Kolorowy napis z ideogramami: Świat Nei Jia

NR 23 (KWIECIEŃ 2002)

Magia słów

QI
Tomasz Twardowski

wilczeklang@yahoo.com

Słowo Qi (Chi) pojawia się niemal w każdym artykule czy książce na temat kung fu na całym świecie. Słowem tym są przesiąknięte również chińskie książki o medycynie naturalnej i filozofii przez minimum ostanie tysiąc lat. Czymże jest Qi? Dlaczego jest ono tak ważnym, tak często używanym słowem. Należy to rozpatrzyć z dwóch punktów widzenia: kultury chińskiej i popularności kung fu na Zachodzie.

Z punktu widzenia kultury chińskiej w medycynie i filozofii Qi jest rodzajem siły życiowej, z którą rodzi się człowiek i gdy się ona wyczerpuje to umiera. W przeszłości chińscy lekarze tłumaczyli tak nagłe bezobjawowe (z ich ówczesnego punktu widzenia bezobjawowe) zgony. Aby więc przedłużyć swoje życie należy Qi niejako ładować i gromadzić, a jednocześnie pozwolić jej bez zatorów przepływać po całym organizmie. W celu osiągnięcia tegoż stworzono system ćwiczeń zwany qigong, który z czasem ewoluował i aktualnie możemy spotkać wiele szkół i odmian qigongu. Takie pojęcie Qi było i jest mocno zakorzenione w medycynie i filozofii chińskiej.

W sztukach walki Qi utożsamiane było z poziomem umiejętności użycia siły całego ciała do uderzenia. Qi miała spływać z całego ciała i kumulować, aby przekazać całą energię kończynie która zostanie użyta do zadania ciosu. Jednocześnie nie chodziło o użycie siły mięśni jako takich (maksymalnego ich napięcia), ale użycia właśnie siły Qi, która to zdolność do manifestowania tej siły osiągana po wielu latach ciężkich ćwiczeń. Ciało działać miało jak całość z KUA (pas biodrowy plus dolna część talii), jako elementem zarządzającym tym ruchem. Jako takie rozumiane Qi było często powiązane ze słowami jak: fa li, fa jing, jing, peng jing, które oznaczały manifestacje tej energii.

Te dwie definicje pojęć działały niejako obok siebie, czasami działając na wspólnych płaszczyznach, czasami wręcz się wykluczając: manifestacja energii np. oznacza teoretycznie jej utratę, a więc co za tym idzie śmierć.

Należy być może podkreślić, że większość mistrzów sztuk walki w historii to raczej ludzie niepiśmienni i mogli o tym nie wiedzieć :). Mówiąc bez żartów jest faktem historycznym, że większość książek o sztukach walki w przeszłości w Chinach, nie została napisana tylko podyktowana. Aktualnie często ten temat pomija się milczeniem, uważając to za zła reklamę stylu. Obecnie rozmawiając ze starymi mistrzami w Pekinie, można często od nich usłyszeć bez żadnego wstydu z ich strony, że ich mistrzowie byli niepiśmienni! Często oni sami skończyli jednie podstawówkę, z drugiej strony można oczywiście spotkać osoby świetnie wykształcone, ale patrząc historycznie to takich była raczej mniejszość. I tu pojawia się problem, który wiąże się z pojęciem Qi. Otóż analizując użycie słowa Qi w książkach klasycznych czy wypowiedziach wciąż żyjących (oby żyli jak najdłużej!!!) mistrzów starej generacji, słowo Qi było i jest często używane, aby "ukryć niewiedzę".

Prosty przykład, mistrz odpowiada na pytania ucznia i jest nimi naprawdę znudzony i zmęczony rzuca więc proste stwierdzenie: bo tak działa Qi i sukces, uczeń od razu przestaje pytać, przyjmuje to do wiadomości i jest spokój.

W przeszłości chińscy mistrzowie nie znali podstaw fizyki (wielu do dzisiaj nie zna) i prosta zasadę dzwigni prostej tłumaczyli fenomenem Qi, to samo dotyczyło medycyny chińskiej.

Należy wiedzieć też o tym że w chińskiej społeczności mistrzowie sztuk walki mieścili się raczej na dole drabiny społecznej i nie cieszyli się jakoś specjalnym poważaniem. W większości pochodzący z biednych rodzin upatrywali trening kung fu, jako szanse na wejście do biznesu konwojowania kupców (w czym specjalizowało się większość mistrzów) lub też ćwiczyli w celu ochrony swej wioski. Słowo Qi stanowiło dla nich wygodną metodą ukrycia swojej ignorancji w zakresie rozumienia umiejętności, które sami prezentowali.

Współcześnie w Japonii prowadzono wiele badań nad fenomenem Qi prosząc do pomocy w eksperymentach mistrzów sztuk walki (przeważnie stylów wewnętrznych). Na podstawie tych badań stwierdzono, że Qi to nic innego jak właściwe użycie ciała (jego mięśni, ścięgien i kości) w celu wykonania danego ruchu czy uderzenia. Można tu się posłużyć prostym przykładem: większość z nas aby złapać i podnieść np. szklankę napina odruchowo mięsień bicepsu, który to w tym ruchu jest całkowicie zbędny.

Dlatego też powtarzane często na treningach stylów wewnętrznych sformułowanie, że należy się rozluźnić nie oznacza całkowitego luzu, ale właściwego użycia tylko tych mięśni, które są do wykonania tegoż ruchu niezbędne.

Na Zachodzie Qi stało się słowem modnym, fajnie jest go użyć, najlepiej dużo o nim opowiadać swoim uczniom, którzy z wypiekami na twarzy słuchają o dziwnej, magicznej energii. Aktualnie w USA pojawiło się mnóstwo oszustów, którzy twierdzą, że są w stanie nauczyć użycia Qi na odległość, ale żeby się tego uczyć czy nawet zobaczyć, trzeba najpierw wyłożyć na stół dość pokaźną sumkę w dolarach. W internecie można czasami trafić na listy od oszukanych przez nich naiwnych, którzy to opowiadają, że "mistrz" zrezygnował z nauki czy pokazu twierdząc, że ich negatywna energia blokuje jego energię i że nie są oni w stanie się tego nauczyć (ale pieniędzy jakoś nie oddał :)).

Trzeba podkreślić, że Qi stało się również elementem filozofii różnych ruchów wegetariańskich czy szukających korzeni w chińskiej kosmologii czy filozofii. Upatrują oni starożytnych Chińczyków jako najmądrzejszych i najwspanialszych ludzi jacy stąpali po ziemi starając się żyć według ich zasad. Tego rodzaju ludzi nazywa się często w Chinach jajkiem (z zewnątrz biały w środku żółty:)) i czasami można zobaczyć takie przypadki jak ten, gdzie nawiedzony obcokrajowiec pytał jak ma żyć zgodnie z Qi, a mistrz mu tłumaczył, że nie bardzo rozumie o co mu chodzi, najważniejsze żeby zdrowy był i miał pieniądze na codzienne życie :).

Niestety takie pojmowanie sprawy przez cudzoziemców powoduje że nawet najwięksi mistrzowie wyjeżdżając na seminaria na Zachodzie są zasypywani pytaniami jak powyższe lub pytaniami o zaawansowane, tajemne techniki i niewiele osób zdaje sobie w ogóle sprawę, że prezentowane umiejętności osiąga się przez żmudne wykonywanie latami nudnych i często bolesnych ćwiczeń. Nawet słysząc takie wyjaśnienie mistrza o pochodzenie jego siły nie wierzą w nie, myśląc że tak naprawdę to on coś ukrywa i nie chce tego nauczyć.

Szczególnie jest to często spotykane wśród osób ćwiczących dla "zdrowia", którzy trening dla zdrowia rozumieją jako łatwy, prosty i niemęczący, dający natomiast fenomenalne rezultaty. Zabawne jest to, że zgodnie z badania prowadzonymi przez Japończyków (wspominanymi powyżej) osoby ćwiczące realne kung fu, a nie dla zdrowia, cieszyły się znacznie lepszym wynikami zdrowotnymi. Może również zdziwi co niektórych fakt, że zdarza się iż tradycyjni mistrzowie ze starego pokolenia w Chinach, odmawiają uczenia stylów wewnętrznych co poniektórych miłośników zdrowia, argumentując to właśnie tym, że nie są oni wystarczająco zdrowi aby ten styl ćwiczyć :).


Tomasz Twardowski, lat 29, ćwiczy sztuki walki od 14 roku życia, od ponad dwóch lat mieszka w Pekinie i trenuje baguazhang.

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.