Kolorowy napis z ideogramami: Świat Nei Jia

NR 6 (MARZEC 1999)


WYWIAD Z TOMASZEM NOWAKOWSKIM (cz.2)
opracowała Ewa Iskrzyńska

Co to znaczy mistrzostwo w Kung Fu? Jak długo należy ćwiczyć, by je osiągnąć? Czy każdy może zostać mistrzem Kung Fu?
Myślę, że istnieje wiele odpowiedzi na te pytania. To, co mogę powiedzieć, to tylko jedna z możliwych. Już sama nazwa Kung Fu oznacza proces osiągania mistrzostwa. Składa się ona z dwóch części: Kung i Fu. Fu oznacza człowieka, który osiągnął wysoką pozycję w jakiejś dziedzinie poprzez Kung, czyli pracę. Słowo Kung ma cztery aspekty. Jeden z nich, to czas potrzebny do wykonania pewnej pracy i wiąże się z wytrwałością. Drugim aspektem jest regularność. Chodzi tu o codzienną pracę, powiązaną z samodyscypliną. Trzecim aspektem jest jakość, czyli dążenie do coraz lepszej pracy, powiązane z precyzją, edukacją i samodoskonaleniem. Czwarty, szczególnie ważny aspekt, to radość. Jest to praca, którą się lubi. Wtedy staje się ona pasją, będącą źródłem wewnętrznej satysfakcji. Wiąże się ona z zaangażowaniem i sercem, które się wkłada w to, co się robi. Ponadto dobrze jest kształcić w sobie zaufanie i szacunek do stylu i nauczycieli, od których się uczymy oraz do samego siebie. Dla zrównoważenia zaufania potrzebna jest skromność.
Jak długo należy ćwiczyć, żeby to osiągnąć? Myślę, że całe życie. Wszystkie wymienione cechy dobrze jest rozwijać stale. Konfucjusz powiedział kiedyś, że edukacja jest jak płynięcie łódką pod prąd. Przestajesz wiosłować i rzeka niesie cię do tyłu.
Czy każdy może zostać mistrzem Kung Fu? Uważam, że każdy ma szansę, ale nie każdy może zostać. Trzeba iść konsekwentnie tą drogą. Wymaga to jednak odwagi, zdecydowania, determinacji i wytrwałości, a przede wszystkim głębokiej pokory.
Czy umiejętność zabijania może być sztuką?
Osobiście uważam, że celem uprawiania sztuk walki nie jest zdobywanie umiejętności zabijania. Wprost przeciwnie, jednym z celów ich uprawiania jest tworzenie pokoju w sobie i przenoszenie go na kontakty z innymi. Sztuka kojarzy mi się z procesem twórczym a nie z destrukcją. Aby zabijać i niszczyć, nie trzeba specjalnych umiejętności.
Dlaczego uczy Pan innych? Jak doszło do powstania Pańskiej szkoły Kung Fu?
Nie miałem specjalnych planów związanych z uczeniem Tai Chi. Traktowałem je raczej, jako swoją własną praktykę. Najbardziej interesowało mnie badanie tej sztuki. W pewnym momencie pojawili się ludzie, którzy też chcieli poznać Tai Chi i na ich prośbę zacząłem uczyć. Tak powstała nasza szkoła. Przychodziło coraz więcej osób i urosła do obecnych, międzynarodowych rozmiarów. Był to naturalny proces. Mimo, że jest to trudna praca i czasami niesie wiele problemów, to uczę dlatego, że lubię ludzi i pracę z nimi. Mogę wtedy dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniami. Bardzo ważne jest też dla mnie utrzymanie wysokiej jakości sztuki Tai Chi i zachowanie jej od zapomnienia.
Niedługo wejdziemy w dwudziesty pierwszy wiek, erę komputerów, multimedialnych przekazów informacji. Czy stare metody jeszcze się sprawdzą?
Postęp cywilizacyjny, jakiego dokonała ludzkość przez ostatnich sto lat jest przede wszystkim postępem naukowo - technicznym. W sensie emocjonalnym człowiek w całej swej historii zmienił się niewiele. Można powiedzieć, że dysponujemy coraz lepszymi narzędziami, jak na przykład komputery, jednak problemy emocjonalne mamy te same, jak nasi przodkowie sprzed setek lat. Uważne spojrzenie na historię ludzkości daje nam tego liczne przykłady. Tak samo odczuwamy strach i agresję, których nie potrafimy kontrolować. Wiele ludzi współczesnych żyje nawet w większym napięciu (stresie) i ma gorszą emocjonalna jakość życia niż poprzednie generacje. W świecie technicznej doskonałości wielu ludzi czuje zupełne zagubienie. Myślę, że te stare metody nauczania, szczególnie teraz mogą być potrzebne i użyteczne. Były one tworzone przez ludzi głęboko rozumiejących ludzką naturę. Sprawdzano i doskonalono je następnie przez stulecia. Przetrwały już wiele nieraz bardzo burzliwych zmian w historii ludzkości. Pomogły już wielu generacjom. Świadczy to najlepiej o ich skuteczności.
Co sądzi Pan o uprawianiu sztuk walki przez kobiety? Czy uczy Pan inaczej kobiety i mężczyzn? Czy zauważa Pan u nich inne predyspozycje?
Sztuki walki są bogate w ilość metod pracy. Są jednocześnie najbardziej dopracowane pod względem jakości i wszechstronności ze wszystkich znanych mi systemów, które zapewniają rozwój psychofizyczny człowieka. Dlatego też dostępne są dla każdego bez względu na płeć i wiek. Każdy, zależnie od swoich predyspozycji może znaleźć w nich styl czy metodę, która przyniesie mu wiele korzyści. W swojej pracy nie prowadzę specjalnego treningu dla kobiet i mężczyzn. Wszyscy ćwiczymy razem. Oczywiście różnimy się biologicznie i mamy inne predyspozycje, ale w początkowym okresie treningu nie odgrywa to tak wielkiej roli. Później, kiedy poziom zaawansowania rośnie, każdy dobry nauczyciel indywidualizuje trening, dostosowując go do potrzeb i możliwości ucznia. Nie dotyczy to jednak tak bardzo płci, jak indywidualnych cech osobowości czy predyspozycji. W historii sztuk walki było wiele kobiet, które osiągnęły wysoki poziom mistrzowski, a nawet opracowały nowe style.
Czy prowadząc międzynarodową szkołę i ucząc ludzi różnej narodowości zauważył Pan jakąś specjalną predyspozycję Polaków do uprawiania wschodnich sztuk walki?
Ostatnio Polacy odnoszą wiele sukcesów na różnych ringach.
Sztuki walki w Polsce cieszą się sporym zainteresowaniem. O specjalnych predyspozycjach trudno mi jest mówić. Obserwuję wśród ludzi uprawiających sztuki walki w różnych krajach sporo podobieństw, ale też i różnic wynikających z mentalności. Zainteresowanie sztukami walki w Polsce jest podobne jak we Francji, Północnych Włoszech, czy Wielkiej Brytanii. Jak wszędzie na świecie, ludzie ćwiczący i uczący różnią się podejściem do pracy i poziomem doświadczeń. W Polsce jest wielu mistrzów różnych sztuk walki, którzy prezentują bardzo dobrą klasę i z dużym zaangażowaniem uczą innych. Szanuję tych ludzi, zwłaszcza, że aby osiągnąć swój obecny poziom. Musieli pokonywać wiele trudności, które wynikały nie tylko z procesu treningu ale związane były też z powojenna historią Polski. Jeszcze nie tak dawno regularny kontakt z nauczycielami o dużym doświadczeniu był bardzo trudny. Uczenie się wymagało pokonywania wielu przeszkód. Zarówno w Polsce jak i w innych krajach zbyt często mówi się źle o innych szkołach. Wyznaję zasadę, że najlepszym sposobem walki ze złej jakości konkurencją jest ciągłe podnoszenie poziomu własnej pracy. Kiedy ktoś ma dużo do powiedzenia o uprawianej sztuce, nie musi mówić o innych. Przypominają mi się w tym momencie dwie sentencje. Jedna z nich pochodzi od mistrza Cheng Man Ching: "Prawdziwa sztuka nie boi się konkurencji". Druga jest starym, japońskim przysłowiem, które powtarzam za jednym z moich nauczycieli: " Nigdy nie mów źle o przeciwniku. Kiedy wygrasz z gorszym - to żaden zaszczyt. Kiedy przegrasz - tym większa klęska" .
Co sądzi Pan o popularnych filmach o sztukach walki? Co myśli Pan o Bruce Lee?
Gdy takie filmy są dobrze zrobione, to lubię je oglądać. Moim ulubionym aktorem jest Jacke Chan. Jednak Kung Fu i inne sztuki walki prezentowane w tych filmach są dalekimi krewnymi prawdziwych sztuk walki. Film ma swoje prawa, musi być atrakcyjny dla widza. Choreografia układów walki musi być wtedy specjalnie przygotowana. Zmienia się więc niektóre ruchy, żeby dostosować je do możliwości kamery lub możliwości percepcyjnych widza. Aktorzy często zachwycają sprawnością, ale wiele sytuacji w filmowym Kung Fu jest nierealnych, a wiele technik bezużytecznych. Czasami jednak filmy te zawierają różne filozoficzne teksty dotyczące Kung Fu, a także pokazują proces nauki i kształtowanie charakteru bohatera filmu. Takie fragmenty można traktować jako inspirację do pracy nad sobą. Dawniej taką rolę spełniały legendy o mistrzach stylu. Myślę, że można niektóre bardziej sensowne filmy o sztukach walki traktować jako współczesną formę takich legend. Bruce Lee był niewątpliwie ciekawą postacią i w filmowym Kung Fu prezentował, jak na tamte czasy niezwykle wysoki poziom. Nie potrafię powiedzieć jaki był w prawdziwym Kung Fu. Uważam jednak, że zasługuje na szacunek za pracę, jaką włożył w popularyzację tej sztuki. Wiele ludzi trafiło do szkół i klubów sztuk walki dzięki inspiracji jego osobą.
Czy Europejczyk ze swoim zachodnim spojrzeniem na świat może w pełni zrozumieć Tai Chi?
Sztuka Tai Chi powstała w oparciu o głęboką znajomość praw natury i funkcjonowania ludzkiego organizmu. Wiedza ta ma charakter uniwersalny i nie zależy od mentalności i koloru skóry . Dlatego każdy, kto będzie studiował Tai Chi głęboko i z otwartym umysłem, ma szansę je zrozumieć. Jeden z moich nauczycieli mawiał, że do zrozumienia Tai Chi potrzebny jest duży wkład pracy, osobiste zaangażowanie i serce do tej sztuki. Nie ma natomiast znaczenia miejsce, gdzie student się urodził.
Co sądzi Pan o łączeniu tradycyjnych, wschodnich sztuk z nowoczesną, zachodnią nauką (np. o próbach udowadniania istnienia energii Chi) ?
Są to ciekawe badania, jednak dobrze jest pamiętać, że wiedza, która leży u podstaw wschodnich sztuk walki nie jest jedynie intelektualna. Jest przede wszystkim wiedzą intuicyjną, wynikającą z rozwoju świadomości. Praktyk Tai Chi lub Chi Kung o dużym doświadczeniu nie potrzebuje teorii udowadniających istnienie Chi i meridianów. On po prostu je czuje i ma zaufanie do swoich doświadczeń. Jest to efekt wielu lat pracy. Dlatego takie badania mają znaczenie dla ludzi, którzy interesują się sztukami walki raczej teoretycznie. Z drugiej strony ciekawe jest, jak chociażby współczesna fizyka w swoich dzisiejszych badaniach potwierdza intuicyjne odkrycia taoistycznych myślicieli sprzed stuleci. Przykładem może być teoria nieoznaczoności Heisenberga czy raport kopenhaski. Związki między zachodnia wiedzą i odkryciami wschodnich filozofów docenia dziś wielu naukowców. Niels Bohr - duński fizyk, kiedy otrzymał tytuł szlachecki za wkład w życie kulturalne Danii wybrał sobie na herb znak Tai Chi z napisem : "Contraria sumt complementa" (przeciwieństwa się uzupełniają).
Co myśli Pan o stopniowym upraszczaniu Tai Chi, np. o krótkich formach (24 formy pekińskie), czy o zaprzestaniu nauczania bojowego zastosowania form?
Jeżeli nie rozumie się ruchów, które są wykonywane, czy nie zaczyna to przypominać baletu?
Jestem zwolennikiem całościowego studiowania stylu i pełnej w nich edukacji. Przy upraszczaniu, styl co prawda zyskuje na popularności ale płaci za to dużą cenę, którą jest zagubienie jakości i wielu cennych metod pracy. Sam także uczyłem dość długo dwudziestu czterech form. Ta krótka forma służyła mi, jako metoda pracy do przekazywania zasad Tai Chi i różniła się bardzo od formy pekińskiej w sensie wewnętrznej pracy. Wielu wykształconych w mojej szkole instruktorów posługuje się tą formą, jako skuteczną metodą nauki początkujących. W swojej pracy dydaktycznej stosowałem praktykę długiej formy, a następnie krótkiej. Gdy poziom szkoły, w sensie rozumienia zasad Tai Chi, znacznie się podniósł, powróciłem do form tradycyjnych.
Co sprawiło, że postanowił Pan poświęcić Tai Chi swoje życie? Ile czasu dziennie przeznacza Pan na trening?
Nie nazwałbym tego poświęceniem, bo to kojarzy mi się z ograniczeniem i wyrzekaniem się czegoś. Dla mnie Tai Chi jest pasją i profesją, którą uprawiam od lat. Sztuka ta jest integralną i naturalną częścią mojego życia. Trening wymaga wewnętrznej dyscypliny i mobilizacji, zwłaszcza na początku ale nie powinien człowieka ograniczać. Zawsze miałem dużo zainteresowań i jest tak nadal. Pogodzenie wszystkiego jest kwestią koncentracji i organizacji własnego czasu. W miarę praktyki, idzie to coraz lepiej. Czas, który przeznaczam na trening jest bardzo różny. Średnio jest to cztery do pięciu godzin dziennie, nie licząc pracy ze studentami. Zależy to jednak od dnia, od możliwości i od tego co mam do przepracowania. Czasami jest to więcej godzin, czasami mniej. To, ile czasu ktoś przeznacza na trening, jest sprawą indywidualną i zależy od możliwości. Zasada jest bardzo prosta; ile inwestujesz , tyle dostajesz. Dotyczy to jednak bardziej jakości pracy, niż ilości godzin spędzonych na treningu.
Co Panu dało wieloletnie uprawianie Tai Chi?
Sztuka ta wzbogaciła moje życie w doświadczenia, których pewnie nie zdobyłbym inna drogą. Przyniosła mi zmiany wewnętrzne i zewnętrzne. Pomogła mi w wielu trudnych sytuacjach życiowych.
Co chciałby Pan na zakończenie powiedzieć czytelnikom czasopisma?
Życzę im cierpliwości i wytrwałości w realizacji ich przedsięwzięć.

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.