Kolorowy napis z ideogramami: Świat Nei Jia

NR 15 (GRUDZIEŃ 2000)

POLSKIE LATO, CHIŃSKA JESIEŃ
- ROZMOWA Z MISTRZEM LIU ZHONGCHUN

Agata Piszcz (Kurier Poranny): - Czy Chińczykowi jest równie trudno nauczyć się języka polskiego, jak Polakom - chińskiego?

profesor Liu Zhongchun (mistrz Pekińskiego Stowarzyszenia Qigong): - Język polski jest trudniejszy, niż chiński. Opanowanie wszystkich odmian wymaga niebywałej cierpliwości. Przez cztery lata uczyłem się go w Instytucie Języków Obcych w Pekinie. Praktycznie skorzystałem z niego w połowie lat osiemdziesiątych; kiedy jako przedstawiciel Chińskiej Akademii Nauk Społecznych przyjeżdżałem w delegacje na zaproszenie Polskiej Akademii Nauk.

A.P. - Od początku lat dziewięćdziesiątych stale przebywa pan w Polsce. Dlaczego?

L.Z. - Prowadzę zajęcia z chińskiej gimnastyki leczniczej, którą zająłem się ze względów osobistych. Zaczęło się od mojej ciężkiej choroby, na którą lekarze przez 15 lat nie znaleźli skutecznego lekarstwa. Byłem załamany. Pewnego dnia zauważyłem w parku ćwiczących ludzi. Nie podszedłem do nich, ale z odległości naśladowałem ich ruchy. Po kilkunastu dniach poczułem, że w moim organizmie dzieją się pozytywne zmiany. Zacząłem czytać o tradycyjnej medycynie chińskiej, a później przystąpiłem do Pekińskiego Stowarzyszenia Qigong.

A.P. - Daleki Wschód wciąż fascynuje ludzi z Zachodu. Odnajduje pan coś interesującego w Europie?

L.Z. - Obyczajowość jest zupełnie inna, ale istota ludzi identyczna. Nie miałem trudności z odnalezieniem się, z aklimatyzacją. Jej krajobraz, czy klimat są dla mnie ciekawe, ale już się przyzwyczaiłem. Polskie lato przypomina mi chińską jesień. Zima też jest u nas bardziej sroga. Lubię wypoczywać w polskich lasach i nad jeziorami.

A.P. - A jacy są pana polscy uczniowie sztuki Qigong?

L.Z. - Uczą się szybciej, niż uczniowie chińscy, ale mają zdecydowanie mniej cierpliwości. Oczekują, że gimnastyka przyniesie natychmiastowe efekty. Tymczasem trzeba uprawiać ją systematycznie. Polacy są bardzo otwarci. Opowiadają mi o swoich problemach, pytają o opinię. Ich psychika jest bardzo skomplikowana, bo są zestresowani tempem życia. Gimnastyka daje im odprężenie. Jej celem jest doprowadzenie organizmu człowieka do psychicznej i fizycznej równowagi.

A.P. - W ćwiczeniach, które pan proponuje, chodzi o zdobycie umiejętności gromadzenia energii życiowej Qi. O tej samej energii mówi też znana chińska sekta Falun Gong. Czy ma pan z nią jakieś związki?

L.Z. - Mówimy o tej samej energii, ale w zupełnie innym celu. Mistrz Falun Gong jako człowiek z misją pomocy innym, uprawia za dużo propagandy. Jego organizacja ma charakter polityczny, dlatego została przez chińskie władze zdelegalizowana.

A.P. - Ma pan tytuł mistrza. Czy wiążą się z tym jakieś rygorystyczne praktyki duchowo - fizyczne?

L.Z. - Tytuł mistrza w uznaniu dla mojej wiedzy, umiejętności prowadzenia zajęć i zdolności energetycznych przyznało mi Stowarzyszenie Qigong w Pekinie. Oprócz ćwiczeń nie ponoszę w związku z tym żadnych uciążliwych obowiązków. Ćwiczenia wykonuję codziennie rano przez godzinę, ale też wykonując różne życiowe czynności. Na przykład czytając książkę, pracują moje ręce i głowa, a ciało od pasa w dół jest bierne. Aby je wykorzystać rozluźniam swoje mięśnie, czuję przepływ energii i też ćwiczę. Podczas rozmowy z panią też ćwiczę.

A.P. - Jak to?

L.Z. - Czuję ciepło. To wrażenie podobne do swobodnego dryfowania w ciepłej wodzie. Oprócz tego funkcjonuję jak każdy normalny człowiek. Wszystko jadam. Śpię tak samo długo, jak każdy zdrowy mężczyzna.

A.P. - Gimnastyka, którą pan proponuje, to jeden z rodzajów medycyny niekonwencjonalnej. Co pan sądzi o innych jej odmianach?

L.Z. - Uczę ludzi ćwiczeń, aby później sami mogli je kontynuować w swoich domach. Nie jest dobre, gdy uzależniamy się od swoich mistrzów, uzdrowicieli, czy bioenergoterapeutów. Siły przynoszącej odprężenie, zdrowie i szczęście powinniśmy szukać w sobie.

A.P. - Za chińską gimnastyki leczniczą zapewne kryje się jakaś filozofia?

L.Z. - Prowadzę ćwiczenia, ale też chciałbym zgłębiać praktyki duchowe. Bardzo intryguje mnie znalezienie odpowiedzi na pytanie: Na czym polega życie ludzkie i Wszechświat? Teorii może być bardzo wiele. Nie interesują mnie jednak religijne tłumaczenia, a znalezienie naukowych dowodów na naturę stworzenia.

A.P. - Jest pan przykładem naukowca, który próbuje łączyć rozum i wiarę...

L.Z. - Pochodzę z Chin, w których funkcjonują zupełnie inne systemy religijne, niż w Europie. Ale nie są one przeciwne chrześcijaństwu. Wystarczy przyjąć, że mamy wspólnego Boga. Chrześcijaństwo mówi o niepoznanym i niewidzialnym Bogu Ojcu. My wierzymy w Tao, którego też nie potrafimy opisać i przedstawić. Ćwiczenia to jeden ze sposobów zbliżenia się ludzi do Boga, albo Tao.

A.P. - Dziękuję za rozmowę.

Przedruk z "Kurieriera Porannego" 15.10.1999.

Materiał udostępniony przez mistrza Liu Zhongchun

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.