magazyn Świat Nei Jia
NR 43 (STYCZEŃ 2007)

TANIEC BRZUCHA - WYWIAD Z "SZADORĄ", CZYLI DOROTĄ SZARO

Dorota Shadora Szaro (shadora_dance@wp.pl) - jest nstruktorką Tańca Brzucha.
Zajmuje się tańcem od wielu lat. Studiowała: balet, polskie tańce ludowe, tańce etniczne, taniec współczesny, tańce standardowe i latynoamerykańskie, japoński taniec Butoh. Wciąż zajmuje się flamenko i tańcem hinduskim. Tańca uczyła się m.in. u Małgorzaty Kubiak, Elwiry Janitzki, Mojcy Morii Małek, Magdaleny Lkshmi Niernsee.
"Szadora" to pseudonim artystyczny. Po arabsku Shadora znaczy oczko w pierścionku.

Uaktualnienie:
Działa już serwis www.shadora.pl

Dorota Shadora Szaro

Tomasz Grycan: Kiedy i gdzie powstał taniec brzucha? Jakie są jego początki?

Szadora: To pytanie, które wszyscy zadają, ale tak naprawdę nikt nie zna odpowiedzi. Mnóstwo na ten temat czytałam i tak na pewno mogę powiedzieć bardzo niewiele. Taniec brzucha jest potocznie uważany za najstarszy taniec świata. To każda tancerka umieszcza na swojej stronie. A co to dokładnie znaczy "najstarszy"? Jest faktem historycznym, że pierwsze ślady znajdujemy w Mezopotamii, pochodzą sprzed około 4.000 r. p.n.e. Nieźle, prawda? Mówię o rycinach tancerek. Potem w Egipcie, te już późniejsze, sprzed roku 1000 p.n.e. I jeszcze Grecja. A jeżeli chodzi o tzw. "początki tańca brzucha" to znowu posłużę się często przytaczanym sloganem: "taniec rytualny, taniec płodności". To akurat prawda, choć co kryje się za ówczesnymi rytuałami, nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Nie był on oczywiście w żaden sposób związany z Islamem, bo wtedy Islamu jeszcze nie było. Z całą pewnością był tańcem świątynnym, bardzo wysoko cenionym, bo i macierzyństwo było świętością. Uczyły się go dziewczynki, aby przygotować się do współżycia, do ciąży i do porodu. To w ogóle były czasy matriarchatu. A wraz z nastaniem patriarchatu taniec brzucha stracił swoje znaczenie.

T.G.: Powiedziałaś o starożytnych początkach, a co było dalej? Jak ten taniec rozwijał się i gdzie były jego największe ośrodki?

Szadora: Dalej taniec brzucha przekształcił się w sztukę. Przestał być rytuałem i przybrał formę artystyczną. Wtedy też zaczął się zmieniać. O ile wcześniej tancerka tańczyła głównie biodrami, teraz zaczęła wykorzystywać całe ciało. I jako sztuka taniec brzucha rozwijał się na terenie Imperium Ottomańskiego. Ale, co ciekawe, mężczyznom nie wolno było go oglądać ;). Był zarezerwowany absolutnie dla kobiet, one go tańczyły i one też go oglądały. Tylko po części wynikało to z jego rytualnych korzeni. Bardziej chyba chodziło o to, że w kulturze islamu, a to już były czasy po Mahomecie, światy kobiet i mężczyzn były oddzielone. Na marginesie dodam, ze ja też wole występować przed kobietami, to zupełnie inne doświadczenie, mam nadzieję, że porozmawiamy o tym dalej. A wracając do samego tańca, to w niewielkim stopniu przypominał taniec brzucha, który znamy dziś. Tzn. sporo oczywiście przetrwało, jednak przeciętny widz nie rozpoznałby w dzisiejszym show dawnego tańca. Tak naprawdę współczesny taniec brzucha zaczął kształtować się na przełomie XIX i XX w.

Dorota Shadora Szaro

T.G.: Skoro przez długi czas ten taniec był "zamknięty" dla mężczyzn to, co doprowadziło do jego "otwarcia"? Kiedy tancerki zaczęły szerzej prezentować swój kunszt? Jak doszło do jego ekspansji poza Imperium Otomańskie?

Szadora: Pieniądze i konkurencja! Tak po prostu. W czasach, o których mówiłam taniec brzucha był uważany za sztukę wysoką, choć oczywiście istniały różne klasy tancerek. Niektóre były bardzo wykształconymi kobietami. Poza tańcem umiały zwykle też grać na instrumentach, śpiewać i recytować poezję. Utrzymanie takiej tancerki na dworze było bardzo kosztowne. Pojawiła się, więc konkurencja. Tańsza i przeznaczona dla mniej wymagającej publiczności. I tak taniec brzucha stał się niemalże sztuką uliczną, przeznaczoną dla każdego, kto płaci żeby ją obejrzeć. Te dwa style bardzo się między sobą różniły. Styl uliczny, zwany Ghawazee, wykonywany przez kobiety z niższych klas społecznych, co tu dużo mówić, odznaczał się bardzo wulgarnymi wręcz figurami. Stąd pewnie istniejące do dziś negatywne stereotypy na temat tego tańca. Myślę, że te dwa style zaczęły na siebie nawzajem wpływać i tancerki z wyższych sfer zaczęły prezentować swój kunszt także mężczyznom. Ale na pewno tego nie wiem. Sporo jest niejasności w historii tańca brzucha. A jeżeli chodzi o jego ekspansję to Turcy swego czasu podbili połowę świata arabskiego i to oni właściwie przejęli istniejący tam już wcześniej taniec, a następnie wprowadzili go do innych podbitych przez siebie prowincji, np. na Bałkany. Tam rozwinął się istniejący do dziś, zupełnie niepowtarzalny, odrębny styl tańca brzucha.

T.G.: Istnieje wiele stereotypów na temat tańca brzucha, które mogą wypaczać jego obraz i uniemożliwić pełne zrozumienie oraz docenienie tej sztuki. Spróbujmy, więc sprecyzować, czym dokładnie jest ten taniec? Jak można go zdefiniować? Wspomniałaś o różnych stylach, na czym polegają te podziały?

Szadora: Tak, jest bardzo wiele stylów i wciąż powstają nowe. Z tych dawniej ukształtowanych jako przykłady można wymienić styl klasyczny, bardzo wyrafinowany, ten wykształcony na dworach Imperium Otomańskiego; styl Kahaleeji, odmiana pochodząca z Arabii Saudyjskiej i Zatoki Perskiej. Charakteryzuje się dużym wykorzystaniem ruchów rąk. Tancerki Kahaleeji do dziś tańczą w długich, zakrywających ciało sukniach. Na marginesie dodam, że aż do końca XIX w. był to obowiązujący strój, odkryte brzuchy to współczesny wynalazek. Kolejny styl to Baladi, styl ludowy, bardzo skoczny. Nie da się wymienić wszystkich stylów, tym bardziej, że brak jest jednej obowiązującej klasyfikacji. Jeżeli natomiast chodzi o dzisiejszy taniec brzucha, to jest to styl bardzo eklektyczny. Tancerki zapożyczają figury z innych stylów tańca i w zasadzie każda prezentuje trochę coś innego. Ja też tak robię. Chętnie sięgam do elementów tańca współczesnego, baletu, flamenco czy tańców hinduskich. Chodzi o to by po pierwsze wzbogacić taniec o coś nowego, a po drugie, dopasować go trochę do gustu niearabskiego odbiorcy. Tak zresztą powstają całe odmiany, np. Tribal Fusion czy Gothic. W swej formie klasycznej taniec brzucha byłby dla ciebie bardzo nudny, zapewniam.

Skoro pytasz o stereotypy na temat tańca brzucha to muszę wspomnieć jeszcze jeden styl, kabaretowy styl turecki. Oczywiście nie jest to jedyny rodzaj tańca wykonywany w Turcji. Tancerki prezentują się bardzo skąpo ubrane, a ruchy są bardzo erotyczne, bardzo dosłowne. Po prostu wszystko, za co płaci publiczność. Myślę, że określenie granicy dobrego smaku to problem wszystkich tancerek. Szczególnie tych bardziej początkujących. Taniec brzucha jest bardzo uwodzicielski i naprawdę łatwo tu przesadzić.

Spróbuję jeszcze zdefiniować jakoś taniec brzucha. Bardzo obszerne pytanie mi zadałeś. No cóż, nie znam żadnej obowiązującej definicji. Powiem, co ja myślę, czym taniec brzucha odróżnia się od innych. A więc, jeżeli popatrzysz na jakikolwiek inny taniec to zobaczysz, że tańczy się go nogami, rękoma, trochę biodrami. Taniec brzucha tymczasem tańczymy korpusem, klatką piersiową, brzuchem, biodrami. Nogi pełnią funkcję drugorzędną. No i są zgięte, żeby umożliwić ruchy kręgosłupa. W balecie i innych tańcach klasycznych wciągasz brzuch, usztywniasz klatkę piersiową. Nogi pracują w przeproście. No to w tańcu brzucha jest dokładnie odwrotnie. Ale to oczywiście dotyczy figur klasycznych, bo jak mówiłam zapożyczenia z innych tańców też są.

Dorota Shadora Szaro

T.G.: Tak na marginesie, kiedy widziałem fragment Twojego treningu, zauważyłem duże podobieństwo do chińskiego tai chi (taiji), gdzie ruch jest generowany "z dołu" i "z bioder", przy wykorzystaniu specyficznej miękkości całego kręgosłupa. A wracając do tańca brzucha, powiedz coś na temat ubioru tancerek i akcesoriów, które wykorzystują.

Szadora: Nie znam się na tai chi. Ruchy generowane są nie tylko z bioder, również ze, zdawałoby się nieruchomej, klatki piersiowej. Spróbuj zrobić np. pionowe kółko klatką piersiową. Większość osób jest w szoku, że w ogóle jest to możliwe. Ale rzeczywiście miękkość kręgosłupa to podstawa.

Natomiast jeśli chodzi o strój, to bardzo się cieszę, że zadałeś mi to pytanie. Niewiele osób, nawet tancerek, wie, że obecny strój, bardzo bogato zdobiony, złożony z góry (stanika lub obcisłej koszulki) oraz pasa i spódnicy, odkrywający brzuch i ramiona, jeszcze 150 lat temu był zupełnie nieznany. Dawne tancerki brzucha tańczyły w długich, zakrywających ciało sukniach, zdecydowanie mniej ozdobnych niż dzisiejsze kostiumy. Te powstały w... Hollywood! Mam nadzieję, że nikogo tym nie rozczaruję ;). Jedyne podobieństwo to chusta zawiązana wokół bioder. Na początku XXw., gdy świat zachodni nagle odkrył taniec brzucha (właściwie nawet nazwa nie jest dosłownym tłumaczeniem arabskiego raks al.-sharki, czyli tańca wschodniego), w Hollywood zaczęto produkować filmy ze scenami tańca arabskiego. Wówczas powstał strój złożony pasa wiązanego w talii i biustonosza. Bardzo błyszczących, jak to w Hollywood. A teraz najlepsze: następnie to Egipt przejął wynalazek amerykański, a tancerki egipskie obniżyły pasy tak by odsłonić brzuch. Ciekawe, prawda?

Podobnie ma się rzecz z tzw. akcesoriami. Generalnie tancerki tańczą w stroju, który na biodrach i piersiach ma ponaszywane monetki lub koraliki. Słychać je przy każdym ruchu. To cecha charakterystyczna tańca orientalnego. Tańczy się również z różnego rodzaju rekwizytami. Znowu, jedne są oryginalnie arabskie, inne nie. Np. taniec z laską jest jak najbardziej oryginalny, podobnie taniec z koszem trzymanym na głowie, ale już taniec z żywym wężem nie. Podobnie jak niezwykle popularny taniec z welonem. W powszechnym odczuciu welon, woal, zasłona kojarzy się jak najbardziej z tradycją arabską i tym tańcem. Otóż tylko do pewnego stopnia. Welon to wpływ zachodnich malarzy orientalistów i ich niczym nie popartych, romantycznych wyobrażeń na temat tej kultury, a w szczególności tamtejszych kobiet. Z inspiracji sztuką orientalistów powstał taniec brzucha z welonem, znowu w Stanach, i stamtąd zawędrował do Arabii. Myślę, że nikt z nas nie jest wolny od uproszczeń i powierzchownego odbioru tej kultury. Trzeba o tym pamiętać, kiedy mówimy o tańcu brzucha. O tym, że jest to mieszanka tradycji wschodu z naszymi na jej temat wyobrażeniami. Łatwo wziąć atrakcyjną wizję za prawdę.

T.G.: Jak wygląda abecadło tańca brzucha? Od czego rozpoczyna się naukę? Jakie są etapy poznawania tej sztuki?

Szadora: Kiedy przychodzą do mnie nowe uczennice, na początku najważniejsze jest aby poczuły swoje biodra. Większość ruchów opiera się na biodrach, w zasadzie jest to bardziej taniec bioder niż brzucha. (Nazwa powstała pod koniec XIXw. w Stanach Zjednoczonych i dla Arabów jest zupełnie niezrozumiała.) Dla kobiet ruchy miednicy są czymś naturalnym, jednocześnie większość nas nie umie tego robić. Na dyskotekach często widzimy jak dziewczyny ponętnie wywijają biodrami. Ale to ma niewiele wspólnego z tańcem brzucha. Nie chodzi o to by po prostu nimi poruszać. Chodzi o to, by precyzyjnie wykonać miednicą każdą figurę. A tych jest bardzo dużo. Zwykle zaczyna się od kółeczek i ósemek. Przy każdym ruchu mamy podebraną kość ogonową, a kolana lekko ugięte. Dopiero w takiej pozycji poprawne wykonanie nawet zwykłego kółeczka jest możliwe. Bardzo ważną rzeczą jest też izolacja bioder od góry ciała. Ćwiczy się ją już na pierwszej lekcji, ale i po 10 latach tańczenia warto o tym pamiętać. To trudna rzecz i nigdy nie będzie tak, by nie mogło być lepiej. A jednocześnie to taka cecha charakterystyczna tańca brzucha. Jeśli nie będziemy izolować góry od dołu ciała, osiągniemy czysty Bollywood ;). Po opanowaniu podstaw pracy na biodrach idzie się wyżej. Trzeba nauczyć się ruszać klatką piersiową. I to jest dla większości dziewczyn zupełna nowość. O ile przy biodrach zawsze słyszę: "nie wpadłabym, że można robić taki a taki ruch, np. pionową ósemkę, biodrami", to gdy wprowadzam ruchy klatki piersiowej, zwykle natrafiam początkowo na opór. Większości z nas wydaje się, że to nieruchoma część ciała, że można się co najwyżej zgiąć do przodu lub do tyłu. A przecież mamy kręgosłup, który prawie cały można powyginać. I to właśnie trzeba osiągnąć, trzeba nauczyć się wyginać kręgosłup. Początkowo tancerki robią bardzo duże przesadzone ruchy, na zasadzie im więcej tym lepiej. Z czasem, gdy osiągają pewien stopień zaawansowania, przechodzi to w precyzję. I to jest ważny etap. Bo wówczas przechodzimy od jakiegoś ogólnego potrząsania biodrami w stronę sztuki.

Skoro pytasz o abecadło tańca brzucha, to powinnam chyba jeszcze wspomnieć o shimmy, czyli charakterystycznym drżeniu ciała. Jest oczywiście wiele rodzajów shimmy. Aby je zrobić, trzeba się w jednych miejscach rozluźnić, a w innych usztywnić. No niestety, to też wymaga pracy. Tak tylko na koniec dodam, że im dziewczyna pulchniejsza, tym łatwiej będzie jej to shimmy wykonać.

T.G.: W jakim wieku najlepiej zaczynać naukę tańca brzucha? Czy osoby w podeszłym wieku też mogą się uczyć?

Szadora: Absolutnie w każdym, nawet w pewnym sensie im później tym lepiej. Tzn. uczy się tańca brzucha małe dziewczynki, takie w wieku przedszkolnym. Wówczas ciało jest bardzo miękkie i to jest zdecydowany plus. Te dziewczynki są przeurocze, ale to urok dziecka. A do tańca brzucha trzeba być kobietą, nie dzieckiem, i to kobietą świadomą swojego ciała. Dlatego kobiety starsze mają tu przewagę. Takim truizmem na temat tańca brzucha i flamenco jest, że kobieta przed trzydziestką nie ma jeszcze czego zatańczyć, że najpierw trzeba coś przeżyć, żeby móc to potem pokazać na scenie. Ale ja osobiście, choć zgadzam się z powyższym, uważam, że technika też jest ważna, a tu jak ze wszystkim, im wcześniej zaczniemy tym lepiej. Więc to taka nie do końca jasna sprawa, przynajmniej dla mnie. Powiem jeszcze, a propos zaczynania w podeszłym wieku, że tu problemem mogą być jakieś schorzenia, kłopoty z kręgosłupem, itp. Trudno mówić tak ogólnie, ale tak naprawdę, mało która tancerka jest w stanie wykonać wszystko. Indywidualny charakter tego tańca pozwala na szczęście skupiać się na jednym, a omijać inne rzeczy. Do mnie w ogóle często przychodzą matki moich uczennic, bo tak im się spodobało, jak oglądały córki i też chcą się uczyć. Bardzo to miłe dla mnie.

T.G.: Z tego, co do tej pory opowiadałaś wynika, że taniec brzucha jest bardzo mocno powiązany z "kobiecym światem". Słyszałem kiedyś, że nauczycielami tej sztuki bywają także mężczyźni. Czy to prawda? Czy mężczyźni też mogą uczyć się tańca brzucha i zostać instruktorami?

Szadora: Na ten temat wiem niewiele. Ja osobiście nigdy nie poznałam żadnego mężczyzny-nauczyciela tańca brzucha. Wiem, że jest ich sporo np. w Niemczech i w Stanach Zjednoczonych. Podobno też są naprawdę dobrzy. Może jeszcze jakiegoś spotkam. W Polsce, o ile wiem, raczej nie ma tancerzy brzucha. Ja też przyczyniam się do tego stanu. Owszem, zgłosiło się do mnie kilku, którzy chcieli tańczyć, ale ja z zasady nie przyjmuję facetów na kurs. Wygląda na to, że taniec brzucha, który ja uprawiam i którego uczę, rzeczywiście jest dość mocno związany z tym "kobiecym światem", o którym mówisz. Ale wytłumaczę się, dlaczego nie chcę mężczyzn na kursie. Z kilku powodów. Przede wszystkim byłoby to bardzo krępujące zarówno dla moich uczennic, jak i dla mnie samej. Nie chcę, żeby jakiś facet, stojąc obok, oglądał jak po raz setny próbuję nadać mojemu ruchowi jeszcze bardziej zmysłowy charakter. Co innego na scenie, gdy jestem w kostiumie. To sytuacja, która stwarza dystans. Powiem jeszcze, że często ćwicząc wśród kobiet tworzy się bardzo swobodna atmosfera, pełna żartów, również takich z podtekstami seksualnymi. To dobrze, bo to pomaga w tym tańcu. Właściwie nie wiem, czy to ten taniec wyzwala taką atmosferę, czy odwrotnie. Ale jestem pewna, że obecność jednego chociażby mężczyzny na sali wszystko by zepsuła. Pamiętam jak ostro kiedyś moje uczennice zaprotestowały, gdy miał dołączyć do nas mężczyzna. Jest też sporo facetów, którzy chcą się nauczyć tańca brzucha, żeby się popisywać. Zwykle wydaje im się, że to nic trudnego, ot po prostu taki rodzaj wygłupu z poruszaniem biodrami. Patrzą na wszystko z góry, a po kilku lekcjach odchodzą, gdy okazuje się, że to jednak praca. Ale we mnie niesmak pozostaje.

Żeby jednak oddać sprawiedliwość mężczyznom powiem, że profesjonalny tancerz brzucha wzbudza we mnie spory respekt. Wydaje mi się, że wam trudniej jest się nauczyć tego tańca. Właściwie to nawet nie wyobrażam sobie, jak to jest w ogóle możliwe. Więc to naprawdę wielkie osiągnięcie. Przyznam, że mnie osobiście mężczyźni tańczący taniec brzucha się nie podobają, ale to sprawa indywidualna. Szanuję profesjonalizm i ciężką pracę.

Podsumowując, nie wiem jak zostać instruktorem tańca brzucha w Polsce. Na szczęście jestem kobietą i ten problem mnie nie dotyczy ;).

Dorota Shadora Szaro

T.G.: Taniec brzucha jest inaczej odbierany przez mężczyzn i kobiety. Czym różni się jego prezentacja dla męskiej i kobiecej widowni?

Szadora: Trudne pytanie. To, że mężczyźni i kobiety inaczej odbierają ten taniec to oczywiste. Na temat kobiet powiem za chwilę, to mój prawie ulubiony temat. Natomiast, będąc sama kobietą trudno mi wypowiadać się za mężczyzn. Sądząc po reakcjach, ten odbiór jest też różny, tak jak mężczyźni są różni. Zdarzyło mi się już spotkać z bardzo niewybrednymi komentarzami i prymitywnymi reakcjami. Myślę, że to jest problem wszystkich tancerek brzucha, wynikający z takiego postrzegania nas jako dziewczyn z odsłoniętym brzuchem wykonujących jakieś erotyczne ruchy. Niektóre tancerki np. już na swoich ulotkach i innych materiałach reklamowych zaznaczają, że nie występują na wieczorach kawalerskich i innych tego typu imprezach. Ale takich sytuacji jest na szczęście mniejszość. Zwykle odbiór mojego tańca jest bardzo pozytywny. Słyszę czasem komentarze, jaką to fajną, tajemniczą atmosferę udało mi się wytworzyć (to zwykle, kiedy tańczę z welonem), albo jakie wrażenie na kimś robi to połączenie muzyki z moim ruchem i migotaniem czy brzęczeniem kostiumu, z grą na cymblach. I są to reakcje zarówno kobiet jak i mężczyzn. Bardzo, bardzo miłe!

A teraz same kobiety! Tu sprawa wygląda zupełnie inaczej. Z jednej strony oczywiście jest myślenie "ja też tak chcę". To takie ambicjonalne podejście, myślę, że rzadsze, i raczej dotyczy całości show, tego, że jestem w kostiumie, w którym wygląda się jak księżniczka z "Baśni tysiąca i jednej nocy". Natomiast większość kobiet odbiera taniec brzucha powiedziałabym...hmm... "empatycznie". Co to znaczy? Otóż patrząc na ten taniec, kobieta poniekąd odczuwa niejako moje ruchy. Wiele z nich jest przyjemnych. Może to dziwnie brzmieć. Jak ruch może być przyjemny? Otóż może. Tak jak poranne przeciąganie jest przyjemne, tak wiele ruchów w tańcu brzucha jest przyjemnych. To chyba dowód na to, jak bardzo naturalny jest to taniec dla każdej kobiety. Nie wiem. W każdym razie, większość kobiet "współodczuwa" taniec wraz z tancerką. To tworzy szczególną atmosferę, taką więź między kobietami, która z kolei prowadzi do tego, że większość czuje potrzebę dołączenia do tańca. Tak jakby patrząc na tancerkę brzucha kobieta stwierdzała: "ja również mam biodra, również jestem kobietą, więc jestem lub w każdej chwili mogę być tancerką brzucha". Tak to widzę. Myślę, że to zjawisko zupełnie wyjątkowe i odnosi się tylko do tańca brzucha, bo spróbuj sobie wyobrazić coś podobnego np. w przypadku baletu. Czy widząc prima balerinę, masz potrzebę zrobienia natychmiast szpagatu w locie? ;).

Te różnice w odbiorze decydują o tym jak prezentuje się tancerka na scenie. Ja osobiście zazwyczaj występuję przed publicznością mieszaną. Szczerze powiem bardziej skupiam się na kobietach. Uważam je za bardziej wymagające i bardzo mi zależy żeby taką atmosferę jak opisałam wyżej wytworzyć. To dla mnie bardzo ważne i to stanowi dla mnie największe wyzwanie. A mężczyźni? Jasne, że chcę się im podobać, ale trochę to tak wygląda, że oni i tak zawsze są zadowoleni. To, co uważam, że trzeba wzmocnić w przypadku męskiej publiczności, to mimika twarzy. Prawie osobny taniec. Powłóczyste spojrzenia, ruchy głową, oczami, trochę jak w tańcu hinduskim. Na pewno nie uważam, że należy mocniej, bardziej ruszać biodrami.

Oczywiście jeszcze inaczej tańczy się, gdy wśród publiczności siedzi jeden, bardzo konkretny mężczyzna, na którym chciałoby się zrobić szczególne wrażenie ;). Wtedy to już zupełnie inna sprawa. Ale to raczej zachowam dla siebie :).

T.G.: Porozmawiajmy teraz o Tobie? Jak trafiłaś do tańca brzucha? Jak rozwijała się Twoja pasja?

Szadora: Kiedy ludzie pytają mnie jak długo tańczę zwykle odpowiadam, że nie wiem. Tak jest naprawdę. Pierwszy kontakt z tańcem to był balet, na który rodzice zapisali mnie, gdy miałam 6 albo 5 lat. Nie pamiętam. Potem wyjechałam na parę lat do Libii, ale nie mogę powiedzieć, żebym to tam nauczyła się tańca, który dziś wykonuję. Tak naprawdę dla Arabów "nasz" taniec brzucha to coś mało znanego. Oni mówią: "no tak, to ładne, ale to nie jest raks sharkee". Świat arabski jednak trochę zdołałam poznać i to z różnych stron, również tych złych, dlatego choć jestem tancerką orientalną, wolę naszą kulturę. A wracając do tańca, można powiedzieć, że tam się tańczy inaczej. To dotyczy tańca w ogóle, nie tylko tańca brzucha. Kiedy pytałeś mnie o definicję tego ostatniego, mówiłam, że w odróżnieniu od innych form ruchu bardzo wykorzystuje się korpus, biodra. I to generalnie jest prawdą, jeżeli chodzi o Arabów i to jak się ruszają. Oni po prostu cokolwiek tańczą, tańczą w ten właśnie sposób. A jeżeli chodzi o mnie, to wcale nie zamierzałam zajmować się tym, czym się zajmuję. Przez wiele lat chciałam działać w teatrze. I trochę działałam. Nieco się nawet w tym kierunku wykształciłam. Sporo zajmowałam się teatrem ruchu i pantomimą. I przy tym jakoś zawsze pojawiał się taniec. Więc przeszłam przez klasykę, liznęłam tańce ludowe, towarzyskie. Nie potrafię tego poukładać. Ale cały czas traktowałam to jako "coś obok". Na serio, jako "taniec dla tańca" zaczęłam flamenco. I wtedy koleżanka, po przyjeździe z Niemiec, wciągnęła mnie w taniec brzucha. Uświadomiła mi, że ten taniec w Niemczech się świetnie rozwija i jest bardzo popularny. Ja o tym zupełnie nie wiedziałam, o tym, że istnieje taka "zachodnia odmiana tańca brzucha". Tak to trzeba nazwać, bo mówiłam, że dla Araba to inny taniec. Ja już wtedy byłam zdecydowana, że jednak tańcem, nie teatrem zajmę się profesjonalnie, ale myślałam raczej o flamenco. Tak naprawdę do dziś bardziej mi się ono podoba. Wybór tańca brzucha, to bardzo praktyczna decyzja. Po prostu, rynek flamenco już wtedy był dość zapełniony i przez to trudniejszy. Rynek tańca brzucha tymczasem był pusty. Było to również problemem, bo nie miałam się od kogo uczyć. Więc... uczyłam się sama. Wiele elementów w tańcu brzucha sama też stworzyłam. Korzystałam z tego, co znałam z dzieciństwa, doświadczeń teatralnych, innych tańców, tańca hinduskiego, którego też samodzielnie się uczyłam (bez większego powodzenia!), sprowadzałam sobie różne materiały. Ja w ogóle lubię i umiem sama zdobywać różne umiejętności. Mam tu sporo samozaparcia. Tak to jakoś wyglądało.

Dorota Shadora Szaro

T.G.: W kontakcie z innymi kulturami zawsze dochodzi do pewnych uproszczeń w "eksportowanych towarach", dopasowania ich do lokalnych gustów odbiorców. Na przykład kuchnia chińska serwowana w europejskich restauracjach jest całkiem inna niż ta na chińskich ulicach. Niby to samo, ale jednak inaczej. Tak samo jest z tańcem brzucha, przeszedł on olbrzymią ewolucję i na zachodzie rozwija się już chyba całkiem niezależnie od swojego źródła. Gdzie jest granica zmian? Co można, a czego nie można? Jak Ty sama to oceniasz?

Szadora: W ogóle nie oceniam. Wszystko w tym tańcu mnie interesuje. Nie znaczy to jednak, że wszystko mi się podoba. Ale nawet to co kiepskie bywa inspirujące. Choćby dlatego, że uświadamia w jakim kierunku ja sama nie chcę iść. Ocenić bym nie umiała. Bo np. to, że ktoś odchodzi od ideału klasycznego tańca brzucha, nie jest tu żadnym argumentem. Klasyczny taniec brzucha umarł śmiercią naturalną. To, co można zobaczyć w krajach arabskich to mieszanka wschodniej tradycji z wpływami zachodnimi. Więc skoro w samym sercu tańca brzucha tańczą jego współczesną, zeuropeizowaną lub zamerykanizowaną odmianę? To jak tu określić jakiekolwiek standardy? Do czego to porównywać? Porównanie np. do rytualnych tańców płodności nie miałoby większego sensu. Po pierwsze, nikt tak naprawdę nie wie jak one wyglądały. Po drugie ówczesna religijność dawno nie istnieje, a rytuały bez podstaw duchowych są puste. Więc widzisz, jakie to trudne.

Natomiast granice stawiam. Sobie oczywiście. Dla mnie taką granicą jest sztuka. Chcę żeby taniec brzucha był sztuką. To oczywiście też szerokie i nie do końca zdefiniowane pojęcie, więc może niewiele wnosi, ale to jedyne, co mogę powiedzieć. Więc patrząc na czyjś pokaz patrzę pod tym właśnie kątem. I przyznam, że nie lubię kiedy fitness/aerobik określa się mianem tańca brzucha. Tak naprawdę problemem jest nazwa, bo po prostu nie chciałabym, żeby ktoś mnie wrzucał do jednego wora z kiczowatym stylem gotyckim, czy panią w stylu sado-maso wijącą się na katafalku w rzekomo rytualnym tańcu brzucha. To nie obraz z mojej wyobraźni! ;))). Ale ogólnie jestem raczej tolerancyjna i jak mówiłam sama też eksperymentuję z różnymi stylami. Powiem więcej, ja właśnie bardzo lubię awangardę w tańcu brzucha.

T.G.: Czy w tańcu brzucha występują jakieś autorytety ("wielkie nazwiska"), które wyznaczają nowe kierunki i wszystkie tancerki znają ich dokonania? Czy jest ktoś, u kogo chciałabyś się uczyć, poeksperymentować "pod jego skrzydłami"?

Szadora: Nie wiem czy autorytety, ale wielkie sławy, których tancerce brzucha wstyd nie znać, tak. Takimi legendarnymi tancerkami były np. Samia Gamal, Tahia Kareoka, Nadia Afek. Mówię o początkach XXw., kiedy ten taniec został na nowo odkryty. A obecnie Soheir Zaky, Fefi Abdu czy sławna Dina. Trochę to może śmiesznie brzmieć, gdy powiem, ile zostało napisane o tym, jak to Soheir Zaky wykonywała jedno z shimmy pod lekko innym kątem. Zapewniam, że niejedna zapalona tancerka zapłaciłaby za podróż do Egiptu, żeby tylko zobaczyć ten "lekko inny kąt". Ja sama natomiast sporo dałabym, aby pouczyć się u Ansui. To Amerykanka, ale jak mówiłam, mnie interesuje awangarda w tańcu brzucha. Jej występy czasem nawet nie są piękne w takim tradycyjnym sensie. Druga tancerka, którą chciałabym poznać, to Jenna, również ze Stanów. W przeciwieństwie do Ansui nie prezentuje ona jakiegoś wybitnego poziomu technicznego. Natomiast jej wyraz sceniczny... mmm. Poezja. Taniec pełen spokoju, prostoty, dostojeństwa. To cechy, o które bardzo chciałabym się wzbogacić. Ciekawe, w życiu też mi tego brakuje ;). Na scenie nic się nie ukryje.

T.G.: Taniec brzucha odsunął się już znacznie od swojego źródła, czy mimo to wciąż używa się w nim arabskich terminów? Jakie orientalne słowa każdy zainteresowany tą sztuką powinien znać?

Szadora: To bardzo zabawna kwestia. Niestety, nomenklatura tańca brzucha nie istnieje. Jest to dużym problemem. W większości tańców istnieje przynajmniej kilka terminów, które rozumiane są na całym świecie. Takie jak promenada w tangu, pasada we flamenco, itp. Nie mówiąc już o balecie. Tymczasem w tańcu brzucha, choć niektóre nazwy owszem powtarzają się, w zależności od tancerki mogą one oznaczać zupełnie coś innego. To staje się problemem, gdy muszę uczyć dziewczyny, które wcześniej chodziły do kogoś innego. Najlepsze, że każda z nas, instruktorek, wymyśla własne nazwy, bo jakoś trzeba się porozumiewać. Tak więc w "moim" tańcu brzucha występują: "anioł stróż", "sułtan", "zajączki", "miednica" i temu podobne ;). Wszystkie nazwy własnego autorstwa. Szczerze powiem, lubię je wymyślać, a im bardziej nazwa nie naprowadza na to, co może się pod nią kryć tym lepiej. To taka zabawa z moimi uczennicami to wymyślanie nazw.

Jeszcze jedną rzecz powiem. Wspomniałam balet. Tam wszystkie nazwy pochodzą z francuskiego i nawet przysiad nie może się nazywać przysiad. Otóż w tańcu brzucha takim obowiązującym językiem jest... niemiecki! Żartuję. Choć w Polsce to poniekąd prawda. I oczywiście nie dotyczy całości nazewnictwa. A przyczyna jest bardzo prosta. Niemcy uwielbiają taniec brzucha, jest on tam na naprawdę wysokim poziomie, jest więc najbliższą "Mekką" dla instruktorek z Polski. Tam się uczą i potem przenoszą na polski grunt jakieś "schlangenarme". Ale żeby było jasne, ja oczywiście również używam tych niemieckich terminów.

T.G.: Czy tancerki występują tylko samodzielnie, czy są też pokazy zespołowe?

Szadora: Zazwyczaj są to solowe występy, ale... no właśnie. Muszę sięgnąć jeszcze raz do historii. Otóż w swej tradycyjnej formie taniec brzucha był zawsze improwizacją. Coś takiego jak układy tańczone przez zespół to dopiero początki XXw. Wcześniej wyglądało to mniej więcej tak: zgromadzone kobiety tańczyły w kręgu, a na środek wychodziły po kolei solistki i dawały indywidualne popisy. Często były to dwie tancerki prowadzące ze sobą rodzaj dialogu. Do dziś na tej zasadzie buduje się występy zbiorowe, szczególnie do tańca przy muzyce bębnów, tzw. tabla solo. A jeżeli mówimy o rozumianych tradycyjnie choreografiach to są rzadkie, ale funkcjonują. Raczej nie w Polsce. U nas tancerki brzucha występują samodzielnie, tak jak wspominałam. Myślę, że to kwestia pieniędzy. W USA np. są znane zespoły tańca brzucha, jak "Bellydance Superstars". One owszem wykorzystują choreografie, choć większość ich pokazów to solówki. Mnie osobiście marzy się stworzenie zespołu taneczno-teatralnego, na razie zdarza mi się występować ze swoimi grupami, bardziej na ich tle, oraz w duecie z koleżanką.

Dorota Shadora Szaro

T.G.: Czy są organizowane jakieś zawody tańca brzucha, w których tancerki rywalizowałyby ze sobą?

Szadora: Nic właściwie na ten temat nie wiem. Tylko tyle, że tak, że są normalne mistrzostwa Europy, świata w tańcu brzucha. W Polsce niestety nic takiego na razie nie istnieje. Chyba, że się mylę, że czegoś nie wiem. Bardzo bym chciała, żeby tak było.

T.G.: Jakie są kryteria oceny w takich konkursach? Po czym poznać dobry występ tancerki? Na jakie elementy należy zwracać uwagę? Jak Ty patrzysz na pokazy konkurencji?

Szadora: Często patrzę z zazdrością ;). Ale do rzeczy. Obawiam się, że nie podam ci kryteriów oceny. Już mówiłam - niewiele wiem o tych konkursach. To co powiem, będzie więc w dużej mierze subiektywne. Mnie bardzo podoba się kilka rzeczy, czasem wzajemnie się wykluczających. Największe chyba wrażenie robi na mnie prostota w ruchu. Kiedy tancerka tak naprawdę robi bardzo mało, np. ruchy, które poznaje się na pierwszej lekcji, a jednocześnie zwala tym z nóg. Myślę, że to jest kryterium przy ocenie tańca w ogóle, szczególnie tańca solo. Kiedy widać, że tancerka, pokazuje coś zupełnie innego niż sama technika. Wydaje mi się, że takie moje podejście ukształtowało się w teatrze i przeniosło do tańca. Drugi czynnik, który w związku z tym oceniam, to ogólny pomysł na występ, dramaturgię. Czasami może to być coś bardzo prostego i ogólnie znanego, a jednocześnie budzić zachwyt. Kwestia wykonania. O tym za chwilę. Tu muszę wspomnieć co nieco o muzyce. Dziwię się, że do tej pory nic o tym nie mówiłam. Tańczy się do różnej muzyki. Ja osobiście uwielbiam współczesną, arabską instrumentalną muzykę, opartą na klasycznych wzorach wschodnich. Nie jest to jednak muzyka lekka, łatwa i przyjemna. Dlatego zwykle wzbogacam swoje występy o tabla solo (już o tym wspominałam - solo na bębnie) i arabski pop. Staram się wybierać ten bardziej ambitny. Sporo tancerek (czasem ja również) tańczy do tzw. arabskiego disco. Różni się ono od muzyki zachodniej jedynie językiem, w którym śpiewa wokalista. To raczej nie jest dobra baza do tańca brzucha, co najwyżej do jakiegoś ogólno dyskotekowego tańca z wykorzystaniem figur klasycznych. A wracając do oceny występu. To jak potrafi ona oddać muzykę wiele mówi. Np. w bębnach jest wiele rodzajów rytmów, z różnie rozłożonymi akcentami. W muzyce klasycznej zwykle jest część zwana taksim, kiedy gra jeden instrument, najczęściej flet, i w zasadzie nie ma rytmu. To część na popis płynności ruchu. Dobra tancerka potrafi wytańczyć wszystkie te niuanse.

Powiem o jeszcze jednej cesze dobrego występu. To dotyczy już samej techniki tańca. Wspominałam już o tym. Bardzo często dziewczyny robią "za dużo". Z widowni wygląda to mniej więcej, że "o tak, ona naprawdę MOCNO rusza biodrami". A wcale nie o to chodzi. Takich ruchów łatwo się nauczyć i stąd pewnie powszechna opinia, że już po trzech miesiącach można występować, że to takie łatwe. Tymczasem u dobrej tancerki ruchy są bardzo stonowane, subtelne. Wydawać by się mogło, że na zewnątrz nic się nie dzieje, a cała "akcja" rozgrywa się gdzieś wewnątrz ciała. Mmm... ideał. Daleko mi do niego, ale nie tracę nadziei ;). Warunkiem jest tu doskonała izolacja między górą, a dołem ciała. O tym też już mówiłam. Ta "akcja" musi być też czytelna dla widza. Kiedy czytałam jakąś starą recenzję występu Soheir Zaky, natrafiłam na takie mniej więcej zdanie: "w każdym momencie wiedziałem, co robi", czyli w wolnym tłumaczeniu: "widziałem, czy robi ósemkę, czy koło, w jakiej płaszczyźnie i pod jakim kątem".

T.G.: Ile jest instruktorek tańca brzucha w Polsce? Jak bardzo popularna jest ta sztuka?

Szadora: Coraz popularniejsza. Instruktorki też mnożą się jak grzyby po deszczu :. Pewnie w czasie jak rozmawiamy, jakaś dziewczyna właśnie została instruktorką. Tak naprawdę nie interesuję się tym. Z jednej strony oczywiście konkurencja wywołuje we mnie uczucie "brrr" :, z drugiej, kilka instruktorek to moje osobiste koleżanki i to dobre. Nie, tak naprawdę to cieszę się, że taniec robi się coraz popularniejszy, bo jest szansa, że również jego poziom się podniesie. Na razie, choć instruktorek jest już sporo, to jest to wciąż nowe zjawisko w Polsce. Kilka lat temu nie było nas prawie w ogóle. Mało kto w związku z tym potrafi patrzeć na taniec brzucha krytycznie. A to jest potrzebne, również po to by chciało się rozwijać.

T.G.: Skoro mówimy o zmianach zachodzących w naszym kraju, to ostatnio coraz bardziej wkracza do nas kino z Bollywood i indyjskie filmy. Dla przeciętnej osoby orientalny świat tancerek jest bardzo egzotyczny i trudno jest rozeznać się w nim. Czym różni się taniec brzucha od tańca hinduskiego?

Szadora: Tak, rzeczywiście, wiele można podciągnąć pod tzw. Orient. W zasadzie taniec brzucha nie powinien być tak nazywany. Już o tym wspominałam. Ta nazwa powstała bodajże w XIX w. i stworzył ją Amerykanin, który nie wiedział jak nazwać to zjawisko. A raks al.-sharki oznacza dokładnie taniec wschodni, czyli właśnie orientalny. Wiele tancerek woli tak go określać, bo to i bliższe prawdy i dlatego, że nazwa taniec brzucha wywołuje różne skojarzenia. Ja natomiast uważam, że jeśli powiem, że wykonuję taniec orientalny, to dla przeciętnego człowieka nie jest jasne, czy chodzi o taniec brzucha, Bollywood, klasyczny taniec hinduski, taniec chiński czy może jakieś rytualne tańce balijskie. Dla mnie to wszystko są rodzaje tańca orientalnego. Prawdą jest również, że wiele te tańce mają ze sobą wspólnego, wiele figur, rekwizytów. Ja np. bardzo chętnie sięgam do tradycji tańca hinduskiego i łączę go z tańcem brzucha. Jak to określił mój znajomy wykonuję taniec "ogólno orientalny" :. A wracając do twojego pytania. Jest wiele czynników odróżniających np. Bollywood od tańca brzucha. Na początek muzyka. Typowe disco indyjskie, zupełnie inne od muzyki arabskiej, bardzo charakterystycznej. Następna różnica: Bollywood zawsze tańczony jest w grupie. To wygląda tak, że np. 10 dziewczyn w bardzo kolorowych strojach tańczy konkretny, wyuczony układ. Zresztą kostiumy poniekąd przypominają te od tańca brzucha, tj. krótka bluzeczka, choć rzadko jest to stanik i długa spódnica. Jest też element typowo hinduski, czyli większy kawałek materiału owinięty wokół tancerki, coś a la sari. Jeśli przyjrzeć się temu dokładnie to jest to bardzo prosty taniec. Nie ma w nim miejsca na indywidualizm, na improwizację. Tak naprawdę gdyby zatańczyć taniec Bollywood solo, to nie wyjdzie z tego nic ciekawego. Tak ja uważam, ale nie jestem specjalistką. To tylko moje obserwacje. A jeżeli chodzi o same figury, to jest to ciekawe. Tancerki Bollywood wykorzystują elementy tańców dyskotekowych połączone z figurami klasycznego tańca hinduskiego oraz właśnie tańca brzucha :. Zasadnicza różnica, bardzo zasadnicza, polega na tym, że nie stosują one izolacji. Czyli ruszają biodrami nie unieruchamiając góry. Dlatego jest to ruch całego ciała. No i dlatego nie można nauczywszy się Bollywood twierdzić, że umiemy coś z tańca brzucha. Tak bym to chyba widziała.

T.G.: Taniec brzucha jest bardzo zmysłowy i silnie oddziałuje na mężczyzn, więc może być niezwykle cenny w kobiecym "arsenale". To chyba dodatkowy argument zachęcający do poznania tej sztuki. Jak oceniasz wpływ nauki tańca na swoje uczennice? Czy na przykład daje się zauważyć zmiany w ich sposobie poruszania się lub zachowaniu?

Szadora: W sposobie poruszania może. Może trzymają się bardziej prosto, ale każdy taniec tak wpływa. A w zachowaniu? Chyba nie wiem, o jakie zmiany ci chodzi. Być może ktoś przychodzi na kurs, żeby poczuć się bardziej zmysłową, uwodzicielską. Ja osobiście uważam, że rzeczywiście to jest tak, że w tym tańcu każda kobieta wydaje się piękna i np. mnie osobiście bardzo podobają się takie duże, wręcz otyłe tancerki. Ale mnóstwo dziewczyn patrzy na siebie dużo bardziej krytycznie. Ja sama na pewno zawdzięczam wiele tańcowi, jeżeli chodzi o akceptację własnego ciała. Nie wiem, czy to chodzi tylko o taniec brzucha. Na pewno też, ale przede wszystkim, jeżeli jesteś zmuszony patrzeć ciągle na siebie w lustrze, to po prostu oswajasz się z własną fizycznością. A poza tym na sali tanecznej, jeśli traktujesz serio swoją pracę, nie masz czasu skupiać się na tym, czy biodra są za szerokie czy za wąskie. Musisz skupić się na ich ruchu. Jeżeli którejś z moich uczennic udało się bardziej zaakceptować samą siebie, dostrzec swoją zmysłowość i kobiecość to super. Niestety nie znam żadnej tak dobrze prywatnie, by stwierdzić, jak to się przekłada na ich zachowanie codzienne. Pewnie jakoś tam tak. A jeżeli chodzi o "kobiecy arsenał", jak to nazwałeś, to na ten temat tym bardziej nie mam nic do powiedzenia. Pewnie dałoby się poobserwować czy np. dziewczyny chodzą w bardziej kobiecy sposób, ale wiesz, mnie to nigdy nie interesowało. Ja bardzo oddzielam taniec od zwyczajności, tj. nie przenoszę jednego w drugie. Natomiast jeżeli mówiąc "kobiecy arsenał" miałeś na myśli jakieś bardziej spektakularne uwodzenie przy pomocy tańca brzucha, to hmm... uważam to za sprawę prywatną moją lub każdej z tancerek i po prostu nie będę o tym rozmawiać.

Dorota Shadora Szaro

T.G.: Mam nadzieję, że nasza rozmowa wyraźnie pokazała, że taniec brzucha jest bardzo interesujący i warto się nim zająć. Powiedz, gdzie można się go uczyć? Jak trafić do Ciebie?

Szadora: Potraktuję to pytanie szerzej, dobrze? Najkrócej mówiąc można przyjść do mnie na kurs. Prowadzę go w "Akademii Ruchu" we Wrocławiu, wkrótce prawdopodobnie zacznę kurs w nowym miejscu, ale to nic pewnego, więc nic nie mówię. Poza kursami organizuję często warsztaty i inne imprezy. Zainteresowanych proszę o kontakt na e-mail: shadora_dance@wp.pl, zwykle odpisuję na listy. Ewentualnie pod nr telefonu 888-676-943. Wkrótce też ruszy moja strona internetowa (www.shadora.pl).
Ale poza autoreklamą : chciałabym powiedzieć od siebie parę słów dziewczynom, które uczą się, bądź zamierzają uczyć tańca brzucha. Przede wszystkim postarajcie się odnaleźć własny styl. To bardzo indywidualny taniec. Nie sądzę, żeby tak się złożyło, że wasze ruchy będą wyglądać tak, jak ruchy instruktorki. Często z tego powodu dziewczyny zniechęcają się. Po pierwsze nie będą tak samo wyglądać, ponieważ każda kobieta ma inne ciało. Po drugie, każdy musi przejść pewien etap nieporadności, kiedy ruchy wydają się niezgrabne. To nie jest nie wiem, brak talentu czy jakiś inny defekt. To jest coś absolutnie naturalnego i każdy, naprawdę każdy, największy nawet tancerz przechodził ten etap. Rzecz kolejna, wybierając kurs, niekoniecznie mój, przecież nie jestem jedyną instruktorką w Polsce ;), patrzcie nie tylko na to, czy ktoś dobrze tańczy, ale czy umie nauczyć. To nie zawsze idzie w parze. Podstawowa sprawa, na którą musicie zwrócić uwagę, to czy instruktorka jest na sali dla uczennic, czy dla samej siebie. Jest to ważne szczególnie na początku nauki, potem i tak przechodzimy do etapu "podpatrywania siebie nawzajem", ale to już inna bajka.

T.G.: Czy jest coś, co chciałabyś powiedzieć na koniec czytelnikom magazynu "Świat Nei Jia"?

Szadora: Jeżeli ktoś miał tyle cierpliwości, żeby to wszystko przeczytać, to bardzo dziękuję ;). Cierpliwości i przede wszystkim motywacji, bo tematyka pisma raczej odbiega od takich rzeczy jak taniec brzucha. Mam jednak nadzieję, że i taniec, i to co miałam na ten temat do powiedzenia jakoś zainteresują czytelników. Przede wszystkim chciałabym jednak życzyć wszystkim Szczęśliwego, Ruchliwego : Nowego Roku! Oby wszelkie formy ruchu i tańca były w Polsce coraz bardziej popularne. Jeżeli po przeczytaniu mojego wywiadu ktoś miałby jakieś pytania na temat tańca brzucha, albo chciałby podzielić się ze mną swoimi doświadczeniami i przemyśleniami, to jestem na to jak najbardziej otwarta. Proszę korzystać z podanego wyżej adresu mailowego. Jeszcze raz Szczęśliwego Nowego Roku, również dla tych, którzy odpadli z 10 pytań temu :).

T.G.: Dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję, że ten wywiad przyczyni się do zwiększenia popularności tańca brzucha w naszym kraju i coraz więcej osób będzie się nim zajmowało.


Wywiad odbył się w grudniu 2006 r.

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.