Kolorowy napis z ideogramami: Świat Nei Jia

NR 17 (KWIECIEŃ 2001)

Początek drogi

YIN I YANG - "PCHAJĄCE DŁONIE" JAKO WSPÓŁDZIAŁANIE
Jaromir Śniegowski

Polskie Towarzystwo Rozwoju Chen Tai Ji Quan
chen@chen.org.pl

Powszechne jest przekonanie, że ćwiczenia Pchających Dłoni to sposób na rozegranie walki pomiędzy adeptami Tai-chi i sztuk pokrewnych. Jednak prawdziwa walka między nimi niewiele różni się optycznie od walki między zwolennikami sztuk zewnętrznych (wai jia). Stosuje się w niej uderzenia, podcięcia i chwyty, a różnica polega jedynie na bliższym dystansie. Z ćwiczeń tuishou przypomina ją jedynie san tuishou ("wolne" Pchające Dłonie"). Czym więc są ćwiczenia, o których obecnie mówimy?

Tuishou nie są także nauką technik, stosowanych w walce, a zawartych w ćwiczeniach formalnych stylu. A właściwie, są nią, ale dopiero na najwyższych poziomach, zwanych Zrywaniem Kwiatów w Rzędach i Zrywaniem Kwiatów w Dowolnej Kolejności (to raczej przybliżone tłumaczenie z chińskiego). W wypadku pierwszych opanowywanych ćwiczeń raczej trudno doszukać się jakichś konkretnych zastosowań, przydatnych w realnej samoobronie. Po co więc istnieją?

Właściwą bronią Tai-chi Chuanu (taijiquanu) są nie konkretne techniki, lecz umiejętność wyzwalania siły i zachowywania się wobec siły innych. Taktyka ta polega na uginaniu się pod naciskiem (gromadzi się wtedy energię), obrocie, który kieruje dalszy nacisk w bok, a gdy już ten "wpada w pustkę" wyzwoleniu zgromadzonej przez ugięcie energii - pod innym kątem, gdyż już nastąpił obrót. Słowem, wyszkolony adept zachowuje się jak elastyczna piłka, uginająca się, obracająca i rozprężająca (patrz ilustracja). Wymaga to na dodatek silnego zakorzenienia się, by siła przeciwnika nie została zużyta na przesunięcie naszego ciała w jakimś kierunku, lecz zgromadziła się w nas.

schemat

Ugięcie, obrót i wyzwolenie siły

Teoretycznie wydaje się to łatwe, tylko że przeczy wszystkim naturalnym odruchom. Atakowany człowiek na ogół albo ucieka, cofa się i utrzymuje "bezpieczny" dystans, albo usztywnia się i kieruje siłę do barków i rąk, by zademonstrować swoją nieustępliwość i wydać się większym i silniejszym. W ten sposób staje się sztywny i niestabilny. Można to zauważyć w tramwaju lub autobusie. Gdy pojazd szarpnie, logicznym odruchem byłoby opuszczenie środka ciężkości w dół, by zachować równowagę. Tymczasem prawie wszyscy podskakują i napinają barki i ręce oraz usztywniają wyprostowane nogi. Co dowodzi, że nasze naturalne odruchy nie zawsze sprawdzają się w rzeczywistości. Większość ludzi nastawiona jest na konfrontację psychiczną ("straszenie się"), a nie fizyczną.

By zwalczyć te przyzwyczajenia, konieczne są ćwiczenia z partnerem, w dystansie na tyle bliskim, by odczuwało się go jako agresję (przekroczenie "strefy bezpieczeństwa" czy "strefy intymności"). W takich warunkach należy ćwiczyć właściwe zachowania, by stały się one naszą drugą naturą - niską, szeroką postawę, prawidłowy rozstaw kolan, pozycje gwarantujące i "zakorzenienie się" w ziemi, i mobilność, pozwalającą na dowolne obroty.

Najważniejszy jest jednak sposób myślenia, właściwy dla tego ćwiczenia. Równowaga, gwarantująca bezpieczeństwo i skuteczność nie jest równowagą tylko naszego ciała, a nawet naszego ciała i umysłu, chociaż ta jest niezbędna. Człowiek nie pozostanie długo w równowadze, jeśli nie będzie to równowaga z otoczeniem, a więc przede wszystkim przeciwnikiem, jako w danej chwili najważniejszym jego składnikiem. W walce nieuniknienie dochodzi do sytuacji, kiedy jesteśmy aktywni, atakujemy - lub musimy się wycofać, choćby dla nabrania oddechu czy przygotowania następnego ataku. Ciągły atak prowadzi do działania na ślepo, bez zastanowienia; wyczerpuje także nasze siły. Tak samo zachowuje się i przeciwnik. Równowaga polega na tym, że atakujemy, gdy przeciwnik się cofa i cofamy się przed jego atakiem (niewprawni wojownicy nacierają podczas natarcia przeciwnika i cofają się wtedy, gdy on się cofa, co dowodzi braku równowagi).

Można to określić, jako naprzemienne występowanie faz aktywności (yang) i bierności (yin). Należy jednak zdawać sobie sprawę, co to naprawdę oznacza. Zapytany o to, kiedy jest yang (aktywny) niedoświadczony adept odruchowo odpowiada że wtedy, gdy atakuje, a więc, gdy posuwa się do przodu. Natomiast podczas wycofania jest yin (pasywny). Nie jest to jednak właściwa interpretacja.

W koncepcji yin/yang pasywność nie oznacza braku aktywności, ale aktywność narzuconą lub realizację cudzych koncepcji. "Bierna" ziemia produkuje wszystko, natomiast "aktywne" niebo pozostaje inspiratorem tych czynności, wzorcem, a także "zapładnia" ziemię deszczem. A więc, gdy zaczynamy realizować jakąś zaplanowaną czynność, stajemy się z biegiem czasu coraz bardziej yin. Yang za to jesteśmy wtedy, gdy tę czynność zamierzamy czy planujemy.

Najprostsze ćwiczenie Pchających Dłoni polega na tym, że partnerzy na przemian pchają się i wycofują się przed pchnięciem, by na koniec go zneutralizować. W miarę, jak ćwiczący przesuwa się do przodu, jego swoboda działania jest coraz bardziej ograniczona. Mniej więcej od połowy pokonanego dystansu nie może on już zmienić kierunku swego działania (pchnięcie byłoby już słabe, gdyż brakłoby mu "zakorzenienia"). Osiągnąwszy maksymalny zasięg, musi zaprzestać akcji, gdyż dalsze pchanie musiałoby łączyć się z pochyleniem w przód i utratą równowagi. Nawet niewielkie pociągnięcie przez partnera powoduje wtedy "wyrwanie" z zajmowanego stanowiska. Rozpoczynając akcję, ćwiczący był jeszcze yang, ale pod koniec staje się yin i nie może już realizować swoich zamiarów - musi czekać na to, co zrobi partner i reagować na jego działania. Natomiast cofający się z przedniej pozycji,w której był yin, w miarę cofania się gromadzi coraz więcej energii i zyskuje możliwość kolejnego pchnięcia. W tylnej pozycji, gdy energia partnera uległa wyczerpaniu, zyskuje także swobodę wyboru akcji - może pchnąć, ale może także pociągnąć lub zmienić kierunek. Zwykle zaczyna się to od obrotu, który kieruje siłę przeciwnika w bok i sprawia, że "wpada o w pustkę", potem zaś może nastąpić dowolna akcja - najlepiej jednak taka, która pozwala użyć zgromadzoną w talii i tylnej nodze energię przeciwnika (patrz ilustracja A i B).

prezentacja

Możliwość stosowania siły w różnych pozycjach

Ćwiczenie to jest więc szkołą właściwego myślenia o własnej aktywności i nauką utrzymywania równowagi z przeciwnikiem przez dostosowywanie się do okoliczności. Jeśli ktoś znajduje się w pozycji yin i usiłuje nadal być aktywny, traci równowagę, a z nią skuteczność i naraża się na kontratak przeciwnika, któremu już nie może zapobiec. Natomiast jeśli ktoś jest w sytuacji yang, a nie podejmuje aktywności naraża się na to, że przeciwnik będzie miał czas na zmianę pozycji (najprostszą poprzez zrobienie kroku w przód) i stanie się wówczas yang, a nasz ociągający się ćwiczący yin - ale już w bardzo niewygodnej sytuacji, na tylnej nodze, co uniemożliwia szybkie wycofanie się, jakiego wymaga yin.

Jako szkoła myślenia i taktycznego rozgrywania sytuacji, a także nauka utrzymywania równowagi z przeciwnikiem (gdy ktoś jest yang, drugi musi być yin i odwrotnie), ćwiczenie to wymaga współpracy między partnerami, pomagającymi sobie nawzajem w opanowaniu takiego stylu myślenia i zachowania się, a nie konfrontacji, na którą przyjdzie czas wiele, wiele później. Tak więc ktoś o konfrontacyjnym zachowaniu się uniemożliwia w tym wypadku trening i sobie i drugiej osobie - i nie może spodziewać się, że zyska aprobatę i cokolwiek udowodni.

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.