Kolorowy napis z ideogramami: Świat Nei Jia

NR 21 (GRUDZIEŃ 2001)

ROZMOWA Z WIELKIM MISTRZEM SHAOLIN QIGONG MNICHEM SHI SU GANG
Sławomir Pawłowski

luohan@poczta.wp.pl
Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu

Wielki Mistrz Shaolin Qigong
- mnich Shi Su Gang

Wprowadzenie:

Wielki Mistrz Shaolin Qigong - mnich Shi Su Gang, ur.28.02.1955 roku, jest jedną z dwóch żyjących osób, należących do trzydziestej generacji (o nazwie "Su"), walczących mnichów klasztoru Shaolin.

Drugą z nich jest były przeor klasztoru Shaolin, Wielki Mistrz mnich Shi Su Xi. Z jego postacią czytelnicy mogą się zapoznać czytając artykuł p.t. "Galeria Legendarnych Mnichów XX Wieku - Część III" zamieszczony na stronie internetowej www.luohan.hg.pl. Obaj mistrzowie są moimi nauczycielami. Pierwszy z nich jest moim nauczycielem kung fu, a drugi buddyzmu. Na skutek akceptacji, zaufania i poręczenia obu mistrzów, podczas pobytu w 2000 roku w Shaolin, zostałem formalnym uczniem klasztoru Shaolin, nadano mi w nim również buddyjskie imię. (Patrz artykuł w dziale "Nowości", również na stronie www.luohan.hg.pl p.t. "Shaolińska Legitymacja Buddyjska"). Podobnie, jak były przeor Shi Su Xi, mnich Shi Su Gang jest człowiekiem będącym już obecnie żywą legendą Shaolin kung fu. Jego wielkość i renoma nie wynikają z nadanych mu tytułów, lecz z rzeczywistej wiedzy i umiejętności w zakresie kung fu oraz pozytywnych cech charakteru.

Wielki Mistrz mnich Shi Su Gang
prezentujący technikę z formy orła.

Pierwsze kontakty z mistrzem:

Mnicha Shi Su Gang poznałem w Shaolin w 1998 roku. Wówczas to po raz pierwszy uczyłem się od niego kung fu, a przed komisją pod jego przewodnictwem zdałem egzamin z poznanego materiału. Wówczas, opowiadając mi o sobie powiedział między innymi: Sądzę, że już jako dziecko posiadałem wrodzone zadatki by zostać mnichem, starając się zawsze czynić dobrze. Nosiłem wówczas świeckie nazwisko Yu Quanqui. Gdy jako kilkuletni chłopiec dowiedziałem się, że dobre uczynki są podstawą buddyzmu, zostałem żarliwym wyznawcą tej religii. Moje uczynki, przekonania i oczekiwania były tak dojrzałe, że w wieku dziesięciu lat zostałem przez rodzinę oddany do klasztoru Shaolin, zostając mnichem tej świątyni". Na moje pytanie, jakie trzy czynniki są dla niego, jako dla mnicha, najważniejsze w życiu - odparł: "Po pierwsze buddyzm, po drugie buddyzm, po trzecie buddyzm". Dziś po prawie czterdziestu latach pobytu w świątyni prezentuje on zachwycający poziom w Shaolin kung-fu i Qigong, bez specjalnego wysiłku i jakby od niechcenia przełamując jednym uderzeniem głowy grube granitowe płyty lub uderzeniem palców krusząc małe kamienie. Opowiadając o swojej drodze w Shaolin Oigong powiedział, że styl przez niego praktykowany łączy w sobie elementy miękkiego i twardego Qigong, a pierwsze próby łamania twardych przedmiotów podjął dopiero po ponad dwudziestu latach pilnej praktyki u swojego mistrza - shaolińskiego mnicha poprzedniej generacji." Od tamtego czasu minęły prawie trzy lata, i wiele się zdarzyło. W 2000 roku ponownie uczyłem się od niego kung fu w Shaolin w Chinach, a w dniach od 24 września do 29 października 2001 roku mistrz Shi Su Gang przebywał w Bielsku Białej, gdzie na zaproszenie vice przewodniczącego Polskiego Stowarzyszenia Shaolin Kung Fu - Stanisława Scieszki, poprowadził miesięczne seminarium treningowe Shaolin kung fu. Program nauczania obejmował ćwiczenia "Shaolin Ji Ben Gong", naukę tradycyjnych form orła, węża i modliszki wraz z praktycznym zastosowaniem zawartych w nich technik, naukę formy qigong "Da Mo Yi Gin Jing", oraz weekendowe seminarium na temat wolnej walki "San Shou". Podczas pobytu mistrz przyjął Stanisława Scieszkę na jego drugiego w Polsce wewnętrznego ucznia, w związku z czym, zarówno Staszek, jak i ja uczyliśmy się kung fu również poza treningami, indywidualnie i "ponadprogramowo". Tym sposobem Staszek opanował qigong Ośmiu Kawałków Brokatu "Shaolin Ba Duan Jin" oraz podstawy "Shii Soei Jing", obaj nauczyliśmy się formy Miecza Bodhidharmy - "Shaolin Da Mo Jien", a ja sprawdziłem pod okiem mistrza poprawność techniczną wykonania całego materiału, którego mnie dotąd nauczył. Właśnie podczas pobytu mistrza w Bielsku Białej przeprowadziłem z nim wywiad, który poniżej przedstawiam.

Shi fu Shi Su Gang prezentujący techniki stylu węża

Wywiad z Wielkim Mistrzem Shaolin Qigong - Mnichem Shi Su Gang:

Sławomir Pawłowski: Shi fu, dlaczego zostałeś shaolińskim mnichem?

Shi Su Gang: Pochodzę z bardzo ubogiej rodziny. Jako dziecko zamieszkiwałem wraz z rodzicami i pięcioma braćmi w domu rodzinnym we wsi Pu Yang, położonej niedaleko miasta Zhengzhou, stolicy prowincji Henan. Pomimo, że oboje moi rodzice przez całe życie ciężko pracowali na roli, nie starczało dla nas wszystkich żywności. Gdy więc ukończyłem dziesięć lat zostałem oddany na naukę do klasztoru Shaolin. Pełnoprawnym mnichem zostałem jednak dopiero w 1976 roku. Gdy, jako dziecko przybyłem do klasztoru, był on w opłakanym stanie, w dużej mierze zniszczony. Wiele pawilonów znajdowało się w ruinie. W czasie tzw. Rewolucji Kulturalnej zniszczono lub zdewastowano nie tylko budynki i rzeźby na terenie klasztoru, lecz nawet otaczające go mury. W tamtych trudnych czasach przeorem klasztoru był nieżyjący już mnich Shi De Chan. Zamieszkiwał on w Shaolinie jedynie z kilkoma mnichami, między innymi z Shi Su Xi i nieżyjącym już Shi Su Yun'em. Z powodu zniszczeń nie miałem gdzie w nim zamieszkać, więc przez pierwszych kilka lat codziennie rano przyjeżdżałem do klasztoru, a wieczorami wracałem na noc do domu. Pomagałem starszym mnichom w różnych pracach na terenie klasztoru i codziennie przez kilka godzin uczyłem się kung fu. To były naprawdę trudne czasy.

Shi fu Shi Su Gang oraz autor

S.P: Shi fu, od kogo uczyłeś się kung fu?

Shi Su Gang: W ciągu całego swojego życia miałem czterech nauczycieli kung fu: Pierwszym był mój starszy brat, drugim mistrz Liou Wen Fan, trzecim mistrz Hou Shu Yin a czwartym mój starszy buddyjski brat z klasztoru Shaolin, nieżyjący już wielki mistrz mnich Shi Su Yun. U mojego starszego brata, jeszcze, gdy zamieszkiwałem w domu rodzinnym, uczyłem się podstaw Shaolin kung fu. U mistrzów Liou Wen Fan oraz Hou Shu Yin uczyłem się "Yin Qigong", natomiast pod okiem mnicha Shi Su Yun uczyłem się całego, szeroko rozumianego Shaolin kung fu. Obaj mistrzowie nauczający mnie "Yin Qigong" pochodzili z Pekinu. Naukę "Yin Qigong" rozpocząłem u mistrza Hou Shu Yin w 1978 roku. Nauczycielem mistrza Hou Shu Yin był mnich żyjący niegdyś na górze Tai An Shan w prowincji Shandong. Z czasem mistrz Hou Shu Yin wyemigrował do U.S.A, a następnie Kanady. Nie wiem, czy jeszcze żyje.

Zdjęcie nie żyjącego już Wielkiego Mistrza Shi Su Yun'a
- starszego buddyjskiego brata oraz nauczyciela kung fu
mnich Shi Su Gang'a (fot. po lewej). Mnich Shi Su Yun
był tak wybitną postacią, że jego rzeźbę
umieszczono już za jego życia w galerii figur
na terenie klasztoru Shaolin (fot. po prawej).

S.P: Shi fu, kiedy zacząłeś nauczać kung fu?

Shi Su Gang: Od 1980 roku. Wtedy to, wspólnie z Chen Xiao Wang'iem (z Chenjiagou), Liang Yi Quan'em (z Dengfeng) oraz Ma Chuen Shan z Kaifeng), zaczęliśmy nauczać chińskich sztuk walki w klasztorze Tai Yuan Shi położonym u podnóża góry Shansi Shan. Obecnie wszystkie ww. osoby są uznanymi w świecie mistrzami sztuk walki, a ich uczniowie są nauczycielami nauczającymi na terenie całych Chin.

S.P. Shi Fu, powróćmy do osoby Twojego ostatniego nauczyciela, Wielkiego Mistrza mnicha Shi Su Yun. Czego się od niego nauczyłeś?

Shi Su Gang: Mnich Shi Su Yun, był moim starszym buddyjskim bratem w klasztorze Shaolin (tzw. "Lao Shi Xiong"), a zarazem moim nauczycielem (Shi fu). Był bardzo skromnym człowiekiem, o głębokiej wiedzy i umiejętnościach w zakresie sztuk walki. Codziennie dużo czasu poświęcał praktyce medytacji Ch'an i studiowaniu buddyjskich pism. Jego nauczycielem kung fu był shaoliński mnich Shi Zheng He (zwany też Shi Zheng Huo). Mnich Shi Su Yun nauczył mnie między innymi: form "18 Rąk Luohan", Małego Luohana, Dużego Luohana, Pięści Luohan, Małej i Dużej formy stylu Czerwonej Pięści, tj. "Hong Quan", formy orła, węża, smoczego kija, miecza Bodhidharmy oraz trzech układów qigong, tj: "Da Mo Yi Gin Jing", "Da Mo Shii Sui Jing" , "Shaolin Ba Buan Jin" oraz technik chwytów i dźwigni "chin- na". Najpierw nauczył mnie dwóch form stylu "Czerwonej Pięści", tj. Xiao Hong Quan" i "Da Hong Quan", a później całej reszty. Przez pewien czas uczniem Shi Su Yun'a był również mój młodszy buddyjski brat w kung fu - mnich Shi De Qiang.

Zdjęcie Wielkiego Mistrza mnicha Shi Su Yuna
wraz ze stojącym obok niego jednym z jego uczniów
(obecnie Wielkim Mistrzem) mnichem Shi De Yang
oraz stojącymi z tyłu mnichami i mistrzami kung fu.
Zdjęcie wykonano przed główną bramą klasztoru Shaolin.

S.P: Podczas mojego ostatniego pobytu w Shaolin uczyłem się kung fu również u mistrza mnicha Shi De Qi. Jego wykonanie formy Dużego Luohana technicznie różni się nieco od nauczanej przez ciebie Shi fu. Dlaczego?

Shi Su Gang: Mnich Shi De Qi uczył się kung fu od innych nauczycieli, niż ja. Właśnie z powodu innej linii przekazu występują drobne różnice techniczne. Styl Luohan nie jest technicznie skostniałym systemem kung fu, lecz jest nieustannie rozwijany. Na podstawie idei zawartej w starych, tradycyjnych formach tego stylu, tworzone i nauczane są również nowe techniki, ćwiczenia i formy, jak choćby forma "Xin Luohan", którą, jak pamiętam, również uczyłeś się od mnicha Shi De Qi w Shaolin. Termin "Xin Luohan" oznacza dosłownie "Nowa forma luohan", i zgodnie z nazwą, układ ten łączy w sobie techniki starych form stylu oraz zupełnie nowe techniki walki. Forma ta została stworzona stosunkowo niedawno w mieście Dengfeng przez grupę ekspertów, tzw: "Dengfeng Di Wei". Zresztą, pewną odmienność techniczną prezentują wszyscy ćwiczący ludzie na świecie Tak, jak nie ma dwóch identycznych istot, tak nie ma dwóch identycznych wykonań danego ruchu lub formy. Bazując na doświadczeniach poprzednich generacji mnichów, podążamy w oparciu o przekazany nam przez nich techniczny wzorzec stylowy, doskonaląc się jednak zgodnie z naszymi możliwościami i predyspozycjami. Różne linie przekazu zawierają w sobie osobiste doświadczenia i preferencje poszczególnych mistrzów. Cały świat ulega nieustannej przemianie, dotyczy to również kung fu.

S.P. Gdy pewnego dnia przed mnichami w Shaolin zaprezentowałem jedną z form stylu Luohan, których mnie nauczyłeś, od razu wiedzieli, że nauczyłem się jej od ciebie. Jak to możliwe?

Shi Su Gang: Shaolinscy mnisi doskonale wiedzą, kto i co w Shaolin potrafi. Wiedzą, że jestem jedynym człowiekiem, który nauczył się od Shi Su Yun'a pewnych starych shaolińskich form, jak np. formy Węża, Smoczego kija, Smoczej Szabli, 18 Rąk Luohan, czy Pięści Luohan. Jeśli zaprezentowałeś im którąkolwiek z nich, było oczywistym, od kogo się jej nauczyłeś.

S.P. Zaprezentowałem im formę Pieści Luohan. Czy możesz coś na jej temat powiedzieć?

Shi Su Gang: Jak powiedziałem wcześniej, nauczyłem się jej od mojego starszego buddyjskiego brata, mnicha Shi Su Yun'a. Jest to bardzo stara shaolińska forma, składająca się ze 108 akcji. To właśnie z jej pierwszej części stworzono 54 ruchową formę "Dużego Luohana". Obecnie w Shaolin ćwiczy się głównie formy Małego i Dużego Luohana. Formy " 18 Rąk Luohan" zna w Shaolin jedynie kilku mnichów, którzy wraz ze mną nauczyli się ich od mnicha Shi Su Yun'a, między innymi mnich Shi De Yang. Formę "Pięści Luohan" nauczyłem się jedynie ja, więc jeśli ją znasz, musisz być moim uczniem.

Shi Fu Shi Su Gang w technikach stylu Luohan

S.P. Shi Fu, czy praktykujesz buddyjską medytację Ch'an"?

Shi Su Gang: Oczywiście! Medytacja Ch'an stanowi naturalne zakończenie praktyki ćwiczeń qigong, np. Da Mo Yi Gin Jing, czy Da Mo Shii Sui Jing. Ponadto, (tu Shi fu chwycił w dłoń swoją buddyjską torbę, i wskazując na wyszyty na niej napis, przeczytał): "Ch'an Quan Kuei Yi", tzn: "Buddyzm Ch'an i Sztuka Walki są jednym". Te słowa wiele wyjaśniają.

S.P. Czy przeor klasztoru Shaolin praktykuje kung fu?

Shi Su Gang: Z całą pewnością tak. (Przeor) Fang Zhang Shi Yong Xin ćwiczył niegdyś z pewnością częściej i więcej, niż obecnie, lecz jako przeor ma on przecież sporo obowiązków. Poświęca on sporo uwagi promocji shaolińskiego kung fu, wydał nawet cykl książek o różnych stylach praktykowanych przez mnichów w klasztorze.

S.P. Czym jest "Shaolin kung fu", a czym "Shaolin wu shu"?

Shi Su Gang: "Wu shu" oznacza sztukę walki. Zgodnie z powyższym, do "Shaolin wushu" zaliczać się będą wszelkie ćwiczenia doskonalące w walce wręcz, lub z użyciem broni. Do "Shaolin wushu" należy więc zaliczyć wszystkie shaolińskie style walki "na pięści" - tzw. "Quan", jak np. Hong Quan, Luohan Quan, Tong Bi Quan, jak również techniki i formy wykonywane z bronią, jak np. z dao (szablą), jien (mieczem), gun (kijem) i innymi.
"Shaolin kung fu" to ćwiczenia ukierunkowane na rozwój wewnętrzny, a więc przede wszystkim cały shaoliński qigong. Wymienić tu mogę np. Yin Qigong, Da Mo Yi Gin Jing, Da Mo Shi Sui Jing, Shaolin Ba Duan Jin, Luohan Shi ba Shou, Luohan Zhuang Gong. Shaolin kung fu jest fundamentem Shaolin Wushu, i zawiera się w nim. Shaolińskie sztuki walki od stuleci używają energii wewnętrznej do generowania pełni siły w poszczególnych akcjach.

S.P. Czy zatem " Osiemnaście Rąk Luohan" to kung fu, czy wushu?

Shi Su Gang: I jedno i drugie. Stworzona przez Da Mo forma qigong "Osiemnastu Rąk Luohan" to zarówno kung fu, jak i wushu, z przewagą koncepcji qigong, czyli głównie kung fu. Powstałe w późniejszym czasie osiemnaście form "Osiemnastu Rąk Luohan", znane również, jako "Osiemnaście Metod Luohan", to głównie wushu, gdyż występuje w nich zaledwie kilka ruchów ukierunkowanych na qigong. Jak wspomniałem, istnieje osiemnaście form wushu "Osiemnastu Rąk Luohan". W każdej z siedemnastu z nich doskonali się inny aspekt sztuki walki, natomiast w osiemnastej z nich, o nazwie "Dan Lu I Lu Luohan Shi Ba Shou", zebrano najlepsze techniki z pozostałych siedemnastu, tworząc układ łączący koncepcje wszystkich pozostałych form.

Shi fu Shi Su Gang w technice z formy węża (fot po lewej)
oraz z formy "Pięści Luohan"( fot. po prawej).

S.P. Shi Fu, ile czasu dziennie poświęcasz na trening?

Shi Su Gang: Ćwiczę codziennie przez około sześć godzin, w tym przez dwie godziny qigong.

S.P. Jak ma się trening tradycyjnego kung fu/wushu do skuteczności adepta w rzeczywistej walce?

Shi Su Gang: Uważam, że ćwicząc systematycznie i poprawnie shaolińskie kung fu, staniesz się również dobry w walce.

S.P. Shi fu, niektórzy ludzie uważają, że praktyka tradycyjnego kung fu i walki to dwie różne sprawy. Czy mógłbyś to skomentować?

Shi Su Gang: Sercem shaolińskich sztuk walki zawsze była i jest nadal rzeczywista walka. W oparciu o doświadczenia w walce powstały i rozwinęły się poszczególne klasztorne style. W Shaolin od samego początku nauki kładzie się bardzo duży nacisk na praktykę san shou, czyli wolnej walki.

S.P. "San shou", to przecież walka sportowa według ściśle określonych reguł, w rękawicach bokserskich i ochraniaczach?

Shi Su Gang: Nieprawda! San Shou to walka bez żadnych ochraniaczy, na gołe pięści. Termin ten został stosunkowo niedawno zapożyczony i rozpowszechniony przez organizacje sportowe chińskiego wushu dla określenia walki sportowej. Podobny los podzielił termin wushu. Na świecie słowo "wushu" interpretowane bywa jako "nowoczesne, sportowe sztuki walki", a "kung fu" jako tradycyjne sztuki walki. W Chinach termin "wushu" oznacza po prostu sztukę walki. Dodam, że termin "san shou" (wolna walka) jest dużo starszy od terminu "san da". To właśnie termin i zasady "san da" można uważać za prekursora walki sportowej, gdyż przed wiekami walki "san da", często na śmierć i życie, odbywały się w ustalonych miejscach, tj. na platformach "lei tai", podobnie, jak walki bokserskie odbywają się na bokserskich ringach.
W Shaolin "san shou" ćwiczymy bez żadnych ochraniaczy, natomiast trening walki w rękawicach i ochraniaczach określamy, jako walkę "san da". W zależności od stopnia zaawansowania adeptów, istnieją różne rodzaje "san da".

Mnich Shi Su Gang prowadzący w październiku 2001 r.
seminarium "San Shou"w Bielsku - Białej.

S.P. Shi Fu, dlaczego nie mieszkasz w samym klasztorze, lecz na terenie pobliskiego "Shaolin Wushu Kwon" tzn. "Centrum Treningowego Sztuk Walki Klasztoru Shaolin"?

Shi Su Gang: Obecnie klasztor jest zbyt mały, aby pomieścić wszystkich jego mnichów. Na terenie klasztoru budowane są obecnie nowe pomieszczenia mieszkalne, więc być może za jakiś czas zamieszkam na jego terenie, jednak decyzja o tym zależeć będzie od przeora. Na terenie Centrum Treningowego zamieszkuję i nauczam kung fu wraz z czterema innymi mnichami z Shaolin, tj. mistrzami Shi De Qiang, Shi De Wei, Shi De Qi i Shi De Dong. Zamieszkuje tam także wielu mnichów z młodszych generacji, np. z "Xing". Poza klasztorem zamieszkuje obecnie wielu mnichów, np. Shi De Yang -w prowadzonej przez siebie przyklasztornej szkole kung fu, Shi De Chang -w prowadzonej przez siebie szkole kung fu w Dengfeng, Shi Yan Zi - w filii klasztoru Shaolin w Londynie, czy Shi Guo Lin -w filii klasztoru Shaolin w U.S.A.
Na terenie "Shaolin Wushu Kwon" posiadam, podobnie, jak inni zamieszkali tam mnisi, mały pokoik, w którym z pewnym trudem mieści się mój jednoosobowy tapczan, stół, krzesło i szafa. Jest też małe okno. Nie ma w nim żadnego ogrzewania, więc zimą zakładam na siebie do snu kurtkę. Uważam, że dla jednego człowieka takie warunki są w zupełności wystarczające.

S.P. Shi fu, co możesz powiedzieć o umiejętnościach pozostałych, zamieszkałych na terenie Shaolin "Wushu Guan" mnichach?

Shi Su Gang: Trzydziestoletni Shi De Qiang bardzo dobrze walczy, również dobrze wykonuje formy. Mnisi Shi De Wei i Shi De Dong (obaj mają po trzydzieści dwa lata) są ekspertami walki turniejowej "San Da", również dobrze wykonują formy. Trzydziesto trzy letni mnich Shi De Qi jest ekspertem w formach. Shi De Cheng, przebywający ostatnio we Włoszech, Francji i Austrii uczy dobrze form, lecz jeśli chodzi o naukę "Chin Na", chętnych do nauki odsyła do mnie, do Shaolin.

S.P. Shi fu, jesteś uznanym mistrzem "Shaolin chin-na". Czy techniki chin-na, tj. chwyty, dźwignie i uciski na punkty witalne są wykonalne w rzeczywistej walce?

Shi Su Gang: Oczywiście! Wszystko zależy wyłącznie od umiejętności człowieka. Techniki chin-na stosuje się w optymalnym dystansie walki, tj. średnim i krótkim. Z chińskiego "chin- na" wywodzi się przecież bardzo skuteczne w walce ju jutsu (a z niego tzw. "brazylijskie ju jutsu"). Z ju jutsu powstało judo, znaczne powiązania ma z nim także aikido. Uważam chin-na za niezwykle skuteczne w konfrontacji z przeciwnikiem. Przechodzę do chin-na w każdej wymianie technicznej z przeciwnikiem, lub nawet wyłącznie za pomocą chin-na zaczynam i kończę walkę.

Mnich Shi Su Gang prezentuje techniki chin-na w 2000 r.,
na swoim uczniu Grzegorzu Lipskim w sali treningowej
Centrum Treningowego Sztuk Walki Klasztoru Shaolin.

S.P. Shi fu, jesteś Wielkim Mistrzem Shaolin Qigong. Na publicznych pokazach uderzeniami głowy łamiesz kamienne płyty, pod ciosami twoich palców pękają kamienie, a kopnięciami łamiesz stalowe sztaby. Widziałem też, jak inni mnisi łamią grube drewniane drągi uderzając w twoją głowę. Bezsprzecznie są to niesamowite wyczyny, lecz czy nie mają one negatywnego wpływu na twoje zdrowie?

Shi Su Gang: Oczywiście, że nie. Takie i inne umiejętności nabyłem po wielu latach treningów. Powiem tylko, że w pierwszych publicznych prezentacjach tego typu wziąłem po raz pierwszy udział po blisko dwudziestu latach treningów "Yin Qigong", a więc stosunkowo niedawno.
Przychodzi do mnie wiele osób, prosząc: "Mistrzu, naucz mnie Yin Qigong, abym tak jak ty był w stanie kruszyć uderzeniami kamienne płyty". Pytam wtedy; "Ile czasu zamierzasz się uczyć?"
Zapytany odpowiada najczęściej: "miesiąc", "pół roku" lub np. "rok". Odpowiadam wówczas: "To stanowczo zbyt mało. Czy jesteś w stanie poświęcić na naukę i codzienną praktykę co najmniej dwadzieścia lat?" Jak dotąd, nikt nie udzielił mi twierdzącej odpowiedzi. Aby po mistrzowsku opanować Yin Qigong, musisz poświęcić praktyce wiele lat. Ćwiczenia Yin Qigong muszą przemienić twoje ciało fizyczne, energetyczne i umysł, a to, podobnie jak przemiana małego dziecka w dorosłego mężczyznę, trwa latami. Gdy mały synek pyta swego tatę: "Kiedy będę taki duży i silny, jak ty tato?", ten odpowiada: "Za kilka lat". Pewnych spraw nie da się przyspieszyć. Tak więc, z ww. powodów od kilku lat nauczam Yin Qigong zaledwie kilku mnichów z klasztoru Shaolin.

Shi Su Gang kruszący uderzeniami palców kamienie

Shi Su Gang łamiący uderzeniem głowy kamienne płyty

Moment, w którym kamienna płyta
uderzeniem głowy została złamana i upada

S.P. Czy praktyka Shaolin kung fu nie jest zbyt uciążliwa dla kobiet?

Shi Su Gang: Nie sądzę. W przyklasztornych szkołach, wspólnie z chłopcami ćwiczy przecież z powodzeniem wiele dziewcząt. Uważam, że Shaolin kung fu mogą ćwiczyć zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Zresztą, odkąd pamiętam, w położonym w pobliżu Shaolinu, żeńskim zakonie "Er Chu Tzu An - Ni Ku An" (tzn. Żeńskim Zakonie ku czci Drugiego Patriarchy) - buddyjskie mniszki zawsze ćwiczyły shaolińskie kung fu. O ile wiem, zamieszkuje w nim obecnie około dziesięciu mniszek, i wszystkie pilnie ćwiczą sztukę walki.

Gruby drewniany kij pęka, niczym zapałka,
na głowie mnicha Shi Su Gang'a

S.P. Shi fu, widziałem niegdyś dokumentalny film o shaolińskim mnichu Hai Deng. Czy możesz o nim powiedzieć?

Shi Su Gang: Mnich Hai Deng nie żyje od wielu lat. Przez kilka ostatnich lat swego życia zamieszkiwał on w klasztorze Shaolin i pełnił obowiązki jego przeora. Pomimo, że był on mistrzem wushu i qigong, nie był on ekspertem Shaolin kung fu/wushu, lecz sztuk walki powstałych i rozwiniętych w klasztorach położonych na stokach góry O Mei Shan. Był on mistrzem między innymi "Jednego Palca Ch'an".

Nie żyjący już mnich Hai Deng,
jako przeor klasztoru Shaolin (fot po lewej.)
oraz jego zdjęcie zamieszczone w chińskim
czasopiśmie w 1983 roku (fot. po prawej.)

S.P. Shi fu, czy w klasztorze Shaolin zamieszkują mnisi znający i praktykujący nie znane poza klasztorem style kung fu?

Shi Su Gang: Sądzę, że tak. Przykładowo: Istnieje obecnie w klasztorze pewien tajemniczy mnich, którego widziało naprawdę niewielu ludzi. Zamieszkuje on na stałe samotnie gdzieś w górach, a do klasztoru schodzi niezwykle rzadko, wyłącznie na noc. Jest on mistrzem mało znanego stylu shaolińskiego kung fu.

S.P. Shaolińscy mnisi praktykujący sztuki walki używają nie tylko tradycyjnych chińskich broni, lecz również różnych nietypowych przedmiotów, którymi doskonale się posługują, i walczą równie sprawnie, jak prawdziwym orężem. Skąd się one wzięły w arsenale przedmiotów uważanych za broń?

Mnich Shi Su Gang łamiący kopnięciem żelazną sztabę

Mnich Shi Su Gang
łamiący żelazną sztabę
uderzeniem podstawą dłoni

Shi Su Gang: Sztuki walki klasztoru Shaolin tworzyli i rozwijali nie tylko shaolińscy mnisi, lecz również okoliczni mieszkańcy. W związku z tym, shaolińskie sztuki walki objęły z czasem również metody walki narzędziami rolniczymi, jak np. motyką, jak też rozwinęły np. sztukę sprawnego i szybkiego wiązania powalonego przeciwnika sznurami służącymi na co dzień do wiązania snopków kukurydzy. Podobnych przykładów jest więcej.

S.P. Shi fu, zauważyłem, że nauczając shaolinskiej formy orła, używasz do akcji technicznych wszystkich palców dłoni, a nie, jak ogólnie przyjęto, jedynie trzech, symbolizujących szpony tego ptaka. Dlaczego?

Shi Su Gang: Popatrz na orła. Orzeł ma cztery, a nie trzy szpony. Trzy z nich są skierowane ku przodowi, a jeden ku tyłowi. Człowiek ma po pięć palców w każdej dłoni. Palce: wskazujący, środkowy i serdeczny imitują trzy przednie szpony orła, a kciuk imituje szpon tylni. Pozostaje jeszcze najmniejszy palec dłoni. Przecież nikt go sobie nie utnie! Najmniejszy palec pomaga więc pozostałym palcom w łapaniu, szarpnięciach i trzymaniu. Pamiętaj: ćwicząc jakikolwiek styl naśladujący jakieś zwierzę, przez cały czas pozostajesz człowiekiem!.

Mnich Shi Su Gang
w jednej z technik formy orła

S.P. Shi fu, ilu uczniów "wewnętrznych drzwi" posiadasz poza granicami Chin?

Shi Su Gang: Mam dwóch uczniów "wewnętrznych drzwi" w U.S.A, czterech w krajach Europy zachodniej oraz ciebie i Staszka Scieszkę w Polsce, czyli łącznie ośmiu.
(Na drugiego w Polsce formalnego ucznia mnicha Shi Su Gang'a został przyjęty w październiku 2001 roku w Bielsku- Białej Stanisław Scieszka.)

S.P. Shi Fu, bardzo dziękuję za rozmowę, O Mi To Fo! (buddyjskie pozdrowienie).

Shi Su Gang: O Mi To Fo! (buddyjskie pozdrowienie).


Aby jeszcze bardziej przybliżyć czytelnikom postać mojego Shi fu, na zakończenie przytoczę fragment relacji jednego z dwóch jego amerykańskich formalnych uczniów, który tak opisał swoją, bardzo nietypową "drogę" zostania jego uczniem:

"Po raz pierwszy spotkałem mnicha Shi Su Gang'a w 1995 roku, gdy przyjechałem trenować kung fu do Shaolin Wushu Gwon (Centrum Treningowego Sztuk Walki Klasztoru Shaolin). Nie wiedziałem wówczas, kim jest ten człowiek. Trenowałem wtedy z mnichem Shi De Cheng. W mojej pamięci z tamtego czasu utrwalił się obraz mnicha Shi Su Gang'a, jako zwykłego człowieka. chodzącego wśród grupy mnichów prezentujących przyjezdnym gościom Shaolin kung fu. Nie przypuszczałem nawet, że jest on mnichem. Był on drobnym, często uśmiechniętym mężczyzną, ważącym nie więcej niż sześćdziesiąt kilogramów. Przypuszczałem, że jest on kierownikiem grupy mnichów prezentującej kung fu. Gdy przebywałem ponownie w Shaolin w następnym roku ucząc się kung fu, mnich Shi Su Gang codziennie stał na uboczu, przyglądając mi się w milczeniu, gdy ćwiczyłem. Tak było dzień po dniu. Obserwował, jak trenowałem, wykonując techniki i formy, a ja kompletnie ignorowałem go. Dzień przed moim wyjazdem podszedł on do mnie, i łamaną angielszczyzną powiedział, że gdy przyjadę następnym razem do Shaolin, mógłby mnie uczyć "Chin- na". Całkowicie zignorowałem jego propozycję., przytakując mu grzecznościowo "na odczepne": " Tak, tak, oczywiście, czemu nie, O.K.", w duchu zaś pomyślałem sobie: " O.K., jak chcesz, możesz umyć okna w moim domu". Całkowicie zbagatelizowałem całe zdarzenie, myśląc sobie: "Ten mały facet miałby czegokolwiek mnie uczyć? To absurd!".

Po powrocie do swojego pokoju hotelowego, opowiedziałem o całym zdarzeniu mojej chińskiej siostrze - Chen Jing Jing, mówiąc jej, jak to ten mały człowiek rozbawił mnie, proponując nauczanie chin-na. Zapytałem ją wtedy, kim jest ten niepozorny człowiek chodzący w dresie grupy pokazowej shaolińskich mnichów. Odpowiedziała mi:

"Ten człowiek to mnich Shi Su Gang. Jest on największym ekspertem chin- na w całym klasztorze Shaolin. Jego kung fu jest tak doskonałe i subtelne, jak chińska porcelana. O ile wiem, nie przyjmuje on uczniów. On zawsze sam wybierał osobę, którą uczył, i bardzo rzadko przyjmował nowego ucznia."

Te słowa zdumiały mnie. Wszystko, o czym mogłem wówczas pomyśleć, to chyba tylko to, że większego osła ode mnie nie ma na całym świecie! Największy mistrz chin-na w Shaolin wybrał mnie na swojego ucznia, a ja potraktowałem go, jak natręta. Przypomniałem wtedy sobie słowa, które wypowiedział do mnie niegdyś inny shaoliński mnich:

"Ty nie widzisz tego, co widzisz.
To, na co patrzysz, nie jest takie, jak to postrzegasz".

Gdy przyjechałem do Shaolin ponownie w 1999 roku, rozpocząłem naukę u mnicha Shi Xing Mei. Jednak nie on i jego kung fu było celem mojej podróży. Marzyłem, aby móc uczyć się u mnicha Shi Su Gang'a. Liczyłem na ponowną szansę, i gdyby mi się udało, to nauka u niego byłaby, jak lukrowa polewa na słodkim ciastku. Bardzo się niepokoiłem, czy uda mi się zrealizować mój ukryty plan. Następnego dnia po moim przyjeździe do Shaolin, mnich Shi Su Gang odszukał mnie i ponownie zaproponował mi nauczanie chin-na. To było wręcz niespotykane, by mistrz po raz drugi komuś proponował nauczanie. Nie wiem, dlaczego tak uczynił. Mistrz chin- na zechciał przekazać mi swoją wiedzę, a ja miałem jedynie ją wziąć! Shi Su Gang postępował, jak starożytni chińscy mistrzowie: To on decydował, kto może zostać jego uczniem i czego będzie go uczył. Ponadto, nasze treningi miały odbywać się potajemnie. Żadnych zdjęć lub wychodzących na zewnątrz słownych informacji na temat tego, czego naucza, żadnego nauczania pośród podpatrujących oczu postronnych osób. Była to stara, tradycyjna droga nauczania w Shaolin. Tak nauczano tu od piętnastu stuleci.

(Autor artykułu po przyjęciu na wewnętrznego ucznia przez mnicha Shi Su Gang'a był nauczany w podobny sposób. Indywidualne treningi odbywały się na dziedzińcach klasztorze Shaolin, w pobliżu klasztoru bądź na korytarzach Centrum Treningowego, bez udziału innych osób.)

Inni mnisi zamieszkujący w Centrum Treningowym oddelegowani do nauczania cudzoziemców, robią to dla klasztoru Shaolin. Ich uczniowie uczeni są zazwyczaj jakiś podstawowych ruchów kung fu i kilku podstawowych form. Zastosowanie poszczególnych ruchów w walce w ogóle nie jest nauczane. Zasady te są ich "cichą tajemnicą". Mnich Shi Su Gang naucza nielicznych, lecz zupełnie inaczej. Przede wszystkim naucza na swoich warunkach. Przed rozpoczęciem nauki musiałem zobowiązać się, że wiedza, jaką mi przekaże nie wydostanie się "na zewnątrz". Musiałem ponadto zgodzić się trenować z dala od innych ludzi, poza zasięgiem ich wzroku, a przede wszystkim nie mogłem komukolwiek powiedzieć ani słowa, że uczę się u niego chin-na. Ta wiedza i umiejętności były przeznaczone wyłącznie dla mnie i dla mojej korzyści. Dla nikogo innego. Zgodziłem się na wszystko. Codziennie szliśmy trenować w góry, gdzie nie było nikogo ani z klasztoru, ani z Centrum Treningowego. Obowiązywała mnie pełna dyskrecja. Przestawaliśmy ćwiczyć zawsze, ilekroć w czasie treningu pojawiał się w zasięgu wzroku jakiś okoliczny rolnik, lub wędrowiec. Musieliśmy doprawdy zabawnie wyglądać: drobny shaoliński mnich stojący, niby bez celu, obok dużego, spoconego, białego mężczyzny. Staliśmy tak za każdym razem, nie mówiąc i nie robiąc nic, aż przechodzeń zniknął za górskim stokiem.

Gdy tylko człowiek znikał z pola widzenia, ćwiczyliśmy dalej a mnich na powrót unieruchamiał mnie najrozmaitszymi sposobami, rzucał mną, chwytał i szarpał tak mocno, iż miałem wrażenie, że rozrywa mi mięśnie.

I tak bez przerwy, ciągle od nowa i bez końca. Naprawdę dużo czasu spędziłem upadając, leżąc i wstając na ziemi. I wszystko w bólu, w ogromnym bólu. Pewnego dnia, gdy z za wzgórza niespodziewanie wyszła krowa, natychmiast instynktownie przestałem ćwiczyć i zatrzymałem się, czekając na pojawienie się pasterza. Przysięgałem przecież, że żadne przekazywane mi tajemnice chin -na wydostaną się "na zewnątrz". Shi Su Gang również zatrzymał się, i razem przez pewien czas czekaliśmy, aż ta przeklęta krowa sobie pójdzie. Gdy odchodziła, okazało się, że pasła się ona sama na górskim zboczu, bez pasterza. Gdy powróciliśmy do ćwiczenia, Shi Su Gang miał już całkiem inny humor. Coś do mnie mówił, wskazując na miejsce, w którym przed chwilą stała krowa i śmiał się do rozpuku. Mogę tylko przypuszczać, co do mnie wówczas mówił. Z czasem, ziemia w miejscu, w którym codziennie ćwiczyliśmy ubiła się pod niezliczonymi upadkami mojego ciała i wyschła. Zmieniła się w małe i twarde klepisko. Mnich, po nauczeniu mnie podstawowych elementów chin- na, przeszedł do trudniejszych technik, a ja coraz bardziej obawiałem się, że w następnej technice coś naprawdę mi pęknie, lub, że przy kolejnym upadku coś sobie złamię. Jednak szczęśliwie dotrwałem do końca okresu mojego pobytu w Shaolin.

W trakcie treningów mnich uczył mnie znacznie więcej, niż jedynie chin-na. Dużo więcej. Spostrzegłem nagle, że czas mojego pobytu minął błyskawicznie, jak mgnienie oka. Naprawdę żal mi było opuszczać jednego z największych artystów wojennych i wyjeżdżać z Shaolin. Po powrocie do swojego kraju długo wspominałem chwile, jak mój mistrz bez widocznego wysiłku zwinnie rzucał mną w powietrzu. Z tego, co wiem nie przegrał on nigdy żadnej walki, chociaż, jak sam mówi, nie raz znajdował się w trudnym położeniu. Wówczas zawsze używał chin-na, by najpierw unieruchomić i przygnieść swojego przeciwnika, a następnie zakończyć walkę uderzeniem kung fu. Zwyciężał on w wielu ogólnonarodowych mistrzostwach Chin, i wielokrotnie występował z pokazami kung fu i qigong. Jest on nauczycielem chin-na i qigong wielu shaolińskich mnichów. Doświadczyłem na sobie osobiście, jak ten mały i drobny mężczyzna, niezwykle sprawnie "zawiązuje" kończyny swoich przeciwników w najrozmaitsze węzły, nie dając im najmniejszych szans na zwycięstwo, rzuca ich na podłoże i dobija jednym ciosem. Każda akcja agresora zostaje bezpowrotnie zlikwidowana, a on sam po chwili "wyciera" swoim ciałem podłoże. Pomimo, że od wielu lat trenuję chińskie kung fu, nigdy przedtem nie miałem do czynienia z czymś takim, nigdy też nie widziałem czegoś podobnego. Jego siła, szybkość i dokładność techniczna były wprost niewiarygodne. W opinii innych mnichów, w całym klasztorze Shaolin był on największym mistrzem twardego qigong. Z pewnością zaś, miał on najtwardsze i najsilniejsze kończyny, jakie kiedykolwiek miałem nieszczęście poczuć na sobie. Mnich Shi Su Gang jest człowiekiem, który uderzeniem czoła łamał przy mnie kamienne płyty, a pod ciosami jego rąk pękały kamienie. Nie uwierzysz w to, dopóki chwycony przez niego w żelaznym uścisku nie poczujesz, jak twój mięsień odrywa się od kości, i jedynym marzeniem, jakie wtedy masz jest, aby Shi Su Gang natychmiast puścił lub dobił cię. Tych chwil nie zapomnę nigdy."

Mnich Shi Su Gang
na dziedzińcu klasztoru Shaolin,
w trakcie praktyki formy
"Osiemnastu Rąk Luohan"

Zdjęcia: Andrzej Rechenek, Krzysztof Brzozowski, Sławomir Pawłowski oraz z albumów wydanych przez klasztor Shaolin.

Gdynia 2001-11-08

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.