magazyn Świat Nei Jia
NR 42 (CZERWIEC 2006)
JUBILEUSZOWE WYDANIE

Chen Taijiquan

ZHAN ZHUANG - STANIE JAK SŁUP
Jan Silberstorff

Fragment książki, która ukaże się wkrótce.
Więcej informacji na stronie: www.chen.org.pl/wydawnictwa/

Ćwiczenie zhan zhuang służy przywróceniu naszego właściwego, naturalnego stanu. Uczymy się, jak osiągać jedność w aspekcie mentalnym, fizycznym i energetycznym. Charakteryzuje go stan wuji.

Zaczynamy od uspokojenia ciała i ducha. Stoimy wyprostowani na złączonych stopach. Wierzchołek głowy, uszy, barki, biodra i kostki powinny znajdować się jednej linii. Ciało rozluźnia się od góry do dołu i utrzymuje swą pozycję luźno, w naturalny sposób. Język ma przylegać do podniebienia. Dla uspokojenia umysłu powinniśmy nasłuchiwać, co dzieje się w punkcie, który wyobrażamy sobie z tyłu - odciąga to naszą uwagę od tego, co przed nami. Energia podąża za uwagą i spływa po kręgosłupie. Umysł staje się pusty i odprężony. Także we wnętrzu tułowia czujemy linię, jakby "nić" na której zawieszamy ciało. Utrzymuje je ona w całości (1). Kiedy osiągnęliśmy ten stan, "zatapiamy" ciało. Zginamy trochę kolana, by jeszcze bardziej odprężyć się i otworzyć kanały energetyczne. Powstaje przyjemne uczucie (2). Kiedy już jesteśmy spokojni, odprężeni, a ciało jest lekko zatopione, możemy przenieść ciężar na prawą nogę i podnieść lewą piętę bez tracenia równowagi. Dzięki temu wykonujemy krok w bok bez zachwiania, na szerokość barków. Stawiamy najpierw palce, potem całą stopę, równolegle do stopy prawej (4). Ciężar rozkładamy równomiernie na obie nogi. Stoimy teraz w pozycji przygotowawczej, jesteśmy spokojni i swobodni. Spełnione zostały wszystkie warunki, by umożliwić korektę postawy ciała (5).

Jakby zawieszeni za wierzchołek głowy: ciężar ciała opada w dół. Nasz punkt wierzchołka głowy (baihui) jest najwyżej położonym miejscem naszego ciała, od którego możemy go "uwalniać". Rozluźniamy je od góry do dołu. W ten sposób punkt ciężkości może przemieścić się w dół.

Rozluźnienie kręgosłupa: ćwiczący koncentruje się na poszczególnych kręgach i próbuje od góry w dół rozluźnić, roztopić ten obszar. Kręgosłup uzyskuje w ten sposób swoją naturalną formę i staje się przepuszczalny dla energii.

Pustka w okolicach piersi: ćwiczący rozluźnia klatkę piersiową, nie pozwala jednak, by się zapadła. W ten sposób piersi uwalniają się, stają się - jak to się mówi - "puste", a energia może spłynąć w dół. Jednocześnie z rozluźnieniem kręgosłupa górna część ciała uzyskuje swoją naturalnie wyprostowaną formę, kong xiong ba bei.

Rozluźnienie barków i bioder: ćwiczący koncentruje się na okolicy barków, rozluźnia ją i próbuje wczuwać się w ten obszar, by móc kontynuować proces uwalniania. To "uwalnianie" dotyczy wszystkich rodzajów odprężenia w taijiquan. Ciężar i energia opadają w odczuwalny sposób w dół. (Należy zauważyć, że zjawiska, zachodzące w trakcie naszego treningu wymagają pewnego czasu). W podobny sposób uwalniamy okolicę bioder i dolną część pleców, a także punkt mingmen, talię, miednicę i podbrzusze. Dzięki uwolnieniu także i ten obszar staje się otwarty i przewodzący siły. Energia może płynąć do nóg i stóp, a także łączyć się w górnej i dolnej części ciała. Jeśli biodra zostaną zablokowane, to połączenie pomiędzy górną częścią ciała i nogami będzie słabe, ciało nie będzie tworzyć jedności. Wiele problemów z tuishou ma swoje przyczyny w ustawieniu bioder. Umiejscowione są tam ważne życiowo funkcje i centrum naszej seksualności. Poprzez otwarcie tego obszaru wydatnie polepsza się wymiana substancji odżywczych, cyrkulacja krwi oraz energii, co wzmacnia znajdujące się tam organy. Jeśli okolice barków i bioder zostaną otwarte, oba mogą zostać włączone w przepływ sił. Oznacza to, że barki i biodra przyciągają się nawzajem, lub że podążają w swoim kierunku. Zakłada to, że górna część ciała jest wyprostowana w sposób naturalny, klatka piersiowa i kręgosłup są rozluźnione i przewodzą energię, a barki i biodra otwierają się. Próbujemy łączyć energie tych obszarów i zgrać je. Może pojawić się odczucie podobne nieco do namagnesowania. Zjawisko to da się porównać do mgieł, wznoszących się i opadających miedzy tymi punktami, jak w górach. Górna część ciała jednoczy się, wytwarza się poczucie połączenia.

Rozluźnienie łokci i kolan: tak jak barki, próbujemy rozluźnić, odprężyć okolice łokci. Na początku może być to nieco trudniejsze niż w poprzednim przypadku, z biegiem czasu powstaje jednak ten sam efekt. Stawy stają się przepuszczalne, uczymy się jak podtrzymywać ten stan w obszarach granicznych. Dzięki temu zastosowane przez oponenta dźwignie tracą skuteczność, szybciej goją się obrażenia, wywołane uderzeniami. Jeszcze dłużej ćwiczyć trzeba, by doprowadzić do tego stanu stawy kolanowe. Musimy dokładnie zrozumieć, co określamy słowem "rozluźnienie" w taijiquan. Nogi dźwigają ciało. Ćwiczący próbuje się rozluźnić, ale oczywiście nadal stać. Ciało zaczyna stopniowo utrzymywać się dzięki własnej strukturze, muskulatura może się rozluźnić w większym stopniu. Oznacza to, że ciało otwiera się i przepuszcza energię. Na koniec tworzymy połączenie pomiędzy łokciami i kolanami. Punkty te przyciągają się nawzajem, obieg energii między nimi zostaje zamknięty.

Rozluźnienie dłoni i stóp: mamy tu na myśli cały obszar od przegubu do czubków palców i od kostki do palców nóg. Najpierw rozluźniamy dłonie, potem stopy. Punkty środkowe powierzchni dłoni (laogong) i podbicia stopy (yongquan) mogą otwierać się niezależnie od siebie. Zazwyczaj nie jest to konieczne, gdyż zachodzi to automatycznie w skutek rozluźniania się. Następnie ręce i stopy jakby przyciągają się.

Kiedy wytworzyliśmy takie połączenie między barkami i biodrami, łokciami i kolanami, dłońmi i stopami, zaczynamy odczuwać zwartość, jedność całego ciała. Warunkiem tego - rzecz jasna - jest, by kręgosłup był wyprostowany i przewodził energię, a klatka piersiowa pozostawała pusta. Na zakończenie ćwiczenia można to raz jeszcze sprawdzić i powtórzyć.

Połączenie barków z biodrami, łokci z kolanami, dłoni ze stopami nazywane jest wai san he "trzy zewnętrzne połączenia". Dzięki nim ciało zostaje jakby zamknięte w sobie. Uzyskuje stabilność. I jeśli "jedwabne nici" tego połączenia nie zostaną zerwane i "struktura nie zostanie złamana", to utrzymamy swoje centrum także podczas działania wielkiej siły zewnętrznej. Celem treningu jest wytworzenie tych "jedwabnych nici" i wzmacnianie ich, aż staną się nierozerwalne. Jednak wai san he nie odnosi się tylko do tych trzech istotnych obszarów. Kiedy uczeń jest zaawansowany, zauważy, że każdy jego punkt ma związek z jakimś innym punktem, położonym gdzie indziej. Musi się z nim połączyć, by ciało zyskało stabilność. Jeśli uda mi się połączyć niezliczone punkty ciała z ich odpowiednikami, to można sobie wyobrazić, jak stabilne się ono stanie. Na poziomie mistrzowskim w tuishou pcham nie tylko dłonią czy łokciem. Pcha całe ciało. Każdy atakujący punkt znajduje swój odpowiednik, łączy się z nim i wtedy pchają razem.

Przykładowo: zostałem schwytany za ramię i chcę odepchnąć przeciwnika. Nie da się tego zrobić tylko przy pomocy ręki. Mogę jednak poprzeć jej ruch ruchem wszystkich części ciała. Jeszcze lepiej będzie, kiedy odpowiednik tego przedramienia (w tym przypadku będzie to udo), połączone z nim i kierowane przez dantian będzie pchać razem z całym ciałem. W końcu wszystkie punkty zostały połączone ze swoimi odpowiednikami i są kontrolowane przez centrum. W ten sposób ciało zostaje "zamknięte w sobie" i podczas ruchu działa jako całość. Teraz mogę "wypełnić" (yang) każdy punkt i jego odpowiednik. Do tego potrzebuję odpowiadających tym punktom części ciała yin, z którymi muszę je połączyć. W ten sposób np. w czasie tuishou uwalniam się z dźwigni założonej w jednym miejscu poprzez rozluźnienie w innym. Mogę też leczyć obszary dotknięte chorobą przez zabiegi na ich odpowiednikach.

Jeśli utracę kontrolę nad moim centrum, to dantian nie będzie już punktem ciężkości mojego ciała. Tracę wówczas najpoważniejsze źródło swej siły. Muszę teraz ustawić ciało zgodnie z wymogami nowego, gorszego stanu. Oznacza to konieczność zdefiniowania na nowo wszystkich punktów ciała oraz ich odpowiedników. Tak, jak wymaga tego nowa sytuacja. Da się przecież w słabszej pozycji osiągnąć tyle, ile można. Mam szansę zwyciężyć kogoś, kto nie zna takich subtelnych możliwości.

W wypadku działań terapeutycznych punkt wyjścia jest taki sam. Jeśli ciało nie pozostaje w swoim centrum, czy z powodu jakiejś choroby, czy jakichkolwiek nieprawidłowości, to mogę albo spróbować je znowu doprowadzić do właściwego stanu poprzez odpowiednie połączenie rozdzielonych punktów, lub na nowo zdefiniować centrum w zależności od tego stanu.

Przykładem niech będzie za długa noga. Jeśli powodem są zniekształcenia stawów biodrowych lub miednicy, mogę skorygować pozycję wszystkich punktów wobec dantian, a ciało powróci do prawidłowej postawy. Jeśli jednak noga jest rzeczywiście dłuższa od drugiej, to wszystkie części ciała ulegają przesunięciu. Muszę zdecydować, jaki stan będzie naturalny i skorygować położenie wszystkich punktów i ich odpowiedników w odniesieniu do tego "nowego" środka ciała. Centrum energetycznym jest nadal dantian, ale cała konstelacja jest nowa. Ta domniemana słabość zostaje przekształcona w największą siłę. Do tego potrzebne jest jednak głębokie zrozumienie i dokładne "widzenie" stanu ciała i możliwości jego nowego określenia.

Przegląd wai san he raz jeszcze:

Jeśli zastosowaliśmy pięć opisanych wyżej wskazówek, dantian może się rozluźnić i napełnić energią. Całe ciało również rozluźnia się i prostuje w naturalny sposób. Wszystkie kanały energii są otwarte, energia zbiera się w dantian i rozprzestrzenia równomiernie po całym ciele. Umysł jest spokojny i odprężony, powstaje jedność między nim a ciałem. Nasza uwaga koncentruje się na centrum energetycznym i stopniowo ogarnia równomiernie całe ciało. Osiągamy nasz stan wuji.

Teraz spełnione zostały warunki, by zacząć właściwe ćwiczenie Stania jak Słup. Stojąc w postawie przygotowawczej z wolna podnosimy ramiona, korygując przy tym ciało i utrzymując stan rozluźnienia. Utrzymujemy nasz stan wuji. Nie powinniśmy trzymać ramion powyżej barków. Dobra pozycja ciała i rąk wykształca się przez lata treningu, tworzy podstawę osiąganego dalej poziomu. Nie można więcej napisać w książce. Każda poprawa pozycji jest kwestią indywidualną, różni też się zależnie od poziomu zaawansowania. Książka nigdy nie zastąpi nauczyciela. Korekty nie wynikają z ustalonego raz na zawsze wzorca, lecz są indywidualnie zróżnicowane. Wymagają interwencji czującego problem nauczyciela/nauczycielki. Ich bezpośrednim zadaniem jest połączenie energii ciała i wysubtelnienie tego procesu. Im więcej mogę złączyć w ciele, im precyzyjniej go poprawiam, tym więcej energii mogę uwolnić i wykorzystać dla swojego zdrowia, samoobrony i wielu innych spraw. Nie wystarczy proste naśladowanie pozycji i wieloletnia wiara, że coś się zdarzy. Potrzebne korektury są zbyt złożone.

W tej pozycji stoimy najpierw pięć minut, potem nawet pół godziny albo dłużej. Na początku może wydawać się Wam trudne uspokojenie umysłu i ciała. Ciężko wtedy znaleźć w sobie ochotę, by stać tak długo. Może trochę boleć. To całkiem naturalne i zniknie z upływem czasu. Wszystko, co nieprzyjemne przejdzie wraz z osiągnięciem uczucia spokoju, ciepła, bezpieczeństwa i właśnie owej jedności, zwartości ciała i umysłu. Im bardziej poprawiamy postawę, tym bardziej zbliżamy się do tego stanu. Do długości ćwiczeń należy podchodzić elastycznie. Ważniejsza od niej jest ich poprawność. Bez niej można ćwiczyć wiele lat bez widocznych postępów. Dajmy sobie trochę czasu na przeanalizowanie wszystkich tych kwestii krok po kroku. W ten sposób powoli z zewnętrznego stanu wuji przejdziemy do jego coraz głębszych, autentycznych poziomów.

Ćwiczenia kończące: przy opuszczaniu ramion powinniśmy uważać, by także i to wykonać powoli, zdawać sobie sprawę z każdej zmiany w ciele i móc ją "poprawić". Potem stajemy znowu w naszej pozycji przygotowawczej i poprawiamy ciało jak to (5) opisano wyżej. Skupiamy się na dantian i kładziemy na nim dłonie, tak by punkty środkowe (laogong) nakładały się. Kobiety trzymają wewnątrz dłoń prawą, mężczyźni lewą. Oba punkty laogong i dantian łączą się i jednoczą. Po chwili zaczynamy, przenosząc równowagę, kręcić punktami dłoni małe kółka, nie tracąc połączenia z dantian. Najpierw kręcimy w jedną, potem w drugą stronę. Osiemnaście kółek w każdym kierunku jest odpowiednią liczbą. Z czasem wykształca się ruch dantian, aż w końcu to on inicjuje ruch.

Na koniec koncentrujemy się znowu na dantian, rozłączamy ręce i poprawiamy się raz jeszcze. Centrum energii jest dantian; stamtąd rozchodzi się ona po całym ciele. Powoli otwieramy oczy, kierując wzrok najpierw "do wewnątrz" i przyzwyczajamy się stopniowo do kontaktu z rzeczywistością. Na koniec lekko rozluźniamy nogi, odstawiamy prawą, ćwiczenie jest skończone. Można wykonać lekki masaż, wskazana jest krótka przerwa na przemyślenie treningu.

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.