walki w Pałacu Cesarskim. Na to musiał jednak wyrazić zgodę główny eunuch Li Lian Ying. Tenże to zobaczywszy Yin Fu nie wierzył w jego umiejętności, ponieważ wyglądał on niepozornie, jakby wychudzony (Chudy Yin był jednym z przydomków Yin Fu). Obecny w tym czasie Cui Yu Gui poprosił, aby główny eunuch nie lekceważył umiejętności Yin Fu i polecił Yin Fu podejść. Zgodnie z etykieta Yin Fu musiał podejść i uklęknąć w wyznaczonym miejscu po czym oddać pokłon. Klękało się na specjalnym wypalanym jak cegły klęczniku, który był niezwykle twardy. Yin Fu klęknął tak dynamicznie, że klęcznik został zdruzgotany. Po tym zdarzeniu główny eunuch wyraził zgodę, aby Yin Fu został nauczycielem sztuk walki w Pałacu (odpowiadał on miedzy innymi za szkolenie pałacowych ochraniarzy).

Według niektórych źródeł w czasie Powstania Bokserów w 1900 roku ochraniał on Cesarzową Cixi podczas jej ucieczki z Pekinu do Xian. Według innych źródeł Cixi po powrocie do Pekinu zażądała aby Yin Fu mieszkał w Pałacu i był niejako pod ręka na przyszłość. Było to o tyle niezwykłe, że zgodnie z prawem cesarskim mężczyźni mieszkający na dworze musieli być eunuchami (eunuchem był również Dong Hai Chuan), Yin Fu zaś nie strącił swojej męskości.

W tym czasie Cesarzowa często życzyła sobie aby Yin Fu demonstrował swoje umiejętności w celu zabawienia jej dworzan. Pewnego dnia Cesarzowa zapragnęła uczyć się Baguazhang usłyszawszy, że wpływa ono dobrze na zdrowie. Yin Fu nie był ucieszony, cesarzowa w wieku około 60 lat była kapryśna i na pewno nie mogła sprostać wymogom treningowym Baguazhang (jako ciekawostkę można podać fakt, że do dnia dzisiejszego większość mistrzów uczących Yin Shi Baguazhang nie uczy kobiet ze względy na zbyt ciężkie wymagania treningowe prowadzące do zdeformowania kobiecej sylwetki). Nie wiedział wiec co robić!? Wiedział, że nierozważny krok pozbawi go głowy! Pomoc uzyskał od starego przyjaciela Dong Hai Chuana cesarskiego aptekarza - eunucha Du Bao. Tenże w ciągu jednej nocy stworzył skrypt prezentujący podstawy Baguazhang. Z tym oto skryptem Yin Fu pojawił się u Cesarzowej tłumacząc jej, że prości ludzie ćwiczą inaczej niż ona wcielenie boskości, dlatego prezentuje jej skrypt zawierający sekrety Baguazhang. Ucieszona Cesarzowa parę dni później zaprezentowało Yin Fu nieporadne ruchy, które on to oczywiście bardzo chwalił. Niedługo po tym Cesarzowa straciła zainteresowanie do nauki Baguazhang. Przebywał on w Pałacu do śmierci Cesarza Guang Xu.

Yin Fu podobno również uczył Baguazhang samego Cesarza Guang Xu, który to był zafascynowany umiejętnościami Yin Fu. Yin Fu polecił, aby cesarz codziennie rano wykonywał ćwiczenie Baguazhang polegające na specjalnym chodzeniu po kole - 300 okrążeń wokół drzewa. Pewnego dnia Yin Fu przybył na miejsce nauki nie zastał Cesarza, który udał się na polowanie, obrażony Yin Fu opuścił wiec pałac wychodząc z założenia, że Cesarz powinien poważać swojego nauczyciela. Mówi się, że Cesarz przeprosił Yin Fu i od tego czasu stał się gorliwym uczniem.

Yin Fu zmarł około 1911 roku (niektóre źródła podają datę rożną nawet o dwa lata) jako bogaty człowiek otoczony powszechnym szacunkiem. Należy podkreślić, że przed śmiercią swojego mistrza Dong Hai Chuana uzyskał jego przebaczenie i sam ufundował wielki monument na grób Donga. Jednakże niektórzy twierdzą iż fakt, że Yin Fu pozostawał długi czas poza otoczeniem Donga jest najlepszym wytłumaczeniem dlaczego Yin Fu Baguazhang jest tak rożne (m.in. znacznie twardsze) od innych odmian Baguazhang. Zwolennicy szkoły Yin Fu odpowiadają natomiast, że Yin Fu spędził ze swoim nauczycielem kilkanaście lat jako jedyny uczeń uczący się Baguzhang w tym czasie. Należy jednak podkreślić, że styl Yin Fu jest bardzo podobny do stylu Shi Ji Donga zięcia Dong Hai Chuana (Dong adoptował żonę Shi Ji Donga), w którego to domu Dong spędzał ostatnie lata swego życia. Styl Yin Fu często nazywany jest również Ying Zhangfa (twarde użycie dłoni) lub Leng Zhanfa (zimne użycie dłoni).

Powrót do spisu treści


Historie prawdziwe, legendy i baśnie

MISTRZ OSIEMNASTU BRONI
(na podstawie przekazu ludowego z prowincji Henan)
Andrzej Kalisz

yiquan@yiquan.com.pl
http://www.yiquan.com.pl

Mieszkańcy wioski Heilincun nękani byli przez bandytów z sąsiedniej wioski, którzy regularnie odbierali im część zbiorów. Władze co jakiś czas urządzały akcje łapania bandytów, ale bez większego rezultatu, gdyż przekupieni urzędnicy zawsze wcześniej ostrzegali bandytów. Mieszkańcy wioski wybrali najsilniejszego z wioskowych młodzieńców i wysłali go po naukę sztuki walki do mistrza znanego jako Mistrz Osiemnastu Broni, wyposażając go w zapasy ryżu, którymi miał zapłacić za naukę.

Mistrz Osiemnastu Broni przyjął zapłatę i obiecał nauczyć młodzieńca wszystkiego co sam umie. Na początek kazał swemu nowemu uczniowi napełnić misę wodą, i klepać powierzchnię wody, aż w misie nie będzie już wody. Uczeń miał to powtarzać wielokrotnie raz za razem. Minęło wiele dni, podczas których uczeń powtarzał tylko to jedno ćwiczenie, cierpliwie czekając aż mistrz zacznie go uczyć czegoś więcej. Minął rok. Uczeń postanowił zapytać mistrza, czego będzie się uczył w drugim roku. Mistrz nadal kazał mu klepać powierzchnię wody. Minął drugi rok. Uczeń znów zapytał, czego będzie uczył się dalej, a mistrz znów polecił mu wykonywać tylko to jedno ćwiczenie. Minął trzeci rok. Uczeń był już całkowicie przekonany, że teraz rozpocznie prawdziwą naukę. Mistrz jednak, tak jak poprzednio polecił mu klepać wodę. Tym razem uczeń stracił cierpliwość. "Ćwiczyłem przez trzy lata, wykonując twe polecenia, a ty nie nauczyłeś mnie jeszcze niczego. Doooość!!!"- krzyknął, jednocześnie uderzając otwartą dłonią powierzchnię wody w misie. Cała zawartość misy została opróżniona przy pomocy tego jednego klepnięcia. Uczeń znieruchomiał, kompletnie zaskoczony. Mistrz uśmiechnął się i powiedział: "Nauczyłem cię wszystkiego, co sam potrafię. Możesz już wrócić do swojej wioski".

Gdy młodzieniec wrócił do wioski, urządzono na jego cześć wielką ucztę, zapraszając także mieszkańców sąsiedniej wioski, by przekazali bandytom wiadomość, że jeden z młodzieńców pobierał nauki u Mistrza Osiemnastu Broni i sam jest teraz Mistrzem Osiemnastu Broni. Rozstawiono wiele stołów, zastawionych jadłem, sadzając młodzieńca na honorowym miejscu. Obok przygotowano różne rodzaje broni. Po uroczystym powitaniu i toastach poproszono młodego Mistrza Osiemnastu Broni, by wybrał jakąś broń i zademonstrował posługiwanie się nią. Młodzieniec zaczął się wymawiać, jako że nigdy nie uczył się walki bronią. Wtedy jego ojciec zaczął mu wyrzucać, że cała wioska złożyła się na jego naukę, a on ich tak traktuje, nie chcąc zademonstrować co umie. Wtedy młodzieniec szybko powstał i krzycząc: "Ale ja naprawdę nic nie umię!!!" uderzył w stół. Rozległ się huk i stół rozpadł się na dwie części. Ojciec młodzieńca i pozostali mieszkańcy wioski zaczęli go uspokajać, mówiąc, że nie musi już niczego demonstrować, bo jego umiejętności są oczywiste.

Od tej pory bandyci nie nękali już wioski, której bronił Mistrz Osiemnastu Broni. Także jego synowie i wnukowie cieszyli się ogromną sławą, jako Mistrzowie Osiemnastu Broni.

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.