Kolorowy napis z ideogramami: Świat Nei Jia

NR 20 (PAŹDZIERNIK 2001)

Spis treści:

Powrót do strony głównej.


WSTĘP

Witam w październikowym wydaniu magazynu "Świat Nei Jia".
Odkąd powstał mój serwis poświęcony sztukom walki, stałym jego elementem jest dział "Ciekawe miejsca w internecie". Zebrałem tam dużą liczbę linków do polskich stron o tej tematyce. Staram się by było ich jak najwięcej, abyście mieli pełny dostęp do wszystkich informacji o tym co dzieje się w naszym kraju. Moje dzieło zaczyna być w dość pokrętny sposób doceniane. Coraz częściej buszując w polskim internecie, trafiam na klony swojej strony (często "żywcem" skopiowanej), ale praktycznie nigdzie nie ma wzmianki, skąd linki zostały wzięte, ani odnośnika do mojego serwisu. Jest to smutne, że tak często moja praca jest kradziona. A przecież tak łatwo jest dokleić kilka słów o źródle zaczerpniętych informacji.

We wrześniu po raz kolejny odwiedził Polskę mistrz Chen Ying Jun, syn Wielkiego Mistrza Chen Xiao Wanga (spadkobiercy stylu Chen). Relację z prowadzonych przez niego seminariów można przeczytać w magazynie. Osoby zainteresowane ćwiczeniem Taijiquan u "źródła", zachęcam do częstego odwiedzania internetowego serwisu "World Chen Taiji Association - Poland" (www.chentaiji.pl), gdzie można znaleźć najbardziej aktualne informacje o różnego rodzaju imprezach (seminariach, obozach itp.) związanych z tym stylem.

Dla każdego wojownika, niezależnie od praktykowanego stylu, tekst "Hagakure" jest nieoceniony. Uważam, że każdy powinien się z nim zapoznać. W tym numerze magazynu znajdują się obszerne fragmenty tego dzieła. Gorąco zachęcam do jego lektury.

Tomasz Grycan

P.S.
Robert Rosłoń (ronin@brebank.com.pl) stworzył ciekawy "Rankingu instruktorów" (http://www.ntj.hg.pl/instruktor/). Myślę, że pomysł wart jest rozpropagowania. Oto fragment listu jaki od niego otrzymałem:

"(...) Może ta strona będzie krokiem na drodze oddzielenia ziarna od plew domorosłych instruktorów Sztuk Walki.
Zasada jest prosta. Kogoś kogo uważasz za sensownego trenera, głosujesz na niego, jeśli jego nazwisko już jest, jeśli nie, zgłaszasz jego nazwisko.
Ilość zgłoszonych nazwisk jest dowolna.
Jeśli masz jakieś nazwiska, które uważasz za warte polecenia to napisz, albo zagłosuj na te które już są.
Każdy głos jest liczony i decyduje o miejscu w rankingu trenerów. Nie jest istotny system jakiego naucza dana osoba. Ważne jest tylko aby uczyła ona na stałe na terenie Polski."

P.S.2
Internetowy serwis "Gdyńskiej Szkoły Shaolin Kung Fu" można obecnie oglądać pod dwoma adresami www.luohan.hg.pl oraz www.luohan.nets.pl .

Powrót do spisu treści


HAGAKURE - ZAPISKI SAMURAJA

Wstęp, tłumaczenie i opracowanie
Sławomir Pawłowski

luohan@poczta.wp.pl
Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu

WPROWADZENIE:

"Miecz jest duszą samuraja;
Jeżeli ktoś o nim zapomni lub go utraci
nie będzie mu to odpuszczone"
- fragment testamentu szoguna Ieyasu Tokugawa -

Autorem księgi "Hagakure", tzn. "Zapisków ukrytych pod liśćmi", jest samuraj Yamamoto Tsunetomo. Późnym latem 1700 roku, po śmierci swego pana Nabeshima Mitsuhige, zgodnie z buddyjskim zwyczajem, ogolił głowę i jako buddyjski kapłan osiadł w małej pustelni, położonej w miejscu zwanym Kuratsuchibaru, dwanaście kilometrów na północ od twierdzy Saga, na terenie Kyushu. Jego pan - Nabeshima Mitsuhige zmarł w dniu 16 maja 1700 roku. Tsunetomo będący w żałobie po jego śmierci nie popełnił samobójstwa, gdyż zostało to zabronione w latach 60-tych XVII wieku przez shoguna Tokugawę, jak również zakazał mu tego pan Nabeshima. Chociaż w młodości wykazywał on zainteresowanie poezją, za wyjątkiem Hagakure nie pozostał po nim żaden utwór literacki. Pomimo, że był samurajem, nigdy nie brał udziału w działaniach wojennych.

Jakie było jego życie?

Yamamoto Tsunetomo został podwładnym pana Mitsuhige jako dziecko. Gdy pan Matsuhige, trzeci daimyo obszaru znanego obecnie, jako prefektura Saga, zmarł w wieku 69 lat, Tsunetomo miał czterdzieści dwa lata, i był jednym z jego najbliższych wasali. Rozczarowany polityką prowadzoną przez następcę pana Mitsuhige, złożył prośbę, aby pozwolono mu wycofać się ze służby, i przyjąć święcenia buddyjskie. Po uzyskaniu zgody, jako buddyjski kapłan osiadł w pustelni, gdzie żył w samotności. W 1710 roku zaczął go odwiedzać młody samuraj Tashiro Tsuramoto, który z nieznanych powodów został zwolniony ze służby w charakterze skryby rok wcześniej. Ich spotkania i rozmowy trwały przez siedem lat. Wypowiedzi Tsunetomo zostały spisane, złożone w księgę i opatrzone tytułem "Hagakure", tj. "Zapiski ukryte pod liśćmi" właśnie przez młodego samuraja Tsuramoto.

Trzy lata później, w wieku 61 lat, Yamamoto Tsunetomo zmarł.

W związku z tym, że Hagakure zostało spisane prostym językiem, tłumacząc tekst, świadomie zrezygnowałem z kwiecistej stylistyki, używając raczej niewyszukanego słownictwa. Sądzę, że prostsze sformułowania okażą się trafniejsze, i dobitnie oddawać będą ducha przenikającego tekst księgi. W Hagakure opisana jest Droga samuraja - "Bushi Do". Autor, niczym wprawny kronikarz, ukazuje nam zdarzenia z dawnej, feudalnej Japonii. Była to zupełnie inna Japonia, niż obecnie. Była ona cesarstwem, w którym, oprócz posiadającego mandat bogów cesarza, władzę twardą ręką sprawował szogun, z wielkimi połaciami wyspiarskiego kraju zarządzanymi przez feudalnych panów - daimyo, z armiami służących im samurajów. Tych ostatnich obowiązywał niepisany, rycerski kodeks wojowników - "Bushi Do". Ze względu na znaczną objętość całości, zdecydowałem się przedstawić czytelnikom jedynie fragment dzieła. Mam nadzieję, że tekst spotka się z zainteresowaniem i życzliwym przyjęciem. Czuję się w obowiązku zaznaczyć, że Japonia w epoce samurajów, była krajem, w którym obyczaje i normy społeczne diametralnie różniły się od obowiązujących obecnie w świecie. Przykładowo: W związku z tym, że Japonia była krajem, w którym wówczas nikomu nawet się nie śniło o emancypacji kobiet, inne były ich powinności, prawa i miejsce w hierarchii rodzinnej i społecznej. Japoński samuraj wypowiadający się na temat kobiet, w sposób znacznie odbiegający od obecnie przyjętych form, nie musiał być więc wcale zagorzałym antyfeministą. Inne były czasy, inny system wartości, wiedzy i światopogląd ówczesnych ludzi. W księdze zawartych jest wiele specyficznych określeń, z których jedno, dla łatwiejszego odbioru tekstu pragnę pokrótce wyjaśnić. Chodzi o termin "kaishaku". Otóż, samuraj popełniający honorowe samobójstwo (seppuku), przy mniej, lub bardziej rozbudowanej rytualnej otoczce samego czynu, posiadał osobę towarzyszącą - czyli właśnie kaishaku. Gdy popełniający seppuku samuraj cięciem (najczęściej krótkiego miecza "wakizashi") otworzył sobie brzuch, zadaniem towarzyszącego mu kaishaku było ścięcie mu głowy, by nie przedłużać jego cierpienia. Była to funkcja niewdzięczna, o której wiele zapisano w Hagakure.

"HAGAKURE - ZAPISKI UKRYTE POD LIŚĆMI"
(obszerny fragment dzieła)


Pomimo, że powinno być oczywistym, aby samuraj był pełen myśli o Drodze samuraja, wydaje się, że wszyscy jesteśmy w tym mało gorliwi. W konsekwencji tego, gdy ktoś zapyta: "Jakie jest właściwe znaczenie Drogi samuraja?", rzadko kiedy znajdzie się osoba będąca w stanie na to pytanie odpowiedzieć. Jest tak, gdyż nie zastanawiała się ona nad tym wcześniej. Widać wówczas, że nie myśli ona o Drodze. Zaniedbanie w tym zakresie jest niewybaczalne. Stanowi ono ostateczną krańcowość tej kwestii.


Droga samuraja odnajdywana jest w śmierci. Gdy dochodzi do niej, pozostaje mu jedynie szybki jej wybór. Nie jest to szczególnie trudne, gdy będziesz zdeterminowany i stale gotowy na jej przyjęcie. Wypowiadanie opinii, że umieranie bez osiągnięcia celu jest pieską śmiercią, jest frywolne i nie na miejscu. Jest tak tym bardziej, gdy wypowiada się taką opinię w chwili, gdy nie istnieje konieczność wyboru życia lub śmierci dla osiągnięcia zamierzonego celu. W związku z tym, że wszyscy chcemy żyć, w znacznej części swych działań kierujemy się logiką. Nie osiągnięcie celu i kontynuowanie życia jest tchórzostwem. Cieniutka i niebezpieczna linia oddziela to od śmierci bez osiągnięcia celu. Pomimo, że jest to psia śmierć, często wskutek fanatyzmu, nie ma w niej wstydu. Jest ona sednem Drogi samuraja. Jeżeli każdego ranka i wieczora nastawiasz właściwie swe serce, potrafisz żyć, jak gdyby twoje ciało było martwe, osiągając wolność na Drodze. Wówczas całe twoje życie będzie bez skazy i osiągniesz sukces w swych zamierzeniach.


Człowiek jest dobrym poddanym, gdy gorliwie pokłada wagę w swoim panu. Jest to najlepszy rodzaj poddanego. Jeżeli ktoś urodził się w zamożnej rodzinie z tradycjami istniejącymi w niej od wielu pokoleń, wskazana jest głęboka rozwaga kwestii zobowiązań wobec jej przodków. Powierzenie z głębokim szacunkiem swojemu mistrzowi własnego ciała, umysłu i życia jest sprawą najwyższej wagi. Dobrze świadczy, gdy ktoś mądry i zdolny wykorzystuje swe talenty właściwie. Gdy osoba nie nadaje się specjalnie do niczego, i jest niesłychanie niezdarna, może być dobrym podwładnym, gdy jest zdeterminowana w szczerym myśleniu o swym panu. Wykorzystanie jedynie wrodzonej mądrości i talentu jest najniższym rodzajem użyteczności.


W zależności od natury, istnieją zarówno ludzie o bystrej inteligencji, jak i ci, którzy zmuszeni są wycofać się , by mieć czas na przemyślenie spraw. Jeśli ktoś myśli bezinteresownie, przynależąc do jednej z czterech klas samurajów Nabeshima, jego zadziwiająca mądrość objawi się bez względu na wyższe czy niższe cechy jego natury. Ludzie naiwnie myślą, że potrafią wyjaśnić poważne sprawy, gdy tylko głęboko je rozważą. Nic bardziej błędnego! Analizują oni jedynie przewrotne myśli, nie dochodząc do niczego dobrego, gdyż w samym ich środku odbija się ich własny interes. Trudno jest zmienić błędne i głupie nawyki we właściwe. Przy rozważaniu każdej sprawy, od samego początku traktuj ją bezstronnie. Gdy tak zrobisz, rozwiążesz cztery węzły w swoim sercu i wykluczysz pomyłkę. Uczyniwszy wysiłek, nie zejdziesz daleko z Drogi , i osiągniesz cel.


Ponieważ robimy większość rzeczy polegając jedynie na własnej mądrości, zaczynamy działać interesownie. Odwracajmy się od rzeczywistych powodów i rzeczy nie obracają się na dobre. Jest to postrzegane przez innych ludzi jako chore, ograniczone i nie efektywne. Jeśli ktoś nie posiada wrodzonej inteligencji, dobrze jest, by skonsultował się z kimś o zdrowym rozsądku. Doradzający wypełni wówczas Drogę, podejmując szczerze i inteligentnie decyzję nie dla siebie. Będzie ona właściwa, ponieważ nie będzie on osobiście zaangażowany w sprawę. Ten sposób załatwiania spraw będzie przez innych widziany, jako właściwy i mocno uzasadniony. Podobnie, dla przykładu - wielkie drzewo rośnie dobrze, gdy posiada wiele korzeni. Inteligencja jednego człowieka jest podobna do drzewa, które jest po prostu wbite w ziemię jak pal.


Dowiadujemy się o powiedzeniach i czynach dawnych ludzi w celu korzystania z ich wiedzy i zapobiegania działaniom egoistycznym i samolubnym. Kiedy w trudnych sprawach skonsultujemy się z innymi ludźmi, odrzucając nasze własne uprzedzenia i podążając za przekazami przodków, sprawy powinny iść dobrze i bez niepowodzeń. Pan Katsushige korzystał z mądrości pana Naoshiga. Wspomina się o tym w Ohanashikikigaki. Powinniśmy być mu wdzięczni za jego troskę. Był także pewien mężczyzna, który zaangażował swych młodszych braci, jako swych podwładnych. Zawsze, kiedy odwiedzał on rejon Edo lub Kamigata, towarzyszyli mu oni. Ponieważ konsultował się z nimi zarówno w prywatnych, jak i publicznych sprawach, mówi się, że żył bez niepowodzeń.


Sagara Kyuma był całkowicie oddany swemu panu, służąc mu, jak gdyby jego własne ciało było już martwe. Taki człowiek bywa jeden na tysiąc. Gdy pewnego razu odbywało się ważne spotkanie w posiadłości mistrza Sakyo w Mizugae, polecono, aby Kyuma popełnił seppuku. W tym czasie w Osace, na trzecim piętrze rezydencji pana Taku Nui znajdowała się herbaciarnia. Kyuma wynajął ją, zebrał wszystkich obwiesi w Saga, i wystawił przedstawienie marionetkowe, operując jedną z nich. Hulał i pił przez cały dzień i noc. Potem, nie zwracając uwagi na ochroniarzy rezydencji pana Sakyo, wkroczył do niej wywołując wielkie zamieszanie. W czasie późniejszego śledztwa dzielnie i rycersko milczał, myśląc jedynie o swoim mistrzu. Następnie popełnił samobójstwo.

(W powyższym tekście nie został podany powód, dla którego Kyuma miał popełnić seppuku. Jest to niejasne. Prawdopodobnie miał tym czynem zatrzeć jakąś niegodziwość swego pana.)


Bycie podwładnym jest niczym innym, niż bycie podporą dla mistrza. Mistrz zawierza mu swoje dobre i złe sprawy, a podwładny wyrzeka się własnych. Jeśli w otoczeniu mistrza jest dwóch lub trzech ludzi tego typu, będzie on absolutnie bezpieczny.

Spoglądając na otoczenie mistrza, gdy wszystko idzie mu dobrze, dostrzeżemy wiele osób, oferujących mu swoją użyteczność, mądrość i różne uzdolnienia. Jednakże, gdy mistrz odejdzie na emeryturę lub w odosobnienie, znajdzie się wielu, którzy szybko odwrócą się do niego plecami, i przymilać się będą do aktualnego pana. Nieprzyjemnie jest nawet myśleć o tym. Ludzie o wysokiej lub niskiej pozycji, głębokiej mądrości i rozmaitych zdolnościach uważają, że właśnie oni są tymi, którzy są przydatni i wypełniają swe obowiązki prawidłowo.

Gdy jednak nadchodzi chwila, w której konieczne jest poświęcenie swego życia dla mistrza, wszyscy oni mają słabość w kolanach. Jest to obrzydliwe. Czasami z pozoru bezużyteczna osoba może stać się niezrównanym wojownikiem, gdyż poświęciła swoje życie swemu panu, stając się z nim jednością. W czasie śmierci Mitsushige zdarzył się wypadek potwierdzający te słowa: W tamtej chwili jego jedynym zdecydowanym samurajem towarzyszącym byłem ja sam. Inni podążyli za swoimi towarzyszami. Dostojnicy ci, zawsze pretensjonalni i niezależni, odwrócili się od człowieka w chwili, gdy umierał lub zaraz po tym, jak zamknął oczy po śmierci. Zapomnieli oni, że lojalność jest uważana za podstawę w ślubach między panem a podwładnym. Chociaż lojalność może się czasami wydawać nieosiągalna, jest tuż przed twymi oczami. Jeśli raz zdecydujesz się na nią, utrzymuj ją do końca.. Zostaniesz świetnym podwładnym od chwili podjęcia tej decyzji.


Ważną sprawą jest wydanie o kimś opinii, by skorygować jego błędy. Jest to bardzo ważne i litościwe, jeśli chodzi o sprawę dobrego służenia swemu panu. Właściwy sposób zrobienia tego jest niezwykle trudny. Odkrycie dobrych i złych stron osoby jest proste. Wydanie opinii jest również proste. Ludzie przeważnie myślą, że są uprzejmi mówiąc bez ogródek rzeczy, które inni uważają za przykre lub trudne do powiedzenia. Jeśli ich słowa nie zostaną dobrze odebrane, myślą oni, że nie można już nic więcej zrobić. Ich działania są wówczas zupełnie bezwartościowe. To tak samo, jak przynieść komuś wstyd obmawiając go. Nie jest to niczym więcej, jak zamknięciem krytyki w skrzyni na cztery spusty.

Aby przekazać komuś swoją opinię, należy najpierw ocenić, czy osoba ta jest przygotowana na jej przyjęcie, czy też nie. Trzeba się do niej zbliżyć i upewnić, czy wierzy w czyjeś słowa.

Zbliżając się w trakcie dyskusji do tematów, które są dla niej istotne, poszukaj właściwego sposobu, aby o nich mówić i zostać dobrze zrozumianym. Oceń okazję i zdecyduj, czy lepiej przekazać opinię listownie, czy też w trakcie pożegnalnej rozmowy. Wskaż i nagródź słownie jego dobre strony. Użyj każdej możliwości, by go dowartościować, na przykład przez mówienie o swoich własnych błędach i nie wspominając o jego. Zaznacz później, że błędy mogą zdarzyć się również jemu. Pozwól mu, aby poznał twoją opinię w sposób, w jaki mężczyzna pije wodę, gdy ma suche gardło. Tak przekazana opinia skoryguje jego błędy. Jest to wyjątkowo trudne. Jeśli czyimś błędem jest niewłaściwy zwyczaj postępowania utrwalany przez lata, będzie to raczej nieuleczalne. Doświadczyłem tego osobiście. Pozostając w zażyłości z towarzyszami, mądrze i taktownie ukazuj im ich błędy, zawsze myśląc, aby być użytecznym dla swego pana. Twoje działania wynikać powinny z wielkiego współczucia dla innych podwładnych. Jak można sądzić, że jest się wartościowym człowiekiem, przynosząc komuś wstyd?.


Jest w złym guście ziewać przy innych ludziach. Jeżeli ktoś niespodziewanie musi ziewnąć, niech pomasuje swoje czoło w górę i w dół, a uczucie wywołujące ziewanie ustanie. Jeśli to nie pomaga, może z zamkniętymi ustami oblizać od wewnątrz wargi, lub po prostu zakryć ziewnięcie dłonią bądź rękawem w taki sposób, by nikt nie zauważył, co robi. To samo z kichaniem. Można się przez nie wygłupić. Jest jeszcze kilka innych kwestii, na które można zwrócić uwagę, by przećwiczyć swoje zachowanie.


Gdy pewna osoba powiedziała, że obecne sprawy ekonomiczne powinny być wnikliwiej analizowane, ktoś odpowiedział, że wcale nie będzie to takie dobre. Faktem jest, że ryba nie pożyje, gdy woda jest zbyt czysta. Jeżeli na powierzchni wody pływa rzęsa lub coś innego, ryba może schować się w jej cieniu i rozwijać się. Dlatego niższe klasy będą żyły w ciszy i spokoju, jeżeli pewne sprawy będą pominięte lub "nie usłyszane". Fakt ten powinien być rozumiany i wykorzystany, jako sposób kierowania ludźmi.


Kiedy pan Mitsushige był jeszcze małym chłopcem, miał recytować fragment książki dla kapłana Kaion. Zawołał on inne dzieci i akolitów, a następnie powiedział: "Przyjdźcie i posłuchajcie. Ciężko jest recytować, jeśli się nie ma słuchaczy". Kapłan będący pod wrażeniem tych słów, powiedział do akolitów:

"Oto jest duch, który może dokonać wszystko".


Każdego poranka samuraj powinien się w pierwszej kolejności składać cześć swemu mistrzowi i rodzicom, a następnie patronującym i strzegącym dom bóstwom oraz Buddom. Jeżeli ktoś uczyni swego mistrza pierwszym, co do ważności; rodzice, bóstwa i Buddowie z pewnością wyrażą na to zgodę. Dla wojownika nie ma niczego ważniejszego, niż myślenie o swoim mistrzu. Gdy ktoś postanowi to sam z siebie, zawsze będzie pełen myśli o osobie swego mistrza, i nie opuszczą go one nawet na moment.

Kobieta powinna uważać za najważniejszego swojego męża, tak jak on swojego pana.


Według słów pewnego człowieka, wiele lat temu Matsuguma Kyoan opowiedział następującą historię:

"W praktyce medycznej istnieje różnica w traktowaniu i leczeniu osób, w zależności od Yin i Yang mężczyzny i kobiety. Istnieją również różnice, jeśli chodzi o puls. Zauważyłem, że w ciągu ostatnich pięciu lat puls męski stał się taki sam, jak kobiecy. Dotychczas w leczeniu chorób oczu używałem odmiennych sposobów leczenia dla kobiet i mężczyzn. Były one właściwe i skuteczne. Zaobserwowałem, że od kilku lat męskie sposoby leczenia nie przynoszą rezultatu w stosunku do mężczyzn. Zrozumiałem, że duch mężczyzn osłabł i stali się tacy sami jak kobiety. Odkrycie to jest dla mnie medycznym końcem świata. Od czasu, gdy przekonałem się tym, trzymałem to w sekrecie. Mając powyższe na względzie, patrząc na dzisiejszych mężczyzn, można się domyśleć, że większość z nich ma kobiecy puls, a tych, którzy wydają się być prawdziwymi mężczyznami jest zaledwie kilku. Z tego powodu, jeśli ktoś zrobiłby niewielki wysiłek, byłby w stanie z łatwością uzyskać nad kimś innym przewagę. Niewielu mężczyzn jest w stanie ciąć dobrze, ścinając komuś głowę. Jest to kolejnym dowodem na to, że męska odwaga wyczerpała się lub jest mizerna. Nastał wiek mężczyzn, którzy są rozważni i mądrzy wyłącznie w robieniu wymówek Czterdzieści lub pięćdziesiąt lat temu, gdy rozważano takie sprawy jak matanuki, mężczyzna nie pokazałby towarzyszom cienia strachu, raczej przebiłby się samodzielnie. Cały męski fach jest krwawym działaniem. Fakt ten obecnie uważany jest za głupotę, a spory załatwiane są za pomocą samych tylko słów. Te, które wymagają wysiłku, są omijane. Chciałbym, aby młodzi ludzie nieco z tego zrozumieli.


Kapłan Tannen zwykł mawiać: "Ludzie dochodzą do niezrozumienia, ponieważ kapłan uczył ich jedynie doktryny "Pustego Umysłu". To, co zwane jest "Pustym Umysłem", to umysł, który jest czysty i nieskomplikowany. Jest to interesujące."

Pan Senunori powiedział: "W samym środku pojedynczego oddechu, gdzie nie znajdzie się przewrotności, jest Droga". Pomimo, że Droga jest jednym, nie ma nikogo, kto potrafiłby od razu dostrzec i zrozumieć jej przejrzystość. Czystość jest czymś, co nie może być osiągnięte inaczej, jak tylko gromadząc wysiłek po wysiłku.


Nie istnieje nic, za co powinniśmy być tak wdzięczni, jak za ostatni wers wiersza, głoszący:

"Kiedy pytasz, pytaj własne serce". Prawdopodobnie myślano w ten sam sposób o Nembutsu i pierwotnie słowa z serc były na ustach wielu osób. Ostatnio ludzie, którzy nazywani są mądrymi "przystrajają" się w nadzwyczajną wiedzę i za jej pomocą jedynie zwodzą innych. Osoba durna jest bezpośrednia. Jeżeli spojrzysz głęboko w jej serce, nie będzie w nim żadnych ukrytych miejsc. Jest to dobry przykład i sprawdzian. Powinieneś mieć taki umysł, że trafiając na taki sprawdzian, nie będziesz ani zaskoczony, ani zażenowany.


Słowo "gen" oznacza iluzję lub magię. Wśród zwykłych ludzi, osoba, które używa magii zwana jest "genjutsushi" (mistrz iluzji). Wszystko na tym świecie jest jedynie marionetkowym przedstawieniem. Dlatego nie używamy słowa "gen".


Nienawidzieć niesprawiedliwości i opowiadać się za sprawiedliwością jest trudną sprawą. Co więcej: myśleć, że bycie sprawiedliwym jest najlepszym, co można zrobić i robić wszystko, aby być sprawiedliwym, wprost przeciwnie - wywoła wiele pomyłek.

Droga jest na wyższym miejscu, niż sprawiedliwość.

Bardzo trudno ją odnaleźć, ale jest to najwyższa mądrość. Spoglądając z pewnej perspektywy, sprawy takie jak sprawiedliwość, są płytkie. Jeśli ktoś tego nie zrozumie sam, to nigdy nie będzie wiedział. Istnieje sposób wkroczenia na Drogę, nawet, jeśli ktoś nie potrafi bezpośrednio odkryć jej osobiście. Można ją odnaleźć konsultując się z innymi ludźmi. Nawet osoba, która nie kroczy Drogą, widzi innych z boku. To tak, jak powiedzenie z gry "Go": "Ten, kto patrzy z boku, ma ośmioro oczu". Powiedzenie: "Myśl za myślą, widzimy nasze własne błędy" oznacza także, że najwyższa Droga jest poznawalna w dyskutowaniu z innymi. Słuchanie starych opowieści i czytanie książek jest przydatne do celów umartwienia się i rozróżniania. Przybliża to nas również do dawnych mistrzów.


Pewien szermierz w czasie swoich starczych lat powiedział, co następuje:

W życiu są różne poziomy dążenia do wiedzy. Na najniższym poziomie dana osoba uczy się, lecz nie osiąga rezultatów. Czuje się ona przez to niepewnie i postrzega się przy innych, jako niewykształcona. Na tym etapie jest bezużyteczna. Na środkowym poziomie jest ona również bezużyteczna, lecz jest świadoma swych braków i widzi braki u innych ludzi. Na wyższym poziomie jest dumna znając swe zdolności, raduje się będąc doceniona przez innych i rozpacza nad brakiem zdolności swoich towarzyszy. Taki mężczyzna zna swoją wartość. Na najwyższym poziomie mężczyzna ma wygląd człowieka skromnego i nic nie wiedzącego. Są to poziomy ogólne. Istnieje jednak jeszcze jeden, najważniejszy poziom: Osoba znajdująca się na nim jest świadoma nieskończoności wkraczania na właściwą Drogę, i nie myśli o sobie, jako o kimś lub o czymś zakończonym (dokonanym) i spełnionym. Dobrze zna ona swoje braki i nie postrzega swojego życia, jako pasma sukcesów. Znając Drogę do końca, nie myśli o sobie z dumą, lecz z zażenowaniem.

Mówi się, że mistrz Yagyu powiedział kiedyś:

"Nie znam sposobu pokonywania innych, lecz wiem, jak pokonać siebie".

Poprzez całe swoje życie rozwijamy się, stając się stopniowo coraz bardziej doskonałymi. Dzisiaj bardziej doskonałymi, niż wczoraj, a jutro bardziej, niż dzisiaj. To się nigdy nie kończy.


Między maksymami znajdującymi się na ścianie w rezydencji Pana Neoshiga, znajdowała się następująca:

"Sprawy wielkiej wagi powinny być traktowane lekko".

Mistrz I Hei skomentował ją:

"Sprawy o niewielkim znaczeniu powinny być traktowane poważnie".

Pomiędzy czyimiś zadaniami nie powinno być więcej, niż dwie lub trzy sprawy, które można by uznać za wielkiej wagi. Jeśli są one przemyślane w odpowiednim czasie, można je zrozumieć. Wcześniejsze myślenie o sprawach i łatwe ich potraktowanie oraz załatwienie, gdy przyjdzie na to czas, to wszystko, o co w tym chodzi. Zmierzenie się z problemem i sprawnie go rozwiązanie jest trudne, gdy nie przemyślałeś wszystkiego wcześniej. Gdy będziesz działał bez wcześniejszego przemyślenia sprawy, zawsze będziesz miał wątpliwości, co do prawidłowości jej załatwienia. Gdy jednak wcześniej stworzysz silne podwaliny do jej załatwienia, możesz pomyśleć o powiedzeniu "Sprawy wielkiej wagi powinny być traktowane lekko", jako wskazówce i bazie swego działania.


Pewien człowiek spędził wiele lat służąc w Osace, i potem powrócił do domu. Kiedy pojawił się w lokalnym biurze, wszyscy rozmawiali z nim, a on uczynił z siebie pośmiewisko, gdyż rozmawiał a nimi w dialekcie Kamigata. Analizując to zdarzenie należy zrozumieć, że gdy spędza wiele czasu w Edo lub w okręgu Kamigata, powinien używać tam swego rodzinnego dialektu nawet częściej, niż zwykle. Właściwsze i naturalne jest używanie swojego rodzinnego dialektu, a nie posługiwanie się różnymi obcymi dialektami. Jest wulgarne i niemądre, aby ukrywać swój rodzinny dialekt z rejonu, w którym się zamieszkiwało przez większość życia, w miejscu swego nowego pobytu. Nie należy zapominać o swoich "korzeniach" i być zbyt otwartym na obce wpływy i zwyczaje, kosztem porzucenia własnych tradycji i nawyków. To, że własny obszar rodzinny jest "nie udziwniony" i "nie wypolerowany" kulturowo jest wielkim skarbem. Naśladownictwo innego stylu jest zwykłym oszustwem. Pewien człowiek rzekł do kapłana Shungaku: "Charakter sekty "Sutry Lotosu" nie jest dobry, ponieważ jest taki okropny!" Jednak, to właśnie z powodu swojego okropnego charakteru sekta ta istnieje! Gdyby go nie posiadała, byłaby zupełnie inną sektą. Są to rozsądne słowa.


W czasie, gdy zebrała się komisja mająca awansować pewnego człowieka, członkowie rady skłonili się do zdania, iż jego awans jest bezcelowy, gdyż był on wcześniej zamieszany w pijacką burdę. Ktoś jednak z komisji powiedział: "Jeśli mielibyśmy odrzucać każdego człowieka, który popełni raz błąd, nigdy nie znajdziemy użytecznych ludzi. Sądzę, że człowiek, który raz popełni błąd, będzie prawdopodobnie bardziej ostrożny i wyczulony na błędy, a zatem i użyteczny, z powodu swojego doświadczenia. Wydaje mi się, że powinien on zostać awansowany." Ktoś inny zapytał: "Czy poręczysz za niego?". Mężczyzna odrzekł: "Oczywiście, że tak!". Inni zapytali: "Na jakiej podstawie świadczysz za nim?". Odrzekł on: "Gwarantuję za niego z powodu tego, że sam jestem człowiekiem, który raz zbłądził. Ten, kto nigdy nie zbłądził, jest groźny". Powiada się, że ów anonimowy mężczyzna został awansowany.


W czasie narady dotyczącej kryminalistów, Nakano Kazuma zaproponował, aby uczynić kary o jeden stopień lżejsze, niż wówczas obowiązujące. Propozycja ta była skarbem mądrości, który jedynie on posiadł. Pomimo, że w naradzie uczestniczyło kilku mężczyzn, wszyscy milczeli i tylko Kazuma otworzył usta. Właśnie z tego powodu jest zwany "Mistrzem rozpoczynającym dyskusję", lub "Mistrzem 25 dni".


Pewien człowiek został zhańbiony, ponieważ nie wziął on odwetu. Odwet polega przeważnie na "Podążaniu prostą drogą aż do osiągnięcia celu, a następnie zostaniu ściętym". Nie ma w tym wstydu. Bezczynnie rozmyślając o tym, że musisz wykonać jakąś pracę, tracisz tylko czas. Rozważanie kwestii, typu: "Ilu ludzi ochrony ma przeciwnik" pochłania tylko bezproduktywnie twój czas, i doprowadzi Cię w końcu do zarzucenia chęci odwetu.

Nie ma znaczenia, czy przeciwnik ma, czy też nie ma tysięcy ludzi ochrony. Wypełnieniem Drogi samuraja jest przyjęcie postawy, w której ruszysz samemu na nich wszystkich, by wyciąć ich "do nogi", począwszy od pierwszego, który się nawinie. Z takim nastawieniem masz spore szanse na skończenie rozpoczętego dzieła.

Odnośnie nocy, podczas której nastąpił zamach ronina na Pana Asano, powiem tylko, że było błędem, iż jego samuraje nie popełnili zaraz po tym zdarzeniu samobójstwa (seppuku) w Sengakuji. Minął długi okres czasu pomiędzy chwilą zamachu, w trakcie której ich Pan został pocięty, a dniem, w którym odnaleźli i zabili oni napastnika swego Pana. Gdyby ich Pan zmarł w tym czasie z powodu odniesionych obrażeń, byłoby to szczególnie żałosne. Ponieważ mężczyźni z obszaru Kamigata słyną z wyjątkowej mądrości, sprawdzają się w czynach godnych pochwały, lecz jak widać, nie potrafią wykonać rzeczy prostych, jak się to stało w czasie wspomnianej napaści na ich Pana w Nagasaki. Pomimo, że wszystkie sprawy nie mogą być rozpatrywane i rozwiązywane tym sposobem, wspominam o tym, gdyż jest to częścią Drogi samuraja. Gdy nadejdzie właściwy czas, nie marnuj ani chwili na szukanie powodów do działania. Jeżeli uprzednio nie zbadałeś należycie sprawy, pozostaje ci tylko wstyd. Pamiętaj, że czytanie książek i słuchanie ludzkich rozmów mają za cel wyrobienie sobie poglądów i umożliwiają wcześniejsze podjęcie decyzji.

Droga samuraja powinna być nade wszystko świadoma nieprzewidywalności przyszłych zdarzeń i rozważająca każdą chwilę dnia i nocy. Zwycięstwo i porażka są jedynie kwestią chwilowego zbiegu okoliczności. Droga unikania wstydu jest inna: Istnieje ona po prostu w śmierci. Nawet, jeśli wydaje się pewne, że przegrasz i zginiesz, staraj się odpłacić przeciwnikom tym samym. W takiej chwili nie ma czasu ani na mądrość, ani na technikę.

Prawdziwy mężczyzna nie myśli wtedy ani o zwycięstwie, ani o porażce, zmierzając lekkomyślnie w kierunku irracjonalnej śmierci. Czyniąc tak, przebudzisz się ze swych snów.


Istnieją dwie cechy, które zasługują na potępienie u podwładnego: są nimi bogactwo i honor.

Podwładny służący wiernie swemu Panu nie będzie żonaty. Pewnego razu żył sobie człowiek, który był bardzo mądry, lecz w jego naturze leżało nagminne dostrzeganie złych stron swojej pracy. W związku z tym był on bezużyteczny. Jeśli ktoś nie przyswoi sobie od samego początku założenia, że świat pełen jest nieprzewidywalnych sytuacji, jego zachowanie będzie głównie ostrożne i asekuranckie, i nie będzie on wiarygodny w oczach innych. Jeżeli ktoś nie cieszy się zaufaniem innych ludzi, nie może być w istocie dobrą osobą. To również może być uważane za haniebne.


Żył sobie pewien mężczyzna, który mówił wszystkim wokół, że taka i taka osoba ma gwałtowne usposobienie. Twierdził: "To właśnie jej powiem prosto w twarz, gdy ją spotkam". Były to słowa niestosowne, a wypowiadał je jedynie dlatego, gdyż chciał się dać poznać jako "twardy facet". Było to zachowanie raczej niskie, i widać było przez nie, że był on człowiekiem niedojrzałym. Samuraj jest podziwiany z powodu posiadania właściwych manier. Mówienie o innych ludziach w ten sposób jest niczym innym, niż prostacką wymianą słowną między szermierzami niższej klasy. To po prostu wulgarne.


Nie jest dobrze mieć ustalone opinie. Błędem jest dołożenie wysiłku i osiągnięcie pewnego zrozumienia, a następnie zatrzymanie się na tym poziomie. Najpierw włóż odpowiedni wysiłek, abyś zyskał pewność, że uchwyciłeś podstawy. Potem nadchodzi czas na praktykowanie, które może przynieść pożądane efekty. Praktykowanie powinno trwać przez całe twoje życie. Nie polegaj na tym, co już zrozumiałeś, lecz pomyśl raczej: "To nie wystarczy". Aby jak najlepiej podążać Drogą, powinno się szukać i doskonalić przez całe swoje życie. Powinno się nieustannie badać sprawy, nakłaniając umysł do pracy, bez odkładania tego na później. W tym właśnie zawiera się Droga.


Zapisano następujące powiedzenia Yamamoto Jin'emon:

"Jeśli zrozumiesz jedną sprawę, zrozumiesz i osiem".
"Udawany, gwałtowny śmiech jest oznaką braku szacunku dla samego siebie u mężczyzny i oznaką braku kobiecej zmysłowości u kobiety."
"Mówiąc do kogoś oficjalnie lub nieoficjalnie, powinno się patrzeć słuchaczowi w oczy."
"Uprzejme powitanie powinno być uczynione na początku spotkania, a uprzejme pożegnanie na jego końcu".
"Mówienie ze spuszczonymi oczami jest uważane za niemęskie".
"Niemęskie jest chodzenie z dłońmi w kieszeniach hakamy."
"Po przeczytaniu książek najlepiej jest je spalić lub wyrzucić."
"Czytanie książek jest właściwe dla osób z Cesarskiego Dworu, zaś służba samuraja dla dobra domu rodu Nakano polega na jego doskonaleniu się w zajęciach militarnych. Chwyć więc raczej nie książkę, lecz dębowy kij będący orężem w walce."
"Samuraj bez grupy towarzyszy i bez konia nie jest wcale samurajem".
"Kusemono jest człowiekiem, na którym można polegać".
"Powiadają, że powinno się codziennie wstawać o godzinie czwartej rano, wykąpać się i uczesać włosy, jeść pierwszy posiłek o wschodzie słońca, i kłaść się spać, gdy robi się ciemno".
"Samuraj użyje wykałaczki, chociaż nic nie jadł".
"We wnętrzu psa czasami czai się tygrys".


Co można odpowiedzieć, gdy ktoś zapyta: "Co dla istoty ludzkiej jest istotne w kategoriach zamiaru, celu i dyscypliny?". Po pierwsze odpowiemy: "Uczynić umysł czystym i nieskomplikowanym."Ludzie na ogół wydają się być przygnębieni. Gdy ktoś ma czysty i nieskomplikowany umysł, będzie się żywo i płynnie wysławiał. Gdy przejdzie on do rozważania jakichkolwiek spraw, będzie się kierował w swych sądach i decyzjach jedynie mądrością pochodzącą wprost z jego serca. Oparta jest ona na lojalności względem swojego pana, synowskiej lojalności w stosunku do rodziców, pobożności, właściwej postawie w sprawach wojskowych i odwadze. Są to uniwersalne wartości, cenione na całym świecie.

Bardzo trudno je w sobie odkryć, a odkryte bardzo trudno utrzymać w codziennym zachowaniu. Nie istnieje nic, poza myślą w danej chwili.


Każdego poranka, pięćdziesiąt lub sześćdziesiąt lat temu, samuraj najpierw wykąpałby się, potem ogolił przód głowy, wtarł odżywkę we włosy, obciął paznokcie u rąk i nóg, starł pumeksem zrogowaciałą skórę na podeszwach stóp i opatrzył rany. Nie omieszkałby zwrócić uwagę również na swój wygląd osobisty. Nie muszę chyba wspominać, że oręż był wówczas powszechnie zadbany, bez śladów rdzy, właściwie nasmarowany, wypolerowany i przygotowany do użycia. Pomimo, że wydaje się, iż dbanie o swój wygląd zewnętrzny przypomina próżne strojenie się, nie ma w tym nic pokrewnego z elegancją. Nawet, gdy jesteś świadomy, że możesz być dzisiaj pokonany i jesteś zdecydowany na nieuniknioną śmierć, jeśli nie jesteś zadbany, i stajesz przed swym przeciwnikiem z niestosownym wyglądem, okażesz tym brak wcześniejszego zdecydowania, i spotkasz się z jego pogardą. Twoje zachowanie okaże się nieczyste. Z tego powodu mówi się, że zarówno starsi, jak i młodsi powinni dbać o swoją powierzchowność. Pomimo, iż powiesz, że jest to kłopotliwe i czasochłonne, jest to po prostu jedna z prac samuraja. Nie są to czynności mocno zajmujące lub czasochłonne. W ciągłym utwierdzaniu się w decyzji poniesienia śmierci w walce, w swych myślach stań się już za życia martwy. Traktuj i wykonuj wszystkie swoje zadania, jako część spraw wojskowych, a nie odczujesz żadnego skrępowania lub wstydu. Jeżeli nadejdzie chwila, w której samuraj zostanie zhańbiony, i nie podejmie on działań zmierzających do zmycia hańby, lecz świadomie będzie spędzać dni, zajmując się sobą i swoim wyglądem, i myśli przy tym, że nie ma w tym nic wstydliwego lub niewłaściwego oraz, że nic innego nie liczy się, jak długo jest mu wygodnie, to jego ulotne i niegrzeczne działania będę po prostu żałosne. Człowiek bez wcześniejszego zaakceptowania nieuniknionej śmierci poniesie z pewnością śmierć w złym stylu. W jaki sposób osoba, która wcześniej zaakceptowała swą śmierć, może być podła? Powinno się być wyjątkowo pracowitym w tym przypadku. Ponadto, w ciągu ostatnich trzydziestu lat zmieniły się zwyczaje. Teraz, gdy młody samuraj dołącza do grupy, jeśli nie ma rozmowy o pieniądzach, wzlotach i upadkach, sekretach, modzie i seksie, nie widzi powodu, by w ogóle się włączać do rozmowy. Zwyczaje zanikają. Można by powiedzieć, że kiedy mężczyzna osiąga wiek dwudziestu lub trzydziestu lat, nie nosi nikczemnych i podłych zamiarów w swoim sercu, ani też nigdy takie słowa nie pojawiają się na jego ustach. Jeśli starszy mężczyzna powiedział w jego obecności niechcący coś takiego, przyjmował to jako rodzaj psychicznego zranienia. Ten nowy zwyczaj powstaje zapewne dlatego, gdyż ludzie przywiązują nadmierną uwagę do odpowiedniego zaprezentowania się przed społeczeństwem, uzyskaniem stosownej pozycji społecznej oraz utrzymania budżetu. Żadne cele, które można by osiągnąć tym sposobem, nie usprawiedliwiają tak niskiego upadku zwyczajów. Jest to ohydny problem. Obecnie młodzi ludzie są cwani i dumni ze swych dóbr materialnych. Nie wypełniając swych obowiązków, nie będą godni szacunku.


Według mistrza Wei, nawet biedny skryba może stać się człowiekiem wybitnym w sztuce kaligrafii, jeśli będzie wytrwale ćwiczył naśladując dobre przykłady i dokładał starań. Podwładny może również stać się kimś ważnym, jeżeli będzie brał przykład z innego dobrego podwładnego. Problemem obecnych czasów jest to, że nie ma wzorów dobrych podwładnych.

W świetle tego, dobrze byłoby sporządzić taki model i uczyć się od niego. Aby to zrobić, powinno się przyjrzeć wielu ludziom i wybrać najlepsze cechy u każdej z nich. Np. jedna osoba będzie uprzejma, druga odważna, trzecia we właściwy sposób wysławiać się, czwarta właściwie się prowadzić a piąta mieć niewzruszony i spokojny umysł. Wówczas sporządzony zostanie model. Uczeń nie posiądzie dobrych cech swego nauczyciela w świecie sztuk walki, przyjmując i naśladując zarówno jego złe, ja i dobre cechy. To bezcelowe. Są ludzie, którzy się właściwie zachowują, znają i stosują etykietę, lecz nie są uczciwi. Naśladując kogoś takiego, zazwyczaj ignoruje się uprzejmość i imituje brak uczciwości. Gdy ktoś bierze za wzór jedynie dobre strony drugiej osoby, będzie w nim miał wzorcowego nauczyciela od wszystkiego.


Kiedy doręczasz coś ważnego, jak np. list lub inną przesyłkę, trzymaj ją mocno w dłoni w czasie drogi i nie oddawaj jej po dotarciu na miejsce lekkomyślnie służącemu lub domownikowi, lecz przekaż osobiście bezpośrednio odbiorcy.


Podwładny to osoba, która pozostaje kompletnie oddana swemu panu przez 24 godziny na dobę, czy to przebywając w jego obecności, czy też wśród otaczających go osób. Jeżeli podwładny nie będzie czujny w czasie swego odpoczynku, inni postrzegać go będą, jako osobę nierozważną.


Bez względu na klasę społeczną, osoba, która uczyni coś wykraczającego poza zakres określony jego pozycją, popełnia okropny lub tchórzliwy czyn. Ludzie z niższych klas po popełnieniu takiego czynu z reguły uciekają z miejsca, w którym zamieszkiwali.

Powinno się być w tym zakresie ostrożnym w trakcie pełnienia służby.


Jest wielu ludzi, którzy do swojej profesji dołączają zawód żołnierza. Po rozpoczęciu nauki rzemiosła wojennego, jako uczniowie uważają oni, że osiągnęli pełny status wojownika. Jest to żałosne. Wkładają oni wiele wysiłku, aby stać się "artystami walki". Jest to jednak tylko iluzja. Aby zostać naprawdę artystą walki, należy całkowicie poświęcić się nauce i praktyce, gdyż jedynie wówczas umiejętności będą pełne, bez braków. Ogólnie mówiąc, osoba, która jest wszechstronnie wykształcona w wielu dziedzinach, a uważa się za fachowca w każdej z nich, w wielu środowiskach uważana będzie za wulgarną, gdyż posiada ona jedynie ogólną wiedzę w każdej z poznanych przez siebie dziedzin.


Kiedy twój pan coś powie do ciebie, bez względu na to, czy jest to informacja dla ciebie dobra, czy też zła, wycofaj się w ciszy nie okazując zdumienia. Powinieneś mieć przygotowaną zawczasu właściwą odpowiedź. Ponadto, jeśli zostaniesz poproszony o wykonanie pewnych czynności, ukryj radość lub wielką dumę, i zadbaj, aby uczucia te nie objawiły się w wyrazie twojej twarzy, gdyż zostaną one spostrzeżone i uznane za niestosowne przez wielu innych ludzi.

Pewien rodzaj ludzi swoje własne słabe strony i myśli:
"Jestem taką koleżeńską osobą, lecz zostałem poproszony o zrobienie tego, tak, czy inaczej. Jak mam to zrobić?. Wykonam polecenie, choć widzę, że będę miał z tym wiele problemów."

Pomimo, że słowa te nie zostały wypowiedziane, i tak "wypłyną na powierzchnię", świadcząc o skromności takiej osoby. Postępując inaczej, działając niekonsekwentnie lub frywolnie, oddalamy się od właściwej Drogi, wystawiając sobie wizerunek początkującego. Czynimy tym wiele szkody.


Zależnie od sytuacji, bywają takie chwile, gdy trzeba na kimś polegać w takiej lub innej sprawie. Jeżeli się to powtarza, i staje się to sytuacją notoryczną, będzie to zachowanie raczej niegrzeczne. Jeśli coś ma być zrobione, lepiej nie polegać na innych.


Uczenie się jest dobrą czynnością, lecz często prowadzi do błędów. To tak, jak z upominaniem kapłana Kohan'a. Cenny jest wgląd w czyny utalentowanych osób w celu poznania własnych niedoskonałości. Niestety, okazja taka nie zdarza się często.

Najczęściej podziwiamy własne zdanie i lubimy się sprzeczać z innymi.


W zeszłym roku, na wielkiej konferencji, pewien mężczyzna wyjaśniając swoją odmienną od ogólnej opinię powiedział, że jeśli nie zostanie ona zaakceptowana, jest zdecydowany zabić przewodniczącego konferencji. Jego wniosek przeszedł. Po zakończeniu procedur, mężczyzna ten powiedział: "Zgodzili się ze mną zbyt szybko. Myślę, że są słabi i niewiarygodni. Nie są godni być doradcami pana".


Kiedy oficjalne miejsce jest wyjątkowo zatłoczone, a ktoś wejdzie przedstawiając bezmyślnie taką, lub inną błahą sprawę, ludzie często denerwują się i traktują go chłodno. Nie są to właściwe reakcje. W takich przypadkach etykieta samuraja nakazuje mu uspokoić się i zająć sprawami tej osoby we właściwy sposób. Szorstkie traktowanie jest właściwe dla ludzi ze średniej klasy.


Można nauczyć się czegoś od burzy. Jeśli zaskoczy cię nagła ulewa, staraj się nie zmoknąć i biegnij szybko wzdłuż drogi. Robiąc takie rzeczy, jak np. przemykanie się pod dachami domów, i tak zmokniesz. Jeśli jesteś zdecydowany od początku, by pobiec drogą, nie będziesz zdumiony, pomimo, że tak samo przemokniesz. Zrozumienie tego przykładu rozciąga się na inne dziedziny życia i postępowania.


Powiada się, że żył kiedyś w Chinach człowiek, który uwielbiał wizerunki smoków. Jego obrazy, ubrania i meble ozdobione były wizerunkami smoków. Z powodu jego wielkiej miłości do smoków, król smoków zwrócił na niego swą uwagę i pewnego dnia prawdziwy smok pojawił się przed jego domem. Mówi się, że mężczyzna ten ujrzawszy go, zmarł ze strachu. Był on prawdopodobnie człowiekiem, który mówił wielkie słowa, lecz działał zupełnie inaczej stykając się z realną sytuacją.


Żył niegdyś człowiek, który był mistrzem walki mieczem. Kiedy umierał, wezwał swego najlepszego ucznia, by przekazać mu swoje ostatnie słowa:
"Przekazałem ci wszelkie sekretne techniki mej szkoły, i nie pozostało już nic do powiedzenia. Jeżeli zamierzasz wziąć sobie ucznia, powinieneś pilnie codziennie ćwiczyć, używając bambusowego miecza. Przewaga wynika nie tylko z sekretnych technik."


W instrukcjach nauczyciela Reng'a zapisano, że na dzień przed poetyckim spotkaniem, winno się uspokoić umysł i przejrzeć zbiór wierszy. Umożliwia to późniejszą koncentrację na jednym podmiocie. Wszystkie zawody (chodzi tu o pracę zawodową) powinny być wykonywane z koncentracją.


Pomimo, że zrównoważenie i wypośrodkowanie są standardami dla innych dziedzin, w sprawach wojskowych mężczyzna musi zawsze starać się prześcignąć wszystkich innych.

Chociaż zgodnie z zasadami łucznictwa, prawa i lewa ręka powinny być na tym samym poziomie, prawa ręka jest zazwyczaj uniesiona nieco wyżej od lewej. Obie ręce znajdą się na tym samym poziomie, jeżeli łucznik obniży nieco prawą rękę w chwili oddawania strzału. W opowieściach o starych wojownikach mówi się, że jeżeli na polu walki ktoś zamierza prześcignąć innych wojowników w osiągnięciach, i nieprzerwanie za dnia i w nocy ma nadzieję powalić potężnego przeciwnika, stanie się on niestrudzony w swych dążeniach, z gwałtownością w sercu, a gdy dojdzie do walki, okaże odwagę. Tej samej zasady powinno się używać również w codziennych sprawach.


Następująca jest droga wychowania dziecka samuraja:

Od czasów niemowlęcych winno się zachęcać dziecko do odwagi i waleczności, a unikać zbędnego straszenia lub dokuczania mu. Jeżeli człowiek zostanie w dzieciństwie "skażony" tchórzostwem, "blizna" pozostaje na całe życie. Błędem rodziców jest bezmyślne straszenie dzieci błyskawicami, chodzeniem w ciemne miejsca lub mówieniem strasznych rzeczy, aby powstrzymać je od płaczu. Co więcej, dziecko stanie się wówczas nieśmiałe i bojaźliwe, a w przyszłości wyrośnie na krzykliwego odludka. Nie powinno się pozwolić na kształtowanie złych nawyków. Jeśli złe zachowanie dziecka jest wrodzone, to pomimo wielokrotnego upominania, nie poprawi się ono. Jeśli chodzi o sposób wysławiania się i dobre wychowanie, to dziecko powinno je poznać od podstaw. Nie pozwól mu poznać, czym jest skąpstwo. Z drugiej zaś strony, jeżeli dziecko ma normalny charakter, będzie się dobrze rozwijało w okresie wychowywania. Dziecko skłóconych rodziców będzie niegrzeczne i krnąbrne.

To naturalne. Nawet ptaki i dzikie zwierzęta biorą przykład z tego, na co zwykły patrzeć i słuchać od momentu narodzin. Również związki między ojcem a dzieckiem mogą się pogorszyć lub zepsuć z powodu głupoty matki. Matka kocha swe dziecko ponad wszystko i jako "część dziecka" powinna być również pouczana i korygowana przez ojca dziecka. Jeżeli matka stanie się sprzymierzeńcem dziecka, powstanie niezgoda pomiędzy ojcem i synem. Z powodu powierzchowności, prostoty i "płytkości" swego umysłu, kobieta postrzega dziecko, jako swą podporę na starość.


Nie będziesz szanowany przez innych, gdy twoja stanowczość jest chwiejna. Ponadto, jeśli w trakcie spotkania jesteś rozproszony w czasie przemowy innej osoby, poprzez swoją nieostrożność możesz pomyśleć, że poglądy mówcy są zgodne z twoją opinią, a wówczas zaczniesz potakiwać: "oczywiście, oczywiście" nawet, jeśli będzie on mówił coś przeciwnego do twoich uczuć. Inni pomyślą wtedy, że się z nim zgadzasz. Z tego powodu nigdy nie powinieneś się rozpraszać nawet na chwilkę w czasie spotkania z innymi.

Kiedy słuchasz historii lub ją opowiadasz, powinieneś być świadomy, aby nie być bezkrytycznym. Jeżeli jest w niej coś, z czym się nie zgadzasz, powiedz to głośno. Wykaż błąd przeciwnikowi i zmierz się z sytuacją. Nawet w błahych sprawach ludzie popełniają pomyłki mające źródła w małych kwestiach. Powinieneś być tego świadomym. Pamiętaj także, że lepiej nie związywać i nie zaprzyjaźniać się z ludźmi, do których miało się wcześniej jakieś zastrzeżenia. Nieważne, co zrobili, i tak powinni być dla ciebie ludźmi, przez których możesz mieć tylko kłopoty. Aby być o tym przekonanym, musisz mieć wiele doświadczeń w tym zakresie.


Powiedzenie: "Sztuka wspomaga ciało" jest dobre dla samurajów z innych rejonów. Dla samuraja z klanu Nabeshima sztuka rujnuje ciało. W każdym przypadku, osoba, która praktykuje sztukę, jest artystą, a nie samurajem. Powinno się mieć intencję bycia nazwanym samurajem, a nie artystą. Jeżeli ktoś jest przekonany, że nawet najmniejsza umiejętność sztuki jest szkodliwa dla samuraja, wszelkie sztuki staną się dla niego pożyteczne. Samuraj powinien rozumieć te sprawy.


Zazwyczaj, spoglądanie w lustro i dbanie o higienę osobistą wystarcza do utrzymania właściwego wyglądu. To bardzo ważne. Wygląd wielu ludzi jest niechlujny, ponieważ nie spoglądają oni w lustro wystarczająco często.

Trening poprawnej mowy i korygowanie błędów wymowy może być wykonywany nawet w domu.

Praktyka pisania listów może być maksymalnie wykorzystana poprzez troszczenie się nawet o odpisy na listy jednowierszowe. Dobrze, jeżeli wszystkie powyższe czynności wykonujesz ze spokojem i determinacją.

Ponadto, zgodnie z tym, co słyszał kapłan Ryozan, przebywając w okręgu Kamigata, gdy ktoś pisze list, powinien uczynić to tak starannie, aby jego adresat mógł go powiesić w swoim domu na ścianie (dosłownie: przerobić na wiszący na ścianie zwój).


Powiada się, że nie powinno się wahać, gdy chodzi o skorygowanie własnej pomyłki. Jeśli ktoś skoryguje swój błąd bez zwłoki, jego pomyłka szybko zostanie zapomniana. Jeśli natomiast ktoś usiłuje ukryć swą pomyłkę, stanie się ona żałosna i bolesna. Kiedy komuś wymkną się słowa, które nie powinny, a on niezwłocznie szybko i prosto wyjaśni swoje myśli, słowa te nie przyniosą negatywnego efektu. Nie przyniosą mu one wówczas szkody z powodu jego nieostrożności. Jeżeli jednak zdarzy się, że ktoś będzie po swoich wyjaśnieniach nadal obwiniany za wypowiedziane słowa, powinien być przygotowany na odpowiedź, typu:

"Wyjaśniłem już powody mojej beztroskiej mowy. Nic więcej nie mogę zrobić. Jeśli nie przyjmujesz moich wyjaśnień, to trudno. Ponieważ powiedziałem to niechcący, proszę, potraktuj te słowa, jakbyś ich nie słyszał. Nie ma ludzi całkowicie niewinnych."

Nikt nie powinien obmawiać innych ludzi, lub rozmawiać bez ich wiedzy o ich sprawach poufnych. Ponadto, powinno się mówić zważywszy na uczucia słuchacza.


Właściwa technika kaligrafii jest niczym innym, jak brakiem nieuwagi, lecz patrząc jedynie w ten sposób, czyjeś pismo będzie po prostu leniwe i sztywne. Piszący powinien wychodzić poza to, i odejść od ustalonych norm. Zasada ta dotyczy wszystkich dziedzin.


Powiedziane jest: "Gdybyś spojrzał w czyjeś serce, rozchorowałbyś się". Kiedy jesteś chory lub znajdujesz się w tarapatach, wielu z tych, którzy są ci bliscy w codziennym życiu, lub są twymi przyjaciółmi, okaże się tchórzami. Jeśli kiedykolwiek kogoś z bliskich ci osób spotka nieszczęście, powinieneś odwiedzić go lub przesłać mu jakiś prezent. Nie powinieneś nigdy być w tym opieszały w stosunku do tego, kto oddał ci kiedyś przysługę. W takich właśnie chwilach widoczna jest postawa innych, i możliwy ich właściwy osąd. Wielu jest ludzi na tym świecie, którzy polegają na innych, gdy sami są w kłopotach, a potem nawet nie pomyślą o nich.


Nie możesz powiedzieć, że dana osoba jest dobra lub zła jedynie na podstawie jej uczynków w życiu. Zło i dobro jest sprawą przeznaczenia. Złe i dobre uczynki są Drogą człowieka. Zapłata za dobro i za zło jest ukazywana na lekcjach o moralności.


Z powodu pewnej sprawy, Haroka Hikoemon został wezwany do złożenia przysięgi przed bogami, że mówi prawdę. Powiedział on:

"Słowo samuraja jest twardsze, niż stal. Ponieważ jestem samurajem, prawdziwość moich słów jest niepodważalna. Cóż więcej buddowie lub bogowie mogą zrobić?."

Po tym oświadczeniu przysięgę odwołano. Zdarzyło się to, gdy miał 26 lat.


Mistrz I Hei powiedział: "O cokolwiek ktoś prosi, będzie mu dane".

Dawno temu w naszej prowincji nie było grzybów "matsutake". Pewni ludzie, którzy zobaczyli je w okręgu Kamigata, żarliwie modlili się, aby mogły rosnąć również i tutaj.

Teraz rosną wszędzie, w całym okręgu. W przyszłości chciałbym, aby japońskie cyprysy również rosły w tej prowincji. Ponieważ jest to coś, co każdy pragnie, przepowiadam to na przyszłość. Aby tak się stało, każdy powinien się o to modlić.


Gdy dzieje się coś zwykłego, pospolitego, śmiesznym byłoby przepowiadać, że są to tajemne znaki czegoś, co ma niebawem nadejść. Ścieżki słońca, księżyca, komet, chmur, mgieł gęstych, jak chmury - są dobrze poznane. Natomiast śnieg w piątym miesiącu, błyskawice w dwunastym miesiącu, i tak dalej, są tymi zjawiskami, które zdarzają się, co pięćdziesiąt lub sto lat. Fakt, że słońce wstaje na wschodzie i zachodzi na zachodzie byłby również tajemnicą, gdyby nie zdarzał się codziennie. Nie jest to nic niezwykłego. Twierdzenie, że coś złego zawsze się zdarza na świecie, gdy pojawiają się jakieś fenomeny, jest właściwe dla ludzi chcących w to wierzyć i interpretujących różne zjawiska po swojemu. Mówią oni, że chmury, to "jakby chmury" i starają się na podstawie ich kształtu przewidzieć, co w przyszłości się może wydarzyć. Tajemnice stwarzane są w ich umysłach. Oczekują oni na najrozmaitsze katastrofy, i wierzą, że to właśnie w ich umysłach tworzą się zaczątki tych przyszłych zdarzeń. Tajemnice opuszczają umysł pod postacią wypowiedzianych lub zapisanych słów.


Ludzie wyrachowani są zawsze poniżej krytyki. Wynika to z tego, że chłodna kalkulacja zajmuje się stratami i zyskami, a umysł pochłonięty analizą zysków i strat nigdy się nie zatrzymuje. Śmierć uważana jest przez takich ludzi za stratę, a życie, jako zysk. Dla takiej osoby śmierć jest czymś, o co nie warto się troszczyć, i przez to zasługuje ona na pogardę.

Co więcej, naukowcy i podobni im ludzie często inteligentnie ukrywają pod płaszczykiem różnych słów własną tchórzliwość i chciwość. Ludzie często tego nie dostrzegają i niewłaściwie ich oceniają.


Pan Naoshiga powiedział:

"Droga samuraja zawiera się w desperacji. Dziesięciu, lub nawet więcej ludzi, nie jest w stanie zabić takiego człowieka. Opierając się na zdrowym rozsądku nie dokonasz wielkich rzeczy. Walcząc, zatrać się po prostu w obłąkańczej desperacji."

"Jeżeli ktoś kroczący Drogą samuraja dyskryminuje innych, pozostanie z tyłu."

"Samuraj nie potrzebuje ani lojalności ani poświęcenia. Ma stać się po prostu zdesperowanym na Drodze. Lojalność i poświęcenie wynikają z desperacji."


Powiedzenie Shioda Kichinosuke: "Jeżeli istnieje możliwość wyboru między życiem, a śmiercią, to jak długo nie pozostaje za nami coś, co rzutuje negatywnie na naszą reputację, lepiej jest żyć." - jest paradoksem. Powiedział on również: "Jeżeli istnieje możliwość wyboru między pójściem, a nie pójściem; lepiej jest nie iść." Można by z tego wnioskować, że jeśli istnieje wybór między jedzeniem a nie jedzeniem, lepiej jest nie jeść. To absurd. Jeżeli dla samuraja istnieje wybór pomiędzy umieraniem a nie umieraniem, lepiej jest umrzeć.


Spotykając się z nieszczęściem lub trudną sytuacją, nie wystarczy nie być wzburzonym.

Napotykając trudne sytuacje, powinno się z radością stanąć naprzeciwko nich i zmierzyć się z nimi. Każdorazowo przypomina to przekraczanie pojedynczej bariery, zgodnie z powiedzeniem: "Im więcej wody, tym wyższa i większa łódź".


Bezmyślnym jest zakładać, że nigdy nie zdołasz osiągnąć tego, co twój mistrz. Mistrzowie są mężczyznami i ty też jesteś mężczyzną. Jeżeli "z góry" myślisz, że będziesz gorszym w robieniu czegoś od innych, bardzo szybko poniesiesz porażkę.(dosłownie: zostaniesz z tyłu na drodze). Mistrz Hei powiedział:

"Konfucjusz był mądry, ponieważ chciał zostać naukowcem już w wieku 15 lat. Nie był zaś mądry, ponieważ zaczął studiować znacznie później." To tak samo, jak w buddyjskiej maksymie: "Najpierw intencja, potem oświecenie".


Wojownik powinien być ostrożny i uważny we wszystkich sprawach. Nie powinien być w najmniejszym stopniu gadułą. Jeżeli nie jest ostrożny dobierając słowa, może powiedzieć takie zdania, jak: "Jestem tchórzem" albo "Do tego czasu chyba ucieknę" lub "To przerażające!", bądź: "Jakie to bolesne". Są to słowa, które nigdy nie powinny być przez niego wypowiedziane, nawet żartem, lub w czasie snu. Jeśli człowiek ze zrozumieniem słyszy takie słowa, wejrzy poprzez nie aż do dna serca mówiącego. Jest to temat, który powinien być uważnie przemyślany.


Jeżeli czyjaś postawa odnośnie odwagi jest ustalona w jego sercu, i gdy jego postanowienie jest pozbawione wątpliwości, to, gdy nadejdzie czas, będzie on w stanie wybrać i wykonać właściwy ruch. Manifestować się to będzie właściwym działaniem i mówieniem w zależności od sytuacji Słowa są wyjątkowo ważne. Nie służą do eksponowania głębi czyjegoś serca, lecz określają to, co mamy realizować w codziennych czynach.


Od chwili, gdy przyjąłem w życiu postawę podwładnego, nigdy nie siedzę pochylony, ani w domu, ani w żadnym innym miejscu, nic też nie mówię. Jeśli jest jednak coś, co nie można właściwie zrobić bez użycia słów, czynię wysiłek, aby rozwiązać sprawę mówiąc jak najmniej, przekładając dziesięć słów w jedno, tak samo, jak Yamazaki Kurando.


Powiada się, że nawet po odcięciu głowy samuraj może nadal wykonać pewne czynności.

Fakt ten został poznany na przykładach Nitta Yoshishad'y i Ono Daken'a. Jak jeden człowiek może być gorszy od innego? Hitami Yokyu powiedział: "Nawet, jeżeli mężczyzna jest śmiertelnie chory, może wytrzymać jeszcze dwa, lub trzy dni."


Mówiąc słowami przodków: "Decyzję powinno się podejmować w czasie siedmiu oddechów". Pan Takanabu powiedział: "Jeżeli rozważania trwają zbyt długo, wszystko się zepsuje". Pan Naoshiga powiedział: "Jeżeli sprawy załatwiane są wolno, siedem na dziewięć z nich zakończy się źle. Wojownik działa szybko."


Nigdy nie podejmiesz właściwych decyzji, jeżeli twój umysł jest rozkojarzony wędrując tu i tam. Z dociekliwym, świeżym i szczerym duchem będziesz w stanie podejmować właściwe osądy w czasie siedmiu oddechów. Jest to kwestia właściwej determinacji i posiadania silnego ducha. Pozwolą ci one przeniknąć problem na wskroś.


Ktoś, kto strofuje mistrza nie mając właściwej rangi, aby tak czynić, okazuje wielką lojalność.

Dobrze mieć w swym otoczeniu kogoś, kto ma właściwą rangę, aby przemówić i aby mistrz skorygował swoje błędy. Aby kroczyć właściwą drogą, winno się być w zażyłych stosunkach z innymi ludźmi. Jeżeli ktoś tak postępuje dla samego siebie, jest to po prostu samolubstwo. Postępując tak, staraj się wspomóc na własną rękę swój klan.

Jeżeli ktoś to zrobi, oznacza to, że może być to zrobione.


Złe relacje pomiędzy emerytowanym a obecnym władcą, ojcem i synem, lub starszym i młodszym bratem wynikają z pobudek egoistycznych. Dowodem na to jest brak złych relacji między mistrzem i jego podwładnym.


Jest nie do pomyślenia, aby być poruszonym z powodu otrzymania polecenia zostania roninem (tj. bezpańskim samurajem). W czasach Pana Katsuhiga ludzie zwykli byli mawiać:

"Jeżeli ktoś nie był roninem przynajmniej siedem razy, nie będzie dobrym podwładnym. Powinien być roninem minimum siedem razy, a maksimum osiem."

Ludzie tacy, jak Narutomi Hyogo, byli roninami siedem razy. Samuraj powinien zrozumieć, że życie ronina jest paskudne, jak bezpańskiej lalki. Zdarza się, że Mistrz jest skłonny wydawać swym podwładnym takie polecenie, jako test.


Choroba i podobne jej stany stają się poważnymi problemami, wynikającymi przeważnie z czyjś uczuć. Urodziłem się, gdy mój ojciec miał siedemdziesiąt jeden lat, i byłem raczej chorowitym dzieckiem. Ponieważ bardzo pragnąłem być sprawnym aż do późnego wieku, wykorzystałem szansę i wzmocniłem swoje zdrowie, dzięki czemu przestałem chorować. Zarzuciłem seks i ciągle korzystałem z zabiegów z moksą. Uważam, że są to czynności, które miały doniosły wpływ na stan mojego zdrowia.


Powiada się, że nawet, gdy ktoś spali mamushi siedem razy, później odradzając się, za każdym razem powróci do swojej oryginalnej postaci. Jest to wielką nadzieją dla mnie, gdyż zawsze prześladowała mnie myśl, by móc zrealizować pragnienie mojego serca:

Chciałbym, abym odradzając się siedem razy, za każdym razem urodzić się, jako podwładny mojego klanu.


Yamamoto Jin'emon powiedział kiedyś, że najlepszym dla samuraja jest mieć dobrego podwładnego. Sprawy wojskowe przekraczają możliwości jednego człowieka, bez względu na to, jak użytecznym stara się być.

Pieniądze to coś, co można pożyczyć od ludzi, lecz dobro i szlachetność w człowieku nie bierze się z niczego. Powinno się uprzejmie wspierać drugiego człowieka i dobrze traktować go od pierwszego spotkania. Zachowanie samuraja będzie chaotyczne i nerwowe, gdy będzie on działał w pojedynkę. Jeśli podzielisz się tym, co masz z innymi i nakarmisz niższych rangą, będziesz w stanie utrzymać przy sobie dobrych ludzi.


Zazwyczaj człowiek z cząstkową wiedzą krytykuje czasy, w których przyszło mu żyć. Brak wiedzy jest podstawą jego nieszczęścia. Osoba, która jest oszczędna i dyskretna w mowie, będzie użyteczna w dobrych czasach i uniknie kary w złych czasach.


Bycie przywódcą dla innych to nic innego, niż mieć ludzi mówiących o twoich sprawach i słychać ich opinii. Główna grupa ustala swoje własne opinie, lecz są one z reguły ogólne i nigdy nie trafiają w sedno sprawy. Dyskutując z jedną osobą, czynisz krok do osiągnięcia celu. Pewna osoba omawiała ze mną pisemne materiały w biurze klanu. Człowiek ten był lepszy w pisaniu i poszukiwaniach w dokumentach, niż ktoś taki, jak ja.

Korzystając z uwag i pomocy innych, przewyższasz ich.


Źle jest, gdy jedna rzecz staje się dwiema. Nie powinno się doszukiwać obcych wartości w Drodze samuraja. Tak samo jest ze wszystkim, co zwane jest Drogą.

Sprzecznym jest usłyszeć coś z Drogi Konfucjusza czy Drogi Buddy i mówić potem, że jest to Droga samuraja. To nieprawda. Jeżeli ktoś rozumie rzeczy właściwie, powinien móc usłyszeć o wszystkich Drogach i być w coraz większej zgodzie z własną.


Dla samuraja ważne jest pojedyncze słowo, bez względu na to, gdzie się aktualnie znajduje.
Przydatność i wartość wojskowa może być uwidoczniona i sprawdzona przez jedno słowo.
W czasie pokoju słowa gładko ukazują czyjąś odwagę, wiadomo jednak, że w czasach problemowych również po jednym słowie można rozpoznać siłę lub tchórzostwo człowieka.
To jedno słowo jest kwiatem czyjegoś serca. Nie jest to jedynie coś, co może zostać po prostu wypowiedziane ustami.


Wojownik nie powinien mówić nic tchórzliwie, nawet wyjątkowo. Powinien najpierw się zastanowić. Nawet w drobnych sprawach można poznać głębię czyjegoś serca.


Dla samuraja nie jest ważne, co ma do zrobienia. Jeżeli w pełni manifestuje on swoje zdecydowanie, może poruszyć niebo i ziemię. Jeżeli tylko chce. Niestety, ponieważ człowiek jest z natury spokojny, często nie potrafi się zdecydować. Poruszanie nieba i ziemi bez wkładania wysiłku jest sprawą koncentracji.


Człowiek, który mówi, że jest biegły w jakiejś jednej sztuce, jest głupcem. Z powodu jego głupoty w zajmowaniu się tylko jedną sprawą lub dziedziną, nie myśli on o niczym innym i dlatego staje się jedynie w niej biegły. Jest on bezwartościową osobą.


Najlepiej jest zbierać siły do osiągnięcia wieku czterdziestu lat.
Właściwym jest być utalentowanym przed "pięćdziesiątką".


Omawiając z kimś sprawy, najlepiej jest rozmawiać z zaangażowaniem, poruszając wszystkie kwestie związane z danym tematem, nieważne, jak dobry jesteś w mowie. Jeśli rozmawiając popełniasz gafy lub wysławiasz się niestosownie, powinieneś ćwiczyć się w rozmowie.


Jeżeli ktoś przekazuje ci swoją opinię, powinieneś przyjąć ją z głęboką wdzięcznością, nawet, jeśli jest dla ciebie bezwartościowa. W przeciwnym razie nigdy więcej nie powie ci on tego, co widział lub słyszał na twój temat. Najlepiej jest zarówno otrzymywać, jak i przekazywać opinie w życzliwej, przyjacielskiej formie.


Powiada się, że wielki geniusz dojrzewa późno. Jeżeli człowiek nie przyniesie "oczekiwanych owoców" w wieku między dwudziestym a trzydziestym rokiem życia, nie przysłuży się zbytnio w przyszłości.

Jeżeli podwładny ma zwyczaj wykonywać swą pracę szybko, przeszkadzać będzie w pracy innych i będzie się o nim mówić, że jest młody i zdolny. Stanie się przez to w swoim postępowaniu zbyt entuzjastyczny i będzie przez to uważany raczej za niegrzecznego.

Będzie on obserwował każdego, kto wykonał wielkie prace, stanie się nieszczerym pochlebcą, i będzie się o nim mówiło za jego plecami. Jeżeli mężczyzna nie włoży w swe działania wysiłku i nie będzie wspierany przez innych w dążeniu do rozwoju oraz w swym odkrywaniu świata, nie będzie z niego pożytku.


Jeśli ktoś jest wprowadzony w sprawy wojownika, takie jak np. bycie "kaishaku" lub nakładanie aresztu w ramach swego klanu lub grupy, gdy nadejdzie czas, ludzie zauważą lub też zawczasu postanowią, że nikt nie może go zastąpić i zająć jego miejsca. Powinno się zawsze przyjmować postawę stania ponad innymi w walecznym męstwie, nigdy nie czuć się gorszym i nieustannie kultywować swą odwagę.


Jeżeli na polu walki nie pozwalasz innym na przejęcie przywództwa, działasz zawzięcie z intencją przełamania linii przeciwnika, nie pozostajesz za innymi; twój umysł stanie się dziki i wykażesz się cechami wojownika. Fakt ten został przekazany przez starszych.

Ponadto, jeżeli zostaniesz śmiertelnie ranny w walce i umierasz obwicie krwawiąc, powinieneś uczynić wysiłek, aby umrzeć pozostawiając swe zwłoki na polu bitwy skierowane frontem w kierunku przeciwnika.


Jeśli wszyscy żyliby w zgodzie, pozostawiając istotne sprawy Opatrzności, ich serca byłyby beztroskie. Jeżeli ludzie czyniąc prawe uczynki, nie żyją we wzajemnej zgodzie, wynika to z ich braku lojalności. Nic dodać, nic ująć.


Jeśli ktoś rzadko uczestniczy w spotkaniach, a będąc na nich ma skłonności do wcześniejszego wychodzenia i opuszczania czyjegoś towarzystwa, wypowiadając w trakcie pobytu jedynie kłótliwe i swarliwe słowa; wszystko to pochodzi z powierzchownej głupoty jego umysłu.


Należy się zastanawiać się nad prawdą, pomimo, że czasami bywa ona nieprzyjemna.


Powinno się tak nastawić w swym umyśle, aby za każdym razem z serdecznością witać spotykanych znajomych ludzi, przybywać z nimi z radością w taki sposób, aby nikt się nie znudził. Ponadto, ponieważ w świecie pełnym niepewności nikt nie jest pewien nawet teraźniejszości, bezwartościowym byłoby umierać, gdy ludzie źle myślą o tobie.

Kłamstwa i nieszczerość są niestosowne. Ludzie uciekają się do nich przeważnie dla osiągnięcia własnych korzyści.


Nie jest korzystne, aby podążać Drogą, będąc kłótliwym, nieokrzesanym wskutek nieznajomości zasad właściwego zachowania, czy też będąc nadmiernie pokornym i uniżonym. Jednakże, jeżeli ktoś robi rzeczy z korzyścią dla innych, nawet z tymi, których uprzednio już spotkał, zachowując się niewłaściwie, nie będzie miał złych relacji,. Zasady postępowania między mężem i żoną nie są inne, niż te.

Jeżeli ktoś jest dyskretny na końcu tak, tak, jak był na początku, nie powinno być żadnej niezgody.


Jest pewien kapłan, o którym mówi się, że jest w stanie osiągnąć wszystko, co tylko jest możliwe do osiągnięcia, jedynie dzięki swojej mądrości. Nie ma w całej Japonii mnicha, który mógłby mu się przeciwstawić. Nie jest to ani trochę dziwne. Po prostu, nie ma w Japonii nikogo, kto oprócz niego widzi rzeczy od podstaw.


Człowiek jest wtedy stary i zgrzybiały, gdy ma zamiar robić tylko te rzeczy, do których jest najbardziej predysponowany. Samuraj powinien znosić niewygody i trudności nie tylko wtedy, gdy jest w pełni sił życiowych, lecz również wtedy, gdy wraz z wiekiem słabnie.

Powinien to ukryć, gdyż słabość jest dla niego wstydem. Starość manifestuje się na różne sposoby. Nie ma człowieka w pełni sił po osiągnięciu sześćdziesiątego roku życia. Gdy ktoś myśli, że nigdy nie będzie stary, akurat się nim staje. Można by pomyśleć, że będący w podeszłym wieku mistrz I Hei miał rację dowodząc, iż jest w stanie sam jeden wspierać Dom Nabeshima. Chodził on ze starczą powierzchownością do domów prominentów i uprzejmie z nimi gawędził. W tamtym czasie każdy uważał to za rozsądne, ale myśląc o tym teraz, widzę, że było to starcze gawędzenie. Opierając się na tym wyrazistym przykładzie, dla samego siebie odmówiłem uczestnictwa w obrzędach w świątyni w trzynastą rocznicę śmierci Pana Mitsuhiga. Mam uczucie, że zorganizowanie tej uroczystości świadczy o starczym zdziecinnieniu niektórych osób. Zdecydowałem się pozostać wewnątrz siedziby mojego klanu. Winno się mieć czysty obraz tego, co leży przed nami.


Jeśli ktoś posiada silną i pewną podstawę działania, nie zostanie zraniony przez odejście od niej w małych szczegółach. Dotyczy to również załatwiania drobnych spraw, które są sprzeczne z naszymi przekonaniami i oczekiwaniami. Należy jednak pamiętać, że w końcu i szczegóły danej sprawy są ważne. Prawidłowość i błędność załatwiania dużych spraw wynika z jakości załatwienia błahych i drobnych spraw.


Zgodnie z historią Ryu taiji, żył kiedyś w okręgu Kamigata mistrz Księgi Przemian (I Ching).

Powiedział on, że nawet, jeśli mężczyzna jest kapłanem, bezużyteczne jest ofiarowywanie mu rangi (tytułu), jeśli nie ukończył on jeszcze czterdziestu lat. Uważał tak, ponieważ do chwili osiągnięcia wieku czterdziestu lat, mężczyzna z pewnością popełni wiele pomyłek. Konfucjusz nie był zatem jedynym człowiekiem, który dopiero po ukończeniu czterdziestu lat posiadł mądrość, nie dając się wprawiać w zakłopotanie. Do chwili osiągnięcia wieku czterdziestu lat, zarówno mądrość jak i głupota człowieka zdążą przejść przez wystarczającą ilość doświadczeń, by dłużej nie zdumiewał się on i wprawiał w zakłopotanie.


Rozważając walory wojskowe należy stwierdzić, że zasługa leży głównie w umieraniu dla swego pana, a nie w powalaniu przeciwnika. Można to zrozumieć na przykładzie poświęcenia Sato Tsugunobu.


Gdy byłem młody, prowadziłem "pamiętnik żalu". Próbowałem zapisywać w nim moje błędy dzień po dniu, lecz nie było dnia, w którym nie wykonałbym dwudziestu lub trzydziestu wpisów. Ponieważ nie było temu końca, poddałem się i zaprzestałem pisania. Nawet dzisiaj, kiedy wieczorem, po pójściu do łóżka, myślę o sprawach z tego dnia, widzę, że nie ma dnia, w którym nie popełniłbym gaf w mowie lub działaniu. Życie bez popełniania pomyłek jest niemożliwe. Jest to coś, z czym ludzie zadufani w sobie nie są się w stanie pogodzić, nie chcą nawet myśleć o tym.


Czytając coś głośno, dobrze jest czytać "z brzucha" (tj. używając przepony brzusznej).
Czytając jedynie "z ust.", głos nie będzie donośny. Jest to pouczenie Nakano Shikibu.


W okresie szczęśliwych czasów, duma i ekstrawagancja są w niebezpieczeństwie. Jeżeli ktoś nie jest rozważny w zwykłych, powszednich czasach, nie będzie w stanie tego przerwać później. Osoba, która awansuje w dobrych czasach, będzie chwiejna i bojaźliwa w złych czasach.


Mistrz I Hei powiedział: "W kaligrafii dokonuje się postęp, tylko wtedy, gdy papier, pędzelek i tusz znajdują się w harmonii. Są z sobą zbyt związane, by być rozdzielone."


Mistrz wyjął księgę z pudełka. Gdy ją otworzył, otoczył go zapach suszących się pączków kwiatów.


To, co ludzie zwą hojnością, tak naprawdę jest współczuciem. Zapisano w Shi'nei:

"Patrząc okiem współczucia, nie ma nikogo, kogo by się nie lubiło. Ten, kto zawinił lub zgrzeszył, winien być pożałowany nawet bardziej." Nie ma granic, co do szczodrości i głębokości czyjegoś serca. Jest tam miejsce dla wszystkich. Dlatego właśnie wciąż czcimy mędrców z okresu "Trzech Dawnych Królestw". Ich współczucie dosięga nas nawet dziś.

Cokolwiek robisz, powinno być to zrobione dla dobra twego mistrza i rodziców, ogółu ludzi oraz dla potomności. Wówczas twoje działanie wynika z wielkiego współczucia. Gdy mądrość i odwaga wywodzą się ze współczucia, są prawdziwą mądrością i prawdziwą odwagą. Jeżeli ktoś kogoś karze, lub działa z sercem pełnym współczucia, to, co robi, będzie nieograniczone w sile i w poprawności. Robienie czegoś dla siebie jest płytkie i marne, i w końcu obraca się na złe. Kwestie rozumu i odwagi zrozumiałem już pewien czas temu. Zaczynam właśnie rozumieć kwestię współczucia. Pan Ieyasu powiedział: "Podstawą rządzenia państwem w okresie pokoju jest współczucie, ponieważ gdy ktoś myśli o ludziach, jak o swych dzieciach, ludzie będą o nim myśleć, jak o swoim rodzicu. Ponadto, czyż nie można by pomyśleć, że terminy "rodzic grupy" i "dziecko grupy" oraz "przywódca i członek grupy", są używane, ponieważ są związane ze sobą harmonijnymi uczuciami serc, podobnymi do związku między rodzicem a dzieckiem?"

Można zrozumieć powiedzenie pana Naoshige pochodzące ze współczucia:

"Istnieje czas przedstawienia zarzutów, aby zostać ukaranym przez innych". Jego powiedzenie: "Racja istnieje bez powodu" winno również być rozważane ze współczuciem. Entuzjastycznie twierdził on, że powinniśmy nieustannie rozwijać w sobie współczucie.


Kapłan Tannen powiedział: "Mądry podwładny nie będzie wysuwał się naprzód."
Jednakże, istnieje w świecie wiele przypadków głupich ludzi zachowujących się podobnie .


Opinia Nakano Shikibu była następująca: "Kiedy jest się młodym, można często zhańbić się na całe życie poprzez działalność homoseksualną." Nie rozumienie tego jest bardzo niebezpieczne. Ponieważ nie ma nikogo, kto by poinformował młodych mężczyzn na ten temat, podam ogólne wskazówki. Powinniśmy rozumieć, że kobieta jest wierna tylko jednemu mężowi. Nasze uczucia powinny kierować się ku jednej osobie na czas całego życia.

Jeżeli tak nie jest, nasze działania są równie naganne, jak sodomia lub prostytucja. To wstyd dla wojownika. Ihara Saikaku napisał słynny wers, który brzmi: "Młodzieniec bez starszego kochanka jest, jak kobieta bez męża". To uogólnienie jest po prostu śmieszne. Młodszy mężczyzna powinien najpierw wypróbowywać starszego przez co najmniej pięć lat, i dopiero, gdy będzie pewny jego intencji, powinien mu zaproponować związek. Osoba niestała w uczuciach nie wniknie wystarczająco głęboko w związek, i prędzej czy później opuści swego kochanka. Jeśli potrafią oni wzajemnie się wspierać i poświęcić swe życie drugiej osobie, wtedy ich związek może być trwały. Ale, jeżeli jeden partner jest fałszywy, drugi powinien mu powiedzieć, że istnieją przeszkodą dla stworzenia związku. To powinno ich rozdzielić. Jeżeli jednak pierwszy zapyta o te przeszkody, tamten powinien mu odrzec, że nie wyjawi mu ich nigdy w życiu. Jeżeli jednak tamten będzie nadal nalegał, ten powinien się zdenerwować, a gdy będzie nadal naciskany, powinien ściąć natręta. Ponadto, starszy mężczyzna powinien upewnić się, co do prawdziwych motywów młodszego, w następujący sposób: Jeżeli młody człowiek potrafi poświęcić się i przyjąć sytuację wyczekiwania przez pięć lub sześć lat, wówczas jego postępowanie nie będzie nieszczere lub niestosowne. Ponadto, nie powinniśmy dzielić czyjejś drogi na dwie. Na drodze samuraja winno się walczyć również z pokusami.


Hioshima Ryotetsu był prekursorem homoseksualizmu w naszej prowincji, i chociaż można powiedzieć, że miał wielu uczniów, każdego instruował oddzielnie. Edayoshi Saburozaemon był człowiekiem, który rozumiał zasady homoseksualizmu od podstaw. Pewnego razu, towarzysząc mistrzowi do Edo, Ryotetsu zapytał Saburozaemon: "Co zrozumiałeś z homoseksualizmu?". Saburozaemon odparł: "To coś zarówno przyjemnego i nieprzyjemnego". Ryotetsu był zadowolony z jego odpowiedzi. Powiedział: "Musiałeś wiele przecierpieć, aby móc tak powiedzieć". Kilka lat później pewna osoba zapytała Saburozaemon'a o znaczenie powyższych słów. Odrzekł on: "Wyrzec się życia dla kogoś innego, jest podstawową zasadą homoseksualizmu. Gdy tak nie jest, homoseksualizm staje się sprawą wstydliwą. Jednakże wówczas nie pozostaje ci nic, czego mógłbyś się wyrzec dla swojego mistrza. Dlatego też należy zrozumieć, że jest to czymś zarówno przyjemnym, jak i nieprzyjemnym."


Mistrz Hei powiedział: "Jeżeli ktoś miałby powiedzieć, co zrobi dobrze na tym świecie, to powinien odrzec, że "cierpliwe znoszenie trudów życia". Nie wytrzymanie jest złe bez wyjątku.


Dopóki nie osiągnie się wieku czterdziestu lat, lepiej jest wyeliminować wykazywanie swej mądrości i zwierzchnictwa nad innymi, i raczej celować w sprawności fizycznej i fechtunku.

Jednakże, nawet osoby z określoną pozycją i rangą, które ukończyły czterdzieści lat, nie otrzymają akceptacji od innych, jeśli nie posiadają odpowiedniej energii życiowej do swych działań.


Ostatnio pewna osoba w czasie drogi do Edo wysłała do kogoś list ze szczegółowym opisem pierwszego noclegu w gospodzie. Chociaż była to osoba, która zapomina o wielu rzeczach, gdy jest zajęta, przewyższała ona innych w byciu tak drobiazgowym i uważnym.


W ocenianiu starszych, upór samuraja winien być nadmierny. Rzecz wykonana z powściągliwością może być później oceniana, jako postawa nie wystarczająca. Słyszałem, że ten, który uważa, że zaszedł zbyt daleko, nigdy nie będzie się mylił. Ta zasada nie powinna być zapomniana.


Jeżeli ktoś podjął decyzję zabicia człowieka, nawet, jeśli to będzie bardzo trudne do osiągnięcia prostą drogą, nie powinien myśleć o pójściu dłuższą lub okrężną drogą. Gdy czyjeś serce jest rozluźnione, może przepuścić szansę i nie osiągnąć sukcesu. Droga samuraja jest jedna: bezpośrednia i natychmiastowa. Najlepiej jest natrzeć i uderzyć od razu, bez zastanowienia. Gdy pewien samuraj zamierzał w trakcie przeprawy w Jissoin w Kawakami czytać sutry, jeden z jego podwładnych upił się na promie i zaczął natrętnie dokuczać jednemu z marynarzy. Kiedy przybili do drugiego brzegu, podwładny awanturując się wyciągnął swój miecz, a marynarz chwyciwszy tyczkę uderzył nią go w głowę. W tym momencie nadbiegli inni marynarze niosąc wiosła, z zamiarem pobicia podwładnego. Jednakże, gdy mistrz przeszedł obok nich nie zdając sobie sprawy z tego, co się dzieje, jeden z innych podwładnych nadbiegł i przeprosił marynarzy. Następnie uspokoił on swojego towarzysza i odprowadził go do domu. Tej nocy podwładny, który się upił, dowiedział się, że odebrano mu miecz. Analizując całe zdarzenie nasuwa się kilka wniosków: Przede wszystkim ze strony mistrza nieodpowiednie było nie zganienie podwładnego i spokojne tolerowanie jego pijackiego zachowania, gdy byli na łodzi. Ponadto, pomimo, że jego podwładny zachowywał się nierozumnie, to gdy został uderzony w głowę, nie było powodu, by przepraszać. Mistrz powinien potraktować marynarza i pijanego podwładnego na równi, i ściąć ich obu. Oczywistym jest, że był to mistrz bez ducha.


Stanowczość ludzi w dawnych czasach była wielka. Ci w wieku między trzynastym a sześćdziesiątym rokiem życia odważnie szli na linię frontu. Z tego powodu mężczyźni w zaawansowanym wieku ukrywali swój wiek.


Dyskutując z ludźmi o sprawach ważnych, może być wiele przypadków, kiedy twoje zdanie przebiegnie gładko, bądź, gdy ludzie nie będą mówić o prawdziwych okolicznościach sprawy. W takich przypadkach należy polegać na własnych osądach. Wygodnym jest wówczas stać się fanatykiem własnej opinii i raczej wybrać odrzucenie swego życia, niż zrezygnować z niej. W takim przypadku, jeśli ktoś inny myśli o gładkim załatwieniu sprawy, narośnie bałagan, a on popełni błąd. W wielu sprawach czyjś upadek może być spowodowany przez przyjaciela, który stara się ci wyświadczyć przysługę. Można być nawet zabitym dzięki uprzejmości przyjaciela. Tak samo jest, gdy ktoś prosi o zgodę na zostanie mnichem.


Pan Naoshige powiedział: "Dobro lub zło przodka może być zdeterminowane postępowaniem jego potomków". Potomek powinien postępować w taki sposób, aby przedstawiać dobre strony przodka, a nie złe. Jest to jego synowskim obowiązkiem.


Jest żałosne, gdy ciągłość linii rodowej zostanie zakłócona z powodu adopcji opartej jedynie na pieniądzach. Postępowanie takie jest niemoralne od samego początku. Całkowitym zepsuciem jest bycie na tyle niemoralnym, aby w przypadku takiej adopcji posługiwać się wymówką, iż bez niej nie byłoby kogoś stać nawet na codzienną miskę ryżu.


Kiedy Nakano Shogen popełnił samobójstwo, członkowie jego grupy zebrali się u Oki Hyobu i mówili o nim różne złe rzeczy. Hyobu powiedział: "Nie mówi się źle o człowieku po jego śmierci. Szczególnie wtedy, gdy zmarły był za życia krytykowany, powinnością samuraja jest mówić o nim dobrze, nie ważne jak mało." Nie ma wątpliwości, że w ciągu najbliższych dwudziestu lat Shogen zyska reputację szczerego podwładnego. Były to słowa naprawdę obytego w życiu człowieka.


Zajmowanie wspaniałego stanowiska głównego płatnerza powiązane jest z doskonałą karnością. Uważam to za przesadę, gdyż sądzę, że wystarczające jest, jeżeli po prostu wszystko jest właściwie zrobione. Zbroja Fakabori Inosuke jest doskonałym tego przykładem. Mężowie wysokiej rangi, z wieloma podwładnymi, również potrzebują takich rzeczy, jak pieniądze do odłożenia na cele kampanii wojennej. Powiedziane jest, że Okabe Kunai zrobił torebki dla wszystkich członków jego grupy, wypisując na nich ich imiona, i umieszczając w nich odpowiednią ilość pieniędzy na kampanię. Jest to głęboki rodzaj karności. Jeśli mężczyźni niskiej rangi nie mogą na czas dokonać właściwych przygotowań, powinni polegać na pomocy przywódcy grupy. Dlatego też ważne jest dla przywódcy, aby być wcześniej w zażyłych stosunkach ze swymi ludźmi. Dla ludzi, którzy działają pod rozkazami mistrza, a szczególnie tych, którzy przebywają z nim bezpośrednio, lepiej jest, aby nie mieli wcześniej przygotowanych pieniędzy. W czasie letnich manewrów w Osace, pewna osoba wyjechała wraz z mistrzem Taku Zusho, mając przy sobie dwanaście monme rafinowanego srebra. Oczywiście byłoby lepiej, gdyby osoba ta wyjechała wcześniej sama. Myślę, że zbędna jest tego rodzaju troska.


Podczas ostrożnego, wnikliwego i pilnego rozpatrywania spraw z przeszłości, odkrywamy, że istnieje wiele różnych opinii o nich, a niektóre sprawy są całkiem niejasne. Najlepiej jest traktować takie sprawy, jako nie poznane. Pan Sanenori pewnego razu powiedział:

"Dla spraw, których nie rozumiemy, istnieją sposoby ich zrozumienia. Ponadto, istnieją pewne sprawy, które rozumiemy całkiem naturalnie i inne, których nie możemy zrozumieć bez względu na to, jak się staramy. To interesujące." To bardzo głębokie słowa. Naturalnym jest, że nie można łatwo zrozumieć głębokich i ukrytych spraw. Te sprawy, które są łatwe do zrozumienia, są z reguły płytkie.


Pan Naoshige powiedział kiedyś: "Nie ma głębszego uczucia, niż giri".

Czasami, gdy ktoś z bliskich, np. kuzyn, umiera, nie ma powodu ronić łez. Ale możemy też usłyszeć o kimś, kto żył 50 lub 100 lat temu, o kim nic nie wiemy, i kogo nie łączyły z nami więzy rodzinne, i wtedy z powodu giri ronimy łzy.


Kiedy pan Naoshige podróżując przejeżdżał przez miejsce zwane Chiriku, ktoś do niego powiedział: "W tym miejscu żyje człowiek, który ma ponad 90 lat." Ponieważ tak sprzyja mu szczęście, dlaczego nie zatrzymasz się, aby go zobaczyć?" Gdy Naoshige usłyszał te sowa, powiedział: "Czy może być coś bardziej żałosnego od tego mężczyzny? Jak myślisz, ile dzieci i wnuków odeszło na jego oczach? Czy to naprawdę takie szczęście?".

Pan Naoshige nie zatrzymał się, aby zobaczyć tego człowieka.


Gdy kiedyś pan Naoshige rozmawiał ze swoim wnukiem, panem Motoshige, ten powiedział:

"Nie ważne, czy ktoś pochodzi z wysokiego stanu, czy też jest niskiego rodu. Bez względu na to linia rodziny upadnie, gdy nadejdzie czas. Jeżeli ktoś usiłuje za wszelką cenę powstrzymać upadek rodu, wtedy jego koniec będzie tym bardziej ohydny. Jeśli ktoś widzi, że jego czas nadszedł, lepiej, aby pozwolił z godnością na upadek jego rodu. Czyniąc tak, może spowodować, że linia rodu zostanie utrzymana." Powiada się, że słowa te usłyszał młodszy brat pana Matsohige.


Kiedy Nabeshima Tadanao miał piętnaście lat, służący w kuchni popełnił jakiś gwałtowny czyn. W jego wyniku żołnierz piechoty miał pobić służącego, lecz w końcu to służący pobił żołnierza. Starsi klanu uważali za właściwe osądzić w stosunku do służącego karę śmierci, mówiąc, że mężczyzna ten po pierwsze popełnił błąd dotyczący rangi, ponadto zaś przelał krew przeciwnika. Gdy Tadanao usłyszał te słowa, powiedział: "Co jest gorsze: zbłądzić w ocenie rangi, czy zboczyć z drogi samuraja?". Starsi nie byli w stanie odpowiedzieć. Wtedy Tadanao powiedział: "Czytałem, że kiedy przestępstwo jest niejasne, kara winna być lekka. Uwięźcie go na chwilę."


Kiedyś, gdy pan Katsushige polował w Shiroishi, ustrzelił wielkiego dzika. Wszyscy przybiegli, by go zobaczyć, i mówili: "Ho, ho! Powaliłeś niezwykle wielkiego zwierza !".

Nagle, dzik wstał i rzucił się na zgromadzony tłum. Prawie wszyscy z przerażeniem rozbiegli się. Tylko Nabeshima Matabei nie cofnął się, wyciągnął miecz i jednym cięciem dokończył dzieła. W tym momencie pan Katsuhige zakrył swą twarz rękawem, i rzekł: "Dzik jest teraz zakurzony". Z pewnością uczynił tak, aby nie widzieć przestraszonych i podnieconych ludzi.


Kiedy pan Katsuhige był młody, został poinstruowany przez swego ojca, pana Naoshige:

"Aby wprawić się w cięciu, ścinaj ludzi skazanych na śmierć". W miejscu, które znajduje się teraz w obrębie zachodniej bramy, ustawiono w jednym rzędzie dziesięciu ludzi, a pan Katsuhige pozbawiał głowy jednego po drugim, aż ściął dziewięciu z nich. Gdy podszedł do dziesiątego, spostrzegł, ze człowiek ten jest młody i zdrowy, więc powiedział: "Zmęczyłem się ścinaniem. Oszczędzam życie tego mężczyzny." I życie tego mężczyzny było ocalone.


Pan Katsuhige zwykł mawiać, że są cztery rodzaje dostojników. Są więc:

"szybcy, a potem ociągający się"
"ociągający się, a potem szybcy"
"zawsze szybcy"
oraz "zawsze ociągający się".

"Zawsze szybcy", to ludzie, którzy otrzymawszy polecenie, zajmują się jego wykonaniem szybko i wykonają sprawę dobrze. Fukuchi Kichizaemon i jemu podobni odpowiadają temu typowi.

"Ociągający się, a potem szybcy", to ci, którzy pomimo braku zrozumienia wydanego polecenia, sprawnie się przygotują i szybko zakończą sprawę. Przypuszczam, że Nakano Kazuma i jemu podobni są takimi ludźmi.

"Szybcy, a potem ociągający się", to ludzie, którym po otrzymaniu polecenie wydaje się, że wykonają je szybko, jednakże przygotowania zabierają im wiele czasu i przeciągają się. Jest wielu takich ludzi.

Pozostali, niż ci przed chwilą wymienieni, to "zawsze ociągający się".


Kiedy pan Takanabu prowadził "Bitwę o Bungo", z obozu wroga przybył posłaniec z petycją, przynosząc sake i jadło. Takanabu chciał je szybko podzielić i spożyć, lecz mężczyźni u jego boku powstrzymali go, mówiąc: "Dary od nieprzyjaciela z pewnością są zatrute. Generał nie powinien ich jeść!." Takananbu wysłuchał ich opinii i rzekł: "Nawet, jeśli są zatrute, jakiż to może mieć wpływ na wynik bitwy? Przywołajcie posłańca!". Następnie wypił trzy duże czarki sake, jedną poczęstował posłańca, dał mu odpowiedź na petycję i odesłał do jego obozu.


Gdy Takagi Akifusa zwrócił się przeciwko klanowi Ryuzaji, pan Maeda Iyo No Kami Iesada zwolnił go ze stanowiska, jak i każdego, kto udzielił mu schronienia. Akifusa był wojownikiem o wybitnych walorach charakteru, w dodatku doskonałym i zwinnym szermierzem. Jego wasalami byli Ingazaemon i Fudozaemon. Byli oni w stosunku do niego lojalni pod każdym względem, i nigdy go nie opuszczali, czy to w dzień, czy w nocy. Zdarzyło się, że pan Takanobu wysłał prośbę do pana Iesada, aby zabił Akifusa. Kiedy Akifusa siedział na werandzie z Ingazaemonem myjącym mu stopy, nadbiegł od tyłu pan Iesada, i ściął mu głowę. Zanim jednak jego głowa spadła, Akifusa zdążył wyciągnąć swój krótki miecz i obrócił się zadając cięcie w stronę pana Iesada, ścinając przypadkowo głowę Ingazaemona. Dwie głowy spadły razem do miednicy. Głowa Akifusa uniosła się pionowo w wodzie, w wyniku demonicznej siły ducha, którą posiadał.


Kapłan Tannen zwykł mawiać w swych codziennych przemowach następująco:

"Mnich nie może wypełnić Drogi Buddy, jeśli nie wykazuje współczucia i nieustannie nie rozwija w sobie odwagi."

Jeżeli wojownik nie manifestuje swojej odwagi na zewnątrz i nie wstrzymuje współczucia w swym sercu aż do rozsadzenia piersi, nie może być członkiem świty. Z tych właśnie powodów mnich dąży do rozwijania odwagi na wzór wojownika, a wojownik bierze przykład od mnicha, rozwijając w sobie współczucie. Wędrowałem przez wiele lat i spotkałem wielu mądrych ludzi, lecz nigdy nie odkryłem uniwersalnej metody poszukiwania wiedzy. Dlatego, gdy tylko usłyszałem o odważnym człowieku, czy to tu, czy tam, szedłem i szukałem go bez wytchnienia. Odkryłem, ze historie o Drodze samuraja są pomocne na Drodze zgłębiania buddyzmu. Uzbrojony wojownik rusza na obóz wroga uzbrojony zarówno w swą broń, jak i siłę ducha. Czy przypuszczasz, że buddyjski mnich, jednie z różańcem w dłoni, może wpaść pomiędzy miecze i włócznie, wyposażony jedynie we współczucie i potulność? Jeżeli nie będzie on posiadał wielkiej odwagi, nie zaatakuje w ogóle. Jako dowód tego, zdarza się, że kapłan wznoszący modły w wielkiej świątyni buddyjskiej, drży. Jest tak, ponieważ nie posiada on odwagi.


Takie czyny, jak odkopanie kogoś martwego, lub wyciagnięcie wszystkich cierpiących stworzeń z piekła, są czynami wielkiej odwagi. Niemniej jednak, już w dawnych czasach istnieli mnisi, którzy przyswajali fałszywe idee, i pragnęli być łagodni .Nikt z nich nie ukończył Drogi. Co więcej, pomiędzy wojownikami znajdują się tchórze, którzy doskonalą się w buddyźmie. Są to żałosne przypadki. Poznawanie buddyzmu jest wielki błędem dla młodego samuraja. W wyniku tego, widzi on wszystkie rzeczy na dwa sposoby. Osoba, która nie wybierze tylko jednego kierunku, będzie bez wartości. Wskazane jest, aby starzy samuraje zapoznawali się z buddyzmem, jako przeciwieństwem ich Drogi. Jeżeli wojownik uczyni lojalność i synowską pobożność jednym, a odwagę i współczucie drugim, i będzie je nosił w sobie przez 24 godziny na dobę, aż do zmęczenia ramion, będzie dobrym samurajem.

W porannych i wieczornych modlitwach, i w czasie dnia, najlepiej niech powtarza imię swego pana. Nie różni się to niczym od intonowania w modlitwie imienia Buddy i innych świętych słów. Co więcej, powinien on być w harmonii ze swymi bóstwami rodziny. Taka postawa mocno wpływa na czyjś los. Współczucie jest, jak matka, która kształtuje czyjś los. Istnieje wiele przykładów upadku bezlitosnych wojowników, którzy byli jedynie dzielni. Istnieli oni zarówno w przeszłości, jak i żyją obecnie.


W pewnym momencie rozmowy, służący pana Nabeshima powiedział: "Nie ma tu ani jednego człowieka, na którym mistrz może całkowicie polegać. Mimo, że jestem zupełnie bezużyteczny, jedynie ja poświęciłbym swe życie dla ciebie." Powiada się, że pan Naoshiro bardzo się zdenerwował, i krzyknął: "Twierdzisz, że pomiędzy naszymi poddanymi nie ma nikogo, kto utrzymuje swoje życie w boleści? Mówisz zbyt butnie!". Już miał go uderzyć, lecz człowiek ten został odciągnięty przez innych, którzy tam byli.


Pewnego razu, gdy mistrz Tanesada, założyciel rodziny Chiba, podróżował przez morze na wyspę Shikoku, rozpętał się silny wiatr i łódź została uszkodzona. Łódź uratowano od zatopienia uszczelniając miejsca przecieków walającymi się na jej dnie resztkami ślimaków oraz przytrzymując uszkodzone części. Od tego czasu nikt z rodziny Chiba, ani z ich poddanych nie jadł ślimaków. Powiada się, ze jeżeli ktokolwiek z nich przez przypadek zjadł choćby jednego ślimaka, jego ciało pokrywało się bąblami w kształcie ślimaków.


W trakcie upadku zamku w Arima, dwudziestego ósmego dnia, w pobliżu ukrytej cytadeli, Mitsuse Genbei usiadł na grobli, pomiędzy polami. Kiedy Nakano Shigetoshi przechodził w pobliżu i spytał go o powód odpoczynku, Mitsuse odparł: "Mam bóle brzucha i nie mogę zrobić nawet jednego kroku. Wysłałem moją grupę naprzód, więc proszę, przejmij komendę nad nimi." Sytuacja ta została uznana przez obserwatora za akt strachu, i Mitsuse otrzymał polecenie, aby popełnił samobójstwo. Później, bóle brzucha zwane były ironicznie "trawą strachu". Jest tak dlatego, gdyż nadchodzą nagle, i unieruchamiają człowieka.


W czasie śmierci pana Nabeshima Naohiro, pan Katsuhige zabronił podwładnym pana Naohiro praktyki tsuifuku (popełnienia samobójstwa po śmierci pana). Jego posłaniec przekazał to polecenie, lecz ci, którzy otrzymali tę wiadomość, w żaden sposób nie chcieli się na to zgodzić. Z pomiędzy nich Ischimaru Uneme (później zwany "Saizaemon"), przemówił z najniższego siedzenia: "Niewłaściwym jest, abym jako młody człowiek zabierał głos, lecz myślę, że to, co pan Katsuhige polecił, jest rozsądne. Jako osoba, która w młodości spotkała się z opieką i sercem swego pana, zdecydowałem się popełnić tsuifuku. Słysząc jednak posłanie pana Katsuhige, jestem przekonany o szlachetności jego serca. Bez względu na to, co zrobią inni, ja porzucam ideę tsuifuku i będę wiernie służył następcy zmarłego pana."

Wysłuchawszy tych słów, inni podążyli w jego ślady.


Pewnego razu pan Masaie grał w shogi (japońskie szachy) z panem Hideyoshi. Przyglądało się im wielu daimyo. Kiedy nadszedł czas, aby odejść, pomimo, że pan Masaie powinien wstać i wycofać się, jego nogi zdrętwiały i nie mógł chodzić. Wycofał się więc pełzając, co wywołało powszechny śmiech. Ponieważ pan Masai był wielki i otyły, nie miał zwyczaju siadać na piętach z ugiętymi kolanami. Po tym wydarzeniu uznał, że nie odpowiadają mu takie przyjęcia i nie będzie więcej brać w nich udziału. Zaczął więc odmawiać uczestniczenia w tego typu obowiązkach. (Zaproszenie od pana Toyotomi, późniejszego Shoguna, najpotężniejszego człowieka w kraju, do gry w shogi oznaczało obowiązek stawienia się i uczestniczenia w niej).


Nakano Uemonnosuke Tadaaki został zabity dwunastego dnia, ósmego miesiąca, szóstego roku panowania Eiroku, w trakcie walki pomiędzy mistrzem Goto i mistrzem Hinai z Suko, na wyspie Kabashima, w okręgu Kishima. Kiedy Uemonnosuke wyjeżdżał na linię frontu, objął w przydomowym ogrodzie swego syna Shikibu (później zwanego Jin'emon), i pomimo, że Shikibu był bardzo młody, powiedział do niego: "Kiedy urośniesz, zdobądź honor na Drodze samuraja." Nawet, kiedy dzieci w jego rodzinie były bardzo małe, Yamamoto Jin'emon podchodził do nich i mówił: "Rośnij, by być bardzo silnym i przydatnym dla twojego mistrza." Mówił również: "Dobrze jest szeptać dzieciom do uszu takie słowa, nawet jeśli są zbyt małe, aby je zrozumieć."


Kiedy syn Ogawa Toshihiyo'a - Sakei Kiyoji zmarł w młodości, jeden z jego młodych służących pospieszył do świątyni i popełnił samobójstwo (seppuku).


Kiedy Taku Nagato No Kami Yasuyori odszedł, Koga Yatamon powiedział, iż nie będzie w stanie spłacić uprzejmości mistrza, i popełnił tsuifuku.


Narutomi Hyogo powiedział: "To, co nazywane jest wygrywaniem, jest pokonywaniem swoich wrogów. Pokonywanie swoich wrogów jest w istocie pokonywaniem samego siebie, a pokonywanie samego siebie jest Drogą samuraja. Rozwiń w sobie uczucie, jakbyś stał pośrodku dziesięciu tysięcy wrogów, bez niczyjego wsparcia. Jeśli zawczasu nie wykształcisz swojego umysłu i nie rozwiniesz ciała, nie pokonasz wrogów.


W czasie ataku na zamek w Shimabara, Tazaki Geki nosił bardzo paradne uzbrojenie. Panu Katsuhige bardzo się to nie spodobało. Później, za każdym razem, gdy ujrzał coś przesadnie ozdobnego, mówił: "to tak, jak zbroja Geki'ego". W świetle tej historii, uzbrojenie wojskowe i sprzęt, które są zbyt paradne, wydają się słabe i mało użyteczne. Patrząc na nie, można ujrzeć serce noszącego.


Kiedy zmarł Nabeshima No Kami Tadanao, jego podwładny Ezoe Kinbei wziął jego szczątki i pochował na górze Koya. Następnie wyrzeźbił figurkę swojego mistrza, a potem drugą, przedstawiającą siebie klęczącego przed mistrzem. W pierwszą rocznicę śmierci mistrza Tadanao, podwładny powrócił do domu i popełnił tsuifuku. Później, rzeźby zostały przeniesione z góry Koya i ustawione w Kodenji.


Za czasów pana Mitsuhige, żył Oishi Kosuke, który był początkowo żołnierzem piechoty, służącym u boku swego mistrza. Kiedy tylko pan Mitsuhige odbywał podróż do swojej drugiej, zastępczej rezydencji w Edo, Kosuke krążył wokół kwater sypialnych swego mistrza, i gdy uważał jakiś teren za niezbyt bezpieczny, rozkładał matę i spędzał noc bezsennie czuwając. W czasie deszczów nosił jedynie bambusowy kapelusz i płaszcz z papieru impregnowanego olejem, stojąc na straży zmoczony deszczem. Mówi się, iż aż do końca swoich dni nie zaniedbał żadnej nocy.


Kiedy Oishi Kosuke był uchitonin, tajemnicza osoba późną nocą wślizgnęła się do dziewczęcych komnat w domu jego mistrza. Zrobiło się duże zamieszanie. Kobiety i mężczyźni różnych rang zaczęli biegać z góry na dół i do góry, tylko Kosuke'go nie było nigdzie widać. Podczas, gdy starsze damy przeszukiwały pomieszczenia, Kosuke wyjął miecz z pochwy i cicho czekał ukryty w pokoju, obok sypialni mistrza. Tak długo, jak wszystko ogarnięte było zamieszaniem, on czuł się odpowiedzialny za bezpieczeństwo mistrza i zaczaił się, by go ochraniać. Z tego powodu mówiło się, że jego punkt widzenia był bardzo odmienny od innych. Mężczyzną, który się wślizgnął do pomieszczeń dziewcząt był Narutomi Kichibei. On i jego wspólnik Hamada Ichizaemon zostali natychmiast skazani na śmierć i ścięci.


Pewnego razu pan Katsuhige polując w Nishime, bardzo się czymś zdenerwował. Wyciągnął miecz z za obi, i nie wyjmując go z pochwy, zaczął nim okładać Soeji Zennoyo. Pech chciał, że rozluźnił chwyt, i jego miecz wysunąwszy się z pochwy, wpadł do wąwozu. Zennoyo natychmiast skoczył za mieczem do wąwozu i podniósł go. Uczyniwszy to, włożył miecz za pazuchę, wspiął się po stromej ścianie, i gdy stanął na górze, natychmiast przekazał miecz mistrzowi. Jeśli chodzi o szybkość myślenia i powściągliwość, było to bogactwo nie do prześcignięcia.


Pewnego razu pan Sano Ukyo przemierzał rzekę Takao, gdy most był w naprawie. Ubytek w moście był zbyt duży, by można się było konno przeprawić. Pan Ukyo zsiadł z konia, chwycił go za uzdę, i ruszył prowadząc zwierzę za sobą. Nagle most pod wierzchowcem zarwał się, koń przeraźliwie zarżał i nurt rzeki zaczął go wciągać pod wodę. Rozległ się potworny dźwięk, i chociaż pan Ukyo trzymając uzdę był w stanie wyciągnąć łeb konia na swoją wysokość, nie szło dalej i w końcu zwierzę utonęło. Po tym zdarzeniu pan Ukyo wrócił do domu, nagle rozchorował się i wkrótce zmarł. W czasie ceremonii pogrzebowej w świątyni w Jobaru, kiedy procesja przechodziła przez most Takao, ciało zmarłego wypadło z trumny i wpadło do rzeki. Szesnastoletni akolita z Shufukuji natychmiast wskoczył do rzeki i chwycił zwłoki. Wówczas wszyscy wbiegli do rzeki i wspólnie wyciągnęli ciało na brzeg. Główny mnich był pod wielkim wrażeniem zdarzenia i zarządził, aby odważny młodzieniec został przywódcą innych akolitów. Mówi się, że później został on sławnym mnichem.


Gdy Yamamoto Kichizaemon miał pięć lat, otrzymał od swego ojca , Jin'emona, polecenie, aby ściął psa. W wieku piętnastu lat wykonywał on egzekucje na kryminalistach. W tamtym okresie wszyscy młodzieńcy w wieku czternastu lub piętnastu lat mieli ścinać głowy "bez pomyłki". Kiedy pan Katsuhihe był młody, otrzymał polecenie od pana Naoshige, aby praktykował zabijanie mieczem. Mówi się, iż w tamtym czasie ścinał on jednorazowo nawet dziesięciu ludzi pod rząd, jednego po drugim. Ta praktyka była zachowana przez długi czas, szczególnie w wyższych klasach, lecz dziś nawet dzieci z niższych klas nie wykonują egzekucji, a jest to poważne uchybienie i zaniedbanie. Twierdzenie, że ktoś potrafi walczyć bez tego sposobu wprawiania się, lub myślenie, że nie ma żadnej zasługi w zabijaniu skazańców, lub, że jest to zbrodnia, bądź, że jest to nieludzkie, to tylko szukanie wymówek. Można przypuszczać, że podobne bzdury rozgłaszają ludzie, których umiejętności walki są słabe, a ich specjalnością jest jedynie opiłowywanie paznokci, dbanie o fryzurę i atrakcyjny wygląd. Jeśliby zajrzeć w głąb duszy takiej osoby, można by dostrzec, że uważa się ona za inteligentną i robi wymówki, aby nie zabijać, ponieważ chce żyć "bez nerwów". Jednakże pan Naoshige wydał takie rozkazy, ponieważ niektóre rzeczy muszą być zrobione. Gdy w zeszłym roku poszedłem na egzekucję w Kasa, aby wypróbować rękę w ścinaniu, po raz kolejny odebrałem to, jako wyjątkowo dobre uczucie. Myślę, że chęć życia "bez nerwów" jest oznaką tchórzostwa.


Niegdyś panowała opinia, że wśród samurajów jedynie Tomoda Shozaemon był zawsze w gotowości do walki. Niestety, człowiek ten zakochał się w głównym aktorze teatru, o nazwisku Tamon. Tomoda Shozaemon zmienil zarówno swe nazwisko, jak i uczesanie na to, jakie nosił aktor. Zupełnie zatracając się w związku z nim, wydał wszystko, co miał, stracił wszystkie ubrania i meble. Gdy w końcu wyczerpał wszystkie środki, skradł miecz Mawatori Rokubei i oddał go do lombardu za pośrednictwem włócznika. Jednakże włócznik opowiedział komuś o tej sprawie, i w późniejszym śledztwie zarówno on, jak i Shozaemon zostali skazani na śmierć. Śledczym przesłuchującym był Yamamoto Gorozaemon. Po przeczytaniu raportu przemówił donośnym głosem, mówiąc: "Człowiek, który oskarża pozwanego, to włócznik. Pan Mitsuhige powiedział szybko; "Skazać go na śmierć". Kiedy nadszedł czas ogłoszenia wyroku Shozaemona, Gorozaemon wszedł i powiedział: "Nic więcej nie można dla ciebie zrobić. Przygotuj się na śmierć". Shaozaemon usadowił się, i powiedział: "Bardzo dobrze! Rozumiem, co do powiedziałeś i jestem ci wdzięczny za te słowa." Jednakże z powodu czyjegoś żartu, gdy kaishaku (tzn. wykonawca wyroku) został przedstawiony Shozaemonowi, okazało się, że jest nim żołnierz piechoty Naozuka Rokumemon. To on miał stanąć u boku Shozaemona i ściąć mu głowę. Wchodząc na plac egzekucji, gdzie kaishaku stanął naprzeciw niego, Shozaemon ze stoickim spokojem mu zasalutował, lecz, gdy tylko zobaczył, jak Naozuka wyciąga swój miecz, podskoczył i krzyknął: "Nigdy nie pozwolę ci ściąć mojej głowy!". Od tego momentu opuścił go spokój, i wykazał się on wielkim tchórzostwem. W końcu został pochwycony, obalony na ziemię, rozciągnięty na niej i ścięty. Gorozaemon powiedział później do mnie w sekrecie: "Jeśli by nie został ścięty, prawdopodobnie zostałby zabity w sposób niegodny."


Noda Kizaemon powiedział tak o funkcji kaishaku: "Kiedy mężczyzna, który przychodzi na miejsce swej śmierci, traci rozum i zaczyna się w panicznym strachu czołgać, jego kaishaku może popełnić gafę, raniąc, a nie zabijając od razu skazanego, gdy będzie próbował mimo wszystko wykonać na nim wyrok. W takim przypadku powinien on poczekać chwilę i zebrać siły. Wówczas będzie spokojny w trakcie cięcia i nie przepuści szansy by dobrze wykonać wyrok. Wtedy wszystko dobrze ci pójdzie."


W czasach pana Katsuhige byli podwładni, którzy bez względu na rangę, musieli pracować od czasu, gdy byli młodzi przed swoim mistrzem. Kiedy pewnego razu Shiba Kizaemon wykonywał dla mistrza taką usługę, obcinając mu paznokcie, ten rzekł: "Wyrzuć je". Kizaemon trzymał je w dłoni, lecz nie wstawał, aż pan zapytał: "O co chodzi?". Kizaemon odpowiedział: "Jednego brakuje". Pan rzekł: "Tu jest", i podał mu ten, który ukrył.


Sawabe Heizaemon'owi polecono popełnić samobójstwo jedenastego dnia, jedenastego miesiąca, w drugim roku Tenno. Gdy się o tym dowiedział w nocy, dziesiątego dnia, wysłał prośbę do Yamamoto Gonnojo (Tsunetomo), by został jego kaishaku. Tsunetomo mający wtedy dwadzieścia cztery lata, odpisał mu:

"Wyrażam zgodę na twoją prośbę, i przyjmuję funkcję kaishaku. Instynktownie czuję, że powinienem odmówić, ale ponieważ ma się to odbyć jutro, nie ma czasu na wymówki i wykonam tę pracę. Fakt, że wybrałeś właśnie mnie, spośród wielu ludzi, daje mi wielką osobistą satysfakcję. Proszę, uspokój umysł odnośnie tego, co ma nastąpić. Pomimo, że jest późna noc, przybędę do twego domu, aby omówić szczegóły."

Kiedy Heizaemon przeczytał jego odpowiedź, stwierdził, że "Jest to niezrównany list".

Od wieków było złym znakiem dla samuraja, gdy był proszony do pełnienia funkcji kaishaku. Uważano tak, gdyż żaden kaishaku nie zdobywał sławy, nawet, jeśli jego praca została dobrze wykonana. Natomiast, jeżeli jakimś przypadkiem ktoś popełnił błąd, była to porażka kładąca się cieniem na całe jego życie.


Gdy pewnego razu Tanaka Yahei zajmował się swoimi sprawami w Edo, jeden z jego podwładnych okazał się bezczelny i Yahei skarcił go. Późną nocą Yahei usłyszał odgłos kogoś wchodzącego po schodach. Stał się podejrzliwy i cicho wstał. Z krótkim mieczem w dłoni zapytał: "kto tam". Okazało się, że był to skarcony przez niego samuraj, z ukrytym pod ubraniem krótkim mieczem. Yahei wyskoczył i jednym cięciem ściął mężczyznę.

Słyszałem, jak wielu ludzi mówiło później, że miał wiele szczęścia.


Mistrz Tokuhisa narodził się całkiem różny od innych ludzi, jako niemowlę wyglądając nieco groteskowo. Pewnego razu, gdy zaproszonemu gościowi podano sake, ten głośno wyśmiewał się z dziecka pana Tokuhisa. Później, gdy w jego obecności ponownie jakaś osoba wyśmiewała się z jego dziecka, ten uznał to za zniewagę, wyciągnął miecz i ściął tego człowieka. Zdarzenie to było badane i przedstawione panu Naoshige z oceną: "Zalecamy seppuku (tj. samobójstwo), gdyż jest to kwestia braku rozwagi na terenie pałacu." Kiedy pan Neoshige usłyszał to, powiedział: "Pozwolić wyśmiewać kogoś i pozostać cicho jest tchórzostwem. Nie ma powodu, aby badać tę sprawę tylko dlatego, że zdarzyła się ona w pałacu. Człowiek, który wyśmiewa innych ludzi, jest głupcem. To była tylko jego wina, że został ścięty."


Pewnego razu, gdy Nakano Mokunosuke zakotwiczył małą łódź na rzece Sumida, ciesząc się chłodem, zauważył przez burtę, jak jakiś łotr, który popełnił wiele prymitywnych przestępstw, próbuje się dostać na jego łodź. Gdy tylko go zauważył, ściął mu głowę, która wpadła do wody. Nie chcąc, aby ludzie zauważyli trupa, szybko przykrył ciało różnymi rzeczami, a następnie powiedział do płynącego z nim rybaka: "Ta sprawa nie powinna wyjść na jaw. Do wiosłuj w górę rzeki i pochowaj ciało. Oczywiście dobrze ci zapłacę." Rybak zrobił, jak mu polecono, ale w zatoce, gdzie pochował ciało opryszka, Mokunosuke ściął także jemu głowę, i samotnie wrócił z powrotem. Ludzie powiadają, że ta sprawa nigdy nie wyszłaby na jaw, gdyby nie pewien młody homoseksualista, utrzymujący się z prostytucji, również płynący z nimi w tej łodzi. Gdy w jego obecności poproszono go o wyjaśnienia, Mokunosuke powiedział: "Ten facet też kiedyś był mężczyzną. Najlepiej uczyć się ścinania ludzi, gdy jest się młodym." Po tych słowach wstał i ściął homoseksualistę. Z tego powodu również i ten młody mężczyzna nic później nie powiedział.


Powiada się, że za każdym razem, gdy grupa Oki Hyobu zbierała się po skończonych ćwiczeniach, Hyobu powtarzał: "Młodzi ludzie powinni utrzymywać ścisłą dyscyplinę, co do celu, jak i odwagi. Działanie będzie znakomite tylko wtedy, gdy odwaga jest głęboko zakorzeniona w czyimś sercu. Jeżeli czyjś miecz jest złamany, powinien uderzyć swymi rękami. Jeżeli odetną mu dłonie, powinien popchnąć i obalić przeciwnika ramionami. Jeżeli odetną mu ramiona, powinien przegryźć swymi zębami szyje bądź karki dziesięciu lub piętnastu przeciwników. Właśnie w takim postępowaniu objawia się odwaga."


Shida Kichinosuke powiedział: "Na początku jest uciążliwym biec aż do utraty tchu. Ale jakże wspaniałe jest uczucie, gdy się później stoi i odpoczywa po takim biegu. Uczucie jest jeszcze wspanialsze, gdy można usiąść, i jeszcze lepsze, gdy można się później położyć. A nieporównywalnie doskonalsze jest, gdy można potem położyć poduszkę i mocno przespać się. Całe życie człowieka powinno być właśnie takie. Powinno się używać życia, gdy się jest młodym i potem spać, gdy jest się starym, lub spać w chwili śmierci. Ale można również najpierw spać, a później używać życia".

Powiedzenie Kichinosuke jest podobne do tego:

"Życie człowieka powinno być tak pełne znoju, jak to tylko możliwe."


Kiedy Ueno Rihei doglądał rachunków w Edo, miał młodego pomocnika, którego traktował bardzo serdecznie. Pierwszej nocy, ósmego miesiąca, wyszedł napić się sake z Hashimoto Taemon, nadzorcą piechoty. Upił się wówczas do nieprzytomności. Młody pomocnik towarzyszył mu później w drodze powrotnej do domu. Gdy Rihei dotarł pijany do domu, oznajmił, że zamierza ściąć swego pomocnika. Gdy próbował dobyć miecz, pomocnik odepchnął jego rękojeść, i oboje wpadli do ścieku. Leżeli obaj w rynsztoku, pomocnik z wierzchu, przyciskając spoczywającego pod nim Rihei. W tym momencie nadbiegł podwładny Rihei - Taemon, i zapytał: "Czy mistrz Rihei leży na górze, czy spoczywa na dole?". Kiedy Rihei odpowiedział: "Jestem na dole", podwładny Taemon swoim mieczem dźgnął pomocnika. Pomocnik podniósł się, a ponieważ rana była niewielka, uciekł. Kiedy zaczęto badać tę sprawę, Rihei został umieszczony w więzieniu w Naekiyama, i skazany na śmierć przez ścięcie. Gdy przed osadzeniem w więzieniu, przebywał on w areszcie domowym w domu wynajętym w dzielnicy kupieckiej w Edo, jeden z jego służących przeciwstawił mu się, a on natychmiast go ściął. W tym czasie i sytuacji było to właściwe działanie, i ludzie mówili, ze zachował się, jak mężczyzna. Jednak przedtem, jego działanie było przestępstwem i to zupełnie niepotrzebnym. Jeśli ktoś wnikliwie przeanalizuje całą sprawę od początku aż do końca, przyzna, że upicie się prowadzące do wyciagnięcia miecza było zarówno aktem tchórzostwa, jak i świadczyło o braku zdecydowania. Pomocnikiem Rihei był mężczyzna z Taku, lecz jego nazwisko nie zostało zapisane. Mimo, iż przynależał do niższej klasy, był dzielnym człowiekiem. Mówi się, że Taemon popełnił samobójstwo w czasie przesłuchania.


W dwudziestej części, piątego rozdziału Ryoankyo, jest zapisana następująca historia:

W prowincji Hizen, żył pewien mężczyzna z Taku, który, pomimo, iż zachorował na ospę wietrzną, zamierzał przyłączyć się do sił atakujących zamek w Shimabara. Jego rodzice z całych sił starali się go odwieść od tego zamiaru, mówiąc: "Z tak poważną chorobą, nawet, jeśli się tam dostaniesz, jakiż będzie z ciebie pożytek?". A on odpowiedział: "Będę miał satysfakcję umrzeć w godny sposób. Mój mistrz zaufał mi, mam sobie teraz wmawiać, że nie będzie ze mnie żadnego pożytku?". I wyruszył na front. Pomimo, że była to kampania zimowa, i mróz był wyjątkowo dokuczliwy, nie zwracał on żadnej uwagi na swoje zdrowie, nigdy nie zakładał więcej warstw odzieży od innych, nie zdejmował też zbroi ani za dnia, ani nocami. Pomimo, że nie uniknął ran, w końcu wyzdrowiał i wypełnił swoje obowiązki w całości. Tak więc, w przeciwieństwie do tego, co mógłbyś oczekiwać, nie można powiedzieć, ze ktoś może pogardzać chorowitym samurajem. Kiedy nauczyciel Suzuki Shozo usłyszał tą opowieść, powiedział: "Czyż nie był to wspaniały czyn, polegający na odrzuceniu swego życia dla mistrza? Dla człowieka, który odcina się od swego życia, przez wzgląd na swego mistrza, nie ma potrzeby wzywać bóstwa ospy wietrznej. Wszystkie bóstwa Niebios ochronią go."


Pan Katsuhige powiedział: "Czy człowiek z Hizen postrzega śmierć, jako coś żałosnego, czy też nie, nie jest kwestią godną rozważania. To, co mnie martwi, to to, że ludzie nie biorą sobie do serc polecenia, aby właściwie wypełniać zasady zachowania się i związanej z nimi etykiety. Obawiam się, że cały mój klan, moi kuzyni i starszyzna, w swej gorliwości przyjmują, że każde polecenie, odnośnie utrzymania właściwej etykiety i zachowania się jest przesadne. Aż do tej chwili istnieli ludzie, mistrzowie ceremonii, którzy byli obeznani i przyzwyczajeni do tych spraw. Jeżeli czyjaś etykieta była niewłaściwa, znali oni właściwy sposób zachowania się i problem był rozwiązany. Powiedziałem to, ponieważ dzisiejsi ludzie są niedbali w tego typu sprawach.


W czasach Genroku żył samuraj niższej rangi, pochodzący z prowincji Ise, nazywający się Suzuki Rokubei. Był bardzo chory, miał wysoką gorączkę i jego świadomość była przyćmiona. W tym czasie pewien pielęgniarz został niespodziewanie opanowany przez chciwość. W chwili, gdy otwierał schowek, by skraść przechowywane w nim pieniądze, chory nagle poruszył się, wyciągnął miecz z pod poduszki, i przeciął mężczyznę jednym cięciem, po czym chory upadł i zmarł. Czynem tym Rokubei przedstawił się, jako prawy człowiek. Usłyszałem tę historię w Edo, lecz później, służąc w tej samej prowincji z doktorem Nagatsuka, pochodzącym również z prowincji Ise, zapytałem go o to zdarzenie, a on potwierdził prawdziwość tej historii.


Kiedy Shimomura Shoun był na służbie w zamku, pan Naoshige powiedział: "To wspaniale, że Katsuhige jest taki żywotny i pełen sił, jak na swój wiek. W zapasach pokonał równych sobie, a nawet młodszych od siebie." Shoun odpowiedział: "Pomimo, że jestem już stary, założę się, że jestem najlepszy w zapasach rozpoczynanych w pozycji siedzącej." Mówiąc to, szarpnął Katsuhige i pchnął go tak silnie, że bardzo go to zabolało. Następnie powiedział:

"Bycie dumnym i chełpienie się swą siłą, gdy twoje wnętrze jeszcze się właściwie nie ustabilizowało najprawdopodobniej przyniesie ci wstyd między ludźmi. Jesteś słabszy, niż na to wyglądasz." Po wypowiedzeniu tych słów, wycofał się.


W czasie, gdy Matsuda Yohei był bliskim przyjacielem Ishii Jinku, rozwinęły się złe stosunki pomiędzy tym pierwszym, a Nozoe Jinbei. Yohei wysłał list do Jinbei o treści: "Proszę, przyjdź i rozwiążmy sprawę raz na zawsze". Później Yohei wraz z Jinku wybrali się wspólnie do rezydencji Yamabushi w Kihara. Gdy doszli na miejsce, przeszli fosę po jedynym moście, jaki tam był, a następnie zniszczyli go. Rozmawiając o okolicznościach, i przedyskutowując je "ze wszystkich stron", nie znaleźli jednak powodów do podjęcia walki. Zdecydowali się więc zawrócić, lecz, oczywiście, nie było już mostu. Gdy szukali drogi, którą mogliby ponownie przekroczyć fosę, dostrzegli zbliżających się ukradkiem ludzi, których wyzwali do walki. Gdy Yohei i Jinku zobaczyli ich, Yohei rzekł: "Minęliśmy punkt bez powrotu. Powinniśmy raczej walczyć, niż być w przyszłości zniesławionymi". Walka trwała jakiś czas. Poważnie ranny Yohei upadł na miedzę pomiędzy dwoma polami. Jinbei również został poważnie zraniony i z krwią zalewającą mu oczy nie mógł odnaleźć Yohei. Ciężko ranny Jinbei szukał po omacku Yohei, i gdy go w końcu znalazł, ten zdołał go obalić na ziemię, i w końcu ściął go. Jednakże, gdy Yohei usiłował zadać końcowy cios, nie miał już wystarczającej siły w ręce, by go właściwie wykonać. Wbił jedynie miecz w kark Jinbei, po czym dokończył dzieła naciskając na klingę miecza stopą. W tym momencie nadbiegli przyjaciele Yohei i wsparli go. W związku z tym, że sprowokował on walkę bez wystarczającego powodu, gdy jego rany zagoiły się, polecono mu popełnić samobójstwo. Wezwał on wówczas swojego przyjaciela Jinku, z którym wypił pożegnalny kubek sake. Następnie otworzył sobie brzuch, a Jinku, jako jego kaishaku ściął go.


Okubo Toemon z klanu Shioda prowadził sklep z winem dla Nabeshim'y Kenmatsu.

Pan Okura, syn Nabeshim'y Kai No Kami, był kaleką więzionym w miejscu zwanym Mino.

Przed uwięzieniem był on człowiekiem pędzącym awanturniczy styl życia. Udzielał schronienia zapaśnikom, którzy często chodzili do pobliskich wiosek, wywołując w nich wiele zamieszania. Gdy pewnego razu przyszli do Toemon'a, pili sake, głośno się zachowywali, i bez powodu wykrzykiwali wiele prowokujących słów, przez co sprowokowali z nim sprzeczkę. Zmierzył się on z nimi używając halabardy, lecz w związku z tym, że było ich dwóch, zabili go. Gdy jego syn, Kannosuke, został poinformowany o tym zdarzeniu, miał piętnaście lat, i studiował w Jozeji. Wybiegając ze szkoły zabrał krótki miecz o długości około szesnastu cali. Dobiegł do miejsca zdarzenia i podjął walkę z zabójcami swego ojca, w krótkim czasie kończąc z nimi. Mimo, że Kannosuke odniósł trzynaście ran, wyzdrowiał.

Później był on znany pod imieniem Doko, i powiadają, że z czasem został biegłym masażystą.


Mówi się, że Takumaga Kichizaemon nieustannie narzekał: "Bardzo się zestarzałem. Nawet, gdyby miało dojść do bitwy, nie byłbym w stanie nic zrobić. Wciąż chciałbym umrzeć, galopując na grzbiecie konia w sam środek wojsk wroga, i będąc powalonym i zabitym w boju. Byłoby hańbą nie zrobić nic więcej, niż umrzeć w czyimś łóżku.."

Powiadają, że słowa te słyszał kapłan Gyojaku, którego mistrzem był kapłan Yomon, który był najmłodszym dzieckiem Kichizaemon'a.


Kiedy Sagara Kyuma został poproszony, aby objął stanowisko głównego podwładnego, powiedział do Nabeshima Heizaemon'a: "Z jakiegoś powodu zostałem potraktowany nad wyraz dobrze przez mojego mistrza, i otrzymałem awans na wyższą rangę. Nie mając jednak dobrego podwładnego, moje wysiłki najprawdopodobniej okażą się chaotyczne i nieefektywne. Proszę zatem, abyś oddał mi na podwładnego swojego służącego Takase Jibusaemon'a." Heizaemon wysłuchał go i odpowiedział: "Jestem wdzięczny, że zwróciłeś uwagę na mojego służącego. Dlatego też zgadzam się, i uczynię, o co prosisz." Kiedy powiedział o tym Jibusaemon'owi, ten powiedział: "Sądzę, że powinienem odpowiedzieć osobiście, bezpośrednio mistrzowi Kyuma." Poszedł więc do Kyumy i porozmawiał z nim, mówiąc: "Wiem, że to wielki zaszczyt, iż pomyślałeś o mnie tak dobrze i złożyłeś tę prośbę.

Jednakże, podwładny jest osobą, która nie powinna zmieniać mistrza. Ponieważ jesteś wysokiej rangi, jeżeli stałbym się twoim podwładnym, moje życie byłoby pełne obowiązków, lecz muszę dodać z przykrością, że byłoby ono dla mnie niespełnione. Ponieważ mójh mistrz Heizaemon jest niskiej rangi i żyje pod stałą presją, jako jego podwładni żyjemy jedząc tani ryżowy kleik. Mimo to, jest on dla nas wystarczająco słodki. Proszę , abyś to przemyślał."

Kyuma był pod wielkim wrażeniem tych słów.


Pewien mężczyzna wyszedł gdzieś za dnia, i wrócił do domu późno w nocy, odkrywając, że obcy mężczyzna wślizgnął się do jego domu i popełnił akt zdrady z jego żoną. Natychmiast zabił on tego mężczyznę, następnie pozorując włamanie, wyłamał ścianę i wyniósł na podwórze belę ryżu. Tymi działaniami starał się przekonać władze, że zabił złodzieja.

Wszystko przeszło bez problemu. Po jakimś czasie rozwiódł się z żoną i sprawa została zakończona.


Kiedy pewien mężczyzna wrócił do domu, zastał swoją żonę w sypialni, zdradzającą go z jego służącym. Gdy zbliżył się do nich, służący uciekł przez kuchnię. Mężczyzna wszedł do sypialni i zabił swoją żonę. Wezwawszy innego służącego, wyjaśnił mu, co się stało, mówiąc:

"Ponieważ przyniosłoby to wstyd dzieciom, musimy całą sprawę zakamuflować, i przedstawić, jako śmierć na skutek choroby. Potrzebuję twojej pomocy. Jeśli myślisz, że wymagam od ciebie zbyt wiele, mogę cię również zabić za udział w tej zdradzie."

Służący odpowiedział: "Jeśli mnie oszczędzisz, będę udawał, że o niczym nie wiem". Następnie posprzątał pokój i przebrał zwłoki żony jego pana w piżamę. Gdy skończył, wysłał dwa lub trzy razy człowieka po lekarza, mówiąc, że jego pani nagle bardzo zachorowała, a w końcu z wiadomością, ze jest już zbyt późno na jakąkolwiek pomoc, gdyż pani właśnie zmarła. Wezwano też wuja żony, któremu opowiedziano o rzekomej chorobie, i przekonano do śmierci z jej powodu. Cała sprawa przeszła gładko, jako śmierć z powodu choroby, i aż do końca życia pana nikt nie znał prawdy. W późniejszym czasie służący został odesłany i opowiedział o zdarzeniu. Cała ta sprawa zdarzyła się w Edo.


Gdy w okresie Nowego Roku, w trzecim roku Keicho, w Korei, w miejscu zwanym Yolsan, pojawiły się liczące setki tysięcy żołnierzy chińskie armie Ming'ów, żołnierze wojsk japońskich byli zdumieni. Patrzyli oni z zapartym tchem na nieprzeliczone zastępy wrogich wojsk. Pan Naoshige powiedział wówczas; "Ho, ho, cóż za wielka ilość ludzi! Ciekaw jestem ile setek tysięcy może ich być?" Jin'emon powiedział: "W Japonii na cos, czego nie można policzyć, mówimy, że "jest tego tak wiele, jak włosów na trzyletnim cielaku". Po tych słowach wszyscy się roześmieli i odzyskali ducha.

Gdy później pan Katsuhige polował na górze Shiroishi, opowiedział o tym panu Nakano Matabei. Zakończył słowami: "Za wyjątkiem twojego ojca, który przemówił w ten sposób, nie było nikogo, kto powiedziałby choćby słowo."


Nakamo Jinemon często powtarzał: "Osoba, która służy i jest traktowana uprzejmie przez mistrza, nie jest służącym. Jedynie ktoś, kto wiernie służy mistrzowi, który jest dla niego bez serca oraz często postępuje nierozsądnie, jest prawdziwym służącym. Powinieneś dobrze zrozumieć tę regułę.


Kiedy Yamamoto Jinemon ukończył osiemdziesiąt lat, bardzo się rozchorował. W pewnym momencie ból towarzyszący chorobie był tak silny, że chory wydawał się być na pograniczu jęku. Ktoś powiedział do niego: "Jęcz. Poczujesz się lepiej, gdy zajęczysz! No, jęcz!". Jinemon odrzekł: "Coś takiego nie wydarzy się nigdy! Nazwisko Yamamoto Jinemon jest powszechnie znane. Zachowywałem się właściwie przez całe moje życie. Nigdy nie dojdzie do tego, aby ludzie usłyszeli mnie jęczącego za bólu. Nie uczynię tego nigdy, aż do samego końca mojego życia."


Syn Mori Monbei nie sprowokowany wywołał bójkę, po której wrócił do domu poraniony. Zapytany przez swego ojca: "Co zrobiłeś swojemu przeciwnikowi?", odparł "Ściąłem go". Mori Monbei zapytał: "Czy zapewniłeś mu przyzwoitą śmierć?". "Oczywiście, że tak! Uważam, że postąpiłem właściwie. Nie ma, czego żałować." Ojciec odparł: "Teraz, nawet gdybyś uciekł z miasta, jego bliscy i przyjaciele będą cię szukać, aby go pomścić. Tak, czy inaczej, powinieneś popełnić seppuku. Gdy tylko poprawi ci się nastrój, popełnij seppuku. Zamiast zginąć z obcej ręki, możesz zginąć z ręki swego ojca."

Wkrótce potem Mori Monbei wypełnił obowiązek kaishaku w stosunku do swego syna. Gdy tylko jego syn otworzył sobie brzuch, ojciec ściął go.


Człowiek z tej samej grupy, co Aiura Ganzaemon, popełnił pewną niegodziwość, i przywódca grupy wręczył mu notatkę skazującą go na śmierć. Egzekutorem miał być Ganzaemon. Genzaemon uważnie przeczytał notatkę, po czym powiedział do tego mężczyzny: "Jest tutaj napisane, że mam cię zabić Poradzę sobie z tobą na wschodnim brzegu. Uprzednio praktykowałeś szermierkę, więc teraz walcz tak dobrze, jak tylko potrafisz." Mężczyzna odpowiedział: "Uczynię, jak mówisz", i jedynie z towarzyszącym mu Ganzaemonem opuścił on dom. Gdy przeszli kilkanaście metrów wzdłuż brzegu, jeden ze służących Genzaemona, nieświadomy sytuacji, zawołał do niego z przeciwległego brzegu rzeki: "Hej, hej!". Gdy w tym momencie Ganzaemon odwrócił się, skazaniec zaatakował go swym mieczem. Ganzaemon zrobił unik, odskoczył w tył, wyciągnął swój miecz i ściął mężczyznę, po czym wrócił do domu. Po powrocie do domu schował odzież, którą nosił na sobie w czasie egzekucji, do skrzyni. Skrzynię zamknął i nie pokazywał tej odzieży nikomu do końca swojego życia. Gdy po jego śmierci ubrania te zostały wyjęte i przebadane, okazało się, że zostały one wypożyczone. Najwyraźniej Ganzaemon, będąc ubogim samurajem, w dniu, w którym miał ściąć swego kolegę, zamierzał okazać mu szacunek, ubierając się odświętnie na tę okazję. Opowiedziano o tym synowi Ganzaemona.


Powiada się, że Okubo Doko uczynił niegdyś taką uwagę:

"Wszyscy mówią, że żadni mistrzowie sztuk walki nie zjawią się, gdy nadejdzie koniec świata. Zupełnie nie mogę tego zrozumieć! Rośliny takie, jak peonie, azalie lub kamelie będą w stanie wydawać piękne kwiaty, bez względu na to, czy będzie nadchodzić koniec świata, czy też nie. Jeśli ludzie zastanowiliby się nad tym przez jakiś czas, zrozumieliby to. Jeśli ludzie zwrócą uwagę na mistrzów nawet tych czasów, dostrzegą, że są oni mistrzami przeróżnych sztuk. Ludzie przepełnieni myślą, że nadchodzi koniec świata, nie wkładają żadnego wysiłku w podejmowane przez siebie działania. To wstyd. Nie można winić czasów za swoje postępowanie".


W czasie, kiedy Funakoshi Magoroku wciąż jeszcze mieszkał z ojcem, jako jego drugi zależny syn, wybrał się na polowanie w Fukahori. Jego służący, myląc go w ciemnościach z dzikiem, wypalił ze strzelby i ranił go w kolano, powodując jego upadek Bardzo zasmucony służący rozebrał się do połowy i właśnie miał popełnić samobójstwo, gdy Magoroku rzekł:

"Nie czuję się dobrze, więc przynieś mi trochę wody do picia. Możesz otworzyć brzuch później". Służący natychmiast pobiegł i zdobył nieco wody dla swego mistrza. W tym czasie nieco się uspokoił. Gdy ranny napił się, jego służący ponownie zamierzał popełnić samobójstwo, lecz Magoroku powstrzymał go siłą. Po powrocie do domu zameldowali się u straży, a Magoroku poprosił swego ojca - Kanzaemona, aby ten wybaczył służącemu. Kanzaemon powiedział do służącego: "Była to niespodziewana pomyłka, więc o nic się nie martw. Nie ma potrzeby okazania swej powściągliwości. Żyj i pełnij nadal swe obowiązki."


Człowiek o nazwisku Takagi wdał się w dyskusję z trzema wieśniakami z sąsiedztwa. Dyskusja przerodziła się w bójkę, w której został on pobity. Gdy powrócił on do domu, jego żona zapytała go: "Czy nie zapomniałeś czasem o sprawie honorowej śmierci?".

"Z pewnością nie", odparł. Jego żona powiedziała wówczas: "Tak, czy inaczej, człowiek umiera tylko raz. Z różnych rodzajów umierania, zgon z powodu choroby, śmierć w bitwie, sepppuku lub bycie ściętym, są honorowe. Haniebna śmierć byłaby wstydem i z pewnością wieść o niej wyszłaby na jaw." Po tych słowach żona wyszła na zewnątrz, jednak po chwili wróciła, ostrożnie położyła dzieci spać, przygotowała parę spodni i ubrała się, jak do walki.

Gdy zapadła ciemność, powiedziała do męża: "Wyszłam na zewnątrz, by rozejrzeć się po okolicy. Wydaje mi się, że ci trzej wieśniacy zebrali się w jednym miejscu, aby wspólnie przedyskutować całe zdarzenie. Teraz jest właściwy czas do działania. Chodźmy szybko!".

Po tych słowach wyszła wraz z mężem, idąc przed nim z palącą się pochodnię w dłoni. Każdy z małżonków dzierżył jeden miecz. Włamali się oni niespodziewanie do chłopskiej chaty, runęli na wieśniaków i rozproszyli ich. Kobieta i mężczyzna, ramię w ramię, ruszyli do walki tnąc i zabijając dwóch mężczyzn, a jednego z nich raniąc. Mężowi polecono później popełnić seppuku.


Jeden z podwładnych Ikedy Shingen'a, który zaczął się kłócić z pewnym mężczyzną, powalił go na ziemię, potężnie nim potrząsnął, a następnie zaczął skakać po nim, aż nadbiegli jego towarzysze i rozdzielili ich. Starsi radzili nad tą sprawą i orzekli, że: "Człowiek, który został zdeptany, powinien być ukarany". Gdy Shingen usłyszał te słowa, rzekł: "Walka jest czymś, co powinno być doprowadzone do końca. Mężczyzna, który zapomina o Drodze samuraja i nie używa swego miecza, będzie opuszczony przez bogów i buddów." Jako przykład dla innych podwładnych, obaj mężczyźni powinni zostać ukrzyżowani." Mężczyźni, którzy rozdzielili walczących, zostali wygnani.


W instrukcji wojskowej Yui Shohetsu p.t. "Droga Trzech Krańcowości", znajduje się opis charakteru buddyjskiej Karmy. Pomimo, że Yui Shahetsu otrzymał ustne nauki w osiemnastu częściach, dotyczące Większego i Mniejszego Bohaterstwa, nie zapisał ich, ani nawet nie starał się ich zapamiętać. Wprost przeciwnie; zapomniał o nich całkowicie, a następnie natrafiając na prawdziwe sytuacje, działał zawsze pod wpływem impulsu. To, czego się nauczył, stało się jego własną mądrością. Właśnie w tym przejawia się charakter Karmy.


Natrafiając ma sytuację kryzysową, należy jak najszybciej umiejętnie podzielić ją na kilka części składowych. Gdy rozważając problem, będziesz wdychać powietrze głęboko przez nos, przełkniesz ślinę, przezwyciężysz wszystko gładko, "od ręki". To tajemnicza sprawa. Ponadto, doświadczając przy okazji zwiększonego napływu krwi do głowy, jeśli naślinisz górne części swoich uszu, napięcie psychiczne i ból głowy wkrótce miną.


Tzu Ch'an znajdował się na pograniczu życia i śmierci, gdy ktoś go zapytał, jak rządzić krajem. Odparł:"Nie ma niczego, co przewyższałoby rządy sprawowane z dobrej woli.

Jednakże, zastosowanie w praktyce rządzenia krajem z dobrej woli, jest niezwykle trudne.

Rządy sprawowane obojętnie doprowadzą w końcu do zaniedbania. Jeżeli sprawowanie rządów z dobrej woli jest trudne, lepiej jest rządzić surowo. Surowe rządy oznaczają, aby być wymagającym, zanim sprawy jeszcze powstaną i załatwiać je tak, aby nie powodować zła. Bycie surowym, gdy zło powstanie, jest jak zakładanie pułapki. Są ludzie, którzy postępują nieostrożnie z ogniem, i wywołują pożar. Z ludzi, którzy lekceważyli wodę, wielu utonęło."


Pewien mężczyzna rzekł: "Znam cechy kobiety". Gdy go o nie zapytano, odpowiedział:

"Każda kobieta posiada cztery niezmienne cechy: Kobieta jest pulchna i okrągła, nie rozróżnia dobra od zła, prawej strony od lewej i jest niezdarna, upadając w każdym miejscu. Nic nie jest w stanie tego zmienić".


Sednem etykiety jest bycie szybkim zarówno na początku, jak i na końcu, oraz spokojnym pośrodku. Mitami Chizaemon usłyszawszy te słowa, powiedział: "To tak, jak bycie kaishaku".


Fukae Augen towarzyszył swemu znajomemu w drodze do kapłana Tesshu z Osaki. Gdy tylko dotarli na miejsce, powiedział prywatnie do kapłana: "Ten człowiek dąży do zgłębienia nauki buddyzmu i ma nadzieję otrzymać twe pouczenie. Jest on bardzo zdeterminowany".

Wkrótce po rozmowie, kapłan Tesshu powiedział: "Augen jest człowiekiem, który krzywdzi innych. Powiedział mi, że jego znajomy jest dobrym człowiekiem, lecz gdzie jest jego dobroć? Ja, kapłan Tesshu, nie dostrzegłem w nim żadnej widocznej dobroci. Nie jest dobrym pomysłem, beztrosko dobrym słowem nagradzać ludzi. Nagradzani, zarówno mądrzy, jak i głupi, stają się wówczas dumni. Nagradzając czynimy im krzywdę."


W czasie, gdy Hotta Kaga No Kami Masamori był podwładnym szoguna, miał tak mocną głowę, że nigdy się nie upijał. Szogun postanowił więc sprawdzić, co kryje się na dnie jego serca. Aby to stwierdzić, szogun nagrzał rytualne szczypce i umieścił je obok paleniska. Tradycyjnie, powinnością Masamori'ego było przejść na drugą stronę paleniska, wziąć lezące obok szczypce i trzymając je, powitać mistrza. Tym razem jednak, gdy chwycił w dłonie szczypce, niespodziewanie, natychmiast poparzył sobie ręce. Ponieważ jednak nie upuścił szczypiec, lecz trzymając je wykonał pokłon na swój zwykły sposób, szogun szybko wstał i odebrał je od niego.


Pewien człowiek rzekł: "Gdy zamek jest otoczony, a jego obroną kieruje jedna lub dwie osoby, które są fanatycznie zdeterminowane, by go utrzymać, siły obronne nie będą dobrowolne i w końcu nie będzie nikogo, kto by utrzymał zamek." Myśląc o obronie zamku, mężczyzna, który ma go utrzymać, nie powinien jedynie walczyć, lecz także dodawać ducha i wlewać zapał w sercach wszystkich jego obrońców.


Buddyjski kapłan Ryozen napisał kilka ogólników odnoszących się do zwycięskich bitew Takanobu. Pewien kapłan widząc to, skrytykował go, mówiąc: "Niestosownym jest pisać o wojskowym dowódcy. Bez względu na to, jak dobrym by był styl jego pisania, jak długo nie jest on powiązany ze sprawami wojskowymi, jest bardzo prawdopodobnym, że popełni pomyłkę w zrozumieniu umysłu słynnego generała. Niestosownym jest więc przekazywać błędne koncepcje dotyczące sławnego generała późniejszym pokoleniom."


Pewna osoba rzekła: "W mauzoleum świętego znajduje się poemat, który głosi:

Jeżeli ktoś w swym sercu
Podąża ścieżką szczerości
Chociaż nie modli się,
Czyż bogowie nie będą go ochraniać?"

Czym jest "ścieżka szczerości"?. Pewien człowiek odparł, mówiąc: "Wydaje mi się, że lubisz poezję. Odpowiem ci zatem wierszem:

"Gdy wszystko na świecie jest niczym innym, niż pozą,
Jedynie śmierć jest szczerością."

Powiada się, że stając się "jak martwy" w życiu codziennym, podążasz ścieżką szczerości.


Ludzie powiadają, że jeżeli przetniesz czyjąś twarz wzdłuż, oddasz na nią mocz, a następnie podepczesz słomianymi sandałami, zejdzie z niej skóra. Usłyszał to kapłan Gyojaku, kiedy był w Kioto. Ta informacja powinna być ceniona.


Jeden z podwładnych Matsudaira Segami No Kami wybrał się do Kioto w sprawie ściągnięcia długu. Na okres pobytu w mieście wynajął kwaterę w jednej z jego dzielnic. Pewnego dnia stojąc przed domem i obserwując przechodzących ludzi, usłyszał, jak jeden z przechodniów powiedział: "Mówię, że ludzie pana Matsudaira są teraz w pobliżu wciągnięci w walkę." Podwładny pomyślał: "Jakie to smutne, że niektórzy z moich towarzyszy właśnie teraz walczą. Sądzę, że są to ludzie, którzy najprawdopodobniej mieli zmienić tych, walczących w Edo. Prawdopodobnie to właśnie oni są zaangażowani w pobliżu w walkę." Zapytał więc jednego z przechodniów o miejsce potyczki, i pobiegł tam natychmiast. Gdy dotarł na miejsce, zdyszany do utraty tchu, zobaczył, że jego towarzysze zostali już pokonani, a ich przeciwnicy stali nad nimi, mając właśnie zadać im "ciosy łaski." Ujrzawszy to, wydał okrzyk, ściął dwóch ludzi, i spokojnie powrócił do miejsca swego zakwaterowania. Sprawa ta stała się znana przedstawicielowi szoguna, który wezwał i przesłuchał mężczyznę. Po przesłuchaniu, powiedział: "Wspomogłeś w walce swych towarzyszy, lekceważąc w ten sposób przepisy rządowe. Jest to prawda nie ulegająca wątpliwości, czyż nie tak?". Samuraj odpowiedział: "Pochodzę ze wsi i trudno jest mi zrozumieć wszystko, co Wasza Szacowność mówi. Czy mogę prosić o powtórzenie?". Przedstawiciel szoguna zdenerwował się i powiedział: "Czy jest coś nie tak z twoimi uszami? Czyś nie pomagał w walce, nie przelał krwi, nie zlekceważył przepisów rządowych i nie złamał prawa?!". Mężczyzna wówczas odrzekł: "W końcu zrozumiałem, co mówisz. Chociaż twierdzisz, że złamałem prawo i zlekceważyłem przepisy rządowe, w żaden sposób tego nie zrobiłem. Powód tego jest następujący: Wszystkie żywe istoty cenią swe życia, to samo dotyczy istot ludzkich. Ja, na przykład, cenię swe życie. Jednakże, słysząc plotkę, że moi przyjaciele są włączeni w walkę, pomyślałem, że udając, iż nic nie słyszałem, zboczę z Drogi samuraja. Pobiegłem więc na miejsce akcji. Gdybym, po zobaczeniu ich pobitych, powrócił do swego domu bez wstydu, z pewnością żyłbym dłużej, lecz sprzeniewierzyłbym się Drodze samuraja, i moje dalsze życie opierało by się na zniesławieniu tej Drogi. Aby zachować Drogę, należy odrzucić zarówno własne, jak i cudze cenne życie. Dlatego też , aby zachować Drogę samuraja, odrzucam teraz swe życie i błagam cię, abyś mnie natychmiast ściął."

Przedstawiciel szoguna był pod wrażeniem tych słów i oddalił sprawę. Później, widząc się z panem Matsudaira, powiedział: "Masz bardzo zdolnego samuraja na służbie. Ceń go wielce!".


Wśród powiedzeń kapłana Bankei, znajduje się następujące:

"Nie pożyczaj siły od innych, nie polegaj na własnych siłach, odetnij się od myśli o przeszłości i przyszłości, nie żyj w swym umyśle codziennością. Wtedy Wielka Droga znajdzie się bezpośrednio przed twymi oczami."


Pochodzenie rodu pana Soma, zwane "Chiken Marokashi," było najznakomitsze w Japonii. Pewnego roku, gdy jego posiadłość nagle ogarnął pożar, ogarniając wszystko, aż do ziemi, pan Soma rzekł: "Nie czuję żalu, że mój dom i wszystkie meble spłoną, aż do ostatniego kawałka, ponieważ są one rzeczami, które mogą być zastąpione. Żałuję jedynie, iż nie zdołałem uratować z płomieni genealogii mojego rodu, która była najcenniejszym rodzinnym skarbem."

Pomiędzy ludźmi biorącymi udział w gaszeniu pożaru był pewien samuraj, który powiedział:

"Ja pójdę i ją zabiorę!".

Pan Soma i inni śmiejąc się, mówili: "Cały dom jest już ogarnięty płomieniami. Jak zamierzasz ją wyjąć?".

Wówczas człowiek ten, który nigdy wcześniej się nie wyróżnił, ani też nie był szczególnie użyteczny, będąc człowiekiem, który robi rzeczy "od początku do końca", pełniący obowiązki strażnika, powiedział: "Nigdy mój mistrz nie miał ze mnie pożytku, ponieważ jestem beztroski. Żyłem dotąd z myślą, że pewnego dnia moje życie na coś mu się przyda.

Wydaje mi się , że ta chwila nadeszła właśnie teraz." Po tych słowach wskoczył w płomienie.

Kiedy ogień wypalił się, mistrz powiedział: "Szukajcie jego szczątków! Cóż za strata!".

Szukając wszędzie, znaleźli jego spalone zwłoki w sąsiadującym z kwaterami mieszkalnymi ogrodzie. Gdy je odwrócili, krew wypłynęła z jego brzucha. Mężczyzna, przed śmiercią w płomieniach, rozciął sobie brzuch i umieścił genealogię rodu swego pana wewnątrz, tak, że nie uległa ona żadnemu uszkodzeniu. Od tego czasu zwana była "Krwawą Genealogią".


Nawiązując do historii pewnej osoby, odniosę się do tradycji Księgi Przemian "I Ching". Błędem jest myśleć, że jest to dzieło służące do wróżenia. Esencją tej księgi nie jest wróżenie. Można to zauważyć poprzez fakt, że chiński znak "I" oznacza "przemianę". Pomimo, że ktoś ma szczęście, jeśli czyni źle, zamieni się ono w pech. A pomimo, że ma on pecha, jeśli będzie czynić dobrze, przemieni się on w szczęście. Powiedzenie Konfucjusza: "Stawiam sobie zadanie na wiele lat, i pomimo, że w końcu dowiaduję się o przemianie - "I", nie popełniam wielkich błędów. Nie jest to kwestią poznania "I Ching". Oznacza to, że studiując esencję przemiany i kierując się od wielu lat na drogę dobra, nie popełni się błędów."


Hisano Gonbei był jednym z "Mistrzów Siedmiu Włóczni", który podążył prosto na wzgórze w bitwie pod Shizudagake. W późniejszym czasie zaproponowano mu, aby został jednym z hatamoto szoguna Ieyasu. Gdy pewnego razu oddawał się on rozrywkom u mistrza Hosokawa, mistrz powiedział: "Odwaga mistrza Gonbei jest powszechnie znana w całej Japonii. To doprawdy wstyd, że taki dzielny człowiek nadal służy w swego pana na tak niskiej randze. Nie jest to z pewnością zgodne z twoimi oczekiwaniami. Gdybyś był moim podwładnym, dostałbyś połowę moich posiadłości." Nie odpowiadając, Gonbei nagle podniósł się, wyszedł na werandę i stając twarzą w kierunku domu oddał mocz, a następnie powiedział: "Gdybym był twoim podwładnym mistrzu, nigdy nie oddałbym moczu w tym miejscu". Po wypowiedzeniu tych słów odszedł.


Kiedy kapłan Daiyu z Sanshu, udał się do chorego, by wykonać religijne nawoływania, powiedziano mu: "Ten człowiek właśnie zmarł." Daiyu odpowiedział: "Taka rzecz nie powinna się zdarzyć. Czyż nie stało się tak na skutek niewłaściwej kuracji? Cóż za wstyd!".

Akurat przypadkiem, lekarz był obecny w pomieszczeniu obok i usłyszał, co mówiono z drugiej strony shoji. Bardzo się zezłościł, wszedł do pokoju, w którym spoczywał zmarły, i powiedział: "Słyszałem, jak Wasza Świątobliwość mówił, że ten meżczyzna zmarł na skutek nie właściwego leczenia. Ponieważ jestem raczej dość marnym lekarzem, jest to prawdopodobne. Syszałem jednak, że buddyjski kapłan ucieleśnia siłę buddyjskiego prawa. Pozwól mi zatem zobaczyć, jak przywracasz martwego do życia, bo bez tego dowodu buddyzm jest bezwartościowy."

Normalnie, Daiyu puściłby te słowa mimo uszu, lecz tym razem czuł, że byłoby to niewybaczalne, gdyż jako duchowny, poprzez zaniechanie uczyniłby skazę na całym buddyźmie. Odpowiedział więc: "Zaprawdę, pokażę ci, ja przywrócić jego życie za pomocą modlitwy. Poczekaj chwilę. Muszę iść i przygotować się", po czym powrócił na chwilę do świątyni. Wkrótce powrócił i usiadł w medytacji obok zwłok. Po chwili zmarły zaczął oddychać i całkowicie ożył. Mówi się, że żył jeszcze przez pół roku. Ponieważ było to opowiedziane bezpośrednio przez kapłana Tannen, nie ma tu mowy o żadnej pomyłce. Mówiąc o sposobie modlitwy, Daiyu powiedział: "Takie zachowanie nie jest praktykowane w naszej sekcie, tak więc, nie mogę powiedzieć o nim, jako osposobie modlitwy. Po prostu, nastawiłem swe serce na litość buddyjskiego prawa, wróciłem do świątyni, naostrzyłem krótki miecz, który został niegdyś ofiarowany świątyni i schowałem go w swych szatach. Następnie wróciłem do zmarłego, spojrzałem na niego i modliłem się: "Jeśli istnieje potęga buddyjskiego prawa, natychmiast powróć do życia."Byłem całkowicie zdeterminowany. Jeśli zmarły nie ożyłby, byłem zdecydowany na otwarcie swego brzucha i śmierć przy jego zwłokach."


Kiedy Yamamoto Gorozaemon wybrał się do kapłana Tetsugyu w Edo, aby usłyszeć cokolwiek o buddyźmie, Tetsugyu powiedział: "Buddyzm wyzbywa się odczuć umysłu. Nie ma nic ponad to. Dam ci przykład odpowiedni dla wojownika: Chiński znak określający tchórzostwo składa się z dwóch części, tzn. zapisuje się go, przez dodanie do znaku "znaczenie" znaku "umysł". Rozumiejąc to, znaczenie tego słowa staje się jasne. Umysł zajęty sprawami mającym dla niego znaczenie, to umysł "pochłonięty czymś". Gdy umysł człowieka jest czymś pochłonięty, jest daleki od prawdziwego umysłu, a człowiek o takim umyśle, dbający o sprawy mające dla niego znaczenie, staje się tchórzem. Czyż na Drodze samuraja może istnieć odważny człowiek, kiedy narośnie w nim przywiązanie?. Myślę, że potrafisz wydobyć sedno z tych słów."


Nawiązując do tego, co powiedział jeden ze starszych, wybieranie przeciwnika na polu bitwy przypomina atak jastrzębia chwytającego ptaka. Nawet, jeśli cel ataku znajduje się pomiędzy tysiącami innych ptaków, jastrząb nie zwraca uwagi na żadnego innego ptaka, niż ten, który został, jako pierwszy przez niego wybrany. Ponadto, to, co zwane jest "tezuke no kubi", jest ściętą głową przeciwnika, którą zabiera się z pola walki po wykonaniu zaplanowanego ataku. Wojownik schodzący z pola bitwy, będzie ją miał przytroczoną do swojej zbroi."


W Koyogunkau pewien człowiek powiedział: "Stając twarzą w twarz z przeciwnikiem, czuję się, jakbym właśnie wkroczył w ciemność. Z tego powodu staję się, jak ciężko ranny."

Powiedziano do niego: "Pomimo, że walczyłeś z wieloma sławnymi szermierzami, nigdy nie zostałeś ranny. Dlaczego?"

Pytany odpowiedział: "Kiedy mierzę się z przeciwnikiem, najpierw powstaje we mnie uczucie, jak bycie w ciemności. Jeśli jednak w tym momencie uspokoję swój umysł, ciemność przeradza się w noc oświetloną bladym księżycem. Jeśli rozpocznę atak od tego punktu, ponownie czuję się, jakbym nie był ranny. Takie mam odczucia w "chwili prawdy".


Kula ze strzelby uderzająca w powierzchnię wody, odbije się od wody będzie rykoszetować. Mówi się, że jeśli kula będzie naznaczona nożem, lub zgięta w zębach, przejdzie przez wodę.

Ponadto, jeśli mistrz, na przykład poluje, oznaczenie kul będzie użyteczne w przypadku potrzeby określenia osoby, która faktycznie ustrzeliła zwierzę.


W czasie, kiedy mistrz Owari, mistrz Kii i mistrz Mito byli jeszcze chłopcami mającymi po dziesięć lat, pan Ieyasu przebywając wraz z nimi w ogrodzie, zrzucił wielkie gniazdo os. Gdy chmara os wyleciała z jego wnętrza, mistrz Owari i mistrz Kii przestraszyli się, i uciekli. Jedynie mistrz Mito nie uciekł. Łapał on siedzące na jego twarzy i żądlące go osy, jedną po drugiej i odrzucał je.


Gdynia 2001-09-24

Powrót do spisu treści


Yiquan

YIQUAN - TRENING TUI SHOU
Andrzej Kalisz

yiquan@yiquan.com.pl
http://www.yiquan.com.pl

Tui shou jest jedną z głównych metod treningowych yiquan.  Ćwiczenia tui shou w dużej mierze pozwalają skontrolować efekty praktyki bardziej podstawowych metod treningowych, i w rezultacie skorygować i poprawić swój trening podstawowy. Najprostsze ćwiczenia tui shou można zaliczyć do podstawowych metod treningowych (czyli jiben gong), tutaj jednak ćwiczy się z partnerem. Jeśli mówimy o tak zwanym swobodnym tui shou (san tui shou) jest to pewna część wolnej walki. W walce nieustannie zdarzają się sytuacje, gdy dochodzi do kontaktu między ramionami przeciwników. Dzięki treningowi tui shou adept yiquan jest w stanie działać efektywnie w takich właśnie sytuacjach. Uczymy się tu wyczuwania przeciwnika, wpływania na jego równowagę, wykorzystania dziur w jego obronie, ale także ich tworzenia.  Oczywiście tui shou to nie to samo co wolna walka. Jednak bez praktyki tui shou umiejętności adepta w wolnej walce nie byłyby kompletne. Mówi się, że: "Tui shou wspiera san shou, a san shou wspiera tui shou".

Yao Zongxun udziela lekcji
tui shou Tang Rukun'owi

Tui shou jest metodą treningową opartą na bardziej podstawowych formach ćwiczeń: zhan zhuang, shi li, moca bu i fa li. Pojęcie hunyuan li jest tu motywem przewodnim. W większości systemów wewnętrznych stosuje się termin nei jin ("siła wewnętrzna"). Gdy w yiquan mówimy o hunyuan li, chodzi w gruncie rzeczy o to samo. Oczywiście jest to pojęcie które ma wiele aspektów. Jednym z nich jest "odczucie siły”, ale jest też oczywiście aspekt mechaniki ciała, a także ling – zwinność, płynność i zręczność, mające źródło w umyśle, koordynacji umysłu i ciała. Hunyuan li oznacza siłę całościową, holistyczną. Hunyuan znaczy całościowy, jednolity, pierwotny. Czasem używa się innego znaku dla zapisania yuan, i wówczas dochodzi dodatkowe znaczenie krągłości. By wyjaśnić to w prostych słowach, hunyuan li oznacza, że istnienie specyficzna koordynacja pomiędzy umysłem a ciałem, a także zdolność do wykorzystania specyficznej mechaniki ciała, i co jest najważniejsze zdolność do użycia tej „siły” w każdym momencie, w dowolnym kierunku, przy użyciu dowolnej części ciała i oczywiście zdolność do płynnych, swobodnych zmian w tym zakresie. Wyobraźmy sobie sportowca, na przykład biegacza. Jest gotowy do biegu i czeka na sygnał. Jego intencja jest już skierowana w przód. Nie jest on kompletnie nieruchomy – to jest raczej tak jakby już startował, ale zatrzymywał się i znów jakby zaczynał ruch. Hunyuan li to coś podobnego, jednak tu mamy do czynienia z jednoczesną gotowością ruchu lub użycia siły w dowolnym kierunku i przy użyciu dowolnej części ciała. W tui shou sytuacja zmienia się nieustannie, lecz w każdym punkcie ruchu należy zachować ustawienie i pracę ciała odpowiednie dla tej sytuacji, i być zdolnym do dostosowania się do zmieniających się warunków. Nie chodzi tu o opanowanie zestawu ruchów, lecz o gotowość do odpowiedniej reakcji w zmieniającej się sytuacji. To jest hunyuan li - "siła całościowa". Gdy czasem słyszy się o kimś z ust mistrza systemu wewnętrznego lapidarną opinię: "On ma tę siłę" ("Ta you zhege jin"),  chodzi tu o bardzo wysoki poziom "wewnętrznych" umiejętności, a nie o to, że ten ktoś jest osiłkiem.

Yao Zongxun udziela lekcji
tui shou Li Jianyu

Shi li, są to ćwiczenia w powolnym ruchu, w których “testuje się odczucie siły”, wyobrażając sobie, że w trakcie ruchu pokonuje się pewien opór, jednocześnie starając się zachować relaks. Odczucie siły oporu w gruncie rzeczy oznacza odczucie siły przy pomocy której się ten opór pokonuje. Jest to tak zwana yi zhong zhi li"siła wewnątrz umysłu", tradycyjnie znana jako nei jin"siła wewnętrzna", a w yiquan, jak już wiemy, nazywana hunyuan li. Podstawowe tui shou nazywane jest często "shi li z partnerem", ponieważ ćwiczy się tak samo jak shi li, tu jednak zamiast wyobrażonego oporu mamy do czynienia z realnym oponentem. Na nieco wyższym poziomie zaawansowania w tui shou ćwiczy się tzw. bianhua"zmiany". Wykorzystuje się tu fa li – metody "emisji siły", w innych systemach wewnętrznych określane mianem fa jin. Najważniejsza jest jednak praktyka swobodnego tui shou, stanowiąca pewną formę ograniczonego sparingu. Wykorzystuje się różne warianty – czasem koncentrujemy się na “przepychaniu” – pozbawianiu przeciwnika równowagi i odrzucaniu go, czasem natomiast na szukaniu dziur w jego obronie i uderzaniu (właściwie stosuje się lekkie klepnięcia dłonią). Oczywiście można też łączyć obydwa warianty. Dzięki tej praktyce, podczas san shou (trening wolnej walki) adept jest w stanie nie tylko uderzać, ale również wykorzystywać umiejętności rozwinięte poprzez tui shou – pozbawianie równowagi, odrzucanie i obalanie, zmienianie kierunku działania siły przeciwnika, szukanie i tworzenie dziur w jego obronie. Czasem kontakt pomiędzy ramionami przeciwników jest stosunkowo długi, i wówczas jest to sytuacja bardzo zbliżona do tej podczas praktyki tui shou. Czasem jednak kontakt trwa ułamek sekundy, jednak i wówczas adept yiquan powinien być w stanie reagować tak jak podczas tui shou.

Yao Zongxun udziela lekcji
tui shou synowi - Yao Chengguang'owi

Niektórzy ćwiczący zapominają czasem o ścisłym związku pomiędzy tui shou i san shou. Tui shou to nie “przepychanie dla przepychania”. Praktyka tui shou powinna być podporządkowana wymogom san shou. Tak więc podczas praktyki tui shou należy pamiętać, że jest to pewien aspekt san shou, a nie coś odrębnego. Jednak uwaga niektórych uczniów kieruje się na szukanie pewnych   „trików” lub “metod”, które działają tylko dzięki ograniczeniom tui shou, nie miałyby natomiast najmniejszego sensu w wolnej walce. Na przykład, gdy ćwiczymy swobodne przepychanie, niektórzy starają się przyjąć niskie, rozciągnięte pozycje, tak by przeciwnikowi trudno było ich pchnąć. W tej ograniczonej sytuacji to często działa. Jednak gdyby ktoś zachował się tak w wolnej walce, jego mobilność zostałaby ograniczona i stałby się łatwą ofiarą dla szybko poruszającego się przeciwnika z dobrą pracą stóp. Dlatego należy pamiętać, żeby nie szukać w tui shou rozwiązań, które będą się sprawdzały tylko w tui shou, a nie w san shou. W tui shou zajmujemy się po prostu pewnym aspektem san shou, a nie czymś niezależnym.

Mistrz Yao Chengguang
i Andrzej Kalisz
Bu Yi (asystent mistrza Yao)
i Jacek Drabarczyk
Bu Yi i jeden z uczniów szkoły "zawodowej" mistrza Yao

Niektórzy zastanawiają się jaka jest różnica pomiędzy tui shou w yiquan, a na przykład w taijiquan. Yiquan wywodzi się z xingyiquan, stąd nacisk położony jest przede wszystkim na rozwój mocnej, ale jednocześnie elastycznej siły (oczywiście mowa jest tu cały czas o tzw. sile nei jin, a nie o sile w rozumieniu laika). Chociaż jest w tej sile również miękkość, to nie kładziemy na nią takiego nacisku jak to czyni większość przedstawicieli taijiquan. Więcej jest tu "eksplozywnej siły" niż “wciągania przeciwnika w pustkę”. Oczywiście stopniowo umiejętności adepta stają się bardziej wyrafinowane i subtelne. Jednak w przypadku początkującego to co jest proste i bezpośrednie działa najlepiej. Dlatego w yiquan początkujący są w stanie rozwinąć praktyczne umiejętności stosunkowo szybko, natomiast później stopniowo doskonalą je i czynią bardziej subtelnymi. Ta różnica w podejściu jest widoczna gdy porównuje się naukę tui shou w yiquan i w większości szkół taijiquan.

Powrót do spisu treści


Chen Xiao Wang

Chen Taijiquan

WYWIAD Z WIELKIM MISTRZEM CHEN XIAOWANGIEM
NA TEMAT NAUCZANIA, ĆWICZENIA ORAZ UCZENIA SIĘ STYLU CHEN TAIJIQUAN

Autor: Stephan Berwick
Tłumaczenie: Konrad Dynarowicz

Wywiad został opublikowany w "Journal of Asian Martial Arts" (vol. 10, No. 2, 2001).

Materiał udostępniony przez "World Chen Taiji Association - Poland".

Poniższy tekst jest jedynym wywiadem jaki udzielił Wielki Mistrz Chen Xiaowang w 2000 roku podczas cyklu seminariów, które odbywały się w USA. Po raz pierwszy Wielki Mistrz podzielił się w spomnieniami na temat pierwszych lat swojego treningu oraz historii rodziny. Dzięki temu można uzyskać głęboki wgląd zarówno w praktykę jak i nauczanie Chen Taijiquan.

NA TEMAT HISTORII

Pytanie: Jakie są najwcześniejsze pana wspomnienia dotyczące sztuk walki?

Odpowiedź: Pamiętam jak czekałem , aż mój ojciec, Chen Zhaoxu, zakończy swój poranny trening przed śniadaniem całej rodziny. Oglądanie treningu mojego ojca było jak oglądanie filmu. Dzięki temu posiadam wyobrażenie oraz odczucie czym jest Taijiquan na najwyższym poziomie. W tym momencie nie uczyłem się wykonywanych przez niego ruchów, po prostu oglądałem jego trening jak się ogląda film i zachowywałem w pamięci obraz, który widzałem.

P.: Kiedy rozpoczął pan trening Taijiquan, czego uczył się pan najpierw? I na ile poważny był ten trening?

O.: Rozpocząłem trening pod kierunkiem mojego ojca w wieku ośmiu lat, ćwicząc pierwszą formę starego stylu (lao jia). Mając trzynaście lat, kiedy ćwiczyłem formę z grupą starszych uczniów, zwróciłem na siebie uwagę starszego nauczyciela naszej wioski, mistrza Chen Zhaopei. Kiedy Chen Zhaopei zobaczył mnie po raz pierwszy, wtedy zapytał: "Kim jest ten chłopiec?". A więc jak widać już od najmłodszych lat poważnie traktowałem ćwiczenie Taiji.

P.: Kiedy zaczął się pan uczyć specyficznych aspektów rodzinnej sztuki walki?

O.: Od 1964 skupiłem się na ćwiczeniu starego stylu, był to rok w którym mój wujek Chen Zhaokuei powrócił do wioski (Chenjiagou) z Pekinu, gdzie przebywał ze swoim ojcem, a moim dzadkiem ze strony ojca, słynnym mistrzem Chen Fake. Kiedy miałem osiemnaście lat rozpocząłem naukę nowego stylu Chen Fake, równolegle z nauką qin na. Od 1972 skupiłem się na ćwiczeniu nowego stylu (xin jia). W latach od 1974 do 1984 położyłem duży nacisk na ćwiczenie nowego stylu oraz ćwiczeń budujących siłę, do których zalicza się ćwiczenie (szesnastoruchowej) formy "dużego kija" (bardzo ciężkiego) stylu Chen.

P.: Kiedy po raz pierwszy wystąpił pan na zawodach?

O.: Pierwszy raz wystartowałem w Mistrzostwach Chin w 1978. Potem wziąłem udział w Pierwszych Międzynarodowych Zawodach (Wushu) w Xi'an (w prowincji Shaanxi), było to 1985. Miałem szczęście i we wszystkich tych zawodach zdobyłem złote medale.

P.: Był pan przedstawicielem środowiska sztuk walk w chińskich władzach. Jak do tego doszło?

O.: W 1986 reprezentowałem prowincję Henan w Zgromadzeniu Narodowym. Dzięki mojej sławie i reputacji zostałem wybrany na ważne stanowisko jako przedstawiciel środowiska sztuk walki olbrzymiej prowincji Henan - regionu ważnego dla historii sztuk walki, ponieważ w jej granicach mieści się moja rodzinna wioska - miejsce narodzin Taiji, a także i świątynia Shaolin.

P.: Kiedy rozpoczął pan swoje cykle seminariów za granicą?

O.: W larach od 1981 do 1985 byłem często zapraszany za granicę, ale chiński rząd uważał, że artysta sztuk walki mojej klasy może pozostać za granicą i nie powrócić do kraju. Jednakże w 1985 do wioski Chenów przybyło wielu cudzoziemców aby uczyć się Taiji. Dlatego też pod koniec 1985 pozwolono mi jechać na kilka tygodni do Japonii.

NA TEMAT NAUCZANIA

P.: Czy może się pan wypowiedzieć na temat nauczania, szczególnie w świetle pana doświadczeń z uczenia ludzi Zachodu, na popularnych w tych krajach seminariach?

O.: Wierzę, że każdy może być dobry w Taiji. Dlatego staram się by moi uczniowie coraz lepiej rozumieli Taiji. Istotne jest by rozumieli to wszyscy. Staram się podchodzić do nauczania w sposób tak zindywidualizowany jak to tylko jest możliwe. Prowadząc zajęcia z dużymi grupami ludzi, do każdego z ćwiczących podchodzę z odrębnym planem. By móc kontrolować pomieszczenie muszę znajdować się w jego otoczeniu. Tak jak generał, mówię bardzo jasno, jednocześnie obserwując i kontrolując zajęcia. Nigdy nie mam problemów z pomieszczeniem w którym prowadzę seminarium. Jeśli kontroluję pomieszczenie, to kontroluję jednocześnie umysły uczniów.

P.: Seminaria prowadzone przez pana przyciągają entuzjastów Taiji o różnych poziomach umiejętności. W jaki sposób prowadzi pan zajęcia dla wszystkich chętnych, niezależnie od zawartości materiału?

O.: Kiedy nauczam, używam trzech rodzajów języka. Są to mianowicie: język zasad, język ciała i język korygowania postaw. Używam różnych języków w zależności od różnego poziomu uczniów. A więc nie ma potrzeby aby dzielić uczniów w zależności od poziomu ich umiejętności. Moje seminaria można porównać do szwedzkiego stołu: oferuję możliwość wyboru różnych zajęć, języków, różnych dań znajdujących się na stole.

P.: Czy istnieją jakieś różnice pomiędzy nauczaniem początkujących i zaawansowanych uczniów?

O.: Kiedy jest to początkujący, podążam za nim; kiedy posiądzie on umiejętności, podąża za mną.

NA TEMAT TRENINGU

P.: W jaki sposób powinien ćwiczyć współczesny praktyk stylu Chen Taiji?

O.: Tradycyjny sposób ćwiczenia polega na treningu podstaw, co może zabrać lata, by doprowadzić umiejętności do perfekcji. Najpierw skupiamy się na oierwszej formie starego stylu. Później ćwiczy się formy z broniami, pchające dłonie i qin na.

P.: Co może pan powiedzieć na temat nowego stylu, który na pozór jest bardziej znany i popularny?

O.: Nowy styl jest bardziej skomplikowany i trudniejszy od tradycyjnego starego stylu. Jego charakterystyczną cechą jest fajing - technika wyzwalania energii. A więc nim zacznie się ćwiczyć nowy styl, polecam tradycyjny plan treningu, w którym podstawą jest ćwiczenie starego stylu. Tradycyjny plan treningu jest jak nauka jazdy samochodem. Ucząc się, zdobywa się w coraz to większym stopniu kontrolę nad pojazdem - w tym przypadku ciałem i umysłem - a więc można bardziej panować nad pojazdem.

P.: Czego powinni poszukiwać uczniowie chcący osiągnąć kontrolę nad umysłem i ciałem?

O.: Należy położyć nacisk na zrozumienie przepływu qi oraz umiejętności kierowania qi. Kiedy zrozumie się znaczenie przepływu qi, nie będzie się polegało tylko na sile fizycznej. Uczący się stylu Chen Taijiquan muszą pamiętać o zasadach ruchu, takich jak spiralny tor ruchu energii jedwabnego kokonu. I zawsze pamiętać, że ciało podąża za dantian (centrum).

P.: Czy może pan wyjaśnić co oznaczają słowa: "ciało podąża za dantian"?

O.: Istnieją tu trzy podstawowe zasady: pierwsza jeśli dantian obraca się w prawo, to także obraca się w lewo. Druga, jeśli dantian przemieszcza się do tyłu, także przemieszcza się i do przodu. Trzecia zasada jest połączeniem dwóch poprzednich. Mój przodek, Chen Xin, opisał to dokładnie w swojej książce na temat stylu Chen Taiji.

P.: Co może pan powiedzieć na temat fajing, czyli użycia siły?

O.: Siła powinna być użyta w naturalny sposób. Wynika to z zastosowania zasad Taiji do korygowania ruchów.

NA TEMAT UCZENIA SIĘ

P.: W jaki sposób pan ćwiczy?

O.: Przez cały czas skupiam się na szczegółach. Jeśli chce się osiągnąć najwyższy poziom umiejętności to najważniejsze są szczegóły. Chociaż obecnie dość dużo nauczam, nigdy nie byłem zainteresowany by żyć w ten sposób. Niezależnie od wszystkiego zawsze troszczyłem się o szczegóły.

P.: W jaki sposób uczy się pan oraz doskonali swoje umiejętności?

O.: Nawet jeszcze teraz istnieją takie techniki, które rozumiem zaledwie w 50%. Na przykład, w roku 1997 w trakcie seminarium w Szwajcarii, jeden z uczniów chcąc wypróbować moje umiejętności, nagle i z pełną siłą zaatakował mnie od tyłu, usiłując uderzyć w kark. Zareagowałem w intuicyjnie i używając fajing wykonałem technikę uderzenia łokciem do tyłu, pochodzącą z ruchu "Ukryte uderzenie pięścią", uderzając napastnika w mostek w okolicę wyrostka mieczykowatego. Spowodowało to u niego natychmiastowe zatrzymanie akcji serca. Ku mojej uldze, szybkie przybycie pogotowia pozwoliło uniknąć nieszczęścia. Dopiero po tym wydarzeniu dokładnie zrozumiałem tą technikę, ponieważ nigdy wcześniej nie miałem możliwości realnego jej użycia.

P.: Co za historia!

O.: Takich opowieści mam bardzo dużo. Uwielbiam opowiadać takie historie, ponieważ tak naprawdę jestem ciągle zakochany w Taijiquan.

Powrót do spisu treści


Chen Taijiquan

MISTRZ CHEN YINGJUN W POLSCE
Konrad Dynarowicz

kdynarowicz@linart.pl
Krakowska Szkoła Nei Kung

"Chcę rozpropagować Taiji mojej rodziny, rodziny Chen w całej Polsce". Powyższe słowa były mottem ponad 2 tygodniowej (16.09-2.10.2001 r.), już drugiej z kolei wizyty Mistrza Chen Yingjuna w naszym kraju (1). Chen Yingjun jest drugim synem Wielkiego Mistrza Chen Xiaowanga, spadkobiercy w 19-tym pokoleniu Taijiquan rodziny Chen. Rodziny Chen, której jeden z przodków, generał Chen Wangting (1600 - 1680), uważany jest przez wielu historyków sztuk walki za twórcę tego stylu.

Chen Ying Jun

Mistrz Chen Ying Jun

Taijiquan jest przede wszystkim sztuką walki i jak ma to miejsce w każdej sztuce walki o skuteczności decyduje dynamika i szybkość. Jest to całościowy system oparty na zasadzie Yin - Yang, gdzie ważna jest zarówno miękkość jak i twardość. Największą tajemnicą Taijiquan jak mówi Wielki Mistrz Chen Xiaowang jest: "dokładna znajomość zasad oraz wytrwały trening"(2). I ten sposób podejścia do treningu prezentują zarówno W.M. Chen Xiaowang jak i jego syn, Chen Yingjun. Praca nad zasadami, praca nad ciałem i energią jest najważniejszą częścią praktyki Taiji.

Aktualnie w tradycyjnym przekazie stylu naucza się: form ręcznych (zarówno starego jak i nowego stylu), form z broniami (miecz, szabla, podwójny miecz, podwójna szabla, włócznia, kij, halabarda), ćwiczeń Chan Si Gong (Jedwabnego Kokonu) jak i ćwiczeń Tui Shou (Pchających Dłoni)(3). Nic więc dziwnego, że w Krakowie tematem zajęć było nauczanie i korekta formy z szablą, oraz korekta Yi Lu Lao Jia (czyli Pierwszej Formy Starego Stylu). W Kielcach Chen Yingjun dokonywał korekty formy 19-ruchowej jak i ćwiczeń Chan Si Gong oraz Tui Shou, w Warszawie natomiast nauczał formy z mieczem, oraz dokonywał korekty tej formy jak i ćwiczeń Tui Shou. Całe dwa tygodnie wypełnione były wytężoną pracą zarówno Mistrza jak i uczniów. Niezależnie od miejsca treningu za każdym razem wszystkich ujmowała jasność (klarowność w sensie zrozumienia zasad Taiji) wykonywanych przez Yinjuna ruchów, intensywność zajęć, oraz praktyczność Pchających Dłoni (wszyscy zainteresowani mogli przekonać się na własnej skórze jaką siłą obdarzone są techniki Taiji rodziny Chen).

Dla osób początkujących treningi były wspaniałą możliwością zapoznania się z czystą linią przekazu Taiji rodziny Chen, dla osób zaawansowanych możliwość ćwiczenia i rozwijania podstawowych zasad oraz technik. Praca nad zasadami, ciałem i energią jest najważniejszą częścią praktyki Taiji. Aby zrozumieć zasady, wymaga to czasu. Staramy się poruszać w naturalny sposób pamiętając o zakorzenieniu pozycji i o rozluźnieniu ciała. Chen Yingjun naucza tak jak i jego ojciec, używając: "Języka zasad, języka ciała i języka korygowania postaw"(4). Korygowanie postaw jest jednym z istotnych elementów treningu, ponieważ w ten sposób Nauczyciel stara się zainspirować swoich uczniów zarówno do nauki ruchów, jak i odkrywania samemu wielu istotnych rzeczy, a w szczególności zasad Taiji w wykonywanych ruchach.

Mistrz Chen Yingjun zapowiedzał wizytę w przyszłym roku i podobnie jak podczas dwóch poprzednich wizyt zamierza odwiedzić kilka miast w Polsce. Będzie to dla wszystkich praktyków Taijiquan kolejna możliwość "zaczerpnięcia wody z czystego źródła"(5).

(Za inspirację oraz swoje impresje na temat seminarium chciałbym podziękować: Markowi Balińskiemu, Danucie Czarskiej, Jarkowi Jodzisowi, a szczególne Bartkowi Jabłońskiemu oraz Robertowi Obarze).

Przypisy:
1. "Sztuki Walki", 1(1) 01.
2. "Samuraj", 6(38) 01.
3. www.chentaiji.pl
4. Journal of Asian Martial Arts, vol.10, No.2, 2001
5. powiedzenie kung-fu

Powrót do spisu treści


Yang Taijiquan

"PIERWSZY ŁYK WODY" MISTRZA FU ZHONGWENA
Streszczenie i opracowanie:

Konrad Dynarowicz
kdynarowicz@linart.pl
Jaromir Śniegowski
chen@yoyo.pl

Jednym z najlepszych i najwierniejszych uczniów "ostatniego z wielkich'" mistrzów Taijiquanu Yang, Yang ChengFu, był - dziś 83-letni Fu ZhongWen, dopuszczony przez mistrza do rodziny - ożeniony z jego córką, tytułujący swojego nauczyciela "wujkiem". O nim i jego działalności pisaliśmy w numerze 1/92 naszego magazynu "Kung Fu".

W kwietniowym numerze br. "Inside Kungfu" ukazał się wywiad pani Wen-Mei Yu i G. A Sharpa zatytułowany "Fu ZhongWen. Legenda rodziny Yang". Ponieważ rzadko się zdarza, by mistrz tej klasy i tego pokolenia wypowiadał się publicznie, uznaliśmy, że nasi Czytelnicy powinni zapoznać się z tym tekstem.

Przeprowadzający wywiad starali się przede wszystkim uzyskać informację, jak wyglądał i na czym polegał styl Yang w momencie, gdy nie był tak rozpowszechniony jak teraz, ale przekazywany w obrębie rodziny, z pełnym poszanowaniem tradycji. Dla starego Mistrza jest to okazja do refleksji nad rolą tradycji i innowacji w rozwoju macierzystego stylu, przemianami, jakim on uległ i do oceny obecnego poziomu na świecie.

Każdy tak rozpowszechniony system walki nieuchronnie ulega przemianom. Przyczynił się do tego sam mistrz Fu, jeden z największych propagatorów stylu Yang. Znany jest on jednak nie z innowacji szkoleniowych jak inni, lecz z przywiązania do tradycji.

1. TRADYCYJNY STYL YANG

Kiedy mówimy o Taijiquanie, najbardziej znanym spośród wewnętrznych stylów kung-fu, najczęściej ma się na myśli styl rodziny Yang, uprawiany na całym świecie. W samych Chinach stał się on sławny za sprawą mistrza Yang LuChana (1800 - 1873), który uczył w Pekinie rodzinę cesarską. Z tej przyczyny zdobył duży rozgłos. Popularność przyniosła mu również podróż po Chinach, w trakcie której stoczył wiele pojedynków, wyłącznie zwycięskich. Według Fu ZhongWena do dziś opowiada się o walkach Yang Wudi - " Yanga Niezwyciężonego" (taki przydomek miał bowiem Yang LuChan). W Chinach tradycja rodziny Yang jest bardzo szanowana, stwierdził mistrz, nic więc dziwnego, że w okręgu Yong Nian (miejsce, skąd pochodzi rodzina) styl Yang jest najczęściej ćwiczonym stylem Taijiquanu.

Nauczycielem Fu ZhongWena był spadkobierca tradycji rodziny mistrz Yang ChengFu, znany też pod imieniem ChaoChin (1883-1936). To właśnie on ujednolicił współcześnie znane formy stylu.

U niego, mając dziewięć lat rozpoczął naukę młody Fu. Był rok 1916. Przez blisko 65 lat ćwiczył w tradycyjny sposób, tak jak nauczył go mistrz i poznał ten styl dogłębnie. Na pytanie przeprowadzającej wywiad mógł bez wahania odpowiedzieć, że tradycyjny styl rodziny Yang składa się z długiej formy (czyli formy 108-ruchowej), form z mieczem, szablą, włócznią (kijem) oraz Tui Shou (Pchających Dłoni). Ćwiczy się również DaLu i zastosowania ruchów w samoobronie.

2. INNOWACJE

Według mistrza Fu ZhongWena styl Yang, wbrew pozorom, nie zmienił się wiele od czasów, gdy Yang LuChan najpierw nauczył się Taiji od Chen ChangXinga, a potem stworzył swój system. Ta jego wypowiedź związana była ze stwierdzeniem przeprowadzającej wywiad, że w niektórych odmianach stylu ćwiczy się szybką formę, czy też formy z takimi broniami jak podwójne szable, wachlarz czy laska.

Nie ma i nie było szybkiej formy w tradycyjnym stylu Yang. Ludzie, którzy ją ćwiczą i nazywają to stylem Yang, nie ćwiczą tradycyjnego systemu. Jakakolwiek szybka forma jest modyfikacją. Wykonanie tradycyjnego ćwiczenia zajmuje od 20 do 30 minut. Tempo zaś jest wolne i jednostajne.

Tak więc Fu ZhongWen nie pozostawia żadnych wątpliwości jak wyglądał styl Yang w momencie powstania. Natomiast jeśli chodzi o modyfikacje, powiedział: modyfikacje mogą być dobre albo złe, ale przez cały czas są to modyfikacje tradycyjnego systemu.

3. UCZENIE SIĘ TAIJIQUANU

Styl Yang ulegał w swoim rozwoju wielu znaczącym przemianom. W oparciu o je go ruchy powstała szkoła Wu Jianquan; styl Wu stworzony przez Wu YuHsinga, który m.in. był uczniem Yang LuChana, również wywodzi z niego swoje korzenie. Mimo to, chcąc uczyć się Taijiquanu (niezależnie czy to szkoła Yang, Wu czy też Wu Jianquan) musimy pamiętać o tym by prawidłowo wykonywać formę, nie zmieniając jej na własną rękę. Dzięki temu można rozwijać wrażliwość, miękkość i giętkość ruchu. Jest to istotne nie tylko wtedy, podkreślił mistrz, gdy chce się uzyskać umiejętność walki, lecz również gdy ćwiczy się dla zdrowia.

Innym ważnym aspektem treningu, na co szczególnie Fu ZhongWen zwracał uwagę, jest poszukiwanie autentyczności swego stylu. Trzeba zadać sobie pytanie: kto jest/był nauczycielem mojego nauczyciela? W jaki sposób jego nauczanie jest związane z tradycyjnym stylem rodziny? Świadomość miejsca w historii jest bardzo ważna sprawą zaznaczył w tym miejscu mistrz Fu, dzięki nieprzerwanej liczności ze swoimi korzeniami styl Yang pozostał stylem tradycyjnym.

4. TAIJI W AMERYCE

Jak już wcześniej wspomnieliśmy wywiad ten ukazał się "Inside Kung-Fu", amerykańskim miesięczniku poświęconym sztukom walki. Dlatego też więc Fu ZhongWen poświęcił kilka stów na temat ćwiczenia Taiji w Ameryce Północnej. Najbardziej znanym nauczycielem Taiji w USA był mistrz Cheng ManChing (1901-1975). Według Fu ZhongWena, który znał go osobiście (obaj byli uczniami Yang ChengFu): był naprawdę wspaniałym artysta sztuk wojennych. Szczególnie był znany z umiejętności Tui Shou, które ćwiczył nie tylko z mistrzem ChengFu, ale także ze wszystkimi zaawansowanymi uczniami. W tym miejscu Fu zaznaczył, że kilka lat temu odwiedzili go w Szanghaju uczniowie Cheng ManChinga, prezentujący bardzo dobrą technikę Pchających Dłoni.

W Ameryce Północnej jest wielu dobrych nauczycieli i uczniów. Jednakże udzielający wywiadu mistrz stwierdził, że trzeba czasu na to by adepci Taiji na tym kontynencie przemyśleli i zdefiniowali to co jest tradycyjnym stylem i metodą. Przekazał im swoje posłanie by pamiętali gdzie pili swój pierwszy łyk wody. Daje to nadzieję na przyszłość i możliwość poczynienia postępów w nauce.

5. PROPAGOWANIE TAIJIQUANU

... wzrost popularności Taiji jiest bardzo dobrym znakiem. Poprawia bowiem stan zdrowia i zwiększa długość życia. Fakt, że ludzie zainteresowani są zwolnieniem tempa życia i zwróceniem uwagi na swoje zdrowie jest pozytywnym objawem. Oto komentarz mistrza do informacji o szybkim rozwoju Taijiquanu w krajach zachodnich. Nie mógł inaczej powiedzieć ktoś, kto praktycznie całe życie poświęcił popularyzacji tego systemu.

W 1944 roku Fu ZhongWen założył w Yong Nian Stowarzyszenie Taijiquan, którego głównym celem jest propagowanie tradycyjnego stylu Yang, i do dziś pozostaje jego przewodniczącym. Przez wiele lat z zadowoleniem obserwował rozpowszechnianie się stylu, oraz starał się dokumentować, w miarę możliwości, związane z tym zjawiska. Chińczycy znani są z zachowywania tradycji. Dla jej podtrzymania, w Ying Nian zostało stworzone centrum treningowe. w którym obok sali treningowej znajdują się też pokoje gościnne. Jest ono rekonstrukcją szkoły, zbudowanej przed 180-ciu laty za czasów dynastii Qing (w której uczył się w XIX wieku Wu YuHsing). Stworzono go po to, by mogli w nim ćwiczyć i doskonalić swoje umiejętności ludzie chcący korzystać z miejsca, skąd pochodzi tradycyjny przekaz systemu.

Czysty styl Yang propaguje również syn Fu ZhongWena, Fu ShenYuan, nauczający w Australii. (W tym miejscu chcielibyśmy zwrócić uwagę Czytelników na fakt, iż kraj ten staje się miejscem pobytu wybitnych chińskich mistrzów spadkobierców stylów, np. Chen YongFa - Choy Lee Fut, Chen XiaoWang - Chen Taijiquan).

Wszystkie swe wypowiedzi mistrz Fu ZhongWen podsumował: Urodziłem się w roku 1907. Od momentu w którym skończyłem dziewięć lat poświęciłem życie studiowaniu stylu Yang. Było więcej niż warto. Od tego czasu widziałem wiele rzeczy, co uczyniło moje życie takim jakim jest. Nauczyłem swoją rodzinę, syna i wnuka, tradycyjnego stylu. Oni wiedzą, jaka jest tradycja rodziny Yang - "pierwszy łyk wody". Nie zapominajcie o niej. Dzięki temu zrozumiecie bardziej kim jesteście i zachowacie ją dla pokoleń, które nadejdą.

Artykuł ukazał się w magazynie "Kung Fu" nr 3(9)/'93.

Powrót do spisu treści


Mistrzowie Taijiquan

SUN LUTANG - GŁODNYCH NAKARMIĆ, CHORYCH NAWIEDZAĆ...
Jaromir Śniegowski

Polskie Towarzystwo Rozwoju Chen Tai Ji Quan
chen@yoyo.pl

Gdy pewnego dnia 1912 r. mistrz Sun Lutang podnosił z ziemi i prowadził do domu obdartego, chorego nędzarza, nie mógł chyba przypuszczać, że w 50. roku swego życia rozpocznie jeszcze jedną przygodę ze sztukami walki. A trudno przecież było o większy autorytet. Autor cenionych książek o sztuce walki, znawca xingyiquanu i baguazhangu, twórca nowej metody nauczania tego pierwszego stylu nie musiał już się uczyć u nikogo. Jego gest był podyktowany troską o bliźnich, którą zawsze przejawiał. W tym wypadku nie skończyło się jednak na szybko zapomnianym miłosiernym uczynku...

Jednym z legendarnych wydarzeń sztuk walki w XIX-wiecznym Pekinie był słynny pojedynek między "Demoniczną Ręką", Guo Yunshenem, mistrzem Xingyiquanu i Dong Haichuanem, założycielem stylu Baguazhang. Ta sławna walka trwaała ponoć dwa dni, prawdopodobnie z niewielkimi przerwami na odsapkę i herbatę. Relacje o jej przebiegu nie zawsze się zgadzają. Niektórzy twierdzą, że wynik był remisowy, inni wskazują na zwycięstwo Donga. Jedno jest pewne był to pojedynek w owych czasach wyjątkowy. Nie tylko dlatego, że długo trwał... Pod koniec zeszłego stulecia w takich pojedynkach chodziło o wyeliminowanie konkurencji. W tym wypadku obaj mistrzowie po walce doszli do wniosku, że poziom ich umiejętności jest zbliżony, natomiast reprezentowane przez nich style uzupełniają się i postanowili wymienić doświadczenia. Dotąd nie doszło do stopienia się Xingyi i Bagua w jedną szkołę (o ile nie brać pod uwagę syntetycznego Tianshanpai). Powstała natomiast tzw. liga, to znaczy, że adepci jednego z tych stylów ćwiczą równocześnie drugi.

Mimo, iż głównym jego mistrzem był Li Kuiyuan, Sun Lutang przyjmował też nauki od Guo i Cheng Tinghua, jednego z najlepszych uczniów Donga. Osiągnął tak wysoki poziom umiejętności, że otaczający go ludzie zwali go "Żyjącym Sun Wugongiem". Nawiązywali w ten sposób do brzmienia jego nazwiska, a z drugiej strony do zręczności w walce legendarnej postaci Suna , Króla Małp, bohatera znanej powieści "Podróż na Zachód". Sławę zyskało mu opracowanie nowej metody nauczania Xingyiquanu. Jedni byli zdania, że w tym wewnętrznym stylu o przebiegu energii decyduje pozycja ciała, a więc dużą uwagę przykładali do nauki postaw i pozycji. Drudzy uważali, że przebiegiem energii kieruje rozum, a pozycje są jedynie skutkiem jej ruchu; uczyć należy więc umiejętności sterowania nią. Sun Lutang nie przywiązywał wagi ani do jednego, ani drugiego poglądu, obie metody stosując w zależności od potrzeb, ucznia i etapu nauczania. Jego metodę zwano Syntetyczną, a on sam miał sławę wybitnego nauczyciela. Swą znajomość Baguazhaugu rozsławił książką Baguaquanxue czyli "Studium nad sztuką Ośmiu Trygramów".

Zdolności pedagogiczne były zapewne wypadkową jego umiejętności i charakteru. W epoce, gdy jeszcze niezbyt skwapliwie dzielono się wiedzą, on uczył chętnie i dużo. Znany był też z hojności i dobroczynności. Często wspomagał zupełnie obcych ludzi zasiłkami pieniężnymi. Gdy w jego rodzinnej prowincji Hebei w 1922 r. nastał głód, pojechał do rodowego majątku, rozdał swe oszczędności i podarł skrypty dłużne sąsiadów.

Drugim z uczestników wydarzenia, od którego zaczęliśmy artykuł nie był prosty żebrak. Nazywał się Hao Weizhen, zwano go też Hao He i był mistrzem Taijiquanu. Jego nazwisko nie wskazuje na jedną z tradycyjnych rodzin tego stylu. Należał jednak do linii założyciela jednego z dwu stylów Wu - Wu Yuxianga. Najlepszym uczniem starego mistrza był jego siostrzeniec - Li Yeyu, a ten z kolei przekazał swą wiedzę Hao Weizhenowi. Obaj byli autorami wielu publikacji teoretycznych na temat Taiji. Hao Weizhena znano też z tego, że podobno był jedynym z mistrzów trzynastupostaw (1), który był instruktorem w wojsku.

Sun Lutang zabrał znalezionego na ulicy chorego do siebie, nakarmił go, przyodział i wezwał najlepszego lekarza. Aż do swego wyzdrowienia Hao przebywał w jego domu, doznając licznych uprzejmości i troskliwej opieki. Znana mi opowieść milczy na lemat tego, czy gospodarz, zabierając z ulicy obcego człowieka zdawał sobie sprawę, z kim ma do czynienia. Jeśli nawet, to przedstawiciel innego stylu był raczej jego konkurentem, niż bliźnim. Podnosząc go z ulicy Sun przeciwstawił się starej chińskiej tradycji, która obarczała ratownika odpowiedzialnością za późniejsze czyny uratowanego człowieka. Uważano, że ingerując w naturalny bieg rzeczy (Tao), człowiek winien być gotów do poniesienia zarówno pozytywnych, jak i negatywnych skutków swego postępowania. Pogląd ten sprawiał, że w dawnych Chinach niewielu było chętnych do pomagania innym; obowiązek ten spoczywał natomiast na członkach jednego rodu, przyjaciołach czy krajanach z jednej miejscowości.

Nietuzinkowe postępowanie wymagało nietuzinkowej nagrody. Gdyby Hao nie odwdzięczył się, odpowiednio do swoich możliwości, "utraciłby twarz" - jak zwano publiczne upokorzenie. Podzielił się więc z dobroczyńcą swą wiedzą o Taijiquanie. Gdyby Sun odmówił, znów oznaczałoby to upokorzenie.

Wspólna praca nad Taijiquanem zaowocowała wieloletnią przyjaźnią, a więc tym, co nie znający pojęcia, miłości w małżeństwie Chińczycy cenią sobie najbardziej. W porównaniu ze sformalizowanymi stosunkami w tradycyjnej rodzinie przyjaźń jest uczuciem szczerym i spontanicznym. Sun Lutang został jednym z głównych spadkobierców stylu, który dwa pokolenia wcześniej skompilował mistrz Wu Yuxiang z dwu odmian stylu Chen - laojia i zhaobao(2). Dało to w efekcie szybki, zwięzły styl o technikach walki w bliskim dystansie, wielu obrotach, lecz z raczej wysokimi pozycjami.

Trening Xingyi, Bagua i Taiji spowodował, że znany uprzednio ze sprawności fizycznej i siły technik Sun Lutang opanował fenomenalnie kierowanie energią qi. W wieku 70 lat podczas zawodów zaproponował, by ich uczestnicy spróbowali go utrzymać. Wyzwalał się wówczas z najmocniejszych chwytów bez widocznego ruchu, kierując tylko energią wewnętrzną. W wieku lat 63 staje do słynnego pojedynku z przedstawicielem związku Bushido, Sakagakim. Żyjąca do dziś (i nauczająca Taiji) córka wspomina, że przygotowania do niej łączyły się dla niego z olbrzymim stresem - chodziło przecież o honor narodowy. Walka rozegrana została jednak bardzo szybko.

Zwycięski Sun już bezpośrednio po niej był wypoczęty i odprężony, a na propozycję podjęcia pracy w Japonii odpowiedział butnie, że jedyna lekcja, jaką może dać Japończykom, polega na tym, że Chińczycy nie są do znieważania (jest to okres ekspansji japońskiej w Chinach). O jego umiejętności kierowania energią świadczył, dla znających się na rzeczy, jego styl kaligrafii, ceniony przez kolekcjonerów.

Uprawiany styl oddziałuje, co oczywiste, na człowieka. Pierwszym, podstawowym stylem Sun Lutanga był Xingyiquan. Także gdy ćwiczył Taiji, energia krążyła w nim jak w poprzednim stylu. Oddziaływał na niego też, coraz w jego czasach popularniejszy, dla swych walorów rekreacyjnych, styl Yang.

Doszło do powstania stylu Sun, zwanego huobujia, "Szkoła Żywego Kroku". Nazwa nawiązuje do podstawowej, zewnętrznej cechy różniącej Sun od pozostałych stylów: na ogół siła ruchu w Taiji wynika z sumowania się ruchów poszczególnych części ciała, które w kolejności od dołu do góry płynnie wchodzą do akcji; w wypadku huobujia siła płynie z jednoczesnego ruchu rąk i kroku w przód, zwłaszcza dostawienia tylnej nogi; towarzyszy temu pięć różnych przebiegów qi w ciele, odpowiadających wuxing, Pięciu Elementom.

Spośród przedstawianych w tym cyklu "twórców stylów Taijiquanu" Sun Lutang jest postacią najbardziej współczesną. Rozpoczęliśmy od rozgoryczonego wojownika przegranej sprawy, Chen Wantinga, żyjącego w XVII w., kierującego się tradycyjną chińską mentalnością, a więc walczącego o swą rodzinę i prowincję i wycofującego się wobec przewagi wroga w zacisze życia prywatnego (walki w obronie dynastii Ming trwały jeszcze wiele lat po jego odejściu ze służby), a doszliśmy do Sun Lutanga - świadomego patrioty dumnego ze swej chińskiej narodowości, działacza społecznego pracującego dla podniesienia ducha narodu i kierującego się w tej pracy współczesną etyką, łamiącego tradycyjne zasady. W dawnych Chinach każdy był "dla siebie i swoich", nie odczuwano obowiązku wobec całego narodu, państwa, wszystkich bliźnich, a zobowiązania wobec władzy cesarskiej trwały, dopóki dopisywało jej powodzenie. Dopiero koniec zeszłego stulecia i upokarzająca ekspansja obcej, europejskiej kultury zaowocowała zmianą mentalności. Chińczycy uświadomili sobie, że stanowią jeden naród i wszyscy muszą solidarnie występować w obronie wspólnych interesów. Uświadomili też sobie konieczność rewizji wielu utrwalonych w tradycji poglądów i nawyków, zorganizowania na nowo całego społeczeństwa. W towarzyszącym tej, chyba dotąd jeszcze trwającej reformie, zamieszaniu - wiele cennych umiejętności i pomysłów poszło w zapomnienie.

O wartości i aktualności sztuki walki świadczy to, że jej zwolennicy potrafili zaadaptować się do nowych warunków, a co więcej, potrafili znaleźć dla niej zastosowanie i uczynić ją wartościowym składnikiem współczesnej, coraz bardziej międzynarodowej kultury.

Przypisy:
1 - Synomin nazwy Taijiguan, ukuty od 8 podstawowych technik ręcznych i 5 kierunków (kroków) tego stylu; jest to realizacja zasady Taiji, "Osiem Trygramów w dłoniach i Pięć Żywiołów pod nogami".
2 - Laojia, "Stara szkoła" to postać stylu stworzona przez Chen Changxinga w pocz. XIX w., w której podstawą są dwie lu (formy) - taijilu i paochui ("boks wystrzałowy", armatni"); zhaobao, zwana też xiaojia "Mała szkoła" to odmiana pozbawiona trudnych i szybkich elementów "starego stylu", wzbogacona natomiast przez Chen Qingpinga o elementy siłowe, stosowne dla ludzi o mocnej budowie ciała, a zaczerpnięte przez niego ze stylu, który uprawiała rodzina jego żony.

Artykuł ukazał się w magazynie "Kung Fu" nr 3(9)/'93.

Powrót do spisu treści


Mistrzowie Taijiquan

CHEN ZHENGLEI - MISTRZ TAI CHI
Andrzej Kalisz

yiquan@yiquan.com.pl
http://www.yiquan.com.pl

Chen Zhenglei należy do najwybitniejszych obecnie przedstawicieli tradycyjnej wersji laojia stylu Chen. Poznał on jednak także zmodyfikowaną, późną wersję mistrza Chen Fake.

Droga Chen Zhenglei'a do sukcesu nie była usłana różami. W wieku 2 lat stracił ojca, a matka wyszła ponownie za mąż. Mały Zhenglei wychowany został przez starą stryjenkę. W 1955 roku, gdy przeprowadzano reformę rolną, jego rodzina zakwalifikowana została do warstwy obszarników. Spowodowało to, że Zhenglei przez długi okres zaliczany był do obywateli drugiej kategorii (dosłownie określano takie osoby mianem synów pięciu czarnych kategorii) i pozbawiony był wielu praw, które posiadali zwykli chłopi i robotnicy. W wieku 8 lat musiał zakończyć naukę w szkole. Wtedy rozpoczął naukę taijiquan (t'ai chi ch'uan) od stryja Chen Zhaopi, zostając jego ulubionym uczniem. Postanowił, że osiągnie w tej sztuce mistrzowski poziom, by zostać przez społeczeństwo docenionym i być wreszcie traktowany jak normalny człowiek.

W okresie rewolucji kulturalnej w tajemnicy kontynuował naukę u Chen Zhaopi. Po jego śmierci przez kilka lat uczył się nowej wersji Chen Fake (1887-1957) od jego syna Chen Zhaokui (1928-1981). Choć prezentował już wówczas bardzo wysoki poziom, pozostawał nieznany. Z powodu niewłaściwego pochodzenia nie miał nawet prawa udziału w zawodach. Wreszcie w 1974 roku organizator zawodów na szczeblu powiatu dopuścił go do startu, podając w dokumentach fałszywe dane o pochodzeniu. Chen Zhenglei oczywiście wygrał i zakwalifikował się do zawodów wyższego szczebla. Od tego czasu wielokrotnie startował w zawodach różnej rangi, z reguły zwyciężając.

Chen Zhenglei
Chen Zhenglei

W latach 1974-1982, pracując jako akwizytor w fabryce maszyn, podróżował do wielu miejsc, propagując taijiquan. Od 1982 roku pracuje zawodowo jako instruktor taijiquan. Wielokrotnie prowadził seminaria w Japonii. Ma uczniów w USA, Kanadzie i Singapurze. W 1988 roku został posłem do Zgromadzenia Ludowego (parlamentu).

Przybywający do niego po nauki, chociaż wiele słyszeli o jego umiejętnościach, czasem chcą się o nich przekonać osobiście. Jaki jest rezultat? Poniżej dwa przykłady.

Pewnego razu zachodni adept karate, potężnie zbudowany, który popisywał się rozbijaniem cegieł, zapytał czy Chen Zhenglei się z nim zmierzy. Chen zapytał co będą porównywać? Karateka odpowiedział, że siłę. Drobnej budowy Chen Zhenglei powiedział wówczas, by człowiek ten spróbował go pchnąć w dowolny sposób. Ten jednak, jakby nie próbował, nie mógł spowodować, by Chen przesunął stopy. Mówił potem, że było to jak pchanie waty. Nie mógł znaleźć oparcia dla swej siły i w dodatku w niepojęty sposób jego ręce ześlizgiwały się z ciała Chena. Zaproponował następnie, by Chen pchnął jego. Przyjął niską, stabilną postawę konnej jazdy, przekonany że zdoła utrzymać się w miejscu. Tymczasem został odrzucony o kilka kroków w momencie, gdy dłonie Chena zetknęły się z jego klatką piersiową.

Podczas pobytu w Japonii, na wyspie Hokkaido, w trakcie konferencji został nagle zaatakowany. Miękko zneutralizował atak i posłał napastnika na podłogę. Niemal jednocześnie rzucił się na niego drugi napastnik i próbował go uchwycić. Chen wykonał potrząśnięcie całym ciałem (dou jin - energia wstrząsu) i ten również został odrzucony, lądując na podłodze.

Chen Zhenglei znany jest z tego, że chętnie naucza, często nie pobierając opłat. Zdarza się, że przyjeżdżają do niego adepci taijiquan z całych Chin, niektórzy z nich w trudnej sytuacji materialnej. Chen wielokrotnie przyjmował ich we własnym domu, dając im nocleg, wyżywienie, a potem także pieniądze na powrót do domu.

Od kandydatów na uczniów wymaga jednak odpowiedniej postawy etycznej. Gdy pewnego razu prosił go o naukę rozwydrzony synalek wysokiego urzędnika, oferując 150 yuanów miesięcznie (było to w czasach, gdy przeciętna miesięczna pensja wynosiła 40 yuanów), Chen odparł, że nawet za 250 yuanów nie będzie go uczył.

Artykuł został opublikowany w magazynie "Karate Kung-Fu" 3(24)/'97

Powrót do spisu treści


Baquazhang

KRÓTKI ZARYS HISTORII BAGUAZHANG
Konrad Dynarowicz

kdynarowicz@linart.pl
Krakowska Szkoła Nei Kung

(Od autora: W poniższym artykule chciałbym z racji rozległości tematu, w dość skrótowy i wybiórczy sposób naszkicować zarys historii stylu.)

Jeśli chodzi o chińskie sztuki walki Baguazhang uważany jest za jeden z najbardziej efektywnych w walce a jednocześnie twórczych systemów wśród wewnętrznych stylów tradycyjnego chińskiego kung fu.

Sam moment powstania Bagua niknie w pomroce dziejów. Jedna z wersji mówi o tym, iż twórcą był Dong Hai Chuan. Inna, że Dong odegrał istotną rolę w rozprzestrzenieniu się systemu, a Bagua powstało wcześniej. Wiadomo o nim to, że pochodził z prowincji Hobei, że żył w latach 1797 - 1882, oraz to, że stał się sławny od mommentu, kiedy został członkiem ochrony osobistej księcia Su z dynastii mandżurskiej (1865), a później nauczycielem sztuk walki w jego rezydencji w Zakazanym Mieście (1).

Wiadomo również, że to, że był on wcześniej mistrzem stylu 18-tu Luohanów Shaolin. Dong utrzymywał, że spotkał taoistycznych pustelników - "Nieśmiertelnego z Żelaznym Kosturem" Guo Jiynan oraz Bi Dengxia zwanego "Dziwnym Mnichem". Według niektórych dokumentów historycznych mistrz Dong nauczył się swego Bagua od taoisty o imieniu Dong Menglin nazywanego "Taoistą w Żółtej Czapce" (Huang Guan Dao Ren) w kręgach taoistycznych albo Bi Dengxia w kręgach sztuk walki. Mnich ten nauczył Baguazhang trzech uczniów, a mianowicie: Dong Hai Chuana, Li Zhen Qinga oraz Bi Yue Xia. Niezależnie od rozbieżnych danych dotyczących samego momentu powstania, rzeczą bezsporną jest to, że mistrz Dong Hai Chuan miał wielu uczniów a wśród nich tych, których zwano "Ośmioma Smokami", a byli to:

Wynika z tego jeden wniosek - Dong Hai Chuan nie był jedynym nauczycielem Baguazhang, według niektórych dokumentów historycznych istniały odmiany tej sztuki na terenie całych Chin, tworzono różne odmiany Bagua, choć nieczęsto były one nauczane jawnie. Mówi się o odmianach Bagua wywodzących się z innych linii przekazu niż Dong Hai Chuana - stylu Yinyang Baguazhang z prowincji Henan Li Zhenqinga (1830-1890), Yinyang Bapanzhang (Osiem Krążących Dłoni), odmianie wywodzącej się z Shandong, odmianie rodziny Tin, linii przekazu z prowincji Liaoning, odmianie Bagua Lianhunanzhang oraz dwóch odmianach wywodzących się z góry Wudang - Wudang Yinyang Baguazhang i Wudang Ziran Sanfengpai Baguazhang.

W różnych okresach czasu Baguazhang nosiło różne nazwy : - Ba Pan Zhang, Bagua Zhuan Zhang, Mou Pan Zhang, Bagua Huan Zhang, Long Xing Bagua Zhang albo Long Xing Bagua Li Huan Zhang, Qiu Sun Bagua albo Qiu Sun Bagua Li Huan Zhang.

Dong ujawnił swoje umiejętności w Bagua w zupełnie przypadkowy sposób. Został wyzwany przez jednego z mistrzów sztuk walki na przyjacielski pojedynek - pokaz swoich umiejtności. Uczniowie Donga, a działo się to w rezydencji księcia Su, gdzie nauczał on stylu Louhan, byli całkowicie zaskoczeni jego pokazem. Ruchy i techniki które pokazał były całkowicie różne od tych które uczył. Wyjaśnił później, że jest to połączenie zaawansowanych technik systemu Shaolin (buddyjskiego) i Wu Dang (taoistycznego).

Dong Hai Chuan zwykł był mówić, że "sto metod ćwiczenia nie może się równać chodzeniu". Chodzenie stanowi podstawę treningu Bagua, polega na chodzeniu w ściśle określony sposób po okręgu, różny w zależności od szkoły. Niewątpliwie podstawowymi formami przekazanymi przez Donga są: sekwencja Ośmiu Dłoni w Ustalonych Pozycjach (Dingshi Bazhang) zwana też Qigongiem Bagua wykonywana w chodzeniu po okręgu oraz Laobazhang (Osiem Starych Dłoni). Nazwa ta oddaje fakt, że obejmuje ona najstarsze, przekazane przez Donga techniki, będące jednocześnie najważniejszymi technikami walki.

Jedną z podstawowych rzeczy, o której należy powiedzieć to fakt istnienia wielkiej różnorodności form Bagua. Zróżnicowanie i różnorodność form w zależności od nauczyciela jest zadziwiająca. Wynika to z faktu, iż wielu starszych uczniów Dong Hai Chuana było ekspertami innych sztuk walki. Tworzyli swoje umiejętności i formy w Bagua wokół tego co już się nauczyli. I tak na przykład Cheng Ting Hua był praktykiem shuai jiao - chińskich zapasów, Yin Fu - stylu Shaolin Luohan Quan i Tan Tui , Liu De Kuan - włóczni stylu Shaolin, Zhang Zhao Dong - Shaolin Quan i XingYi Quan a Shi Ji Dong - Tan Tui.

Spisano ponad sto różnych odmian i form Baguazhang. Style te czasem różnią się zarówno technikami jak i sposobem ćwiczenia. Styl Yin używa jako podstawowej techniki - przeszywającej dłoni, Style Cheng i Liu - pchającej dłoni, styl Ma znany jest ze swojej wspaniałej techniki dłoni-młota. Choć oczywiście istnieje pomiędzy nimi wiele różnic to każdy z nauczycieli znając podstawowe zasady Baguazhang zawarł je w swoim systemie.

Przypisy:
1 - Zwyczajem członków dynastii mandżurskiej było patronowanie ludziom posiadającym nadzwyczajne umiejętności. I tak np.: Yang Luchan nosił przydomek "Niezwyciężony" ale także "Ośmiu Panów". Dong Haichuan był związany z księciem Su, a Guo Yunshen z księciem Yu nauczając Xingyiquan. Co ciekawe syn Yang Luchana, Yang Banhou był trenerem sztuk walki w Zachodnim Garnizonie w Peiping (Pekinie).

Powrót do spisu treści


Początek drogi

YU BEI SHI - POSTAWA PRZYGOTOWAWCZA

Słowa te pochodzą z książki Chen Xiao Wanga "Styl Chen Taijiquan - przekaz rodzinny", w tłumaczeniu Davida Ho. Tłumaczenie z angielskiego: Konrad Dynarowicz. Tekst został zamieszczony na stronie "International Chen Style Taijiquan Association" (http://members.bellatlantic.net/%7Eraphong/chen/tips/yubeishi.html)

  1. Górna część ciała powinna być trzymana prosto, ale klatka piersiowa nie powinna być wypychana do przodu.
  2. Głowa powinna być trzymana prosto, tak jakbyśmy trzymali jakiś przedmiot na szczycie głowy i nie chcieli dopuścić do jego upadku.
  3. Usta są lekko zamknięte, zęby ledwo dotykają do siebie, broda jest lekko cofnięta.
  4. Rozluźnij barki, ale nie staraj się świadomie ich obniżać.
  5. Mięśnie klatki piersiowej powinny być rozluźnione, sama klatka piersiowa nie powinna być ani wklęsła ani też wypukła.
  6. Rozluźnij talię i pozwól by obniżyła się w naturalny sposób. Ta część kręgosłupa jest wygięta w naturalny sposób do przodu i w dół, po prostu rozluźnij się i utrzymaj ten kształt kręgosłupa a qi (chi) będzie schodziło w dół w naturalny sposób.
  7. Kolana powinny być ugięte, kua (region miednicy) powinno być rozluźnione, proste i ześrodkowane.

yu bei shi
Yu Bei Shi

Wymagania wymienione powyżej dotyczą nie tylko tej postawy, ale tak naprawdę każdego ruchu formy.

Materiał udostępniony przez "World Chen Taiji Association - Poland".

Powrót do spisu treści


Początek drogi

SZYBKOŚĆ W TAI CHI
Andrzej Kalisz

yiquan@yiquan.com.pl
http://www.yiquan.com.pl

Taijiquan (t'ai chi ch'an) jest powszechnie znane z niezwykle powolnego wykonania ruchów. Sztuka ta jest już na tyle popularna na całym świecie, że prawdopodobnie każdy z Czytelników się z nią zetknął i miał okazję, jeśli nie osobiście, to może za pośrednictwem telewizji widzieć ludzi w spokojnym skupieniu wykonujących długie ciągi powolnych, płynnych ruchów.

Niektórzy uważają taijiquan wyłącznie za formę ćwiczeń zdrowotnych lub tzw. "medytację w ruchu". Wielu osobom trudno jest czasem uwierzyć, że jest to także sztuka walki. Mówią np.: "To nie może być sztuka walki, bo ćwiczy się powoli". Ci, którzy nie mają szerszego spojrzenia na różne odmiany taijiquan, gdyż mieli kontakt np. tylko ze stylem Yang, i to w dodatku wyłącznie z jego wersją uproszczoną, błędnie sądzą, że w taijiquan wszystkie ruchy muszą być wolne, gdyż w przeciwnym razie nie będzie to taijiquan. Jest to stwierdzenie równie sensowne, jak i takie, że pudel nie jest psem, bo nie jest tak niski i długi jak jamnik.

W tym tekście chciałbym, opierając się na autentycznych chińskich materiałach, dawnych i współczesnych oraz naukach moich nauczycieli i mistrzów z którymi się zetknąłem, wyjaśnić w skrócie, w miarę moich możliwości, kilka budzących wątpliwości kwestii.

Styl Yang taijiquan

I. Szybkość w formach Taijiquan

Nikt głębiej zorientowany w kwestii zróżnicowania szkół taijiquan nie odważy się twierdzić, że w taijiquan wszystkie ruchy są wolne, ani tym bardziej, że muszą być wolne, gdyż w przeciwnym razie nie będzie to taijiquan. Spotyka się osoby uważające, że powolność jest podstawową zasadą taijiquan, której nie wolno w żadnym wypadku złamać. Pogląd taki może wynikać tylko z ograniczonej wiedzy na ten temat. Choć generalnie taijiquan ćwiczy się powoli, nie jest to w żadnym razie zasada absolutna.

Zdarza się, że ktoś, kto poznał na przykład tylko powstałą w latach 50. uproszczoną formę złożoną z 24 ruchów, w której rzeczywiście wszystkie ruchy są wolne, i nauczany był, że równomierna powolność jest podstawowym wymogiem ćwiczenia (bo i jest, w tym przypadku), dochodzi do błędnego wniosku, że jest to bezwzględna zasada, którą należy odnosić do taijiquan w ogóle.

Trzeba więc zwrócić uwagę na pewien fakt historyczny. Otóż wszystkie popularne style taijiquan - powszechnie znany Yang, Wu (Jianquan), Wu (Yuxiang) i Sun, wywodzą się bezpośrednio lub pośrednio ze znacznie starszego stylu rodziny Chen. W stylu Chen istnieją wprawdzie odmiany, w których cwiczy się całą formę powoli, ale są to odmiany stosunkowo nowe. Wersja laojia (stara forma), najbardziej zbliżona do pierwotnego stylu rodu Chen, zawiera dwie podstawowe formy: pierwsza - taijiquan ćwiczona jest generalnie powoli, zawiera jednak także pewną ilość technik wykonywanych dynamicznie, na zasadzie "wyzwalania energii" (fa jin), druga - paochui (uderzenia armatnie) jest znacznie bardziej dynamiczna i ofensywna.

Jednym z uczniów Chen Changxinga (1771-1853), wybitnego eksponenta starej wersji stylu Chen, był Yang Luchan (1799-1872), twórca stylu Yang, któremu to systemowi, jako najbardziej dziś znanemu spośród wszystkich odmian, poświęcimi kilka słów.

Yang Luchang (znany również jako Yang Fukui) stworzył swój styl na bazie pierwszej formy stylu Chen. Bez paochui, styl Yang od samego początku był bardziej defensywny, miękki. Zawierał on jednak także dynamiczne ruchy fa jin. Podobno dopiero gdy Yang zaczął w Pekinie nauczać mandżurskich arystokratów, wyeliminował on z formy gwałtowne ruchy.

Wiemy jednak, że członkowie rodu Yang przez długi okres ćwiczyli obydwie wersje. Spośród synów Yang Luchana, Yang Jianhou preferował formę wolniejszą, a Yang Banhou - pierwotną, z szybkimi ruchami. Yang Jianhou nauczał na szerszą skalę, nic dziwnego więc, że forma wolna stała się bardziej znana. W następnym pokoleniu Yang Shaohou, idąc w ślady Yang Banhou'a, kontynuował odmianę bardziej bojową i był ceniony jako ekspert sztuki walki. Niestety nie nauczał zbyt chętnie, w dodatku traktował uczniów w brutalny sposób, w rezultacie czego ta odmiana stylu Yang jest dziś niemal nieznana. Młodszy brat Yang Shaohou'a - Yang Chengfu poszedł w innym kierunku. W młodości widywano go wykonującego formę z technikami dynamicznymi, później jednak popularyzował formę wolną, z obszernymi, wygodnymi ruchami. Intensywna działalność Yang Chengfu sprawiła, że jego forma stała się szeroko znana i dziś wielu osobom z nią kojarzy się styl Yang, a nawet taijiquan w ogóle. Na bazie jego formy powstała w latach 50. uproszczona forma o 24 ruchach, a także forma 88 ruchów. Warto zwrócić uwagę, że forma Yang Chengfu nie była (w odróżnieniu od formy uproszczonej) całkowicie powolna. Zawierała ona np. momenty, gdy wykonywano obrót, stojąc na jednej nodze. Ruchu tego nie można było dowolnie zwolnić, gdyż nie dałoby się go wykonać (tak, jak nie można wykonać podskoku w zwolnionym tempie).

Nie będą tu opisane szczegółowo formy innych odmian taijiquan. Należy jednak wskazać, że wiele z nich posiada zarówno formy wolne, jak i bardziej dynamiczne. Tak zwane "pierwotne taijiquan", uprawiane przez taoistycznych mnichów (np. w Świątyni Białych Obłoków w Pekinie), również zawiera zarówno ruchy wykonywane powoli, jak i szybkie.

Styl Chen taijiquan - pierwsza forma

II. Powolność rodzi szybkość

Chociaż taijiquan, jak wyjaśnione zostało powyżej, nie ogranicza się wyłącznie do ruchów powolnych, to stanowią one mimo wszystko podstawę tej sztuki. Stąd biorą się wątpliwości wielu osób, co do możliwości zastosowania taijiquan w walce. Sądzi się często, że sztuka walki wymaga maksymalnej szybkości ruchów. Wbrew pozorom nie jest to pogląd całkowicie trafny. Kwestia ta omówiona zostanie nieco dalej. Teraz spróbujemy tylko wskazać, jak powolny trening może służyć rozwojowi szybkości.

Chociaż w języku chińskim brak jest takiego sformułowania, na Zachodzie mówi się często o taijiquan jako "medytacji w ruchu". W autentycznych chińskich teoriach taijiquan odpowiadają temu takie pojęcia jak ru jing (wyciszenie), yi yi dao ti (prowadzenie ciała przy pomocy umysłu) lub yi yi yun qi, yi qi dao ti (przy pomocy umysłu poruszać qi, przy pomocy qi prowadzić ciało), yi qi he yi (harmonia umysłu z qi), qi li he yi (harmonia qi z siłą), yi dao, qi dao, li ye dao (gdy umysł gdzieś dociera, qi tam dociera, siła również tam dociera). Oznacza to, że w czasie ćwiczenia, przy zachowaniu spokoju umysłu, gdy każdy, najsubtelniejszy nawet ruch, prowadzony jest przez umysł (innymi słowy, faktyczny ruch ciała podąża za jego mentalnym wyobrażeniem), osiąga się po pewnym czasie stan, który można określić jako jedność umysłu i ciała. Jednocześnie umysł osiąga stan, który Sun Lutang (twórca stylu Sun taijiquan) określił jako ling. Oznacza to pewną umysłową zwinność, wrażliwość, zdolność do szybkiej reakcji. Gdy umysł w stanie ling jest zjednoczony z ciałem, również ciało posiada te przymioty. Błyskawiczna reakcja umysłu może być wyrażona w błyskawicznym ruchu ciała. Jeszcze inaczej można powiedzieć, że możliwe jest wtedy dowolne kierowanie przepływem qi, który to przepływ, zgodnie z klasycznymi teoriami, prowadzi ruch ciała.

Gdy pobierałem w Pekinie nauki u Feng Zhiqianga, mistrza stylu Chen, podkreślał on znaczenie powolnego miękkiego wykonania ruchów, zwłaszcza we wczesnym etapie nauki. Stwierdzał, że taki sposób ćwiczenia sprawia, że po pewnym czasie w zupełnie naturalny sposób można wykonywać ruchy gwałtowne "jak wściekły tygrys rzucający się na ofiarę z górskiego zbocza".

Wang Anping, mistrz yiquan, systemu który zawiera ćwiczenia podobne do taijiquan, stwierdza, że wbrew potocznej opinii, iż w sztuce walki tylko szybkie ćwiczenia są właściwe, właśnie powolne ćwiczenie może doskonale służyć rozwojowi szybkości i skuteczności w walce.

Zmarły w 1989 roku w wieku 104 lat Wu Tunan, jeden z najsłynniejszych w XX wieku mistrzów taijiquan, określił powolność jako wielkie odkrycie taijiquan.

Z bardzo zdrowo-rozsądkowego punktu widzenia można zaś stwierdzić, że powolne ćwiczenie ułatwia wyeliminowanie z ruchu napięć, które go zakłócają, a więc umożliwia jego potencjalne szybsze wykonanie.

Styl Chen taijiquan - druga forma

III. Podejście Taijiquan do szybkości w walce

Powolne ćwiczenie taijiquan niewątpliwie służy znakomicie rozwojowi szybkości, jednak wbrew pozorom maksymalna szybkość ruchu nie jest w sztuce walki zawsze niezbędna. Teoria taijiquan mówi: "Jeśli przeciwnik porusza się szybko, szybko reaguję, jeśli porusza się powoli, powoli za nim podążam". Czasem nawet bywa tak, że powolny ruch może być doskonałą odpowiedzią na ruch szybki. Gdy na przykład przeciwnik wyprowadza uderzenie znad biodra, jego pięść musi pokonać kilkadziesiąt centymetrów, by dosięgnąć celu. Tymczasem wystarczy, żeby broniący się o kilka centymetrów cofnął tułów, by uderzenie zostało zneutralizowane (po czym, lub raczej jednocześnie z czym nastąpią oczywiście kolejne ruchy). Jeżeli ów broniący się potrafi odpowiednio wcześnie wyczuć zamiar napastnika (a m.in. rozwojowi tej umiejętności służą ćwiczenia taijiquan, zwłaszcza ćwiczenia z partnerem - tui shou, czyli tzw. przepychanie rąk), to jego ruch może być znacznie wolniejszy, ma bowiem do pokonania w zbliżonym czasie znacznie mniejszą odległość. W gruncie rzeczy duża szybkość jest niezbędna tylko w technikach uderzeń i kopnięć (dlatego w niektórych formach taijiquan właśnie ter ruchy wykonuje się dynamicznie).

W taijiquan (przynajmniej w większości szkół, gdzie uderzenia i kopnięcia znajdują się na drugim planie) chodzi raczej o dostosowanie się do ruchów przeciwnika (by wykorzystać jego błędy, słabe punkty, zachwiania równowagi, dla odrzucenia go lub obalenia), szybkość powinna być więc nie maksymalna, lecz optymalna. W wielu sytuacjach szybkość optymalna może oznaczać ruchy stosunkowo wolne.

Taijiquan jest sztuką walki w której nacisk kładzie się nie na pokonanie przeciwnika szybkością (yi kuai zhi ren), ale na panowanie nad ruchem przy pomocy spokoju (yi jing zhi dong), co jest charakterystyczne dla nastawienia defensywnego. Oczywiście jest to bardzo trudne, wymaga bowiem perfekcyjnej umiejętności przewidywania ruchów przeciwnika. Dlatego tak wielu adeptów taijiquan, nawet po wielu latach treningu, ponosi w walce porażkę.

Taijiquan kładzie nacisk na niezwykle subtelną umiejętność wyczuwania przeciwnika i dostosowania się do jego ruchów. Ponieważ dojście do tak wysokiego poziomu umiejętności wymaga bardzo długiego okresu ćwiczenia pod kierunkiem kompetentnego nauczyciela, w większości szkół taijiquan adept jest przed osiągnięciem tego poziomu pozbawiony atutów, które daje np. trening karate. Innymi słowy, można powiedzieć, że w taijiquan niezbędny jest bardzo wysoki poziom, by móc w ogóle myśleć o zastosowaniu tej sztuki w walce.

Tak więc, chociaż taijiquan jest bardzo skuteczną sztuką walki, nie jest to system, który można by polecić komuś, kto chce w krótkim czasie opanować umiejętność samoobrony. Przystępujący do nauki powinien mieć raczej innego rodzaju motywacje. Trzeba tu szerzej spojrzeć na korzyści, które daje ćwiczenie. Są to przede wszystkim: pozytywny wpływ na zdrowie i sprawność fizyczną oraz psychiczną, dobre samopoczucie, przyjemność czerpana z wykonywania ćwiczeń, satysfakcja z nauki i doskonalenia się, i dopiero dalej umiejętność samoobrony. nauka taijiquan to nieskończona ścieżka rozwoju, na której stale napotyka się coś nowego. Chociaż do przystanku zastosowanie taijiquan w walce droga jest daleka, dość wcześnie można zacząć ćwiczenia z partnerem - tui shou, i robić w nich dostrzegalne postępy, co dać powinno wiele satysfakcji i radości.

Styl Chen taijiquan

Artykuł ukazał się w odcinkach w magazynie "Samuraj".

Powrót do spisu treści


Początek drogi

ROZWÓJ WEWNĘTRZNEJ SIŁY POPRZEZ MEDYTACJĘ
Konrad Dynarowicz

kdynarowicz@linart.pl
Krakowska Szkoła Nei Kung

W klasycznych tekstach dotyczących Taijiquan można znaleźć następujące zdanie: "Jeśli kładzie się nacisk tylko na sztukę walki, można przegapić inny, równie istotny aspekt Taiji". Dla tych, którzy ćwiczą ten system powyższe słowa mają wyjątkową wagę. Wielu z nich nadmiernie eksponuje jeden z aspektów treningu, nie doceniając innych. Wynika to często z faktu, iż nie znają oni całego systemu, a przede wszystkim nie doceniają treningu wewnętrznego, którego ważność potwierdzają ludzie głęboko wprowadzeni w Nei Jia. Osobą taką jest na przykład jeden z mistrzów młodej generacji, mieszkający w Szanghaju, czterdziestopięcioletni Cheng Jie Feng. Jak sam mówi, jego sposób podejścia do treningu ma swoje źródło w początkowym okresie nauki stylu Yang Taijiquan od Tang Shao Qi. "Kiedy spotkałem po raz pierwszy mistrza Tang, byłem zdumiony jak miękkie i precyzyjne, a jednocześnie pełne mocy są jego ruchy. Mogłem zobaczyć Qi poruszające się w jego ciele, nawet jeśli patrzyłem z dalszej odległości". Uczył się od niego przez około dwa lata (rozpoczął naukę mając siedemnaście lat) i było to dla niego cenne doświadczenie, jako że jego pierwszy nauczyciel był uczniem spadkobiercy stylu, Yang Chen Fu. Dzięki regularnemu ćwiczeniu Yang Taiji polepszył się stan zdrowia Chenga.

Był to zaledwie początek poznawania przez niego stylów wewnętrznych. Od mistrza Huan Da Hai uczył się stylu Chen Taiji oraz Baguazhang; od mistrza Pei Xi Rong - Xingyiquan i niektórych aspektów Bagua. W tym okresie uczył się tak dużo jak mógł i zawsze kiedy miał ku temu sposobność. Jednakowoż najgłębsze studia nad Taiji i medytacją mógł przeprowadzić ucząc się u mistrza Hao Shao Ru stylu Wu Yuxian Taiji.

Głównym celem praktyki medytacyjnej oraz ćwiczeń oddechowych jest doskonalenie i rozwijanie energii wewnętrznej (Qi). Medytacja umożliwia lepsze krążenie Qi, a także regulowanie jej przepływu w meridianach. Utrzymanie tego stanu równowagi warunkuje zdrowie człowieka. Tak jak i Taijiguan, pomaga rozbudzić naturalne zdolności umysłu, dzięki czemu osiąga się oświecenie. Medytację można praktykować na wiele różnych sposobów, każdy z nich charakteryzuje się specyficzną metodą ćwiczenia. Medytować można zarówno w pozycji stojącej jak i siedzącej. Cheng Jie Feng stwierdził: "Moje pierwsze doświadczenia dotyczące energii wewnętrznej związane są z treningiem "zhangzhuan - stojącej medytacji". Zhangzhuan oznacza "stać tak stabilnie jak drzewo". Należy sobie wyobrazić, że stopy na których spoczywa ciężar ciała, przenikają w głąb ziemi. Początkującym radzi się stać w pozycji ze stopami rozstawionymi na szerokość barków, ręce natomiast zwisają swobodnie. Należy wejść w stan wyciszenia umysłu, rozluźnić całe ciało zwracając szczególną uwagę na stawy. Następnie trzeba rozluźnić stopy by stały się ciężkie. Poleca się oddychać w naturalny sposób. Na początek można stać od 5 do 10 minut dziennie, stopniowo zwiększając czas trwania ćwiczenia.

Zhangzhuan jest związane nie tylko z Taiji, ale i innymi wewnętrznymi systemami. Mistrz Xingyiguau, Deng Fu Xing, wspominał, iż było to pierwsze ćwiczenie którego się uczył. Pierwszy nauczyciel Denga, Jia Chun Yuan, mówił mu, że służy ono rozwojowi energii wewnętrznej i większemu zrozumieniu Xingyi. Deng wykonywał je nie tylko w postawie ze stopami rozstawionymi na szerokość barków, także w poszczególnych postawach pochodzących z form. "Niektórzy uczniowie mówili, że nie można wytrwać w tym ćwiczeniu przez dłuższy okres czasu" stwierdził Deng "Ja tak nie uważałem". Jego mistrz, Jia Chun Yuan, porównywał właściwe wykonanie stojącej medytacji do filiżanki z wrzącą wodą stojącej na piecu.

Ponownie oddajmy głos Cheng Jie Fengowi: "Zhangzhuan ćwiczyłem ponad godzinę każdego dnia.., w pewnym momencie poczułem jak moje ciało staje się zimne... i zaczęło się trząść od punku Huiyin aż po punkt Baihui, znajdujący się na szczycie głowy. To było jakby mocni prąd przepłynął przeze mnie i wypłynął poprzez te dwa punkty", następnie dodał "Później odkryłem, iż było to Qi przenikające przez punkty i kanały w których były powstrzymywane... Pierwsze doświadczenia z Qi u każdego są inne. Takie były moje". Od tego momentu zaczął zbierać wiadomości na temat medytacji nie tylko od nauczycieli, ale również z książek i wykładów, z każdego dostępnego mu źródła. Jednakże najgłębsze zrozumienie energii wewnętrznej i wewnętrznej siły dało mu ćwiczenie siedzącej medytacji. A co mówi o tym sam Cheng - "Kiedy pozostaję w bezruchu, czuję się bardzo silny, czuję jak mój duch oddziela się od ciała a ja lecę. Jest to wspaniałe uczucie, dzięki temu moje ruchy stają się lekkie, zwinne i szybkie".

Ktoś mógłby zadać sobie pytanie, czy ćwiczenie Taiji i Tuishou (Pchających Dłoni), a również i innych systemów wewnętrznych, może mieć jakieś znaczenie dla ludzi zajmujących się rehabilitacją i akupresurą. Mistrz Cheng twierdzi, że tak; on sam na przykład prowadzi zajęcia z Chen i Wu Yuxian Tażjiguan, Yijingjżn, Xingyiquan, Baguazhang i qigong w Szanghajskiej Szkole Tradycyjnej Medycyny Chińskiej. "Na zajęciach Taiji studenci ćwiczą nie tylko formę, także zhangzhuan i tuishou. Tuishou są dla uczących się akupresury wyjątkowo istotnym ćwiczeniem, jako część ich zawodowej praktyki". Studenci poznają jak ukierunkować i wykorzystywać Beng Jin (energię blokowania ciosu) nie tylko jako metody używania siły, ale również uczą się jak w efektywny sposób mogą używać pracy całego ciała (charakterystycznej dla Taiji) w trakcie wykonywania masażu akupresurowego. Ci, którzy tego nie robią, mogą mieć później, w starszym wieku, kłopoty ze stawami i cierpieć na artretyzm. Z doświadczeń Cheng Jie Fenga wynika, że "Studenci, którzy wiedzą jak zdobytą wiedzę i umiejętności połączyć w całościowy system w swojej pracy zawodowej, mogą pomagać ludziom dłużej i w bardziej efektywny sposób".

(wypowiedzi mistrzów Cheng Jie Feng i Deng Fu Xing na podstawie wywiadów zamieszczonych w "Inside Kung-Fu")

Artkuł ukazał się w czasopiśmie "Kung Fu" nr 2(12)/'94.

Powrót do spisu treści


Początek drogi

SZTUKA WALKI A WALKA
Sławomir Pawłowski

luohan@poczta.wp.pl
Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu

Temat ten był, jest i najprawdopodobniej będzie, często bardzo emocjonalnie, analizowany i komentowany przez przedstawicieli rozmaitych styli i szkół walki. Jedni udowadniali, że dany system bądź szkoła są najlepsze lub wszechstronnie przygotowują swoich adeptów do sprostania realiom walki, inni wskazywali na mocne i słabe strony rozmaitych styli, bądź opisywali i analizowali strategię lub techniki walki. Czytelnicy odnosili się do tych publikacji mniej lub bardziej krytycznie, gdyż żaden z artykułów nie wyczerpywał w pełni tematu. Jaka w istocie jest walka? Osobiście postrzegam walkę, jako nieprzewidywalną, co do przebiegu i pozbawioną jakichkolwiek zasad oraz ograniczeń. Jakakolwiek reguła lub założenie są wykluczone. Jeśli tak jest, to po co w ogóle trenować jakikolwiek sport, bądź sztukę walki?

Jak nabyte umiejętności mają się do skutecznej samoobrony np. na ulicy? Są przydatne, czy też nie? Uważam, że są użyteczne. Nikt chyba nie zaprzeczy, że skuteczniej walczą ludzie trenujący sporty lub sztuki walki, bądź osoby zaprawione w ulicznych bójkach. To fakt. Pozostawiam poza tematem niniejszego tekstu analizę, jak walczyć, by walczyć skutecznie, gdyż kwestia ta była już wielokrotnie rozważana w licznych artykułach. Zajmę się meritum sprawy, tj. jak w ogóle zacząć walczyć, bo gdy już "para pójdzie w ruch", to wszystko zależeć będzie od walczących stron. Pytaniem "spędzającym sen z powiek" wielu osobom jest: "Co zdołam zrobić, gdy ktoś mnie zaskoczy z tyłu uderzeniem pałki, ciosem noża, napaścią grupową bądź np. atakiem z siekierą w dłoni? Cóż wtedy?". Sądzę, że gdy taki atak niespodziewanie nastąpi, nasze umiejętności są z reguły przysłowiową "musztardą po obiedzie", gdyż mogą go bezkarnie przyjąć jedynie filmowi i komiksowi herosi. Czy zatem można mu w jakikolwiek sposób przeciwdziałać? Można. Recepta jest krótka, gdyż tworzą ją jedynie dwa słowa:

WYOBRAŹNIA i UWAGA.

WYOBRAŹNIA:

Gdy ktoś chodzi samotnie nocą, w dodatku nietrzeźwy lub pod wpływem środków odurzających, porusza się nieuważnie ciemnymi i nieznanymi sobie zaułkami, to dosłownie sam prosi się o kłopoty. Starsi ludzie nie bez przyczyny mawiali, że "noc jest matką przestępstwa i grzechu". Wiele przestępstw zdarza się właśnie wieczorami i nocami, w ustronnych miejscach i podejrzanych zaułkach. Zaczajonych napastników "nakręca" w agresji "psychoza grupy", w której jednostka czuje się bezpieczna, silna i bezkarna. W takich żyjemy czasach. Słynne niegdyś hasło muszkieterów: "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego", zastąpiła tchórzliwa zasada: "Wszyscy na jednego". Bez komentarza.

Aby walczyć z lepszym lub gorszym skutkiem, trzeba w ogóle zacząć walczyć.
A aby tak się stało, nie można dać się zaskoczyć.

UWAGA:

Shaolińscy mnisi kładą duży nacisk na stałe utrzymywanie czujnego i świadomego umysłu "Ch'an" (jap. Zen), podczas wszystkich codziennych czynności. Nie będę jednak wplatał w niniejszy artykuł motywów stylowych. Jeśli ktokolwiek wykaże nieco wyobraźni i przezorności, w wielu miejscach odczuje napięcie "wiszące w powietrzu", bądź dostrzeże nadciągające kłopoty. Kierując się rozwagą, ominie np. idącą naprzeciw grupę awanturniczych, pijanych wyrostków szukających zaczepki. W przypadku bójki z nimi, członkowie tej grupy najprawdopodobniej następnego dnia i tak nie będą pamiętali wiele z poprzedniego wieczora. Inaczej rzecz się ma w przypadku zaczajonych i działających z premedytacją bandytów. Jeśli zachowując uwagę zdołamy w porę dostrzec niebezpieczeństwo i świadomie zareagować na nie, wykorzystując nabyte umiejętności i wiedzę z zakresu walki, mamy szansę wyjść z opresji, jeśli nie zwycięsko, to przynajmniej cało.

Gdynia 2001-09-18

Powrót do spisu treści


POSZUKIWANIE WŁASNEJ DROGI
Konrad Dynarowicz

kdynarowicz@linart.pl
Krakowska Szkoła Nei Kung

(W poniższym artykule chciałbym podzielić się kilkoma moimi refleksjami nie tylko na temat ćwiczenia i uczenia się ale także i nauczania).

"Trudno jest znaleźć dobrego nauczyciela
ale dobrego ucznia jeszcze trudniej."
(powiedzenie kung-fu)

Uczymy się Taijiquan będąc ludźmi Zachodu i tylko niektórzy z nas zdają sobie sprawę, że uczą się u tradycyjnego nauczyciela. Tradycyjnego nauczyciela, czyli człowieka przekazującego swój rodzinny styl. Nauczyciela przekazującego wiedzę w sposób wynikający z wieloletnich doświadczeń dawnych pokoleń mistrzów.

Kiedy naucza on w otwarty i pełny sposób, to wyczuwamy, że nauczyciel, wiedza i my sami jesteśmy jednością. To doświadczenie bywa podobne do znalezienia się w nagły sposób na ogromnej, jasnej przestrzeni, i doświadczanie uczucia wolności a także wielorakich możliwości. Nauczyciel może inspirować nas do wewnętrznego rozwoju, przekazując także i swoje "wewnętrzne" doświadczenia. A to co możemy usłyszeć od Nauczyciela podczas treningu czy też wykładu, to prosta i jak głęboka prawda: "Największym sekretem Taijiquan jest dokładna znajomość zasad i wytrwały trening" (1). "Postępy w poznaniu Taiji nie zależą od ilości wyuczonych form. W treningu ważna jest umiejętność skupiania qi i przemieszczania do każdej części ciała"(2). Aby posiąść dokładną znajomość zasad wymaga to zarówno poszukiwania podstawowych zasad w wykonywanych formach oraz ćwiczeniach, jak i zadawania sobie prostych pytań: " po co wykonuję ruchy formy?", "co się kryje za tymi ruchami?" a także "jak w tych ruchach realizują się podstawowe zasady Taiji?"

Zdarza się, że przychodzą do mnie ludzie mówiąc: "Chciałbym uczyć się Taijiquan jako sztuki walki a w twojej szkole nie uczy się nic innego tylko ćwiczeń chan si gong, umiejętności rozluźnienia, potem form". Kiedy tłumaczę im istotę treningu Taijiquan, nie wierzą albo podchodzą do moich słów z niedowierzaniem. Nie tylko ja zauważam tego typu podejście u uczniów. A przecież jeśli prześledzi się historię Europy to zauważymy, że przekaz nauczyciel - uczeń istniał na już przykład w tradycjach ezoterycznych tego kontynentu jeszcze nie tak dawno (proces zanikania tych powiązań rozpoczął się w okresie renesansu). Kiedy dokona się zniszczenia powiązań pomiędzy nauczycielem a uczniem ponowne ich stworzenie może zająć bardzo długi okres czasu. Co gorzej, bycie zarówno dobrym uczniem a także dobrym nauczycielem bywa niełatwe. Otwarty umysł a także zaufanie do nauczyciela nie są popularne na Zachodzie, toteż zrozumienie problemu oraz wykształcenie w sobie tych cech nie jest łatwym zadaniem. Przez ostatnie lata w krajach Zachodu istniał kult wiedzy, ale wiedzy przekazywanej przez nauczycieli w szkole - natomiast zupełnie według mnie nie docenia się doświadczania (Carl Gustaw Jung nazwał to doświadczaniem poprzez życie) a także bezpośredniego przekazu nauczyciel - uczeń. Osiągnięcie zrozumienia poprzez doświadczanie bywa czasem dość czasochłonnym procesem.

Czasami zadaję sobie pytanie czy postępowałem w przeszłości dobrze, kiedy w pewnym momencie opuściłem mojego poprzedniego nauczyciela. Staram się widzieć całą sytuację w szerszej perspektywie, nie tylko sytuacji istniejącej w danym czasie, ale także w aspekcie konsekwencji mojego wyboru i jego wpływu na przyszłość. I wtedy przychodzi mi na myśl, czy nie był to moment, w którym czułem podświadomie, że należało obrać nowy kurs i czekać na Nauczyciela przez duże N.

Jeśli nie masz Nauczyciela, to nie oznacza, że jesteś sam. Powinieneś rozwinąć w sobie umiejętność uczenia się samemu. Czyli obudzić w sobie własnego "wewnętrznego" Nauczyciela. Starać się zadawać sobie podstawowe pytania ("dlaczego wykonuję w ten sposób ruchy formy?", "jak się w tych ruchach wyrażają podstawowe zasady Taiji?") i kłaść nacisk na podstawowe ćwiczenia. Należy wtedy umieć radzić sobie samemu i nie poddawać się. Czy napotykając przeszkody i trudności powinieneś być zdenerwowany i zrezygnowany? Choć na początku może tak się wydawać, nie sądzę by był to tak naprawdę najlepszy pomysł. Jeśli zdarzyłoby się wam przeczytać książki na temat mistrzów (nie tylko sztuk walki), przekonalibyście się, że dzięki przeszkodom i nieoczekiwanym trudnościom odkrywali oni wewnątrz siebie nieoczekiwane pokłady siły, które wykorzystywali do pokonania trudności. Na poparcie moich słów, pozwolę sobie zacytować tybetańską przypowieść o królu Gesarze i jego złym wuju Trotungu. Gesar zawdzięczał swoją wielkość podłości Trotunga, jego knowaniom oraz występkom. Stąd pochodzi znane tybetańskie przysłowie: "Gdyby nie knowania Trotunga, Gesar nie zaszedłby tak wysoko"(3). Przeszkody i duże trudności jakie pojawiają się na naszej drodze bez wątpienia można wykorzystać jako źródło ogromnej siły i mocy.

Należy pamiętać, że ważny jest i Nauczyciel, ale też i ludzie, z którymi współpracujesz, razem się uczysz i nauczasz. Tutaj też mogą pojawić się zagrożenia i komplikacje. I nie zmienia się to od setek lat. Na poparcie tych słów zacytuję Fushan Yuana: "Ktoś, kto jest czysty, zachowuje dobre maniery i wypełnia swoje obowiązki, wie co jest bezpieczne a co jest zagrożeniem, analizuje ludzi, aby się dowiedzieć czy są mądrzy czy głupi, odróżnia dobro od zła"(4). Każdemu, niezależnie od ćwiczonego systemu sztuk walki, może zdażyć się sytuacja, że napotka osobę, która utrudnia innym dostęp do wiedzy. Może być to człowiek, który również ćwiczy ten sam system, a któremu wydaje się, że ma odrobinę władzy. Mistrz Zhangtang powiedział, mówiąc o takich ludziach: "Postępują wbrew potrzebom społeczności i odwracają się od Drogi. Zwodzą tych, którzy ich szanują i pragną upadku tych, którzy ich przewyższają"(5).

Jako przestrogę dla ludzi, którzy zamiast wytrwale i z pokorą uczyć się utrudniają innym dostęp do Nauczyciela, a także dla tych, którym się wydaje, iż ich umiejętności mogą być wzorem dla innych, a nie są, pozwolę sobie zacytować słowa jednego z mistrzów zen: "Ostatnio społeczności chan (czyli zen - przyp. autora) upadają, gdyż uczniowie nie zważają na cnoty drogi i brak im integralności i pokory. Oczerniają czystych i prostych jako zwykłych prostaków, a wychwalają krzykliwych dyletantów jako ludzi mądrych"(6). Muszą oni sobie zdać sobie sprawę, że brak pokory (dzięki pokorze zachowuje się właściwy stan umysłu) powoduje nadmierne powiększenie ich ego. Jest to szkodliwe zarówno dla nich samych, jak i pośrednio dla ich uczniów. Natomiast jeśli utrudniają dostęp do Nauczyciela z powodu bojaźni, że uczniowie będą chcieli uczyć się u kogoś innego, jest na to jedyna rada: "ćwiczcie tak by być najlepszym, albo bardzo dobrym, a wtedy wasi uczniowie na pewno to zauważą i zostaną z wami".

Realizując się w trakcie wędrówki Drogą należy pamiętać o chińskiej sentencji: "Jeśli niewłaściwy człowiek stosuje właściwą metodę, to właściwa metoda daje niewłaściwe rezultaty"(7) (dziękuję w tym momencie Edmundowi Bace, z którym spędziłem niejedną godzinę na wspólnym treningu oraz na rozmowach na temat Taijiquan, za zwrócenie mi uwagi na ten problem). Dość często się zdarza, że w procesie uczenia się i nauczania inych, uczestniczą ludzie, którzy nie potrafią we właściwy sposób ocenić ani swoich możliwości ani też we właściwy sposób uczyć się oraz nauczać. Nie rozumieją oni bowiem, że tak naprawdę bardzo dużo zależy od nas, od naszego postępowania. Pamiętajmy, że jeśli działamy w sposób będący wyrazem naszej natury, to wtedy to co będziemy robić nigdy nie będzie sztuczne i nie będzie tylko grą pozorów. Cytując Carla Gustawa Junga: "Metoda jest bowiem tylko ścieżką, kierunkiem wybranym przez człowieka"(8) .

Przypisy:
1. Jarosław Jodzis, "Wielki Mistrz Chen Xiaowang w Polsce", Samuraj 6(38)01.
2. Konrad Dynarowicz, "Etapy szkolenia w treningu Tai Chi", Kung-Fu 4(6)92.
3. Sogjal Rinpocze, "Tybetańska księga życia i umierania", wyd. EM 1997.
4. "Sztuka przywództwa, starochińskie lekcje Zen", wyd. Limbus 1997.
5. "Sztuka przywództwa, starochińskie lekcje Zen", wyd. Limbus 1997.
6. "Sztuka przywództwa, starochińskie lekcje Zen", wyd. Limbus 1997.
7. Komentarz Carla Gustawa Junga do "Taoistycznego sekretu złotego kwiatu oraz księgi świadomości i życia", wyd.Thesaurus Press 1994.
8. Komentarz Carla Gustawa Junga do "Taoistycznego sekretu złotego kwiatu oraz księgi świadomości i życia", wyd.Thesaurus Press 1994.

Powrót do spisu treści


Z WARSZTATÓW TAO W POZNANIU
Katarzyna Piriankov

System uniwersalnego Tao jest praktycznym systemem samodoskonalenia, umożliwia harmonijny rozwój w sferze fizycznej, mentalnej i duchowej. Za pomocą starożytnych Chińskich technik obejmujących medytacje i ćwiczenia wzmacniające energię wewnętrzną, człowiek uczy się potęgować energię fizyczną, uwalnia się od napięć, polepsza swe zdrowie, zdobywa umiejętności leczenia siebie i innych. Techniki te to np. kosmiczny wewnętrzny uśmiech, 6 uzdrawiających dźwięków, automasaż chi, tao seksu, otwieranie orbity mikrokosmosu, Chi Nei Tsang (masaż organów wewnętrznych), Tao Yin, Fuzja 5-ciu elementów, Chi Kung żelaznej koszulki, Tai Chi Chi Kung i kosmiczne uzdrawianie. Wraz z procesem tworzenia solidnych fundamentów zdrowia i dobrego samopoczucia w ciele fizycznym, stawiane są podstawy rozwoju duchowego. Celem ostatecznym praktyk taoistycznych jest bowiem przekroczenie granic fizyki i osiągnięcie transcendencji poprzez rozwój duszy i ducha.

Pierwsze seminarium na temat uniwersalnego Tao z uczennicą mistrza Mantaka Chia, z Jennifer Lee, miało miejsce w Poznaniu 20 i 21 października. Poleciła nam tę nauczycielkę Chong-Mi Muller, z którą mieliśmy okazję spotkać się kilkakrotnie w Krakowie. Solidnej nauce towarzyszyła wspaniała atmosfera, zapewne za sprawą wewnętrznego uśmiechu praktykowanego przez Jennifer.

medytacja
medytacja

Był to kurs podstawowy, mający stworzyć bazę, podstawę do dalszych, bardziej zaawansowanych technik. Poznamy je na kolejnych warsztatach w styczniu, dotyczących tao miłości, seksu, czyli nauki zachowywania i przekształcania energii seksualnej, kultywowania energii multiorgazmu.

Poznaliśmy zatem 6 uzdrawiających dźwięków, mających odpowiednie częstotliwości, tak aby utrzymać w optymalnym stanie narządy wewnętrzne. Mistrzowie Tao odkryli, że zdrowe narządy wibrują z określoną częstotliwością. I tak np. częstotliwości płuc odpowiada dźwięk SSSSSS, nerek THUUUU, serca HAAAAA. Dźwięki najlepiej praktykować przed spaniem, zapewniają zdrowy, spokojny sen, mają działanie ochładzające i uzdrawiające.

Dzień należy rozpocząć natomiast chi kungami otwierającymi stawy oraz medytacją wewnętrznego uśmiechu. Niezwykle istotna, aby pójść dalej, jest praktyka żelaznej koszulki. Rozwija ona wewnętrzną moc i dobrą kondycję ciała poprzez techniki pobudzania i przechowywania chi. Techniki te kładą nacisk na właściwe zakorzenienie, dzięki czemu ciało utrzymywane jest w pozycji centralnej i zbalansowanej. Wykorzystuje się przy tym niższe tan tien, perineum i kręgosłup, aby mieć postawę silną, stabilną i zintegrowaną. Na wyższych stopniach żelaznej koszuli chi kung uczy się świadomego oddychania poprzez ręce, przesyłania chi przez kości i owijania ich w chi.

Tematem warsztatów była także praktyka i dokładne omówienie krążenia energią po dwóch głównych meridianach w ciele, czyli orbita mikrokosmosu.

Otrzymaliśmy też nieco wskazówek co do odżywiania wg. pięciu elementów i oczyszczania organizmu, dotyczyło to szczególnie aktualnej pory jesiennej. Jennifer jest wegetarianką, zaleca szczególnie dość częste spożywanie zielonych warzyw, soczewicy, ciecierzycy i ciemnych fasoli, jesienią oliwek, kiszonej kapusty, czosnku, chleba na zakwasie, lnu, jogurtu i jabłek.

Na zakończenie poznaliśmy automasaż chi, wykorzystujący wewnętrzną energię w celu wzmocnienia i odmłodzenia organizmu.

Powrót do spisu treści


Kendo

POLSKA KOMISJA KENDO
Członek Międzynarodowej i Europejskiej Federacji Kendo

Siedziba: 94-316 Łódź, ul. Saperów 1A
tel./fax (0-42) 634-70-84, 634-01-38; e-mail: kendo@kendo.pl

Sekretarz: 02-776 Warszawa, ul. Dereniowa 9 m.21
tel. (0-22) 644 69 64; e-mail: witek@manga.com.pl

http:// www.kendo.pl
logo

AKTUALNOŚCI ZE ŚWIATA KENDO

Przedruk "Internetowego Biuletynu Kendo" nr 6 (13)
wrzesień-październik 2001

Witam,
Dwa miesiące, które upłynęły od poprzedniego wydania Biuletynu, okazały się wyjątkowo bogate w wydarzenia. Niestety, na początek mam najświeższą i najsmutniejszą wiadomość.

W połowie października br., w Poznaniu, zmarł nasz dobry kolega i wspaniały kendoka, Łukasz "Łuki" Jóźwiak. Łukasz od dziecka cierpiał na chorobę Little'a, objawiającej się m.in. porażeniem mięśni kończyn. Zdaniem lekarzy, powinien się poruszać na wózku inwalidzkim. Łukasz jednak, za namową brata, wybrał treningi kendo - i stał się zupełnie innym człowiekiem. Poruszał się o własnych siłach, aktywnie uczestniczył w działalności Poznańskiej Sekcji Kendo i brał udział w letnich obozach. Zdał na 3 kyu.

Spotykaliśmy go bardzo często na zgrupowaniach w Łodzi, Morągu, Kaliszu, Ostrowie i w innych miastach. Choroba była nieuleczalna, ale Łuki zadziwiał wszystkich swoim uporem, postawą i niesłychaną pasją. Moim zdaniem, wśród nas spędził najlepsze lata swojego życia. Cieszył się każdym spotkaniem i każdym treningiem. Takim go zapamiętamy.

KRONIKA WYDARZEŃ:

POLSKI ZWIĄZEK KENDO

Pozwólcie, że w tej sprawie oddam głos prezesowi PKK, Włodzimierzowi Małeckiemu:
"Ku szczerej naszej satysfakcji zostaliśmy właśnie powiadomieni - i tą drogą informujemy dalej, że nasze wspólne wieloletnie starania o utworzenie związku sportowego kendo zostały wreszcie uwieńczone sukcesem - pan Mieczysław Nowicki, jako ustępujący Prezes UKFiS, w jednym z ostatnich aktów swej woli, podpisał zgodę na utworzenie Polskiego Związku Kendo. Chwała mu za to. Oczywiście - wystosujemy odpowiednie podziękowania.

Dla nas, całego środowiska polskiego kendo i iaido, jest to jednak nie tylko zwieńczenie wszystkich dotychczasowych etapów rozwoju organizacyjnego, lecz przede wszystkim początek "nowej drogi życia" - czeka nas wszystkich teraz ogrom pracy, dosłownie w każdym aspekcie działania. Ponieważ to nie miejsce, aby się nad tym zbyt długo rozwodzić, informujemy krótko - trzeba jak najszybciej powołać tymczasowy zarząd związku, wyznaczyć termin Walnego Zebrania Delegatów, złożyć papiery do sądu rejestracyjnego i wszystkich wymaganych w tej procedurze instytucji i urzędów (NIP, regon, konto bankowe itd.). Potrzebujemy więc zebrać się szybko w jak najszerszym gronie członków-założycieli, do czego stosowną okazją będzie nasze najbliższe gasshuku w Łodzi.

W związku z powyższym prosimy o gremialne uczestnictwo w tym najbliższym ogólnopolskim spotkaniu - przynajmniej po jednym oficjalnym przedstawicielu z każdego ośrodka."

WIZYTY

Już za kilka dni czeka nas wizyta japońskich mistrzów, panów: Yoshio Takasaki (8 dan kyoshi), Takakazu Ishii (7 dan kendo kyoshi, 6 dan iaido), Mitsuyoshi Aoki (4 dan). Zgrupowanie, zorganizowane przez klub Yoshinkan, odbędzie się w Szczecinie, w dniach 2-4 listopada, w Szkole Podstawowej nr 2, ul. Bolesława Śmiałego 42-43 (centrum miasta). Koszt udziału 150 zł; dokładne informacje - telefonicznie: (0-10**-91) 43?43-815, fax: (0-10**-91) 81-21-115, e-mail: woodland@hot.pl


Bez wątpienia jednym z najważniejszych wydarzeń bieżącego roku będzie trzydniowy pobyt oficjalnej delegacji Wszechjapońskiej Federacji Kendo (ZNKR), zaplanowany na początek grudnia. W skład delegacji wchodzą:

  1. Yutaka FURUTA (8 dan hanshi) - przewodniczący delegacji
  2. Katsuo ENDO (8 dan kyoshi)
  3. Minoru MAKITA (8 dan kyoshi)
  4. Naoki UEKI (7 dan kendo kyoshi, 8 dan iaido kyoshi)
  5. Hiroyuki SHIOIRI (7 dan kyoshi)
  6. Masahide KAWANO (7 dan kyoshi)

Wstępny program pobytu:
1 grudnia (sobota) - przylot do Warszawy, 20.25; przejazd do hotelu;
2 grudnia (niedziela) - trening w Warszawie, przyjęcie powitalne w pubie "Relax - Złoty Król", na terenach AWF;
3 grudnia (poniedziałek) - wizyta w Ambasadzie Japonii, przejazd do Łodzi, trening na sali SKS "Start";
4 grudnia (wtorek) - trening na sali SKS "Start", po południu egzamin na stopnie mistrzowskie dan (1-3), kolacja pożegnalna;
5 grudnia (środa) - odlot z Warszawy, 10.00;

Współorganizatorem wizyty japońskich mistrzów jest The Japan Foundation. Serdecznie zapraszamy.

I POZOSTAŁE SPRAWY…

Pozdrawiam wszystkich. Do następnego razu!

Witek Nowakowski
Sekretarz Polskiej Komisji Kendo

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.