Kolorowy napis z ideogramami: Świat Nei Jia

NR 18 (CZERWIEC 2001)

Spis treści:

Powrót do strony głównej.


WSTĘP

Serdecznie witam w czerwcowym wydaniu "Świata Nei Jia".

W internecie znajduje się coraz więcej polskojęzycznych stron poświęconych sztukom walki. To bardzo dobrze, że zaczęto w końcu powszechniej wykorzystywać to nowe medium przenoszenia informacji. Problem w tym, że strony te są rzadko aktualizowane, a przez to stają się źródłem dezinformacji. Podam mały przykład. Pół roku temu uległ zmianie adres mojego serwisu, dodano trzy litery "www" na jego początku. Niby nic, a jednak wszystkie odnośniki z innych serwisów przestały działać, nie kierują już do mnie. Od kilku miesięcy proszę o dokonanie poprawki, wysyłam listy do twórców stron, u których znalazłem ten błąd i nic. Ciągle wszystko jest po staremu. Niezorientowany internauta klikający na taki stary link, dowiaduje się, że strona Magazynu "Świat Nei Jia" nie istnieje, bo miejsca o takim adresie nie ma. I w rezultacie ktoś kto miał dobre intencje, znalazł moją stronę i umieścił do niej link u siebie, w chwili obecnej uniemożliwia dotarcie do niej. Przez te nieaktualne odnośniki, liczba odwiedzających mój serwis znacznie spadła. Zdaję sobie sprawę, że bardzo trudno jest nadążyć za zmianami w internecie, u mnie także pojawiają się nieaktualne linki, ale jeżeli ktoś przyśle mi e-mail z nowym adres, praktycznie od razu go uaktualniam.

Aby jakoś temu zaradzić i zdopingować webmasterów, powstała idea Webringu, który grupowałby ciekawe strony, stale aktualizowane. W polskim świecie sztuk walki wiele się dzieje. Coraz częściej przyjeżdżają wielcy mistrzowie, odbywają się ciekawe seminaria i pokazy. Dlatego bardzo ważne jest, aby i strony internetowe nadążały za tym wszystkim.

Namawiam do aktywnego spędzenia wakacji. Informacje o kilku ciekawych imprezach możecie znaleźć w dziale "Wydarzenia, seminaria". Szczególnie interesująco zapowiada się seminarium z shaolińskim mnichem - Shi Su Gang.

Pozdrawiam i życzę słonecznych wakacji, w których nabierzecie energii do dalszych intensywnych treningów.

Tomasz Grycan

P.S.
I jeszcze mała informacja, o konkursie, który organizuje Krzysztof Operacz:

"Jako administrator serwisu Warszawskiej szkoły Tai Chi - YMAA Warszawa ogłaszam konkurs fotograficzny pt. "Ćwiczymy na wakacjach". Zbliża się czas obozów, wyjazdów w plener i spotkań z ciekawymi ludźmi. Zawsze w czasie takich imprez powstaje dużo ciekawych zdjęć. Zapraszam do rywalizacji. Przewidywane są (niewielkie) nagrody. Premiowane będą zdjęcia które oddają "ducha" ćwiczeń a także ciekawe ujęcia całej otoczki towarzyszącej letnim wyjazdom. Termin przysyłania prac 30.09.2001. Więcej szczegółów na stronie www.ymaawarszawa.prv.pl. Zapraszam sponsorów. Kontakt: aprudy@free.of.pl"

P.S.2
Jeszcze raz prosze, przekażcie swoim znajomym aktualny adres (http://www.wudang.cis.com.pl) tego magazynu, aby bez problemu trafiał do wszystkich.

Powrót do spisu treści


WEBRING POLSKICH STRON, POŚWIĘCONYCH CHIŃSKIM SZTUKOM WALKI
Jaromir Śniegowski

Polskie Towarzystwo Rozwoju Chen Tai Ji Quan
chen@yoyo.pl

Polskojęzycznych stron, poświęconych temu zagadnieniu jest jeszcze niewiele - niewiele z nich zawiera coś więcej, niż wizytówki szkół i instruktorów, wobec czego nie można z nich zasięgnąć dokładnych informacji o stylu, jego metodach treningowych, formach i tradycjach. Trudno tu liczyć na wyszukiwarki - podadzą po prostu katalog stron, bez oceny ich zawartości, a sprawdzenie danych zajmie dużo czasu.

Moja inicjatywa, poparta przez Tomasza Grycana, redaktora "Świata Nei Jia" i Andrzeja Kalisza, autora jednego z najbardziej kompetentnych serwisów, omawiających wewnętrzne sztuki walki (www.yiquan.com.pl), ma za zadanie uzupełnić te braki. Już niedługo, po uzyskaniu zgody wszystkich zainteresowanych, będziecie mogli zobaczyć na stronach "index.html" lub "main.html" naszych serwisów niewielki odnośnik graficzny, którego kliknięcie będzie otwierało stronę z paroma (na razie) linkami. Prowadzić będą do stron i serwisów, na których znajdują się polskojęzyczne materiały, opisujące bliżej style walki, ich formy wraz z ich rolą w treningu czy nazwami ruchów, artykuły omawiające różne aspekty ćwiczenia i tłumaczenia tekstów źródłowych, właściwych dla danego stylu. Ważne jest dla nas, by serwisy te były względnie często aktualizowane.

Selekcjonując uczestników naszego webringu, podejmujemy się oceny zamieszczonych tekstów i ich przydatności dla osób trenujących, lub zastanawiających się nad podjęciem treningu, a nie wartości samej szkoły lub instruktora. Jeśli spotkamy w sieci jakiś nowe źródło takowych, gotowi jesteśmy do współpracy. Chodzi nam bowiem o to, by każdy chętny mógł szybko i bez zbędnego przeszukiwania wszystkich stron znaleźć możliwie pełną (i pewną) informację o interesującej nas dziedzinie.

Zakończenie prac nad tworzeniem webringu będzie ogłoszone na naszych stronach w dziale "Aktualności". Tam też podamy wygląd odnośnika graficznego i wstępną listę uczestników. Z góry zapraszam do żeglowania po naszych linkach. Mimo ubóstwa polskiej sieci, jest w niej jednak parę stron, z których zaczerpnąć można na prawdę kompetentne informacje.

logo webringu

Logo webringu

Z ostatniej chwili:
Webring już działa. Kliknij na jego ikonkę.

Powrót do spisu treści


Yiquan

WĄTPLIWOŚCI I PYTANIA
Andrzej Kalisz

yiquan@yiquan.com.pl
http://www.yiquan.com.pl

Yiquan (dachengquan) - odmiana kung-fu (wushu), której rozwój zapoczątkowany został w latach dwudziestych XX wieku przez słynnego mistrza Wang Xiangzhai (1885-1963), jest sztuką walki niepodobną do innych, oferującą system metod treningowych jedyny w swoim rodzaju.
Wielu osobom trudno jest jednak zrozumieć na czym polega nauka yiquan. To z czym się tu spotykają zbyt odbiega od ich wyobrażeń o sztuce walki.

PO CO ONI TAK STOJĄ?

Ćwiczenia pozycyjne zhan zhuang stanowią najbardziej podstawowy element treningu yiquan. Ćwiczącym inne sztuki walki trudno zapewne zrozumieć dlaczego przywiązujemy do nich tak wielką wagę. Otóż dzieje się tak, ponieważ doświadczenie dowodzi, iż jest to stosunkowo prosta, a jednocześnie bardzo efektywna metoda służąca rozwinięciu tego, co w tradycyjnych systemach wewnętrznych określane jest mianem nei jin (siła wewnętrzna). By rozwinąć ten specyficzny sposób użycia siły ciała, niezbędna jest intensywna, skupiona i precyzyjna praca, podczas której szczególnie zaangażowany jest umysł. Jaki sposób treningu najbardziej temu sprzyja? Mistrz Wang Xiangzhai mawiał: "Ruch krótki jest tu lepszy od ruchu długiego, bezruch jest lepszy od ruchu krótkiego, ruch w bezruchu jest wiecznie rodzącym się i nigdy nie ustającym ruchem". Ten cytat wskazuje, że wbrew pozorom, zhan zhuang nie są zwykłymi ćwiczeniami statycznymi (chociaż może tak być w przypadku ćwiczeń zhan zhuang wykorzystywanych w innych systemach). Innymi słowy, zhan zhuang to nie nieruchoma pozycja, ale raczej bardzo krótki odcinek, wręcz punkt ruchu. Dzięki tym ćwiczeniom możemy wypracować skoordynowane użycie siły całego ciała w bardzo prostej sytuacji, koncentrując się na tym co najistotniejsze, a nie na skomplikowanej formie ruchu, i dzięki temu będąc w stanie zwrócić uwagę na znacznie więcej istotnych szczegółów, nie "prześlizgując się" ponad nimi.
Z kolei ćwiczenia w powolnym ruchu - shi li, potraktować można jako cały ciąg krótkich odcinków, czy wręcz punktów zhan zhuang. Jak powiedział Wang Xiangzhai: "Shi li to rozciągnięte w przestrzeni ćwiczenia zhan zhuang, a zhan zhuang to skrócone shi li". W shi li w każdym punkcie ruchu powinniśmy zachowywać odczucie takie jak w zhan zhuang. Te ćwiczenia pozwalają nam skontrolować, czy w ruchu, w każdym jego momencie, jesteśmy w stanie zachować takie samo odczucie "siły" jak w zhan zhuang. Zhan zhuang i shi li pozwalają rozwinąć "ciągłe" odczucie ciała/siły. Stanowią one w yiquan niezbędną podstawę dla bardziej zaawansowanych metod treningowych, jak fa li (dynamiczna emisja siły), tui shou ("przepychanie rąk") i san shou (wolna walka).

SIŁA, ENERGIA, TECHNIKA?

Owa charakterystyczna dla systemów wewnętrznych "siła wewnętrzna" nie powinna być uważana za jakiś niezwykły, nieznany nauce rodzaj energii. W rozumieniu yiquan jest to po prostu specyficzny, efektywny sposób użycia naturalnych możliwości ludzkiego ciała. Doskonalenie użycia tej siły stanowi centralny motyw nauki yiquan. Natomiast posługiwanie się w odniesieniu do yiquan kategorią "systemu technik" pozbawione jest większego sensu. Ćwiczącym niektóre sztuki walki prawdopodobnie trudno jest to zrozumieć, ale powinno być oczywiste przynajmniej dla uprawiających style wewnętrzne. Nieco upraszczając zagadnienie można powiedzieć, że chodzi tu nie o opanowanie określonego zestawu, czy systemu technik, lecz o umiejętność "zmian siły" (jin de bianhua) - nieustannych zmian kierunków i sposobów działania sił w każdej części ciała, w każdym punkcie ruchu, w niezliczonej liczbie sytuacji.

A GŁĘBSZE IDEE?

Od lat, zajmując się najpierw taijiquan (t'ai chi ch'uan), a później yiquan, nieustannie spotykam się z ludźmi, którzy nie dowierzają, iż są to normalne sztuki walki, tak jak np. karate, taekwondo, czy "zewnętrzne" odmiany kung-fu. Metody treningowe zarówno taijiquan, jak i yiquan są tak odmienne (kładąc nacisk na specyficzną koordynację umysłu i ciała, a nie na typowo rozumiany trening fizyczny), że laik rzeczywiście może być mocno zdumiony, gdy słyszy, że nie są to tylko "ćwiczenia zdrowotne". W rezultacie takiej sytuacji, podkreślać wciąż muszę, że są to sztuki walki, a te nietypowe ćwiczenia służą właśnie rozwojowi umiejętności walki wręcz. Niestety, jak się okazuje, niektórzy z kolei wyciągają stąd wniosek, że jedynym celem treningu jest tu sprawność w walce. Otóż jest to ogromne nieporozumienie.
Wang Xiangzhai tak określał 3 główne cele treningu yiquan:

Walory moralne adepta są niezwykle istotne. "Cnoty wojownika" (wude) to podstawowe pojęcie w kung-fu (wushu). Mówi się: "Ucząc się sztuki walki, przede wszystkim trzeba uczyć się być dobrym człowiekiem".
Twórca yiquan w eseju "Korzyść z uprawiania sztuki walki" napisał: "Jeśli chodzi o samodoskonalenie, to zacząć należy od zasad charakteru, czterech cech zewnętrznych i ośmiu wymogów. Zasady charakteru to: szanować starszych, opiekować się młodszymi, mieć poczucie sprawiedliwości, dbać o innych, być mądrym i odważnym, być szczodrym, być solidnym, być konsekwentnym, być wytrwałym. Cztery cechy zewnętrzne to: wyprostowana głowa, prosty wzrok, dostojna postawa, spokojny głos. Osiem wymogów to: spokój, pokora, skromność, rozsądek, szacunek, uważność, świadomość, pokojowość".

Powrót do spisu treści


Mistrzowie taijiquanu

CHEN FAKE
Jaromir Śniegowski

Polskie Towarzystwo Rozwoju Chen Tai Ji Quan
chen@chen.org.pl

Chen Fake

Jednym z ostatnich mistrzów taijiquanu, którzy musieli walczyć w pojedynkach o uznanie swego stylu był słynny członek rodu Chen, Chen Fake (Chen Fako), który w pierwszej połowie XX w. stoczył w Pekinie wiele pojedynków ze słynnymi mistrzami. Nie słychać jednak o tym, by kogoś zabił, co mogło się zdarzyć w okresie, gdy w Chinach toczyła się bezlitosna wojna, a poszczególnymi prowincjami rządzili "panowie wojny"', u których sprawiedliwość można było kupić za czasem niewielką cenę.

Do tego okresu członkowie rodu Chen rzadko ruszali się ze swej wioski. Od kiedy jednak dziadek Fake, Chen Changxing zdecydował się uczyć ludzi spoza rodziny (m.in. Yang Luchana, założyciela stylu Yang), techniki taijiquanu przestały być rodową tajemnicą. Szerzyły je w Chinach, zwłaszcza w Pekinie, rodziny Yang, Wu, Hao, Sun itd. W końcu i potomkowie Chen Wangtinga, założyciela stylu, zdecydowali się rozpowszechnić swą sztukę, widocznie zdenerwowani konkurencją. Przebywający w Pekinie Chen Zhaopi, stojąc w obliczu wielkich mistrzów poszczególnych stylów, którzy na przełomie wieków ściągnęli do "Północnej Stolicy", w 1928 roku zaprasza spadkobiercę stylu, urodzonego w 1887 roku Chen Fake, który wsławił się już walką z uzbrojonymi, próbującymi go zabić ludźmi jednego z "panów wojny"(1), Han Fuji, (usiłował go zmusić do służby w swych oddziałach), czy wygraniem wielu turniejów i pojedynkami ze znacznie starszymi i bardziej doświadczonymi od siebie zawodnikami. Podobno od wczesnej młodości powtarzał długą, "starą" formę taiji 30 razy dziennie, dochodząc czasem i do 100 powtórzeń. Jego metodą wzmacniania nadgarstków było ćwiczenie z 4-metrowym drągiem o 15-centymetrowej średnicy.

Jednak najbardziej znane są jego wyczyny z okresu pobytu w Pekinie, gdzie na początku musiał w ostrych walkach udowodnić wartość swej sztuki. M.in. już w trakcie pierwszego starcia wyrzucił przez okno jednego z trzech słynnych braci Li, tzn. najstarszego - najsilniejszego z nich, ale też znanego z aroganckiego i brutalnego zachowania.

Po tym incydencie wielu ze słynnych mistrzów innych stylów zgłosiło się na naukę stylu Chen, m.in. Xu Yushen, słynny mistrz, organizator zawodów i ruchu sztuk walki czy znany ze swej sprawności aktor opery pekińskiej Yang Xiaolu, specjalizujący się w odtwarzaniu ról wojowników.

W tym okresie stosunki między ćwiczącymi sztuki walki znacznie się ucywilizowały, i mniej było nagłych, dzikich walk z zaskoczenia, jakie często rozgrywały się w Pekinie w początkach wieku; odznaczyli się w nich np. Yang Luchan i jego synowie. Stąd większość słynnych walk Chen Fake rozgrywała się w atmosferze przyjacielskiej, przy okazji zawodów czy dyskusji o sztukach walki. Na ogół jeden z uznanych mistrzów proponował drugiemu pojedynek, który przerywano, gdy tylko uwidoczniła się przewaga jednego z nich. Z reguły chodziło o wartość stylu, czy rozwiązanie jakiegoś technicznego czy metodycznego problemu. Biorący udział w tych walkach z kurtuazją zapraszali się nawzajem do wykonania jakiejś techniki, a później demonstrowali swą sprawność w poradzeniu sobie z takim problemem. Np. walka Chen Fake ze słynnym zapaśnikiem Shen Sanem. Mistrz taiji poprosił go o wykonanie chwytu za nadgarstki. Po chwili stania w bezruchu obaj roześmieli się i przerwali walkę. Shen San nie mógł bowiem ani wykorzystać ruchów mistrza, ani sam się poruszyć. Chen poprzestał na tym i nie wykonał żadnej techniki, za co partner w tej walce zrewanżował się cennym prezentem i publiczną pochwałą w obecności uczniów Chen Fake. Walka z mistrzem Bagua, potężnie zbudowanym (ok. 100 kg wagi) Li Jianhua zakończyła się natomiast, gdy po pierwszym jego ciosie Chen odrzucił go na ścianę tak mocno, że pospadały z niej zawieszone fotografie a farba ze ściany wbiła się głęboko w ubiór Li.

Jak więc widzimy, Chen Fake niejako łączy dawne i nowe czasy. Od zaciętych, nieregulaminowych walk o życie i prestiż we wcześniejszym okresie przechodzi do kurtuazyjnych pojedynków, będących częścią technicznych dyskusji w okresie kształtowania się w Chinach ruchu kuoshu(2). Co więcej, na starość, po utworzeniu ChRL Chen Fake do swej śmierci w 1957 r. współpracował z innym słynnym mistrzem, Hu Yaozhenem, przy zakładaniu pekińskiej organizacji sztuk walki, używającej nowego terminu - wushu(3). Tak więc w jednym życiorysie połączyły się dawne, półfeudalne jeszcze czasy z okresem tworzenia organizacji wushu w komunistycznych Chinach. Jak na mistrza sztuki walki to bardzo osobliwa droga, być może świadcząca o umiejętności elastycznego przystosowania się do rzeczywistości, co można nazwać specjalnością taijiquanu.

Artykuł ukazał się w magazynie "Kung Fu" nr 4(6)/'92

Przypisy:

1. Tzn. "war lords"; nazywano tak w Chinach generałów, którzy zgodnie ze starą chińską tradycją przechwycili władzę w zajętych przez siebie regionach; rządzili twardą ręką, dysponując życiem i majątkiem osób sobie podległych, co rodziło powszechne bezprawie.

2. czyli "sztuka narodowa"; nazwy tej używali członkowie ruchu, usiłującego zjednoczyć wszystkie style w jednej organizacji i wypracować jedna metodykę szkolenia i rozgrywania zawodów w okresie Republiki Chińskiej. Organizacja o tej nazwie działa do dziś na Taiwanie, a należy do niej np. Polska Federacja Choy Lee Fut. W ChRL utworzono konkurencyjną organizację, używającą nazwy wushu.

3. "sztuki wojennej".

Powrót do spisu treści


Mistrzowie taijiquanu

CHEN XIAOWANG
Andrzej Kalisz

yiquan@yiquan.com.pl
http://www.yiquan.com.pl

Chen Xiaowang

Chen Xiaowang uznawany jest przez wielu za najwybitniejszego obecnie mistrza z rodu Chen. Urodził się w październiku 1946 roku. Gdy tylko zaczął chodzić i dopiero uczył się mówić, naśladował już ćwiczenia taijiquan swego ojca (Chen Zhaoxu - najstarszy syn legendarnego Chen Fake), stryjów i wujów.

Gdy zaczął uczęszczać do szkoły, jednocześnie rozpoczął poważną naukę taijiquan pod kierunkiem swego ojca. Wykazywał się wielkimi zdolnościami i pracowitością, lecz po pewnym czasie praktyki ćwiczeń podstawowych, znudzony ich monotonią i nie widząc ich bezpośredniego odniesienia do walki utracił zapał. Słysząc opowieści starych ludzi z wioski o wyczynach swoich przodków (w tym żyjącego jeszcze dziadka Chen Fake) czuł ogromną dumę, nie mógł jednak pozbyć się całkowicie wątpliwości, co do praktycznej wartości taijiquan. Do zmiany nastawienia przyczyniło się kilka wydarzeń.

Pewnego razu był świadkiem, jak jego wątłej budowy ojciec pokonał atletycznie zbudowanego mężczyznę, posyłając go w dal i jednocześnie wysoko w górę, tak że gdy upadł na ziemię, długo nie mógł się podnieść.

Innym razem, około 11-12 letni Xiaowang jechał autobusem. Jeden z pasażerów zapytał go skąd pochodzi. Gdy odpowiedział, że z Chenjiagou, inni pasażerowie zainteresowali się ich rozmową. Zaczęły padać pytania. Czy uprawia taijiquan? Czy zna słynnego mistrza Chen Fake? Po odpowiedzi, że ćwiczy taijiquan, a Chen Fake to jego dziadek, wszyscy zaczęli traktować go z wielką rewerencją - jedni proponowali by usiadł obok nich, inni częstowali swym prowiantem. Mały Chen Xiaowang był bardzo poruszony. Miał okazję przekonać się jak słynny jest jego dziadek i jak wysoko ceniony jest styl Chen taijiquan. Od tego momentu uwierzył w wartość tego, czego się uczył i zaczął ćwiczyć z pełnym zaangażowaniem.

Trwało to do 1966 roku, gdy w Chinach rozpoczęła się rewolucja kulturalna. Zakazano uprawiania tradycyjnych sztuk walki. Chen Xiaowang nie mógł zrozumieć co złego kryć się może w ćwiczeniu taijiquan. Wiele nocy spędził bezsennie, rozmyślając na ten temat. W końcu doszedł do rozsądnego wniosku, że jednak nie ma w tym nic złego. Ponieważ jego ojciec już wtedy nie żył, uczył się w tajemnicy od Chen Zhaopi.

Poza zebraniami krytycznymi i innymi szalonymi akcjami politycznymi, które zabierały mnóstwo czasu, a w których musiał brać udział, by sam nie stać się obiektem ataków, pracował jeszcze ciężko w polu. Mimo to zawsze znajdował czas na trening. Później, by wygospodarować więcej czasu na ćwiczenie, zdecydował, że nauczy się stolarki i tym rzemiosłem będzie zarabiał na życie. Z pożyczonymi narzędziami i niewielkim kawałkiem drewna rozpoczął samodzielną naukę. Wkrótce osiągnął takie umiejętności, że nie mógł nadązyć z realizacją coraz większej ilości zamówień. Nie udało mu się wygospodarować więcej czasu niż miał pracując na roli, nie zaniedbał jednak ćwiczenia taijiquan.

Po śmierci Chen Zhaopi został uczniem stryja Chen Zhaokui i poznawał zmodyfikowaną wersję dajia, jakiej jego dziadek Chen Fake nauczał w Pekinie w ostatnich latach życia.

W 1974 roku zaczął pracować jako zaopatrzeniowiec w fabryce maszyn. Ciągłe wyjazdy wymuszające nieregularny tryb życia nie sprzyjały systematycznemu treningowi. Chen wykorzystywał jednak każdą wolną chwilę, by ćwiczyć. W tym czasie coraz więcej osób prosiło go o lekcje taijiquan. Xiaowang odkrył, że wielu wypadkach nie potrafi odpowiedzieć na pytania uczniów typu: dlaczego tak, a nie inaczej? Wiedział, że pewne ćwiczenia należy wykonywać w określony sposób, ale często nie wiedział dlaczego. To zmobilizowało go do intensywnych studiów nad teorią taijiquan.

Po okresie rewolucji kulturalnej sztuki walki ponownie zaczęły się w Chinach dynamicznie rozwijać. Chen Xiaowang przystąpił do popularyzowania stylu swej rodziny. W 1979 roku spotkał się z wielkim uznaniem na ogólnokrajowej konferencji poświęconej wushu, która odbyła się w Nanningu, w regionie autonomicznym Guangxi. Podobnie w maju 1980 roku w Taiyuanie, w prowincji Shanxi. W grudniu tego samego roku został instruktorem w Instytucie Wushu Prowincji Henan.

W następnych latach stał się postacią powszechnie znaną, pisano o nim w prasie, mówiono w telewizji, o jego umiejętnościach zaczęły krążyć legendy. Zaczęli do niego zjeżdżać adepci taijiquan nie tylko z całych Chin, ale z wielu krajów świata. Obecnie mieszka w Australii.

Opracowanie na podstawie: Li Cheng - "Quan xiang chuan qi", Beijing 1990.

Artykuł powyższy opublikowany został w magazynie "Kung Fu" 1/97

Powrót do spisu treści


Chen Taijiquan

WIELKI MISTRZ CHEN XIAOWANG W POLSCE
Jarosław Jodzis

jarek@chentaiji.pl
World Chen Taiji Asscociation - Poland

"Największym sekretem Taijiquan jest dokładna
znajomość zasad oraz wytrwały trening"
Mistrz Chen Xiaowang

III Wizyta Wielkiego Mistrza Stylu Chen Taijiquan

Stare chińskie powiedzenie kung-fu mówi: "nauczyciel się pojawia, kiedy uczeń jest gotowy". Ma to jak najbardziej odniesienie do ćwiczących Taijiquan w Polsce. Już po raz trzeci odwiedził Polskę jeden z największych współczesnych mistrzów Taijiquan, spadkobierca stylu Chen w 19-tym pokoleniu, Wielki Mistrz Chen Xiaowang. Jest on wnukiem słynnego mistrza Chen Fake, który na początku dwudziestego wieku fascynował swoimi umiejętnościami cały Pekin. Mistrz Chen Xiaowang praktykuje Taijiquan od blisko pięćdziesięciu lat. Po wyjeździe z Chin w latach 80-tych zamieszkał w Sydney w Australii. Widząc ogromne zainteresowanie sztuką Taiji w świecie Zachodu a jednocześnie powierzchowność nauczania, postanowił, że jeśli ludzie chcą się jej uczyć i ćwiczyć, to powinni robić to dobrze. Dlatego też od ponad dziesięciu lat podróżuje po całym świecie , przez co najmniej dziewięć miesięcy każdego roku i naucza rodzinnego stylu, przełamując tym samym tradycję nie przekazywania sekretów rodzinnego systemu poza granicami Chin. Jak twierdzi Mistrz, największym sekretem jest dokładna znajomość zasad oraz wytrwały trening. Chociaż wiele osób zna te zasady, takich którzy dobrze je rozumieją jest niewielu, a tych co dobrze je rozumieją i ciężko ćwiczą, jeszcze mniej. Jak mówi powiedzenie kung-fu: "trudno jest znaleźć dobrego nauczyciela, a dobrego ucznia jeszcze trudniej".

"Łyk wody ze źródła" - spotkanie z mistrzem

W dniach pomiędzy 17 a 23 kwietniem 2001 r., w ośrodku w Ryni nad Zalewem Zegrzyńskim, Mistrz Chen Xiaowang nauczał dwóch skomponowanych przez siebie form: 19 i 38-ruchowej formy stylu Chen Taijiquan. Zostały one skomponowane przez Mistrza na podstawie tradycyjnych form - tzw. lao jia - starej formy i xin jia - nowej formy. (Poprzednie seminarium, które odbyło się w 2000 roku, było poświęcone ćwiczeniom chan si gong - energii jedwabnego kokonu). Ćwiczymy 7 - 8 godzin dziennie, oprócz tego część osób wstaje wcześnie rano, wykorzystując czas przed śniadaniem na powtarzanie i doskonalenie poznanych ruchów. Wielu zostaje także na sali treningowej po kolacji i wykładach Mistrza do późnej nocy. I są to zarówno osoby mające po raz pierwszy kontakt z Nauczycielem, jak i uczniowie zaawansowani w poznawaniu systemu. Jeszcze raz przekonaliśmy się, że idea by organizować seminaria w miejscach odseparowanych od miasta sprawdza się znakomicie. Mistrz Chen Xiaowang zauważył, że w ten sposób przez kilka dni można opanować materiał, który normalnie wymaga dwukrotnie dłuższego czasu. Dodatkową pomocą są wieczorne wykłady Mistrza na temat teorii Taiji, porady i odpowiedzi na pytania dotyczące wątpliwości związanych z rozumieniem zasad przepływu energii wewnętrznej qi, postępami a raczej brakiem postępów w treningu oraz historią rodziny Chen oraz powstania tej fascynującej sztuki walki.

Podczas ostatniego wieczoru Mistrz dał wspaniały pokaz swoich wielkich umiejętności. Wykonał formę z mieczem oraz drugą formę laojia - paochui - czyli "wybuchowych pięści ". Pokaz spotkał się z żywiołową reakcją wszystkich uczniów - długą owacją na stojąco. Dynamika połączona z lekkością i miękkością ruchów, a jednocześnie niesamowita siła uderzeń, pokaz najwyższych umiejętności użycia siły fa jin, w namacalny sposób uświadomiła wszystkim, dlaczego mistrzowie Taiji z rodziny Chen byli niepokonanymi ekspertami sztuk walki.

Jeszcze jeden dzień

Nie, to nie koniec nauki, udało się namówić Mistrza by w dniu odlotu z Polski poświęcił nam jeszcze kilka godzin na naukę Tui Shou - ćwiczeń Pchających Dłoni. Uczymy się 1 i 2 - giej formy Tui Shou (jest ich sumie pięć). Również i w tych ćwiczeniach z partnerem bardzo ważne jest odczuwanie krążenia energii wewnętrznej qi, wewnętrznych przemian yin i yang, kontroli własnego centrum, zachowania równowagi oraz rozluźnienia.

Dopiero dokładne wskazówki Mistrza Chen Xiaowanga uprzytamniają nam, jak powierzchowna była nasza znajomość form Taiji i ćwiczeń Tui Shou (wielu spośród nas ćwiczyło przez kilka lat u innych nauczycieli) a także ile pracy jeszcze nas czeka. Co najważniejsze, możemy bez przeszkód korzystać ze wskazówek urzeczywistnionego mistrza, z doświadczeń jego blisko pięćdziesięcioletniego okresu treningu oraz setek lat doświaczeń gromadzonych w jego rodzinie, rodzinie twórców Taijiquan. Czy to nie wspaniałe?

Dla wszystkich stało się jasne, że nauka ruchów i form to zaledwie pierwszy krok na drodze do urzeczywistnienia zasad Taiji. Można powiedzieć, że Taiji rozumiemy na tyle , na ile czujemy to własnym ciałem, a ciało, żeby poczuć qi, musi "zaliczyć" odpowiednią ilość powtórzeń, i to powtórzeń wykonanych poprawnie w określonym czasie. Dopiero kiedy zaczynamy sobie to wszystko uświadamiać, jest to początek właściwego treningu, setek powtórzeń, wczuwania się w równowagę ciała i umysłu, w rozluźnienie. Odczuwanie ciała i nasza wrażliwość ciała będą stopniowo się zwiększały, aż do momentu, kiedy sami będziemy w stanie korygować coraz subtelniejsze błędy ustawienia pozycji. Przez pierwsze lata niezbędny jest stały kontakt z Nauczycielem, który będzie mógł korygować nasze błędy i zablokowania przepływu qi.

Pożegnanie... i nowe możliwości!

Mistrz obiecał, że będzie przyjeżdżał do Polski systematycznie każdego roku. Jest to dla wszystkich zainteresowanych treningiem Taijiquan niezwykła okazja do poznania czym tak naprawdę jest sztuka Taiji. Nie ma znaczenia jaki styl Taiji ćwiczyliśmy, czy też ćwiczymy, i tak wszystkie mają swoje źródło w stylu rodziny Chen. Zasady krążenia qi, harmonii pomiędzy yin a yang są takie same. Istotne jest tylko jak dobrze rozumiemy te zasady i jak potrafimy je realizować. Tego niemożna nauczyć się samodzielnie lub też z kaset wideo, ani też od kogoś, kto zna je powierzchownie.

23 kwietnia, po treningu Tui Shou i obiedzie, odwozimy Mistrza na lotnisko, skąd leci na seminaria do Holandii, potem Anglii, Słowenii, USA oraz krajów Ameryki Południowej. W lipcu zobaczymy się z naszym Nauczycielem jeszcze raz na letnim obozie treningowym w Rogli na Słowenii, w Polsce dopiero za rok. Natomiast z najlepszym uczniem Mistrza Chen Xiaowanga w Europie, Janem Silberstorfem spotykamy się już za niecałe dwa tygodnie w Krakowie (seminarium to odbyło się w dniach 1-3.05. - przyp. K.D.).

PS. (przyp. JJ & KD) W kilka tygodni po zakończeniu treningu w Ryni okazuje się, że w drugiej połowie września b.r. na blisko dwa tygodnie przybędzie do Polski syn Mistrza Xiaowanga, Chen Yingjun.

Przed nami dużo nauki a także dużo możliwości do czynienia postępów w rozumieniu Taiji.

"Nauczyciel się pojawia, kiedy uczeń jest gotowy".

(Spisane "na gorąco" po seminarium myśli i refleksje Jarka Jodzisa, opracował i opatrzył międzytytułami Konrad Dynarowicz)

Powrót do spisu treści


Chen Taijiquan

ROZMOWY Z MISTRZEM
Jarosław Jodzis

jarek@chentaiji.pl
World Chen Taiji Asscociation - Poland

Podczas wykładów Mistrza Chen Xiao Wanga zadawano mu wiele pytań. Będąc tłumaczem Mistrza na tych spotkaniach, wybrałem kilka pytań, na które odpowiedzi mogą być interesujące dla wszystkich praktykujących sztuki walki.

- Pyt. Co jest najważniejsze w treningu taiji, co trzeba robić by czynić postępy?

- Odp. Najważniejsze jest dobre rozumienie zasad krążenia energii Qi i zachowania harmonii Yin i Yang i oczywiście systematyczny trening. Wiele osób ćwiczy bardzo ciężko, jednak bez dokładnej znajomości tych zasad nie robią postępu, co gorsze często wydaje im się, że je znają i im dłużej ćwiczą tym bardziej oddalają się od celu, nie dając sobie możliwości skorygowania swoich błędów.
Jest też jeszcze coś, co jest niezbędne do robienia postępu w każdym treningu, coś bez czego nie przekroczymy bariery powierzchowności w naszej nauce. Jest to nasz zapał, zaangażowanie, ogień wewnątrz, który zmusza nas do szukania Mistrza, pokonywania przeszkód, mozolnego treningu, poświęcania czasu i pieniędzy dla osiągnięcia pożądanej wiedzy Tylko mając ten zapał mamy szansę osiągnąć mistrzostwo. Mistrz jest ważny, może pokazać nam drogę, ale musimy przejść ją samodzielnie. To dlatego spośród tysięcy ćwiczących prawdziwe mistrzostwo osiąga tylko kilku. Nie dlatego, że coś więcej dostali od Mistrza, tylko mieli większy zapał do pogłębiania swoich umiejętności.

- Pyt. Po co uczymy się sztuki walki, technik władania mieczem, czy szablą? Dziś nikt nie walczy taką bronią.

- Odp. Mistrz spojrzał na obrazy wiszące w sali i zapytał; a po co malarze malują obrazy, portrety, pejzaże, przecież rzeczy, które oni malują mamy w naturze, realne i prawdziwe? To jest sztuka, tak samo jak malowanie, czy granie muzyki, nie koniecznie musi być praktycznie użyteczna tak jak w dawnych czasach.
Innym aspektem tego jest to, że poprzez trening rozwijamy się, zachowujemy zdrowie przezwyciężamy nasze słabości, kształtujemy charakter. W głębszym wymiarze jest to sztuka walki z własnymi słabościami i ograniczeniami, a poznawane zasady krążenia energii i harmonii Yin i Yang przenoszą się na nasze codzienne życie, relacje z ludźmi, pracę itp.

- Pyt. Często słyszymy w czasie treningu taiji o błędzie podwójnego ciężaru. Co to jest podwójny ciężar?

- Odp. Błąd podwójnego ciężaru jest, można powiedzieć, kluczową sprawą w treningu taiji. Każdy błąd ustawienia czy napięcie ciała w konsekwencji prowadzi do tzw. błędu podwójnego ciężaru. Wiele osób uważa, że błąd ten związany jest z równomiernym obciążeniem obu nóg. To nie jest tak. Bardzo często błąd ten występuje gdy ciężar nie jest równo rozłożony i odwrotnie możemy nie popełniać go, stojąc na równo obciążonych nogach. Błąd ten nie zależy od tego jak rozkładamy ciężar ciała. Jest on związany z połączeniem pracy tan-tien i krążenia Qi. Jeżeli wyobrazimy sobie tan-tien jako sferyczną kule Yin-Yang, to jej ustawienie ściśle odpowiada poszczególnym fazom krążenia Qi, co z kolei wymusza odpowiedni ruch i ustawienie ciała. Gdy zachowujemy harmonię między Yin i Yang, tzn. przemiany Yin w Yang i odwrotnie w odpowiednim momencie ruchu, tak aby stale utrzymywać równowagę, centrum i możliwość zmiany położenia tan-tien, wówczas bez względu jak jest rozłożony ciężar ciała, błąd podwójnego ciężaru nie wystąpi. Gdy tylko oddzielimy nasz ruch od ruchu tan-tien i przerwiemy polączenie Qi poszczególnych części ciała z tan-tien, wówczas wystąpi tzw. podwójny ciężar. Nasze ciało nie porusza się jako całość, jako kula.

- Pyt. Czy Mistrz ma jakieś doświadczenia w tym jak organizować rozwój Chen taijiquan, jakie są pułapki, które będą prowadzić do podziałów i w konsekwencji przeszkadzać w rozwoju tej sztuki w Polsce?

- Odp. To jest poważna sprawa, nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od ludzi, którzy to organizują Wydaje mi się, że powinno być to otwarte, bez narzucania czegokolwiek. Pewne sprawy będą się same kształtować w miarę potrzeby.
Ważne jest żebyśmy byli ostrożni w naszych działaniach, nie walczyli ze sobą o pozycje. Naszym celem jest studiowanie zasad taiji. Powinniśmy być jak jedna rodzina i pomagać sobie nawzajem. Nie ma problemu, że w jednym mieście działa kilka grup. Jeśli współpracują ze sobą i szanują się nawzajem, będzie to korzystne dla wszystkich.
Może w przyszłości zorganizujemy coś w rodzaju egzaminów na określone pozycje dla osób pragnących zawodowo zajmować się nauczaniem taiji, które będą respektowane w całej naszej organizacji (World Chen Taiji Association). Póki co, pamiętajmy, że w formalnym ukłonie, gdy przykrywamy dłonią pięść, kciuk dłoni jest zgięty symbolizując, że nasze ego, chęć żeby być " numerem jeden" powinno być pohamowane.

Powrót do spisu treści


Chen Taijiquan

ZAPRASZAMY WSZYSTKICH CHĘTNYCH DO ĆWICZENIA Z WIELKIM MISTRZEM CHEN XIAOWANGIEM

Z Jarosławem Jodzisem, współorganizatorem przyjazdu do Polski spadkobiercy stylu Chen Taijiquan Wielkiego Mistrza Chen Xiaowanga w kwietniu 2001 roku, a także współzałożycielem WCTAP (World Chen Taiji Association Poland) rozmawiał Konrad Dynarowicz.

Konrad Dynarowicz: To już trzecia wizyta Wielkiego Mistrza Chen Xiaowanga w Polsce, jak to się zaczęło?

Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis: Mistrza Chen Xiaowanga poznałem w 1998 roku na seminarium w Hamburgu, potem jeszcze kilkakrotnie spotykaliśmy się na seminariach w Wiedniu, Brnie a także w Roglii na Słowenii na obozie treningowym. Do Polski po raz pierwszy Mistrz przyjechał w 1999 roku. Było to możliwe dzięki wyjątkowo szczęśliwemu zbiegowi okoliczności (nie ma zbiegów okoliczności, według mnie - przyp. K.D.). Tak się złożyło, że zaplanowane wcześniej seminarium w Wiedniu nie mogło dojść do skutku (Chen Si Hong, organizator przyjazdu Mistrza do Wiednia musiał wyjechać do Hong Kongu) a więc Mistrz miał wolny cały tydzień w kalendarzu. Chen Si Hong zaproponował abym w tym czasie zaprosił Mistrza Chen Xiaowanga do Polski. Dołączył do mnie sympatyczny Czech mówiący doskonale po chińsku i razem przekonaliśmy Mistrza do odwiedzenia Pragi a po Pradze odległej od niej o dwie godziny drogi Jeleniej Góry. Nie było to łatwe gdyż wiele ośrodków chciało go ściągnąć właśnie w tym czasie do siebie. Ale my byliśmy szybsi. I tak to się zaczęło. Potem za rok była wizyta w Warszawie i teraz jest po raz kolejny. Mam nadzieję, że na stałe weszliśmy do kalendarza podróży Mistrza.

K.D.: Jak wygląda obecnie sytuacja tradycyjnego stylu Chen Taijiquan w Polsce, jakie są perspektywy, plany na przyszłość?

J.J.: Obecnie we trójkę, tzn. Marek Baliński z Warszawy, Jaromir Śniegowski z Krakowa i ja, uzyskaliśmy od Mistrza zgodę na powołanie World Chen Taiji Association Poland związaną z WCTA (World Chen Taiji Association). Uzgodniliśmy, żeby uniknąć sporów ambicjonalnych, iż WCTAP będzie nieformalną organizacją zrzeszającą instruktorów prowadzadzących treningi tradycyjnego stylu Chen Taijiquan, którzy uzyskali na to aprobatę Mistrza. Wszelkie decyzje dotyczące seminariów, wizyt Nauczycieli i programów spotkań ustalamy wspólnie. Każdy z nas prowadzi własny ośrodek, gdzie ustala swoje własne zasady i pracy treningu.

W miarę rozwoju tej linii przekazu w Polsce, będzie powstawało coraz więcej grup i ośrodków. Zgodnie z sugestią Mistrza nie chcemy nikomu na drodze stawiać przeszkód, niech każdy kto chce ćwiczyć, ma taką możliwość, wszystkie drzwi będą szeroko otwarte. Każdy, kto poważniej zainteresuje się treningiem tradycyjnego stylu Chen Taijiquan, wcześniej czy później trafi do Mistrza. Planowane egzaminy dla osób zawodowo zajmujących się nauczaniem Chen Taijiquan, zapewnią rzetelny oraz właściwy przekaz wiedzy.

Obecnie nasze kontakty z WCTA wyglądają następująco: Mistrz Chen Xiaowang odwiedza Polskę każdego roku, utrzymujemy kontakty z Janem Silberstorffem z Niemiec (jednym z najbardziej zaawansowanych uczniów Mistrza), który prowadzi w Polsce bardzo ciekawe seminaria, w tym roku w drugiej połowie września ponownie przyjedzie do nas na dwa tygodnie syn Mistrza, Chen Yingjun, prowadzone są też rozmowy, aby w Polsce odbył się przyszłoroczny, międzynarodowy obóz Chen Taijiquan WCTA i ten projekt jest dość realny. Kontaktów i możliwości treningów u kompetentnych nauczycieli jest sporo, szczególnie jeśli dodamy do tego możliwości wyjazdu na seminaria w Niemczech, Czechach, czy Austrii, która jest też stosunkowo blisko.

K.D.: Ale to wszystko na pewno jest dość kosztowne?

J.J.: Seminaria w Polsce, czy Czechach są cenowo dostępne dla osób średnio zarabiających w naszym kraju, wyjazdy do Niemiec czy też Austrii są droższe, ale gdy chce się bardzo uczyć, można sobie poradzić. Zauważyłem, że kwestia ceny jest tak naprawdę rzeczą względną. Dla kogoś o niskich aspiracjach, każda suma wydaje się za duża, ktoś bardzo zainteresowany jest w stanie zdobyć nawet stosunkowo wysoką kwotę. Opłata za treningi jest taką naturalną barierą, która określa nasz poziom aspiracji, gdy nie jesteśmy w stanie jej pokonać, nie uda się nam pokonać i innych barier w czasie nauki. Dlatego jest ona konieczna nawet gdyby istniała możliwość ćwiczenia za darmo.

K.D.: Gdzie jeszcze w Polsce, oprócz miejsc, które wymieniłeś można ćwiczyć tradycyjny styl Chen Taijiquan w linii przekazu spadkobiercy stylu?

J.J.: Jak już wspomniałem, w Warszawie swoją grupę prowadzi Marek Baliński. Ja prowadzę zajęcia w Jeleniej Górze i we Wrocławiu, po wakacjach może wyklarują się grupy w Wałbrzychu i w Lubinie. Oprócz tego jest grupa w Gdyni (Jarek Koza) i w Łodzi (Iza Kochanowska). W Krakowie oprócz Jaromira Śniegowskiego, również Konrad Dynarowicz, a także Danka Czarska, od lat prowadzący zajęcia Taijiquan, zaczęli współpracę z Mistrzem Chen Xiaowangiem; w Kielcach (Robert Obara) i bodajże w Lublinie (Piotr Gęborys) też ćwiczy grupa osób z ... , ale nie jestem pewny, gdyż dość długo nie widziałem nikogo z nich na żadnym seminarium. Szczegółowe informacje o grupach i treningach będą pewnie już od końca czerwca na naszej stronie internetowej: www.chentaiji.pl

Zapraszamy wszystkie zainteresowane grupy ćwiczące Taiji w Polsce do współpracy, do kontaktu z Mistrzem Chen Xiaowangiem, gdyż jest to niebywała okazja do poznania czym tak naprawdę jest ta niezwykła sztuka.

K.D.: Dziękuję za rozmowę.

Powrót do spisu treści


Jaromir Śniegowski

Chen Taijiquan

CO WŁAŁŚCIWIE ROBISZ W TYCH ORGANIZACJACH?

Z Jaromirem Śniegowskim, prezesem Komitetu Założycielskiego Polskiego Towarzystwa Rozwoju Chen Tai Ji Quan i członkiem zarządu powstającego związku sportowego chińskich sztuk walki rozmawia Sławek Grzęda.

Pytanie: Co właściwie robisz w tych wszystkich organizacjach? Przecież tai-chi polega na tym, żeby ćwiczyć. Czy nie szkoda czasu na działalność organizacyjną?

Odpowiedź: Szkoda. To jednak idzie samo. Gdy zaczynałem treningi, chciałem tylko ćwiczyć. Nawet prowadzenie grup nie było dla mnie atrakcją. Jestem chyba jednym z niewielu ludzi, którzy szkołę prowadzą nie dla honoru i satysfakcji, lecz dlatego, bo w pojedynkę nie miałem szans na nauczenie się czegoś. Nie było nikogo, kto poprowadziłby zajęcia, więc ja musiałem. Potem brakowało kogoś, kto napisałby sensowny artykuł, obsłużył imprezę... W końcu znalazłem się tam, gdzie się znalazłem, ale nie żałuję. Mimo pracy organizacyjnej mogę poświęcać i tak znacznie więcej czasu na trening, niż osoby pracujące "poza branżą". Jestem przekonany, że na pewnym poziomie już tylko zawodowi instruktorzy mogą zapewnić rozwój swemu stylowi walki.

P: Dlaczego jednak organizacje są konieczne? Istnieją pojedyncze szkoły, ich instruktorzy najlepiej wiedzą, co potrzebne jest ich uczniom, a jeśli tego nie zapewnią, doprowadzą do rozpadu grup. Można by się obyć bez tych wszystkich związków.

O: Istnieją trzy zagadnienia, które należałoby rozwiązać, co jednak nie jest możliwe, jeśli brak organizacji, mogącej wywierać społeczny nacisk na władze - czy lokalne, czy państwowe - które nie mają zwyczaju liczyć się z niewielkimi grupami społecznymi, które nie są "opiniotwórcze".

Pierwsze - weryfikacja uprawnień do prowadzenia treningu określonej sztuki walki. W tej chwili treningi np. tai-chi może prowadzić legalnie dowolny absolwent AWF, który nigdy się nie zetknął z tą dziedziną, natomiast ktoś, kto poświęcił tej sztuce 20 lat - nie, chyba że zdobędzie uprawnienia instruktora rekreacji fizycznej czy papiery trenerskie, przyznawane przez komisje, które niewiele na ten temat wiedzą.

Drugie - organizacja zawodów sportowych, dla rozwoju adepta tai-chi co prawda nie tak ważnych, lecz o wielkim znaczeniu popularyzatorskim (jest wtedy widowisko i wydarzenie dnia dla dziennikarzy, zaś dla uczestników - przygoda i sposób na sprawdzenie się w sytuacji stresowej). Także i informacja i reklama, pozwalające na dotarcie z charakterystyczną dla stylu ofertą do wszystkich, którzy by tego potrzebowali, zależne są od powstania dużego i w miarę zdyscyplinowanego towarzystwa. Chyba nie przypuszasz, że "czwarta władza", czyli środki masowego przekazu na stałe będą współpracowały z grupą, która ma 20 czy 50 członków. Jeśli zwolenników jest tak mało, co będzie ze "wzrostem oglądalności"?

Trzecie - finanse. Sponsorów i ofiarodawców, od których zależy możliwość ćwiczenia wielu osób nie interesują na ogół małe grupy. Nie chodzi zresztą o bezpośrednie darowizny, na których nie sposób opierać całej działalności. W Stanach Zjednoczonych np. uprawianie rekreacji fizycznej sponsorowane jest przez firmy ubezpieczeniowe, którym silniejsi i zdrowsi klienci po prostu się opłacają. Na ogół objawia się to jako obniżenie składek ubezpieczeniowych, dzięki czemu - w sumie - uczestniczenie w treningach jest tańsze, a instruktorzy rekreacji mają więcej klientów. Ale np. gmina Los Angeles dopłaca bezpośrednio do zajęć tai-chi, mając wyliczone, o ile dzięki temu wyda mniej na opiekę społeczną. W naszych warunkach możliwe byłoby to dopiero po wprowadzeniu prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych, dzięki umowie dużej organizacji z firmą ubezpieczeniową - bowiem tylko takie stowarzyszenie może zagwarantować, że ktoś rzeczywiście uprawia sport, i to w sposób nie niebezpieczny.

P: Mamy tu więc parę zagadnień. Moim zdaniem wszystkie są jednak nieco kontrowersyjne. Proponowałbym więc, byśmy o tym nieco podyskutowali.

O: Chętnie. Mało kto zaprząta sobie głowę podobnymi sprawami. A to one zadecydują o przyszłości sztuk walki w naszym kraju.

P: Zacznijmy od ostatniego. Przyznam się, że żywię tu najmniej wątpliwości. Pieniądze na działanie, zwłaszcza w kraju tak ubogim jak nasz, w którym uczestnicy zajęć z trudem je czasem finansują...

O: Nie przesadzajmy. Nigdzie na świecie sztuk walki nie uprawiają bogacze. To nie polo czy golf, może zresztą na szczęście. Polacy rzeczywiście, z trudem pokrywają koszty szkoleń zagranicznych; poważnym jednak ograniczeniem jest przekonanie, że nauka i zdrowie należą się za darmo. Niedawno usłyszałem, jak zapytano pewnego potencjalnego instruktora: Powiedz, jak myślisz, kto będzie ci chciał płacić za uczenie umiejętności, za którą ty sam płacić nie zamierzasz? Z mojego 20-letniego doświadczenia wynika, że osoby, za które ktoś płaci (państwo, rodzice) chodzą nieregularnie, łatwo rezygnują i nie przykładają się do treningu. Jeśli uczestnictwo nie kosztowało nas wiele, odejście nie kosztuje nas również nic.

Wysiłek finansowy nie może być jednak zbyt wielki. Mało kto ćwiczyć będzie kosztem jedzenia czy butów, lub rezygnacji ze wszystkich innych zainteresowań. Stąd konieczność walki o to, by treningi nie były zbyt drogie. Mała jednak szansa by jakaś firma pomogła komuś, kto ma mało zwolenników i - tym samym - nie liczy się.

P: To właśnie budzi wątpliwości. Jaka jest szansa, by tak w końcu elitarna dziedzina zyskała popularność, gwarantującą poparcie dysponentów większych funduszy?

O: A jaką szansę ma ktoś, kto nie próbuje nic robić? Oczywiście, realny sponsoring możliwy będzie po zmianie ustaw o podatkach (odpisy!) i ubezpieczeniach, ale im więcej ludzi uświadomi sobie, że byłoby to w ich interesie, tym bardziej zmiany te są prawdopodobne. Im więcej jest członków różnych organizacji, które skorzystałyby na tym, tym większy nacisk na ustawodawców. Nie myślę, by np. wpływy zwolenników tai-chi były na tyle duże, żeby mogli przeprowadzić to samodzielnie. Ale razem z innymi szkołami walki, które również organizują dla większości swych członków rekreacyjne, bezpieczne treningi, możemy stanowić lobby, z którym politycy - lokalni i krajowi - będą musieli się liczyć. O ile będzie się nam chciało.

P: Stąd przystąpienie do organizacji ponadstylowej?

O: Zostałem zaproszony przez ludzi, którzy mnie znali i ufali, że moja działalność będzie miała sens. Ale przystąpiłem z przekonania, mając nadzieję, że w przyszłości taka wspólna praca przyniesie przemiany na lepsze. Nie tylko w tej dziedzinie, zresztą.

P: Mam rozumieć, że i pozostałe wymienione przez nas problemy można byłoby w ten sposób rozwiązać?

O: Tak. Wzajemne popieranie się szkół walki wobec władz, mediów i sponsorów uważam za konieczne, choć trudne. Od 20 lat działam w różnych gremiach i widzę, jak rozsadzane są przez konkurencję między wchodzącymi w jej skład stylami czy szkołami. Dlatego uważam, że tworząc organizację należy z góry narzucić jasne reguły, które nie dopuszczą do wzajemnego podgryzania się, podprowadzania sobie ludzi, załatwiania czegoś tylko dla siebie na boku. Jeśli nie wprowadzi się tego od razu, uczestnicy stowarzyszenia przystosowują się do sytuacji, a potem już nikomu nie zależy, by był porządek, bo każdy w jakiś sposób nauczył się korzystać z bałaganu i wzajemnej konkurencji. A potem organizacja się rozpada lub ogarnia ją paraliż, bo nikt nie chce pracować.

P: Nie jest to przypadkiem dyktatura? Próba utrzymania monopolu?

O: O dyktaturze czy monopolu możemy mówić tam, gdzie jest przymus. Przecież nikt nikogo nie zmusza, by należał do organizacji. W Polsce każdy może założyć swoją. Oczywiście, stowarzyszenie na ogół wynagradza i nieco uprzywilejowuje swych członków, gdyż z ich składek żyje i prowadzi działalność. Wymaganie od kogoś, kto płaci składki tych samych pieniędzy jeszcze raz nie jest uczciwe. Kto nie chce należeć, może założyć własne towarzystwo i uprzywilejować własnych członków. I oczywiście znaczyć mniej, niż jako uczestnik organizacjiwiększej, obejmującej całe środowisko.

P: Jeśli już mówimy o monopolu, to najłatwiej narazić się na taki zarzut, weryfikując prawo do prowadzenia treningów. Wielu zwolenników ma twierdzenie, że należy na to pozwolić każdemu, kto ma ochotę, a praktyka wcześniej czy później zweryfikuje jego umiejętności. Po co stopnie, uprawnienia...

O: Zweryfikuje, kosztem ludzi, uczących się u takich eksperymentatorów. Nie opowiadaj przy mnie takich rzeczy. Za długo już pracuję jako instruktor, działacz i dziennikarz. Widziałem przypadki dość haniebne, bo do uczenia ludzi ciągną często tacy, którym kierowanie i manipulowanie innymi ma zrekompensować klęski w innych dziedzinach i niskie poczucie wartości - albo bezmyślni entuzjaści, idący do przodu na zasadzie "jakoś to będzie". Do "Karate. Kung Fu" przyszedł raz list od ucznia szkoły podstawowej w małej miejscowości, w którym pytał on, jak przygotować się do zawodów fullkontaktowych, bo takie będą w jego szkole organizowane, a on wystąpi, tylko najpierw trzeba mu powiedzieć, co ma robić. Wolność nie wolność, lecz organizatora tej imprezy powinno się zamknąć.

P: Proponujesz, żeby eliminować takich metodami administracyjnymi?

O: Co przez to rozumiesz? Metody administracyjne stosują zwykle urzędnicy.

P: A kto powinien?

O: Umiejętności w tai-chi powinien weryfikować ktoś, kto się na tym zna, czyli uprawia je sam, wie gdzie zwrócić się z pytaniem, czy powoływanie się na mistrza lub zagraniczną organizację jest zasadne, w końcu też zna ludzi i wie, do czego są zdolni. Nie może być to rządowa komisja z partyjnego klucza. Ani też żadna prywatna osoba czy firma, która znika, gdy się coś nie powiedzie. Może to przeprowadzić tylko organizacja, która ma wielu członków, siedzibę, jest oficjalnie zarejestrowana - co oznacza, że np. nie naprodukuje nauczycieli za pieniądze, a potem się po prostu zwinie.

Co do metod - wystarczy przecież informacja, że szkoła i prowadzący ją instruktor należą do gremium, które gwarantuje, że jest on osobą zrównoważoną, fachową i uczącą się we właściwych miejscach od właściwych ludzi. Jeśli ktoś wtedy wybierze szkołę nielicencjonowaną, zrobi to na własne ryzyko. Ale informacja się ludziom należy. Niby na jak początkujący może wiedzieć, że wpadł w łapy hochsztaplera? Przecież nie ma jeszcze aparatu, by oceniać jego umiejętności.

P: Niech więc robią to same szkoły. Należy ustalić jakieś wspólne zasady i wymogi - jeśli będą się ich trzymać, stopnie czy uprawnienia mogą być wiążące.

O: No właśnie, jeśli będą się ich trzymać. Nie bardzo wiem, kto niby miałby to zagwarantować. Jeśli ustala się przepisy, których wykonania nikt nie pilnuje, prowokuje się ludzi, by je dla zysku łamali. To demoralizujące, bo szybko wszyscy zaczynają je lekceważyć. W wielu federacjach sztuk walki jest tak, że jeśli instruktor wraz ze swoimi zwolennikami przechodzi z innej, na zachętę szybko dostaje wyższy stopień (nie dadzą mu przecież pieniędzy, bo to on ma płacić). Skutek jest taki, że w niektórych środowiskach chwalenie się "danami" wywołuje mniej lub bardziej jawne uśmieszki. Oczywiście, niektóre organizacje cieszą się takim autorytetem, że przyznane przez nie stopnie naprawdę się liczą. Niemniej nie ma ciała, które regulowałoby przyznawanie stopni mistrzowskich, a więc "dan" "danowi" nierówny - posiadanie więc takiego stopnia, wystawionego wszystko jedno przez jaką szkołę nie będzie nigdy gwarancją umiejętności, uznawaną przez czynniki oficjalne.

W polskich warunkach zresztą, gdy niektóre szkoły działają jako prywatne firmy, niektóre jako stowarzyszenia, niektóre jako grupy przy państwowych lub samorządowych instytucjach, a inne jako nieformalne grupy prywatnych osób, przyznawanie przez wszystkie tych samych stopni byłoby fikcją. Stopień nadany przez prywatną osobę, która w każdej chwili może wyjechać w nieznane, lub przez prywatną firmę, której właściciel może zniknąć lub ogłosić upadłość, nie może być równy uprawnieniom, nadanym przez stowarzyszenie, którego statut i regulamin jest oficjalnie znany i zarejestrowany, siedziba powszechnie wiadoma, a kontrolujący zarząd liczni członkowie nie pójdą któregoś dnia w nieznane. I tak zresztą jest - rejestrując stowarzyszenie, państwo gwarantuje, że zasady jego działania zgodne są z prawem i zobowiązuje się do pewnego stopnia, że będzie jego regulaminy i statuty honorowało. W wypadku prywatnych osób i firm, państwowa kontrola dotyczy raczej finansów lub ewidentnego łamania prawa, i to post factum, a uczestnicy zajęć nie mają kontroli nad działalnością instruktora, który może kierować się dowolnie ustalanymi przez siebie zasadami i nikt nie może mieć do niego pretensji.

Z tych samych powodów prywatne osoby czy firmy nie mogą organizować Mistrzostw lub Pucharu kraju czy okręgu - zastrzeżone jest to dla stowarzyszeń kultury fizycznej i związków sportowych. Oczywiście, dowolna grupa ludzi może zebrać się i przeprowadzić między sobą rozgrywki, ale ranga i autorytet takich imprez są niewielkie.

P: To już chyba wszystkie problemy, które wymieniliśmy.

O: Tak, ale nie powiedzieliśmy jeszcze najważniejszego. Tylko duża grupa może przekonać społeczeństwo, że sztuki walki, także te wewnętrzne, są dla kraju niezbędne.

P: No tak, Polacy nie mają opinii ludzi specjalnie zdrowych, a choroby wynikające z niewłaściwej diety i niedoboru ruchu skracają życie i powodują, że chorzy na nie ludzie obciążają innych koniecznością zorganizowania dla nich opieki. A przecież sami się do tego stanu doprowadzili.

O: To chyba nie jest właściwy argument. Jakiś zawzięty konserwatysta od razu wypomniałby, że istnieje wiele innych metod treningowych, bardziej "naszych". Nie można uprawiać jakiejś porządnej, "katolickiej" dyscypliny, jak np. wymyślona przez protestantów piłka nożna czy pogańsko-greckie zapasy? Są one bardziej intensywne, więc efekt osiąga się szybciej i więcej czasu zostaje dla rodziny.

P: Nie rozumiem. Ty wysuwasz takie argumenty?

O: Wykazuję, że twoje są nietrafione. Rekreację można uprawiać na wiele różnych sposobów - siłą naszej dziedziny jest to, że jest bezkontuzyjna. Wszystkie formy "zewnętrznego" ruchu grożą kontuzjami i powodowanymi przez nie absencją w pracy lub nawet koniecznością jej przerwania. A każdego takiego człowieka trzeba leczyć i utrzymywać.

Drugi argument, moim zdaniem skuteczny, to to, że wszystkie poważne sztuki walki, także te wewnętrzne, służą w końcu do walki z bliźnim. Może to zabrzmi przesadnie, ale nie wygląda na to, by na świecie skończyły się wojny. Prawdopodobnie nie wybuchnie tu nic w najbliższym czasie, ale kiedyś przecież do niej dojdzie, nawet jeśli nie za naszego życia. Jesteśmy w specyficznym miejscu Europy. Jeśli coś służy do walki to my, mieszkańcy tego kraju, musimy mieć od tego ekspertów.

P: To już chyba pewna przesada. Tai-chi jako przysposobienie obronne? To chyba ostatnia sztuka walki, która by się do tego nadawała. Co ono może mieć wspólnego z "combatem" czy "rukopasznom bojem"?

O: Myślisz standardowo. Tymczasem za kilkadziesiąt lat zarówno wojna, jak i armia będą zupełnie inaczej wyglądały. Już w tej chwili armie państw rozwiniętych posługują się przede wszystkim wyrafinowanym sprzętem elektronicznym i tendencja ta z pewnością będzie narastała. Ludzie to przede wszystkim wysoko wykształcony i doświadczony personel, obsługujący takie urządzenia i równie wysoko wyszkolone oddziały specjalne. Jeśli kogoś szkoli się tak długo i za takie wielkie pieniądze, jak współczesnych ekspertów, to przecież nie można dopuścić do tego, by z powodu kontuzji musiał rezygnować ze służby po paru latach. Taki ktoś powinien pracować do 40. lub 50. Nie każdy jednak w tym wieku ma takie ścięgna, by wytrzymały trening dla komandosów. A ćwiczyć wojskowych przecież trzeba. Tylko ruch zapewni im rozładowanie stresów i zdrowie fizyczne. Typowi hakerzy, bladzi zombie może i świetnie poruszają się w wirtualnym świecie, ale tryb życia szkodzi ich psychice. Dać takiemu do rąk realną broń, zabijającą żywych ludzi? Taka osoba musi być zdrowa i zrównoważona, ale jej trening walki nie może nieść ze sobą ryzyka przedwczesnego wyeliminowania jej ze służby.

P: Daj spokój, przecież mistrzostwo w tej dziedzinie to całe lata, a wojsko potrzebuje szybkiego przygotowania ludzi do akcji; tak samo policja...

O: Nie, jeśli to będą długo szkoleni, cenni eksperci. Do obsługi broni przyszłej generacji potrzeba ludzi po wojskowych studiach, a przez 4-5 lat wiele się można nauczyć. Nie myślę jednak, by w armii trenowano Chen lub Yang, które rzeczywiście są skomplikowane. Ale nie uczy się w niej też klasycznego judo czy karate. Zwykle na potrzeby konkretnej służby tworzy się tzw. "combat" różnego typu, będący zbiorem najprostszych i najłatwiejszych w zastosowaniu technik, czasem też najbardziej morderczych (wojska specjalne) lub tylko obezwładniających (policja). Możliwe jest stworzenie takich systemów na bazie tai-chi, choć na pewno nie obejdzie się bez hsing-i, a zwłaszcza yiquanu, który wydaje się dobrym punktem wyjściowym.

P: Tworzysz taki system?

O: Przecież na razie nie ma takiej potrzeby. Tak na prawdę nie wiadomo, co będzie potrzebne za 15, 20 lat. Ale ekspertów trzeba mieć już teraz. Za późno będzie starać się o nich, gdy sytuacja zrobi się niebezpieczna. Wszyscy ci ludzie, uprawiając łagodną rekreację i poprawiając zdrowie, uczęszczając na zajęcia i płacąc składki umożliwiają także wyszkolenie przyszłych ekspertów. A do nich będzie należał obowiązek odpowiedzi na przyszłe, jeszcze nie do końca jasne, potrzeby.

P: A więc nie? Dlaczego o tym rozmawiamy?

O: Żeby uprzytomnić Czytelnikom, że gotowość na przyszłe wyzwania polega na tym, by nie odrzucać czegoś, co może się przydać. Jeśli coś może służyć do walki, to mieszkając w takim miejscu Europy, nie możemy z tego rezygnować.

A spokojni starsi państwo, uprawiający łagodne ćwiczenia dla własnego zdrowia więcej może robią dla kraju niż broniący tradycji konserwatyści. Czy zresztą nie do polskiej tradycji należy szybkie przejmowanie każdej wojskowej nowinki? To tu szybko przejęto z Węgier szable, lekką jazdę turecko-chorwacką, czeski obronny tabor, stosowany później na Ukrainie...

P: No tak, najbardziej typowy Polak mówił po łacinie, wyznawał wiarę narodzoną w dalekiej Palestynie, ubrany był w turecki kontusz na polskim żupanie, podgalał głowę jak Tatarzy i Kozacy, a przy boku miał głownię z Passawy oprawioną we Lwowie przez Ormianina na turecki sposób...

O: ...i właśnie to uważane było wszędzie za kwintesencję polskości. Bo nasza kultura potrafi wchłonąć wszystko i od razu uczynić to swoim. I nie należy jej z tego kastrować.

Powrót do spisu treści


Yang Taijiquan

STYL YANG TAIJIQUAN - ZAPOMNIANA SZTUKA WALKI
Konrad Dynarowicz

kdynarowicz@linart.pl

Od wielu lat z żalem zauważam, iż większość ludzi kojarzy sobie styl Yang Taijiquan jedynie jako aktywną formę medytacji i wspaniałe ćwiczenie dla ludzi w podeszłym wieku. Dlatego dość często zdarza się, że praktycy zewnętrznych stylów kung-fu (a czasem i wewnętrznych) nie znając ani historii ani też zasad oraz metod treningowych, niedoceniają i lekceważą Taiji. Niewielu tak naprawdę zdaje sobie sprawę, że system Yang Taijiquan powstał jako realny styl walki. Techniki kopnięć, uderzeń, rzutów oraz dźwigni są realną bronią, szczególnie jeśli zastosowania ruchów z formy są właściwie rozumiane i wykonywane. Nawiązując do moich doświadczeń i poszukiwań w praktyce Taijiquan chciałbym się podzielić kilkoma spostrzeżeniami.

1. Kilka uwag na temat historii stylu Yang.

Yang Lu Chan (Yang Fu Kuei) (1799-1864) - twórca stylu Yang Taijiquan przeszedł wyjątkowo trudną drogę, bowiem nie tylko uczył się stylu rodziny Chen w Chen Chia Kou, Honan, ale również uczestnicząc w realnych walkach, metodą prób i błędów tworzył swój własny system. Zarówno mistrz Yang jak i jego synowie [Yang Ban Hou (1837-1894) i Yang Jian Hou (1839-1917)] oraz wnuk Yang Shao Hou (1864-1930) stoczyli wiele zwycięskich pojedynków udowadniając tym samym w praktyce wartość stylu rodziny Yang. Kiedy Yang Lu Chan zaczął nauczać w rodzinnym mieście Yong Nien swoją sztukę walki nazywano "Mien Quan" czyli "Miękki Styl", nazywano także "Hua Quan" czyli "Styl Neutralizujący". Jeszcze wtedy nie nosiła nazwy Taijiquan. Dopiero kiedy Yang Lu Chan rozpoczął nauczać na cesarskim dworze i został ulubieńcem mandżurskich książąt, uczony imieniem Ong Tong He, będąc pod wrażeniem umiejętności mistrza uznał, że są one fizyczną manifestacją filozoficznej zasady Taiji. Ulubieńcem mandżurskich książąt został on dzięki pomocy Wu Ju Chinga (1800-?), urzędnika w Ministerstwie Sprawiedliwości. Był on starszym bratem Wu Yu Xianga (1812-1880) ucznia Yang Lu Chana a także założyciela Stylu Wu(Hao). Yang Ban Hou był w owym czasie trenerem sztuk walki w Zachodnim Garnizonie w Pekinie a Li Shi Jin we Wschodnim Garnizonie. Do gwardii cesarskej należał najlepszy uczeń Ban Hou i Lu Chana Quan Yu (1834-1904), którego syn Wu Jian Quan (1870-1942) był twórcą drugiego ze stylów Wu. W tym momencie chciałbym podkreślić, że choć styl Yang powstał ze stylu Chen, to pozostałe style Taiji wywodzą swoje korzenie w sposób bezpośredni lub pośredni ze stylu Yang.

2. Stan Sung.

Starzy mistrzowie posiedli swoją wspaniałą technikę walki dzięki rozwojowi podstawowych umiejętności Taiji. Prawdopodobnie właśnie dzięki temu istnieje duża różnica pomiędzy technikami wewnętrznymi a zewnętrznymi. Biorąc pod uwagę filozofię Taiji dotyczącą maksymalnej skuteczności, to w przypadku technik dźwigni i rzutów, obrona wymaga użycia jedynie minimalnej siły ze strony broniącego się. Koncecja ta zakłada "miękkie" wykonanie techniki a to wymaga opanowania umiejętności rozluźnienia - sung jin. Niestety istnieje wiele nieporozumień dotyczących tego terminu. Słowo "sung" tłumaczone nie do końca właściwie jako rozluźnienie, oznacza bycie nie tylko rozluźnionym (tyczy się to ciała fizycznego) ale jednocześnie dokładnie świadomym tego co się robi. Sung jest więc równowagą pomiędzy Yin a Yang, połączeniem miękkości i twardości. Oznacza to, że należy uwolnić się od sztywności ciała oraz uzyskać odczucie połączenia pomiędzy wszystkimi stawami. Oznacza także zbieranie siły a nie manifestowanie jej na zewnątrz. Dlatego też formy Taijiquan ćwiczy się (szczególnie na początku) w wolny i rozluźniony sposób. Jakakolwiek sztywność ciała uniemożliwia przeniesienie siły od stopy do dłoni. Prawdziwe rozluźnienie oznacza realną równowagę, pozbycie się złych nawyków i wykorzystanie siły całego ciała w stanie jedności ciała i umysłu.

3. Praktyka zhan zhuang

Dość często nie zdajemy sobie sprawy, że pierwsza postawa formy taijiquan pomaga przygotować ciało i umysł do ćwiczenia. Proszę zauważyć, iż jest ona jednocześnie pierwszą formą stojącej medytacji zhan zhuang - Wu Ji. W obu przypadkach jest to postawa a raczej ruch przygotowujący. Polega on na tym, że stoi się z rękami opuszczonymi wzdłuż boków ciała, stopy rozstawione są na szerokość barków, biodra rozluźnione a głowa podniesiona za koronę w kierunku nieba. I jeszcze jedna ważna uwaga, dół ciała powinien być "zakorzeniony". Jak już wcześniej wspomniałem jest to forma przygotowująca umysł i ciało przed ćwiczeniem poprzez stworzenie mocnego ducha wewnątrz a widokiem rozluźnienia i swobody zewnątrz. Dzięki więc praktyce zhan zhuang ulega rozwojowi energia wewnętrzna qi a w wymiarze fizycznym wzmacniane są ścięgna i mięśnie. Ćwiczenie stojącej medytacji jest podstawą do rozwoju jin gong - umiejętności energii (termin ten odnosi się do skoordynowanej energii ciała i umysłu). Dawniej praktykę tą trzymano w sekrecie, uważając za klucz do prawdziwego rozwoju wewnętrznej siły. Mistrzowie Taiji mówią, że "formy służą do przechowywania energii rozwijanej przez praktykę stania" oraz także, że "forma Taijiquan zawiera w sobie wszystko". Dlatego też ważne jest by ćwiczyć pojedyńcze techniki z formy. Dzięki temu można je poznać i opanować w mistrzowski sposób. Ten etap treningu koncentruje się na doskonaleniu i wzmacnianiu powiązania pomiędzy aspektami fizycznymi a mentalnymi. Potem należy rozwijać techniki opierające się na podstawowych umiejętnościach Taiji.

4. Podstawowe umiejętności Taijiquan.

Strategia walki w Taijiquan oparta jest na umiejętności adaptacji do sytuacji a to wymaga specyficznego rodzaju treningu: ćwiczenia wrażliwości (jest to umiejętność ting jin - słuchania przeciwnika) by móc reagować spontanicznie na działanie przeciwnika. Poprzez to można zmienić kierunek działania siły przeciwnika (jest to umiejętność hua jin). Czy oznacza to użycie obszernych ruchów - nie, wprost przeciwnie. Wykorzystując hua jin możemy wykorzystać następną umiejętność - nan jin - "neutralizującej energii", której zasadę określa "Klasyka Taiji" słowami "przylegaj i nie pozwól przeciwnikowi uciec zanim do końca nie wykonasz techniki". Dzięki temu możemy wykorzystać ostatnią umiejętność fa jin - "uwolnienie energii". Dzięki fa jin siła uderzenia pozostaje ukryta do ostatniego momentu. Wynika to z faktu, że jeśli pokaże się całą swoją siłę na początku ruchu przeciwnik będzie mógł łatwo zobaczyć gdzie podąża uderzenie. W związku z tym, że taktyka Taiji oparta jest o techniki stosowane na bliski czy też średni dystans, w tym stylu używa się licznych sposobów jednoczesnego ataku i obrony, wymaga to wysokiego poziomu umiejętności, możliwego do osiągnięcia dzięki doprowadzeniu do mistrzostwa umiejętności: ting, hua, nan i fa.

5.Trening siły.

Równie ważnym aspektem treningu Taiji prócz stanu sung jest trening siły. Niestety dla wielu praktyków Taiji słowo siła jest słowem wstydliwie pomijanym. Wynika to z braku zrozumienia podstaw systemu. W Taiji w odróżnieniu od zewnętrznych systemów stosujemy innny rodzaj siły, siłę całego ciała. Trening siły dotyczy również rozwoju mocnych ścięgien oraz mocnego zakorzenienia. Aby zrozumieć w jaki sposób rozwijana jest siła w Taijiquan należy powiedzieć o zasadzie "ruchu całego ciała". Jak można przeczytać w "Klasyce Taiji" : "jeśli jedna część ciała się porusza, porusza się całe ciało". Jest to również jeden z powodów dlaczego Taiji ćwiczy się w wolnym tempie. W ruch ten zaangażowany jest układ mięśniowy i kostny. Kiedy wszystkie mięśnie działają razem nazywamy to ruchem zdecentralizowanym. Ważne jest w nim rozluźnienie, dlatego, że jakakolwiek sztywność ciała nie pozwoli na przeniesienie siły od stopy do dłoni. Dopiero później ćwiczy się ruchy z pełną szybkością by rozwinąć eksplodującą siłę - fa jin.

6. Taijiquan - sztuka walki.

W "Klasyce Taiji" można przeczytać o "pokonaniu siły tysiąca funtów siłą czterech uncji" a także o tym, że "istnieje wiele różnych szkół walki, chociaż ich formy i style różnią się, nie wychodzą one nigdy poza stosowanie przewagi siły wobec słabości, szybkości przeciw powolności". Jeśli osiągnie się wysoki poziom w Taijiquan można zarówno neutralizować atak przeciwnika niezależnie od jego siły (nawet jego nie widząc) jak i odrzucać go uwalniając siłę, dzięki posiadaniu umiejętności twardości i rozluźnienia. I właśnie te umiejętności posiedli byli członkowie rodziny Yang w odpowiednim stopniu i doskonałości. Chciałbym abyście sobie w tym momencie przypomnieli opowieści na temat umiejętności walki mistrzów z tej linii przekazu. Wyzwania z jakimi spotykali się Yangowie miały naprawdę formę niespodziewanych ataków na ulicy. Jako klasyczny przykład przedstawiana jest historia Yang Shao Hou, który został tuż przed atakiem oślepiony wapnem przez przeciwnika. Mimo, iż był oślepiony, Yang odparł atak i rzucił przeciwnika na ziemię. Dlatego też Taiji rodziny Yang rozwijało się w specyficzny sposób - nastąpiło powstanie całkowicie spontanicznej metody rozstrzygania walki w ciągu kilku sekund. Choć dzisiaj wiele z tych historii uważanych jest za legendy, to pamiętajmy, że w wieku dziewiętnastym szkołę Taijiquan rodziny Yang nazywano "najskuteczniejszym stylem walki" i działo się tak nie bez powodu. Pamiętając o tym być może uda się nam choć w części zrozumieć i docenić styl Yang Taijiquan.

Powrót do spisu treści


Taijiquan

NIEZNANE FAKTY Z HISTORII TAIJIQUAN
Konrad Dynarowicz

kdynarowicz@linart.pl

Celem poniższego artykułu nie jest prezentowanie szczegółowej historii Taijiquan, chciałbym natomiast zwrócić uwagę czytelników na niektóre nieznane postacie i fakty związane w jakikolwiek sposób z procesem powstawania Taiji.

Pytanie o moment powstania tego systemu wywołuje od wielu lat olbrzymie kontrowersje. Jak wszyscy wiedzą za mitycznego twórcę powszechnie uważa się taoistycznego mnicha Chang San Fenga. Natomiast jeśli weźmiemy pod uwagę formy wraz z ich specyficznymi ruchami a także konkretne nazwiska wtedy można byłoby stwierdzić, że Taijiquan bierze swój początek od "Nowej książki opisującej efektywne techniki" (Ji Xiao Xin Shu) generała Ji Ji Guanga (1528-1587), z której generał Chen Wang Ting (1597- 1664) pochodzący z Chenjiagou zaadaptował dwadzieściadziewięć z trzydziestu dwóch ruchów do sztuki walki uprawianej przez rodzinę Chen. Styl rodziny Chen najpierw nosił nazwę "Wystrzałowy Boks" (Pao Chui) wywodząc się bezpośrednio Wystrzałowego Boksu Shaolin (Pao Quan), stylu Sung Tai Zu Chang Quan oraz Czerwonych Pięści Shaolin (Hong Quan). W ciągu następnych pokoleń ulegał daleko idącym przemianom. Styl Chen był przekazywany tylko w obrębie rodziny i dopiero Chen Chan Xing (1771-1853) przekazał swoją sztukę walki Yang Lu Chanowi (1799-1864) z hrabstwa Yong Nien, który był twórcą stylu Yang. Yang przekazał umiejętności synowi Ban Hou (1837-1892) a ten Quan Yu (1834-1902) i jego synowi Wu Jian Quan (1870-1942). Wu Yu Xiang (1812-1880), który uczył się się u Yang Lu Chana i Chen Ching Pinga przekazał swój styl swojemu siostrzeńcowi Li I Yu (1832-1892). Li przekazał go Hao Wei Chenowi (1849-1920), a ten uczył Sun Lu Tanga (1861-1933), późniejszego twórcę stylu Sun Taiji, mistrza stylów Bagua i Xing Yi.

Jeśli natomiast skupimy się na teorii wewnętrznego treningu i strategii miękkiego stylu wtedy należy wspomnieć o pismach Huang Tsung Hsi (1610-1695) oraz jego syna Huang Bai Jia. W "Epitafium dla Wang Cheng Nana" ("Wang Cheng Nan Mu Chi Ming") opisywał system samoobrony "różny od stylów Shaolinu". Jego syn, Huang Bai Jia wywodził przekaz od Wang Lai Hsien (Wang Cheng Nan). W "Metodach wewnętrznej szkoły" ("Nei Jia Quan Fa") pisał, podobnie jak jego ojciec o taoistycznej zasadzie "stałości górującej nad ruchem". Wspominał również o linii przekazu wywodzącej się od Chang San Fenga. Następnym dokumentem mówiącym o teorii miękkiego stylu była książka twórcy rodzinnego stylu Chang, Chang Nai Chou. Choć ruchy tego stylu różniły się od znanych form Taiji, to kładziono w nim nacisk na wolny ruch, wzmacnianie i przepływ qi. Nasuwa to korelacje z Klasyką Taiji i sugeruje być może zagubione powiązania. Teksty identyczne do niektórych części książki Changa można znaleźć w manuskryptach takich stylów jak Meihuaquan ("Styl Kwiatu Śliwy") czy też Xinyi Liuhe Quan (muzułmańskiej odmiany Xingyi Quan).

"Klasyka Taiji" pojawiła się ona w połowie dziewiętnastego wieku kiedy to chińscy intelektualiści zaczęli na poważnie uczyć się, studiować i pisać na temat wewnętrznych systemów. Pisząc "Klasyka Taiji" mam na myśli klasykę związaną ze stylami stworzonymi bezpośrednio przez Yang Lu Chana, Wu Yu Xianga oraz Wu Jian Quana. Nie ma ona bezpośredniego związku z manuskryptami będącymi w posiadaniu rodziny Chen (manuskrypty te miały związek z pismami Chang Nai Chou). Kiedy pojawiły się teksty teoretyczne "Klasyki Taiji" stało się to możliwe dzięki wysiłkom Wu Yu Xianga i Li I Yu. Li I Yu był twórcą pism na temat Taiji, jak również rzecznikiem Wu i jego wydawcą. Li I Yu przypisał je nie wiosce Chenów ale przypadkowo znalezionemu w składzie solnym w hrabstwie Wu Yang manuskryptowi autorstwa mistrza Wang Tsung Yue. Należy zauważyć, że Li był prawdopodobnie perwszym intelektualistą, który pisał na temat energii qi i sztuk walki w odniesieniu do wewnętrznej taoistycznej jogi Nei Dan, używając taoistycznych terminów alchemicznych.

Genezy wewnętrznych sztuk walki w kształcie, który obecnie znamy należy szukać w w drugiej połowie dziewiętnastego wieku kiedy sztukami walki zanteresowali się intelektualiści. Nie wszyscy wiedzą, że do tego momentu ćwiczących sztuki walki i elity intelektualne w wielu przypadkach rozdzielała przepaść klasowa, bowiem artyści sztuk walki byli często zwykłymi chłopami. XIX wiek był w Chinach okresem wielkich niepokojów, wojen i powstań. Rząd i policja były skorumpowane. Tajne stowarzyszenia tworzyły grupy oporu i pobierały opłaty od właścieli ziemskich.W związku z tymi faktami wydaje mi się słuszna diagnoza amerykańskiego historyka zajmującego się sztukami walki- profesora Douglasa Wile'a. W swojej książce "Lost Tai-Chi Classics from the Late Ching Dynasty" (State University of New York Press, Albany 1996) pisze co następuje - "... zainteresowanie się (niektórych) rodzin sztukami walki było powiązane w czasie z praktyczną potrzebą osobistej obrony oraz koniecznością rozwijania umiejętności walki w celu treningu lokalnej milicji...". Sadzę, że można się w tym miejscu pokusić o stwierdzenie, że działanie intelektualistów polegające na rozwoju stylów wewnętrznych było po części próbą odnowy ducha narodu chińskiego a także chęcią zmocnienia wewnętrznego jak i sposobem psychologicznej obrony (poprzez zwrócenie się do wewnątrz) przed zachodnim imperializmem. Osiągnięcie wewnętrznego Tao miało prowadzić do pokonania przeciwnika przez wewnętrzną stałość.Intelektualiści chcieli posiąść umiejętności samoobrony ale również by być dumnymi ze swojego narodowego dziedzictwa co znalazło swój oddźwięk w Powstaniu Bokserów (1901).

Wszystko o czym piszę miało miejsce wcześniej niż powstanie Republiki Chińskiej w 1911 roku. Niektórzy mogliby powiedzieć, że było to "dawno, dawno temu w Chinach" a zapomina się o wartym podkreślenia fakcie, że Yang Lu Chan i bracia Wu (Wu Yu Xiang, Wu Cheng Ching i Wu Yu Jing) żyli w czasach w których w Europie żyli Darwin i Marks, natomiast bracia Li byli pokoleniem współczesnym Einsteinowi, Freudowi i Ghandiemu. Dlatego też ma rację Douglas Wile kiedy proponuje by "...okres ewolucji sztuki i teorii Taijiquan nie umieszczać w splocie dużych społecznych i historycznych wydarzeń ale niejako w odpowiedzi na nie ...".

Nie wszyscy wiedzą o tym, że pierwszym, który napisał o wewnętrznych stylach kung fu i połączył Bagua, Xing Yi oraz Taiji w jedną rodzinę był Sun Lu Tang. W latach dwudziestych XX wieku opublikował wiele książek na temat tych stylów. Głównym ich tematem była przemiana wewnętrznej energii qi. Pisma Suna odzwierciedlały wzajemne wpływy jogi taoistycznej, która istniała przez blisko już tysiąc lat oraz sztuk walki. Było to połączenie procesu rozwoju energii wewnętrznej z rozwojem fizycznym.W poszukiwaniu doskonałości zaadaptowano idee wcześniej obce sztukom walki, tzn. zasady taoistycznego oddychania i tradycyjnej chińskiej medycyny. Taoistyczny termin "niedziałanie" oznacza również i miękkość. Miękkośc miała i ma nadal negatywny odbiór jeśli chodzi o samoobronę. Taki człowiek postrzegany jest jako niezdolny do obrony siebie i innych. Wewnętrzne systemy uczą subtelnego użycia siły całego ciała i zaawansowanej mechaniki ruchu. Oznacza to, że patrząc z zewnątrz można zaobserwować tylko rozluźniony ruch.

Podsumowując chciałbym zauważyć, że śledząc historię Taijiquan na poziomie historycznej ciągłości dat i powiązań mistrz-uczeń można zauważyć brak tej ciągłości w wielu momentach. Natomiast jeśli chodzi o teorię i zasady można zauważyć ciągłość wyjątkową intelektualną. Zgadzam się z Douglasem Wile który zauważa, że " ...nie jest konieczne zachowanie ciągłości mistrz-uczeń, jeśli założymy, że teoria miękkiego stylu była ciągle obecna obecna w kulturze chińskiej i dostępna dla każdej sztuki walki..."

Artykuł ukazał się w czasopiśmie "Samuraj" nr 6(32)00 i 1(33)01.

Powrót do spisu treści


Taijiquan

NAUCZYCIELE TAI CHI CHUAN W CHINACH
Faber Christoph

GasshoFaber@aol.com

Z pewnością każdego odwiedzającego internetowy magazyn Pana Tomasza Grycana zainteresował artykuł "Trening w Chinach - Pułapki i Fakty" autorstwa Pana Tomasza Twardowskiego, który ukazał się w numerze 17 (kwiecień 2001). Dla jednych był on z pewnością potwierdzeniem faktów, dla innych natomiast przysłowiowym kubłem zimnej wody na głowę. No i bardzo dobrze!

Bardzo dobrze szczególnie dla tych osób, które wybierają się do Chin, by tam trenować, a które miały do tej pory "troszeczkę" inne wyobrażenia na ten temat. No, niestety trzeba być bardzo ostrożnym, szczególnie przy doborze nauczyciela, gdyż jak wiadomo, nie wszystko złoto, co się świeci.

Ponieważ przed paroma dniami otrzymałem najnowsze (z tego roku - to bardzo ważne!) wydanie niemieckiego leksykonu sztuk walki, pomyślałem, że dla wielu z tych, którzy zamierzają w Chinach uczyć się Tai Chi Chuan, pewna pomocą okazać się może lista, którą znalazłem w wyżej wspomnianym leksykonie.

Jest to lista najbardziej liczących się aktualnie nauczycieli Tai Chi Chuan w Chinach. Pewnym mankamentem jest tu to, że przy nazwiskach nie podano stylów, w jakich ci nauczyciele nauczają. Myślę jednak, że jeżeli ktoś wybrał już sobie nauczyciela, pod okiem którego zamierza trenować, to przynajmniej będzie miał możliwość sprawdzenia, czy figuruje on na tej liście.

Ważniejsi (aktualnie) nauczyciele Tai Chi Chuan w Chinach:

Beijing Tianjin Hebei Shanxi Neimenggu
Wu Bin
Zhuang Hei (W)
Li De Yin
Li Shi Xin
Li Bing Ci
Feng Zhi Qiang
Sun JIan Yun (W)
Li Lian Jie
Liu Wan Fu
Li Wen Zhen
Li Shi Lian
 
 
Di Jin Sheng
Liu Shu Lai
Liu Hong Yan
Chen Feng Ji
Guo Rui
Xiang
Yuan Wen Qing
Peng Lin Tai
Zhang Xi Gai
Chn Sheng Fu
 
Wu Bing Xiao
Wang Ya Fei
 
 
 
Liaoning Jiling Heilongjiang Shanghai Jiansu
Xu Qi Chang
Lie You Zhen
 
 
Zhao Lin Yan
Han Ming Nan
Kang Shao Yuan
 
Zhang Ji Xiu
Li Wen Bin
 
 
Fu Zhong Wen
Cu Rong Xiang
Li Fu Mei (W)
Shao Shan Kang
Ma Yue Liang
Qian Yuan Ze
Wang Jin Bao
Feng Gui Zhou
Fei Yu Xia
Zhenjiang Anhui Fujian Jianxi Shang Do Ng
Peng Liang Mang
Chen Bang Di
Wang Chang Kai
Xu Shu Zhen
Guo Xing Je
Yang Ren Tao
Hong Zheng Fu
Zheng Nei Liang
Gao Jia Min
Chen Si Tan
Liu Xue Shi
Chen Chun Ming
Xu Jin Min
Zhu Yong Fu
Niu Huai Le
Gao Huan Bo
Wang Shen Yi
Henan Hubei Hunan Guangdong Guangxi
Gu You Yi
Bo Wen DE
Ma Chun Xi
Wang Er Ping
Liang Yi Quan
Chen Zheng Le
Yuan Lin Lin
Wang Bing Sheng
Zhuang Han Sheng
Guo Quan Xao
Li De Zhi
Qin Ke Geo
Qu Han Quan
Cixe Chang Mian
Darg De Qian
He Qiang Liang
Liang Yan Xue
Huang Jian Gang
Zhao Yu Cang
Sichuan Guizhou Yunnan Shaanxi Gansu
Zhao Zi Qiu
Deng Chang Li
Wang Ping
Liu Tai Fu
Li Yi Li
Hong Zhi Ping
He Fu Sheng
Su Zi Fang
Ma Xu Da
Zhao Cheng Jun
Xu Yu Chen
Zhang Tang
Ma Zheng Bang
Hao Xie Ban
Li Shu Hong
Zhang Hong M
Minxia Qinghai Xinjiang  
Jiang Hong Yan
Li Xiao Ping
Yi Gao Fu Fang Ru JI
 
Beijing
(szkoły sportowe)
Shanghai
(szkoły sportowe)
Xian
(szkoły sportowe)
Chengdu
(szkoły sportowe)
Shengyang
(szkoły sportowe)
Zhang Wen Guang
Men Hui Feng
Wang Shi Ying
Zhu Rui Qi
Ma Wie Jun
Zhuang Guan De
Cai Long Yan
Wang Pei Kun
Qiu Pei Xiang
Guo Zhi Yu
Bei Hong Shen
Wen Shu Tian
Xi Yen Tai
Chang Xuan Hai
Peng Yeng
Mu Xiu Jie
Qianwei
(Towarzystwo Wushu)
 
  Chinska Komisja Sportowa
Han Zhi Cheng Wu Jiang Ping
Li Tian Ji
Zhang Shan
Zhang Yu Ping
Xia Bo Hua
Mao Bo Hao

Oryginalny tytuł leksykonu w którym została zamieszczona powyższa lista: "Das Lexikon der Kampfkünste"- Werner Lind (Sportverlag Berlin 2001)

Powrót do spisu treści


SHAOLIN KUNG FU MNICHA SHI YAN ZI
Sławomir Pawłowski

luohan@poczta.wp.pl
Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu

Shi Yan Zi

Mistrz mnich Shi Yan Zi.

Wprowadzenie

Mistrz mnich Shi Yan Zi reprezentuje 34- tą generację walczących mnichów świątyni Shaolin. Jest uczniem samego przeora Fan Zhang - Shi fu Shi Yong Xin. "Szerzenie kultury Shaolin" w Europie było ich wspólnym planem. Mistrz Shi Yan Zi przygotowywał się do jego realizacji przez kilka lat. W 1998 roku przybył do Londynu, a od stycznia 2001 roku działa już tam instytucja o nazwie "Shaolin Temple U.K", rezydująca we własnym, niezależnym obiekcie. Również od początku tego roku Mistrz Shi Yan Zi wspomagany jest w swej pracy przez swego klasztornego brata mnicha Shi Yan Lei. Zajęcia w "Shaolin Temple U.K." odbywają się sześć razy w tygodniu, dwa razy dziennie, co łącznie daje wymiar około trzydziestu godzin treningów tygodniowo. Zgodnie z aktualnym programem zajęć, nauczane i praktykowane są tam następujące dziedziny:

Atmosfera zajęć jest unikalna, gdyż buddyjscy mnisi w naturalny sposób zachowują się inaczej, niż osoby świeckie. Jest to zapewne efektem ich wieloletniej praktyki. Sposób bycia mnichów działa tonująco na otoczenie. Od swoich uczniów w czasie zajęć wymagają maksymalnego zaangażowania i ciągłej koncentracji. Znajdują jednak również czas na nie pozbawione humoru słowne nauki i wskazówki, często popierane barwnymi opowieściami prosto w wnętrza otoczonego murami klasztoru Shaolin. Dla zobrazowania, pozwalam sobie przytoczyć dwie z nich:

  1. "Nie rozgłaszajcie zbytnio, że ćwiczycie kung fu, gdyż może to prowokować innych do sprawdzania waszych umiejętności i wpędzić was w kłopoty. Nawet sami mnisi nie wiedzą o sobie nawzajem wszystkiego. Przez kilkanaście lat mojego pobytu w klasztorze nie podejrzewałem o ćwiczenie kung fu np. szefa klasztornej kuchni. To bardzo miły człowiek, który w oczach młodych mnichów nie wyglądał na praktyka sztuki walki. Tymczasem, już po moim przyjeździe do Londynu, dowiedziałem się, że ów mężczyzna od wielu lat intensywnie ćwiczy. Informacja ta dotarła do mnie przypadkiem, za sprawą mojego klasztornego brata, który przyjechał tutaj na kilka dni, jako członek grupy pokazowej. Trochę w to nie dowierzałem, więc gdy przyjechałem do Shaolin, postanowiłem przekonać się o tym osobiście. Szef kuchni zgodził się udać ze mną w ustronne miejsce, gdzie zaprezentował mi kung fu na dobrym poziomie, w dodatku styl, którego sam nie znam".
  2. Tłumacząc uczniom zasady właściwego zakorzeniania stóp, Mistrz Shi Yan Zi powiedział kiedyś:
    "Starajcie się chwytać podłoże stopami. W Shaolin są mnisi, którzy specjalizują się w chwytaniu podłoża stopami. Z czasem robią to tak skutecznie, że każdy z nich może stawić opór kilku dorosłym mężczyznom nie ruszając się z miejsca i nie tracąc równowagi"!.
    Po chwili milczenia Mistrz dodał z uśmiechem: "Na mnie jednak tego nie próbujcie, ja jestem dobry jedynie w walce."

Pomimo napiętego rozkładu zajęć Mistrz Shi Yan Zi zgodził się na udzielenie wywiadu dla polskich miłośników kung fu, a także zaproponował pewien rodzaj współpracy z Magazynem.

Grzegorz Lipski

Wywiad z Mistrzem Shi Yan Zi

Pyt.1: Jakie Shaolińskie style Mistrz praktykuje?

Shi Yan Zi: Zasadniczo, całe "Shaolin Kung Fu" to jeden shaoliński styl. W jego ramach praktykuję 72 specjalne ćwiczenia Qigong, walkę "San Shou" oraz niektóre shaolińskie formy.

Pyt 2: Co Mistrz sądzi o nastawieniu europejskich studentów do treningu kung fu?

Shi Yan Zi: Myślę, że wielu z nich mylnie interpretuje dostępną im wiedzę na temat kung fu. Są oni głównie zainteresowani praktyką konkretnych styli, z jednoczesnym pominięciem treningów podstaw. Wolą oni raczej ćwiczyć ruchy, niż pracować nad wydolnością i elastycznością ciała. Kolejnym problemem jest ich chęć ćwiczenia jak największej liczby różnych stylów. Wielu praktyków uważa, że większa liczba praktykowanych systemów przyniesie im wyższe umiejętności. To błąd! Nie ma na to czasu. Uczeń powinien skoncentrować się na jednej rzeczy, w przeciwnym wypadku straci koncentrację. Poza tym, życie na "Zachodzie" różni się od życia w Chinach. W Europie ludzie są bardziej wolni i niezależni. W Chinach, jeśli mam uczniów, to znam ich dobrze. Kontroluję to, co robią, znam ich charaktery. Kiedy znam ich charaktery, mogę zacząć ich uczyć kung fu.

Pyt 3: Jak długo Mistrz planuje pozostać w Londynie?

Shi Yan Zi: Chcę zostać tutaj naprawdę długo, może nawet przez większą część mojego życia. Jeżeli nasze angielskie Centrum Shaolin Kung Fu rozwinie się i harmonogram zajęć się powiększy, to najprawdopodobniej w większej mierze będę zajmował się sprawami organizacyjnymi, niż nauczaniem. Nauczać jednak będę i tak. Lubię dzielić się moim doświadczeniem z uczniami.

Posążek Bodhidharmy

Posążek Bodhidharmy stojący na ołtarzyku
w holu "Shaolin Temple U.K".

Pyt 4: Porozmawiajmy teraz o Buddyźmie. Dlaczego Buddyzm Ch'an jest ważny na drodze kung fu?

Shi Yan Zi: Praktykę kung fu powinieneś rozpocząć od "odnalezienia" i poznania swojego charakteru. Medytacja jest dobrym sposobem na to. Praktyka kung fu przemienia twój charakter: Jeśli twoje kung fu jest bardzo dobre, z czasem i twój charakter stanie się bardzo dobry. Patrząc na mistrza kung fu lub buddyjskiego mnicha, z pewnością dostrzeżesz jego spokój i wyciszenie. Taka osoba pozostaje opanowana nawet w obliczu śmierci. Czemu zawdzięcza ten spokój? - Właśnie buddyjskiej filozofii Ch'an.

Zasadniczo, ludzie uczą się kung fu najczęściej dla samoobrony lub rywalizacji sportowej. Sytuacja, w której będziesz zmuszony użyć kung fu w celu samoobrony, jest zazwyczaj bardzo niebezpieczną sytuacją. Jest niezwykle ważne, abyś w takim momencie zachował spokój. Jeśli nie będziesz rozumiał filozofii Ch'an, nie uda ci się to, nie będziesz również w stanie wykorzystać i użyć wszystkich swych umiejętności. Co więcej - przestraszony i zdenerwowany , mógłbyś całkowicie stracić zdolność do samoobrony. Jednak, jeżeli twoje kung fu będzie na naprawdę wysokim poziomie, pozostaniesz spokojny i będziesz mógł użyć całej swej mocy. Co jest przyczyną strachu i zdenerwowania? Może nią być perspektywa zranienia lub śmierci. Jednak umrzeć możesz także z powodu choroby, lub jeśli będziesz miał pecha, to np. w wyniku wypadku. Wszyscy jesteśmy śmiertelni, a przyczyn śmierci jest nieskończenie wiele. Wie o tym każdy. Nie można przewidzieć chwili śmierci, jak również niemożliwe jest dokładne wyreżyserowanie życia. Nie ma więc powodów do strachu. Gdy to zrozumiesz, będziesz w stanie zachować spokój w każdej sytuacji. Łatwo się o tym mówi, lecz do prawdziwego zrozumienia potrzebna jest praktyka i nauka Ch'an. Oto relacja między kung fu i Ch'an. Prosta relacja.

Buddyzm jest w swej naturze bardzo cichy, a medytacja nie wygląda ekscytująco, natomiast kung fu jest wyrażane poprzez różnorodne ruchy, przez co jest niejednokrotnie bardzo widowiskowe i ekscytujące. Gdy ktoś praktykuje Ch'an, "zewnętrznie" dostrzeżesz tylko jego wyciszoną i spokojną twarz, nie możesz bowiem ujrzeć jego umysłu, który jest w tym czasie mocno zajęty, dążąc do przemiany i stopniowo jej ulegając.

Gdy ktoś praktykuje Shaolin Kung Fu, jego ciało będąc w ruchu jest dalekie od wyciszenia, jednak jego umysł w czasie wykonywania ćwiczeń pozostaje cichy i spokojny. Umysł musi być wyciszony i skoncentrowany, by móc w pełni kontrolować ruchy ciała.

Mistrz Shi Yan

Mistrz Shi Yan Zi przy buddyjskim ołtarzyku w "Shaolin Temple U.K".

Pyt 5: Co specjalnego ma w sobie Ch'an? Co różni go od innych szkół buddyzmu?

Shi Yan Zi: Buddyzm jest zawsze tym samym, chociaż jest podzielony na pięć nurtów. Buddyzm Ch'an jest sercem całego buddyzmu. Podobnie jest w kung fu: zaczynasz się go uczyć od "poznania jego serca". To wszystko, co mogę powiedzieć.

Pyt 6: Czy Muzułmanin lub Chrześcijanin może być dobrym buddystą?

Shi Yan Zi: Każdy człowiek, bez względu na religię, może być buddystą.

Pyt 7: Czym jest medytacja?

Shi Yan Zi: Medytacja, to jedna z dróg studiowania buddyzmu. Dróg jest wiele. W kung fu jest również wiele koncepcji nauczania. Np. moja koncepcja polega na tym, aby najpierw uczynić ciało elastyczne i poprawić jego wydolność. To podstawowa i zasadnicza idea mojego nauczania. Niektórzy mistrzowie najpierw uczą sposobów kształtowania wewnętrznej mocy, a dopiero potem rozwijania siły zewnętrznej, inni natomiast czynią odwrotnie. Metodyka nauczania zależy również od różnych talentów samych uczniów. Medytacja Ch'an jest jedynie jedną, bardzo zwyczajną, drogą praktykowania buddyzmu. Podczas medytacji najpierw powinieneś się skoncentrować, a następnie zogniskować swój umysł na jednym pytaniu, np.: "Jaka jest moja prawdziwa natura ?", " Skąd się biorą moje problemy ?", lub "Dlaczego nie mogę być zawsze szczęśliwy ?". Gdy zaczniesz odpowiadać na jedno pytanie, pojawi się wiele innych pytań, na które również będziesz musiał sobie odpowiedzieć.

A wszystko to po to, byś mógł zrozumieć siebie i swoje życie, gdyż buddyzm jest filozofią życia.

Mistrz Shi Yan Mistrz Shi Yan

Mistrz Shi Yan Zi przy ołtarzyku Buddy w "Shaolin Temple U.K.".
Zapalenie kadzidła i złożenie pokłonu przed posągiem Buddy
są wyrazem szacunku i oddania idei buddyzmu.

Pyt 8: Czym jest "Da Li Jing Gang Gong" i co go wyróżnia wśród innych rodzajów Qigong' u? Dlaczego Mistrz go wybrał i zdecydował, by właśnie tego systemu nauczać swoich uczniów?

Shi Yan Zi: "Da Li Jing Gang Gong" stanowi podstawę shaolińskiego Qigong'u . Praktyka tego systemu pozwala ćwiczącemu zrozumieć mechanizm "pracy Qi" we wnętrzu jego ciała, w zależności od wykonywanych przez niego ruchów. Ten typ Qigong'u buduje siłę zewnętrzną, moc wewnętrzną oraz potencjał Qi, łącząc je w jedną spójną całość. Właśnie z tych powodów uczniowie powinni praktykować ten qigong. Pomoże to im w przyszłości opanować bardziej zaawansowane kung fu.

Pyt 9: Jak stara jest ta forma?

Shi Yan Zi: Shaolińskie kung fu zawiera mnóstwo przeróżnych form. Niestety, nie wiem dokładnie, jak stara jest ta forma, lub np. forma "Xiao Hong Quan"(Mała Forma Czerwonej Pięści). Obie są oryginalnymi formami z Shaolin, którego historia i kultura liczą sobie 1500 lat.

Mistrz Shi Yan Mistrz Shi Yan Mistrz Shi Yan

Mistrz Shi Yan Zi wykonujący technikę "Dan Feng Chao Yang Shi" z miękkiej formy "Rou Quan".

Pyt 10: Kolejne moje pytanie dotyczy "miękkiej" formy "Rou Quan". Dlaczego nie jest ona tak popularna, jak np. wcześniej wspomniana "Xiao Hong Quan"?

Shi Yan Zi: Jest tak dlatego, gdyż "Rou Quan" jest systemem "wewnętrznym", przez co zaledwie kilku ludzi naraz może się go uczyć. W klasztorze Shaolin niewielu mnichów fascynuje się tym systemem. Większość z nich jest bardzo młoda i preferuje głównie style "zewnętrzne" lub "Siedemdziesiąt Dwa Ćwiczenia Specjalne Twardego Qigong". Takie systemy, jak "Rou Quan", ćwiczone są gównie przez zaawansowanych mnichów, zawsze uczących się i doskonalących wyłącznie bardzo wartościowych rzeczy.

Pyt 11: Czy istnieją jakieś powiązania pomiędzy "Rou Quan" a stylem "Chen taijiquan"? Dla biernego obserwatora oba systemy mogą się wydać bardzo podobne. Wiadomo przecież, że wieś Chenjiagou, w której stworzono i rozwinięto styl Chen taijiquan oraz klasztor Shaolin, są położone niedaleko siebie.

Shi Yan Zi: Nie znam dokładnie historii Chen Taiji, lecz uważam, że nie przypadkowo występują tu liczne powiązania i podobieństwa. W Chinach krąży wiele opowieści o korzeniach stylu Chen taijiquan. Powiada się w nich np., że twórca tego stylu - Zhan San Feng, był niegdyś mnichem klasztoru Shaolin. Przypuszczalnie był on praktykiem twardego Qigong i "Rou Quan". Został on jednak ukarany wydaleniem z klasztoru za złamanie klasztornej reguły. Osobiście przychylam się do opinii, że "Rou Quan" jest najstarszą "wewnętrzną" formą w Chinach.

Pyt 12: Czy w klasztorze Shaolin są praktykowane również inne wewnętrzne formy?

Shi Yan Zi: Na styl "Rou Quan" składa się kilka form, podobnie, jak ma to miejsce w stylu Luohan , który zawiera aż osiemnaście form (tzw. "Rąk Luohan"), stanowiących fundament stylu. Obecnie znam tylko jedną formę "Rou Quan", i właśnie ją praktykujemy w Anglii.

Na terenie klasztoru trudno jest znaleźć mistrza tego systemu. Szczęśliwie, mój mistrz - Czcigodny Przeor Shi Yong Xin przedstawił mnie już mistrzowi Rou Quan, który wyraził zgodę, by mnie uczyć. Niestety, na razie nie mam możliwości odwiedzenia świątyni i dalszego uczenia się tego systemu. Jednakże, praktykując nawet tę jedną formę, można czerpać znaczne korzyści.

Przeor Shi Yong Xin

Czcigodny Przeor Shi Yong Xin (w środku) wraz ze swymi dwoma uczniami
- "ambasadorami" Shaolin Kung Fu w świecie:
Shi Yan Zi (po lewej) nauczającym w Anglii i Shi Guo Lin (po prawej) nauczającym w U.S.A.
Zdjęcie pochodzi z okolicznościowego albumu wydanego przez klasztor Shaolin
z okazji wyboru mnicha Shi Yong Xin na stanowisko przeora tej świątyni.
Zdjęcie wykonano w Pawilonie Przeora, w klasztorze Shaolin.

Pyt 13: Jakie przeszkody musi pokonać uczeń, zanim zacznie uczyć się walczyć?

Shi Yan Zi: Walka, to bardzo poważna sprawa. Kiedy uczysz się walczyć, nie chcesz paść ofiarą wypadku i odnieść jakiejkolwiek kontuzji. Dlatego też, praktyk musi najpierw uczynić swe ciało elastycznym i silnym, a wówczas nie przysporzy mu ono wielu problemów. Jeśli uczeń nie jest jeszcze gotowy, gdyż nie posiada odpowiednich umiejętności samoobrony oraz wystarczającej siły, a zaczyna brać udział w poważnych walkach, najprawdopodobniej odniesie kontuzję, lub ją spowoduje u swojego sparring partnera. Zwykle osoba taka i jej oponent, mają wiele wypadków i odnoszą sporo urazów. Czasami kontuzja jest trwała, i w jej wyniku człowiek cierpi do końca swojego życia. Z pewnością nikt by nie chciał odnieść takiego urazu. Naprawdę dobry mistrz jest odpowiedzialny i dba o swoich uczniów. Najpierw doprowadzi on ich umiejętności do wysokiego poziomu i dobrze przygotuje ich ciała do walki, aby nie były podatne na kontuzje. Będą oni w pełni panowali nad swymi poczynaniami, służącymi nie okaleczaniu, lecz kontroli przeciwnika i sytuacji, co w efekcie doprowadzi ich do zwycięstwa. Tym sposobem walczący stanie się zwycięzcą, a nie zabójcą.

Pyt 14: Czy w klasztorze Shaolin uczeń ma tylko jednego mistrza?

Shi Yan Zi: Uczeń ma tylko jednego mistrza, lecz jeśli chce się uczyć również czegoś innego, może za jego wiedzą skorzystać z pomocy innego nauczyciela. Często jest nim brat klasztorny jego Shi Fu.

Mistrz Shi Yan Mistrz Shi Yan Mistrz Shi Yan

Mistrz Shi Yan Zi wykonujący jedną z technik formy "Shaolin Xiao Hong Quan"
(shaolińskiej formy Małej Czerwonej Pięści).
Ruch ten występuje także w jednym z ćwiczeń "Shaolin Ji Ben Gong".

Pyt 15: Kto wybiera styl praktykowany przez ucznia?

Shi Yan Zi: Zwykle mistrz, który widzi specyfikę uzdolnień swego ucznia i sugeruje mu, czego powinien się uczyć.

Pyt 16: Czy Mistrz praktykuje styl "Shaolin Luohan Quan"?

Shi Yan Zi: Tak, znam i ćwiczę kilka form tego stylu.

Pyt 17: Jakie są zalety tego stylu?

Shi Yan Zi: W jego skład wchodzi między innymi osiemnaście form, odpowiadających osiemnastu charakterom, osiemnastu różnych osób.

Pyt 18: Jakie jest zdanie Mistrza na temat "Brazylijskiego Ju Jutsu"?

Shi Yan Zi: W walce "jeden na jednego" ten typ umiejętności jest dobry. Należy jednak pamiętać, że Shaolin Kung fu zawiera w sobie wszelkie możliwe techniki, w tym również zapaśnicze. "Brazylijskie Ju Jutsu" preferuje chwycenie przeciwnika i nieprzerwaną walkę w zwarciu, aż do ostatecznego zwycięstwa. Co się jednak stanie, gdy osoba walcząca zgodnie z tą koncepcją, będzie zmuszona walczyć z kilkoma przeciwnikami naraz? Czy nadal będzie się trzymała tej koncepcji? Strategia Shaolin Kung Fu zakłada, aby w trakcie walki w bardzo bliskim dystansie, odrzucić lub powalić przeciwnika na ziemię. Gdy to uczynisz - zostaw go, nie dotykaj go, nie zajmuj się nim więcej, ponieważ następni przeciwnicy właśnie cię atakują!

W tej sytuacji musisz mieć wolne ręce, zawsze gotowe do walki z każdym oponentem. W obecnych czasach sytuacja zmuszająca człowieka do samoobrony rzadko stawia przed nim tylko jednego napastnika. Broniący się ma tylko sekundę na znokautowanie pojedynczego agresora, przejęcie kontroli nad sytuacją i w dalszej perspektywie na wygranie całej walki. To istotna różnica.

Pyt 19: Jaka jest opinia Mistrza na temat stylu Ving Tsun?

Shi Yan Zi: W Chinach styl Ving Tsun znany jest, jako "Yun Quan". Ostatnio liczne odmiany systemu Yun Quan są bardzo popularne na "zachodzie". Jestem tutaj (tzn. w Anglii) od ponad trzech lat, i widziałem wielu jego praktyków. Widziałem zarówno tutejszych uczniów, jak i mistrzów tego stylu. Większość z nich wprowadzała mnie w zakłopotanie , ponieważ nie wykonywali oni ćwiczeń "rozciągających". Ich ciała nie były elastyczne, a ruchy zwinne. Nie spotkałem dotąd naprawdę dobrych uczniów ani mistrzów tego stylu.

Spotkałem natomiast wiele osób opowiadających mi o zaletach Yun Quan. Nie mogę się zatem generalnie wypowiadać na temat tego systemu, lecz jedynie na temat tego, co widziałem. Moim zdaniem, brak elastyczności ciała, w dużej mierze ogranicza praktykowi swobodę użycia swych umiejętności.

Wielu adeptów Yun Quan fascynuje się osobą Bruce Lee, który uczynił ten system popularnym. Warto jednak pamiętać, że Bruce Lee swą edukację w kung fu jedynie zaczął od stylu Yun Quan, lecz nie był to jedyny styl, jaki praktykował. Przestudiował on wiele dyscyplin sportu, zajmował się boksem, kulturystyką i szermierką, odbył także podróż do Shaolinu w poszukiwaniu korzeni i filozofii kung fu. Wnikliwie studiował on wiele sztuk walki, a później sprawdzał je w czasie sparringów. Właśnie dlatego nazwał on swój styl "Jet Kune Do". Nie twierdził, że jego stylem jest Yun Quan, ponieważ nie był to Yun Quan. Był to już nowy styl, z własną filozofią. Ludzie ćwiczący Yun Quan, twierdzący, że praktykują styl walki Bruce Lee, są w błędzie.

Pyt 20: Istnieje powiedzenie, że "lepiej jest szukać dobrego mistrza przez dziesięć lat, niż przez ten okres ćwiczyć u złego"...

Shi Yan Zi: Oczywiście.

Sala treningowa Mistrz Shi Yan

Sala treningowa "Shaolin Temple U.K." (fot. po lewej)
oraz Mistrz Shi Yan Zi wykonujący ruch "Dan Feng Chao Yang Shi" (fot. po prawej).

Pyt 21: Jak więc rozpoznać dobrego mistrza?

Shi Yan Zi: Przede wszystkim musisz zobaczyć, czy jest to osoba odpowiedzialna, czy odpowiada za swoich uczniów. Czy uczy ich tego, czego oni chcą, czy też zgodnie z właściwą drogą. Czy pomaga im budować silny fundament, ucząc najpierw pewnych prostych ćwiczeń, czy też uczy mnóstwa słynnych technik, używając przy tym atrakcyjnych haseł, typu: "jutro nauczę cię formy żurawia, a potem "żelaznej koszuli", itd. Nauka kung fu zajmuje wiele czasu. Nikt nie opanuje w ciągu kilku dni techniki, która powinna być doskonalona przez miesiące. Prawdziwy mistrz powinien kształcić charaktery swych uczniów, uczyć ich szacunku do kultury, do innych uczniów, do mistrza, do osób starszych i młodszych, a także do dzieci. Powinien uczyć moralności i dobrych manier.

Pyt 22: Co Mistrz mógłby doradzić uczniom, chcącym w przyszłości zostać mistrzami?

Shi Yan Zi: Jeżeli uczeń chce w przyszłości zostać Shi Fu (takiego terminu używamy w Chinach), powinien zgromadzić duże doświadczenie w nauczaniu kung fu oraz w jego filozofii. Powinien mieć tyle doświadczenia, by być skutecznym w nauczaniu, znajdując zawsze najlepszy sposób do nauczenia konkretnej umiejętności. Najpierw musisz ćwiczyć, aby zebrać doświadczenie. Nie czekaj na to, aż twój mistrz pokaże ci wszystko. Cokolwiek ćwiczysz, powinieneś doprowadzić to do bardzo wysokiego poziomu. Wtedy zrozumiesz, dlaczego twój mistrz jest mistrzem. Zrozumiesz, że u podstawy mistrzostwa leży bardzo ciężka praca. Nieprzerwana praca, dzięki której wie on, jakie sposoby nauczania są dobre, a jakie złe.

Pyt 23: Co Mistrz mógłby doradzić entuzjastom Shaolin Kung Fu, którzy nie mają możliwości uczenia się u shaolińskiego mnicha?

Shi Yan Zi: Również w Chinach nie każdy uczeń ma możliwość uczenia się u mnicha z Shaolin. Zasadniczo, ci, którzy znajdują dobrego nauczyciela, są szczęśliwcami. Mogą oni się uczyć u niego, bez względu na to, czy jest on mnichem, czy też nie. Fakt, że nauczycielem jest mnich z klasztoru Shaolin, wcale nie gwarantuje wysokiej jakości przekazu. Niektórzy mnisi nie prezentują wysokiego poziomu w kung fu, gdyż ich główną dziedziną wiedzy jest filozofia buddyjska. Ludzie, którzy myślą, że shaoliński mnich może wszystko, są w błędzie. Wielu mnichów nie ma doświadczenia i kwalifikacji do nauczania kung fu.

Niektórzy z nich w ogóle nie znają kung fu, poza zestawem ćwiczeń zdrowotnych. Szukając mistrza kung fu, należy zawsze zachować ostrożność. W razie braku pewności, uczeń może spędzić pewien okres czasu w danej szkole po to, by poznać mistrza i jego pochodzenie, a także jego uczniów. Znalezienie dobrego Shi Fu nie jest sprawą prostą i z reguły zajmuje nieco czasu.

Pyt 24: Czy Mistrz mógłby coś powiedzieć polskim czytelnikom tego wywiadu ?

Shi Yan Zi: Jako, że jest to mój pierwszy kontakt z praktykami kung fu w Polsce, chciałbym im przekazać bardzo prosty komunikat: Jestem gotów udzielić osobom zainteresowanym odpowiedzi na każde ich pytanie związane z kung fu. Każdy, kto chce, będzie mógł napisać do mnie po angielsku list na adres "Shaolin Temple United Kingdom"w Londynie, gdzie nauczam, bądź też przesłać do mnie e-mail. Osobiście mam złe zdanie na temat większości anglojęzycznych czasopism o sztukach walki. Reklamują one bowiem wszelkie możliwe szkoły i idee, zamiast jedynie tych dobrych i właściwych. Uważam, że względy ekonomiczne nie zwalniają wydawców od odpowiedzialności za nakierowywanie swych czytelników na niewłaściwą drogę. Zgodnie z moją deklaracją, każda zainteresowana osoba już niedługo będzie miała możliwość uzyskania informacji bezpośrednio ode mnie.

Grzegorz Lipski: Dziękuję za tę wspaniałą propozycję oraz za udzielenie wywiadu.

Shi Yan Zi: Proszę bardzo.

Shi Yan Zi

Mistrz mnich Shi Yan Zi - wielokrotny zwycięzca zawodów w walce "San Shou".
Zdjęcie pochodzi z albumu p.t. "Shaolin Kung Fu", wydanego przez klasztor Shaolin.

Adres korespondencyjny do Mistrza Shi Yan Zi:
 
Master Shi Yan Zi
Shaolin Temple U. K.
207 a Junction Road
London N 19 5 Q A
ENGLAND

Adres strony internetowej szkoły Mistrza Shi Yan Zi: www.shaolintempleuk.org. Jest to obszerna, bogato ilustrowana zdjęciami strona www.

Wywiad z Shi Fu Shi Yan Zi przeprowadził w lutym 2001 roku, w "Shaolin Temple United Kingdom" w Londynie Grzegorz Lipski.
Zdjęcia - Grzegorz Lipski oraz z albumów wydanych przez Klasztor Shaolin.
Pytania do wywiadu ułożyli: Grzegorz Lipski i Sławomir Pawłowski.
Opracowanie: Sławomir Pawłowski.
Wszelkie prawa do wywiadu oraz zamieszczonych w nim zdjęć - zastrzeżone.
Treść wywiadu została autoryzowana przez Mistrza Shi Yan Zi.
Wszelkie uwagi lub pytania związane z artykułem prosimy przesyłać do:
- Grzegorza Lipskiego na adres: niemalipy@hotmail.com
- Sławomira Pawłowskiego na adres luohan@poczta.wp.pl

Gdynia 2001-06- 12

Powrót do spisu treści


Prezentacja styli

CHA QUAN - MUZUŁMAŃSKA "DŁUGA PIĘŚĆ"
Sławomir Milczarek

mantis@firma.pl

Cha Quan (czyli poszukująca, sprawdzająca pięść) jest jednym z najpopularniejszych styli w północnych Chinach a szczególnie w prowincji Shandong. Historia powstania stylu Cha Quan sięga czasów dynastii Tang (618-907). W Guanxian (obecnie prowincja Shandong) przebywał wówczas młody generał Hua Zongqi. Kurował się on tam z ran odniesionych podczas walki. Po całkowitym wyzdrowieniu i rehabilitacji postanowił on z wdzięczności nauczyć swoich opiekunów swojej sztuki walki czyli Jiazi Quan ("boks ramowy"). Ponieważ Hua posiadał bardzo dobre umiejętności w gong fu i uczył szczerze wielu miejscowych postanowiło zostać jego uczniami. Nie radząc sobie z ilością uczniów Hua poprosił swojego ucznia Cha Yuanyi (Cha Shanyi) o pomoc w nauczaniu.

Styl Jiazi Quan posiada wiele obszernych ruchów i nazywany był Dajia Quan ("boks dużej ramy"). Z drugiej strony zwarte i szybkie techniki nazywano Xiaojia Quan ("boks małej ramy"). Po śmierci Cha Yuanyi i Hua Zongqi zmienili nazwę stylu i postawy i techniki przekazane przez Cha Yuanyi zaczęli nazywać Cha Quan natomiast techniki nauczone przez Hua Zongqi Hua Quan (nie mylić z innym stylem Hua Quan powstałym w czasach dynastii Qing).

Następnie Cha Quan i Hua Quan zaczęto traktować jako jeden styl. Kto był dobry w Hua Quan był dobry także w Cha Quan. Jeszcze później zaczęto używać tylko jednej nazwy Cha Quan.

Styl Hua Quan posiada cztery formy z czego trzy formy to formy "długiej pięści" uważane za śmietankę stylu Jiazi Quan.

Styl Cha Quan posiada dziesięć form ręcznych. Formy Cha Quan to:

  1. Mu Shu
  2. Chien Chuan Sho
  3. Fei Chuei
  4. Sun Pien
  5. Kuan Ton
  6. Mai Fu
  7. Mei Hua
  8. Lian Huan
  9. Long Pai Huei
  10. Chong Chong

W czasach cesarza Qianlong (1736-1795) z dynastii Qing styl Cha Quan został rozdzielony na trzy style znane w hrabstwach Guanxian i Renchong w prowincji Shandong. Styl Zhang Cha Quan reprezentowany przez mistrza Zhang Qiwei z wioski Zhangyin charakteryzuje się szybkimi, zwinnymi oraz zwartymi ruchami i postawami. Styl Yang Cha Quan reprezentowany przez Yang Hongxiu z południowej części Guanxian charakteryzuje się wyprostowaną postawą, łatwością i gracją. Styl Li Cha Quan mistrza Li Enju z Jining jest najbardziej siłowym z trzech wymienionych, ruchy są pełne siły i dynamiki.

Postawy w Cha Quan są praktycznie takie same jak w stylu Qixing Tanglang Quan. Postaw tych jest siedem: gong bu, ma bu, pu bu, heng bu, hu bu, xie bu i ding bu.

Ogólnie mówiąc ruchy w Cha Quan są rytmiczne, pełne gracji aczkolwiek nie pozbawione siły. Siła generowana jest nagle a użycie jej jest bardzo ekonomiczne. Wykonując ruch w tym samym czasie używamy rąk i stóp. Przeróżne triki i ruchy używane w połączonych kombinacjach umożliwiają ciągły atak podczas walki. Obszerne ruchy Cha Quan przypominają Chang Quan czyli tzw. "długą pięść". Dlatego też Cha Quan uważany jest za muzułmańską "długą pięść". Wielu ćwiczących muzułmańskie style gong fu rozpoczyna właśnie od nauki Cha Quan aby następnie przejść do znacznie trudniejszych i wymagających większej siły styli jak Xinyi Quan. Dla dzieci rozpoczynających naukę gong fu zalecane jest zaczynać właśnie od takich styli jak Cha Quan.

wykres

Styl Cha Quan rozwinął się wśród muzułmańskiej mniejszości Hui w wielu prowincjach Chin (między innymi Shandong, Hebei, Henan). Wśród najbardziej znanych mistrzów stylu Cha trzeba wymienić Wang Ziping (1881-1973) urodzonego w hrabstwie Cangxian (Hebei) ucznia mistrza (imama) Yang Hongxiu z prowincji Shandong. Znanego z błyskawicznych i wściekłych ataków dzięki, którym wygrał wiele pojedynków.

Jednym z mistrzów, którzy na Olimpiadzie w Berlinie w 1936 roku zademonstrowali chińskie wushu był mistrz stylu Cha Quan. Tym mistrzem był Zhang Wenguang przedstawiciel narodowości Hui z prowincji Henan.

Ten krótki artykuł chciałbym poświęcić pamięci mojego przyjaciela mistrza Fan Chunhe z Jinan. Wieloletniego sekretarza generalnego Organizacji Wushu w Shandongu na którego zaproszenia kilkukrotnie przebywałem w Chinach. Mistrz Fan był oczywiście mistrzem stylu Cha, zmarł nagle na zawał serca dwa lata temu.

Fan Chunhe

Mistrz Fan Chunhe.

Powrót do spisu treści


Mi Zong Quan

SEKRETNY STYL W POLSCE
Marek Flisikowski

Artykuł został udostępniony przez Tomasza Zawidzkiego (tomaszkf@poczta.onet.pl)

Każdy z nas rozczytywał się w książkach o przygodach Robin Hood'a. Teraz ogląda się filmy. Nie wielu jednak wie, że analogicznie jak w kulturze europejskiej, tak i w kulturze chińskiej egzystuje podobna postać. Człowiekiem tym jest Yan Qing z powieści pt. "Opowieści znad brzegów rzek". Podobnie jak Robin Hood miał swoją bandę w Sherwood, tak i Yan Qing miał ją na górze Ling Po Shan. Obu znano jako dobrych rozbójników i banitów. Obaj byli też łucznikami, lecz Yan Qing miał pewną przewagę nad swym europejskim odpowiednikiem. Stworzył on bowiem Yan Qing Shen Chwei - Magiczną pięść Yan Qing'a. Jest to styl prosty, będący bardzo zwodniczym w swej prostocie. Korzenie stylu sięgają Hrabstwa Cang Zhou w Chinach. Styl Yan Qing Quan figuruje również pod nazwą Mi Zong Quan (Zaginiony Szlak, Zagubiony Ślad, Sekretny Styl), gdyż uczniowie Yan Qing'a utrzymywali twórcę stylu w tajemnicy. W czasie swoich badań odnalazłem około dwudziestu sposobów zapisu Mi Zong Quan. W samych Chinach gniazdem Mi Zong jest miasto Cang Zhou. Styl ten posiada wiele gałęzi. Kompletna wersja zawiera od trzech do stu form. Wyróżnić możemy formy pustej dłoni, z bronią i w parach.

W czasach dynastii Ming nie mówiło się o tym, czy o tamtym stylu. Nie mówiło się nawet o tej, czy innej szkole. Reprezentowało się po prostu danego nauczyciela. Ćwiczyło się Wu Shu, Kung Fu, Fu Qi itp. Do najbardziej znanych mistrzów Zaginionego Szlaku należy Huo Yuan Jia. Stworzył on organizację Ching Wu, gdzie nauczane były cztery style: Er Hang, Faan Zi Ying Zhao Quan (nauczany przez mistrza Chen Zhi Ching'a), Qu Xing Tang Lang Quan (nauczany przez mistrza Lo Kuan Yu) i Wu styl Taiji Quan (nauczany przez mistrza Wu Jen Quan).

Huo Yuan Jia

Mistrz Huo Yuan Jia.

Mimo, że mistrz Huo założył organizację Ching Wu, nie nauczał w niej Mi Zong. Wiem, że stylu Mi Zong nauczył tylko jedną osobę. Był to jego syn.

Jeśli chodzi o pochodzenie gałęzi Mi Zong Lo Han mistrza Yip Yu Ting, to istnieje pewna niezgodność. Mistrz Yip Yu Ting powołuje się co prawda na mistrza Huo Yuan Jia. Nie wiadomo jednak, czy był on jego uczniem, gdyż Huo Yuan Jia zmarł w 1910 r., a Yip Yu Ting ponoć uczył się u niego w latach 30-tych. Mistrz Yip Yu Ting rozpowszechnił styl w USA i połączył go z ćwiczonym przez siebie stylem Lo Han Quan. W ten sposób powstał Mi Zong Lo Han Quan.

Mimo, że wszyscy słyszeli o Yan Qing Quan lub Mi Zong Quan, to faktycznie niewiele osób widziało ten styl, nie mówiąc już o sposobie jego wykorzystania w walce. Na pewno większość środowisk Kung Fu zna historię Huo Yuan Chia.

W czasie długotrwałych poszukiwań i pukania do różnych drzwi, próbując znaleźć dobrego nauczyciela stylu Zagubionego Śladu - natknąłem się wreszcie po długich staraniach na słynnego Mistrza Adama Chi Hsu, który zgodził się nauczyć mnie Mi Zong w wersji Mistrza Zhang Yao Ting'a.

Mistrz Adam Chi Hsu

Mistrz Adam Chi Hsu.

Po rocznym zgrywaniu terminów pojechałem na Tajwan. Po obejrzeniu moich umiejętności mistrz zgodził się nauczyć mnie Mi Zong i zostałem jego przedstawicielem na Polskę w tym stylu.

Marek Flisikowski Marek Flisikowski Marek Flisikowski

Marek Flisikowski.

Artykuł ukazał się w magazynie "Samuraj" nr 2 (22)'99

Powrót do spisu treści


Mi Zong Quan

LEGENDY I HISTORIA ZAGINIONEGO SZLAKU
Marek Flisikowski

Artykuł został udostępniony przez Tomasza Zawidzkiego (tomaszkf@poczta.onet.pl)

Bardzo trudno ustalić zarówno legendarne, jak i historyczne źródła Mizong Quan. Istnieje wiele wersji historii na temat początków tego stylu.

Pierwsza kreuje Jinnaluo mnicha z klasztoru Shaolin z góry Songshan, z prowincji Henan. Wiąże się go z Yanqing Quan ponieważ Jinnaluo nosił religijne imię Yan Qing.

Druga opowieść pochodzi z czasów dynastii Sui (581-618) i początków dynastii Tang. Yan Qing z Cheng Zhijing i Xi Kang zabili paru żołnierzy w obronie wsi. Zostali przyjęci do klasztoru Shaolin, uczyli się technik od mnichów. Yan Qing stworzył Yanqing Quan. Jego przyjaciel Cheng Zhijing przyjął imię Mizong, a jako że ćwiczył z Yanqing, stworzony styl przyjął zamiennie nazwę Yanqing - Mizong Quan.

Trzecia legenda mówi o Lu Junyi z prefektury Daming, z prowincji Hebei. Uczył się technik w Shaolin, przekazał swoją wiedzę Yan Qing i stąd wzięła się nazwa jego sztuki Yanqing Quan.

Za czasów rebelii Liang Shan Po styl zyskał miano Mizong Quan (Sekretny Przekaz), ponieważ uczniowie Yan Qing chcąc ukryć fakt, że uczą się u niego, nazwali jego styl Sekretnym Przekazem - Mizong.

Czwarta opowieść mówi o tym, że Yan Qing zamiatał gałęzią drogę w taki sposób, że żołnierze nie mogli odnaleźć jego śladów. Dlatego jego uczniowie nazwali jego sztukę Mizongyi - Zagubiony Szlak.

O tym wszystkim można przeczytać w powieściach: "Nad brzegiem rzeki" i "Bandyci z bagien". Niestety jeśli ktoś spodziewa się opisów walki Yan Qing'a to się rozczaruje. Przekaz jest ustny.

Piąta legenda opowiada o mistrzu z małpą Mizong. Yan Qing bardzo chciał się u niego uczyć, lecz mistrz kazał mu walczyć z małpą. Yan Qing przegrał i w Shantungu jego styl nazwano boksem małpy Mizong.

Po przeczytaniu tego fragmentu łatwo zauważyć że nazwa Mizong pojawia się w różnych znaczeniach, niestety język zachodni np. angielski ma jedną tonację, a w języku chińskim występują cztery tonacje, czyli cztery znaczenia tej samej nazwy.

Dzisiaj w Cang Zhou mówi się o "Yan Qing Jiazi" i "Mizong Jiazi" jako forma podstawowa powołując się na Jinnaluo i Sun Tong. Za historycznego twórcę uchodzi mistrz Sun Tong z Taian, który z Shantungu przeniósł się do Cang Zhou za czasów cesarza Qianlonga. Urodzony w 1772 roku dynastii Qing. Wykazywał się niebywałym talentem w Quan Shu. Kiedy uczył się u mistrza Zhanga położył specjalny nacisk na pracę nóg. Z tego względu zyskał sławę jako "Żelazna Noga Sun". Po długiej nauce w Yan Zhou zaczął podróżować z mistrzem. Kiedy wrócił do domu mistrza, córka mistrza Zhang Yulan naciskała go aby walczył z nią, Sun Tong nie chciał walczyć. Ostatecznie niechętnie, ale zgodził się. W czasie walki przypadkowo zabił córkę swojego nauczyciela. W czasie późniejszym osiadł w Cangxian, miał około stu uczniów. Żyjący dziś mistrz Chen Feng Qi jest piątą generacją. Jak z tego wynika gdy pisałem historię linii mistrza Hsu brakuje dwóch mistrzów do Sun Tonga.

Artykuł ukazał się w magazynie "Samuraj" nr 2 (28)'00

Powrót do spisu treści


Mi Zong Quan

ZAGINIONY SZLAK
Marek Flisikowski

Artykuł został udostępniony przez Tomasza Zawidzkiego (tomaszkf@poczta.onet.pl)

Mi Zong Quan - styl zaginionego szlaku, który poznawałem u mistrza Adama Hsu, jest przekazem wersji Zhang Yao Ting'a.

Linia przekazu wygląda następująco:
 
Zhang Yao Ting
|
Liu Yun Chiao
|
Adam Chi Hsu

Ojciec Liu Yun Chiao był bardzo bogaty i posiadał w Cang Zhou swoją ziemię i dom. Nie wiadomo u kogo uczył się Zhang Yao Ting. W każdym razie był on (Zhang Yao Ting) osobistym strażnikiem ojca Liu Yun Chiao.

Liu Yun Chiao był jedynym potomkiem męskim i jako dziecko nadmiernie się objadał - tak bardzo, że nie mógł wykonywać najprostszych ćwiczeń Kung Fu. Ojciec oddał go pod opiekę Zhang Yao Ting'a. Ten poddał go ostremu reżimowi treningowemu. Zapoznał go z Chang Quan i Mi Zong Quan. Aby zróżnicować trening chłopca, zaproszony został mistrz Li Shu Wen, który przekazał mu wiedzę z zakresu Baji i Pigua. Z tego co wiem, to odłamów Mi Zong jest bardzo dużo. Mistrz Hsu z naciskiem podkreślił, że jego odłam nazywany jest Mi Zong Bai Quan - Pięść Białego Mi Zong. Jeśli chodzi o pochodzenie stylu - trudno to określić. Jedynie wiadomo, że wywodzi się on z hrabstwa Cang. Ze względu na różnorodność zapisów po chińsku można zorientować się jaką popularnością cieszy się ten styl.

Artykuł ukazał się w magazynie "Samuraj" nr 4 (24)'99

Powrót do spisu treści


Viet Vo Dao

INTERNATIONAL KEM VO COMBAT

logo Viet Vo Dao - 5 kB

V i e t V o
D a o

logo Vovinam - 4 kB

P O L S K A

International VVD

Viet Tai Chi

Vovinam Viet Vo Dao

Vo Co Truyen

00-683 Warszawa, ul. Marszałkowska 81 m. 12, tel. (0-22) 622-19-42
e-mail: rjozwiak@pgnig.com.pl

OBRONY PRZED TECHNIKAMI ZAPAŚNICZYMI W VIET VO DAO
Ryszard Jóźwiak

Jak niebezpieczny może być atak zapaśniczy (Judo, Sambo itp.) wie każdy ekspert sztuk walki. W dyscyplinach czy stylach walki, gdzie nie występują techniki zapaśnicze powinno się uzupełniać trening tego typu technikami. Oprócz poszerzenia arsenału technik dodatkową korzyścią jest wyrobienie właściwie wszystkich cech motorycznych. Każdy trener sportowy wie, że zapasy są jedną z najwszechstronniejszych dyscyplin sportowych, które perfekcyjnie rozwijają cały aparat ruchowy. Innym z atutów uprawiania zapasów jest nauka w miarę bezpiecznej walki sportowej a wiec m.in. wyrobienie u ćwiczącego cech niezbędnych w realnej walce (m.in. odwagi, szybkości działania, odporności na ból). Parę lat temu obecny instruktor BJJ w dyskusji ze mną kwestionował moją opinię, że w walce bez reguł większą szansę mają ci, którzy są ekspertami w walce w zwarciu (zapaśnicy, judocy, sambiści czyli ci, którzy używają technik stricte zapaśniczych). Dzisiaj, kiedy turnieje wolnej walki są już rzeczą powszechną moja skromna teoria potwierdziła się.

W Viet Vo Dao techniki zapaśnicze istniały od "zawsze". Do Vat (wietnamskie zapasy) były i są częścią tradycji wietnamskich. W turniejach, które odbywają się bardzo często w Wietnamie są one częścią folkloru. Są jednak obwarowane pewnymi przepisami jeżeli chodzi o techniki. Nie wolno stosować m.in. uderzeń czy nacisków na pkt. witalne (oczy, krtań). Inaczej przedstawia się sytuacja w Viet Vo Dao (VVD). Twórca Vovinam Viet Vo Dao, wielki mistrz Nguyen Loc uzupełnił techniki tradycyjnego Do Vat technikami uderzeń i nacisków. Tak więc zapasy VVD - Viet Vo Dao Vat stały się niebezpieczną i bardzo skuteczną walką wręcz. Są one jedną z części składowych programu nauczania VVD, który dzieli się na Quyen Dao czyli techniki walki bez broni (uderzenia, kopnięcia, techniki zapaśnicze itp.) oraz Vu Khi - techniki walki z bronią m.in. nóż, pałki, długi kij czy biała broń. Obecnie niektórzy mistrzowie nauczają technik zapaśniczych w połączeniu z technikami (tzw. "zwierzęcymi") Ho Trao (tygrys) czy Bach Hac (biały żuraw) pod nazwą Viet Cam Na. Zarówno VVD Vat jak i Viet Cam Na oferują bogatą gamę technik zapaśniczych w stójce jak i w parterze. Wiele z nich jest bardzo podobnych do tych stosowanych w Judo, Sambo czy Zapasach.

W tzw. walce ulicznej, gdzie żadne reguły nie wchodzą w rachubę trzeba pamiętać o kilku istotnych zasadach. Wymienię kilka z nich :

  1. Nie wolno nigdy odwracać się plecami do napastnika lub napastników.
     
  2. W czasie starcia unikać możliwości przechwycenia lub sprowadzenia na ziemię. Z reguły napastników jest kilku a wiec walka w tzw. parterze może zakończyć się tragicznie. Napastnicy posiadają przewagę fizyczną, mogą być uzbrojeni.
     
  3. Potrafić wykorzystać " warunki terenowe" na swoja korzyść . Stosować inna taktyką w wąskim pomieszczeniu, a inną na dużej przestrzeni.
     
  4. Naszą bronią może być pasek, kamień w pięści, duży klucz itp.

Poniżej przedstawiam dwa warianty obrony przed technikami zapaśniczymi, które mają na celu sprowadzenie nas do parteru oraz dwa przykłady obron w parterze. Należy pamiętać, że ekspert będzie stosował tricki mające na celu odwrócenie naszej uwagi od rzeczywistego ataku. Może np. markować uderzenie pięścią, a w rzeczywistości wykonać zejście do obu nóg. Poniżej przedstawione przykłady ilustrują różne warianty ataków.

Ze względów technicznych nie zamieszczam zdjęć tylko opisy mając nadzieję, że czytelnicy nie będą mieli problemu ze "zrozumieniem o co tu chodzi".

A - atakujący, B - broniący się

1 - zejście do obu nóg
a/ A - markuje uderzenie bokserskie na głowę, B - kontroluje sytuacje wykonując unik.
b/ A - wykonuje, zaraz po uderzeniu, zejście do obu nóg. B - ucieka do tyłu równocześnie uderzając otwartymi dłońmi w plecy oponenta.
c/ B - kontynuuje kontratak przez założenie duszenia i wykonuje rzut poświęcenia do tyłu.
d/ B - kończąc rzut "siedzi" na przeciwniku i wykonuje "gołe duszenie". Kończy akcję uderzeniem głową w twarz A.

2 - pas przedni, ręce wolne
a/ A - dochodzi do krótkiego dystansu i chwyta B w tzw. "pas przedni", broniący się ma ręce wolne.
b/ B - obniża środek ciężkości z równoczesnym naciskiem kciukami na oczy. c/ B - uderza głową w twarz A i wykonuje rzut biodrowy.
d/ B - po rzucie wykonuje dzwignię na sztywne ramię, równocześnie naciskając kolanem na żebra napastnika.
e/ B - kończy obronę poprzez atak pięścią na twarz A.

3 - obrona przed duszeniem w parterze
a/ A jest między nogami B i wykonuje duszenie.
b/ B - równocześnie wykonuje wypchnięcie biodrami i "zrywa" duszenie w taki sposób, że ręce A są zablokowane.
c/ B - uderza pięścią w twarz oponenta.
d/ B - jedną ręką przechwytuje szyję A, a drugą ręką naciska kciukiem na oko.
e/ B - wykorzystując moment, B zrzuca oponenta z siebie, przechodzi na niego, równocześnie jedną ręką wykonuje duszenie, a drugą zadaje cios łokciem w twarz.

4 - atak pięścią w parterze
a/ A - "siedzi okrakiem " na B i zadaje mu cios pięścią.
b/ B - zbija cios pięścią , wypycha równocześnie biodra do góry w celu wyrzucenia z równowagi oponenta.
c/ B - Przetacza przeciwnika w ten sposób, że zakłada dzwignię na nogę A z równoczesnym uderzeniem głową w twarz przeciwnika.

Dla ciekawości podaje wietnamskie nazwy technik stosowanych w ww. obronach:
NGU DAU - cios głową bawoła (atak głową),
DAM THANG - cios pięścią,
BOP CO - duszenie,
KHOA GO - dzwignia,
CHO PHAP - techniki uderzeń łokciem,
QUANG SAU - rzut do tyłu,
CHUONG - uderzenie podstawą dłoni.

Ja, na swoim treningu walki wręcz (VVD czy o Kempo Jiu Jitsu) poważnie podchodzę do treningu walki w parterze. Nauczam jednak, że w tzw. ulicznej walce należy unikać walki na ziemi. Po pierwsze jesteśmy mniej mobilni, po drugie ulica nie zawsze jest równa, mogą również znajdować się takie niespodzianki jak rozbite szkło, czy kamienie. Kilku przeciwników, jeżeli jest zgranych może "dokopać" nawet ekspertowi. Poza tym w dzisiejszych "rycerskich" czasach ewentualni napastnicy często posiadają w ręku dodatkowe "argumenty". Tak więc osobiście radzę w czasie ulicznej konfrontacji wykazać się rozsądkiem. "Walka nie stoczona jest walką zwycięską" tak mawiał wielki mistrz Gishin Funakoshi. Pamiętajcie, mało który z ćwiczących będą figtherami na miarę ekspertów z rodziny Gracie. Poza tym nasze prawo, mówiąc delikatnie jest lekko zwichnięte i czasami zdarza się, że napadnięty jest w gestii prokuratora, a bandziorek biedną ofiarą napadu. Takie czasy.

Powrót do spisu treści


Viet Vo Dao

INTERNATIONAL KEM VO COMBAT

logo Viet Vo Dao - 5 kB

V i e t V o
D a o

logo Vovinam - 4 kB

P O L S K A

International VVD

Viet Tai Chi

Vovinam Viet Vo Dao

Vo Co Truyen

00-683 Warszawa, ul. Marszałkowska 81 m. 12, tel. (0-22) 622-19-42
e-mail: rjozwiak@pgnig.com.pl

WYWIAD Z PREZESEM INTERNATIONAL KEM VO COMBAT RYSZARDEM JÓŹWIAKIEM

Zbigniew Porzeźiński (ZP): Kilka lat temu przeprowadziłem z Tobą wywiad dotyczący sytuacji w sztukach walki, twojej drogi w sztukach walki i o planach. Zacznę może od tych planów, które zrealizowałeś?

Ryszard Jóźwiak (RJ): Przede wszystkim to wyjazd do Wietnamu, Mekki VVD, spotkanie z Wielkim Mistrzem Le Sang. Nie chcę się tutaj rozwodzić, ale było to przeżycie nawet dla takiego dorosłego chłopca jak ja. Druga sprawa to uporządkowanie spraw organizacyjnych. Powołaliśmy organizację ponad stylową o nazwie International Kem Vo Combat. Przed jej powołaniem wszystkie ćwiczone u nas kierunki były pod kuratelą Polskiego Zrzeszenia VVD. Obecnie ze względu na dynamiczny rozwój Kempo Tai Jutsu byliśmy zmuszeni zmienić naszą strukturę organizacyjną. Reszta jest bez zmian, stara kadra się trzyma. Dochodzą nowi koledzy z grona naszych uczniów. Staramy się na bieżąco informować o naszej działalności poprzez nasze internetowe strony jak również internetowe pisma o sztukach walki takie jak "Nei Jia", Tomasza Grycan oraz Marcina Dawidowicza - "Bushi". Staramy się również wraz z kolegami z Polskiej Uniii Tradycyjnych Sztuk Walki rozszerzyć naszą działalność na sport.

Ryszard Jóźwiak wykonuje kopnięcie

ZP: Ty i sport ? Zawsze mówiłeś, że sport Ciebie nie interesuje, tylko sztuki walki.

RJ: I dalej podtrzymuje moją opinię. Nie interesuje mnie sport zawodowy z całym zapleczem działaczy, walki o pieniądze i wpływy. Inaczej to wygląda z pozycji kiedy sport jest autentyczną zabawą i dla uczestników i dla trenerów. Byliśmy autentycznie szczęśliwi widząc zaangażowanie, szczególnie dzieci, na naszym I międzynarodowym Festiwalu Wietnamskich Sztuk Walki w Żyrardowie. Miło nam było, kiedy rodzice prosili nas o zorganizowanie następnego takiego turnieju. W naszych planach na przyszłość chcemy na stałe uwzględnić tego typu turnieje. Planujemy co rocznie na wiosnę organizować festiwal w Żyrardowie, zawody IKVC na jesieni w Węgorzewie oraz na Śląsku.

ZP: Festiwal w Żyrardowie był poświęcony pamięci Sylwestra Zycha. Sylwek był jednym z Twoich pierwszych uczniów i przyjacielem.

RJ: Śmierć Sylwka był dla mnie i dla naszej kadry olbrzymim przeżyciem. Co roku organizujemy prywatne spotkanie w dniu Jego śmierci. Na zewnątrz nasz festiwal jest poświęcony pamięci naszego przyjaciela. Festiwal był też ukoronowaniem XX - lecia VVD w Polsce jak również moim XXV - leciem pracy trenerskiej i ponad XXX letnim stażem w sztukach walki.

ZP: Sylwek przez prawie 10 lat prowadził treningi w Wołominie. Ja również rozpoczynałem trening wraz Sylwkiem w końcu lat 70 - tych (nie pamiętam 1978 lub 1979 r.). Rozpoczynaliśmy w Ognisku TKKF Brzezina. Zresztą tam chyba i Ty pierwszy raz prowadziłeś treningi z zakresu Jukado.

RJ: Zgadza się. Ze względu na pracę zawodową, pracowałem wtedy w Przedsiębiorstwie Poszukiwań Nafty i Gazu wyprowadziłem się z Warszawy i kilka lat mieszkałem w Wołominie. Tam trafiłem na podatny grunt i pod względem organizacyjnym jak i ludzi trenujących w naszym klubie. Pierwsza sekcja o ile pamiętam była założona w 1977 roku. Szefową, przez wiele lat tamtejszego Ogniska TKKF była Pani Małgorzata Naczaj. Nasza współpracę wspominam bardzo miło. Zresztą koledzy, którzy przejęli po mnie sekcję, w tym również i Sylwek zawsze współpracę z panią Małgorzatą wspominają bardzo miło. Niestety zmienił się zarząd, pewne układy i pewnego dnia ktoś ukradł nam święto (XX - lecie TKKF "Brzezina"). Takie jest życie, szkoda tylko, że nikt nie pamiętał dzięki komu ten klub ma swoją opinię i historię.

ZP: A co ze współpracą z innymi stylami i sztukami walki?

RJ: Po pewnych doświadczeniach, o których wspomniałem w poprzednim wywiadzie wyleczyłem się z organizowania różnego rodzaju unii, związków itd. Współpracuję tylko z ludźmi z którymi współdziałają od lat w ramach Polskiej Unii Tradycyjnych Sztuk Walki. Są to poważni ludzie, mistrzowie. Fachowcy w swojej dziedzinie.

ZP: A co z twoimi publikacjami ?

RJ: Zadałeś trudne pytanie. Wyszła pierwsza książka z VVD traktująca o technikach wietnamskiej sztuki walki. Na jesieni wyjdzie CD-ROM z naszymi artykułami (około 500 artykułów ze zdjęciami), które ukazywały się przez XX lat m.in. w takich pismach (gdzie jestem lub byłem stałym współpracownikiem) jak m.in. "Karate-Kung Fu", "Samurai", "Wojownik", "Budo", "Czarny Pas", "Komandos". Chcemy również dać kilka animacji w systemie AVI. We wrześniu ukaże się książka o Combat (jestem jednym w współautorów), która wyda spółka współpracująca z magazynem "Karate-Kung Fu". Moja publikacja o historii wietnamskich sztuk walki jest prawie gotowa od 2 lat i .... Kończę pracę nad książką o Kem Vo Combat, która będzie pracą zbiorową naszej kadry zajmującej się tym kierunkiem, a są to w większości pracownicy służ mundurowych.

ZP: Jak teraz wygląda sytuacja w International Kem Vo Combat?

RJ: W ramach naszych struktur działają Viet Vo Dao z 25 ośrodkami, Kempo Tai Jutsu, które posiada 10 ośrodków oraz zamknięte sekcje Kem Vo Combat (tylko dla służb mundurowych). W ramach VVD działają kierunki International VVD (czarne kimona), jest to tradycyjny kierunkiem MA oraz Vovinam VVD (niebieskie kimona) o profilu quazi sportowym. Współpracujemy z wieloma organizacjami międzynarodowymi w tym o ponad XX lat z International VVD oraz ponad X lat z WJJKO. W ramach naszych struktur działają również federacje i stowarzyszenia z Białorusi, Rosji, Ukrainy i Mołdawii.

Ryszard Jóźwiak wykonuje rzut

ZP: Ostatnio przybyło w Polsce kilka nowych kierunków w sztukach i sportach walki. Co o nich sądzisz?

RJ: Dość mocno na rynek MA weszły filipińskie sztuki walki (Arnis, Escrima). Są bardzo ciekawe i myślę, że z czasem nawiążemy z nimi współpracę. Mamy np. w VVD jedną z broni podobną do filipińskich pałek, Viet Doan Con. W wielu miejscach techniki, czy metodyka treningu jest bardzo podobna. Podobnie jest z Brazylijskim Jiu Jitsu. Ich techniki zapaśnicze są bardzo bogate i uważam, że możemy się nauczyć od BJJ wiele ciekawych rzeczy. Zresztą prowadziliśmy w tym roku wspólne seminarium w Warszawie z liderem BJJ w Polsce Karolem Matuszczakiem. Obaj jesteśmy zadowoleni ze wspólnych kontaktów.

ZP: Jakie masz plany na przyszłość?

RJ: Trenować, pisać artykuły (jeżeli będą chętni do ich czytania) i spotykać się z przyjaciółmi. Jak widzisz mój biznes plan nie jest za bardzo skomplikowany, a tak poważnie chciałbym się skupić nad rozwojem Viet Tai Chi i technikach z broniami w VVD.

ZP: Dziękuję za wywiad.

Warszawa dn. 30.05.2001

Powrót do spisu treści


Ryukyu Kempo

KATA W RYU TE®
Ludwik Orthwein

http://www.kempo.org.pl

Gdyby poszukiwać cech odróżniających Oyata Shin Shu Ho od innych stylów Karate, należałoby przede wszystkim zwrócić uwagę na kata. Na pierwszy rzut oka same kata nie wyróżniają tego systemu od wielu innych, gdyż obowiązują w nim formy na podstawowym poziomie powszechnie znane i są to: trzy kata Naihanchi, Tomari Sei San, pięć kata Pinan, Passai, Kusanku oraz Ni Sei Shi. Mistrz Taika Seiyu Oyata (10 Dan) naucza jednak kata w odmienny sposób niż jst to powszechnie praktykowane, a dochodzenie do prawdy ukrytej w formach jest podstawowym wyróżnikiem Jego systemu. W czym tkwi różnica?

W dawnych czasach sposób przekazu sztuk walki na Okinawie nie miał charakteru publicznego nauczania w szkołach dostępnych dla wszystkich. Różnorodne systemy były sekretem rodów samurajskich, a nauczanie odbywało się raczej z ojca na syna, bądź na wybranego ucznia, który spełniał odpowiednie kryteria osobowości, który nadawał się, aby podźwignąć ciężar rozwijania i przekazania wielowiekowej tradycji dalszym pokoleniom. W czasach, kiedy znajomość sztuk walki warunkowała przeżycie, trudno sobie wyobrazić publiczne ukazywanie tajników swoich umiejętności każdemu od "pierwszego spotkania". Byłoby to wytrąceniem sobie samemu oręża z ręki. Kata były najistotniejszym elementem sztuki walki. Były i są swego rodzaju szyfrogramem skrywającym najgłębsze tajniki danego systemu, są zapisem wszelkich technik bojowych, sposobów poruszania się, odpowiedniego używania siły oraz zmian tempa. Aby poznać tak wielki ładunek treści zawartych w kata nie można było przekazać wszystkiego tego na raz. Forma musiała się rozwijać od prostszych ruchów do coraz bardziej zaawansowanych. Miało to na celu wprowadzanie adepta stopniowo w system zgodnie z tym co jest w stanie wykonać. Jednocześnie był to dobry sposób naturalnej selekcji, gdyż kolejno wprowadzane ruchy, zmiany tempa i inne zmiany nie były pokazywane "kawa na ławę". Mistrz w miarę postępów ucznia dodawał pewne ruchy nie tłumacząc ich od razu, a zauważenie ich i dojście do nich należało do adepta. Był to swoisty trening oka i nauka spostrzegawczości niezbędnej w walce. Jeżeli ktoś nie mógł sobie poradzić z ciągłymi zmianami w kata, nie mógł zauważyć drobnych zmian i nowych ruchów, nie zauważyłby również ich u przeciwnika w realnej walce. Takie intuicyjne poznawanie sztuki walki powoduje znacznie głębsze zrozumienie technik - zrozumienie "ciałem", a nie "słowami". Jednocześnie nauczający bardzo stopniowo odkrywał swoje atuty, a biorąc pod uwagę, że sam się również rozwijał to na ogół za życia mistrza uczeń nie mógł dojść do jego doskonałości.

W systemie Mistrza Oyaty można powiedzieć o pięciu poziomach kata. Rzecz jasna nie są to ścisłe granice, a raczej charakterystyczne cechy danych etapów.

Pierwszy poziom to najprostsze nauczenie ruchów kata w celu zapamiętania układu.

Na drugim etapie ćwiczy się kata w niskich, długich pozycjach. Ruchy rąk są obszerne, poszerzające zakresy ruchu ćwiczących, rozciągające mięśnie. Bloki wykonywane są szeroko, wycofuje się ręce głęboko w tył. Na tym etapie kata ćwiczy się z niewielką szybkością natomiast z dużą siłą. Jest to etap w którym w zasadzie wypracowuje się poprawne pozycje i przygotowuje ciało do ćwiczeń.

W kolejnym etapie rezygnuje się z mocnego ćwiczenia na rzecz znacznie większej szybkości. Pozycje stają się krótsze i wyższe. Bloki nie są już tak otwarte, zamiast tego zaczynają iść bardziej w kierunku przeciwnika i zaczynają zawierać pośrednie techniki pomiędzy podstawowymi ruchami, niektóre przejścia zaczynają być równocześnie podcięciami.

W czwartym etapie pracuje się nad gibkością ciała, połączeniem ruchów twardych i miękkich oraz osiągnięciem całkowitej kontroli umysłu nad ciałem. Niektóre ruchy w kata zostały stworzone, aby je wykonywać wolno, a inne szybko, dlatego też odpowiedni timing, czyli zmiany szybkości wykonywania poszczególnych sekwencji oraz zmienny rytm ćwiczenia są celem tego poziomu . Ten sposób ćwiczenia ma przygotować do spontanicznie odpowiedniej reakcji - szybkości, pozycji, balansu ciała - w sytuacji realnego zagrożenia. Co wymaga bardzo głębokiego opanowania własnego ciała. Ruchy na tym poziomie są bardzo bliskie ruchów w realnej walce.

Piąty, ostatni poziom ma na celu zdobycie kompletnej wiedzy o ruchach kata oraz zjednanie umysłu z ciałem dla naturalnego wykonywania technik. Na tym etapie dochodzą dokładne i precyzyjne ruchy ściśle związane z praktycznym zastosowaniem. Każdy ruch zawiera elementy defensywne jak i ofensywne, nie ma żadnych nieuzasadnionych elementów. Wiele mocnych, spontanicznych ruchów zaczyna być wpisanych w ruch po okręgu. Doskonali się uzyskiwanie naturalnej siły, szybkości, balansu i timingu. Wyostrzanie ruchów kata na tym poziomie można przyrównać do ostrzenia klingi miecza. W tym etapie rozumienie interpretacji ruchów kata musi iść w parze ze sprawnością fizyczną. Jest to ostatni etap budowania trwałych fundamentów prowadzących do właściwego rozumienia Sztuki Walki.

Ten sposób nauczania wyróżnia system Mistrza Oyaty z pośród wielu systemów okinawańskiego Kempo. Należy dodać, że niezależnie od etapu ruchy kata ulegają ciągłym modyfikacjom. Uczniowie na wysokim poziomie uczą się trzynastego kata (SHI HO HAPPO NO TE) występującego wyłącznie w tym systemie. Jest to kata o wyraźnie chińskim rodowodzie i ekspresji ruchów. Jest to kluczowa forma dla tej szkoły, a przez pryzmat tego kata cała reszta nabiera sensu. Jak powiedział Mistrz Oyata "pierwsze 12 kata jest jak samochód, a forma 13-ta jest jak paliwo do niego".

Niewielu ludzi posiada tak głęboką wiedzę, aby rozumieć najgłębsze znaczenia form, gdyż przekaz o najwyższych poziomach kata i ich interpretacjach docierał jedynie do bardzo nielicznej garstki uczniów - spadkobierców systemu. Wiedza ta pozwala wyprowadzić zdecydowanie bardziej zaawansowane interpretacje, a to jest kluczem do poznania najgłębiej skrywanych i najstarszych technik. Niezwykła waga rozumienia kata i bardzo głęboka penetracja form, leżą u podstaw tradycyjnego karate jakim jest rodzinny system Oyata Shin Shu Ho.

Powrót do spisu treści


Ryukyu Kempo

TECHNIKI W RYU TE®
Ludwik Orthwein

http://www.kempo.org.pl

Zapewne każdy uderzył się w czułe miejsce na łokciu doznając paraliżującego bólu i odrętwienia. Na kilka sekund nie można zebrać myśli, ani ruszyć ręką, a ból ogarnia szersze partie ciała niż samo miejsce uderzenia. Z tego zjawiska korzysta Oyata Shin Shu Ho Ryu®, okinawańska sztuka walki korzystająca z punktów witalnych przeciwnika. Na ludzkim ciele jest wiele takich punktów, a ich działanie jest zróżnicowane. Mistrz Taika Oyata naucza sztuki posługującej się tym specyficznym sposobem dominacji nad przeciwnikiem zwanej Kyusho Jitsu. Dzięki użyciu czułych punktów na ciele przeciwnika można obronić się bez powodowania trwałych obrażeń i urazów. Oczywiście Kyusho Jitsu, wykonywane na wysokim poziomie może prowadzić do śmierci przeciwnika, jednak większości ćwiczących mistrz Taika Oyata przedstawia techniki mające na celu wywołanie silnego bólu, oszołomienia bądź chwilowej dysfunkcji jakiegoś organu lub kończyny. Ataki na punkty witalne na ciele przeciwnika bardzo trudno jest wykonać na rozpędzonym i zdecydowanym napastniku. Tak więc poza Kyusho Jitsu mamy do czynienia z Atemi Jitsu oraz Tuite Jitsu. Są to techniki przygotowujące przeciwnika do nokautu przez zastosowanie Kyusho Jitsu. Wszystkie trzy rodzaje technik dają pełną technikę w realnej sytuacji zagrożenia.

Atemi Jitsu jest pierwszym kontaktem z przeciwnikiem. Celem tej akcji jest zatrzymanie agresora poprzez atak na czuły punkt na przykład na ręce bądź na nodze. Przez zatrzymanie rozumiem rozbicie pierwotnego zamiaru przeciwnika, co daje broniącemu się ułamek sekundy na rozpoczęcie kolejnej akcji jaką jest Tuite Jitsu. Tuite Jitsu jest systemem dźwigni i przechwytów niekiedy również z użyciem punktów witalnych. Celem tego działania jest przytrzymanie na dłuższą chwilę atakującego w taki sposób, aby nie mógł się oswobodzić. W takiej "ustabilizowanej" sytuacji jest dopiero moment na wykonanie Kyusho Jitsu, czyli nokautu kończącego starcie. Odpowiednio wykonane Atemi jak i Tuite Jitsu może również zakończyć walkę. Należy pamiętać, że cała ta sekwencja nie może być rozciągnięta w czasie, i trwać powinna niewiele ponad sekundę. Jedną z podstawowych zasad jest utrzymanie przeciwnika odpierwszego kontaktu do końca akcji w ciągłym bólu, co uniemożliwia mu kontynuowanie walki.

Metody treningowe, po mimo podobieństwa na podstawowym poziomie, w czasie dalszego poznawania systemu, zmieniają się. Na przykładzie bloków można prześledzić zmianę sensu poszczególnych ruchów. Początkowo bloki wykonywane są szeroko i wyłącznie defensywnie. Z czasem bloki zaczynają być węższe i wykonywane do przodu, przez co zaczynają mieć charakter również ofensywny, bo są zarazem uderzeniami na ręce przeciwnika. Dalej dochodzą dodatkowe ruchy wykonywane równocześnie z blokiem, co łącznie daje precyzyjne techniki ataków na układ nerwowy oraz kostny przeciwnika. W ten sposób rodzą się podstawy Atemi Jitsu. Do Tuite Jitsu oraz Kyusho Jitsu dochodzi się przez rozbudowywanie bardziej skomplikowanych układów niż pojedyncze techniki - przez rozwijanie złożonych podstaw oraz kata.

Rozwijanie i zmiana znaczeń, interpretacji poszczególnych ruchów jest charakterystyczna dla Systemu Mistrza Oyaty. Warto nadmienić, że jedynie niewielu najbliższych uczniów, przyjętych przez Mistrza Oyatę do rodziny systemu Oyata Shin Shu Ho Ryu®, w których pokłada On nadzieję, kultywowania i rozwoju systemu, poznaje techniki na najwyższym poziomie, które są najbardziej zaawansowanymi interpretacjami ruchów poznawanych wcześniej.

Powrót do spisu treści


Broń w systemie Modliszki

HALABARDA
Sławomir Milczarek

mantis@firma.pl

Pierwsze halabardy powstały prawdopodobnie w epoce brązu. Powszechnie zaczęto ich używać podczas dynastii Han (206 p.n.e. - 220 n.e.) zarówno w kawalerii jak i piechocie. Ostateczny kształt halabardzie używanej także w systemie Modliszki przypisuje się Guan Yu, bohaterowi wojen z okresu Trzech Królestw (220 - 280 n.e.). Guan Yu schwytany przez przeciwników swojego króla został stracony gdyż odmówił przejścia na stronę wroga. Jego bohaterskie życie i wojenne czyny stały się podstawą wielu legend i opowiadań. Guan Yu został awansowany na bóstwo wojny - Guangong. Był uważany za boga wojny, a jednocześnie za boga sprawiedliwości; kłócące się strony często rozstrzygały sporne przypadki prawne w poświęconych mu świątyniach. Przedstawiany jest głównie z długą brodą w stroju generalskim z halabardą w dłoni lub jak siedzi na krześle a halabardę trzyma stojący z tyłu jego giermek. Pierwszy ruch w formie jaki wykonujemy symbolizuje odgarnięcie zwisającej brody na bok.

Guan Yu

Guan Yu ze swoim giermkiem.

Istnieje bardzo wiele rodzajów halabard od bardzo szerokich i ciężkich, aż po długie i smukłe ostrza. Halabarda (guan dao) opracowana przez Guan Yu składa się z szerokiego ostrza wygiętego jak szabla z jednej strony i zaopatrzonego w hak do wyrywania broni z ręki nieprzyjaciela z drugiej strony. Czasami dodawano przewleczone przez otwory wywiercone z drugiej strony ostrza pierścienie, które grzechotem płoszyły konie. Ostrze halabardy osadzone było na kiju wykonanym z twardego drewna lub metalu. Tak, że waga halabardy osiągała kilkanaście kilogramów. Halabarda Guan Yu ważyła podobno około 40 kg. Wysokość halabardy zależała indywidualnie od wzrostu żołnierza i przeznaczenia. Pomiędzy ostrzem a jej drewniana rękojeścią zamontowany jest wybrzuszony kawałek blachy, którego zadaniem było powstrzymywanie krwi spływającej z ostrza halabardy. Drugi koniec drzewca halabardy zakończony jest metalowym ostrzem tak aby i drugi koniec mógł być w razie potrzeby użyty w walce. Pompon zawieszony na haku przy ostrzu halabardy służył dezorientacji przeciwnika.

techniki halabardy

Techniki halabardy demonstruje mistrz Yu Tiancheng.

Podstawowe techniki halabardy to cięcia, pchnięcia, rąbnięcia i zahaczenia. Halabarda głównie używana była zarówno w walce przez konnicę kontra konnicę i piechotę oraz przez piechotę przeciw konnicy. W systemie Modliszki ćwiczona jest forma halabardy (da dao) pod nazwą chun qiu da dao czyli "halabarda wiosen i jesieni" lub po prostu guan dao. Druga formą jest forma z małą halabardą pu dao zwaną także "długim nożem".

rodzaje halabard

Przykładowe rodzaje halabard.

Obecnie bojowe znaczenie ciężkiej halabardy jest praktycznie żadne. Wykonywanie jednak formy z halabardą bardzo dobrze rozwija wszystkie mięśnie i siłę ćwiczącego. Trening z halabardą uruchamia wszystkie mięśnie naraz. Forma z guan dao bardzo dobrze wyrabia pracę całego ciała (shen fa) tak istotną przy treningu chińskich sztuk walki.

techniki halabardy

Techniki halabardy demonstruje mistrz Yu Tiancheng.

Powrót do spisu treści


WIELKI MISTRZ CHIU WAI W POLSCE
Piotr Osuch
wushu-chinwoo@pro.onet.pl

W dniach 17 - 26 kwietnia br. gościł w Polsce Wielki Mistrz Chiu Wai, jeden z największych autorytetów systemu Hung Gar na świecie i żywa legenda Chińskich Sztuk Walki. W wizycie towarzyszyła mu żona Si Po Law Sui Ling oraz mój Si Fu Lam Chuen Ping. W tym miejscu należy dodać iż określenia pozycji w szkole czy systemie nie są określeniami sztywnymi i nie odzwierciedlają faktycznego poziomu danej osoby a jedynie relacje pomiędzy ćwiczącymi. Mistrz mojego Mistrza jest dla mnie Si Gong, podczas gdy dla moich uczniów jest Si Tai Gung. Dla mojego Mistrza z kolei jest On Si Fu. Podobne zasady dotyczą ćwiczących oraz rodzinę Mistrza. Dla mnie żona mojego Si Fu to Si Mo, podczas gdy żona Si Gong to Si Po. Dla moich uczniów jednak jest to Si Tai Po. Znajomość tych i wielu innych zasad jest bardzo ważna na każdym etapie zaawansowania w Chińskich Sztukach Walki. Można to przyrównać do protokołu dyplomatycznego w dyplomacji z tą jednak różnicą iż ewentualne błędy w dyplomacji wywołają zdziwienie lub co najwyżej skandal, podczas gdy błędy w savoir vivre Wushu na zawsze zamknąć mogą uczniowi dostęp do wiedzy. Jest to szczególnie ważne w przypadku starej generacji Wielkich Mistrzów jak choćby Si Gong Chiu Wai. Zostali oni bowiem wychowani na tradycyjnych chińskich wartościach, znacznie odbiegających od pozbawionej szczytnych idei, szacunku i prawdziwych autorytetów współczesnej kultury zachodu.

Jak ważne są najdrobniejsze elementy tej tradycji niech pokaże fakt, iż mój Si Fu musiał przylecieć do Polski specjalnie dzień wcześniej by na lotnisku przywitać swojego Mistrza.

Swój pobyt w Polsce Si Gong Chiu Wai rozpoczął od wizyty w prowadzonej przeze mnie szkole. Na podkreślenie zasługuje fakt iż pomimo wielogodzinnej podróży i zmiany strefy czasowej, udał się tam wprost z lotniska.

Kolejnym punktem programu pobytu Wielkiego Mistrza były VII Międzynarodowe Mistrzostwa Polski Wushu. Si Gong Chiu Wai wraz z Si Fu Lam Chuen Ping byli gośćmi honorowymi turnieju. Dynamiczna natura Wielkiego Mistrza nie pozwoliła mu spokojnie usiedzieć podczas pokazów najlepszych polskich zawodników występujących w Gali Wushu. Si Gong Chiu Wai dwukrotnie dał pokaz najwyższych umiejętności Hung Gar, wykonując zaawansowane formy tego systemu "Dziesięć Zwierząt" (Sap Ying Kuen) oraz "Żelaznej Liny" (Tit Shin Kuen). Publiczność a przede wszystkim zawodników urzekła niebywała sprawność Mistrza oraz atletyczna wręcz budowa. Występ ten uświadomił wszystkim prawdziwą istotę Wushu oraz to iż podeszły wiek wcale nie musi oznaczać ograniczonych możliwości. Niejednokrotnie później podczas treningów i seminarium Si Gong Chiu Wai dowiódł iż jest sprawniejszy i silniejszy od wielu utytułowanych zawodników kadry Polski Wushu.

Pierwsze seminarium z Wielkim Mistrzem odbyło się nazajutrz po zawodach w prowadzonej przeze mnie szkole Hung Gar. Si Gong rozpoczął nauczanie od formy Yek Sau Kuen ("Formy Kultywowania Zdrowia"), która do złudzenia przypomina formę Taijiquan 48 ruchów. Niewielu ćwiczących Hung Gar, a nawet nauczycieli tego systemu zdaje sobie sprawę z istnienia tej formy. Wiele elementów Yek Sau Kuen wykonuje się w sposób niemalże identyczny jak w klasycznym Taijiquan. Forma ta zawiera jednak również techniki charakterystyczne jedynie dla Hung Gar Kuen jak "Czerwony Tygrys patrzy na słońce" czy "Dziki Tygrys opuszcza jaskinię", które nadają jej niepowtarzalny charakter. Gdy dzięki Yek Sau Kuen czoła wszystkich uczestników seminarium pokryły się potem, Si Gong przeszedł do nauczania Sap Ying Kuen . Historycznie forma ta dzieli się na dwie części: część typowo Chi Gong (pracy z energią) oraz część bojową (techniki walki). Według przekazów pierwszą stworzył Fong Weng Chun a drugą Hung Hai Kwun, stąd odmienny charakter technik zawartych w obu częściach. By uświadomić wszystkim uczestnikom seminarium wagę pozycji w Hung Gar, Si Gong Chiu Wai jako przerywnik wprowadził ćwiczenie Lok Ko Mah (liu guo ma) czyli ćwiczenie sześciu podstawowych pozycji tego systemu. Waga jaką Wielki Mistrz przywiązuje do kształtowania prawidłowych i silnych pozycji wynika z faktu iż należał on do pokolenia uczniów Hung Gar prowadzonych starymi, tradycyjnymi metodami szkoleniowymi. Trening Lok Ko Mah trwał niezmiennie każdego dnia przez ok. godzinę, przez trzy lata. Nie trzeba mieć nadzwyczajnej wyobraźni by uświadomić sobie efekty wynikające dla wojownika z takiego szkolenia. By wymusić na ćwiczących prawidłową a zarazem niską pozycję Say Ping Mah, czyli "Pozycję Jeźdźca", Si Gong kładł na udach uczestników seminarium różne przedmioty zaznaczając iż nie mogą się one zsunąć na ziemię.

Drugą część seminarium zdominowała ulubiona broń Mistrza, halabarda Kwan Dou. Naukę poprzedził długi wykład Si gong dotyczący historycznego rysu tej formy. Dotyczył on zarówno technicznych parametrów stworzonej przez generała Kwan Kung'a broni jak i zawartości samego układu. Szczególny nacisk Si Gong kładł na prawidłowe wyważenie halabardy umożliwiające wykonanie wielu skomplikowanych, niemalże akrobatycznych elementów. Wyważenie to zapewnia proporcjonalne dobranie ciężkiego, szerokiego ostrza oraz znajdującej się po drugiej stronie "szyszki". Jako że halabarda generała Kwan'a ważyła ok. 50 kg., element ten służył do mocowania Kwan Dou w ziemi podczas wsiadania i zsiadania z konia. Rozłożone pod kątem szerokie płytki "szyszki" zapewniały broni stabilność.

Nauczana przez Si Gong Chiu Wai forma zawiera wiele ciekawych a nawet wręcz niezwykłych elementów o znaczeniu historycznym. I tak zobaczyć możemy: jak generał Kwan Kung przesuwa na bok brodę by mu nie przeszkadzała w obrocie halabardy, jak ostrzy broń o napotkany kamień, jak wsiada na konia, mocno chwyta uzdę i galopuje z uniesioną halabardą, jak zachęca do walki swojego przeciwnika i daje pokaz niezwykłego opanowania broni.

Kwan Dou należy do broni najchętniej i najczęściej demonstrowanych przez Si Gong Chiu Wai'a. Podczas pokazu zorganizowanego dla kanadyjskiej telewizji wykorzystał On do wykonania formy trzydziesto kilogramową halabardę wykonaną w całości ze stali. Wymagało to od Mistrza nie tylko perfekcyjnego opanowania broni ale również niezwykłej siły. Podczas części seminarium poświęconej Kwan Dou mogliśmy na własne oczy zobaczyć w jak doskonały sposób Si Gong posługuje się halabardą.

Przez cały czas trwania seminarium Si Gong wykonywał elementy razem z grupą. Pod koniec wielu młodych i silnych zawodników ćwiczyło już na resztkach sił, podczas gdy Mistrz wyglądał jak by się dopiero rozgrzewał.

"Gdy zacznie uczyć zapomina o całym bożym świecie i o granicach czasowych seminarium"- wyjaśniła mi Si Po Law Sui Ling - żona Chiu Wai'a. Gdy podczas kolejnej godziny seminarium, zapytałem ją czy nie jest znudzona, odparła iż w ten sposób na salach ćwiczeń spędziła ponad 45 lat swojego życia. W okresie nauczania w Hong Kong'u sala ćwiczeń znajdowała się w domu w którym mieszkali, co powodowało iż cały dzień obracał się wokół ćwiczenia i nauczania. Praktyka ta była bardzo powszechna w Chinach tamtego okresu. Wielu Mistrzów nie posiadało środków na otwarcie profesjonalnych ośrodków nauczania. Inni w obawie przed rozpowszechnieniem technik systemu uczyli jedynie garstkę wybranych uczniów w domowym zaciszu. Powszechną praktyką było nauczanie sztuk walki jedynie w obrębie rodziny. Techniki systemu były bowiem traktowane niemalże jak rodzinny skarb. Niejednokrotnie od nich to zależało życie. Wiele pokoleń Mistrzów doskonaliło technikę systemu w oparciu o własne doświadczenia w walce przeciw technikom innych systemów. W wielu przypadkach zaskoczenie stanowiło istotny element stanowiący o zwycięstwie lub przegranej. Metoda ta jednak przyczyniła się do bezpowrotnej utraty wielu technik a nawet całych systemów jak miało to miejsce w przypadku Lau Gar Kuen czy Mizhongquan. Wielu Mistrzów bowiem nie mogąc znaleźć godnego następcy w obrębie rodziny zabrało swoje tajemnice do grobu. W przypadku Hong Kong'u dodatkowym elementem przemawiającym za nauczaniem w domu była bardzo ograniczona przestrzeń miasta i skąpość parków. Dodatkowo wielu Si Fu zgodnie z tradycją Wushu prowadziło równolegle z nauczaniem sztuk walki kliniki Dit Da, czyli starej chińskiej medycyny. Zazwyczaj znajdowały się one właśnie w domu Mistrza. Wygodnie więc było godzić wszystkie te funkcje w jednym pomieszczeniu.

Przez cały czas trwania seminarium wytrwale asystował Si Gong Chiu Wai jego uczeń, a mój Mistrz - Lam Chuen Ping. Chwilami zdawał się on zapominać o poważnej operacji kręgosłupa jaką przeszedł w ubiegłym roku. Moja rola polegała więc w dużej mierze na przypominaniu Mu o tym fakcie.

Pierwszy dzień seminarium zakończyły gromkie brawa uczestników, wywołane zarówno zakończeniem formy Kwan Dou jak i wrażeniem jakie wywołał Si Gong Chiu Wai.

Kolejny dzień seminarium tradycyjnie rozpoczęły Yek Sau Kuen oraz Lok Kok Mah. Wielu ćwiczących zaczęło już odczuwać dotkliwe bóle mięśni nóg. Postępy ćwiczących bacznie obserwowała Si Po. Si Gong Chiu Wai wyjaśnił mi, iż zna Ona wszystkie nauczane przez niego formy i bardzo dobrze orientuje się czy wykonywany przez uczniów ruch jest należytej jakości czy też nie.

Program drugiego dnia seminarium został zdominowany przez formę Sap Ying Kuen. Si Gong ucząc technik demonstrował jednocześnie ich zastosowanie czyli tzw. "sang sau". Pozwoliło to uczestnikom seminarium na pełniejsze zrozumienie istoty formy. Po wielu godzinach nauki i powtórzeń przyszła kolej na indywidualne wykonania pod okiem Wielkiego Mistrza. Ćwiczący demonstrowali zarówno Sap Ying Kuen jak i Kwan Dou. Na zakończenie seminarium Si Gong Chiu Wai odpowiadał na pytania uczestników seminarium, dotyczące zarówno systemu Hung Gar, istoty techniki, jej zastosowania oraz metod treningowych. Podsumowując dwa dni nauki Si Gong stwierdził iż jest zadowolony z poziomu Hung Gar uczestników seminarium, szybkiego przyswajania przez nich wiedzy oraz dokładności wykonania. Zalecił poświęcenie większej uwagi podstawom systemu na każdym etapie zaawansowania technicznego. Seminarium zakończyły pamiątkowe zdjęcia oraz liczne autografy.

Seminarium zaszczycili swoją obecnością również goście zagraniczni. Zarząd EHGA (European Hung Gar Association) reprezentowali bracia Luigi i Sergio Martone z Włoch, a belgijskie Hung Gar - Dirk Crokaert.

Kolejną, niebywałą atrakcją było seminarium "Tańca Lwa" przeprowadzone przez Si Gong Chiu Wai'a i Si Fu Lam'a dla zaawansowanych uczniów mojej szkoły. Troska o kręgosłup mojego Mistrza osiągnęła apogeum gdy starał się On nadążyć ruchami głowy za rytmem wybijanym na bębnie przez Si Gong Chiu Wai'a. Wiele wykonywanych przez Si Fu elementów wprawiło w zachwyt uczestników seminarium. Chwilami mieliśmy przed sobą żyjące zwierze, wyrażające swoim zachowaniem całą gamę uczuć. Si Fu demonstrował i wyjaśniał po kolei każde z nich oraz znaczenie i sens tych zachowań. Wyjątkową gratką był wspólny taniec Si Gong i Si Fu, gdzie Wielki Mistrz prowadził "głowę lwa". Ten wspaniały pokaz uświadomił uczestnikom seminarium jak wiele pracy ich jeszcze czeka na drodze do perfekcji w "Tańcu Lwa".

Si Gong zaznaczył iż "Taniec Lwa" w systemie Hung Gar jest odzwierciedleniem poziomu szkoły i ma bojowy charakter. Wszystkie techniki opierają się o Lok Kok Mah i są wykonywane bardzo mocno i dynamicznie. Również praca tułowia powinna być bardzo energiczna i oddawać siłę systemu Hung Gar.

Nauka ze strony Si Gong nie ograniczała się jedynie do seminariów. Ćwiczyliśmy w moim domu podczas obiadu czy też wieczornej herbaty, spacerując po mieście a nawet ku przerażeniu reszty pasażerów w samochodzie. Podczas zwiedzania Ogrodu Botanicznego w Powsinie ja oraz mój Si Fu zostaliśmy poroszeni o wykonanie Sap Ying Kuen, co musieliśmy uczynić pomimo ulewnego deszczu (Si Gong silnie dzierżył w ręku parasol). Należy tu podkreślić iż Si Gong Chiu Wai ma niespożyte siły oraz wyjątkowy zapał i serce do nauczania. Te niespożyte siły odczułem na własnej skórze podczas wykonywania z Si Gong podwójnej formy kija Ng Long Ba Gwa Kwan Cha. Kilka godzinnych sesji jakie spędziliśmy na doskonaleniu tego układu opierały się na ciągłym wykonaniu z kilkunastosekundowymi przerwami na powrót w miejsce rozpoczęcia. Na tą okoliczność Si Gong nauczył się również polskiego zwrotu "od początku", co wymawiał "ap po chin fu", co po kantońsku oznacza "babcia zdejmuje spodnie". W ten sposób w większości zapamiętywał polskie wyrazy.

Metoda ćwiczenia Ng Long Ba Gwa Kwan opierała się na szybkim i silnym wykonaniu, z pominięciem powolnej nauki poszczególnych technik. Wymuszało to podwyższoną koncentrację ze względu na konieczność parowania silnych ataków Si Gong i nadążania za jego ruchem. Skuteczność tej metody była jednak zadziwiająca. Na zakończenie pobytu Si Gong Chiu Wai'a oraz Si Fu Lam Chuen Ping'a nastąpiła zwyczajowa ceremonia wymiany prezentów. Miłym zaskoczeniem było dla mnie otrzymanie pięknie grawerowanej, srebrnej tabliczki z inskrypcją wyrażającą uznanie za wkład w rozwój Hung Gar Kuen. Uznanie to ze strony tak wielkich autorytetów było dla mnie wyjątkowym wyróżnieniem. Zaawansowana grupa mojej szkoły w podzięce za nauczanie i włożone w to serce podarowała obu Mistrzom pięknie grawerowane szable husarskie. Nie zapomniano również o Si Po i Si Mo, które zostały obdarowane drobną biżuterią.

Wizyta Si Gong Chiu Wai'a w Polsce dostarczyła nam zarówno ogromnego materiału technicznego do dalszej pracy jak i uświadomiła istotę zaangażowania w trening i systematyczności ćwiczenia. Na własne oczy zobaczyć mogliśmy efekty jakie możemy osiągnąć wytężoną pracą i poświęceniem. Starość też przestała stanowić dla nas problem. Jeżeli tylko będziemy mogli prezentować się tak jak Si Gong Chiu Wai.

Nota biograficzna

Mistrz Chiu Wai urodził się w 1931 roku w Hong Kong'u w rodzinie z długimi tradycjami Chińskich Sztuk Walki. W wieku siedmiu lat rozpoczął treningi Hung Gar Kuen pod okiem swojego ojca Chiu Kau (Chiu Gau) - wybitnego eksperta tego systemu. On z kolei pobierał nauki u Wielkiego Mistrza Lam Sai Wing'a - żywej legendy Hung Gar swoich czasów, w stowarzyszeniu "Lam Sai Wing Chinese Martial Arts Association" znajdującym się w dzielnicy Kwun Chun wyspy Kowloon.

Kiedy Chiu Wai podrósł, pomagał swojemu ojcu w prowadzeniu szkoły Hung Gar - "Chiu Kau Martial Atrs School. W 1955 roku otworzył on własną szkołę, którą prowadził przez ponad 40 lat.

W 1957, 1958 oraz 1959 władze prowincji Guangzhou (Kwantung) zorganizowały Turnieje Tradycyjnych Sztuk Walki w których Mistrz Chiu Wai każdorazowo zdobywał pierwsze miejsce w konkurencji systemów południowych. W 1979 roku władze miasta Nam Ning w prowincji Kwangsi objęły patronatem Turniej Chińskich Sztuk Walki Wushu, podczas którego Mistrz Chiu Wai ponownie zdobył złoty medal w konkurencji systemów południowych. Uzyskaną licznymi zwycięstwami sławę Mistrz Chiu Wai potwierdził ponownie w 1980 roku zdobywając po raz kolejny złoty medal podczas zawodów w Tai Yuan w prowincji Shanxi.

W 1985 roku w Xian (Sai On) zorganizowano Pierwszy Międzynarodowy Turniej Wushu, podczas którego Si Gong Chiu Wai wywalczył drugie miejsce w konkurencji systemów południowych. Trzecie miejsce w tej samej konkurencji zajął jego uczeń Lam Chuen Ping. W 1986 roku w Tianjin (Tin Jun) podczas Drugich Międzynarodowych Mistrzostw Wushu Mistrz Chiu Wai ponownie zdobył srebrny medal.

W chwili obecnej Mistrz Chiu Wai mieszka w Calgary w prowincji Alberta w Kanadzie.

Powrót do spisu treści


Początek drogi

ETAPY SZKOLENIA W TRENINGU TAI CHI

Spadkobierca stylu Chen Tai Chi mistrz Chen Xiao Wang rozmawiając z sifu Howardem Choy o treningu Tai Chi użył obrazowego porównania, że z treningiem Tai Chi jest tak samo jak z nauką chodzenia. Najpierw uczymy się raczkować, potem chodzić a w końcu biegać. Proces uczenia się Tai Chi polega na stopniowym doskonaleniu umiejętności, począwszy od opanowania podstawowych zasad i dopiero na ich bazie można wykonywać bardziej zaawansowane techniki. Zanim jednak doprowadzimy umiejętności kolejnych poziomów zaawansowania do mistrzostwa, droga jaką będziemy musieli przebyć, wymagać będzie wiele cierpliwości i wytrwałości.

Postępy w poznaniu Tai Chi nie zależą od ilości wyuczonych form, ale od zrozumienia i przyswojenia oraz umiejętności zastosowania w praktyce zasad Tai Chi. Nie ma tu znaczenia, który ze stylów Tai Chi się uprawia ani też czy pozycje podczas wykonywania formy są niskie czy wysokie. Ważna jest natomiast umiejętność skupiania Chi i przemieszczania jej do każdej części ciała, i choć ruchy będą wyglądać miękko, będą pełne siły, zachowanie będzie swobodne, ale pełne gotowości.

Mistrz Chen twierdzi, że istnieje pięć stopni zaawansowania w treningu Tai Chi. Każdy z nich ma swój własny cel i odpowiednie metody treningowe. Wiedząc to można samemu ocenić na jakim jest się poziomie zaawansowania i jaką pracę należy jeszcze włożyć w doskonalenie swoich umiejętności.

Stopień 1
Prawidłowe wykonywanie formy i przyjmowanie właściwych postaw

Rozpoczynając naukę formy Tai Chi należy skoncentrować się na prawidłowym wykonywaniu ruchów i postaw. Przyjmowanie właściwych postaw jest konieczne, aby energia wewnętrzna Chi mogła krążyć we właściwy sposób. Zapewne na początku ruchy będą wykonywane kanciasto, w oderwaniu od siebie, ale jest to normalne dla początkujących. Ćwicząc wytrwale, stopniowo ruchy będą się stawać coraz bardziej prawidłowe. Na tym poziomie umiejętności używa się ruchu do wytwarzania Chi. Systematycznie ćwicząc, można będzie wykonując niektóre ruchy odczuwać przepływ Chi. Aby Chi mogła krążyć we właściwy sposób, konieczne jest zachowanie pewnych zasad. A mianowicie, należy trzymać tułów prosto, głowę w taki sposób jakby była zawieszona, barki i klatka piersiowa powinny być rozluźnione, talia luźna i kolana zgięte. Wówczas Chi może zakorzenić się w "Dan Tien". Jest rzeczą normalną, że początkowo będzie to sprawiać wiele kłopotu, ale jeśli stopniowo będzie się korygować rozluźnienie ciała, pozycje i ruchy, można będzie po pewnym czasie prawidłowo wykonywać ruchy formy.

Na tym poziomie nie zaleca się ćwiczyć ani sparingu ani pchających dłoni. Dlaczego? Ponieważ na tym etapie umiejętności ćwiczącego można porównać do słupa wkopanego płytko w ziemię i pozbawionego odpowiedniej postawy. W związku z tym można go łatwiej przewrócić. Wynika to z tego, że u ćwiczącego jest za dużo Yang a za mało Yin - poziom ten jest określany słowami: być w "jednej części Yin a w dziewięciu Yang".

Stopień 2
Odczuwanie przepływu Chi

Opanowawszy do perfekcji umiejętności związane z nauką zewnętrznego wyglądu i postaw formy należy rozpocząć pracę nad wyeliminowaniem niedociągnięć związanych z ruchami ciała, przepływem Chi oraz właściwą postawą. Tak, aby wewnętrzna energia Chi mogła płynąć bez przeszkód i aby można było zacząć ją odczuwać.

Formę należy ćwiczyć w taki sposób, aby ruchy były bardziej płynne i spokojne, zaś ciało poruszało się na jednym poziomie. Należy też pamiętać o zachowaniu właściwej postawy. W tym miejscu należy podkreślić niezwykle ważną rzecz, a mianowicie na tym poziomie umiejętności można jeszcze nie odczuwać żadnych oznak robienia postępów. Czasami zdarza się odczuwać przepływ energii a czasami nie. Trenując formę będzie można wyrażać energię w uderzeniu (Fa Jing), natomiast w przypadku pchających dłoni nic takiego nie będzie występowało.

Na tym etapie treningu bardzo ważną rzeczą jest własna determinacja i wytrwałość. To co powinno się robić, to sprawdzić czy prawidłowo wykonuje się formę, zgodnie z podstawowymi zasadami. Należy starać się wykonywać ruch całym ciałem jako jednością, zgodnie z klasycznymi zasadami Tai Chi: "kiedy jedna część ciała porusza się, porusza się całe ciało", "nie ma ani nadmiaru ani niedoboru w ruchu", "ruchy i przemiany (Yin-Yang) są płynne i naturalne".

Chi zaczyna więc krążyć w organizmie i Tai Chi staje się coraz bardziej interesujące dla ćwiczącego i tych, którzy go obserwują. Zanim to jednak nastąpi, to pomimo odczuwania Chi, nie będzie można jej jeszcze ukierunkować. Jakie są tego powody? Po pierwsze energia Chi jest wówczas jeszcze nieuporządkowana, a postawa nie jest w pełni prawidłowa. Po drugie, forma jest często wykonywana albo zbyt szybko (tak, że następuje utrata płynności ruchów) albo zbyt wolno (wtedy ruchy są oddzielone od siebie). Czasami też starając się rozluźnić klatkę piersiową możemy spowodować, że stanie się zbyt zapadnięta. Chcąc aby talia była elastyczna, powodujemy, że staje się zbyt rozluźniona. Może się też zdarzyć, że pośladki są wypychane za bardzo do tyłu, zaś klatka piersiowa za bardzo do przodu.

Skorygowanie postawy można natomiast osiągnąć poprzez lepszą koordynację i wyeliminowanie błędów tak, aby móc uzyskać wewnętrzną i zewnętrzną jedność. Wewnętrzna jedność oznacza, że serce jednoczy się z umysłem, Chi z siłą, ścięgna z kośćmi. Natomiast pod terminem zewnętrzna jedność ma się na myśli to, że dłoń jest skoordynowana ze stopą, łokieć z kolanem, a bark z biodrem. Ma to miejsce wówczas, gdy wnętrze jest zjednoczone z tym co na zewnątrz. gdy otwarcie jest zawarte wewnątrz zamknięcia, a zamknięcie wewnątrz otwarcia.

Ćwiczenie formy i pchających dłoni wymagają tych samych umiejętności. Jeśli istnieją problemy w ćwiczeniu pchających dłoni, pojawiają się one również przy wykonywaniu formy. Należy zwrócić więc baczną uwagę na cztery podstawowe techniki Tai Chi: Peng, Lu, Ji, An.

Na omawianym etapie nauki Tai Chi bardzo ważne są ćwiczenia Chan Ssu-Chin ("rozwijania jedwabnego kokonu"). W każdym ruchu formy należy używać właśnie tej techniki. Cytując klasykę Tai Chi: "w technice rozwijania jedwabnego kokonu, Chi ma swoje źródło w talii, przenika wszędzie i wszędzie jest obecne". Aby we właściwy sposób wykonać technikę Chan Ssu-Chin należy najpierw rozluźnić klatkę piersiową, uelastycznić talię, zgiąć kolana. Dłoń prowadzi łokieć, łokieć bark, a bark prowadzi talię. W cyklu odwrotnym talia aktywuje bark, bark łokieć, a łokieć dłoń. Biorąc pod uwagę górną część ciała nadgarstek jest skoordynowany z ruchem tułowia, natomiast w dolnej części ciała - kostki powodują ruch nóg.

Używając obrazowego porównania, ciało człowieka można porównać do drzewa - nogi są jego korzeniami, tułów - jego pniem, ramiona i pałce są gałęziami i liśćmi. Chi krąży od korzeni poprzez pień i gałęzie do liści, po czym powraca tą samą drogą do korzeni.

Można mieć więc problemy z osiągnięciem perfekcyjnej koordynacji ruchów. Przeciwnik będzie mógł wykorzystać tą słabość. Można też mieć trudności z użyciem siły i stosować jej zbyt mało lub zbyt dużo. Można też nie umieć jeszcze odpowiednio obniżyć swojej energii. Często występować będzie tendencja do przeciwstawiania się siłą sile przeciwnika. Ten poziom umiejętności jest określany: "być w dwóch częściach Yin a w ośmiu Yang".

Stopień 3
Połączenie ciała i umysłu
(od dużego do średniego koła)

Koło oznacza nie tytko ruch dłoni i stóp, ale odnosi się również do ruchu energii wewnętrznej. Rozpoczynamy wykonując najpierw ruchy po dużym kole. Dzięki temu można łatwiej odczuwać Chi i rozwijać swoją wrażliwość. W klasyce Tai Chi napisano: "gdzie idzie umysł, tam idzie Chi a ciało podąża za nim". Na tym poziomie należy nauczyć się używać umysłu, mając dobre zrozumienie Chi uczymy się nie stosować siły przeciwko sile przeciwnika. Ruchy stają się teraz lekkie i można opuszczać Chi bez bycia sztywnym. Wykonuje się ruchy tak, aby na zewnątrz wyglądały miękko a wewnątrz były twarde. W klasyce określane jest to jako "twardość wewnątrz miękkości".

Dzięki właściwej koordynacji ruchów ciała można wyeliminować większość złych nawyków. Tylko wtedy Chi będzie płynąć bez przeszkód, gdy ciało i umysł będą jednością. Oddychanie musi być naturalne i skoordynowane z ruchami (jest to szczególnie ważne gdy ruchy są skomplikowane oraz również jeśli są wykonywane szybko). Uzyskuje się wtedy podstawowe zrozumienie koordynacji wewnętrznego ruchu Chi z ruchem zewnętrznym.

W tym momencie konieczna jest dobra znajomość praktycznego zastosowania ruchów z formy w walce. Wymaga to o wiele częstszego wykonywania ćwiczeń pchających dłoni niż to ma miejsce w drugim etapie zaawansowania. Wymagane jest też doskonalenie techniki i koordynowanie postaw. Należy starać się zrozumieć jak wyrażać swoją Jin, jak zmieniać przepływ energii, jak zwiększać swoją energię wewnętrzną.

Zaczynamy w tym momencie rozumieć co dokładnie oznacza termin "prawidłowa postawa". Stajemy się na tyle mocni, że możemy rozpocząć ćwiczenia z bronią (mieczem, szablą, włócznią, kijem). Mniej trudności będzie sprawiało wykonywanie energicznych ruchów.

Jednakowoż energia Chi będzie jeszcze względnie słaba, a koordynacja ciała z umysłem niedoskonała. Będzie to szczególnie widoczne, gdy ćwiczy się pchające dłonie z osobą której umiejętności są większe. Wówczas odczuwa się, że ilość własnej energii nie jest wystarczająca i można utracić zarówno równowagę jak i koordynację ciała z umysłem. Jednym słowem umiejętności nie są jeszcze pełne.

Ten poziom zaawansowania określa się terminem: "trzy części Yin i siedem części Yang".

Stopień 4
Od średniego do małego koła

Jest to już zawansowany stopień w treningu Tai Chi. Na tym poziomie zastosowania ruchów z formy w walce są niezwykle ważnym aspektem treningu. Należy jednocześnie ćwiczyć krążenie energii wewnętrznej Chi. Równie ważnym elementem treningu jest umiejętność skoordynowania oddechu, ruchu i praktycznego zastosowania ruchu w walce. Wszystkie ruchy powinny być wykonane w sposób ciągły i nie powinno być w nich, jak to jest napisane w klasyce: "żadnego niedoboru, żadnego nadmiaru". Chi powinno przenikać całe ciało.

Metoda treningowa jest w zasadzie taka sama jak w przypadku stopnia 3. Z tym oczywiście wyjątkiem, że zakres wykonywanych ruchów jest mniejszy.

Wewnętrzne Jin będzie silniejsze dzięki czemu posiądzie się umiejętność ataku i obrony w tym samym momencie. Będzie to możliwe dzięki skoordynowaniu umysłu i Chi. Chi będzie podążało tam, gdzie się je skieruje. Teraz już będzie trudno zostać pokonanym w ćwiczeniu pchających dłoni, postawa jest bowiem stabilna i umie się odchylać energię przeciwnika niewielkim ruchem ciała. Będzie się także posiadało umiejętność zmiany wielkości i kierunku stosowanej energii w rytm zmian energii przeciwnika.

Posiądzie się umiejętność poznania zamiaru przeciwnika zanim on wykona jakikolwiek ruch, ponieważ Chi jest jednością z ruchem ciała. Ekspresja energii i atak są dokładne i bez kłopotu znajduje się słaby punkt w obronie przeciwnika. Wówczas jest się już kompletnym artystą sztuki walki.

Ten stopień umiejętności określa się jako "cztery części Yin i sześć części Yang".

stopień 5
Od małego koła do stanu bez ruchu

W klasyce stan ten jest określany słowami "przemiana od formy do stanu bez formy".

Ruch jest pełen życia i skoordynowany. Wewnętrzne Jin jest całkowite, poszukuje się doskonałości wewnątrz doskonałości. Przemiany wewnątrz ruchu zachodzą bez końca, bez uzewnętrzniania energii.

Twardość i miękkość stają się jednością, będąc rozluźnionym jest się jednocześnie czujnym i w każdym momencie gotowym do działania. Można bronić się lub atakować i potrafi się przekazywać energię każdą częścią ciała.

Ten stopień zaawansowania jest określany słowami "pięć części Yin i pięć części Yang" perfekcyjna równowaga.

Umysł jest wtedy spokojny i cichy i jeśli nawet zostanie się niespodziewanie zaatakowanym, zareaguje się we właściwy sposób. Zostało więc osiągnięte mistrzostwo ciała i umysłu. Nie ma ograniczeń dla dalszego rozwoju Tai Chi. Ostateczny cel wydaje się być w zasięgu ręki.

Posłowie

Na koniec Mistrz Chen Xiao Wang powiedział, że te pięć stopni umiejętności można porównać do mapy drogowej. Jeżeli się zagubiłeś i nie wiesz co robić, musisz najpierw znaleźć swoje miejsce, w którym się znajdujesz i nakreślić drogę do osiągnięcia celu.

Odczuwaj radość w podróży pełnej wielu odkryć.

Konrad Dynarowicz
(opracowanie na podstawie skryptu Howarda Choy pt. "Tai Chi Chuan for Health and Selfdefence")

"Kung Fu" nr 4(6)/'92

Powrót do spisu treści


CO MOŻE MIEĆ WSPÓLNEGO CHIŃSKA GEOMANCJA Z ĆWICZENIAMI QIGONG?
Konrad Dynarowicz

kdynarowicz@linart.pl

Wyobraźmy sobie park w Szanghaju czy też w Pekinie, wypełniony ćwiczącymi ludźmi, zarówno w samotności jak i w grupach. Na pierwszy rzut oka u wielu z nich możemy zauważyć harmonię ruchów, ale gdybyśmy zapytali któregoś z nich, co robią, usłyszeć moglibyśmy o qi. Qi, to jedno z kluczowych pojęć dotyczących zarówno qigong jak i tradycyjnej chińskiej medycyny. Chińczycy mówią, że qi wpływa na wszystko - od diety i medycyny po stosunek do życia, a nawet urządzania mieszkania, miejsca pracy czy usytuowania budynków.

Codziennie tysiące ludzi na świecie ćwiczy płynne ruchy Tai Chi, ćwiczenia stojącej i siedzącej medytacji pełne wewnętrznego spokoju, czy też zrównoważone układy qigong (nazwa qigong oznacza pracę nad energią, można ją również przetłumaczyć jako podtrzymywanie energii). Uczą się oni jak panować nad krążeniem energii w organiźmie, przez łączenie ćwiczeń mentalnych z fizycznymi. Chiński sposób rozumienia i traktowania ludzkiego ciała jest wyjątkowy, opiera się bowiem na całościowej, holistycznej wizji Wszechświata. Dla mieszkańców Kraju Środka, qi znajduje się we wszystkim co istnieje we Wszechświecie. Starożytni Chińczycy wierzyli, że to właśnie energia życiowa qi utrzymuje nas przy życiu. Qi przepływa w naszym ciele przez kanały meridianów. W momencie kiedy nie czujemy się dobrze, Chińczycy zwykli byli mówić, że albo nasze qi zostało zablokowane albo jest go za mało.

Wykonywanie ćwiczeń qigong związane jest z polepszaniem krążenia i wzmacnianiem energii oraz uzyskaniem kontroli nad jego przepływem. Tak więc można zdobyć umiejętności regulowania i harmonizowania qi w poszczególnych meridianach jak i w całym organiźmie. A zatem jeśli w ciale następuje zaburzenie harmonii, przejawia się przede wszystkim na poziomie energetycznym. Medycyna chińska uważa, że odpowiedni ruch, dieta, relaks, nawyki czyli styl życia ma duże znaczenie we wzmacnianiu lub osłabianiu właściwego przepływu qi przez ciało. Metoda "złotego środka" i harmonia działania są tu najważniejsze.

Chińczycy biorą pod uwagę również i energetykę miejsca zamieszkania i najbliższego otoczenia. Usytuowanie budynków, organizacja przestrzeni i mebli wewnątrz mieszkania są przedmiotem nauki noszącej nazwę Feng Shui. Nazwa ta oznacza dosłownie przepływ wiatru i wody. Jest to starożytna nauka geomancji, której celem jest zapewnienie by wszystkie rzeczy współistniały ze sobą w harmonii. Kiedy dobrze się czujemy w jakimś miejscu, wtedy chińczycy zwykli byli mówić, że ma ono dobre feng shui. Dobre feng shui prowadzi do szczęscia i powodzenia. Dlaczego? Doświadczanie przez nas świata jest wynikiem oddziaływania qi otoczenia na nasz organizm. Jeśli za pomocą metod chińskiej geomancji (feng shui) uświadamiamy sobie te powiązania można podjąć odpowiednie działania. Wzmacniamy dobroczynne " shen qi " - dobrą energię. Starożytne księgi feng shui mówią o tym, że porusza się ona po liniach kolistych i nieregularnych, zakrzywione powierzchnie sprzyjają jej powstawaniu. Mówią też, że ostre krawędzie wytwarzają niekorzystną " sha qi " - złą energię.

Jeśli zrozumiemy, że na qi ludzkiego organizmu wpływa zarówno ziemskie qi jak i qi nieba, to zrozumiemy, że jesteśmy częścią natury i podlegamy jej cyklicznym przemianom. Działanie wbrew prawom natury może spowodować powstanie choroby.

Pomiędzy qigong a feng shui istnieje wiele podobieństw. Dzięki uświadomieniu sobie istnienia siły życiowej w naszym ciele możemy być świadomi sił istniejących w naszym środowisku. Możemy wzmocnić własne qi dzięki wykonywaniu ćwiczeń qigong , natomiast wykorzystując zasady feng shui, możemy wzmocnić dobrą energię otoczenia i zminimalizować wpływ "sha qi", tak by świat był lepszym miejscem do życia. Rezultatem jest bycie człowiekiem zrównoważonym i pełnym energii, żyjącym w harmonii ze swoim otoczeniem.

Artykuł ukazał się w czasopiśmie "Samuraj" nr 3(31)00.

Powrót do spisu treści


Nowości wydawnicze

1. Dr Yang Jwing-Ming
"Taijiquan Klasyczny styl Yang"

"Książka zawiera pełny i szczegółowy opis tradycyjnej, długiej formy Taijiquan stylu Yang wywodzącej się od Yang Pan-Hou. Dr. Yang Jwing-Ming krok po kroku opisuje sekwencję 112 postaw, wyjaśniając metody prawidłowej regulacji ciała, oddechu, umysłi i Qi (energii). Omówione zostały równiez zestawy Qigong Taiji stanowiące klucz dla zrozumienia wewnętrznej strony form i ruchów, teoria Taiji, związki Qigong z Taijiquan, trening dźwięków oraz stanowiące kanon wszystkich systemów Taiji - Trzynaście Postaw. Książka dla każdego prawdziwego entuzjasty Taijiquan. Dostępna jest także do niej kaseta wideo."

Kontakt z wydawnictwem: 
ymaapubl@cis.com.pl 
http://www.ymaa.cis.com.pl

okładka książki

Powrót do spisu treści


II MISTRZOSTWA POLSKIEGO TOWARZYSTWA KUNG FU MODLISZKI

W dniu 31 marca w Warszawie odbyły się II Mistrzostwa Polskiego Towarzystwa Kung Fu Modliszki. Wzorem zeszłego roku zawody rozegrano w kategorii form tradycyjnych i tradycyjnej wolnej walki. Jedyną zmianą było rozegranie walk dzieci w kategoriach do lat 9, 11 i 13. Walki dzieci przeprowadzono według regulaminu semi contactu. Wzorem zawodów stylowych tanglang men z Chin zrezygnowaliśmy z konkurencji form z bronią długą a rozegraliśmy tylko konkurencję broni krótkiej, która szczególnie w konkurencji miecza kobiet przypominała zawody z Chin.

W zawodach startowało około 45 zawodników i zawodniczek z kilku ośrodków Towarzystwa w kraju. Tradycyjne walki rozegrano według zasad wolnej walki z Yantai. Bardzo dobrze w najtrudniejszej konkurencji zhong ji sanda wypadł 18 letni Bartek Polny, pokonując starszych od siebie przeciwników. W konkurencji chu ji sanda powyżej czterech lat treningu pierwsze miejsce obronił Adam Piotrowski, nie udało się to Pawłowi Godusławskiemu, który w konkurencji chu ji sanda do czterech lat treningu musiał w finale uznać wyższość Widmantiasa Kraużlisa.

Sekretarz PTKFM Marek Borówek

medaliści

Medaliści w kategorii wiekowej do lat 9.

Wyniki Oficjalne:

Tradycyjne formy ręczne i z bronią krótką

I. Formy ręczne dzieci do lat 9
1. Mateusz Konopka (Warszawa)
2. Kamil Święch (Warszawa)
3. Aleksander Górski (Warszawa)

II. Formy ręczne dzieci do lat 11
1. Olaf Duński (Warszawa)
2. Szymon Polak (Busko Zdrój)
3. Mateusz Dziadek (Busko Zdrój)

III. Formy ręczne dzieci do lat 13
1. Marcin Polak (Busko Zdrój)
2. Maciej Włodarczyk (Warszawa)
3. Bartek Wojtyła (Warszawa)

IV. Formy ręczne dzieci (dziewczynki)
1. Alicja Smoleń (Warszawa)
2. Sabina Kabata (Busko Zdrój)
3. Małgorzata Babska (Warszawa)

V. Formy ręczne juniorów
1. Patryk Opozda (Busko Zdrój)
2. Nikołaj Jakóbik (Warszawa)
3. Przemek Orzechowski (Warszawa)

VI. Formy z bronią krótką (szabla - mężczyźni)
1. Maciej Kulik (Warszawa)
2. Witold Wysota (Warszawa)
3. Bartek Polny (Warszawa)

VII. Formy z bronią krótką (miecz - kobiety)
1. Paulina Kowacka (Warszawa)
2. Aleksandra Smoleń (Warszawa)
3. Dominika Łada (Kraków)

VIII. Formy ręczne mężczyzn
1. Witold Wysota (Warszawa)
2. Bartek Polny (Warszawa)
3. Maciej Kulik (Warszawa)

IX. Formy ręczne kobiety
1. Paulina Kowacka (Warszawa)
2. Aleksandra Smoleń (Warszawa)
3. Agnieszka Węda (Busko Zdrój)

walki

Walki dzieci do lat 11.

Wolna Walka - Sanda

I. Dzieci do lat 9
1. Aleksander Górski (Warszawa)
2. Mateusz Konopka (Warszawa)
3. Kamil Święch (Warszawa)

II. Dzieci do lat 11
1. Szymon Polak (Busko Zdrój)
2. Adam Niedziela (Warszawa)
3. Olaf Duński (Warszawa)

III. Dzieci do lat 13
1. Maciej Włodarczyk (Warszawa)
2. Sabina Kabata (Busko Zdrój)
3. Bartek Wojtyła (Warszawa)

IV. CHU JI SANDA - 4 lata treningu
1. Widmantias Kraużlis (Warszawa)
2. Paweł Godusławski (Warszawa)
3. Łukasz Maksimowicz (Warszawa)

V. CHU JI SANDA + 4 lata treningu
1. Adam Piotrowski (Warszawa)
2. Tomasz Grześlak (Warszawa)
3. Piotr Pietrzak (Warszawa)

VI. ZHONG JI SANDA
1. Bartek Polny (Warszawa)
2. Marek Polewacz (Ostrołęka)
3. Maciej Kulik (Warszawa)

Zhong Ji Sanda

Zhong Ji Sanda (finał)
walczą Bartek Polny i Marek Polewacz .

Powrót do spisu treści


II OTWARTE MISTRZOSTWA POLSKI KUNG FU MODLISZKI
PUCHAR POLSKI W TRADYCYJNYM KUNG FU

W dniu 28 kwietnia w Ośrodku Sportu i Rekreacji Dzielnicy Warszawa Praga Południe odbyły się II Otwarte Mistrzostwa Polski Kung Fu Modliszki oraz Puchar Polski w Tradycyjnym Kung Fu. Organizatorami mistrzostw oprócz Polskiego Towarzystwa Kung Fu Modliszki była Polska Unia Tradycyjnych Sztuk Walki. W zawodach startowało ponad 150 zawodników reprezentujących Polskie Towarzystwo Kung Fu Modliszki (3 oddziały), Polskie Stowarzyszenie Kung Fu Choy Lee Fut (3 oddziały), Stowarzyszenie Sztuk Walki Yang (YMAA - 2 oddziały) oraz kilka klubów karate i taekwondo.

W walkach oprócz zawodników z kung fu wystąpili zawodnicy i zawodniczki z karate, taekwondo i kick boxingu. Mistrzostwa rozegrano w kilkunastu konkurencjach form oraz w wolnej walce. Około 100 dzieci walczyło według zasad semi contactu. Dorośli, których było 22 rywalizowali według regulaminu sanda Światowej Organizacji Chińskiego Kung Fu.

W walkach dzieci dominowali zawodnicy Pol. Tow. Kung Fu Modliszki oraz Polskiego Stowarzyszenia Kung Fun Choy Lee Fut. W walkach pełno kontaktowych dominowali zawodnicy z klubu Full Sport Karate. Natomiast formy zdominowali reprezentanci Polskiego Towarzystwa Kung Fu Modliszki. Najlepszą zawodniczką zawodów uznano Paulinę Kowacką z PTKFM, najlepszym technikiem został Piotr Durski z PSKF Choy Lee Fut a najlepszym zawodnikiem sandy Krzysztof Kapron z FSK.

W przerwach między walkami seniorów licznie zgromadzona publiczność mogła oglądać pokazy sztuk walki - systemu Tang Lang Men w wykonaniu instruktorów Polskiego Towarzystwa Kung Fu Modliszki, Ving Chun w wykonaniu uczniów shifu Janusza Szymankiewicza oraz Viet Vo Dao, którego pokaz dynamicznie poprowadził mistrz Ryszard Jóźwiak.

Marek Piechotka

Wyniki Oficjalne:

I. Konkurencja tradycyjnych form ręcznych dzieci do lat 10
1. Alicja Smoleń (PTKFM Warszawa)
2. Mateusz Konopka (PTKFM Warszawa)
3. Aleksander Górski (PTKFM Warszawa)

II. Konkurencja tradycyjnych form ręcznych dzieci do lat 13
1. Marcin Polak (PTKFM Busko Zdrój)
2. Piotr Hołdowicz (YMAA Wrocław)
3. Krzysztof Wołek (PSKF Choy Lee Fut Wieliczka)

III. Konkurencja tradycyjnych form ręcznych juniorzy
1. Krzysztof Cabaj (YMAA Wrocław)
2. Piotr Kowalik (PSKF Choy Lee Fut Kraków)
3. Filip Piwowarczyk (PSKF Choy Lee Fut Kraków)

IV. Konkurencja tradycyjnych form ręcznych mężczyzn
1. Sławomir Rzeszowski (PTKFM Warszawa)
2. Piotr Durski (PSKF Choy Lee Fut Kraków)
3. Bartłomiej Polny (PTKFM Warszawa)

V. Konkurencja tradycyjnych form ręcznych kobiet
1. Paulina Kowacka (PTKFM Warszawa)
2. Beata Mańczak (PSKF Choy Lee Fut Kraków)
3. Agnieszka Wojnarska (PSKF Choy Lee Fut Kraków)

VI. Konkurencja tradycyjnych form z bronią juniorów do lat 15
1. Filip Piwowarczyk (PSKF Choy Lee Fut Kraków)
2. Krzysztof Wołek (PSKF Choy Lee Fut Wieliczka)
3. Piotr Hołdowicz (YMAA Wrocław)

VII. Konkurencja tradycyjnych form z bronią krótką mężczyzn
1. Maciej Kulik (PTKFM Warszawa)
2. Witold Wysota (PTKFM Warszawa)
3.. Bartłomiej Polny (PTKFM Warszawa)

VIII. Konkurencja tradycyjnych form z bronią krótką kobiet
1. Aleksandra Smoleń (PTKFM Warszawa)
2. Paulina Kowacka (PTKFM Warszawa)
3. Dominika Łada (PTKFM Warszawa)

IX. Konkurencja tradycyjnych form z bronią długą mężczyźni
1. Adam Chodaczek (YMAA Wrocław)
2. Witold Wysota (PTKFM Warszawa)
3. Piotr Kowalik (PSKF Choy Lee Fut Kraków)

X. Konkurencja tradycyjnych form z bronią długą kobiet
1. Agnieszka Wojnarska (PSKF Choy Lee Fut Kraków)
2. Beata Mańczak (PSKF Choy Lee Fut Kraków)

XI. Formy Tang Lang Men (mężczyźni)
1. Sławomir Rzeszowski (Warszawa)
2. Bartłomiel Polny (Warszawa)
3. Marcin Jabłecki (Warszawa)

XII. Formy Tang Lang Men (kobiety)
1. Paulina Kowacka (Warszawa)
2. Aleksandra Smoleń (Warszawa)
3. Dominika Łada (Warszawa)

Sanda Mężczyzn

KATEGORIA - 65 KG
1. Krzysztof Kapron (Full Sport Karate Warszawa)
2. Arkadiusz Mach (Full Sport Karate Warszawa)
3. Aleksander Mach (Choy Lee Fut)

KATEGORIA 65 - 70 KG
1. Marek Krzemiński (Choy Lee Fut)
2. Jarosław Lewandowski (Sirocco Łódź)

KATEGORIA 70 - 75 KG
1. Piotr Durski (Choy Lee Fut)
2. Artur Zając (Full Sport Karate Warszawa)

KATEGORIA 75 - 80 KG
1. Tomasz Sikorski (Full Sport Karate Warszawa)
2. Krzysztof Urbański (Full Sport Karate Warszawa)
3. Piotr Wilk (Choy Lee Fut)

KATEGORIA 85 - 90 KG
1. Michał Kostrzewski (Sirocco Łódź)
2. Tomasz Lechowski (Sirocco Łódż)
3. Piotr Pietrzak (Tang Lang)

KATEGORIA + 90
1. Igor Kołacin (Full Sport Karate Warszawa)
2. Patryk Skupniewicz (YMAA Poznań)
3. Grzegorz Wróbel (Choy Lee Fut)

Sanda Kobiet

KATEGORIA + 65
1. Anna Cherek (Choy Lee Fut)

Walki Dzieci

CHŁOPCY DO LAT 10 (- 35 KG)
1. Bartosz Sparzyński (Choy Lee Fut Kraków)
2. Mateusz Mielczarek (Sirocco Łódź)
3. Ernest Duliński (PTKFM Chmielnik)

CHŁOPCY DO LAT 10 (+ 35 KG)
1. Adam Kowalski (Sirocco Łódź)
2. Andrzej Żakowski (PTKFM Chmielnik)
3. Damian Kostrzewa (Sirocco Łódź)

CHŁOPCY DO LAT 13 (- 45 KG)
1. Mariusz Cybula (Choy Lee Fut)
2. Jakub Malec (Choy Lee Fut)
3. Patryk Kostrzewa (Sirocco Łódź)

CHŁOPCY DO LAT 13 (+ 45 KG)
1. Michał Nogieć (Choy Lee Fut)
2. Jaś Moćko (PTKFM Busko Zdrój)
3. Artur Rudziński (Dan Świdnik)

CHŁOPCY 13 - 15 LAT
1. Patryk Opozda (PTKFM Busko Zdrój)
2. Filip Piwowarczyk (Choy Lee Fut)
3. Paweł Grzesiak (Dan Świdnik)

JUNIORZY 15 - 17 LAT
1. Sebastian Starowicz (Choy Lee Fut)
2. Michał Wrąbel (Sirocco Łódź)
3. Łukasz Grzesiak (Sirocco Łódź)

DZIEWCZYNKI DO LAT 10
1. Nadia Danowska (Sirocco Łódź)
2. Jga Wójcik (PTKFM Chmielnik)
3. Kasia Czarnocka (PTKFM Warszawa)

DZIEWCZYNKI 10 - 13 LAT
1. Arletta Danowska (Sirocco Łódź)
2. Anna Gajos (PTKFM Chmielnik)
3. Sandra Żeberkiewicz (Sirocco Łódź)

JUNIORKI
1. Kowalska Kamila (Sirocco Łódź)
2. Dominika Białek (Sirocco Łódź)
3. Joanna Generowicz (Full Sport Karate)

Najlepszy zawodnik wolnej walki Pucharu Polski:
- Krzysztof Kapron
Najlepsza zawodniczka wolnej walki Pucharu Polski:
- Arletta Danowska
Najlepszy technik Pucharu Polski
- Piotr Durski
Najlepsza zawodniczka systemu Modliszki:
- Paulina Kowacka
Najwszechstronniejszy zawodnik Pucharu:
- Bartłomiej Polny

Powrót do spisu treści


Kendo

POLSKA KOMISJA KENDO
Członek Międzynarodowej i Europejskiej Federacji Kendo

Siedziba: 94-316 Łódź, ul. Saperów 1A
tel./fax (0-42) 634-70-84, 634-01-38; e-mail: kendo@kendo.pl

Sekretarz: 02-776 Warszawa, ul. Dereniowa 9 m.21
tel. (0-22) 644 69 64; e-mail: witek@integraal.com.pl

http:// www.kendo.pl
logo

WYNIKI II INDYWIDUALNYCH MISTRZOSTW POLSKI JUNIORÓW W KENDO
- ŁÓDŹ, 2 CZERWCA 2001 R.

Turniej Dzieci (do 10 lat):
I miejsce - Patryk Piaskowski (UKS Kendo-Łódź)
II miejsce - Maciej Przygoński (UKS Kendo-Łódź)
III miejsce - Monika Błaszczyk (UKS Kendo-Łódź)

Turniej Młodzików (10-12 lat):
I miejsce - Antoni Grałek (Krakowski Klub Szermierzy)
II miejsce - Dominik Osękowski (UKS Kendo-Morąg)
III miejsce - Paweł Midera (UKS Kendo-Łódź)
IV miejsce - Katarzyna Kompa (UKS Kendo-Morąg)

Turniej Juniorów Młodszych (13-15 lat):
I miejsce - Bartłomiej Michalak (UKS Kendo-Morąg)
II miejsce - Sebastian Sekulski (UKS Kendo-Morąg)
III miejsce - Michał Jaśtak (Ostrowska Sekcja PKK)
IV miejsce - Mariusz Midera (UKS Kendo-Łódź)

Turniej Juniorów (15-18 lat):
I miejsce - Rafał Jaśtak (Ostrowska Sekcja PKK)
II miejsce - Maciej Murzyniec (Krakowski Klub Szermierzy)
III miejsce - Jakub Tyszecki (SKS START Łódź)
IV miejsce - Krzysztof Jacek (Poznańska Sekcja PKK)

Puchary i nagrody dla zwycięzców wręczali:

Wszystkim zawodnikom startującym w turniejach Mistrzostw, obecny na finałach mistrzostw Jego Ekscelencja Ambasador Japonii, pan Hideaki Ueda, wręczył japońskie upominki oraz przekazał symbolicznie na ręce prezesa PKK, Włodzimierza Małeckiego, jeden z kilkunastu kompletów sprzętu do ćwiczenia kendo, ofiarowanych polskim zawodnikom przez Wszechjapońską Federację Kendo (ZNKR).

Konrad Szczepara, PKK

Powrót do spisu treści


Kendo

POLSKA KOMISJA KENDO
Członek Międzynarodowej i Europejskiej Federacji Kendo

Siedziba: 94-316 Łódź, ul. Saperów 1A
tel./fax (0-42) 634-70-84, 634-01-38; e-mail: kendo@kendo.pl

Sekretarz: 02-776 Warszawa, ul. Dereniowa 9 m.21
tel. (0-22) 644 69 64; e-mail: witek@integraal.com.pl

http:// www.kendo.pl
logo

WYNIKI XX INDYWIDUALNYCH MISTRZOSTW POLSKI W KENDO
- ŁÓDŹ, 12 MAJA 2001 R., HALA SKS START W ŁODZI

  1. Artur Hessel - Krakowski Klub Szermierzy/Sekcja Kendo
  2. Mariusz Wial - Morąska Sekcja Kendo PKK
  3. Marcin Woyna-Orlewicz - Krakowski Klub Szermierzy/Sekcja Kendo
  4. Maciej Łapiński - Morąska Sekcja Kendo PKK
  5. Paweł Pietrzykowski - UKS Kendo Łódź
  6. Adam Pyjor - Morąska Sekcja Kendo PKK
  7. Jacek Ciastoń - Krakowski Klub Szermierzy/Sekcja Kendo
  8. Artur Różański - Kaliski Klub Kendo
  9. Tomasz Pietrzykowski - UKS Kendo Łódź
  10. Tomasz Kujawiński - Kaliski Klub Kendo

Konrad Szczepara, PKK

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.