Kolorowy napis z ideogramami: Świat Nei Jia

NR 26 (PAŹDZIERNIK 2002)

Spis treści:

Powrót do strony głównej


WSTĘP

Witam w październikowym wydaniu magazynu "Świat Nei Jia". Ukazał się on z niewielkim opóźnieniem, ponieważ długo czekałem na kilka obiecanych artykułów o Karate, Ninjitsu i Aikido. Niestety bezskutecznie. Sytuacja ta powtarza się już od paru miesięcy przed każdym kolejnym wydaniem numeru, ciągle jestem mamiony obietnicami nadesłania ciekawych tekstów. Więcej razy nie będę przesuwał terminu zamknięcia magazynu. Jeżeli autorzy chcą opublikować coś na tych stronach, muszą przesyłać swoje materiały w odpowiednim czasie.

Większość literatury o historii "wewnętrznych sztuk walki" (Nei Jia) publikowanej na Zachodzie, a zwłaszcza w naszym kraju, ciągle powiela powierzchowne informacje jakie na ten temat "wydostały" się z Chin na przełomie lat 60-tych i 70-tych. Nagminnie mylone są w nich nazwiska, daty i przekręcane są fakty. Autorzy piszący coś o Taijiquan (Tai Chi Chuan) po prostu "kopiują" pierwszy rozdział o historii z innych książek, a dopiero później zaczynają pisać rzeczywiście coś od siebie. Przez lata te przestarzałe, błędne informacje na tyle się umocniły, że w tej chwili obowiązują już jako prawdy absolutne.
W ostatnim czasie w Chinach coraz więcej starych mistrzów ujawnia skrywane dotąd tajemnice, starając się uchronić swoją wiedzę przed całkowitym zapomnieniem i jakoś przekazać swoje dziedzictwo następnemu pokoleniu. Tylko odważni badacze z otwartymi umysłami będący u "źródła", mogą dotrzeć do tych nowych informacji i publikując je, zmienić obiegowe opinie na wiele tematów. Ponieważ dosłownie z tygodnia na tydzień ujawniane są nowe (często dość kontrowersyjne) fakty, jedynym medium, które za tymi zdarzeniami nadąża, jest internet. Tylko tam można znaleźć najbardziej aktualne i cenne dane.

Jednym z najbardziej znanych i aktywnych badaczy Neijia jest Jarek Szymański, mieszkający na stałe w Chinach. Jego internetowy serwis (www.ChinaFromInside.com) jest bardzo ceniony na całym świecie, o czym można się przekonać, widząc jego link na wszystkich zachodnich stronach o tej tematyce.
W jego serwisie można znaleźć duży zbiór bardzo ciekawych artykułów. Są tam zarówno tłumaczenia z chińskiego bardzo rzadkich tekstów, wywiady z mistrzami, jak i wyniki rewolucyjnych badań prowadzonych przez niego. Polecam szczególnie najnowszy artykuł o stylu "Xiaojia" Chen Taijiquan.
Dla Polaków jedynym mankamentem jego stron jest to, że są one w języku angielskim. Ale Jarek Szymański zgodził się udostępnić swoje teksty i dzięki tłumaczeniom wykonanym przez Konrada Dynarowicza, artykuły te będą sukcesywnie publikowane w magazynie "Świat Nei Jia". W tym numerze pojawił się pierwszy tekst: "Krótka analiza rękopisów dotyczących sztuki walki rodziny Chen".
Zachęcam do częstego odwiedzania serwisu Jarka. Oprócz artykułów jest tam także "sklepik", w którym można zakupić na przykład unikatowe oryginalne chińskie filmy o sztukach walki (VHS, VCD, DVD). Być może jeżeli byłoby dużo klientów z naszego kraju, Jarek zrobiłby także swoje strony w języku polskim. Wszystko zależy od Was :).

Życzę miłej lektury magazynu.
 
Tomasz Grycan

P.S.
Ponieważ grudniowy numer magazynu "Świat Nei Jia" chciałbym umieścić w internecie przed świętami, mam prośbę do wszystkich autorów artykułów, aby postarali się przesłać mi je najpóźniej do 20 grudnia. Dziękuję.

Powrót do spisu treści


WYPOWIEDZI Z ANKIET

Dziękuję Wam za wypełnianie mojej ankiety, szkoda, że najczęściej tylko w polach do klikania. Na szczęście niektórzy z Was są bardziej komunikatywni i coś jednak piszą od siebie. Zawsze jest to choć minimalna informacja od Was, jak mój serwis jest odbierany.

Oto kilka Waszych wypowiedzi:

(...)
Jest dużo interesujących treści, a wśród nich są również treści o aspekcie technicznym, aczkolwiek aspekt ten powinien dominować, brakuje artykułów badaczy traktujących "sztuki walki" jako sztukę walki, porównujących różne systemy, wiedzących, że nie ma systemu doskonałego, jak człowiek jest niedoskonały, umiejętność walki jest umiejętnością indywidualną, stąd przydałoby się wygrzebanie więcej informacji o mistrzach, i o tym, co przez całe swoje życie zdołali wypracować (tak ażeby można było się od nich czegoś wartościowego nauczyć), a co zapożyczyli od poprzedników (od których również można by się czegoś wartościowego nauczyć), z drugiej strony wiem, że Pan nie jest odpowiedzialny za treść przekazywanych Panu artykułów i nie będzie łatwo (jeśli Pan zechce w ogóle) poruszyć góry.
(...)

(...)
Zbyt mało publikacji o Pakua i Xing Yi.
(...)

(...)
Myślę że bez przesady magazyn jest dobry i gratuluję samozaparcia i uporu w jego tworzeniu, a jak się komuś nie podoba to niech stworzy lepszy i się pochwali.
(...)

(...)
Czasem brakuje konkretnych informacji.. wszyscy piszą bardzo niekonkretnie i mgliście jakby się bali zdradzić czegokolwiek z własnego doświadczenia.. Ale jak już wspomniałam sposób prezentacji i styl magazynu zależy od osoby go tworzącej i fajny jest ten styl, a ta uwaga odnosi się do autorów poszczególnych tekstów, ale cóż, teraz to panuje taki "naukowy" sposób pisania, bezosobowy i bez zaangażowania w to co się pisze, człowiek się czasem zastanawia czy dany autor naprawdę miał do czynienia z daną sztuką walki, bo czasem sprawia to wrażenie jak opis kogoś z boku....
(...)

(...)
Powodzenia w dalszej "walce" i nie zmniejszaniu wysiłków (może to nie ładne, bo to nie mój czas jest na to przeznaczany).
(...)

(...)
Więcej o ninjutsu, taijutsu i aikido !!!!!
(...)

(...)
Dlaczego nie ma nic o Teakwondo???
(...)

(...)
Coś na temat styku kung fu z życiem, tj. psychologicznych aspektów uprawiania stylów wewnętrznych. Zaczynam dostrzegać pozytywne zmiany jakie niesie ze sobą ćwiczenie tai chi, najbardziej interesuje mnie potraktowanie ćwiczenia jako drogi rozwoju psychofizycznego z naciskiem na wdrożenie pojawiających się zmian w codzienne życie. Może ktoś mógłby się podzielić tym jak to pracuje w jego życiu?
(...)

(...)
Uważam, że (czasopismo) jest bardzo dobre i naprawdę nie mam żadnych uwag. Byle by ci się nie znudziło prowadzić tego serwisu. Zdaję sobie sprawę ile pracy w to trzeba włożyć więc i tak jestem pełen podziwu. Poza tym jeżeli chodzi o atrakcyjność to jest to trochę rzecz względna. Dla mnie najważniejsza jest treść. Nie mam nic przeciwko większej ilości grafiki ale też się nie obrażę jak jej nie będzie. Także generalnie daję piątkę z plusem, no i przede wszystkim dziękuję za twoją pracę. Bo dzięki temu ludzie tacy jak ja mogą poszerzać horyzonty.
(...)

(...)
WIĘCEJ GRAFIKI, ZDJĘĆ
(...)

(...)
Uważam, że strony są w jak najlepszym porządku. Nie potrzeba im żadnych wodotrysków, które tylko zwiększają objętość a same w sobie nie wnoszą nic do treści.
(...)

(...)
Jest spoko ale trochę za mało zdjęć.
(...)

(...)
Jest to dobra szybka rzetelna strona o interesującej tematyce.
(...)

(...)
Więcej informacji instruktarzowych np. kopnięcia po obrocie w powietrzu (taekwondo), szybkie obezwłądnianie przeciwnika (wojskowe i policyjne systemy walki).
(...)

(...)
Więcej o Karate goju-ryu gdyż jest to fascynująca sztuka walki.
(...)

(...)
Uważam, że ta strona powinna być jeszcze bardziej atrakcyjniejsza.
(...)

(...)
Uważam że magazyn jest niesamowity i trudno uwierzyć że jest dziełem jednej osoby. Moje gratulacje, i wielkie dzięki.
(...)

(...)
Uważam, że masz bardzo fajna stronę. Twoje informacje były często pomocne. Dziękuję.
(...)

(...)
Nie macie wiadomości o wszystkich wydażeniach których szukam...
(...)

(...)
Strona jest wykonana całkowicie poprawnie, bez zbęndych wodotrysków i bardzo estetycznie. Jest czytelna i przejrzysta czyli taka jak powinna być aby nie odwracać uwagi od treści.
(...)

(...)
Odwiedzam te strony od niedawna, ale dzieki nim wiele rzeczy stało się dla mnie jasnych i konkretnych, pozwoliło poznać i rozszerzyć wiedzę. dziekuję za taką możliwość!!!
(...)

Powrót do spisu treści


Chen Taijiquan

WYWIAD Z WIELKIM MISTRZEM CHEN XIAOWANGIEM

Wywiad został przeprowadzony przez Angelę i Jima Criscimagna z "Rockford Tai Chi" w 2001 roku.
Tłumaczenie z angielskiego: Konrad Dynarowicz.

Materiał udostępniony przez "World Chen Taiji Association - Poland".

Pytanie: W jaki sposób należy wykorzystywać "dantian" aby użyć siły?

Mistrz Chen Xiaowang: "Dantian" jest centrum energetycznym ciała, dlatego też konieczne by było ono połączone i skoordynowane z całym ciałem. Siła ma swoje źródło w "dantian" i by ją uzyskać wymagana jest koordynacja działania "dantian" z resztą ciała.

P: Na czym polega mechanika ruchu ciała jeśli chcemy wykorzystać siłę "dantian"?

MCXW: Dzięki ruchowi całego ciała uzyskujemy spiralną siłę. Kiedy "dantian" się obraca, obraca się także i ciało, a dłonie pchają. Obszar "dantian" jest jak centrum ciała.

P: W jaki sposób należy skoordynować plecy i nogi z "dantian"?

MCXW: Kiedy "dantian" rozpoczyna ruch należy skoordynować ze sobą działanie mięśni nóg i pleców, tak by podążały za "dantian". Wszystkie części ciała poruszają się razem. Dłoń nie porusza się sama. Jest to ruch całego ciała w trzech wymiarach. "Dantian", biodra, kolana, nogi, wszystkie części ciała połączone są ze sobą, inicjując ruch spiralny całego ciała.

P: Ile siły znajduje się w "dantian"?

MCXW: Bardzo mało. Ta mała ilość siły pcha resztę ciała (mięśnie i kości).

P: Jakie istnieje powiązanie pomiędzy "qi" a "dantian"?

MCXW: "Qi" samo z siebie jest słabe i miękkie. "Dantian" "komunikuje się" z mięśniami oraz kośćmi. "Dantian" jest magazynem "qi". "Jingluo" czyli meridiany rozprowadzają "qi" wewnątrz ciała. Kiedy "qi" jest wytwarzana, przemieszcza się przez ciało obracając się jak bomba (czyli przemieszczając się po linii spiralnej - przyp. tłum.). Ważnym jest by zrozumieć współzależności pomiędzy "dantian" a "qi", pomiędzy "qi" a mięśniami, oraz mięśniami i kośćmi. Główna komunikacja zachodzi pomiędzy "dantian" a mięśniami - jest to esencja Chen Taijiquan.

P: Czy jest to prawda, że w stylu Chen Taijiquan kładzie się duży nacisk na ruch "dantian"?

MCXW: Tak, to prawda. Jeśli chodzi o ruch całego ciała, to "dantian" inicjuje ten ruch. Kiedy ciało jest puste (tu: rozluźnione - przyp.tłum.), "qi" idzie z "dantian" do dłoni. Jest to proces mający charakter yang. Proces powracania "qi" do "dantian" ma zaś charakter yin.

P: Co może pan powiedzieć o ważności "yi"?

MCXW: Do zainicjowania ruchu ciała należy używać "yi" czyli umysłu. Istnieją tu trzy poziomy: początkowy, środkowy oraz zaawansowany. Połowa umysłu koncentruje się na samym ruchu, druga połowa jest pusta czyli otwarta. Na poziomie początkowym należy skupiać uwagę na ruchu lub samym "qi". Na poziomie zaawansowanym nie musimy skupiać się na ruchu, wszystkie kanały energetyczne są otwarte, a "qi" może przemieszczać się przez nie w sposób naturalny jeśli się na nim skupimy. Dzieje się tak dlatego, ponieważ energia przemieszcza się bardzo łatwo przez ciało. Nieważne na którym poziomie jesteśmy: należy w połowie skupić się na ruchu ciała a w połowie na otwarciu umysłu.

P: Czy w trakcie wykonywania ruchów formy Taiji stymulowane są punkty akupunkturowe?

MCXW: Różne postawy wymagają różnej koordynacji pomiędzy mięśniami, w związku z czym skupiamy się na nich w inny sposób. "Qi" przemieszcza się w nich poprzez meridiany, a więc i inne są rezultaty ruchów.

P: Czy istnieją jakieś różnice w sposobach oddychania pomiędzy formami "Laojia Yilu" (Pierwszą Formą Starego Stylu) a "Laojia Erlu" (Drugą Formą Starego Stylu)?

MCXW: Wielu ludzi o to pyta. Z obydwiema formami związane są zarówno identyczne zasady, jak i zasady specyficzne dla każdej z nich. Nie starajcie się natomiast próbować kontrolować oddychania. Starajcie się by było ono naturalne. Kiedy wykonujemy "fa jin", jest rzeczą naturalną, że robimy wydech. Na początku nauki, kiedy skupiasz się na korygowaniu ruchów, nie próbuj oddychać na siłę. Kiedy wzrosną twoje umiejętności, twoje zapotrzebowanie na tlen zmieni się w naturalny sposób. Bądź uczciwy wobec siebie jeśli chodzi o potrzeby swojego ciała. Jeśli biegniesz lub skaczesz, sposób twojego oddychania zmienia się w naturalny sposób. Nie musisz o tym myśleć. Podobnie jest w Taiji.

P: Czy może pan powiedzieć kilka słów o "qi"?

MCXW: Są pewne rzeczy, które należy odczuć i których nie można opisać, powinieneś odczuwać jakby "gorąca woda wlewała się" do twoich ramion i dłoni. Nawet na początkowym poziomie ludzie mogą to odczuwać. Kiedy ramię obraca się podążając za ruchem małego palca, energia idzie do "dantian". Kiedy porusza się kciuk, "qi" idzie z "dantian" do dłoni.

P: Jaka jest różnica pomiędzy "qi" a "jing"?

MCXW: Choć są one podobne to jednak różnią się w charakterze od siebie. Kiedy "qi" łączy się z mięśniami, staje się "jing". "Jing" jest wyrazem "qi", stając się eksplodującą siłą. Kiedy "qi" przenosi eksplodującą siłę na mięśnie, staje się "jing".

P: Jaka jest natomiast różnica pomiędzy "jing" a "shen"?

MCXW: "Jing" i "shen" są do siebie podobne. "Shen" stanowi wyższy poziom "jing". "Jing" jest pierwszym poziomem "shen". "Jing" jest podstawą budowli, "shen" jest szczytem budowli. Porównując to do struktury wojska, jeśli chodzi o "yi" i "qi", "qi" stanowi armię, "yi" jest królem a mięśnie i kości generałem. "Yi" rozkazuje "qi".

P: Co jest najważniejszą zasadą stylu Chen Taijiquan?

MCXW: Postawa, pozycja ciała - pierwszą formą, którą się ćwiczy jest ćwiczenie stojącego słupa ("zhan zhuang" - przyp.tłum.). Dzięki czemu ciało jest gotowe do ćwiczenia Taijiquan. Porównując tą sytuację do jazdy samochodem, zanim rozpoczniesz jazdę, musisz sprawdzić lusterka, siedzenia, opony etc.. W ćwiczeniu Taiji jest podobnie. Musimy myśleć o "dantian" jako centrum ciała. Ciało musi być zrónoważone, umysł cichy i spokojny, a energia płynie bez przeszkód przez całe ciało. Najważnieszą sprawą jest połączenie całego ciała w jedność, "qi" swobodniej płynie wewnątrz i łączy wszystkie części ciała. Pierwszą istotną rzeczą jest postawa ciała, drugą natomiast dwie zasady ruchu. Pierwsza zasada ruchu mówi, iż "dantian" porusza się z boku na bok, obracając się ruchem po spirali, ulegając przemianie. Wszystko to co odnosi się do postawy stojącej dotyczy też i ruchu, "dantian" porusza się a ciało za nim (odpowiada na ruch "dantian"). Druga zasada ruchu mówi, że "dantian" porusza się do przodu i do tyłu. Ruchy ciała, także ruchy przejściowe (pomiędzy jednym a drugim ruchem formy) korespondują z ruchami "dantian". Choć w ruchach przejściowych nie występuje ruch po spirali, ale są one sprawą podstawową dla właściwego wykonania formy. Jeśli zrozumiesz jak przyjąć właściwą pozycję ciała i zasady ruchu, wtedy zrozumiesz wszystkie formy, zastowsowania ruchów w walce, każdą broń. Jeśli nie zrozumiesz tych zasad, będziesz jak drzewo bez korzeni i tak jak drzewo twoje umiejętności nie będą mogły rosnąć. Te dwie zasady ruchu łączymy w jedną z powodu ich podobieństwa do siebie. Talia i klatka persiowa ulegają przemianom w trakcie ruchu, ruchom otwarcia i zamknięcia.

P: Jakie najczęściej błędy popełniają ludzie uczący się Taijiquan?

MCXW: Jednym z najczęstrzych błędów jest to, że nie rozumieją wspomnianych wcześniej dwóch podstawowych zasad ruchu. Próbują naśladować ruchy swojego nauczyciela, ale nie próbują zrozumieć tych zasad. Uczeń musi wiedzieć co powinien a czego nie powinien robić, a nie tylko podążać za nauczycielem. Każdy ruch ma swój standard wykonania i swoje zasady, a więc nauczyciel musi je rozumieć by móc nauczać ucznia, a uczeń musi poszukiwać tych zasad i umieć je poprawić u siebie jak i innych uczniów. Chciałbym aby zarówno nauczyciel, jak i uczeń poruszali się razem do przodu do tego samego celu, którym są (co raz to wyższe - przyp.tłum.) wyższe umiejętności w Taijiquan.

P: Co jest istotne w ćwiczeniu stojącego słupa czyli "zhan zhuang"?

MCXW: Jest to podstawa dzięki której zwiększa się połączenie pomiędzy "dantian" a resztą ciała. Jedna postawa, dwie zasady ruchu. Cwiczenie stojącego słupa jest sposobem ćwiczenia (prawidłowej - przyp.tłum.) postawy.

P: Kiedy powinno się rozpocząc ćwiczenie tui shou (pchających dłoni)?

MCXW: Zanim rozpocznie się ćwiczenie pchających dłoni należy zrozumieć zasady ruchu, koordynację ruchów całego ciała. Jeśli tego nie zrozumiesz, będziesz wykonywał za dużo ruchów samymi rękami.

P: Czy poprzez ćwiczenie pchających dłoni możemy rozwinąć umiejętność zachowania równowagi centrum?

MCXW: Umiejętność tę rozwijamy poprzez zachowanie zasad ruchu oraz poprzez ćwiczenie postawy stojącej. Wielokrotnie praktycy przegrywają w pchających dłoniach, ponieważ tracą równowagę w "dantian". Kiedy się poruszacie utrzymujcie przez cały czas zasadę obowiązującą postawę początkową, zachowując jednocześnie obydwie zasady ruchu.

P: Jak ćwiczący mogą poprawić swoje umiejętności w pchających dłoniach?

MCXW: Uczniowie ćwicząc powinni wykonywać całą formę "Laojia Yilu" (czyli Pierwszą Formę Starego Stylu -przyp.tłum.) oraz powinni ćwiczyć wszystkie postawy i formę dość często, myśląc o zastosowaniach każdego z ruchów. Należy ćwiczyć często, pamiętając o zasadach w trakcie praktykowania, aż staną się one częścią ciebie.

P: Czy należy rozróżniać pomiędzy yin i yang?

MCXW: Ja rozróżniam pomiędzy stałością a pustką, a nie pomiędzy yin i yang. Błędem jest tu użycie podwójnego obciążenia, co oznacza, że obydwie strony ciała mają taką samą wagę. Ćwicząc Taijiquan należy uczynić jedną stronę lżejszą od drugiej, nie jest to bynajmniej łatwa sprawa. Jeśli byłoby to łatwe, każdy mógłby być mistrzem Taiji. Prawdziwym znaczeniem tych słów (podwójne obciążenie - przyp.tłum.) jest przyjmowanie statycznej postawy. Jeśli ciało się nie porusza, energia też się nie porusza i ulega stagnacji.

P: Jaką wartość ma qigong w praktyce Taiji?

MCXW: Zasady qigong są podobne do zasad Taiji. Te same meridiany, "dantian", ciało etc. Taijiquan jest kompletnym systemem qigong, nie potrzebujesz ćwiczyć nic innego. Taijiquan jest jednym z bardziej systematycznych i powiązanych ze sobą układów ćwiczeń. Uczę konkretnych ćwiczeń qigong tych, którzy chcą się ich uczyć.

P: Jaka jest wartość ćwiczenia qigong leczących dźwięków?

MCXW: To proste. Są to dźwięki połączone z odpowiednimi ruchami ciała. Tak jak dźwięki skali muzycznej wychodzą z ust, ale wywołują różne reakcje ciała. W przypadku konkretnego problemu możesz stworzyć swój własny specyficzny dźwięk.

P: Turniej pchających dłoni w Chenjiagou wygląda na zapasy wymagające użycia siły fizycznej? Dlaczego tak się dzieje?

MCXW: Wynika to z tego, iż wielu uczestników przystępuje do turnieju nie mając za sobą odpowiedniego treningu stylu. W pchających dłoniach mamy do czynienia z dwoma aspektami: (1) aktywny atak, (2) pasywna obrona. Jeśli jesteś pchany musisz się bronić. Powinieneś zrozumieć i nauczyć się obydwu aspektów. Problem z turniejami polega tym, że zbyt wielu próbuje w tym samym czasie być numerem jeden (czyli wygrać), a więc obydwaj partnerzy starają się jednocześnie atakować. I to właśnie jest problemem. Czasami też zawodnicy nie są dobrze dobrani.

P: W jaki sposób należy wykorzystywać energię "peng" w "fa jin"?

MCXW: Podstawowa idea jaka stoi za "peng jin" to przepływ energii a nie stagnacja. Jeśli przepływ energii zostaje przerwany, nie ma "peng jin". Jeśli jest za dużo energii, też nie ma "peng jin". Dla uczniów w USA stanowi to olbrzymi problem. Wielu ludzi ma błędne pojęcie na temat "peng jin". Umysł musi być czysty i spokojny. Nie można wymuszać "peng jin". Należy pozwolić by energia płynęła w naturalny sposób.

P: Czy jest konieczne by stać na ziemi aby posiadać "peng jin"?

MCXW: Nie, nie jest to konieczne. Można to porównać do samochodu ustawionego na podnośniku. Silnik samochodu przez cały czas pracuje a koła się obracają. Jeśli opuścisz w tym momencie samochód na ziemię, wtedy pojedzie on do przodu. Z "peng jin" jest podobnie.

P: W jaki sposób można rozwinąć umiejętność neutralizacji (ataku przeciwnika - przyp.tłum.)?

MCXW: Postawa ciała musi być rozluźniona, umysł także, dlatego też do neutralizacji konieczny jest minimalny ruch. Jest to "peng jin". Jeśli "dantian" jest połączony z ciałem, tworzy "tarczę energetyczną" wokół ciała. Jeśli utracisz połączenie z jakąś z części ciała utracisz "peng jin". Jeśli będziesz wykonywał ruch we właściwy sposób, ramię będzie mówiło reszcie ciała jak powinno działać. Żołnierz (ramię) wysyła sygnały do generała (ciało), a ciało odpowiada we właściwy sposób.

P: W jaki sposób podczas ataku wykonujemy ruchy "otwierania" i "zamykania"?

MCXW: Kiedy zamierzasz atakować, ciało "zapada się" ("zamknięcie"), po czym "otwiera". Kiedy atakujesz, ciało "otwiera się" z przodu a "zamyka" z tyłu. Można też powiedzieć, że na zewnątrz jest "otwarte" a wewnątrz "zamknięte". Kiedy zbieramy energię, zewnętrze jest "zamknięte" a wnętrze "otwarte".

P: Czy to pan stworzył formę 19-to ruchową stylu Chen Taijiquan?

MCXW: Forma 19-to ruchowa powstała na prośbę moich uczniów z całego świata. Jest ona podzielona na cztery części. Czterokrotnie przemieszczamy się wzdłuż linii prostej, dwa razy ze strony prawej na lewą i dwa razy ze strony lewej na prawą. Jej podstawowe zasady oparte są na starym stylu Chen Taijiquan (Lao Jia), nowym stylu (Xin Jia) oraz małym stylu (Xiao Jia). Wszystkie zasady muszą być zrozumiałe i należy je stosować do każdego z dziewiętnastu ruchów. Jest to forma łatwa do nauki dla początkujących. Została ona stworzona dla współczesnego człowieka, który posiada mało czasu na ćwiczenie długiej formy.

Powrót do spisu treści


Chen Taijiquan

KRÓTKA ANALIZA RĘKOPISÓW DOTYCZĄCYCH SZTUKI WALKI RODZINY CHEN
Jarek Szymański

jarek@ChinaFromInside.com

Artykuł ten został zamieszczony na stronie internetowej Jarka Szymańskiego: www.ChinaFromInside.com
Z angielskiego tekst przetłumaczył Konrad Dynarowicz.


Poniższy tekst oparty jest na dwóch książkach Tang Hao: "Kilka notatek z Gabinetu Xingjian" (Xingjian Zhai Sui Bi, Shanghai 1937) oraz "Badania nad tekstami dotyczącymi sztuk walki" (Wuyi Tuji Kao, Shanghai 1940) a także na artykułach autorstwa Wu Wenhan ("Wuhun" 1997/3), Jin Renshen ("Wuhun" 1997/4) oraz Lu Dimin i Zhao Youbin ("Wudang" 1994/12).

Zdjęcia pochodzą z książek "Sztuka walki Długiej Pięści Taizu ze Świątyni Shaolin" (Shaolin Si Taizu Chang Quan, Beijing 1999) Zhang Liuqing i Diao Huiyin oraz "Chińskie Taiji rodziny Chen" (Zhong Guo Chen Shi Taijiquan, Xi'an 1997).

WPROWADZENIE

Obecnie znane są cztery manuskrypty na temat sztuki walki gołymi rękami oraz bronią rodziny Chen z Chenjiagou (wioska ta znajduje się w okręgu Wen, w prowincji Henan):

  1. "Zbiór technik walki bez broni oraz z bronią - notatki Chena z Sali Liangyi" (Quan Xie Zogji - Chen Liangyi Tang Ji); jest on dalej w tekscie nazywany "Wersją Liangyi" (Liang Yi Tang Ben)

  2. "Księga z Sali Wenxiu" (Wenxin Tang Ben) - jest ona dalej w tekscie nazywana "Wersją Wenxiu" Wenxiu Tang Ben)

  3. "Wersja Sanxing" (San Xing Tang Ben)

  4. "Zbiór technik walki oraz technik walki bronią rodziny Chen przekazywany z pokolenia na pokolenie" (Chen Shi Shichuan Quan Xie Huiban) - jest on dalej w tekscie nazywany zbiorem Chen Ziminga (1) (Huibian).

Oprócz tego istnieje także "Ilustrowany podręcznik walki Długiej Pięści" (Chang Quan Tu Pu).

"Wersja Liangyi", "Wersja Wenxiu", "Zbiór Chen Ziminga" zostały odnotowane w "Dociekaniach prawdy na temat Taijiquan" Xu Zhena (2) (Taijiquan Kao Xin Lu). Xu Zhen otrzymał te materiały od Chen Ziminga w Nanjing (Nankinie) w 1935 roku. "Wersja Sanxing" została skopiowana przez Tang Hao (3) w styczniu 1932 w Chenjiagou - Tang Hao otrzymał ją od Chen Xingsana (1880 - 1942); "Ilustrowany podręcznik walki Długiej Pięści" Tang Hao kupił w Wenyunge w Beiping (dzisiejszy Beijing - czyli Pekin). Książka ta nie była kompletna (brak było kilku stron na początku oraz na końcu książki) dlatego też można było znaleźć tylko 54 postawy z ogólnej liczby 108 postaw, które powinny się tam znaleźć.

TECHNIKI WALKI BEZ BRONI

Według tych tekstów techniki walki bez broni rodziny Chen można podzielić na dwie kategorie:

1. Styl Długiej Pięści - trzydzieści nazw w pierwszej kategorii są takie same jak te umieszczone w "Kanonie Sztuki Walki Qi Jiguanga" (4); niektóre zdania w tekście są identyczne z tekstem książki Qi; techniki należące do pierwszej kategorii zawierają: "Taizu ((5) Xia Nan Tang", "Styl Długiej Pięści" (Chang Chuan), "Trzynaście Postaw" (Shi San Shi), etc.

"Wersja Sanxing" zawiera "Spis Technik Stylu Długiej Pięści" (Chang Chuan Pu). Na końcu tego tekstu zawierajacego klasyczne wierszowane kuplety (Gejue) dla każdego z ruchów, jest też uwaga składająca się z jedenastu znaków a mówiąca, że: "To jest styl Długiej Pięści, który może być przekazywany tylko tym, którzy są pilni w praktyce".

Po zbadaniu rękopisów rodziny Chen i po porównaniu ich z "Kanonem Sztuki Walki Qi Jiguanga" i "Taizu Xia Nan Tang" Tang Hao odkrył, że dwadzieścia dziewięć postaw "Stylu Długiej Pięści" można znaleźć w "Kanonie Sztuki Walki Qi Jiguanga" a jedenaście w "Taizu Xia Nan Tang"; jeśli chodzi o "Kanon Sztuki Walki" oraz pięć układów (form) "Trzynastu Postaw" dwadzieścia spośród nich można znaleźć w "Kanonie Sztuki Walki Qi Jiguanga" a dziewięć w "Taizu Xia Nan Tang". Dlatego też Tang Hao podejrzewał, że "Taizu Xia Nan Tang" wraz z "Kanonem Sztuki Walki Qi Jiguanga" stały się podstawą sztuki walki bez broni rodziny Chen. Według Tanga pozostałe techniki zostały stworzone przez Chen Wangtinga, wyjąwszy z tego techniki włóczni oraz kija (które, zgodnie z "Wersją Wenxiu" nie były oryginalnymi technikami rodziny Chen).

"Armatnie uderzenie ręki" (Ji Shou Pao)
ruch ze stylu "Długiej Pięść Taizu" (Taizu Chang Quan)
ćwiczona obecnie w klasztorze Shaolin (wykonanie: Diao Huiyin):

dla porównania - "Strażnik świątyni uderza w moździeż" (Jin Gang Dao Dui)
ruch ze starego stylu Chen Taijiquan (wykonanie: Chen Zhenglei):

Xu Zhen sądził, że "Styl Długiej Pięści" z Chenjiagou powstał ze "Stylu Długiej Pięści Taizu" (Taizu Chang Quan) podczas gdy Tang Hao twierdził, że powstał on na bazie "Kanonu Sztuk Walki Qi Jiguanga" (który był kompilacją szesnastu stylów, a jednym z nich był "Styl Długiej Pięści Taizu"). Ponieważ dwadzieścia dziewięć postaw z podręcznika Qi można znaleźć w Długiej Pięści rodziny Chen, to jeśli wszystkie pochodziłyby ze "Stylu Długiej Pięści Taizu (jak sugerował to Xu Zhen), to czy możliwe byłoby, że pozostałe trzy postawy z książki Qi wywodzą się z pozostałych piętnastu stylów? Tang Hao uznał to za trudne do zaakceptowania.

Jesli chodzi o "Trzynaście Postaw", w rękopisach rodziny Chen zapisanych jest pięć (a tak naprawdę sześć) form. "Wersja Sanxing" w rozdziale "Trzynaście Postaw" (Shi San Shi) wymienia: "Pierwszą Formę" (Tou Tao), "Drugą Formę" (Er Tao), "Trzecią Formę - jej nazwa jest Wielka Czwarta Forma Walki Pieścią" (San Tao - Ci Ming Da Si Tao Chui), "Czwartą Formę nazywaną Czerwona Pięść" (Si Tao - Ci Ming Hong Quan; ostanie dwa zdania opisujące tą formę mówią: "Jeśli chcesz wiedzieć skąd wywodzi się ta sztuka walki, odpowiedź brzmi "Taizu Xia Nan Tang""); "Postawy Armatniego Boksu" (Pao Chui Jiazi; pod listą z nazwami ruchów można przeczytać uwagę składającą się z dziesięciu znaków a mówiącą: "Piętnaście Pięści (i) Piętnaście Wystrzałów (Armatnich), ćwicząc sztukę walki używaj serca (umysłu)").

"Wersja Wenxiu" wymienia: "Pierwszy Zestaw Walki" (Tou Tao Chui Quanjia), "Czwarty Zestaw Walki" (Si Tao Chui Shi), "Piaty Zestaw Walki" (Wu Tao Chui Quanshi), "Postawy Armatniej Pięści, Piętnaście Czerwonych Piętnaście Wystrzałów, ćwicząc używaj serca" (Pao Chui Jiazi Shiwu Hong Shiwu Pao Zou Quan Xin Yong); prócz tego jest też uwaga mówiąca, że drugi układ (Er Tao Chui) i Trzeci Układ (San Tao Chui) zaginęły.

"Wersja Lingyi" zawiera "Pieśń Walki o Pierwszym Układzie (w) Trzynastu Postawach" (Tou Tao Shi San Shi Quan Ge, spis postaw tej formy jest niemal identyczny ze spisem "Pierwszego Zestawu Walki" z "Wersji Wenxiu"), "Drugi Układ Wystrzałowych Pięści Piętnaście Czerwonych Piętnaście Wystrzałów, ćwicz sztukę walki" (Er Tao Pao Chui Shiwu Hong Shiwu Pao Zou Quan); "Trzeci Układ (San Tao); "Czwarty Układ zwany także Czerwonym Układem" (Si Tao Ming Hong Tao), "Pieśń Walki Piątego Układu" (Wu Tao Quan Ge), "Taijiquan zwany także Pierwszym Ukladem albo Trzynastoma Postawami, które są Trzynastoma Złożeniami (Shi San Zhe) albo Trzynastoma Skrętami" (Shi San Zhe). Lista postaw tego ostatniego układu (Taijiquan) jest prawie identyczna ze spisem ruchów Pierwszego Układu.

Według "Wersji Liangyi" Drugi Układ nosi nazwę "Wystrzalowe Pięści" - "Pao Chui", natomiast "Wersja Wenxiu" oraz "Wersja Sanxing" nic o tym nie mówią; poza tym - choć jak wspomniano powyżej - w "Wersji Wenxiu" jest uwaga mówiąca o zaginięciu Drugiego i Trzeciego Układu. Jeśli zalożymy, że "Wystrzałowe Pięści" nie należą do pięciu układów Trzynastu Postaw, wówczas - jako że żaden tekst nie mówi o tych dwóch układach - żaden z nich nie może być uważany za kompletny.

"Podwójne krążenie rękami" (Shuang Gun Shou)
ruch z Shaolińskiego stylu "Długiej Pięści Taizu" (Taizu Chang Quan)
(wykonanie: Diao Huiyin):

dla porównania - "Krążenie rąk lekkich jak chmury" (Yun Shou)
ruch ze starego stylu Chen Taijiquan (wykonanie: Chen Zhenglei):

2. Techniki walki w bliskim dystansie - ta druga kategoria związana jest z technikami walki w bliskim dystansie (Duan Da) wspomnianymi przez Tang Shunzhi (6); obejmują one: "Walkę w Krótkim Dystansie" (Duan Da), "Powalające Dłonie" (Liao Shou), "Ściągające Dłonie" (Lu Shou), "Trzydzieści Sześć Technik Powaleń i Przewrotów" (San Shi Liu Gun Die), "Osiemnaście Metod Dźwigni Wojownika Buddy" (Jingang Shi Ba Na Fa; pozostałe trzy podręczniki także zawierają niektóre techniki dźwigni), etc.

BRONIE

Bronie wymienione w pismach rodziny Chen to: włócznia, kij, szabla, podwójna szabla, halabarda (tj. Halabarda Wiosen i Jesieni), podwójne miecze, podwójne maczugi, sierpy etc.

WŁÓCZNIA: Teksty rodziny Chen wymieniają następujące spisy technik z włócznią: "Cztery Włócznie" (Si Qiang), "Osiem Włóczni" (Ba Qiang), "Trzynaście Włóczni" (Shi San Qiang), "Dwadzieścia Cztery Włócznie" (Er Shi Si Qiang). "Cztery Włócznie" i "Osiem Włóczni" zawierają także odpowiednie ćwiczenia z partnerem (Dui Zha Fa), "Dwadzieścia Cztery Włócznie" zawierają rymowane zasady (Ge Jue) i metody ćwiczenia; z "Czterema Włóczniami" związane jest imię Zhang Yide(7). "Dwadzieścia Cztery Włócznie" są identyczne z tymi, które zostały opisane w książce Qi Jiguanga "Nowa Książka na temat efektywnych technik" (Ji Xiao Xin Shu). W ostatni zdaniu "Rymowanych Zasad Dwudziestu Czterech Włóczni" można przeczytać: "Jeśli pytasz o nazwę tej formy z włócznią, to odpowiedź brzmi Dwadzieścia Cztery Kwieciste Włócznie rodziny Yang".

KIJ: Zbiór Chen Ziminga zawiera dwa podręczniki na temat technik kija (Gun Pu): "Kij Panluo" (Panluo Bang) i "Kij Powietrznego Wiru" (Xuanfeng Gun). "Wersja Sanxing" zawiera tylko "Kij Powietrznego Wiru". Rymowane zasady Kija Panluo mówią: "Świątynia Shaolin, starożytny klasztor buddyjski w Dengchu, w którego pomieszczeniach przebywa pięć tysięcy mnichów; kiedy Czerwona Armia (tj. powstanie Czerwonych Turbanów) licząca milion żołnierzy chciała ją zniszczyć, wtedy Beiluo pokazał swoją magiczną moc. Jeśli chcesz wiedzieć skąd pochodzi ta forma z kijem, (odpowiedź brzmi) Panlu w Shaoling". Tang Hao wyjaśnia, że "Dengchu" to dzisiaj "Dengfeng" tj. okręg w którym mieści się Świątynia Shaolin; "Shaoling" to "Shaolin"; Panluo i Beiluo to imiona bodhisatwów. Choć z tekstu wynika, że rodzina Chen ćwiczyła techniki kija Shaolin, to Tang Hao odkrył, że tylko cztery postawy pochodące z "Kija Panluo" a jedna z "Kija Powietrznego Wiru" są identyczne z technikami z kija Shaolin, natomiast pozostałe postawy są inne.

SZABLA: Zbiór Chen Ziminga zawiera tylko jeden podręcznik technik podwójnej szabli. "Wersja Sanxing" zawiera dziesięć podwójnych (tj. cwiczonych z partnerem) form podwójnych szabli.

MIECZ: Zbiór Chen Ziminga zawiera tylko jeden podręcznik dotyczący technik podwójnych mieczy.

Oprócz wymienionych powyżej tekstów podręczniki te zawierają również: "Ogólną pieśń Klasyka Sztuk Walki (Quan Jing Zong Ge) i "Pieśń o Naciskających Dłoniach (Ji Shou Ge; w "Wersji Liangyi" składa się ona z czterech sentencji, podczas gdy wersja Chen Ziminga zawiera sześć sentencji skopiowanych z innych wersji).


Przypisy:

Chen Ziming(1) Chen Ziming (? - 1951), spadkobierca w siedemnastym pokoleniu rodziny Chen, słynny mistrz Taijiquan, uczeń Chen Xina; w latach dwudziestych i trzydziestych Chen Ziming stworzył szereg organizacji zajmujących się sztukami walki w Huaiqing a także i innych miejscach w prowincji Henan, w ramach których uczył Taijiquan wielu uczniów.

Później, dzięki rekomendacji Jiang Zichenga (ojciec Jianga był gubernatorem Huaiqing przed rokiem 1911), Chen Ziming przybył do Shanghaju nauczać sztuk walki. Prócz nauczania Chen Ziming napisał swoją słynną książkę "Metoda Taijiquan Rodziny Chen Przekazywana z Pokolenia na Pokolenie" (Chen Shi Shichuan Taijiquan Shu) i skompilował stare manuskrypty w "Zbiór Technik Walki i Technik Walki Bronią Rodziny Chen Przekazywanych z Pokolenia na Pokolenie" (Chen Shi Shichuan Quan Xie Huibian). Została ona później powielona w kilku kopiach, które Chen Ziming dał swoim przyjaciołom, a w tym i Xu Zhenowi.

(2) Xu Zhen (1898 - 1967), znany także jako Xu Zhedong, urodził się w Changzhou w Prowincji Jiangsu, jeden z dziedziców Stylu Wu (Yuxiang) Taijiquan. słynny artysta sztuk walki i pisarz, profesor Literatury Chińskiej na pięciu uniwersytetach, m.in. na Centralnym Uniwersytecie oraz Uniwersytecie Wuhan. Rektor Szkoły Wyższej w Changzhou. Ćwiczył sztuki walki od 14 roku zycia; uczył się wielu stylów, a w tym Cha Quan, Elastyczne Kopnięcia (Tan Tui), Taijiquan, Xingyiquan, Baguazhang, Tongbeiquan oraz Styl Naturalny (Zi Ran Men) od takich mistrzow jak Yu Zhensheng, Ma Jinbiao, Zhou Xiufeng, Yang Shaohou, Hao Yueru, Li Yaxuan, Du Xingwu, Tian Zuosen i innych. Otrzymał autentyczny przekaz w Stylu Wu (Yuxiang) Taijiquan od Hao Yueru. W latach 1920 - 1937 przewodniczył Stowarzyszeniu Sztuk Walki Zhengde w Changzhou. Po wyzwoleniu w 1950 był członkiem zespołu redakcyjnego w Przyjacielskim Stowarzyszeniu Wushu w Shanghaju; w latach 50-tych i 60-tych był sędzią na ogólno chińskich zawodach sztuk walki. Xu Zhen prowadził wnikliwe badania na temat historii i teorii sztuk walki, jak rowniez opublikowal wiele ksiażek dotyczących Taijiquan, Baguazhang, Xingyiquan, Stylu Shaolin i Stylu Rodziny Chang.

Tang Hao(3) Tang Hao (1897 - 1959 ), znany także jako Tang Fangsheng, urodzony w Okręgu Wu w Prowincji Jiangsu, słynny historyk sztuk walki. Urodzony w biednej rodzinie, od najmłodszych lat lubił literaturę i sztuki walki. Po przybyciu do Shanghaju pracował jako dyrektor Szkoły Podstawowej Shang'gong; w Shanghaju Tang uczył się Stylu Sześciu Harmonii (Liuhequan) od Liu Zhen Nan. Później uczył się Xingyiquan i Taijiquan u Li Cunyi i Chen Fake. W 1927 roku został aresztowany jako podejrzany o członkostwo w Partii Komunistycznej, ale dzięki pomocy Zhu Guofu został później uwolniony.

W tym samym roku wyjechał do Japonii studiować nauki polityczne i prawo; w Japonii uczył się Judo, Ken-jutsu i innych sztuk walki. Po powrocie do Chin Tang otrzymał posadę dyrektora wydziału wydawniczego Centralnej Akademii Sztuk Walki (Zhongyang Guoshu Guan); w 1930 przewodzil reprezentacji Centralnej Akademii Sztuk Walki w wizycie w Japonii (w jej skład wchodzili Zhu Guofu, Yang Songshan i inni) w celu przeprowadzenia badań; w 1936 Tang bronił Gu Liuxina i innych w sądzie (byli oni podejrzanymi o udzial w sprawie "Siedmiu Gentelmenów"), w 1941, w momencie inwazji japońskiej, ponieważ Tang był aktywnym prawnikiem, został pochwycony przez japońskich żołnierzy, pobity przez nich, a potem wygnany do Prowincji Anhui.

Po wyzwoleniu w 1949 Tang Hao powrócił do Shanghaju i został wybrany na wiele stanowisk zarówno w organizacjach sportowych jak i politycznych; w 1955 został wybrany na stanowisko doradcze w Państwowym Komitecie Sportu ChRL. Tang Hao napisał wiele książek i artykułów na temat historii sztuk walki i był uważany za pioniera badań na temat historii chińskich sztuk walki oraz chińskiego sportu. Tang stał się wyjątkowo sławny dzięki swoim badaniom na temat historii Taijiquan - po przebadaniu klasyki Taiji, rękopisów rodziny Chen, kronik rodzinnych a także innych tekstów, Tang wysnuł konkluzję, że Taijiquan zostało stworzone/skompilowane przez Chen Wangtinga z Wioski Chenjiagou w Prowincji Henan. W tym samym momencie odrzucił tradycyjny pogląd, że Zhang Sanfeng był twórcą Stylu Taiji.

(4) Qi Jiguang (1528 - 1587), znany jako Yuanjing albo Nantang, wybitny strateg, bohater narodowy Chin. Urodził się w Penglai w Prowincji Shandong, od dzieciństwa uczył się sztuk walki od swojego ojca; w 1544 roku objął swoje pierwsze stanowisko w wojsku, w wieku 28 lat przystąpił do egzaminów wojskowych i został wysłany do Beijing by uczestniczyć w centralnych egzaminach, ale z powodu inwazji Mongołów egzaminy zostały odwołane. Po wielu zwycięskich bitwach przeciw japońskim piratom, Qi został nominowany na stanowisko głównego dowódcy a jego armia oczyściła z piratów Prowincję Shandong. Od 1559 do 1561 pisał swoją najsłynniejszą książkę "Nowa Książka na Temat Efektywnych Technik Walki" (Ji Xiao Xin Shu). Książka uważana za klasykę w dziedzinie strategii oraz sztuk walki, zawiera wiele rozdziałów na temat technik walki bez i z bronią. Jednym z najsłynniejszych rozdziałów jest "Kanon Stylów Walki" (Quan Jing), w którym została opisana 32-ruchowa forma stworzona przez Qi na podstawie 16-tu stylów sztuk walki.

(5) Taizu - czyli Zhao Kuangyin (927 - 976), pierwszy cesarz Dynastii Song, tradycyjnie uważany za twórcę Stylu Długiej Pięści Taizu. Qi Jiguang w swojej "Nowej Książce na Temat Efektywnych Technik Walki" wspomina, że "Pierwszy Cesarz dynastii Song znał Styl Walki w 32 Postawach"; He Liangchen w "Zapiskach na Temat Taktyki" (Zhen Ji) zawarł podobną uwagę ale wspominał o trzydziestu sześciu postawach zamiast trzydziestu dwóch; Tang Shunzhi w swojej książce "Książka o Sztukach Walki" (Wu Pian) pisze: "Styl Długiej Pięści Zhao Taizu używa wielu kopnięć".

(6) Tang Shunzhi (1507 - 1560) znany także jako Yigde, Yinxiu czy też Jingchuan, słynny generał z czasów Dynastii Ming osławiony w walkach z japońskimi piratami; ekspert sztuk walki, posiadający umiejętności w zakresie strategii jak i literatury. W 1559 zdał centralne egzaminy z pierwszą lokatą i został przyjęty do Cesarskiej Akademii (Han Lin). Kiedy był cesarskim inspektorem (Xunfu), nauczył i objaśnił techniki włóczni Qi Jiguangowi. Tang Shunzhi napisał wiele książek wśród których najsłynniejszą jest "Zbiór Literatury Tang Jingchuan" (Tang Jingchuan Wenji) a także "Książkę o Sztukach Walki" (Wu Pian). Prace te zawierają obszerne informacje na temat sztuk walki w okresie Dynastii Ming (1368 - 1644) a także przed Dynastią Ming, zarówno dotyczące technik walki bez broni, jak i z bronią.

(7) Zhang Yide (? - 221), znany także jako Zhang Fei, postać historyczna z okresu Wschodniej Dynastii Han (25 - 220) i Okresu Trzech Królestw (220 - 265); Zhang był słynny ze swojej odwagi i umiejętności walki włócznią; był również zaprzysiężonym bratem Liu Bei i Guang Yu (słynnym ze swojej halabardy) (patrz: "Dzieje Trzech Królestw" Lo Kuan-czung, wyd. Czytelnik 1972 - przyp. tłum). Współcześnie wiele stylów (Xingyiquan, Styl Rodziny Chang) zawiera formy z włócznią nazywane po Zhangu "Włócznią Yide".

Powrót do spisu treści


Chen Taijiquan

BROŃ W TRENINGU CHEN TAIJIQUAN
CZĘŚĆ 3 - WŁÓCZNIA-KIJ (QIAN-GUN)
Jarosław Jodzis

jarek@chentaiji.pl
World Chen Taiji Asscociation - Poland

Forma z włócznią w stylu Chen Taijiquan nosi nazwę "Włócznia kwiatu gruszy i kij Białej Małpy", ponieważ jest to połączona w jedną całość forma włóczni i kija. Pierwotnie forma włóczni zawierała 24 techniki i była znana jako "24 formy włóczni Yang" lub " włócznia kwiatu gruszy". Nazwisko Yang pojawiające się w nazwie formy nie ma żadnego związku z rodziną twórców stylu Yang Taijiquan, lecz pochodzi od imienia słynnej mistrzyni włóczni z XII wieku.

Porównanie tej formy do kwiatu gruszy wzięło się z bogactwa kwiatostanu gruszy złożonego z wielu kwiatów. Bogactwo technik włóczni jaskrawa wstążka przyczepiana w pobliżu ostrza powoduje, że w rękach zaawansowanego adepta, włócznia kreśli w powietrzu mozaikę wzorów sprawiając wrażenie otaczania przeciwnika ze wszystkich stron, rozpraszając jego uwagę i utrudniając obronę.

z włócznią

W.M.Chen Xiaowang
w ćwiczeniu z włócznią.

W czasie panowania dynastii Ming generał Qi Jiguang, który opracował słynny wówczas program szkoleniowy znany jako "Kanon sztuk walki", doceniając wartość tej formy umieścił jej opis w swojej książce "Ji Xiao Xin Shu" - "Nowy spis efektywnych technik walki". Twórca Chen Taijiquan, żyjący u schyłku dynastii Ming, generał Chen Wangting zaadoptował tą formę z włócznią do swego systemu, łącząc ruchy formy z zasadami krążenia energii chansijing.

W późniejszych czasach do tych 24 form włóczni dodano formę z kijem, w starych opisach nazywana "forma powietrznego wiru", tworząc jednorodną, 72 ruchową, formę kija - włóczni zwaną " Włócznią kwiatu gruszy i kijem Białej Małpy". Nazwa "Biała Małpa" nawiązuje do legendarnego króla małp Sun Wu Tanga, którego ulubioną bronią był magiczny żelazny kij.

z włócznią

W.M.Chen Xiaowang
w ćwiczeniu z włócznią.

Techniki włóczni zawierają głównie pchnięcia z różnych kierunków, poprzedzane akcjami blokująco - neutralizującymi, a techniki kija w większości składają się z zamaszystych uderzeń bocznych i w płaszczyźnie góra - dół, oraz młynkach i wiatrakach neutralizujących ataki przeciwnika po których następuje niespodziewane pchnięcie w czułe punkty atakującego.

W systemie 13 technik stylu Chen Taijiquan w formie włóczni-kija to:

  1. pchnięcie w dół
  2. odbicie z lewej do prawej
  3. odbicie z prawej do lewej
  4. podbicie w górę
  5. uderzenie punktowe z góry na dół
  6. uderzenie punktowe z dołu do góry
  7. uderzenie z boku
  8. uderzenie z góry na dół
  9. odepchniecie
  10. blok do góry
  11. młynek z przyklejeniem w prawo
  12. młynek z przyklejeniem w lewo
  13. pchnięcie w przód i w górę

Włócznia i kij nie są łatwymi broniami, wymagają bowiem odpowiedniej koordynacji ruchu całego ciała. Ważna jest tu praca nóg, pozycje, tempo kroków, śledzenie kija i kierunku ataku. Mówi się, że wystarczy 100 dni do opanowania technik szabli, ale do opanowania kija - włóczni potrzeba 1000 dni. Ze względu na bogactwo form i zastosowań nazywana jest ona królową broni. Włócznia przeważnie trzymana jest oburącz, w różnych uchwytach, rzadko występują akcje gdy trzymamy ją jedną ręką, przeważnie przy dalekich pchnięciach i obszernych wiatrakach wokół ciała, gdy chcemy zwiększyć zasięg stosowanych technik.

Gdy puścimy włócznię - kij w ruch, ciało podąża za nią i poprzez odpowiednie kroki i kontrolę dantien zmieniamy kierunek i charakter ruchu. Każda następny ruch płynnie wynika z poprzedniego, techniki kija i włóczni przeplatają się nawzajem i są nierozerwalnie połączone. Jak we wszystkich formach Taijiquan siła i płynność ruchów wynika z zastosowania zasad chansijing i połączonej pracy całego ciała, które gdy porusza się swobodnie bez zablokowań i jest zawsze połączone z centrum, nazywane jest "ciałem taiji".

W stylu Chen praktykuje się również formę z kijem lub raczej drągiem. Jest to długi, drewniany, blisko 4 metrowy, sprężysty drąg. Jego grubość nie pozwala zamknąć dłoni w pojedynczym uchwycie. Przyrząd ten nazywany jest "dagan" i służy raczej do budowania siły talii i nadgarstków, oraz do rozwinięcia tzw. siły potrząsania - fajiing. W Chen Taijiquan ćwiczona jest 16 ruchowa forma potrząsania takim długim drągiem. Różne ustawienia i kierunki potrząsania , rozwijają siłę talii i umożliwia wybuchowe wyładowanie siły i kierowanie jej w dowolną stronę poprzez odpowiedni ruch dantien.

z włócznią

W.M.Chen Xiaowang
w ćwiczeniu z włócznią.

Słynny mistrz Chen Fake swoje niezwykłe wyczyny zawdzięczał głównie tej formie. Wykonywał on przeciętnie 300 potrząsań daganem każdego dnia przez wiele lat. Nic dziwnego że gdy stosował tę technikę wobec swoich przeciwników, ci wylatywali jak z katapulty. Umiejętności rozwinięte dzięki formie "dagan" można porównać do uzbrojenia w ciężką artylerię, bez nich nasze techniki to lekka broń, która może nie wystarczyć w starciu z dobrze uzbrojonym przeciwnikiem.

W Polsce forma z włócznią i kijem stylu Chen Taijiquan nie jest jeszcze znana, planujemy już wkrótce seminarium poświęcone nauce ww. formy. Szczegóły można znaleźć w serwisie "World Chen Taiji Asscociation - Poland".


Zdjęcia dzięki uprzejmości Angeli i Jima Criscimagna z "Rockford Tai Chi", Rockford, IL. (www.rockfordtaichi.com)

Powrót do spisu treści


Chen Taijiquan

"TAIJIQUAN JEST SKARBEM..."
Konrad Dynarowicz

kdynarowicz@linart.pl
Kinga Wąchal

III WIZYTA MISTRZA CHEN YINGJUNA W POLSCE.
WARSZAWA, KRAKÓW, ŁÓDŹ, POZNAŃ (19.09-5.10.2002 r.)

Mistrz Chen Yingjun jest synem Wielkiego Mistrza Chen Xiaowanga. Trening z nim to możliwość "zaczerpnięcia wody z czystego źródła". Jest to bowiem bezpośredni przekaz od mistrza należącego do rodziny, która stworzyła Taijiquan. Blisko trzy tygodnie pobytu w Polsce Chen Yingjuna wypełnione były wytężoną pracą zarówno Nauczyciela jak i uczniów. "Ćwiczycie dobrze, ale... musicie ćwiczyć jeszcze więcej. Aby osiągnąć wysokie umiejętności konieczna jest duża ilość treningu". Te słowa można było usłyszeć jako pochwałę i jednocześnie zachętę do wytrwałego treningu. Sam Chen Yingjun jest nauczycielem, który swoją energią a także bezpośredniością niebywale inspiruje do dobrego ćwiczenia.

Chen Ying Jun

Nauka ruchów form i korygowanie postaw jest jednym z elementów sposobu prowadzenia przez niego treningów. Chen Yingjun stara się nie tylko nauczyć właściwego sposobu wykonywania ruchu, zachęca również do samodzielnego odkrywania zasad Taijiquan w ruchach. Zarówno początkujący jak i zaawansowani uczniowie mogli w trakcie zajęć znaleźć odpowiedzi na interesujące ich pytania. Od Mistrza Chen Yingjuna można było się więc uczyć zarówno podstawowych ćwiczeń chansigong (rozwijania jedwabnego kokonu), form ręcznych: 19-to ruchowej, laojia yilu, laojia erlu, jak i form z szablą czy też mieczem oraz ćwiczeń tui shou (pchających dłoni). Można też było skorygować swoje umiejętności wykonywania poszczególnych ruchów, form a także używania siły (szczególnie w erlu - formie "wybuchowych pięści"). Ważne były też słowa, które w trakcie zajęć kierował do uczniów Chen Yingjun. "Pamiętajcie aby w trakcie wykonywania Yu Bei Shi (tzn. Postawy Przygotowawczej, która jest pierwszym ruchem formy - przyp.aut.) zwrócić uwagę na rozluźnienie całego ciała, jak i uspokojenie umysłu". W ten sposób młody mistrz zwracał uwagę na ważność tej postawy. W rozmowach między uczniami po treningach słyszeliśmy, że w ruchach Chen Yingjuna można dostrzec harmonię, równowagę pomiędzy napięciem a rozluźnieniem, twardością a miękkością, szybkością a powolnością. Jakby na potwierdzenie tych spostrzerzeń można było od niego usłyszeć, że "ruchy powinny mieć swój kształt, ale jednocześnie być wykonywane w naturalny i swobodny sposób".

Pytany o zastosowanie ruchu znanego pod nazwą "Pojedyńczy Bicz" (Dan Bien) powiedział, że "jest to ruch w którym szczególnie ujawnia się konieczność użycia chansijing (energii rozwijania jedwabnego kokonu - przyp.aut.), ale na Zachodzie nie przykłada się dostatecznej uwagi do treningu tej umiejętności". Później dodał, iż "ruchy formy Taiji są wyrazem wewnętrznej energii rozwijanej poprzez ćwiczenie chansigong". Na koniec jednego z treningów usłyszeliśmy, że "Taijiquan jest skarbem... ale tylko wtedy, gdy regularnie ćwiczymy, ćwiczymy, ćwiczymy, ćwiczymy...". Sądzimy, że jest to cenne podsumowanie wizyty Mistrza Chen Yingjuna w Polsce a także ważna wskazówka dla ćwiczących Taijiquan.

(Wszystkie wypowiedzi Mistrza Chen Yingjuna pochodzą z osobistych natatek autorów poczynionych w trakcie treningów).

Powrót do spisu treści


Chen Taijiquan

SEMINARIA W USA
Katarzyna Miernicka

uraniakatarzyna@post.pl

Kochany praktykujący i ćwiczący, stary i młody uczniu!
A więc udało się podejrzeć naszego wspaniałego Mastera za Oceanem i nad Oceanem, (szczegóły poniżej).

W Ameryce byłam kilkakrotnie z teatrem na występach, ale najsilniej pamiętam pierwszy dłuższy pobyt 12 lat temu. Byłam wówczas Stanami rozczarowana, nie tyle krajem, co zjawiskiem zwanym wielością kultur, które tak naprawdę daje efekt braku kultury i mocnej powierzchowności: czyli każdy robi to co chce, buduje się jak chce i wygląda jak chce. A tylko spróbuj się dłużej takiemu komuś bliżej przyjrzeć, już policja z tyłu cię za ręce i wlecze do sądu.

Tym razem, może dzięki zupełnie innemu charakterowi mojej wyprawy, no i dzięki charyzmie MXCW , o wiele głębiej zrozumiałam USA.

Jeśli Amerykanie zginą, to tylko z własnej ręki - z powodu fatalnego odżywiania się!!!!

Przypomina mi to zachowanie się nowocześnie wyposażonego sapera na polu minowym, który potyka się o porzuconą przez siebie przed chwilą puszkę Coca-coli i pada twarzą na minę, którą zamierzał rozbroić, bo wcześniej musiał zaspokoić swe pragnienie ulubionym, narodowym napojem.

To właśnie - nic innego, ten naród załatwi! Oni nie są w diecie ani odrobinę mądrzejsi od innych krajów. Oni są totalnie uzależnieni od papu, od tego co wymyśli narodowe lobby dietetyków, od tego, co im się wmówi.

W rozmowie na jednym z seminariów, z jednym z trzeźwiejszych Amerykanów, (akurat tak się składa, że chorwackiego pochodzenia), doszliśmy do wniosku, że Ameryka, czyli Stany Zjednoczone, to takie duże dziecko, które dostało kawał pięknej ziemi na tej Ziemi, i które ze względu na raj na tej swojej ziemi zostało pępkiem świata, nie zawsze wiedząc do czego jeszcze pępek może służyć, a już na pewno nie radzi sobie z rolą "Wielkiego, demokratycznego Brata"! Szkoda, że nie zapytał swoich rdzennych amerykańskich przodków.

Ale powiesz młody, stary uczniu: "Co ona tak ściemnia? Jak się do tego mają seminaria z Mistrzem CXW".

Ano bardzo się mają. Chciałam pokazać przez to, co znaczy tam w Ameryce prawdziwy Mistrz, dla ludzi, którzy poprzez pracę z samym sobą chcą zrobić coś sensownego w swoim życiu.

Oni są spragnieni takich ćwiczeń. Wszędzie dziękowali bardzo Masterowi za to, że przyjechał. Wszędzie prosili go, by został na stałe.

Dołączyłam do Mistrza w Detroit, (Stan Illinois), dokąd przyjechał z Phoenix z poprzedniego seminarium. Ćwiczących było ponad 60 osób! Pierwszego dnia była forma z włócznią. (Podobno im kij dłuższy tym lepszy). MCXW bardzo dokładnie i cierpliwie pokazywał i dotąd ćwiczyliśmy dopóki dosłownie cała sala nie nauczyła się na pamięć.

Detroit - włócznia

Drugiego i trzeciego dnia był Chan Si Kung. W ogóle cała nasza trasa była przygotowana dla początkujących, tzn. wszędzie w programie był Reeling Silk, czyli Jedwabny Kokon. Ćwicząc to przez miesiąc pod kierunkiem Mastera, dobrze zapamiętałam jego słowa jak powtarzał: "za każdym razem, kiedy ćwiczysz Jedwabny Kokon, wchodzisz coraz głębiej i rozumiesz swoje ciało coraz lepiej".

Tak się również złożyło, no i nic w tym również dziwnego, że organizatorami w poszczególnych miejscach byli amerykańscy Chińczycy, (wszyscy emigranci, urodzeni w Chinach), którzy ćwiczyli wcześniej inne style Kung Fu, ale ostatecznie wybrali Taiji Chen. Goszczeni byliśmy przez nich w ich tradycyjnych rodzinach. Dzięki temu, zamiast poprawiać swój angielski, nieustannie przysłuchiwałam się jak nasz Master rozmawia po Chińsku i przypatrywałam się jak zajada się najprawdziwszymi chińskimi bułkami, kluskami i pierogami, (unikając w ten sposób niestrawności związanych z amerykańskim hamburgerem ;-)).

Z Detroit polecieliśmy na sam południowy wschód Stanów, czyli na Florydę, do Jacksonville.

Jeśli wiesz młoda, stara uczeń, jaka temperatura być na Floryda, to rozumieć dlaczego na drugi dzień po przylocie, my: znaczy nasza Mistrz, ja i inna chiński profesor pojechać nad Ocean Atlantycki na plaża i tam wejść do bardzo słona woda.

Tak, tak, temperatura na Florydzie nie chciała spaść poniżej 80 stopni Faranheita, co się u nas w Europie przekłada na trzydzieści kilka stopni Celsjusza. No i co z tego, że pojechaliśmy nad ocean się schłodzić, jak woda w oceanie też gorąca. A czy wie młoda, stara uczeń, do czego jest zdolny Polak ćwiczący taiji, na ten przykład ja? Otóż zdolny do tego stopnia, żeby zachęcić Chińskiego Mistrza do rozebrania się aż do krótkich spodenek i do wzięcia udziału w morskiej kąpieli, po której to Mistrz tak się rozochocił, że bez większych próśb zrobił z nami w tle dwukrotnie Lao-yilu.

Niech stara uczeń powie młoda uczeń co to jest.

Powiem tylko jeszcze do czego nie zdolny jest Polak, ćwiczący z Mistrzem taiji nad brzegiem Atlantyku: do całkowitego zaćmienia umysłu, czyli do nieuwidocznienia tego niezwykłego zjawiska na zdjęciu.

Na Florydzie mieszkaliśmy w Centrum Kung Fu prowadzonego przez ucznia CXW, Kam Li, który prowadzi tam zarówno swoją szkołę Kung Fu, jak i gabinet akupunktury i chińskiego masażu. Na seminarium było około 30 osób, zresztą sala w Centrum nie pomieściłaby więcej. Tam oprócz Chan Si Kungu, który był w programie, pierwszego dnia Master dał się namówić na pokaz i naukę kilku chwytów z chińskiej samoobrony zwanej Chin Na. Robił to iście po mistrzowsku i ze swoim wrodzonym wdziękiem. Nikt nie miał szansy nawet przez ułamek sekundy go pokonać. Jego wyczucie i siła są zaiste niewiarygodne! Potem były jeszcze Pushing Hands, czyli pchające dłonie.

Floryda - "pchające dłonie"

Floryda w stosunku do takich Stanów jak Nowy Jork czy Kalifornia jest nieco prowincjonalna, ale ludzie są bardzo otwarci. Na każdej przerwie ktoś podchodził do CXW i bardzo mu dziękował lub wyrażał swoją wdzięczność za to, że przyjechał.

Było to niezwykle spontaniczne i szczere.

Z Jaksonville polecieliśmy znowu na północny wschód do Nowego Yorku. Tam ponownie w hotelu Sheraton, specjalnie wynajmowanym na seminaria z MCXW, sala nieduża, ale wypełniona po brzegi ćwiczącymi, którzy przyjechali również spoza Nowego Jorku. Wśród ćwiczących przeważali Chińczycy, ale byli i czarnoskórzy uczniowie i biali najrozmaitszego pochodzenia.

Detroit - "chan si gong"

Jeśli chodzi o ilość kobiet w stosunku do mężczyzn, to przewaga jest tych drugich, ale nie w jakiejś rażącej dysproporcji.

Atmosfera na seminariach za oceanem panuje podobna do europejskiej. Tworzy ją wyciszona i skromna indywidualność MCXW.

Co do poziomu ćwiczących, to nie możemy mieć żadnych kompleksów. Akurat na tych warsztatach ćwiczył głównie młody uczeń, więc nie mogłam ocenić umiejętności ćwiczących. Ale my tu w Polsce nie tylko nie musimy się niczego wstydzić, ale możemy być nawet dumni, ponieważ zebraliśmy fajną grupę praktykujących taiji, która przecież regularnie zjeżdża się na zaawansowane warsztaty Chen.

Robimy chyba dobrą robotę. A Mistrza trzeba nosić na rękach. Tylko kto go uniesie, jak nie będzie chciał?

Z najserdeczniejszymi pozdrowieniami
Katarzyna

Zapraszam na strony Polskiego Radia,
gdzie prowadzę podstronkę o taichi,
prezentując ćwiczenia i teksty:
http://www.radio.com.pl/czaswolny/retro/taichi.asp

Powrót do spisu treści


Yiquan

YIQUAN F.A.Q. - ODPOWIEDZI NA CZĘSTO ZADAWANE PYTANIA
Andrzej Kalisz

yiquan@yiquan.com.pl
www.yiquan.com.pl

1. Poważnie myślę o rozpoczęciu ćwiczeń właśnie yiquan, ale... Otóż pewien czas temu kupiłem sobie książkę pt. "Tai chi". Książka ciekawie opisuje filozofię tai-chi, opisuje ćwiczenia itd. (książka mówi o trzech stylach). Sęk w tym, że nie ma tam ani słowa o yiquan.

Oczywiście, ponieważ yiquan nie jest odmianą taijiquan. Yiquan wywodzi się z xingyiquan (nazywany był niegdyś "szkołą naturalną" xingyiquan). Związek jest taki, że taijiquan (tai chi chuan), xingyiquan (hsing-i chuan) i baguazhang (pakua chang)  zaliczane są do tej samej rodziny tzw. "systemów wewnętrznych". Chociaż raczej należałoby mówić o lidze, a nie rodzinie, ponieważ nie mają one wspólnych korzeni, ale są do siebie w pewnym stopniu podobne i wzajemnie na siebie w mniejszym lub większym stopniu oddziaływały.

2. Jak wolny powinien być ruch w ćwiczeniach shi li?  Jak długo powinno trwać wykonanie jednego cyklu ruchu?

Na początku nauki, im wolniejszy ruch, tym lepiej. Później, gdy ćwiczący ma silne i wyraźne odczucia, ruchy mogą być szybsze. Na początku "szukamy bezruchu w ruchu". Ruch shi li jest zatem w gruncie rzeczy jak długi ciąg pozycji zhan zhuang, jedna po drugiej, punkt po punkcie. Należy być świadomym przemieszczania się przez te wszystkie punkty. Nie należy jednak zatrzymywać się. W każdym punkcie ruchu powinno się mieć odczucie pokonywania pewnego oporu. Jednocześnie jednak nie wolno się usztywniać, nadmiernie napinać. Należy poruszać się tak jakbyśmy w tym samym czasie chcieli kontynuować ruch i zatrzymać go. Nie należy myśleć o tym ile sekund ma trwać ruch i wykonywać go w ściśle określonym tempie. Czasem jeden prosty ruch w jednym kierunku może trwać 5, a czasem 30 sekund. Często mówi się, że "ruch wolny jest lepszy niż szybki". W takim ruchu łatwiej jest sprawdzić, czy ciało pracuje jako całość, czy wszystkie stawy w nim uczestniczą, czy któraś część ciała nie jest nadmiernie napięta, lub zbyt rozluźniona. Jeśli "prześlizgujesz się" nad jakimiś punktami ruchu, nie zauważając czy wszystko jest tak jak trzeba, powinieneś zwolnić. Wtedy możesz zauważyć słabe punkty i dokonać korekty. Jeśli poruszasz się zbyt szybko, nie zauważasz wielu istotnych szczegółów.

3. Jak oddech powinien być skoordynowany z ruchami shi li?

Wielu początkujących, zwłaszcza tych, którzy zetknęli się z jakąś odmianą qigong, próbuje skoordynować oddech z ruchem. Jest to duży błąd. Ruch w shi li jest z reguły tak wolny, że spowodowałoby to nadmierne spowolnienie oddechu. Dlatego w początkowym okresie nauki nie należy koncentrować się na oddechu, pozwalając mu, by swobodnie płynął. Na pracę z oddechem przyjdzie pora później (trening shi sheng).

4. Czy jest możliwe nauczenie się yiquan z materiałów drukowanych i kaset video?

Nauka tylko i wyłącznie z video i książek nie daje szansy na nauczenie się żadnej sztuki walki. Natomiast  książki i video stanowią ogromną pomoc, szczególnie w przypadku osób, które nie mają możliwości regularnego kontaktu z instruktorem.

5. Jaka jest istota ćwiczenia chengbao zhuang? Czemu ono służy?

Korzystając z okazji wywołanej tym pytaniem, odpowiem nieco szerzej, by przy okazji odnieść się do pytań i wątpliwości wielu początkujących adeptów yiquan i osób, które rozważają rozpoczęcie nauki. Przede wszystkim określmy przynajmniej z  grubsza perspektywę, z jakiej należy patrzeć na yiquan, zdając sobie sprawę, że pojedyncze ćwiczenie stanowi tylko element systemu, a więc, by w pełni zrozumieć znaczenie określonego elementu, niezbędna jest względna znajomość całości.
Początkującemu trudno to wyjaśnić. Jak wiadomo, nauka czegokolwiek stanowi proces. Często spotykam się z ludźmi, którzy zastanawiają się nad rozpoczęciem nauki yiquan, ale zanim się zdecydują, chcieliby wpierw zrozumieć w pełni na czym yiquan polega. Każdy rozsądny człowiek zda sobie w tym momencie sprawę z faktu, iż podejście takie jest mało sensowne. To tak, jakby ktoś nie znający podstaw matematyki, chciał żeby wyjaśnić mu matematykę wyższą, to może wtedy zacznie ją studiować. Gdyby takie wyjaśnienie było możliwe, to studiowanie matematyki wyższej byłoby pozbawione sensu. Niestety wielu potencjalnych kandydatów na uczniów yiquan prezentuje takie właśnie podejście. Mimo wszystko mam nadzieję, że mój dalszy wywód pozwoli Czytelnikom tego tekstu na wyrobienie sobie pewnego generalnego, przybliżonego obrazu yiquan. Kandydatom i początkującym ćwiczącym proponuję zwrócić uwagę na podstawowe walory tego systemu:

A. Trening yiquan jest korzystny dla zdrowia, co wykazano w trakcie badań prowadzonych w szpitalach i sanatoriach w Chinach,

B. Trening yiquan pozwala w stosunkowo krótkim czasie rozwinąć względnie wysoki poziom umiejętności w walce wręcz, a następnie doskonalić je głównie poprzez rozwój umiejętności specyficznego użycia siły, rzadko spotykanego w innych sztukach walki, a umożliwiającego zachowanie praktycznych umiejętności do późnego wieku,

C. Nauka yiquan jest bardzo ciekawa, stanowiąc niezwykłe wyzwanie intelektualne. Proces nauki jest tu niesamowitą przygodą, gdzie wciąż odkrywa się coś wspaniałego. Im dłużej trwa nauka, tym robi się ciekawiej.

Ad A. Ze zdrowotnego punktu widzenia, ćwiczenia jianshen zhuang (wśród których podstawowym jest chengbao zhuang)  wpływają korzystnie na stan zdrowia adepta, poziom odporności organizmu, poprzez wykorzystanie specyficznego, niespotykanego gdzie indziej rodzaju umiarkowanej stymulacji, gdzie względny relaks łączy się ze względnym wysiłkiem. Cały organizm jest pobudzony do dość intensywnego funkcjonowania, a jednocześnie dzięki relaksowi umożliwiony jest swobodny przepływ krwi, oddech jest naturalny, niewymuszony. Jest to ćwiczenie "całościowe", a nie "fragmentaryczne". Mówi się, że jest to: "trening podczas odpoczynku, odpoczynek podczas treningu". Badania i praktyka kliniczna w szpitalach i sanatoriach w Chinach dowiodły dużej skuteczności zhan zhuang jako metody profilaktyki i terapii.
W porównaniu z wieloma innymi odmianami qigong (chi kung) zaletą zhan zhuang jest brak efektów ubocznych. Zdrowie jest bardzo ważnym elementem i jednym z podstawowych celów w treningu chińskich sztuk walki. Twórca yiquan - Wang Xiangzhai tak określił trzy podstawowe cele nauki tego systemu: 
- zdrowie,
- przyjemność nauki,
- samoobrona.

Ad B. Yiquan pozwala osiągnąć dość wysoki poziom praktycznych  umiejętności w walce wręcz w stosunkowo krótkim czasie. Dalsza, po względnym poznaniu całego systemu, nauka polega przede wszystkim na doskonaleniu umiejętności specyficznego użycia siły. Chodzi tu o to co nazywamy zhengti li - siłą całościową, której cechą charakterystyczną jest możliwość użycia duan jin - krótkiej siły. Użycie "krótkiej siły" występuje w wielu chińskich sztukach walki, z tym, że w dużej ich części jej sposób użycia jest dość ograniczony. Najpełniej z "krótkiej siły" korzystają tzw. style wewnętrzne: taijiquan (tai chi), baguazhang (pakua) i xingyiquan (hsing-i) i oczywiście wywodzący się z xingyiquan yiquan. Problemem jest zwykle jednak zrozumienie istoty systemów wewnętrznych, ponieważ powstały one dawno temu w innym kręgu kulturowym i ich teorie posługują się systemem pojęciowym zupełnie  nieprzystającym do stanu wiedzy współczesnego człowieka. W związku z tym zwykle spotyka się dwa typowe podejścia: odrzucenie (z komentarzem typu: "Eee, to jakieś kompletne bzdury") lub całkowita akceptacja. Moim zdaniem, obydwa są niezbyt właściwe. Style wewnętrzne posiadają ogromne walory, niespotykane gdzie indziej. Tyle tylko, że ponieważ tradycyjnie posługują się koncepcjami należącymi do obcego nam (i w gruncie rzeczy całkowicie już przebrzmiałego) systemu pojęć, niezbędny jest ogromny wysiłek, by dotrzeć do ich racjonalnego jądra. Niestety z mojego doświadczenia i wieloletnich kontaktów z największymi chińskimi mistrzami wynika, że trudno im z reguły wykroczyć poza ograniczenia tradycyjnych koncepcji. Z drugiej strony istnieją chińscy instruktorzy,  wykształceni w zakresie współczesnych nauk, którzy próbują unowocześnić interpretację systemów wewnętrznych. Tak się jednak składa, że oni z kolei nie należą do  grona największych mistrzów, nie są więc w stanie w swojej interpretacji i w  trakcie nauczania w pełni oddać walorów systemów wewnętrznych. Na szczęście słynny mistrz tradycyjnego systemu xingyiquan (hsing-i) - Wang Xiangzhai, poza tym, że osiągnął  szczyty umiejętności, wiedzy i zrozumienia w klasycznym xingyiquan, potrafił dostrzec ograniczenia tradycyjnych koncepcji i metod i rozpocząć nowe poszukiwania. Jego dzieło kontynuował Yao Zongxun, który sprawił, że yiquan stał się systemem dającym się łatwo interpretować z pozycji współczesnej nauki i zdrowego rozsądku, zachowując jednocześnie wszystko co wartościowe w tradycyjnych systemach wewnętrznych.
Wracając do zagadnienia "krótkiej siły". Jak wygląda jej praktyczne zastosowanie, przeczytać można m.in. w relacjach o pojedynkach Wang Xiangzhai'a. Jest to sposób użycia siły, przy którym  umiejętności techniczne i "zwykła siła" przeciwnika w wielu przypadkach przestają mieć znaczenie. Z Wang Xiangzhai'em próbowało zmierzyć się wielu chińskich ekspertów sztuk walki, zachodni bokserzy i zapaśnicy, japońscy przedstawiciele judo, ju-jitsu i karate. Jednak większość pojedynków było rozstrzygniętych już w momencie gdy następował pierwszy kontakt jakichkolwiek części ciała obydwu przeciwników ("yi chu ji fa" - "w momencie kontaktu następuje wyzwolenie siły"). Cóż z tego, że ci Japończycy, którzy chcieli pokonać Wang Xiangzhai'a znali dziesiątki, setki, czy może tysiące "technik" i "chwytów" na każdą okazję, skoro w konfrontacji z "zhengti li", czy "duan jin" yiquanu wszystko to przestawało mieć większe znaczenie, a oni lądowali  osłupiali na ziemi, ścianie lub drzewie, nie mając najmniejszego pojęcia jak to się stało. Oczywiście rozwinąć ten rodzaj umiejętności użycia siły nie jest łatwo (chociaż w yiquan jest to łatwiejsze niż w klasycznych stylach wewnętrznych). Yiquan można z grubsza poznać w stosunkowo krótkim czasie. Jednak rozwój i doskonalenie użycia duan jin trwa lata i w zasadzie nigdy się nie kończy. Coraz wyższy poziom  zaawansowania osiąga się stopniowo, coraz lepiej rozumiejąc i "czując".  Konieczny jest kontakt z nauczycielem i innymi ćwiczącymi, by móc się  rozwijać. Zaletą jest to, że poziom umiejętności w walce wręcz nie zmniejsza się z wiekiem, ponieważ ten rodzaj umiejętności nie jest ściśle powiązany ze zwykłą sprawnością fizyczną.
Wracając do kwestii chengbao zhuang. Nie można traktować tego ćwiczenia w oderwaniu od całego systemu. Stanowi ono po prostu niezbędną podstawę dla dalszego, bardziej zaawansowanego treningu, szczególnie dla ćwiczenia hunyuan zhuang (głównej spośród "pozycji bojowych" - jiji zhuang). Przygotowuje fizycznie i mentalnie do bardziej zaawansowanych ćwiczeń. By w pełni zrozumieć znaczenie chengbao zhuang trzeba poćwiczyć dłużej, i nie mam tu na myśli, że trzeba poćwiczyć dłużej tylko chengbao zhuang - trzeba lepiej poznać cały system, bardziej zaawansowane ćwiczenia pozycyjne (jak hunyuan zhuang) i inne metody treningowe. Dopiero mając względne rozeznanie w całym systemie można w pełni docenić jego metody podstawowe. Każda nauka stanowi proces. Wiedza i zrozumienie pogłębiają się stopniowo. Spróbuję jednak wyjaśnić rzecz w sposób możliwie przystępny. Niektóre, istotne korzyści płynące z ćwiczenia chengbao zhuang:

- prawidłowa pozycja - ćwiczenie wymaga przyjęcia prawidłowej pozycji, niezbędnej dla efektywnego użycia siły w charakterystyczny dla yiquan sposób.
- jest to pierwsza faza przygotowania do nauki posługiwania się specyficznym dla yiquan rodzajem siły, o którym była mowa wyżej.
- pierwszy krok na drodze do odpowiedniego odczucia ciała, niezbędnego dla rozwoju umiejętności posługiwania się charakterystycznym dla yiquan rodzajem siły. Odczucie ciała jako jedności, gdy "wszystkie mięśnie są jak jeden mięsień".
- rozwój cierpliwości i wytrwałości, niezbędnych jeśli chcemy osiągnąć sukces.
- umiejętność "relaksu", czyli w gruncie rzeczy znalezienia prawidłowej równowagi pomiędzy rozluźnieniem i napięciem, co jest podstawą dla rozwoju zaawansowanych umiejętności.
- umiejętność "wyciszenia", pozwalająca w przyszłości skupić się na istotnych elementach ćwiczenia i w pełni wykorzystać możliwości tkwiące w technikach wizualizacyjnych, w wybitny sposób wzmagających efektywność treningu.
- chengbao zhuang przygotowuje do prawidłowego odczucia siły w bardziej zaawansowanym ćwiczeniu hunyuan zhuang, gdzie pozycja rąk zbliżona jest do tzw. "gardy" w walce wręcz. Należy jednak zwrócić uwagę, że owa "garda" nie stanowi sztywnej pozycji, lecz pewne "uśrednienie" typowych pozycji rąk w walce.

Ad C. Nauka yiquan to w głównej mierze poznawania zasad i praw dotyczących funkcjonowania ciała i umysłu, szczególnie w odniesieniu do zdrowia i umiejętności samoobrony. Yiquan osiągnął w zakresie owych praw niezwykły poziom. Dla mnie osobiście stanowi to o olbrzymim uroku tego systemu - im dłużej się go uczę, tym staje się ciekawszy. I tym pełniej rozumiem istotę jego podstawowych metod. Czego wszystkim życzę.

6.Jakie są wymagania wobec rozpoczynającego naukę yiquan? Czy musi robić szpagat? Czy istnieje jakaś granica wieku powyżej której nie można rozpoczynać nauki yiquan? Czy 19 lat to nie jest zbyt późno?

Niemal każdy, niezależnie od wieku, płci i sprawności fizycznej może zajmować się yiquan. Nie ma żadnych szczególnych wymogów. Yiquan to nie dyscyplina wyczynowego sportu, w której wybiera się najsprawniejszych młodych ludzi, poddaje taśmowej obróbce, odrzucając po drodze "niedoróbki", każe bić rekordy i medale, a po paru latach stwierdza, że czas zakończyć karierę. Yiquan to zjawisko znacznie bardziej obszerne i wielowymiarowe. Jest to nauka, sztuka, dziedzina kultury, i to nie tylko kultury fizycznej (aspekt rekreacyjno-ruchowy to tylko część większej całości). Niektórzy mogą skoncentrować się na treningu metod podstawowych dla zdrowia. Ci których interesuje rozwijanie umiejętności przydatnych w samoobronie, mogą w zależności od swojego wieku, stanu zdrowia, poziomu sprawności wykorzystywać ćwiczenia z różnych grup metod treningowych yiquan. Niektórzy mogą wykonywać np. ćwiczenia tui shou ale zrezygnować z treningu san shou. Inni mogą zajmować się san shou, ale w ograniczonym zakresie, biorąc pod uwagę swoje możliwości, a jeszcze inni mogą w pełni stosować wszelkie formy treningu. Dla zainteresowanych możliwe jest także współzawodnictwo (obecnie dopracowywane są w Chinach zasady rozgrywania zawodów yiquan w tui shou, a niektórzy przedstawiciele yiquan startują także w zawodach sanda). A wszyscy mogą po prostu poznawać, studiować yiquan. 50 lat to nie jest zbyt późno. W Chinach są osoby, które zaczynają ćwiczyć dopiero po przejściu na emeryturę. Cała kwestia sprowadza się do dostosowania ćwiczeń do możliwości danej osoby. 19 lat to z pewnością nie jest wiek zbyt "podeszły". Wątpliwości mogą dotyczyć jedynie tego, czy jest to wiek dostatecznie dojrzały. Nauka yiquan to bowiem w gruncie rzeczy zaawansowane studia wymagające sporej dojrzałości intelektualnej i emocjonalnej. Nawet jeśli komuś zależy na rozwinięciu tzw. praktycznych umiejętności, przydatnych w samoobronie, może odnieść korzyści z treningu nawet jeśli zacznie go trochę później niż w dzieciństwie. Istnieje ogromne bogactwo sztuk walki. Chińskie sztuki walki, znane jako kung-fu lub wushu, dzieli się na tzw. "zewnętrzne" (zdecydowana większość) i "wewnętrzne" (niewielka grupa, m.in. taijiquan, baguazhang, xingyiquan, liuhebafaquan). Style "wewnętrzne" opierają się na zasadach i metodach mniej "typowych", lecz jednak również skutecznych. Są to systemy, które w wielu wypadkach nie wymagają wysokiego poziomu sprawności w potocznym rozumieniu (czyli np. robienia salt, szpagatów itp.). W tych stylach możliwe jest zachowanie wysokiego poziomu umiejętności do późnego wieku, a także co ciekawe, osiągnięcie wysokiego poziomu umiejętności nawet jeśli naukę zaczyna się stosunkowo późno. W taijiquan znany jest przykład Wang Maozhai'a, który rozpoczął naukę mając 35 lat (nie uprawiał wcześniej żadnej sztuki walki) i został później uznanym mistrzem stylu Wu (był uczniem Quan You. Z kolei od niego uczył się Yang Yuting, którego uczniem jest cieszący się dziś wielkim uznaniem Wang Peisheng). W xingyiquan Li Luoneng rozpoczął naukę mając 37 lat, wcześniej nie tylko nie uprawiając sztuki walki, ale i będąc słabego zdrowia i mizernej postury. Kilkanaście lat później zasłynął jako jeden z największych mistrzów swoich czasów. Właśnie uczniem Li Luonenga był Guo Yunshen, znany z przekazu o trwającym trzy dni, nierozstrzygniętym pojedynku z mistrzem baguazhang Dong Haichuanem. Z kolei uczniem Guo Yunshena był twórca yiquan Wang Xiangzhai.

7. Jak bardzo brak nauczania technik walki w yiquan ma wpływ na skuteczność tego  systemu kung-fu?

Podejście yiquan opiera się w gruncie rzeczy na zdrowym rozsądku. Jednak gdy mówimy, że yiquan odrzuca rozumienie sztuki walki jako systemu technik, wiele osób nie jest tego w stanie zrozumieć. Według nich, jeśli nie opanuje się ściśle określonego zestawu technik, pozostaje tylko chaotyczne machanie kończynami. Tymczasem pogląd taki jest zupełnie nieuzasadniony. Chociaż yiquan nie jest systemem technik, nauka obejmuje poznanie i praktyczne opanowanie pewnych zasad i pewnych stosunkowo prostych ale jednocześnie możliwych do elastycznego dostosowania do sytuacji metod. W yiquan w ogromnej mierze wykorzystuje się możliwości tkwiące w kontakcie dowolnej części ciała z dowolną częścią ciała przeciwnika (istotne jest tu zastosowanie tzw. "krótkiej siły"). Szczególny nacisk kładzie się na ćwiczenia tui shou, w których kontakt ten następuje pomiędzy ramionami obydwu partnerów. Otwiera to możliwości takie jak: zmiana kierunku działania siły przeciwnika, otwieranie przestrzeni do ataku, niszczenie gardy, pozbawianie przeciwnika równowagi,  co z kolei otwiera możliwość rzutów (lub tak zwanych odrzuceń) lub łatwiejszego ataku przy pomocy uderzeń. Kto ćwiczył tui shou,  temu stosunkowo łatwo powinno być zrozumieć charakterystyczne dla yiquan pojęcie "bezforemności". Nie trzeba długiej praktyki, by zauważyć, jak łatwo wykracza się tu poza ściśle określoną formę. Możliwe są niezliczone warianty ruchów. Jest to coś płynnego, ciągłego, elastycznego, nie zaś zestaw technik.  To przede wszystkim tutaj ma zastosowanie tzw. siła hunyuan li, czyli gotowość do użycia w dowolnym momencie siły w dowolnym kierunku. By to osiągnąć, wykorzystuje się swoisty, charakterystyczny dla yiquan proces nauki przy wykorzystaniu metod takich, jak zhan zhuang, shi li i fa li.

8. Jak wygląda trening walki w yiquan? Jeżeli w yiquan nie ma form to czy można mówić o ćwiczeniu zastosowań technik do realnej walki?

Yiquan prezentuje inne podejście do nauki walki niż większość sztuk walki. Podejście to zapewne jest dla większości ludzi zaskakujące, jest jednak w gruncie rzeczy łatwe do zrozumienia i staje się stopniowo oczywiste dla każdego, kto zdecyduje się poświęcić choćby kilka miesięcy na naukę. Wszystkie metody treningowe yiquan służą rozwojowi umiejętności walki wręcz (co z drugiej strony nie oznacza, że nauka yiquan służy tylko temu). 

Jeśli miałbym w dużym skrócie napisać jak wygląda trening walki w yiquan to powiem tak:
1. Metody podstawowe - zhan zhuang, shi li, moca bu, shi sheng, fa li, które dają podstawy dla treningu walki.
2. Ćwiczenia z partnerem - tui shou i san shou.
Trening "żywej siły", zwanej też "całościową siłą" jest tu motywem przewodnim. Oczywiście jest jeszcze kwestia tzw. podstawowych zdolności (ben neng), której poświęcę więcej uwagi w przyszłości. W ćwiczeniach z partnerem wprowadza się pewne podstawowe, proste metody (można powiedzieć "techniki"), ale są to po prostu najprostsze, najbardziej naturalne i oczywiste ruchy, sposoby wykorzystania ciała. Niewłaściwe jest upatrywanie rozwoju umiejętności walki w nauce coraz bardziej skomplikowanych technik. Twórca yiquan, Wang Xiangzhai podejście takie uznał za błędne. Myślę, że można to wyjaśnić przy pomocy porównania do nauki prowadzenia samochodu. Powiedzmy, że istniałyby tu dwa podejścia:

1 - tak jak normalnie ludzie uczą się prowadzić samochód - to jest podejście które porównać można do nauki walki w yiquan (i jak wiadomo, poza podstawową nauką, w prowadzeniu samochodu też jest możliwe doskonalenie, możliwości są tu nieograniczone).

2 - istniałyby skodyfikowane "techniki" prowadzenia samochodu. Ludzie uczyliby się np. specjalnego zestawu ruchów, który służyłby do pokonania wyimaginowanego zestawu zakrętów, skrzyżowań, dziur na drodze, wzniesień i zjazdów. Polegałoby to na tym, że uczeń wykonywałby skręt kierownicą o 30 stopni w lewo, po czym naciskałby sprzęgło, zmieniał bieg, skręcał kierownicę o 10 stopni w prawo, wciskał pedał gazu o 3 centymetry. A instruktor by to korygował: 30 stopni, nie 29. 3 centymetry, a nie 2,5. Odpowiadałoby to nauce form w sztukach walki. No i oczywiście można by cyzelować poszczególne techniki - "Proszę obrócić kierownicę w lewo o 5 stopni. Nie! Za dużo o jeden stopień! Proszę powtórzyć tę technikę 50 razy!". A później kombinacje: 10 stopni w lewo, 30 stopni w prawo, i jeszcze 30 stopni w prawo i 20 stopni w lewo. I coraz bardziej złożone. A potem przyszedł by czas na praktyczne zastosowanie technik. Uczeń pokonuje zakręt, a instruktor na to: "Tu powinna być kombinacja numer 5, nie numer 4!"

Które podejście jest lepsze w nauce jazdy? Dlaczego w sztuce walki miałoby być inaczej? 

9. Jak się ma yiquan do takich klasycznych koncepcji jak meridiany, qi, dantian itp, podstawowych w chińskiej medycynie, qigong i stylach wewnętrznych kung-fu?

Jak wiadomo są to koncepcje głęboko wrośnięte w klasyczny system pojęć jakimi posługiwali się (i wciąż posługują się Chińczycy). Niewątpliwie naród ten w ciągu długiego czasu zgromadził ogromną liczbę doświadczeń i dokonał odkryć w zakresie zależności jakim podlega szeroko pojmowany organizm - człowiek z całą jego sferą fizyczną i psychiczną. Okrycia te ujmowane były w ramy pewnych podstawowych dla chińskiego sposobu myślenia koncepcji i w tych ramach rozwijały się klasyczne teorie. Jeszcze raz podkreślić należy, że Chińczycy mieli wiele niezwykłych osiągnięć naukowych i pod względem rozwoju nauki i techniki bardzo długo prześcigali Europę. Jednak od ok. XVI wieku Europa zaczęła nadrabiać zaległości, natomiast chińska nauka zaczęła ulegać skostnieniu i i przestała się rozwijać. Faktem jest, że nauka chińska, chociażby w zakresie medycyny, dokonała odkrycia wielu ciekawych zależności, których nie potrafiła zauważyć medycyna zachodnia. Z drugiej strony medycyna i nauka zachodnia dokonały niezliczonej liczby odkryć, których Chińczycy, wychodząc od rozwiniętych przez siebie koncepcji nie byli w stanie dokonać. Jaki stąd wniosek? Zastanówmy się choćby nad podejściem ludzi Zachodu do takich zjawisk jak akupunktura i qigong. Łatwo zauważyć, że spotyka się w zasadzie tylko dwa podejścia:
a) Całkowite odrzucenie: "to wszystko bzdury i szarlataństwo, to nienaukowe".
b) Całkowitą akceptację: "starożytni chińczycy już dawno odkryli istnienie qi".
Tymczasem obydwa podejścia są mało rozsądne. Pierwsze zakłada "absolutną wiedzę" Zachodu, drugie zaś "absolutną wiedzę starożytnych Chińczyków". Nauka z natury rzeczy jest w rozwoju,  nie ma monopolu na absolutną prawdę raz na zawsze. My, ludzie Zachodu, nie powinniśmy być tak aroganccy, by negować osiągnięcia Wschodu. Z drugiej strony nie powinniśmy być tak głupi, by bezkrytycznie akceptować wszystkie stare chińskie koncepcje. Na styku różnych podejść może zrodzić się coś nowego, doskonalszego. Innymi słowy, nie mam wątpliwości co do tego, że zarówno akupunktura, jak i qigong są rzeczami wartymi dogłębnego zbadania. Jednak yiquan, jakim się zajmuję, nie jest związany z akupunkturą, nie zajmuje się meridianami, ani nie opiera się na koncepcjach takich jak qi. Wang Xiangzhai wywodził się z klasycznego wewnętrznego systemu xingyiquan i uznawany był w środowisku tej sztuki walki za jednego z największych ekspertów. Miał jednak umysł bardziej otwarty niż inni mistrzowie. Miał też zapewne szczęście, że był to okres otwarcia Chin na wpływy kultury i nauki Zachodu (w tym samym okresie chińska literatura rozpoczęła poszukiwania inspirowane twórczością europejską). Na początku, w latach dwudziestych, gdy powstawał pierwowzór yiquan, Wang Xiangzhai wciąż jeszcze posługiwał się w teorii swojego systemu klasycznymi koncepcjami, z meridianami włącznie. Stopniowo jednak, dzięki  spojrzeniu także z innej perspektywy, był w stanie lepiej ocenić zalety i ograniczenia tychże koncepcji. W latach 30-ch dokonał porównania metod treningowych opartych na starych i nowych - wypracowanych przez siebie koncepcjach (różne grupy uczniów nauczając w różny sposób) i stwierdził, że nowe metody pozwalają osiągnąć takie same, a nawet lepsze rezultaty i to w znacznie krótszym czasie. Okazało się, że chociaż stare koncepcje i metody miały oczywiście swoją wartość, to z punktu widzenia nowych koncepcji i metod były po prostu przebrzmiałe, przestarzałe, niedopracowane, sprowadzające wielu adeptów na manowce. Okazało się, że wartościowymi elementami treningu były nie te, na których koncentrowały się klasyczne teorie, lecz te które były w jakimś stopniu zawarte w treningu, ale jakby nie w pełni dotąd uświadamiane, więc nie do końca ujęte w koncepcjach teoretycznych. Były tam na przykład rzeczy stosunkowo łatwo dające się tłumaczyć na gruncie naszej najprostszej mechaniki (łatwo dające się tłumaczyć, ale nie dające się łatwo zauważyć - chodzi mi tu o rzeczy charakterystyczne tylko dla systemów wewnętrznych, specyficzne pojęcie "siły" nei jin - specyficzną percepcję i jednocześnie specyficzny sposób generacji siły), nie dające się jednak  ująć w prosty sposób przy użyciu klasycznych chińskich koncepcji. Powodowało to, że wielu adeptów błądziło po manowcach, postęp w treningu był trudny, i tylko nieliczni, dzięki długotrwałej praktyce i korektom mistrza i być może wręcz przypadkowi osiągali sukces. Tak więc, gdy Wang Xiangzhai zaczął nauczać od 1937 roku w Pekinie, zrezygnował już zupełnie z posługiwania się tymi klasycznymi pojęciami. Nie znajdziemy ich także w tekstach jego wybitnych uczniów, którzy w tym czasie pobierali u niego nauki lub utrzymywali jeszcze z nim kontakt (dotyczy wcześniejszego pokolenia uczniów). Tak więc w yiquan uważamy, że chociaż te klasyczne koncepcje mogą mieć zastosowanie w medycynie, a także w qigong (ich dogłębną  weryfikację w tym zakresie pozostawiamy zajmującym się głębiej tymi zagadnieniami), to użycie ich w sztuce walki, w tym w systemach wewnętrznych jest mało przydatne. Trening yiquan nie opiera się zatem na koncepcjach takich jak qi, dantian, czy meridiany. Z naszego punktu widzenia, użycie tych koncepcji w klasycznych systemach wewnętrznych jest przeszkodą w rozwoju adepta, a nie pomocą. Mówię tutaj oczywiście o najlepszym yiquan, z przekazu następcy Wang Xiangzhai'a - Yao Zongxun'a, u którego syna - Yao Chengguang'a mam zaszczyt pobierać nauki. Także inni uczniowie Wang Xiangzhai'a, zaliczani do najlepszych i wyróżnieni przez niego nadaniem honorowych imion - jak Han Xingqiao i Zhao Daoxin prezentowali podobne podejście. Niestety niektórzy uczyli się od Wang Xiangzhai'a tylko we wczesnym okresie i nie mieli okazji poznać dojrzałego yiquanu. W rezultacie, yiquan ich następców nie ma wiele wspólnego z tym czym ja się zajmuję.

10. Czy w Yi Quan zawarta jest nauka 12 form zwierzęcych i 5 elementów?

Nie. Z punktu widzenia twórcy yiquan, powstanie tych form było przejawem degeneracji pierwotnego xinyiquan/xingyiquan. Jeśli chodzi o 5 elementów, to pierwotnie chodziło raczej o pięć sposobów działania siły, a nie konkretne techniki. Innymi słowy, każdy z pięciu "elementów" można było wykorzystywać jednocześnie z innymi w tym samym ruchu. Przypisanie pięciu ściśle określonych technik pięciu elementom z tego punktu widzenia nie przysłużyło się dobrze rozwojowi xingyiquan. Np. że taka technika jest skojarzona z takim elementem (żywiołem) i w związku z tym pokonuje inną technikę, skojarzoną z innym elementem (np. ogień niszczy metal). Niestety wielu tak naucza. Jednak najwięksi mistrzowie odrzucali takie podejście. Wang Xiangzhai - jeden z najbardziej uznanych ekspertów xingyiquan na początku XX wieku, widząc jak szybko postępuje degeneracja xingyiquan, zdecydowanie zaprotestował przeciwko panującym wówczas tendencjom, czego efektem było wykształcenie się yiquan. Dobry xingyiquan nie koncentrował się na pięciu elementach i 12 formach zwierzęcych, lecz na procesie rozwoju od ming jin (wyraźna siła), przez hua jin (neutralizacja siły) do an jin (ukryta siła). Wang Xiangzhai odrzucił to co uważał za pozbawione wartości, a rozwinął to co było według niego w xingyiquan istotne.

11. Kiedy początkujący uczeń może zacząć sparingi i jak one wyglądają?

W aktualnym programie podstawowym szkoły Zongxun Wuguan dla uczących się "w wolnym czasie" pierwsze ćwiczenia z partnerem zaczyna się od pierwszego poziomu (mniej więcej pierwszy miesiąc nauki). Bardziej zaawansowane ćwiczenia tui shou wprowadzane są na poziomach 11-15 (mniej więcej jedenasty do piętnastego miesiąca nauki). Wówczas wprowadza się sparingi tui shou.  Na piętnastym poziomie (piętnasty miesiąc nauki) wprowadza się ćwiczenia ograniczonego sparingu san bu qiang shou (my to nazywamy "klepanką"). W ostatniej części programu podstawowego (około dwudziesty drugi miesiąc nauki) rozpoczyna się właściwe sparingi.

A. Sparing tui shou ("pchające ręce") - ćwiczenia polegające na panowaniu nad własną równowagą i jednoczesnym wpływaniu na równowagę przeciwnika, później także wykorzystywanie dziur w obronie przeciwnika, i "klepanie".

B. San bu qiang shou (potocznie nazywamy to "klepanką"), czyli sparing ograniczony do uderzeń otwartą dłonią - "z liścia".

C. San shou - sparing początkowo ograniczony od określonych metod, stopniowo rozszerzany, by stosować tak wiele różnych metod jak to możliwe (czyli m.in. uderzenia wszystkimi częściami ciała, którymi daje się uderzać, plus wpływanie na równowagę przeciwnika dzięki umiejętnościom rozwijanym poprzez tui shou). Stosuje się ochraniacze niezbędne dla zachowania bezpieczeństwa.

12. Czytałem na Pana stronie opowiadanie o Wangu Xiangzhai'u. Zaciekawiły mnie momenty, które były trochę nielogiczne i niejasne, a mianowicie to jak Wang "sprężynował" swoich przeciwników na niemałe odległości.

Nie ma w tym nic niejasnego i dziwnego. To jest to nad czym się pracuje w yiquanie- tzw. sprężysta siła. Odpowiednie użycie własnego ciała w odpowiednim momencie. Oczywiście Wang Xiangzhai prezentował wyjątkowo wysoki poziom. Niewielu z jego uczniów mu dorównało. Yao Zongxun, Han Xingqiao, Zhao Daoxin. Dziś wysokie umiejętności prezentują m.in. synowie Yao Zongxuna - Yao Chengguang i Yao Chengrong oraz Cui Ruibin, Liu Pulei. Na naszych videoklipach z Pekinu (www.yiquan.com.pl/videoklipy.html) można zobaczyć co robi jeden z asystentów mistrza Yao. Widać jak bardzo krótkimi ruchami odrzuca przeciwników o kilka metrów. I to się działo w sytuacji współzawodnictwa. To nie jest pokaz! To nie jest magia. Jeszcze raz powtarzam - opiera się to na umiejętnym użyciu swojego ciała w odpowiednim momencie. Czy po zobaczeniu tego, opowieści o Wang Xiangzhai'u nadal wydają się niewiarygodne?

13. Ćwiczę podstawową pozycję, ale mam problem z utrzymaniem ciała z bezruchu. Chodzi o to, że co jakiś czas robię (niechcący) małe pochylenie do przodu, a staram się zachować uczucie, jakbym opierał się plecami o ścianę. Ogólnie chwieję się na kierunku przód-tył. Poza tym chyba nie mam problemów z ćwiczeniem. Czy to jest prawidłowe (to pochylanie się), czy powinienem jeszcze o czymś pamiętać podczas ćwiczenia?

Generalnie pewne kołysanie się nie jest błędem. W początkowej fazie praktyki jest wręcz zjawiskiem naturalnym. Nie należy z nim na siłę walczyć, ani z drugiej strony starać się by występowało. Pozycja statyczna nigdy nie jest absolutnie statyczna. Jest to raczej dynamiczne poszukiwanie równowagi. Stopniowo zakres kołysania powinien się zmniejszać. Jeśli pozycja jest prawidłowa, nie powinno występować duże kołysanie. Jeśli występuje, należy obserwować siebie, gdzie występują nadmierne napięcia, gdzie jest brak równowagi. Błędy te należy stopniowo eliminować, nie spiesząc się jednak zbytnio. Stopniowo mimowolne kołysanie powinno się zmniejszać.

14. Chciałbym uczyć się yiquan, bo ze względu na moją sprawność fizyczną nie mogę uczyć się np. Kung-fu.

W kwestii ścisłości terminologicznej. Terminem kung-fu (gongfu) przyjęło się na Zachodzie (w gruncie rzeczy w rezultacie pomyłki językowej - termin ten w zasadzie nie był używany w Chinach w znaczeniu sztuki walki) określać wszelkie  chińskie sztuki walki. Yiquan zatem, to również kung-fu (gongfu), tak jak i wiele innych systemów opartych na różnych zasadach. Tylko część z nich stawia przed adeptem wysokie wymagania jeśli chodzi o typowo rozumianą sprawność fizyczną.

15. Zastanawiałem się nad możliwościami wykorzystania tych zadziwiających metod treningowych w innych dyscyplinach  sportu.

Już na początku lat 80., gdy Yao Zongxun wrócił do Pekinu, jego metodami treningowymi zainteresowali się trenerzy sportowi. Prowadził on dla nich specjalne szkolenia, oni zaś, odpowiednio modyfikując te metody, zaczęli je wykorzystywać w treningu swoich dyscyplin. Wśród dyscyplin do których w jakimś stopniu wprowadzono te metody są: m.in. skok wzwyż, skok w dal, ale także strzelanie, pływanie, gimnastyka i podnoszenie ciężarów. Dokładnie które metody stosowane są w której dyscyplinie i w jaki sposób zostały dostosowane do wymogów danej dyscypliny pozostaje jednak ściśle strzeżoną tajemnicą. W końcu to jest jedna z przyczyn sukcesów chińskich sportowców.

16. Od jakiegoś czasu trenuje kilka poznanych ćwiczeń z zakresu pierwszej części programu szkoleniowego Yiquan. Zajmuje mi to ok. 1 h 45 min. Zastanawiam się do jakich ram czasowych rozrasta się trening w przypadku poznania nowych ćwiczeń. Jak wygląda sensowna struktura treningu? 

Czas można dostosować do swoich możliwości, potrzeb, chęci i ambicji. Nie ma potrzeby wykonywania wszystkich ćwiczeń codziennie. Byłoby to niemożliwe. Tutaj mówimy o kilku ćwiczeniach z pierwszej części programu, a części tych jest 22, a nie jest to jeszcze cały yiquan. Na szczęście yiquan nie polega na opanowaniu tysięcy technik, a bardziej na poznaniu, zrozumieniu i praktycznym opanowaniu pewnych zasad. Jeśli chodzi o "pozycje zdrowotne", to skoncentrować się można na chengbao zhuang, w przypadku zmęczenia ramion, przechodząc do łatwiejszej tuobao zhuang. Inne pozycje wystarczy poznać i stosować od czasu do czasu, na zasadzie "tak jakoś mnie dzisiaj naszła ochota na tuituo zhuang". Generalnie można się tu skoncentrować na tych pozycjach w których się najlepiej, najwygodniej czujemy. W przypadku zmęczenia nóg, można wykorzystać pozycje siedzące. A w przypadku totalnego osłabienia, również leżące. Jeśli chodzi o "pozycje bojowe", to najważniejsza jest hunyuan zhuang. Program obejmuje pięć podstawowych wariantów, ale nie ma potrzeby wykonywać ciągle wszystkich. Poznajemy trzy podstawowe, a później łączymy je w jedno ćwiczenie. To w zasadzie są jeszcze ćwiczenia wstępne. Później następuje przejście do właściwego ćwiczenia hunyuan zhuang (wprowadzonego w trzeciej części programu) i jego ciągłe rozwijanie. Inne "pozycje bojowe" opierają się w gruncie rzeczy na tych samych zasadach co hunyuan zhuang. Jednak każda ma swoją specyfikę, tak więc ćwiczenie ich wszystkich jest ważniejsze, niż to jest w przypadku pozycji "zdrowotnych". Nie musimy jednak codziennie wykonywać wszystkich. Na szczęście duża część walorów każdej z pozycji jest zawarta w pozostałych. Wybierając, co ćwiczymy danego dnia można się zatem kierować w dużym stopniu upodobaniem. Z drugiej strony dobrze jest też zwrócić uwagę na swoje słabe punkty, i wykorzystywać te ćwiczenia, które pozwalają je przezwyciężyć. Jeśli chodzi o moca bu, to gdy przechodzimy do ćwiczeń shi li z krokami, nie ma większej potrzeby zajmować się moca bu. Jednak, gdy ktoś zauważa swoje słabe punkty właśnie w nogach, to może poświęcić moca bu więcej uwagi. Jeśli chodzi o shi li, to najpierw zajmujemy się pojedynczymi ćwiczeniami. Koncentracja na tych, które nam najbardziej odpowiadają, pozwala stosunkowo szybko robić w nich postępy i przenieść to co osiągnęliśmy do innych ćwiczeń. Z drugiej strony warto poświęcić też część czasu na to co sprawia największe trudności. Później łączymy różne ćwiczenia shi li w dowolnej kolejności w rodzaj improwizowanej formy. Wtedy w gruncie rzeczy ćwiczymy je wszystkie i nie ma problemu na co należy poświęcić więcej a na co mniej czasu. Chociaż zawsze pewne rzeczy ćwiczy się chętniej, z większą przyjemnością, a zauważając problemy w innych, też poświęca się im sporo uwagi. Na wyższym etapie w ogóle wykracza się poza podstawowe ruchy shi li, przenosząc poznane zasady do dowolnego ruchu, improwizując, a jednocześnie zachowując głęboki sens ćwiczenia. Jeśli chodzi o fa li, to jest tu podobnie jak z shi li.
W pierwszej fazie nauki (czyli w okresie przerabiania programu podstawowego), najwięcej czasu poświęca się na zhan zhuang i shi li, w mniejszym stopniu fa li, tui shou i san shou. Później z reguły czas dzielony jest na pół pomiędzy zhan zhuang i shi li z jednej, a fa li, tui shou i san shou z drugiej strony. Jeśli ktoś ma czas, by ćwiczyć dłużej, wydłuża się raczej trening podstawowy - zhan zhuang i shi li.

17. Jak nauczyciel ocenia postępy ucznia? Przecież w wielu ćwiczeniach w yiquan istotne jest to co się dzieje "wewnątrz" - wyobrażenia i odczucia. Czy jest możliwa obiektywna ocena postępów?

Yiquan to koordynacja tego co "wewnątrz" i "na zewnątrz". Nie wszystko jest widoczne z zewnątrz, ale wiele jest. W bardzo wielu wypadkach na podstawie pozycji i ruchu można też stwierdzić niedostatki "wewnętrzne". Natomiast może się zdarzyć, że zewnętrzna forma wygląda poprawnie, mimo że praca "wewnętrzna" jest niedostateczna. Dlatego, żeby możliwe było zweryfikowanie prawidłowości ćwiczenia i postępów, niezbędna jest ścisła współpraca nauczyciela i ucznia. To dlatego nauczyciel pyta ucznia, jakie ma problemy z ćwiczeniem i czy nie ma pytań? I oczekuje, że uczeń wyrazi swoje odczucia, powie jakie ma problemy i czego nie rozumie. Wtedy łatwiej jest poprowadzić ucznia dalej. W pierwszej fazie nauki najistotniejsze jest jednak zwykłe zapamiętanie wymogów danego ćwiczenia. Zwykłe "jak"? Wówczas uczeń może sam kontrolować czy jest w stanie zrealizować wymogi ćwiczenia, a jeśli nie, to czego dotyczy problem? Natomiast gdy uczeń rozpoczynający naukę zadaje nauczycielowi pytanie, czy dobrze ćwiczy, to jest to zupełne pomieszanie pojęć. Gdy nauczyciel wyjaśnia jakie wyobrażenia w danym ćwiczeniu się stosuje i jakie odczucia powinny się pojawić, to uczeń powinien wiedzieć, czy osiąga te odczucia. W zależności od tego jakie trudności się pojawiają, nauczyciel może wówczas służyć pomocą. Stopniowe wprowadzanie bardziej zaawansowanych metod treningowych umożliwia zarówno uczniowi jak i nauczycielowi weryfikację, czy efekty jakie przynieść powinny metody bardziej podstawowe zostają osiągnięte. Jeśli nie, wtedy uczeń, korzystając ze wskazówek nauczyciela powinien poprawić swój trening podstawowy. W ćwiczeniach z partnerem najwyraźniej uwidaczniają się niedostatki adepta. Stopniowo coraz lepiej rozumiejąc zależność pomiędzy różnymi metodami treningowymi, oraz pomiędzy metodami treningowymi, a praktycznymi umiejętnościami, uczeń, z pomocą nauczyciela powinien być w stanie lepiej wykonywać ćwiczenia podstawowe.

18. Ciekaw jestem obecności koncepcji filozoficznych w chińskich sztukach walki. Zauważyłem, że istnieje podział na te, które się opierają na buddyzmie i taoistyczne. Jak jest w yiquan? Czy wszelkie motywy metafizyczne zostały uznane za niepraktyczne?

W zasadzie nie ma rzeczy, których nie dałoby się odnieść do filozofii. Jednak po co przesadzać? Nie ma sensu dociekanie związku np. uprzejmego traktowania klientów przez sprzedawcę z filozofią Kanta, Tomasza z Akwinu albo Husserla. Jeśli ktoś by to robił, to chyba tylko w formie żartu, a jeśli na poważnie, to jego z kolei nikt nie traktowałby serio. Tymczasem, gdy chodzi o chińskie sztuki walki, niektórzy u nas nie wiedzieć czemu uważają, że jeśli ktoś nie doszukuje się w każdym geście klucza do najgłębszych tajemnic istnienia, to jego kung-fu nie jest dość głębokie. Natomiast inni traktują uprawiających kung-fu jak "nawiedzonych" (i niestety w wielu wypadkach słusznie).

Nie powiedziałbym, że chińskie sztuki walki opierają się na buddyzmie, czy taoizmie, ale że związane są w mniejszym lub większy m stopniu z buddyzmem lub taoizmem, bądź że są pod ich mniejszym lub większym wpływem. W gruncie rzeczy sam buddyzm w Chinach rozwijał się po wielkim wpływem taoizmu. Buddyzm z kolei wpłynął na taoizm, przyczyniając się do wykształcenia tzw. taoizmu religijnego. W gruncie rzeczy większość Chińczyków była z reguły zarówno pod pewnym wpływem buddyzmu jak i taoizmu, a dodatkowo jeszcze zasad etyki konfucjańskiej. Jest oczywiste, że wszystko co się robi, odnosi się w jakiś sposób do wizji świata, pewnego systemu pojęć, wartości. Dotyczy to oczywiście także chińskich sztuk walki. Powtarzam, że jest to oczywiste. A jako że jest to oczywiste, nie ma większego sensu szczególne podkreślanie tego.

W yiquan jest podobnie jak w większości chińskich sztuk walki uprawianych przez normalnych ludzi, a nie "nawiedzonych". Na każdym etapie praktyki spotykamy się z zasadami, które znaleźć można i w filozofii taoistycznej i w buddyzmie chan (zen) i w filozofii neokonfucjańskiej (będącej syntezą konfucjanizmu, taoizmu i koncepcji buddyjskich - swoją drogą, to właśnie na filozofii neokonfucjańskiej opierają się klasyczne teorie taijiquan, a nie, jak zwykle się twierdzi, bezpośrednio taoistycznej). W gruncie rzeczy większość tych istotnych koncepcji i zależności łatwo jest zrozumieć odnosząc je do doświadczenia podczas treningu i zwykłego zdrowego rozsądku. W ten sposób można lepiej zrozumieć chińską kulturę, przyswajając dla siebie, to co wzbogacające. Natomiast, gdy ludzie, którzy przeczytali parę artykułów zaczynają na wszystkie strony trąbić o głębokich filozofiach i powtarzać słowa których nie rozumieją, to jest to nieco śmieszne.

19. Czy w yiquan występuje jakiś charakterystyczny ceremoniał (jak np. w aikido, kendo)? Jak jest z tradycyjnym ubiorem, czy w ogóle się go nie używa w praktyce? Na wideoklipach wszyscy ubrani są raczej codziennie.

Chińczycy są trochę bardziej podobni do Europejczyków niż Japończycy (ponadto obecne rytuały w szkołach "japońskich" są w dużej mierze dziedzictwem militaryzmu z początku XX wieku, a w dodatku zachowały się w dużo większym stopniu w szkołach japońskich sztuk walki na Zachodzie, niż w samej Japonii). To, że w niektórych szkołach kung-fu zwłaszcza na Zachodzie, stosuje się podobne ceremoniały wynika w dużej mierze z tego, że japońskie sztuki walki wcześniej się tu pojawiły. Dlatego później ludzie oczekiwali od szkół chińskich podobnego podejścia. Natomiast w Chinach tego typu ceremoniał miał mniejsze znaczenie. Chyba, że chodziło o tajne sprzysiężenia typu triad itp. Wystarczy obejrzeć kilka chińskich filmów kung-fu (choćby "Przyczajonego tygrysa...", który aktualnie jest na ekranach kin), by zauważyć, że trudno tam odnaleźć rytuały w stylu szkół japońskich. Natomiast Chińczycy zawsze przywiązywali ogromną wagę do etyki - wude (cnoty wojownika). Czyli do tego co istotniejsze od samych ceremoniałów. Z tym, że są to po prostu rzeczy oczywiste. Nie ma potrzeby o tym trąbić. Jeśli ktoś nie rozumie rzeczy oczywistych, to nikt normalny nie będzie go traktował poważnie. Jeśli ktoś nie jest przyzwoitym człowiekiem, to nie będzie traktowany jak przyzwoity człowiek. Innymi słowy niczego się nie  nauczy. 

Jeśli chodzi o strój, to dlaczego niby trening kung-fu musi wyglądać jak występ zespołu pieśni i tańca? W Chinach zwykle ćwiczono w normalnym ubraniu, takim jakie noszono w danej epoce, w danym rejonie. Nie było do niedawna jakiegoś specjalnego "tradycyjnego stroju". Również dziś ćwiczy się z reguły w zwykłym, byle wygodnym ubraniu, w dresie, bądź tylko krótkich spodenkach, zależnie od pory roku i pogody (bardzo rzadko zajęcia odbywają się na sali, nawet jeśli szkoła dysponuje salą, to korzysta się z niej z reguły tylko przy wyjątkowo niesprzyjającej pogodzie). Tylko na zawody, pokazy i inne uroczystości zakłada się specjalne stroje.

Powrót do spisu treści


Yiquan

NA KRYMIE - WRZESIEŃ 2002
Andrzej Kalisz

yiquan@yiquan.com.pl
www.yiquan.com.pl

Yiquan jest systemem kung-fu/wushu do niedawna jeszcze niemal nieznanym nie tylko u nas, ale i w wielu innych krajach. Obecnie staje się jednak coraz bardziej popularny i jego rozwój nabiera dynamiki. Dzięki bezpośredniemu kontaktowi z mistrzem Yao Chengguang i naszym regularnym wyjazdom do prowadzonej przez niego szkoły ZONGXUN WUGUAN w Pekinie, Polska stała się już jednym z liczących się ośrodków yiquan. Utworzenie AKADEMII YIQUAN przyczynia się do dalszej popularyzacji tego systemu nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami. W seminariach i intensywnych kursach organizowanych przez AKADEMIĘ YIQUAN, oprócz Polaków brały już udział także osoby z Chorwacji, Czech, Filipin, Finlandii, Holandii, Niemiec, Rosji, Słowacji, Słowenii, Ukrainy, USA, Węgier i Wielkiej Brytanii, chcące poznać yiquan, a w wielu wypadkach także zostać w przyszłości instruktorami tego niezwykłego, cieszącego się szybko rosnącym zainteresowaniem systemu. Odbyły się już seminaria w Czechach i na Węgrzech do których prowadzenia zostałem poproszony. Na Ukrainie natomiast weekendowe seminaria odbywają się regularnie. Kolejnym etapem było zorganizowanie tam dłuższego, dwutygodniowego, intensywnego szkolenia.

Skaliste południowe wybrzeże Krymu w okolicy Jałty

Szkolenie to odbyło się w pierwszej połowie września 2002 nad Morzem Czarnym, w Ałuszcie na Krymie. Oprócz adeptów yiquan z Ukrainy, przybyły też osoby z Rosji i oczywiście z Polski. Zajęcia odbywały się w malowniczym zakątku zwanym przez adeptów sztuk walki "parkiem wushu", tuż przy plaży, tak że przed lub po zajęciach można było skorzystać z kąpieli w ciepłym morzu.

Uczestnicy podzieleni byli na 3 grupy, w zależności od stażu i zaawansowania w yiquan. Początkujący (pierwsza grupa) poznawali podstawowe ćwiczenia zhan zhuang, shi li, fa li oraz tui shou. Uczestnicy z drugiej grupy poznali kolejne ćwiczenia zhan zhuang, shi li (w tym łączenie różnych ćwiczeń shi li w rodzaj impowizowanej formy), fa li oraz zastosowania fa li w tui shou. Ćwiczący w trzeciej grupie poznali zaawansowane ćwiczenia zhan zhuang, kolejne ćwiczenia fa li (w tym łączenie różnych ćwiczeń fa li w "walkę z cieniem"), zastosowania fa li w tui shou, ćwiczenia wzroku, ćwiczenia dynamicznego oddechu, oraz wiele ćwiczeń wprowadzających do wolnej walki san shou.

Oprócz treningów, uczestnicy szkolenia sporo czasu poświęcili na zwiedzanie bliższych i dalszych okolic. Jeździliśmy m.in. do Jałty, Liwadii (miejsce konferencji Jałtańskiej), Ałupki, zobaczyliśmy "Jaskółcze gniazdo" - malowniczy zameczek na skale. W Bachczysaraju, dawnej stolicy Tatarów, zwiedziliśmy pałac chanów krymskich, monastyr Uspienskij na skalnym zboczu oraz położone w pobliżu Kamienne Miasto, będące niegdyś pierwszą stolicą krymskich Tatarów, a później twierdzą Karaimów. Obejrzeliśmy tam wykute w skale groty w których zamieszkiwano oraz zobaczyliśmy zapierający dech w piersiach widok na Wielki Kanion. Niektórzy uczestnicy zwiedzali także groty w górach, oraz wspinali się na górskie szczyty, m.in. Czatyrdach oraz Demerdżi.

Sporą atrakcją była także kuchnia, od barszczu ukraińskiego, prostych warieników i pielmieni, przez potrawy tatarskie do owoców morza. Przejściowe sensacje żołądkowe nie zakłóciły ogólnego dobrego samopoczucia. Sporą frajdą było próbowanie prostych produktów kupionych na bazarze, np. kiszonego czosnku lub kiszonych ogórków, smakujących nieco inaczej niż u nas. Można też było kupić świeże, domowej produkcji sery, masło i śmietanę. Bogactwo dostępnych owoców było przeogromne. Ponieważ zakwaterowani byliśmy w w pełni wyposażonych mieszkaniach, które całe były do naszej dyspozycji, niektórzy z zapałem zajęli się gotowaniem.

Krym słynie ze wspaniałych win. Jedna z naszych wycieczek prowadziła zatem do wytwórni win, gdzie odbyliśmy degustację najlepszych gatunków (w symbolicznych ilościach - 20 ml każdego wina), urozmaiconą interesującym wykładem specjalistki, degustatorki win.

Krym był wspaniałym odkryciem dla naszej polskiej grupy. Postanowiliśmy regularnie tu wracać. Wspólnie z ukraińskimi kolegami ustaliliśmy, że szkolenia na Krymie organizować będziemy corocznie, w pierwszej połowie września, gdy pogoda najbardziej sprzyja zarówno treningowi jak i wypoczynkowi. Planowane są także szkolenia w ukraińskich Karpatach. Przybyli na szkolenie w Ałuszcie przedstawiciele szkoły systemów wewnętrznych z Rosji poprosili mnie natomiast o prowadzenie seminariów yiquan w Moskwie i Riazaniu.

Powrót do spisu treści


Początek drogi

"SONG" - STAN ŚWIADOMEGO ROZLUŹNIENIA W TAIJIQUAN
Konrad Dynarowicz

kdynarowicz@linart.pl

(Artykuł ten jest poświęcony jednej z podstawowych koncepcji Taijiquan.)

Za jedną z podstawowych koncepcji Taijiquan uważa się "song" - stan świadomego rozluźnienia. Słowo "song" (wymawiane jako sung) bywa tłumaczone jako "rozluźnienie", nie odddaje to w pełni znaczenia tego terminu, dotyczy także pozbywania się napięć powstających w trakcie nieprawidłowego wykonywania ruchu czy też przyjmowania nieprawidłowej postawy. Dlatego też "song" oznacza stan rozluźnienia, kóry wymaga użycia yi (yi to świadomy umysł czyli intencja - przyp.autora). Tak więc słowo to oznacza świadome wykonywanie ruchu i świadome przyjmowanie postawy. Poruszając się bądź też pozostając w bezruchu musimy sprawić by ciało i umysł były spokojne i rozluźnione. Zachowujemy w ten sposób stan, który chińczycy określają słowami: "stałość w ruchu i ruch w stałości".

Ruch, którego podstawą jest stałość i rozluźnienie jest zarówno pełniejszy jak i umożliwia użycie siły całego ciała. Ruch taki może być więć wykonywany w bardziej wydajny sposób. Dzięki temu możemy odnaleźć prawdziwą równowagę zarówno ciała jak i umysłu.

Stan "song" umożliwia osiągnięcie umiejętności "obniżenia" ciała. Oznacza to, że pod wpływem siły grawitacji wszystkie części ciała mają tendencję do przyjmowania możliwie najniższego dla siebie położenia. Umiejętność "obniżenia" ciała jest nierozerwalnie związana z umiejętnością "song". Razem pozwalają one stworzyć najbardziej optymalną strukturę ciała czyli najbardziej wydajne połączenie ze sobą wszystkich jego części. Prawdziwe "rozluźnienie" i "obniżenie" ciała pozwala na jednoczesne uzyskanie odczucia "zakorzenienia" i "lekkości". Jest to stan w którym ciało i umysł są zrównoważone a ruchy wydają się jakby były wykonywane bez wysiłku. Tak więc jedność ciała i umysłu pozwala pozbyć się złych nawyków, a także w naturalny sposób wykorzystywać siłę całego ciała. W związku z tym, że siła ta budowana jest w naturalny i systematyczny sposób, możemy przez długie lata zachować zdrowe ciało i umysł.

Chciałbym w tym miejscu podkreślić, że ten właśnie sposób podejścia do treningu pozwala nie tylko na wykorzystanie 100% siły całego ciała, ale również umożliwia nauczenie się skupiania jej tam gdzie jest to konieczne. Dlatego wymagane jest dogłębne opanowanie podstaw Taijiquan, a także zwracanie uwagi na te podstawowe aspekty w trakcie wykonywania ćwiczeń na wyższych poziomach umiejętności.

Powrót do spisu treści


Shaolin

SHAOLIN XIAO LUOHAN QUAN
SHAOLIŃSKA FORMA "MAŁEGO LUOHANA"
- CZĘŚĆ PIERWSZA -
Sławomir Pawłowski

luohan@poczta.wp.pl
Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu

Mój nauczyciel formy Małego Luohana - shaoliński mnich Shi De Qiang
w trakcie jej praktyki na terenie klasztoru Shaolin.

Wprowadzenie w zarysie:

W chińskim buddyźmie luohan jest osobą, która może być porównywana z człowiekiem uznanym w chrześcijaństwie za świętego. Słowo "luohan" jest chińskim fonetycznym tłumaczeniem sanskryckiego wyrazu "arhat", który oznacza kogoś zacnego i godnego najwyższego szacunku. W odróżnieniu od Bodhisatwy, który stara się uwolnić wszystkie czujące istnienia od złudzeń, iluzji i cierpień, luohan ogniskuje swoje działania głównie na zbawieniu samego siebie. W Chińskim buddyźmie wyróżnia się i otacza czcią wizerunki aż pięciuset luohanów, z których każdy przedstawia konkretną osobę. Z tej liczby wyróżnionych i wyodrębnionych zostało osiemnaście szczególnie wybitnych postaci. Każda z nich posiada własną, unikalną charakterystykę oraz przypisuje się jej posiadanie ponadnaturalnych możliwości. Buddyjscy luohani są w pewnym stopniu odpowiednikami historycznych postaci chrześcijańskich apostołów. Tak, jak każdy z apostołów był bezpośrednim uczniem Jezusa, tak aż 16 z 18 luohanów pochodziło z Indii i było bezpośrednimi uczniami Buddy. Pozostali dwaj są pochodzenia chińskiego, i "rekrutują się" z ogólnej liczby pięciuset luohanów czczonych w "Kraju Środka". Postacie dwóch ostatnich, nazwijmy ich "chińskich" luohanów są różne, w różnych świątyniach Chin. W klasztorze Shaolin są nimi Bodhidharma (Da Mo) oraz jego najlepszy uczeń, i późniejszy przeor Shaolin - mnich Hui Ke, w pobliskiej świątyni są nimi dwaj najlepsi uczniowie Da Mo, tj. Hui Ke i Buen He, gdzie indziej zaś dwie zupełnie inne postacie z "panteonu" pięciuset luohanów. Jak widać na powyższych przykładach, istnieje niesłychanie wiele wariantów doboru tej ostatniej "pary". Analogicznie do postaci chrześcijańskich apostołów, osiemnastu luohanów zostało również uznanych za patronów, opiekunów i krzewicieli swojej religii, w ich przypadku - buddyzmu. Bywają oni potocznie określani, jako "pogromcy nieprzyjaciół", przypisuje im się również umiejętność "właściwego osądu i zwyciężania złudzeń". Wizerunek każdego z nich posiada odrębne cechy, wyraźnie odróżniające go od pozostałych postaci. Cechą taką może być np. charakterystyczny kij, żebracza miska na jałmużnę, buddyjski różaniec, twarz o cechach tygrysiego pysku, postawa ciała, ułomność spowodowana utratą ręki, bądź też nienaturalnie długie, białe brwi.

Świątynia Pięciuset Luohanów

Świątynia Pięciuset Luohanów.

W pierwszych wiekach istnienia klasztoru Shaolin, wybudowano naprzeciwko niego "Świątynię Czterech Kierunków", pełniącą dla wędrownych mnichów funkcję noclegowni. Szybko jednak zmieniono jej nazwę na "Świątynię Pięciuset Luohanów", a we wnętrzu jej korytarzy i w pawilonach, urządzono wzdłuż ścian, galerie figur 500 luohanów. Centralne miejsca poszczególnych pawilonów zdobią pozłacane posągi Bodhisatwów. Co ciekawe, w półmroku podziemi jednego z budynków, znajdują się figury historycznych postaci uznanych powszechnie za potępione (w tym kilku chińskich cesarzy) oraz figury ich piekielnych oprawców- tj. diabłów i demonów. Ekspozycja ta ma zapewne na celu obrazowo ukazać osobom zwiedzającym świątynię, w czyje dosłownie łapy i pazury trafi człowiek po swojej śmierci, o ile będzie wiódł grzeszny żywot. Dla mnie był to ciekawy i barwny przykład chińskiego folkloru oraz wyobraźni twórców poszczególnych figur.

 

Galeria figur w korytarzu Świątyni Pięciuset Luohanów.

Postacie 500 luohanów bywają uwieczniane w chińskich świątyniach w rozmaity sposób; np. w klasztorze Shaolin znajduje się "Pawilon500 Luohanów", zwany także "Pawilonem 1000 Buddów". Znajdują się w nim naścienne malowidła ukazujące postacie 500 luohanów oraz samego Buddę.

   

Pozłacany posąg Bodhisatwy w jednym z pawilonów świątyni Pięciuset Luohanów (fot. po lewej).
Dwie figury potępionych postaci (fot. w środku i z prawej strony).

(Więcej informacji na ten temat czytelnik znajdzie w moim artykule p.t. "Shaoliński Pawilon Pięciuset Luohanów", opublikowany na łamach Magazynu Internetowego "Świat Nei Jia" oraz na stronie internetowej "Gdyńskiej Szkoły Shaolin Kung Fu".)

 

Zabudowania Świątyni Pięciuset Luohanów (fot. po lewej) oraz autor wraz z Grzegorzem Lipskim, Markiem Puchalskim i Jackiem Świderskim na jednym z jej podwórców (fot. po prawej).

 

 
 

Autor na terenie Świątyni Pięciuset Luohanów.

Shaolin Luohan Quan

   

Autor artykułu prezentujący techniki z formy "Shaolin Xiao Luohan Quan"
na terenie Centrum Treningowego Sztuk walki Klasztoru Shaolin,
tzw. "Shaolin Wushu Gwoon", położonego w pobliżu klasztoru Shaolin.

 

Autor prezentujący na terenie "Shaolin Wushu Gwoon" technikę "Śpiącego Luohana",
tj:"Luohan Suai Jiao" występującą w formie "Małego Luohana".

 

Mnich Shi De Qiang
praktykujący formę "Shaolin Xiao Luohan Quan"
na terenie klasztoru Shaolin.

System Walki Buddyjskich Mnichów Klasztoru Shaolin, zwany popularnie stylem "Pięści Mnicha", tj. "Shaolin Luohan Quan", jest jednym z najstarszych i głównych systemów walki tej świątyni. Powstał on z połączenia filozoficznej bazy Buddyzmu Ch'an (Zen), ćwiczeń qigong oraz technik walki. Z biegiem czasu został rozbudowany do wielu form zawierających charakterystyczne wyłącznie dla niego techniki walki i terminologię.

"Kręgosłup" stylu tworzą przenikające się technicznie formy "18 Rąk Luohan", "Quan Lu" (forma walki na pięści), "Duan da"(forma walki za pomocą krótkich uderzeń) "Xiao Luohan"(forma Małego luohana), "Da Luohan"(forma Dużego Luohana) oraz "Xien Tien Luohan Quan"(forma Niebiańskiego Luohana).

Co ciekawe, również w innym ortodoksyjnym stylu shaolińskim kung fu, uznanym powszechnie za wyjściowy dla praktyki klasztornego kung fu,- tj. stylu "Czerwonej Pięści", (Shaolin Hong Quan), występuje "Mała" i "Duża" forma, w tym przypadku są nimi:
Mała Forma Czerwonej Pięści (Xiao Hong Quan) i Duża forma Czerwonej Pięści (Da Hong Quan).
Formy "Shaolin Xiao Luohan Quan" nauczyłem się podczas pobytu w Shaolin od mnicha Shi De Qiang.

   

Shi De Qiang praktykujący formę "Shaolin Xiao Luohan Quan"
na terenie klasztoru Shaolin.

Terminologia formy "Shaolin Xiao Luohan Quan"

  1. Yu Bei Shi - Postawa wyjściowa, ukłon "O Mi to Fo".
  2. Chi Shi - Pozycja otwierająca formę.
  3. Shuang Guan Tie Men - Zamykanie oburącz stalowych drzwi.
  4. Yao Zi Fan Shen - Jastrząb skręca swe ciało.
  5. Shuang Quan Guan Er - Cios pięściami w skronie lub oczy.
  6. Xie Bu Che Zhang - Krok w tył i blok dłonią.
  7. Gong Bu Shuang Liao Shou - Krok do pozycji "Napięcia Łuku" i wzniesienie rąk.
  8. Ma Bu Shuang Zai Quan - Cios oburącz w dół w pozycji jeźdźca.
  9. Jin Ji Du Li - Złoty kogut stoi na jednej nodze.
  10. Da Peng Zhan Zi - Machnięcie skrzydłem.
  11. Er Qi Jiao - Kopnięcie w wyskoku
  12. Ding Bu Qi Xing - Ciosy w pozycji "T" i "Siedmiu gwiazd".
  13. Xu Bu Shuang Quan - Dwa ciosy z "Pustej pozycji".
  14. Ma Bu Shuang Tui Quan - Dwa ciosy w pozycji jeźdźca.
  15. Lao Hu Da Zhang Zui - Dziki tygrys otwiera szeroko pysk.
  16. Zuo Dun Tui - Kopnięcie boczne lewą nogą.
  17. Mong Hu Chu Dong - Straszny tygrys wychodzi z groty.
  18. Dao Ding Che Zhang - Cięcie dłonią rozpoczynające się obok głowy.
  19. Long Xing Bu - Smocza pozycja i smoczy krok.
  20. Lien Huan Zhang - Seria ciosów dłońmi.
  21. Hui Shen Zhuo Pan Zhou - Skręć ciało i uderz lewym łokciem.
  22. Ti Shi Quan Xin Pao -Unieś dłonie i zadaj cios miażdżący serce.
  23. Hu Jian Ben Quan - Cofnij ramię i pokaż pięść.
  24. Zuo Pi Tui -Wysokie kopnięcie lewą nogą.
  25. Luohan Suai Jiao - Śpiący luohan.
  26. Shen Feng jiao - Kopnięcie "tornado".
  27. Tong Zi Bai Fo - Chłopiec kłania się Buddzie.
  28. Pu Bu Zuo Che Zhang - Blok krzyżowy i cięcie lewą dłonią.
  29. Pu Bu Zuo You Che Zhang - Blok krzyżowy i cięcie prawą dłonią.
  30. Xie Bu Tui Zhang - Cofnij się i pchnij oburącz.
  31. Er Qi Jiao - Kopnięcie przednie w wyskoku.
  32. Gu Shu Pan Gen - Wiekowe drzewo z sękatymi korzeniami.
  33. Tui Shen Zuo pan Zhou - Skręć ciało i zadaj cios łokciem lewej ręki.
  34. Gong Bu Shang Guan Tie Men - Krok do pozycji gong bu i zamykanie oburącz stalowych drzwi.
  35. Ying Xiong Zuo Shan - Bohater siada na górskim szczycie.
  36. Sao Shi - Postawa kończąca, buddyjski ukłon "O Mi To Fo".

Mnich Shi De Qiang w trakcie praktyki formy "Shaolin Xiao Luohan Quan"
na terenie klasztoru Shaolin.

 

 

Autor ze swoim nauczycielem formy "Shaolin Xiao Luohan Quan"
- mnichem Shi De Qiang na terenie klasztoru Shaolin (fot. po lewej)
oraz odbierający z rąk mnicha Shi De Qiang w "Shaolin Wushu Gwoon"
dyplom po zdanym egzaminie. (fot. po prawej)
Obok mnicha Shi De Qiang stoją mnisi: Shi Su Gang i Shi Xing Mei.

Gdynia 2002-10-07.

Powrót do spisu treści


Shaolin

SHAOLIN XIAO LUOHAN QUAN
SHAOLIŃSKA FORMA "MAŁEGO LUOHANA"
- CZĘŚĆ DRUGA -
Sławomir Pawłowski

luohan@poczta.wp.pl
Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu

Mój nauczyciel formy "Shaolin Xiao Luohan Quan"
- mnich Shi De Qiang w trakcie jej praktyki
na terenie klasztoru Shaolin.

Ilustrowany opis techniczny pierwszej części formy.

1. Yu Bei Shi. Postawa Wyjściowa. Fot. 1.
Unieś obszernym ruchem dłonie i złącz je w religijnym geście na wysokości mostka, osłaniając lewym przedramieniem serce. Ukłon się, wypowiadając tradycyjną buddyjską formułę " O Mi to Fo".

     

fot. 1

 

fot. 2

 

fot. 3

 

fot. 4

2. Opuść dłonie, umieszczając je z boków ciała. Fot. 2.

3. Chi Shi. Pozycja "otwierająca" formę. Fot 3.
Jednym dynamicznym ruchem podciągnij obie dłonie do góry, zaciskając je w pięści, równocześnie odstaw lewą nogę w bok, skręć głowę oraz skieruj wzrok w lewo.

4. Shuang Guan Tie Men. "Zamykanie oburącz stalowych drzwi". Ruch ten bywa też określany terminem "Luohan sadzi kwiat". Fot 4.
Otwórz dłonie i wykonaj dynamicznie blok krzyżowy skierowany w dół, tak, jakbyś wbijał palce w misę wypełnioną piachem. Skieruj wzrok na dłonie.

5. Yao Zi Fan Shen. "Jastrząb skręca swe ciało". Fot 5, 6, 7.
Podskocz, wraz z dynamicznym, krzyżowym blokiem oburącz skierowanym ku górze, skręcając w trakcie skoku ciało o 45 stopni w prawo. Opadając na podłoże wykonaj oburącz silny, zamaszysty blok skierowany w dół, przeciwko wyimaginowanemu kopnięciu. Zakończ ruch w pozycji "Fu Hu Bu", z pochylonym ku przodowi tułowiem, uniesionymi, niby skrzydła ptaka dłońmi.

- Ruch ten wykonywany jest w kilku wariantach technicznych, w zależności od linii przekazu. Np. mnich Shi De Yang wykonuje go z zaciśniętymi pięściami, a mnich Shi Guo Lin po przeskoku i przyjęciu pozycji "Fu Hu Bu" wykonuje chwyt nogi przeciwnika i i ruch obalenia go, po czym przyjmuje gardę. Autor, zgodnie z linią przekazu swojego nauczyciela tej formy - mnicha Shi De Qiang, ruch ten wykonuje z otwartymi dłońmi. Opad na podłoże po przeskoku również można wykonać w odmienny sposób, w zależności od stopnia zaawansowania adepta. Osoby początkujące opadają najpierw na prawa nogę, średnio zaawansowane na obie nogi równocześnie, a zaawansowane najpierw na lewą nogę. (Występuje tu podobne zróżnicowanie wykonania techniki i stopnia trudności, jak w przypadku wykonania kopnięcia "tornada" prawą nogą: najłatwiej po kopnięciu jest opaść najpierw na nogę zamachową, trudniej na obie nogi naraz, jeszcze trudniej na nogę zadającą kopnięcie lub na nogę zadającą kopnięcie z tzw. "dokręceniem obrotu".) -

   

fot. 5

 

fot. 6

 

fot. 7

6. Shuang Quan Guan Er - Cios obu pięściami w skronie lub oczy. Fot. 8.
Przenieś ciężar ciała do przodu, przyjmując pozycję "gong bu", równocześnie zaciskając pięści i uderzając oburącz szerokim zamachem na wysokość skroni przeciwnika. Wykonaj uderzenie nie opuszczając pięści w trakcie ruchu.

- Technikę tę mnich Shi Guo Lin wykonuje przyjmując najpierw pozycję "Ma Bu", z pięściami na wysokości talii, a następnie wykonując cios w skronie, przyjmując pozycje "gong bu". Wg. przekazu mnicha Shi De Qiang uderzenie zadaje się jednym ruchem, bez przyjmowania pozycji "ma bu".-

fot. 8

7. Xie Bu Che Zhang - Krok w tył i blok dłonią. Fot 9, 10, 11, 12.
Na przykładzie tej techniki można wyraziście ukazać różnice w interpretacji technik Shaolin kung fu, przekazywanych adeptom poza klasztorem Shaolin oraz wśród mnichów i formalnych uczniów tej świątyni.

fot. 9

   

fot. 10

 

fot. 11

 

fot. 12

Opis techniki w wersji przekazywanej uczniom poza klasztorem Shaolin:
fot. 13,14:
Wykonaj blok z ciosem palcami prawej dłoni w oczy lub szyję przeciwnika.

 

fot. 13

 

fot. 14

Wraz z krokiem prawej nogi weź zamach prawą ręką i przyjmując pozycję Xie Bu wykonaj blok przeciwko kopnięciu. Fot. 15.

fot. 15

Opis techniki zgodnie z przekazem z "wewnątrz" klasztoru:
fot. 16, 17, 18, 19, 20.
Przechwyć uderzenie przeciwnika i wraz z ruchem obrotowym ciała wykonaj rzut, obalając go na podłoże, po czym dobij go.

 

fot. 16

 

fot. 17

   

fot. 18

 

fot. 19

 

fot. 20

Technika przedstawiona na fot. 10, 11, 12, 13 nauczana "wewnątrz" klasztoru posiada również odmienną interpretację zastosowania:

Wycofując prawą nogę przed kopnięciem przeciwnika, zablokuj prawą dłonią jego cios ręczny, jednocześnie chwytając w lewą dłoń jego genitalia, następnie wyrwij je szarpnięciem lewej ręki wraz z zaporowym, odpychającym ciosem krawędzią prawej dłoni.

I tak jest z całym Shaolin kung fu uczonym "na zewnątrz" i "wewnątrz" klasztoru.

8. Gong Bu Shuang Liao Shou. Krok do pozycji "napięcia łuku" i wzniesienie rąk.
Ruch ten znany jest także pod nazwą: "Nawlekanie oburącz nitki na igłę".
Fot. 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27.

Wykonaj obrót ciała w prawo, przyjmując pozycje "gong bu" i unosząc oba przedramiona do wysokości ramion, po czym zadaj oburącz cios palcami w oczy przeciwnika, z elastycznym "fa jing". Zgodnie z przekazem z "wewnątrz" klasztoru, wraz z obrotem ciała, ręce wykonują dźwignię "chin- na" na staw łokciowy, przeciwko atakowi pięścią. W zależności od siły i dynamiki ruchu, napastnik zostaje obalony na podłoże, lub jego ręka zostaje złamana w stawie łokciowym.

   

fot. 21

 

fot. 22

 

fot. 23

   

fot. 24

 

fot. 25

 

fot. 26

fot. 27

Prezentacja praktycznej interpretacji ww. ruchów:
fot. 28, 29, 30, 31.

 

fot. 28

 

fot. 29

 

fot. 30

 

fot. 31

9. Ma Bu Shuang Zai Quan. Cios oburącz w dół w pozycji jeźdźca.
Fot. 32, 33, 34, 35. Skręć ciało w lewo, zablokuj oburącz kopnięcie, po czym natychmiast kontratakuj uderzeniem łokciem w splot słoneczny bądź serce napastnika. Po uderzeniu chwyć go, obal na podłoże i dobij ciosami pięści.

   

fot. 32

 

fot. 33

 

fot. 34

fot. 35

Koniec drugiej części cyklu.

Gdynia 2002-10-16.

Powrót do spisu treści


Shaolin

SHAOLIN XIAO LUOHAN QUAN
SHAOLIŃSKA FORMA "MAŁEGO LUOHANA"
- CZĘŚĆ TRZECIA -
Sławomir Pawłowski

luohan@poczta.wp.pl
Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu

Wstęp:

Trzecia i ostatnia część cyklu artykułów p.t. "Shaolin Xiao Luohan Quan" zawiera zilustrowany jedynie kolejny fragment ww. formy wraz z podaniem praktycznego zastosowania niektórych jej technik oraz kompletną listę wszystkich jej ruchów. Uczyniłem tak celowo, aby nie dopuścić do sytuacji, w której czytelnicy próbowaliby opanować ją wyłącznie na podstawie zamieszczonych opisów i zdjęć. Przyniosło by to im więcej szkody, niż pożytku, a ich trud byłby próżny. Żadnej sztuki walki nie da się poprawnie opanować jedynie na podstawie najlepszych nawet artykułów lub książek, bez względu na to, jak wnikliwe i szczegółowe zawierałyby one opisy poszczególnych ruchów i jak liczne były by w nich zdjęcia. Jest tak, ponieważ nie da się opisać i sfotografować strategii walki, siły , właściwego "timingu", rytmu i szybkości poszczególnych ruchów, skorygować ewentualnych błędów technicznych, wyjaśnić kierunki działania siły, sposoby jej generowania i reakcji na nią, i wielu, wielu innych kwestii. Aby te elementy przyswoić, niezbędna jest długotrwała nauka u kompetentnego nauczyciela, najlepiej mistrza danego systemu walki. A wzajemne relacje ucznia i si- fu przenoszą się na całe ich życie.

Przykładowo: Sądzę, że moje umiejętności kung fu na poziomie podstawowym zostały ukształtowane w okresie codziennych siedmioletnich, powtarzam: codziennych siedmioletnich treningów w Gdyni, pod okiem mojego nauczyciela - Li Zhong Shu. Uważam, że miałem niebywałe szczęście, spotkając w swym życiu tak wspaniałego człowieka i nauczyciela, który bezinteresownie przekazał mi tak wiele. Zawsze powtarzałem, że to właśnie On ukazał mi kung fu, i dzięki Niemu po raz pierwszy, wraz z Ziemowitem Bernatowiczem pojechałem do Chin, wziąłem udział w kursie trenerów Wushu w Qindao i tam, po zdaniu egzaminów, uzyskałem swój pierwszy chiński dyplom -kwalifikacje trenerskie w wushu. Li Zhong Shu w ciągu siedmiu lat pobytu w Polsce stał się mi się bliski, niczym drugi ojciec. Poznali go moi uczniowie, był On między innymi gościem honorowym mistrzostw kung fu/wushu zorganizowanych przez Dariusza Muraszko w Słupsku, wraz z żoną byli szczególnymi gośćmi na moim ślubie i weselu. Po latach, gdy powrócił On do Chin, utrzymywaliśmy nadal stały kontakt korespondencyjny i telefoniczny, a podczas moich kilkukrotnych, krótkotrwałych pobytów w Pekinie, wielokrotnie byłem gościem Jego i Jego rodziny. W tych kilku powyższych zdaniach ukazałem zaledwie w znikomym zarysie to, co rozumiem przez zwrot "właściwe wzajemne relacje nauczyciela i ucznia". Bez Li Zhong Shu najprawdopodobniej nigdy nie dotarłbym po latach do klasztoru Shaolin i nie zostałbym uczniem mnichów tej świątyni. Bez Niego niniejszy artykuł nigdy by nie powstał.

Mam nadzieję, że dzięki niniejszemu, trzyczęściowemu cyklowi artykułów, moi uczniowie pogłębią i usystematyzują swoją wiedzę, i stanowić on będzie dla nich punkt odniesienia w indywidualnej praktyce. Osobom nie znających tej formy, być może przybliży on tradycyjne "Shaolin kung fu" i zachęci do ćwiczenia dowolnego systemu sztuk walki ucząc się "od kogoś", a nie "z czegoś".

O Mi to Fo!
Gdynia 2002-10-17

Fot. nr: 1, 2, 3, 4, 5.
Praktyczne zastosowanie techniki "Ma Bu Shuang Zai Quan", przedstawionej w drugiej części cyklu "Shaolin Xiao Luohan Quan":

 

fot. 1

 

fot. 2

 

fot. 3

 

fot. 4

fot. 5

Ciąg dalszy formy "Shaolin Xiao Luohan Quan":

Ruch 10: Jin Ji Du Li. "Złoty kogut stoi na jednej nodze".
Fot. 6, 7, 8, 9.

fot. 6

 

fot. 7, 8. Ten sam ruch przedstawiony z dwóch stron.

Zrób krok prawą nogą, stawiając ją na podłożu z tupnięciem. Równocześnie wykonaj ruch zbicia kopnięcia prawą ręką i blok ciosu ręcznego lewą. Wzrok podąża za prawą pięścią. Jedną z interpretacji tego ruchu jest równoczesne zbicie kopnięcia, z uderzeniem krawędzią lewej dłoni w krtań napastnika. Tupnięcie jest ukrytym atakiem na stopę napastnika, miażdżącym kości śródstopia.

Praktyczne zastosowanie powyższej techniki:
Fot. A,B,C,D,E.

 

Fot. A: Przeciwnicy w gotowości do walki.   Fot. B: Zbicie prawą ręką ataku kopnięciem w kolano.

fot. C: Zablokowanie kontynuacji ataku ciosem prawej ręki.

 

fot. D,E: Rozpoczęcie kontrataku ciosami w splot słoneczny.

Trudniejszym wariantem zastosowania techniki przedstawionej na zdjęciach 7 i 8 jest obrona przez równoczesne zablokowanie kopnięcia i z kontratakiem uderzeniem krawędzią dłoni w krtań napastnika - fot F:

fot. F

Ciąg dalszy formy:
Przyjmij postawę stojąc na prawej nodze, lewym podudziem osłaniając pachwinę. Lewa ręka opadając w dół wykonuje blok przeciwko ciosowi w tułów, natomiast prawa blok wznoszący ochraniając przed uderzeniem twarz.

fot. 9

Ruch 12: Da Peng Zhan Zi. Machnięcie skrzydłem. Fot.10.
Wykonaj twardy blok na zewnątrz.

fot. 10

Ruch 13: Er Qi Jiao. Kopnięcie w wyskoku. Fot. 11, 12.
Zadaj prawą nogą kopnięcie w przód " w wyskoku", uderzając równocześnie palcami prawej dłoni. W końcowej fazie ruchu kopnięcie i cios ręczny "spotykają się" w postaci klapnięcia dłoni o stopę.

 

fot. 11

 

fot. 12

Ruch 14: Ding Bu Qi Xing. Ciosy w pozycji "T" i "Siedmiu Gwiazd".
Ruchy te występują w formie w linii przekazu mnicha Shi Guo Lin. Przekaz mnicha Shi De Qiang nie zawiera tych ruchów.

Ruch 15. Xu Bu Shuang Quan. Dwa ciosy z "pustej pozycji". Fot. 13, 14.
Po opadnięciu na podłoże, w naturalnej pozycji wykrocznej zadaj dynamiczny cios lewą pięścią, a następnie przyjmując ponownie pozycje "jin ji du li" cios prawą pięścią.

 

fot. 13

 

fot. 14

Ruch 16. Ma Bu Shuang Tui Quan. Dwa ciosy w pozycji jeźdźca. Fot. 15, 16, 17, 18, 19. Wykonaj przeskok wraz z dwoma blokami wznoszącymi i chwytami, opadnij na podłoże w wychylonej w kierunku przeciwnika pozycji jeźdźca, wykonując uderzenie głową.

Wg. linii przekazu mojego nauczyciela - mnicha Shi De Qiang: Po dwóch blokach skierowanych ku górze (fot. 15,16), wykonuje się wypad w przód do pozycji gong bu, w której zadaje się trzy ciosy pięściami (fot. 17, 18, 19), a następnie, z krokiem lewej nogi, zamachowy cios grzbietem pięści skierowany w tył na wysokości pachwiny (fot. 20). Następnymi ruchami są: krok w tył z blokiem kopnięcia prawą ręką, a ciosu ręcznego - lewą dłonią, po czym przyjmuje się pozycję kota z podwójnym, twardym blokiem. (fot. 21, 22).

 

fot. 15

 

fot. 16

Dwa bloki wznoszące wykonywane z przeskokiem.
Dłonie po wykonaniu bloków "spływają" najpierw za głowę,
następnie za kark, obok uszu, przed piersią w dół obok żeber
i dopiero przy talii zamykane są w pięści.


 
   

fot. 17

 

fot. 18

 

fot. 19

Seria trzech szybkich ciosów.


 

fot. 20. - cios grzbietem pięści w pachwinę.


 
 

fot. 21

 

fot. 22

Ruch 17. Lao Hu Da Zhang Zui. Dziki tygrys otwiera szeroko pysk.
Z pozycji jeźdźca, z pięściami przy talii, przenieś ciężar ciała na prawą nogę, i przyjmując pozycję "jin ji du li" zadaj jednocześnie dwa ciosy pięściami: prawą pięścią w splot słoneczny a lewą w twarz wyimaginowanego przeciwnika. Przyjmując pozycję "jin ji du li" pamiętaj, aby lewa noga ochraniała krocze i wewnętrzną stronę uda prawej nogi przed niskim kopnięciem po łuku.

Ruch 18. Zuo Dun Tui. Kopnięcie boczne lewą nogą.
Umieść pięści przy talii z jednoczesnym skrętem głowy w lewo, odchyleniem ciała w prawo i ustawieniem lewej nogi do kopnięcia bocznego. Nie zmieniając pozycji wykonaj kopnięcie boczne.

Ruch 19. Mong Hu Chu Dong. Straszny tygrys wychodzi z groty.
Po wykonaniu kopnięcia postaw szybko lewą nogę na podłożu Wraz z przeskokiem wykonaj zamaszyste zbicie ciosu lewą ręką i ukośne kontrujące uderzenie od góry prawym przedramieniem, po czym sparuj cios ręczny prawą dłonią.

Ruch 20. Tao Ding Che Zhang. Poziome cięcie dłonią rozpoczynające się obok głowy.
Postaw na podłożu lewą stopę i przyjmując skrzyżną pozycję zadaj cios poziomą "dłonią wierzbą" w spojenie łonowe wyimaginowanego przeciwnika.

Ruch 21. Long Xing Bu. Smocza pozycja i smoczy krok.
Zamknij pięści i umieść je przy talii, zadając lewą nogą równocześnie dynamiczne niskie kopnięcie w śródstopie nogi wyobrażonego przeciwnika i przyjmując pozycję gong bu. Wykonaj w jednej serii ruchów trzy dynamiczne podcięcia, po czym przyjmując niską pozycję skrzyżną wykonaj przeciwko kopnięciu przedniemu oburącz niski blok krzyżowy.

Ruch 22: Lien Huan Zhang. Seria ciosów dłońmi.
Skręcając ciało w prawo i przyjmując pozycję gong bu przechwyć lewą ręką uderzenie przeciwnika zadając równoczesny cios kontrujący "dłonią wierzbą" w jego splot słoneczny. Z nieznacznym odskokiem dwukrotnie błyskawicznie zbij dół lewą dłonią uderzenia przeciwnika i skontruj ciosami "dłoni wierzby" w jego splot słoneczny.

Ruch 23: Hui Shen Zuo Pan Zhou. Skręć ciało i uderz lewym łokciem.
(Technika ta występuje w linii przekazu mnicha Shi Guo lin).

Ruch 24: Ti Shi Quan Xin. Unieś dłonie i zadaj cios miażdżący serce.
(Technika ta występuje w linii przekazu mnicha Shi Guo Lin).

Ruch 25: Hu Jian Ben Quan. Cofnij ramię i pokaż pięść.
Wykonaj niski blok krzyżowy, po czym przechwyć uderzenia i ściągnij w dół rękę przeciwnika z równoczesnym uderzeniem z góry w jego kręgosłup.

Ruch 26: Zuo Pi Tui. Wysokie kopnięcie lewą nogą.
Stojąc w pozycji gong bu wykonaj grzbietem lewej pięści zamachowe uderzenie w dół, po czym wysokie kopnięcie lewą nogą.

Ruch 27: Luohan Suai Jiao. Śpiący luohan.
Postaw lewą nogę z przodu, skręć ciało w lewo. Wykonaj podchwyt kopnięcia i chwyć uderzającą rękę przeciwnika, po czym ściągnij jego rękę w dół. Ruch ten odsłoni jego kręgosłup, i umożliwi zadanie w niego z góry ciosu łokciem. Wykonując ten ruch w formie, wraz z ciosem łokciem opuść ciało w dół aż do siadu skrzyżnego. Ma to na celu wzmocnienie siły uderzenia łokciem z góry w dół poprzez wykorzystanie masy swojego ciała. Pozostań w pozycji siedzącej przez trzy sekundy.

Ruch 28: Shen Feng Jiao. Kopnięcie "tornado".
Skręć ciało w prawo przyjmując pozycję jeźdźca "ma bu" wraz z długim blokiem nakładkowym, pełniącym również funkcje gardy. Obróć dynamicznie ciało w lewo, wyskocz w górę i wykonaj obrotowe kopnięcie "tornada", aż do uderzenia prawą stopą w lewą dłoń.

Ruch 29: Tong Zi Bai Fo. Chłopiec kłania się Buddzie.
Po opadnięciu na podłoże stań obu stopami równolegle, przestaw lewą stopę w tył i wykonaj obszerny, zamaszysty gest religijnego ukłonu połączony z opuszczeniem ciała w dół, aż do siadu na pięcie lewej stopy. Gdy dłonie w zamachu złączą się nad głową, opuszczaj je wraz z ciałem powoli w dół, aż do momentu, gdy dłonie znajdą się na wysokości szyi. Wówczas opuść dynamicznie ciało i dłonie w dół, akcentując zakończenie ruchu. Kręgosłup po zakończeniu ruchu powinien być prosty.

Ruch 30:Pu Bu Zuo Che Zhang. Blok krzyżowy i cięcie lewą dłonią.
Technika ta bywa też określana terminem "Luohan zamiatający podłogę". Wraz z odstawieniem lewej nogi do pozycji fu bu wykonaj okrężny ruch bloku lewą dłonią i chwytu przeciwnika za pachwinę prawą dłonią (tzw. "chwyt kuli"), po czym wraz z ruchem wyrwania genitaliów wykonaj poziome cięcie lewą dłonią.
W rzeczywistej konfrontacji powinno być ono zadane podbrzusze lub staw kolanowy przeciwnika.

Ruch 31: Pu Bu You Che Zhang. Blok krzyżowy i cięcie prawą dłonią.
Ruch jak wyżej wykonany wraz z przeskokiem w prawo w przeciwnym kierunku.

Ruch 32: Xie Bu Tui Zhang. Cofnij się i pchnij oburącz.
Przyjmij pozycję kota wykonując oburącz od dołu blok podbijający, po czym od góry krzyżowy blok nakładkowy "Ojciec i syn łączą ręce". Ukrytym praktycznym zastosowaniem tej techniki jest następujące po bloku uderzenie oburącz przeciwnika w klatkę piersiową - fot. A, B, C, D.

 

fot. A

 

fot. B

 

fot. C

 

fot. D

Ruch 33: Er Qi Jiao. Kopnięcie przednie w wyskoku.
Jednym, szybkim ruchem prawej ręki sparuj "od środka" cios ręczny i dźgnij palcami w oczy wyimaginowanego napastnika. Wyskocz w górę i zadaj kopnięcie skierowane w jego twarz.

Ruch 34: Gu Shu Pan Gen. Wiekowe drzewo z sękatymi korzeniami.
Opadnij na podłoże stając na lewej nodze. Cofając prawą nogę do pozycji ma bu, wykonaj ruch podchwytu uderzenia pięścią i chwytu przeciwnika za pachwinę. Wykonaj wysoki rzut przez bark, a następnie podcięcie i podwójny blok, kończąc ruch w przysiadzie na jednej nodze.

Ruch 35:Hui Shen Zuo Pan Zhou. Skręć ciało i zadaj cios łokciem lewej ręki.
Dynamicznym przeskokiem o 180 stopni w lewo zmień pozycję ma bu, stając lewą stopą w miejscu, w którym przedtem stała prawa stopa, a prawą stopą w miejscu, w którym stała lewa stopa. Przeskok wykonaj wraz z ruchem podchwytu kopnięcia i chwytu ciosu ręcznego. Jedną z możliwych interpretacji tej techniki jest przeskok z ciosem łokciem zadanym lewą ręką.

Ruch 36: Gong Bu Shuang guan tie men. Krok do pozycji gong bu i zamykanie oburącz stalowych drzwi.
Z wypadem prawej nogi do pozycji gong bu zadaj oburącz uderzenie pięściami. Zrób krok w tył prawą nogą. Wraz z opuszczeniem ciała do przykucniętej pozycji skrzyżnej wykonaj blok krzyżowy skierowany ku dołowi. Stań na prawej nodze, lewym podudziem zasłaniając pachwinę, wykonaj lewą dłonią blok przeciwko kopnięciu, a następnie wraz z blokiem przeciwko ciosowi ręcznemu kontratakuj zamachowym uderzeniem w pachwinę (tzw. ciosem sierpowym).

Ruch 37: Ying Xiong Zuo Shan. Bohater siada na górskim szczycie.
Dynamicznym skrętem ciała wraz z blokiem prawą ręką i ciosem łokciem lewej ręki oraz okrzykiem przyjmij pozycję ma bu. Zaakcentuj pozycję, zatrzymując się w niej przez czas około dwóch sekund. Głowa i wzrok są skierowane w lewo. Pięść lewej ręki powinna być oparta na lewej nodze. Ruch 38:Sao Shi. Postawa kończąca formę, buddyjski ukłon "O Mi To Fo!". Spoglądając nadal w lewo dosuń lewą stopę do prawej i umieść pięści przy talii. Złącz dłonie przed splotem słonecznym, zwróć twarz przed siebie i wykonaj religijny ukłon wymawiając jednocześnie tradycyjną formułę "O Mi To Fo!".
Opuść dłonie w dół i umieść je po bokach ud.
 

Koniec opisu formy "Shaolin Xiao Luohan Quan".

Gdynia 2002-10-15.

Powrót do spisu treści


Tang Lang Men

YANTAI 2002
Sławomir Milczarek

mantis@firma.pl

W dniach 18 - 19 lipca w Yantai odbył się Międzynarodowy Turniej w Tradycyjnym Kung Fu wzięła w nim udział trzyosobowa ekipa Polskiego Towarzystwa Kung Fu Modliszki w składzie Sławomir Milczarek, Marek Piechotka i Mariusz Skrzypek wszyscy z Warszawy.

Poza naszą ekipą i licznymi drużynami z Chin startowały zespoły z USA, Korei, Japonii, Australii i Włoch. Reprezentowane style podczas zawodów to oprócz kilku styli Modliszki (Qi Xing Tanglang, Mei Hua Tanglang, Tai Ji Mei Hua Tanglang), Tongbei Quan, Taizu Chang Quan, Mizong Chang Quan oraz Taiji Quan. Poza konkurencjami form rozegranymi w różnych kategoriach wiekowych mogliśmy obejrzeć kilka pokazowych walk shuaijiao oraz sanshou. Niestety poziom tych ostatnich pozostawiał wiele do życzenia.

Startowaliśmy w konkurencjach form (według podziału wiekowego) dwa medale zdobył Marek srebrny w konkurencji form ręcznych i złoty w konkurencji broni krótkiej (wykonywał formę miecza Qi Xing Jian), także drugie miejsce w konkurencji form ręcznych uzyskał Mariusz. Ostatni złoty medal w formach ręcznych zdobył niżej podpisany.

Pierwsze dni naszego pobytu były bardzo męczące. Następnego dnia po przylocie o 5.30 rano mieliśmy już trening. Wieczorem zawody na których musiałem być zarówno sędzią jak i zawodnikiem. Drugi dzień to od rana nagrywanie programu dla Shandońskiej telewizji a wieczorem drugi i na szczęście ostatni dzień zawodów. Program dla telewizji poświęcony był głównie postaci mistrza Yu Tiancheng. W życiu na żadnym treningu nie zrobiliśmy tyle razy formy Bai Yuan Toe Tow. Dzień zakończyliśmy wspólną kolacją z mistrzem oraz jego uczniami. Wracając do zawodów zaskoczył nas występ naszego starszego brata Zhao Baoshana, który mimo kontuzji barku rewelacyjnie wykonał formę Zhai Yao.

Nareszcie po zawodach

Po zawodach rozpoczęliśmy normalne treningi. Ćwiczyliśmy dwa razy dziennie, pierwszy trening 6.00 rano, drugi trening 20.00. Godziny te nie były wybrane przypadkiem przy temperaturze i wilgotności, która panuje w Yantai trening może odbyć się wcześnie rano lub wieczorem. Treningi w Chinach różnią się znacznie od treningów do jakich jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. Przede wszystkim ćwiczy się w parkach, na placach, osiedlowych skwerach czy też jak w przypadku kilku naszych treningów także na hotelowych holach. Temperatura jaka panuje w Yantai eliminuje rozgrzewkę do kilku podstawowych ćwiczeń rozciągających. Oczywiście rozgrzewkę robi każdy indywidualnie. Następnie grupowo ćwiczyliśmy ji ben gong oraz zhan zhuang. Po krótkiej przerwie mistrz indywidualnie uczył kolejnych form oraz poprawiał błędy. Wiele czasu poświęcaliśmy na ćwiczenie pewnych fragmentów form pod kątem wolnej walki. Taki trening trwał od 1,5 do 2 godzin. Grupa uczniów uczestniczących w treningu nie przekraczała 12 osób. Mistrz głównie skupiał się na nauczaniu i korygowaniu starszych uczniów także tych z Polski pozostawiając młodszych uczniów pod opieką shi xiong Zhao Baoshan. Oczywiście taki trening nie jest dosłownie treningiem tradycyjnym.

Poprawki w formie Chun Qiu Da Dao, mistrz Yu i Marek Piechotka

Prawdziwy tradycyjny trening jaki jeszcze można było zaobserwować w szkole u mistrza Lin Jingshan to przede wszystkim ćwiczenia stania plus rozciąganie. Taki cykl trwał około 30 minut. Na treningu, który trwał 3 - 4 godziny takich cykli było więc około 6 - 8. Takie treningi trwały około 3 miesięcy, dopiero po tym okresie mistrz rozpoczynał naukę form oraz tradycyjnej wolnej walki. Praktycznie nikt już nie prowadzi takich treningów z bardzo prozaicznego powodu, że nie będzie miał uczniów.

Oczywiści oprócz treningów nie zabrakło wycieczek po Yantai czy do Penglai, które dla mnie przy moim piątym pobycie w Yantai nie wnosiły nic nowego. Dla Marka czy Mariusza były jednak czymś nowym. Były to miejsca szczególne. Szczególne dlatego, że miejsca te związane są z historią systemu Modliszki. W takich miejscach jak park Yu Huan Ding zwany Xiao Penglai (Mały Penglai) gdzie ćwiczył mistrz Lin Jingshan czy też świątynia Yang Zhu Miao gdzie ćwiczył mistrz Wang Jie przesycone są pewną specyficzną atmosferą. Po prostu trzeba tam być aby to zrozumieć.

Piwo najlepsza rzecz po zawodach, pomiędzy Mariuszem i Markiem Zhao Baoshan

Stałym punktem każdego wyjazdu do Yantai są oficjalne obiady czy kolacje, które fundują starsi uczniowie mistrza Yu. Niektórzy nawet prześcigają się w wystawności takich kolacji. Przoduje w tym shi xiong Liu Xianming, który pewnego dnia wprowadził spory zamęt. W wolnych chwilach oglądając telewizję mieliśmy okazję obserwować turnieje wolnej walki zarówno profesjonalnej sandy jak i sandy amatorskiej. Mieliśmy możliwość obejrzenia Mistrzostw Świata w Sandzie gdzie w każdej wadze startowało czterech zawodników, w tym również z Polski. Niestety właśnie występ Polaka (mniejsza o nazwisko) wywołał małe zamieszanie. Po prostu shi xiong Liu Xianming miał do nas pretensje o bardzo słaby występ reprezentanta Polski. Dopiero nasze wyjaśnienia, że nie ćwiczy on z nami oraz czyim jest uczniem zamknęły ten w sumie przykry dla nas epizod.

Obserwując turnieje sandy w chińskiej telewizji mogliśmy zauważyć jak duży nacisk władze chińskie wkładają w popularyzację tego sportu. Niestety do ogólnie dobrego poziomu walki nie dostosowują się sędziowie chińscy. Bardzo poważne błędy żeby nie powiedzieć brutalniej przekręty mogliśmy zaobserwować podczas Mistrzostw Świata w Sandzie. Powstaje pytanie dlaczego ekipy z Zachodu godzą się z tym i chcą brać udział w zawodach gdzie o zwycięstwie w walce nie decydują umiejętności zawodników lecz układy.

Gua tui die zhou
(technika uderzenia z podcięciem forma San lu zhai yao)

Miesiąc w Yantai minął bardzo szybko. Na "twardych plecach" udaliśmy się na trzy dni do Pekinu. Głównym powodem naszego wyjazdu do Pekinu poza zakupem treningowej broni było spotkanie z Tomkiem Twardowskim, który mieszka tam od ponad dwóch lat oraz ćwiczy tradycyjne gong fu. Styl, który ćwiczy Tomek to Yin Baguazhang. Styl ten opiera się na ruchach z Shaolinu charakteryzuje się dużą liczbą kopnięć i uderzeń, które wykonuje się bardzo szybko. Styl nastawiony jest głównie na wolną walkę. Nauczyciel Tomka mistrz Zhu Baozhen naucza jeszcze jednego stylu Bagua mianowicie odmiany Cheng, która opiera się na ruchach pochodzących z zapasów (ruchy koliste wizualnie bardzo ładne). Większość chińskich uczniów mistrza Zhu ćwiczy tę odmianę głównie pod kątem zawodów sportowych w formach. Nie tylko w Pekinie także w Yantai czuliśmy emocje związane ze zbliżającą się olimpiadą. Wielu ćwiczących wushu czy też nawet tradycyjne gong fu marzy o występie na olimpiadzie. Oprócz naszej trójki na treningu z mistrzem Zhu był także Niemiec ćwiczący Taiji Quan rodziny Chen oraz Brazyliczyk o swojsko brzmiącym imieniu Tadzio. Tadzio Goldgewicht od czterech lat mieszka w Chinach gdzie ćwiczy Xing Yi Quan styl Song. Jego nauczycielem jest mistrz Feng Yicun. W Brazylii Tadzio uczył sztuk walki w jednej szkole z samym Marco Ruasem. Po treningu całą grupą udaliśmy się na kolację gdzie przy piwie toczyliśmy długie dyskusje na temat gong fu, Brazylijskiego jiu jitsu i nie tylko. Było to bardzo pouczające spotkanie.

Jian zi shou - nożycowe ręce

Będąc co dwa lata w Chinach z niepokojem obserwuję coraz mniejsze zainteresowanie tradycyjnym gong fu wśród Chińczyków. Potwierdził to również Tomek, jego mistrz ma tylko trzech uczniów, którym przekazuje styl Yin pod kątem wolnej walki. Z tej trójki dwóch to cudzoziemcy. Chińczycy obecnie wolą ćwiczyć (zgroza) taekwondo (mają takie fajne stroje) czy też grać w golfa. Troszeczkę lepsza sytuacja panuje na prowincji choćby w Yantai ale i tam daje się zauważyć znaczny spadek zainteresowania gong fu. Także nastawienie władz Chińskich nie jest przychylne tradycyjnemu gong fu. W telewizji lansuje się głównie sportową odmianę sandy. W tym jak już pisałem sandę profesjonalną. Trzeba przyznać, że większość zawodników jest już na bardzo dobrym poziomie. Programy w telewizji, które w założeniach są o tradycyjnym gong fu (używa się nazwy kung fu) sprowadzają się w praktyce do popularyzacji sportowego wushu.

Amerykański styl życia coraz bardziej pochłania Chińczyków a to z tradycyjnym treningiem nie idzie w parze. Czy sprawdzą się słowa mojego nauczyciela mistrza Yu Tianchenga, że za kilka lat Chińczycy będą zmuszeni przyjeżdżać do Europy aby uczyć się prawdziwego gong fu? Zobaczymy.

Powrót do spisu treści


Jeet Kune Do

JUN FAN JEET KUNE DO - DROGA, TYLKO DOKĄD?

Z Danem Inosanto, najwyższym Sifu JKD i bliskim przyjacielem Bruce'a Lee rozmawia Aneta Kwiatosińska - uczennica łódzkiej Szkoły JKD.

Materiał udostępniony przez Wojciecha Adamusika (brucejfjkd@wp.pl).

A.K. - W kilku słowach, czym jest dla ciebie JKD?
D.I. - JKD jest dla mnie sposobem wyrażania siebie, własnego ego. Ono daje mi siłę i ochotę do życia. Jest to pewnego rodzaju filozofia życia, która mi bardzo odpowiada ,którą w pewnym momencie przyswoiłem i staram się od tego czasu wyrażać.

A.K. - Twoje słowa sugerują mentalny charakter JKD, a co z ciałem?
D.I. - Jak powiedziałem jest to sposób wyrażania siebie, jako człowieka, którego stanowi nie tylko umysł, ale i ciało jednocześnie. Są to nierozerwalne części jednej całości.

A.K. - Reasumując : JKD to droga dla umysłu i ciała. A co chcesz osiągnąć ćwicząc właśnie tą formę walki?
D.I. - Marzeniem mojego życia jest osiągnąć pełną równowagę swojego ciała i umysłu poprzez nieustanne uprawianie JKD. Jest to cel do którego dążę, a uświadomił mi go mój przyjaciel i nauczyciel Bruce Lee.

A.K. - Czyli on także poszukiwał "złotego środka"?
D.I. - Oczywiście. On był człowiekiem nieustannie poszukującym i doskonalącym się. Bardzo dużo ćwiczył rozwijając się.

A.K. - Zdradzisz mi w jaki sposób i ile czasu mu to zajmowało, np. w ciągu dnia?
D.I. - Bardzo dużo godzin. Bruce praktycznie cały dzień ćwiczył, mniej więcej od godziny szóstej rano do ósmej wieczorem. Codziennie trenował ciało (sparingi, trening siłowy i techniczny, stretching itd.) i umysł. Dużo czytał, myślał i analizował wszystko, co napotykał na swojej drodze.

A.K. - Dużo zajęć jak dla jednego człowieka, a gdzie w tym wszystkim odpoczynek czy czas dla rodziny?
D.I. - Zawsze na wszystko można znaleźć czas, jeśli tylko się chce. Bruce poszukiwał, poprzez ćwiczenie i analizę wszystkiego co go otaczało, ale czasami przystawał aby "złapać oddech" i inne spojrzenie na to co robi. A ponadto odpoczywać można ćwicząc. Co do rodziny, to uczestniczyli oni cały czas w jego życiu aktywnie, ponieważ go kochali i podzielali jego pasję.

A.K. - Imponujące. A prywatnie, jakim był człowiekiem?
D.I. - Uważam, że bardzo dobrym, uczciwym. Co najważniejsze, nie tylko wobec siebie, ale i innych.

A.K. - A nauczycielem?
D.I. - Trudnym. Wymagał bardzo dużo. Był na "wyższym poziomie" i trzeba było wysoko spoglądać, aby cokolwiek dojrzeć i zrozumieć.

A.K. - Jednak Tobie udało się przyswoić trochę wiedzy?
D.I. - Mam taką nadzieję.

A.K. - Uważam, że tak. Z tego faktu od razu wynika pytanie, dlaczego akurat nauczasz JKD? Wiem, że znasz wiele różnych styli walk?
D.I. - Owszem, jestem zaznajomiony z kilkoma stylami. Z drugiej strony JKD bardzo dobrze przestudiowałem i poznałem. Jednak nauczam tej sztuki nie tylko z tego powodu, ale i dlatego, iż JKD łączy w sobie wiele różnych rodzajów walk. Jest jak gdyby esencją, połączeniem tego co najlepsze. Ponadto polega na nieustannym rozwijaniu i przyswajaniu coraz to nowszych rzeczy. Dla mnie też istnieje osobista korzyść, bo ucząc innych doskonalę też siebie.

A.K. - Czyli JKD jest nieustannym poszukiwaniem. Czego?
D.I. - Tego, co najlepsze dla każdego człowieka oddzielnie. Ta sztuka walki polega na próbowaniu różnych form, mieszaniu ich, a w pewnym momencie, w wyniku przemieszania się rozmaitych ruchów, następuje otwarcie się naszego umysłu. Stajemy się kreatywni, zaczynamy odkrywać nowe rzeczy lub poznajemy stare pod innym kątem.
Pojawia się wiedza. A wynika ona właśnie z poszukiwania i ciągłego eksperymentowania.
Jest niezliczona ilość kombinacji. Naprawdę istnieje dużo różnych styli walki na świecie. Ja sam chciałbym poznać jeszcze tyle różnych rzeczy, że nie wiem czy mi starczy na to życia. Przy czym każdy przyswaja tę wiedzę w inny sposób.

A.K. - Wynika z tego, że JKD jest przez każdą osobę pojmowane inaczej?
D.I. - Oczywiście. Każdy przyswaja wiedzę inaczej. Moja droga różni się od drogi Bruce'a, Twoja od Twojego mistrza, moja od Twojej itd.
Ważne jest, że każdy może uprawiać JKD, zdrowy czy niepełnosprawny, niezależnie od płci czy wieku, jednak dla każdego będzie to co innego.

A.K. - Oznacza to, że techniki, które widzimy na seminarium nie są dokładnym odzwierciedleniem kombinacji wykonywanych przez Bruce'a Lee?
D.I. - Trochę tak, trochę nie. Nie są to dokładnie te same techniki i nigdy nie będą. Pamiętaj, że przyświeca nam zasada nieustannego rozwijania się. Ja staram się to robić, a każdy dokłada coś swojego do tego co robi. Ustawię teraz dwie osoby i każę im wykonać daną technikę. Nie zrobią one tego tak samo, prawda?
Co więcej, ja nigdy nie będę tak szybki jak Bruce!

A.K. - Z innej strony: co sądzisz na temat JKD w dzisiejszych czasach, czy po śmierci jego twórcy skierowało się w dobrą stronę?
D.I. - Uważam, że JKD po śmierci Bruce'a poszło po prostu swoją drogą.

A.K. - Przypadkiem nie skierowało się za bardzo w stronę komercji?
D.I. - Może niektórzy. Jednak dopóki nie zatracają oni podstawowego konceptu i zasad tej sztuki to jest to ich wybór drogi, a pamiętajmy zasadę: szanuj innych zachowanie, bo oni także mogą nie zrozumieć twojego.

A.K. - Istotnie. Chciałabym jeszcze zapytać cię czy słyszałeś coś na temat JKD w Polsce i ludzi go nauczających?
D.I. - Nie, nic nie słyszałem na temat Polski, ale usłyszałem kilka ciepłych słów na temat Waszego mistrza od Sifu Cassa Magdy i Sifu Larry"ego Hartsell'a. Po krótkiej obserwacji mogę spokojnie stwierdzić, że bardzo dobrze się rusza i dobrze wykonuje techniki. Jestem pewien, że pod jego okiem wiele osób nauczy się wartościowych rzeczy z zakresu JKD.

A.K. - Bardzo miło to słyszeć. Dziękuję serdecznie za rozmowę i życzę dalszych sukcesów na drodze, która pan wybrał. Dziękuję również za możliwość trenowania pod tak znamienitym okiem.
D.I. - Mnie również było bardzo miło i życzę powodzenia, przekazując Wam najlepsze życzenia.

Speyer - Niemcy
maj 2002

Powrót do spisu treści


Karate

KATA
Kordian Zadrożny

laser@acn.waw.pl

Wszystkie prawie sztuki walki mają w swoim treningowym repertuarze układy formalne. Zwane są one jako: pomse w Taekwondo, qouen w Wu-Shu, czy właśnie kata w Karate.

Czym są i do czego służą?

Tworzono je w celu nauczenia adepta koordynacji ruchowej, siły, szybkości, techniki. Miały nauczyć kombinacji walki, po to aby wojownik w chwili zagrożenia nie zastanawiał się co robić tylko odpowiednio reagował. W różnych stylach sztuk walk formy bardzo różnią się od siebie. Kata są bardzo statyczne, siłowe (oczywiście są wyjątki), formy Taekwondo są już bardzo "usportowione", w praktyce nie wykorzystuje się ich do nauki walki tylko do zawodów i egzaminów na kolejne stopnie. W Chińskich sztukach walki formy są tak bardzo zróżnicowane, że występują tam wszystkie możliwe ich rodzaje. Od bardzo twardych w np. Hung-Gar, do miękkich w Tai-Chi.

A jak wyglądają dzisiaj Kata w Karate? Zmieniły się one w ostatnich 100 latach. W systemach z Okinawy Kata i bunkai (interpretacja kata) były zawsze jednymi z najważniejszych metod treningowych. Preferowały krótkie naturalne pozycje, były bardzo dynamiczne w stylach takich jak shorin-ryu, uechi-ryu czy ryu -te, bo w goju-ryu Kata wyglądały zupełnie inaczej i poza nauką techniki czemu innemu jeszcze służyły. Formy tego systemu porównałbym troszkę do form tai-chi. Pod tym względem, że ruchy wykorzystywane w formie nie tylko służą bezpośrednio w walce, ale są wykonywane w celu odpowiedniego przygotowania ciała i ducha do niej. Ruchy są tu połączone z odpowiednim głębokim oddechem i napięciem mięśni. Odpowiednie długie wykonywanie tych ćwiczeń wzmacnia ciało w całości. Wreszcie również, choć o tym się raczej nie mówi, służą te ćwiczenia do wzmacniania KI w ciele ćwiczącego. Goju-ryu zachowało dziś oryginalne formy i są one trenowane w tym systemie w tym samym celu jak dawniej. Inaczej sprawa wygląda z pochodnymi systemu shorin ryu. Syn mistrza Funakoshiego, o czym pisałem w poprzednim artykule, bardzo zmienił karate. Wcześniejsze naturalne pozycje bardzo wydłużył, przez co spadła dynamika form. Uważał, że najpierw należy ćwiczyć w długich pozycjach aby wzmocnić nogi a dopiero później w krótkich. Niestety oglądając zawody w np. karate Fudokan czyli tak zwanego Karate Tradycyjnego można odnieść wrażenie, iż zawodnicy tych systemów w ogóle nie wiedzą co to znaczy krótka pozycja. Nawet w kumite (walce) stają w bardzo długich pozycjach co znacznie utrudnia poruszanie.

Długie pozycje zawędrowały do zdecydowanej większości "tradycyjnych szkół karate". Kata zaczęto traktować albo tylko jako sportową konkurencję i wymaganie egzaminacyjne albo skrajnie z drugiej strony jako niezawodne i niezastąpione narzędzie do treningu walki. Niektórzy zawodnicy trenują tylko (japońskie) Kata i tak naprawdę nie mają pojęcia o walce do której przecież sztuki walki zostały stworzone.

Inaczej sprawa wygląda w systemach nowoczesnych. Np. w Kiokushin i jego pochodnych, o ile na początku Kata funkcjonowało jak normalna metoda treningowa to teraz już jest tylko postrzegana jako wymóg egzaminacyjny. Większość zawodników ćwiczy je tylko przed egzaminami na stopnie.

Podobnie ma się sprawa w innych sztukach walki. W Wu-Shu istnieją formy sportowe, skoczne, efekciarsko baletowe a z drugiej strony są też formy które miały w założeniu nauczyć ludzi walczyć. W wielu szkołach Kung-Fu trenowana jest tylko technika, kombinacje itp. A formy traktowane są marginalnie.

Według mnie, dziś w systemach pochodzących od shorin-ryu kata powinno być raczej traktowane jako element tradycji, kultury japońskiej niż jako wartościowa metoda treningowa. W systemach z okinawy Kata odgrywają cały czas ważną rolę w treningu. Są one nie zmienione, techniki tam użyte służą do walki nie do pokazu. Oczywiście kata są przydatne również, jako trening wydolności, siły, koordynacji ale proszę zauważyć również, że za częsty trening form może doprowadzić do złych nawyków, które mogą potem przynieść zgubę w razie samoobrony, a to wysoka cena. Są Kata bardzo pomocne, np. Sanhin czy Tenho. Są to kata ze stylu Goju-Ryu i świetnie wpływają na siłę, oddech. Są formą krótkiej medytacji w ruchu. To znaczy taką formą medytacji są właściwie wszystkie Kata ale większość niekoniecznie spełnia wiązane z tym potrzeby.

Kata faktycznie są skarbnicą wiedzy "technicznej". Wiele technik odkrywanych jest teraz "na nowo" a w Kata są one zawarte. Tu moim zdaniem leży plus tego typu ćwiczeń lecz zawarte tam techniki powinno się ćwiczyć w zupełnie inny sposób, gdyż co z tego że w formie X czy Y jest zawarty rzut, skoro nigdy nie nauczymy się go wykonywać bez partnera i posiniaczonych od padania pleców.

Trening Kata powinien być prowadzony w skupieniu. Ćwiczenia powinniśmy wykonywać z różną prędkością, nie tylko w tym rytmie jaki zwykle jest nauczany. Każdy ruch powinien być w wyobraźni wykonywany na przeciwniku. Kata trzeba zrozumieć.

Jeśli nie poświęcimy im należytej uwagi i nie będziemy trenować ich tak jak się powinno to lepiej w ogóle do nich nie podchodzić gdyż będzie to tylko strata czasu.

Jak zwykle w moim tekście jest sporo prywaty, mojego własnego zdania a nie kalkowanych zdań wielkich mistrzów. Zapraszam wszystkich do dyskusji nad znaczeniem tradycyjnych metod treningowych we współczesnym świecie na łamach "Nei Jia" albo na forum dyskusyjnym www.budo.net.pl w dziale Karate.

Powrót do spisu treści


Kendo

POLSKA KOMISJA KENDO
Członek Międzynarodowej i Europejskiej Federacji Kendo

Siedziba: 94-316 Łódź, ul. Saperów 1A
tel./fax (0-42) 634-70-84, 634-01-38; e-mail: kendo@kendo.pl

Sekretarz: 02-776 Warszawa, ul. Dereniowa 9 m.21
tel. (0-22) 644 69 64; e-mail: witek@manga.com.pl

http:// www.kendo.pl
logo

AKTUALNOŚCI ZE ŚWIATA KENDO

Przedruk "Internetowego Biuletynu Kendo", vol. 2 nr 1 (19) wrzesień 2002

Dzień dobry,

Od poprzedniego wydania biuletynu minęło ponad pół roku. Aż dziw bierze, jak szybko minęły te miesiące. Przerwa spowodowana była w zasadzie moimi częstymi wyjazdami. O sprawach bieżących starałem się informować na stronie internetowej Polskiej Komisji Kendo/Polskiego Związku Kendo.

Właśnie, na stronie... Chyba już wszyscy wiedzą, że strona internetowa działa i jest często aktualizowana. Znaleźć ją można pod adresem www.kendo.pl. Szczerze mówiąc - jest ciekawsza od czarno-białego i pozbawionego zdjęć biuletynu. To chyba też zadecydowało, że od dzisiaj Biuletyn Internetowy Kendo będzie się ukazywał w nieco zmienionej formie.

Po pierwsze:
Zwiększy się częstotliwość rozsyłania Biuletynu. Znaleźć w nim będzie można informacje CO SIĘ ZMIENIŁO na stronie internetowej. Wniosek prosty - spodziewajcie się nowego biuletynu po każdej aktualizacji. Informacje będą skrótowe, bo na stronie znajdą się zdjęcia, wyniki, opisy i ewentualnie odnośniki do dalszych, klubowych stron (dla pogłębienia wiedzy).

Po drugie:
W Biuletynie znajdą się informacje, wykraczające poza ramy kendo, iaido i jodo. Będą więc nowości książkowe dotyczące Japonii, info o nowych numerach czasopism poświęconych Japonii i japonikom, wiadomości o wystawach, konkursach, pokazach, itd.

Po trzecie:
Biuletyn powinien się stać także Waszym forum. Jeśli coś macie ciekawego, ale trochę "mniej oficjalnego" do powiedzenia, piszcie do mnie. Najciekawsze wypowiedzi, prowokujące do dyskusji, na pewno dotrą do wszystkich.

I żeby nie być gołosłownym:

I. Strona:
1. Przypominam, że możecie nadsyłać zdjęcia związane z kendo, iaido i jodo. Co miesiąc z nadesłanych zdjęć wybieramy "zdjęcie miesiąca", zamieszczane na stronie głównej. Archiwum zdjęć, od maja, można znaleźć po kliknięciu na link "fot. miesiąca" po lewej stronie ekranu. Zdjęć zamieszczanych na internetowej stronie PZKendo nie można wykorzystywać na innych stronach internetowych, ani w publikacjach drukowanych BEZ ZGODY AUTORA.
2. Najnowszą informacją na stronie jest list z Czeskiej Federacji Kendo z zaproszeniem do udziału w październikowej edycji Praha Cup.
3. Po kliknięciu na link "wiadomości", warto wskoczyć w "kronikę wydarzeń". Jest tam grupowe zdjęcie z obozu w Morągu i wiele innych ciekawych, ilustrowanych (!) informacji z ostatnich miesięcy.

II. Nowości księgarskie:
1. Dzisiaj kupiłem ciekawą książkę pt. "Nagasaki - tamtego pamiętnego dnia 9 sierpnia 1945", wydaną przez TRIO. Jest to zbiór autobiograficznych opowiadań dziewcząt, które przeżyły wybuch bomby atomowej w Nagasaki. Dziś są to już starsze panie, ale wtedy miały po piętnaście lat... Książka tłumaczona jest z angielskiego i japońskiego.
2. W najnowszym numerze kwartalnika "Budokan" (wciąż do nabycia w empikach, kioskach "Ruchu" i Kolportera) można m.in. znaleźć artykuł o Gedatsukai Renshinkan Dojo w Kitamoto, gdzie co roku odbywa się międzynarodowy obóz dla instruktorów kendo i - w dziale "z kraju i ze świata" dwie informacje: o promocji książki Henryka Sochy, pt. "Nihon-to - miecze japońskie" i sukcesie naszych juniorów podczas zawodów na Węgrzech.

III. A dla zachęty:
Poniżej przedstawiam artykuł, który przygotowałem na wiosnę, na jubileusz internetowego magazynu poświęconego sztukom walki, "Świat Nei Jia" (www.wudang.cis.com.pl). Jak dotąd, poza wspomnianym magazynem jeszcze się nie ukazał, więc może nie wszyscy go znają. A przeczytać naprawdę warto.

* * *

Do Tych, którzy wybrali kendo...

Droga Miecza i... Droga Miecza

* * *

I to na dzisiaj tyle.
Pozdrawiam wszystkich i do następnego spotkania.

Witold Nowakowski
Sekretarz PKK / PZKendo


Przedruk "Internetowego Biuletynu Kendo", vol. 2 nr 2 (20) październik 2002

Dzień dobry,

Dzisiejszy biuletyn poświęcam przede wszystkim rozegranym w sobotę, 5 października 2002 roku, w Szczecinie, Drużynowym Mistrzostwom Polskie i Międzynarodowemu Turniejowi Indywidualnemu Baltic Cup III. Informacji jest sporo, zatem zacznę bez zbędnych wstępów...

Drużynowe Mistrzostwa Polski/Baltic Cup III - Szczecin 2002

W przeddzień turnieju, w piątek, 4 październik, odbył się dwugodzinny trening, prowadzony przez prof. Kozo Ando (8 dan kyoshi), z udziałem zawodników niemal wszystkich polskich ośrodków, klubów i dojo. W sobotę, długi dzień zawodów rozpoczął się już o dziesiątej rano, eliminacjami Drużynowych Mistrzostw Polski (drużyny trzyosobowe). Ze względu na bardzo dużą liczbę zgłoszonych ekip (17) turniej od razu rozegrano systemem pucharowym.

Do finałów doszły drużyny Morąga, Poznania II, Krakowskiego Klubu Szermierzy III i Krakowskiego Klubu Szermierzy I

1. DMP
Mecz o trzecie miejsce:

  POZNAŃ II KKS III
1.S. SłomińskiM M. Blacharczyk
2.P. Baszyński K MM. Młot (Świętochłowice)
3.A. Różański (Kalisz)M K A. K. Kańka
  21  

Sędziowie: A. Izdebski (shushin), J. Wolny, Z. Misiak

Mecz o pierwsze miejsce:

  MORĄG KKS I
1.M. ŁapińskiHK MM. Murzyniec
2.M. Wial (Olsztyn)  J. Ciastoń
3.A. Wial  M M A. Hessel
  02  

Sędziowie: Z. Misiak (shushin), A. Izdebski, J. Wolny

Ostateczna kolejność:
I miejsce - Krakowski Klub Szermierzy I
II miejsce - Morąska Sekcja Kendo
III miejsce - Poznańska Sekcja Kendo II
IV miejsce - Krakowski Klub Szermierzy III

2. Międzynarodowy Indywidualny Turniej Kobiecy - Baltic Cup

5 października 2002 roku zapisze się także w historii kendo w Polsce, jako dzień, w którym PO RAZ PIERWSZY rozegrano w naszym kraju indywidualny turniej kobiecy. Dobrze to świadczy o rozwoju kendo... i o dziewczętach, które coraz liczniej garną się do trenowania japońskiej szermierki. Warto chyba, dla podkreślenia wagi tego wydarzenia przedstawić wszystkie zawodniczki, biorące udział w szczecińskich zawodach (kolejność wg numerów startowych):

1. Anna Betley (Warszawa)
2. Anna Furmanek (Poznań)
3. Agnieszka Wial (Morąg)
4. Kay Gajdzińska (Poznań)
5. Maja Grabacka (Kraków)
6. Małgorzata Szuba (Poznań)
7. Maja Skóra (Olsztyn)
8. Eleni Karulis (Yoshinkan Szczecin)
9. Teresa Morcinek (Bielsko Biała)
10. Jana Ziegelheimova (Praga)

Eliminacje turnieju kobiecego odbyły się w dwu- i trzyosobowych grupach, z których wyłoniono ósemkę finalistek. Dalsza część zawodów została rozegrana systemem pucharowym.

Walka o trzecie miejsce:
Kay Gajdzińska - Małgorzata Szuba (K)

Walka o pierwsze miejsce:
Agnieszka Wial - Jana Ziegelheimova (KK)
Obie walki sędziowali: H. Horiguchi (shushin), S. Takahashi, A. Neumeister

Wyniki:
I miejsce - Jana Ziegelheimova (Praga)
II miejsce - Agnieszka Wial (Morąg)
III miejsce - Małgorzata Szuba (Poznań)
IV miejsce - Kay Gajdzińska (Poznań)

3. Międzynarodowy Turniej Indywidualny - Baltic Cup III

Trzecia edycja turnieju Baltic Cup zgromadziła rekordową liczbę 43 zawodników z Polski, Czech i Wielkiej Brytanii. Eliminacje i finały rozegrano systemem pucharowym.

Walka o trzecie miejsce:
Maciej Krzesiński (Gdynia) [K] - Marek Kustosz (Łódź) [M M]

Walka o pierwsze miejsce:
Maciej Łapiński (Morąg) - Artur Hessel (Kraków) [K M]
Obie walki sędziowali: A. Kustosz (shushin), A. Izdebski, Z. Misiak

Wyniki:
I miejsce - Artur Hessel
II miejsce - Maciej Łapiński
III miejsce - Marek Kustosz
IV miejsce - Maciej Krzesiński

Decyzją sędziów tradycyjnie przyznano także dwie nagrody "za waleczność" (kantosho), biorąc pod uwagę postawę w całym turnieju, tzn. DMP i Baltic Cup.

W kategorii kobiet nagrodę kantosho otrzymała:
Maja Grabacka (Kraków)

W kategorii mężczyzn nagrodę kantosho otrzymał:
Jakub Koss (Gdynia)

Arbitrem głównym zawodów był prof. Kozo Ando (8 dan kyoshi)
Sędzia główny: Andrzej Kustosz (5 dan)
Sędziowie planszowi:
Hisao Horiguchi (6 dan)
Arkadiusz Izdebski (5 dan)
Angela Neumeister (5 dan)
Shizuka Takahashi (5 dan)
Zbigniew Misiak (4 dan)
Jarosław Wolny (3 dan)
Stolik sędziowski:
Witold Nowakowski (4 dan)
Włodzimierz Małecki (3 dan)
Sędzia czasowy:
Rafał Jaśtak (2 dan)

Finały obserwowali także przedstawicie Ambasady Chińskiej Republiki Ludowej w Warszawie, pp. Yao Dongye i Zhang He.

Po zawodach odbyły się pokazy bractw rycerskich, walka "kendo kontra rycerze" - w której Artur Różański z Kalisza "walił w metalowe czerepy aż dudniło" - i pokaz jujutsu.

W niedzielę, 6 października, odbył się jeszcze jeden trening prowadzony przez prof. Ando.

Całość zorganizował Szczeciński Klub Kendo, którego prezesowi - i uczestnikowi zawodów - Jarosławowi Romackiemu składam, w imieniu własnym i zarządu Polskiej Komisji Kendo, najserdeczniejsze podziękowania i gratulacje. Dobra robota, Jarek!

Pozdrawiam,
Witold Nowakowski
Sekretarz PKK / PZKendo


Przedruk "Internetowego Biuletynu Kendo", vol. 2 nr 3 (21) październik 2002

Dzień dobry,

Zgodnie z zapowiedzią z pierwszego numeru "odnowionego" Biuletynu, dzisiaj garść informacji o tym, co nowego na stronie internetowej www.kendo.pl. A poza tym - porcja nowości czytelniczych i forum. Zapraszam.

I. Strona:
1. Nowe zdjęcie miesiąca, wrześniowe, w lekko jesiennych barwach, zrobione przez Anię Damasiewicz z Opola.
2. Wyniki Drużynowych Mistrzostw Polski, pierwszego Turnieju Kobiecego i trzeciej edycji Baltic Cup, czyli Biuletyn vol. 2 nr 2 w wersji html. Polecam także stronę Szczecińskiego Klubu Kendo, www.kendo.max.pl, gdzie można znaleźć galerię ze zdjęciami z wszystkich wspomnianych wydarzeń. Link do strony szczecińskiej jest także w dziale "Wiadomości" na liście dodanych stron.
3. Wrześniowa kronika wydarzeń [kalendarium] - ze zdjęciami z pokazów w Dobrej Nowogardzkiej. To zresztą najlepiej ilustrowany dział na naszej stronie, z fotografiami z Morąga, Tokio, Pragi i Wrocławia. Jeśli ktoś jeszcze się nie widział na obozie w Morągu, to niech kliknie na "sierpień".
4. Zaktualizowany kalendarz imprez. Przy okazji - przypominam, że niedługo mija termin zgłoszeń na Klubowe Mistrzostwa Europy "Mumeishi 3's" w Londynie...
5. Zaktualizowana lista yudansha (66 osób!).

II. Nowości księgarskie:
1. Ukazał się nowy numer "Kendo World", a w nim m.in.:

- Dyskusja, jaka się wywiązała po utworzeniu koreańskiej organizacji World Kumdo/Kendo Federation, która postawiła sobie za cel wprowadzenie kumdo [kendo] do tzw. "rodziny sportów olimpijskich".
- Arcyciekawy artykuł o Francisie Jamesie Normanie - prawdopodobnie pierwszym Europejczyku, który ćwiczył kendo i zdobył sobie niemałe poważanie wśród japońskich zawodników. Uzupełnieniem artykułu jest fragment wydanej w 1905 roku, w Londynie, książki F.J. Normana pt. "The Fighting Man of Japan - The Training and Exercises of the Samurai" ze zdjęciami z tamtej epoki. Alex Bennett napisał do mnie, że przygotowuje już drugą część sagi o Normanie.
- Druga część "Filozoficznego spojrzenia na Nihon Kendo Kata",autorstwa Yoshihiko Inoue (8 dan hanshi).
- Druga część poradnika dla sędziów, pisanego przez Shunji Fukumoto (8 dan hanshi).
- Analiza "men waza".
- W cyklu "Kendo Clinic" - ból w plecach
oraz wiadomości ze świata iaido, jodo, jukendo i naginata.
2. Nakładem wydawnictwa Diamond Books ukazała się świetna historyczna powieść Yasushi Inoue pt. "Samurajskie chorągwie" (Fu-rin-ka-zan), przetłumaczona z japońskiego przez Dorotę Marczewską.
Książka, chociaż w Polsce ukazuje się dopiero teraz, zdobyła już niemałą popularność w świecie i przełożono ją na siedemnaście języków. Jej treścią jest długotrwały konflikt Shingena Takedy i Kenshina Uesugi, zakończony serią bitew na równinie Kawanakajima, pod koniec XVI wieku. Twarda oprawa, z obwolutą, adres wydawnictwa: Diamond Books, 85-808 Bydgoszcz, Białogardzka 6/101. Inne książki Diamondu, w tym także o kendo, do kupienia na stronie www.diamondbooks.home.pl

III. Forum Czytelników

A oto list, jaki niedawno otrzymałem...


...Droga Miecza i... Droga Miecza

"... W sprawnych dłoniach shinai staje się prawdziwym mieczem. Warto wówczas pomyśleć o wartości ludzkiego życia. Ten, kogo zadowala zwycięstwo w zawodach, nie rozumie istoty kendo. Prawdę mówiąc, to wcale nie powinien trenować..."

(Jun Takeuchi tłumaczenie: Witold Nowakowski © 2002 Biuletyn Internetowy Kendo, vol. 2 nr 1 (19) wrzesień 2002)

Sztuki walki z Azji, fascynujące na ekranie i na pokazach, wzbudzają wśród mieszkańców kręgu kultury europejskiej oczywistą dezaprobatę jako brutalne. Większość ludzi zdecydowanie odżegnuje się od wszelakich przejawów przemocy i walki, uważając to za model postępowania cywilizowanego, współczesnego homo sapiens.

Szermierz, zadając trafienie, zdobywa punkt i w geście zwycięstwa zrywa maskę, urządzając spektakl zwycięstwa, i nikt nawet przez chwilę nie pomyśli, że właśnie zabił lub poważnie ranił człowieka - ależ to jest sport! - tak, to jest kiełbasa i kupuje się to w sklepie, to nie są kawałki zabitego i zmielonego zwierzęcia.

Ten model zachowania dotyczy też boksu, zapasów, rzutu oszczepem, łucznictwa, strzelectwa, akrobacji lotniczych itp. - to są dyscypliny sportowe i nie wywodzą się z historycznych i współczesnych form pozbawiania ludzi życia - tak jak poprzednio to była ironia.

Rycerze, pięknie odziani w zbroje, restytuujący zapomniany system szermierczy naszej świetlanej przeszłości, wzbudzają zainteresowanie, zapraszani są na wszelkie uroczystości, aby prezentować dawną sztukę władania mieczem - nie zabijania.

Tak, Europa jest cywilizowana i pełna hipokryzji. Nie twierdzę, że Azja jest lepsza, ale przynajmniej w tej dziedzinie nie ukrywa, do czego służą sztuki walki i jakie są źródła sportów walki. Tu jest w złym tonie okazywać radość zwycięstwa. Szacunek okazuje się przed i po walce, bo każdy zdaje sobie sprawę, że właśnie przed chwilą o mało nie stracił życia. Nikt na treningach nie ukrywa, że ta technika, czy to cięcie łamało, przecinało i pozbawiało chęci lub możliwości do dalszej walki naszego wroga najczęściej permanentnie, czyli raniło i zabijało.

Ale z drugiej strony, wracając do cytatu z początku tekstu, przytoczę kolejny fragment tego samego artykułu:

"...W obecnych czasach, podczas treningów i zawodów, nad żadnym z zawodników nie ciąży widmo śmierci. Nie jesteśmy samurajami. Możemy, więc bez większych obaw toczyć zacięte walki..."

Czy więc możemy jednak się cieszyć!?

urodzony Słowianin, ale też nie Azjata


I co Wy na to?
Pozdrawiam wszystkich i do następnego spotkania.

Witold Nowakowski
Sekretarz PKK / PZKendo


Przedruk "Internetowego Biuletynu Kendo", vol. 2 nr 4 (22) październik 2002

Dzień dobry,

Dziś wyniki Pucharu Pragi, rozegranego w sobotę, 20 października 2002 roku, w Czechach.

W turnieju wzięło udział aż sześćdziesięciu czterech zawodników z Austrii, Chorwacji, Czech, Jugosławii, Niemiec, Polski, Rumunii, Słowacji i Węgier. Wśród nich nie zabrakło tak doświadczonych "weteranów" praskiego turnieju, jak Węgrzy: Gabor Erdelyi (zwycięzca Pucharu z 2000 roku) i bracia Dubi, Christian Lettau z Austrii i Rafał Jaśtak z Polski, który rok temu zajął trzecie miejsce.

Zawody poprzedziło krótkie zgrupowanie, z udziałem ponad stu zawodników, poprowadzone przez Wolfganga Demskiego (7 dan) z Niemiec, któremu asystowali Ryutaro Kamemoto (Austria), Andrzej Kustosz (Polska), A. Shiseki (Rumunia) i Toru Kubo (Węgry).

Przed samym turniejem chwilą ciszy uczczono pamięć zmarłego we wrześniu pierwszego instruktora kendo w ówczesnej jeszcze Czechosłowacji, pana Toru Giga. Wspomnienie o Zmarłym wygłosił Miroslav Hotovec.

Eliminacje przeprowadzono w trzyosobowych grupach, metodą "każdy z każdym". Dwóch pierwszych zawodników wychodziło do dalszych rozgrywek. W drugim etapie Węgrzy musieli znieść porażkę swojego potencjalnie najlepszego zawodnika, Mistrza Europy z 2001 roku, Gabora Erdelyi, który przegrał z Austriakiem, Wolfgangiem Mrazem.

Do półfinałów doszli: Christian Lettau (Austria), Szandor Dubi (Węgry), Jindrich Ziegelheim (Czechy) i Rafał Jaśtak (Polska). Pierwsza walka: Lettau - Dubi, przy stanie 0:0, zakończyła się dopiero w dogrywce (encho), zwycięstwem (M) Szandora Dubi. Rafał Jaśtak, po zaciętym pojedynku, uległ jednym punktem (M) Ziegelheimowi, zajmując - tak jak w zeszłym roku - trzecie miejsce.

Finał, pomiędzy Ziegelheimem i Dubim, zakończył się jednopunktowym zwycięstwem Węgra, po ataku debana-kote. Sędzią głównym walki finałowej był Wolfgang Demski.

Ostateczne wyniki:

1 miejsce: Szandor Dubi (HU)
2 miejsce: Jindrich Ziegelheim (CS)
3 miejsce: Rafał Jaśtak (PL) i Christian Lettau (AU)

Kanotsho (nagroda "za waleczność"):
Frank Jähne (D)
Petr Zetocha (CS)

Serdecznie gratuluję Rafałowi kolejnego dobrego turnieju. Oby tak dalej...

Pozdrawiam wszystkich i do następnego spotkania.

Witold Nowakowski
Sekretarz PKK / PZKendo
W Biuletynie wykorzystano oficjalne materiały Czeskiej Federacji Kendo

Powrót do spisu treści


NOWOŚCI WYDAWNICZE

1. Mantak Chia & Juan Li
"Wewnętrzna struktura Tai Chi - Tai Chi Chi Kung I"

"Ćwicząc Tai Chi uczymy się pewnego sposobu rozumienia świata, którego podstawę stanowi taoistyczna zasada działania przez powstrzymanie się od działania. Po wielu latach praktykowania Tai Chi ciało i umysł osiągają stan elastyczny. Kiedy zapytamy ćwiczących: "Czym jest Tai Chi?", możemy otrzymać wiele różnych odpowiedzi. Dla jednych jest to rodzaj gimnastyki zdrowotnej regulującej oddech i rytm pracy serca i wywierającej zbawienny wpływ na funkcjonowanie organizmu. Inni uważają Tai Chi za rodzaj praktyki medytacyjnej uspokajającej umysł i oczyszczającej go z niepotrzebnych myśli, wyobrażeń, emocji. Są też tacy, którzy postrzegają Tai Chi jako praktykę psychosomatyczną, i tacy, którzy zaliczają Tai Chi do sztuk walki. Na pozór wszystkie te próby określenia czym jest Tai Chi nawzajem się wykluczają. W odniesieniu do Tai Chi sprzeczność ta jest jednak pozorna...."

Kontakt z wydawnictwem: 
aba@wydawnictwo.neostrada.pl

okładka książki

Powrót do spisu treści


REFLEKSJE NA TEMAT CELU I DROGI
Tomasz Grycan

wudang@cis.com.pl

Jeszcze 200 lat temu cel osoby zajmującej się sztukami walki był jasny. Chodziło o jak największą skuteczność w realnej walce, gdy decydowały ułamki sekundy o tym czy zachowa się własne życie. Test umiejętności w tamtych czasach był prosty. Dochodziło do prawdziwego pojedynku i ten, który po starciu stał na ziemi był lepszy od tego, który leżał poturbowany. Nie było żadnych wątpliwości, który z nich zwyciężył. Niepotrzebny był werdykt sędziów.

Droga do osiągnięcia celu też była prosta. Wojownik stale eksperymentował i poszukiwał najlepszych rozwiązań. Ciągle doskonalił swoje umiejętności, praktykował 24 godziny na dobę i był gotowy do walki w każdej chwili. Był czujny, bo przegrana równała się śmierci.

Przekazywanie innym swoich umiejętności było dzieleniem się czymś bardzo cennym. Od tego (np. możliwość zaskoczenia przeciwnika jakąś techniką) zależało przecież życie. Podręczniki na ten temat nie istniały. Wiedza była przekazywana przez nauczyciela tylko ustnie i to tylko uczniom zaakceptowanym po specjalnych długich testach, którzy wykazali się odpowiednimi cechami moralnymi i zdobyli jego zaufanie.

Gdyby dawniej mistrz-nauczyciel uczył tylko wydumanej teorii (np. na temat Yin-Yang, I-Cing, tajemnych meridianów itp.) i baletowych ruchów w formach (kata), nie miałby żadnych uczniów. Jego wiedza i umiejętności były realnie weryfikowane każdego dnia. Dlatego też często najlepsze techniki były ukrywane przez nauczycieli do ostatnich chwil ich życia, aby mogli ciągle zachować pozycję najlepszego czyli niepokonanego. Dopiero tuż przed śmiercią przekazywali tajemnice stylu kilku wybranym uczniom.

Na przełomie XIX i XX wieku sytuacja uległa radykalnej zmianie. Powszechny zakaz posiadania broni i karalność za udział w pojedynkach, spowodowały olbrzymią przemianę sztuk walki. Najprawdopodobniej ich znaczenie w dzisiejszym społeczeństwie byłoby całkowicie marginalne, przekazywane tylko w środowisku policji i wojska, gdyby nie zwrócono uwagi na ich wpływ na stan psychofizyczny wojowników. Skupienie się na aspekcie kultywowania zdrowia, doprowadziło do prawdziwej rewolucji.

Najlepiej można to zaobserwować na przykładzie historii najpopularniejszego dzisiaj stylu Kung Fu na świecie, a mianowicie Taijiquan rodziny Yang. W chwili obecnej jest on ćwiczony przez miliony ludzi w różnym wieku i o różnej sprawności fizycznej na całej kuli ziemskiej. Chyba nie ma takiego państwa, gdzie nie byłoby jego zwolenników.

Powstanie stylu miało miejsce w pierwszej połowie XIX wieku, kiedy to Yang Luchan po nauczeniu się sztuki Taijiquan rodziny Chen (u Chen Changxinga) ruszył w podróż po Chinach i konfrontował swoje umiejętności z każdym napotykanym wojownikiem. Odbył bardzo dużo pojedynków, a jego biegłość w walce była tak duża (zawsze wygrywał), że uzyskał tytuł "Yang Wudi" ("Bez przeciwnika"). Po powrocie w rodzinne strony usystematyzował swoją wiedzę i rozpoczął uczenie nowego stylu, nazwanego później od jego nazwiska "Yang".

Reżim treningowy Yang Luchana był tak ciężki, że niewielu mogło to wytrzymać. Jeden z jego synów próbował z tego powodu popełnić samobójstwo, a drugi gołymi pięściami rozbił mur otaczający dom i uciekł. Po tym doświadczeniu Yang trochę złagodził sposób nauczania. Doszło wtedy do pierwszego "uproszczenia pierwotnego przekazu". Tylko garstka kontynuowała nauki "po staremu", jak np. senior uczniów Chen Hsiufeng, co zaowocowało nabyciem znacznie większych umiejętności niż synowie Yanga (patrz T. T. Liang "T'ai Chi-Ch'uan - For Health and Self-Defense, Philosophy and Practice").

Ponieważ Yang Luchan uczył też swojej sztuki walki przedstawicieli arystokracji, musiał dla nich znacznie uprościć swój system i stworzył bardziej "delikatną wersję eksportową". I tutaj doszło do kolejnego "uproszczenia pierwotnego przekazu".

Synowie Yang Luchana, a zwłaszcza Yang Jienhou, dokonywali dalszych zmian w rodzinnym stylu i uprościli go trochę, dopasowując do nowych czasów i bardziej go popularyzując.
Najbardziej rewolucyjne zmiany wprowadził Yang Chengfu, wnuk założycielka stylu, który na początku XX wieku pod koniec swojego życia rozpowszechnił znacznie prostszą wersję ćwiczoną głównie dla zdrowia.

Kolejnego "uproszczenia pierwotnego przekazu" dokonał po II Wojnie Światowej Cheng Manching, jeden z najlepszych uczniów Yang Chengfu, który skrócił cały styl do małej formy "37 ruchowej". Było to spowodowane coraz większym tempem życia współczesnej cywilizacji i brakiem czasu na głębsze poznawanie systemu. Przekaz ten szybko rozpowszechnił się w USA.

Po sukcesie tej krótkiej formy z Tajwanu, w 1956 r. komuniści w Chinach stworzyli konkurencyjne, jeszcze bardziej uproszczone Taijiquan stylu Yang, tzw. "24 formy pekińskie".

Ponieważ życie zachodniej cywilizacji przyspiesza coraz bardziej, ostatnio modne stają się jeszcze krótsze formy, np. "12 ruchowa", a nawet "5 ruchowa". Jest to już w zasadzie zwykła gimnastyka, bo razem z uproszczeniem zewnętrznego ruchu, usunięto z nich całkowicie "wewnętrzną pracę". Z "pierwotnym przekazem" Yang Luchana nie mają one już praktycznie nic wspólnego, została w nich tylko sama nazwa stylu.

Od kilku lat zaczęto lansować na Zachodzie skróconą nazwę, nie ma już Taijiquan (Tai Chi Chuan), a pozostało tylko Taiji (Tai Chi). Wycięto z nazwy "pięść", aby całkowicie odsunąć się od aspektów bojowych tej sztuki. Obecnie najbardziej popularna wersja to tzw. "Taiji New Age". Jest to powolna sekwencja ruchów "taniec-balet", mająca jakoby zjednoczyć z całym wszechświatem. Wykonana raz dziennie, cudownie odmłodzi ciało. Według ich zwolenników jest to najbardziej taoistyczny przekaz jaki dotarł na Zachód.
Podobną wersję gimnastyki Taiji lansuje pewne bardzo popularne stowarzyszenie w Polsce, ucząc tzw. "ciągu 108 ruchów".

Ciekawe co by powiedział teraz Yang Luchan, gdyby dowiedział się, że dzieło jego życia stało się tak popularne na świecie, a następnie zobaczył jak to dzisiaj wygląda....

Przypadek Taijiquan rodziny Yang nie jest odosobniony. Takim samym przemianom, większym lub mniejszym, podlegają wszystkie sztuki walki np. Karate czy Taekwondo. Oczywiście nie oznacza to, że wszystko zostało tak spłycone. Na całe szczęście są też małe grupy przekazujące dalszym pokoleniom w tych sztukach "prawdziwy ogień", a nie tylko "popioły".

Przeciwwagą dla tzw. kierunku "zdrowotno-medytacyjnego" w sztukach walki są systemy stworzone specjalnie do skonfrontowania realnych umiejętności walki w możliwie jak najbardziej cywilizowany sposób czyli nie raniąc ciężko przeciwnika. Choć zamierzenia ich twórców były szczytne, doszło w nich jednak do degeneracji. Efektem ubocznym stało się zagubienie aspektu "prawdziwej sztuki" i przejście do wersji "sportu komercyjnego". Szybko przekształciły się one w widowiskowe pojedynki gladiatorów transmitowane przez telewizję, np. turnieje UFC i K1.

Ostatnią ostoją realnej walki, która musi być skuteczna z samego założenia nawet w "pokojowych czasach" XXI wieku, są systemy stworzone specjalnie na potrzeby policji i wojska. W pierwszym przypadku chodzi o możliwie łagodne zapanowanie nad awanturnikiem na ulicy, na przykład przez założenie mu jakiejś dzwigni, która ograniczy jego ruchy. W drugim przypadku, stan agresora po interwencji komandosa jest całkowicie obojętny, najważniejsza jest błyskawiczna eliminacja zagrożenia. Dobrze jest pamiętać o tej różnicy, aby nie mieć potem problemów z wymiarem sprawiedliwości.

Niezależnie od wybranego kierunku pracy czyli bardziej "zdrowotnego" lub "bojowego", pojawia się jeszcze jeden problem. Na salach treningowych często można usłyszeć, że umiejętności (czyli "cel") nie są tak ważne, ale sposób w jaki się je zdobywa (czyli "droga"). Podkreśla się wagę przemian jakie zachodzą w człowieku w czasie praktyki. Nauczyciele mówią np.: "Ćwiczcie tylko tyle ile chcecie. Jeżeli uda się Wam osiągnąć cel przed śmiercią, to dobrze. Jeśli nie, to też dobrze, bo problem rozwiązał się już sam."

Jest w tym pewne niebezpieczeństwo. Porównałbym to do dwóch sytuacji.
W pierwszym przypadku, osoba chce przeskoczyć duży strumień. Jej "cel" to znaleźć się na drugim brzegu, a "droga" to skok jaki musi wykonać, aby się tam znaleźć. Jeżeli nie będzie wystarczająco skupiona i zmobilizowana na "celu", na pewno wyląduje w wodzie czyli zakończy przygodę na etapie "drogi".
W drugim przypadku, osoba wybiera się na weekendową wycieczkę w góry. Chce odpocząć po ciężkim tygodniu pracy. Określiła sobie "cel" czyli zdobycie góry i wyznaczyła szlak dojścia czyli "drogę". Jeżeli pogoda będzie słoneczna i przepiękne widoki dokoła, marsz będzie odbywał się powoli z wieloma postojami i nie uda się w odpowiednim czasie dojść na szczyt góry czyli wyprawa zakończy się na etapie "drogi", ale wędrowiec wróci wypoczęty do domu.
W obu przypadkach wybrano "drogę", ale w jednym daje to "porażkę", a w drugim przynosi "zwycięstwo".

Dzisiaj na progu XXI wieku spora liczba osób zajmuje się sztukami walki, ale ich cele i drogi do ich osiągnięcia bardzo zmieniły się w porównaniu do dawnych wojowników. Trudno jest wyrokować kto ma rację i narzucać innym własny punkt widzenia. Jedni ćwiczą 15 minut dziennie co kilka dni, inni po kilka godzin dzień w dzień przez cały rok. Jedni ćwiczą tylko dla siebie, stawiając na pierwszym miejscu walkę z samym sobą, ze słabościami własnego ciała i umysłu. Inni szukają namacalnego dowodu swoich umiejętności walki i starają się na turniejach zdobyć jakieś medale pokonując innych. Racja leży pewnie gdzieś po środku, ale każdy musi w tym wszystkim znaleźć swoje własne miejsce.

Ciągle zadziwia mnie kiedy patrzę na przyjaciół ćwiczących ze mną od lat, jak bardzo Taijiquan każdego z nas jest inne. I nie chodzi tu tylko o jakieś niuanse techniczne czy rodzaj ruchu. Jest to całkiem odmienny świat. Czego innego w tym szukamy, co innego w tym znajdujemy i inaczej to opisujemy. Z drobnych kawałków, niby tych samych, sklejamy całkiem inne obrazy całości. Nasze życie zmienia nas, a my swoje Taijiquan i odwrotnie. To nieustający proces. Bogactwo przemian chyba właśnie sprawia, ze Kung Fu jest takie piękne, a zarazem wyjaśnia istnienie tak wielu różnych styli na świecie, bo każdy tworzy w nim coś innego dla siebie.

Powrót do spisu treści


REFLEKSJE NA TEMAT UCZENIA I NAUCZANIA
Tomasz Grycan

wudang@cis.com.pl

Uczenie (się) i nauczanie (innych) to dwa zazębiające się procesy w zgłębianiu sztuki.

Uczenie się u kogoś, jest stosunkowo "proste". Nauczyciele są zawsze na widoku. Na początku, zachwyca byle co. Potem kiedy wiedza rośnie, pojawia się większe rozeznanie. Pomału nabywa się orientację kto co potrafi i u kogo naprawdę warto się uczyć. Każdy musi sprawdzić to na własnej skórze, sam ocenić co dla niego jest dobre, a co nie. Podpieranie się opiniami innych nic nie daje.

Drugi etap jest znacznie trudniejszy. Wkłada się sporo energii, aby znaleźć właściwego nauczyciela. Często trzeba iść na kompromisy (bardzo rzadko się zdarza, aby wielki mistrz mieszkał gdzieś niedaleko). Jeżeli ma się szczęście, udaje się w końcu trafić na odpowiedniego człowieka.

Następny etap to ciężka praca. Wydaje się masę pieniędzy na podróże za swoim nauczycielem i naukę u niego. Nikt z otoczenia tego nie rozumie i powszechnie jest się uważanym za głupca. No bo kto w dzisiejszych czasach kupuje miecz czy halabardę i zamiast jechać na urlop na Seszele, wydaje taką kwotę na krótki obóz treningowy z mistrzem.

Jeśli mimo to osoba jest mocno zdeterminowana, może po wielu latach wyrzeczeń osiągnąć wybitny poziom. Załóżmy, że jej się to udało. Posiada olbrzymią wiedzę i umiejętności w danym temacie. Dochodzi do wniosku, że nadszedł czas, aby przekazać innym to, co w takim trudzie zdobyła. I co wtedy...? Dowiaduje się, że teraz nikogo to nie interesuje. Ludzie nie chcą "tracić" lata na trening prawdziwego Kung Fu, wylewać pot na sali. Okazuje się, że oni chcą się tylko trochę "poruszać".

Dzisiaj nauczyciel Kung Fu jest jak sprzedawca w sklepie. Musi zostać ekspertem od marketingu, aby jego sztuka przetrwała i została przekazana następnemu pokoleniu. Zmuszony jest do ciągłych kompromisów i maksymalnego dopasowywania swojego przekazu do współczesnych "szybkich czasów", np.: skracania i upraszczania ćwiczonych form (kata).

Obecnie uczeń musi mieć specjalne warunki do nauki, niczym rzadki kwiat hodowany pod szklarnią. Obowiązkowa jest odpowiednio duża sala, prysznice, miła atmosfera na treningach, ładne stroje do ćwiczenia i oczywiście żadnego przemęczania. Wszystko ma być łatwe, szybko osiągalne i przyjemne. Uczeń powinien być często chwalony, dostawać różne kolorowe pasy i dyplomy. Trening w parku może być tylko jednorazową ciekawostką, na stałe zajęcia w ciągu roku na dworze nikt nie będzie przychodził. Już lekko zachmurzone niebo byłoby wystarczającą wymówką, a co dopiero delikatna mżawka.

Ostatnio coraz bardziej można zaobserwować, że ludzi tak naprawdę nie interesuje poziom instruktora, u którego pobierają naukę. To czy uczy się on kilkanaście lat czy tylko kilka tygodni, albo czy uczy się u wybitnego mistrza czy tylko z książki, jest im całkowicie obojętne. Oni chcą się tylko trochę poruszać na sali. Jest to bardzo dziwne zjawisko, bo gdyby porównać to na przykład do nauki języka obcego, to nawet ten, który chce nabyć podstawowe umiejętności, szuka kontaktu z kimś dobrze władającym tym językiem, a nie tak samo "dukającym" jak on. Co dziwniejsze, to każdy zdaje sobie od razu sprawę, że poświęcając mało czasu na naukę języka (np. słówek), osiągnie tylko słabe efekty, jest to dla niego całkowicie oczywiste. Tymczasem kiedy chodzi na przykład o Taijiquan (Tai Chi Chuan), ludzie mają bardzo silne przekonanie (głównie dzięki mediom, zwłaszcza kobiecej prasie), że kwadrans ćwiczenia dziennie co kilka dni dokona cudów, odmłodzi ich ciało i da im wieczne szczęście. Tak jakby w tej dziedzinie obowiązywały inne prawa fizyki.

W dzisiejszych czasach powszechne jest nabywanie tylko podstawowych umiejętności w czymkolwiek, wszystko poznaje się powierzchownie. Mistrzowskie opanowanie kunsztu jest bardzo rzadkie. Współczesnym uczniom starcza zapału tylko do opłacenia składki na treningi. Wydaje im się, że za to powinni wszystko dostać, że jak w sklepie coś kupili i nauczyciel ma im to dać. Jeśli mają słabe umiejętności, bo niewiele ćwiczą, to oczywiście obarczają winą prowadzącego zajęcia, a nigdy samych siebie. Nie mają szacunku dla instruktora. Nie rozumieją jak wartościowe i rzadkie jest to czego on ich uczy, że tak naprawdę dopiero trzydzieści lat temu otworzono się na uczniów z Zachodu. Jeszcze do niedawna przekazywanie innym swoich umiejętności było dzieleniem się czymś bardzo cennym. Od tego, np. możliwość zaskoczenia przeciwnika jakąś techniką w walce, zależało przecież życie. Podręczniki na ten temat nie istniały. Wiedza była przekazywana przez nauczyciela tylko ustnie i to tylko uczniom zaakceptowanym po specjalnych długich testach, którzy wykazali się odpowiednimi cechami moralnymi i zdobyli jego zaufanie.

W dzisiejszych czasach role się odwróciły, to nauczyciel musi znaleźć uczniów i przekonać ich, że warto zgłębić wiedzę, którą on posiada. Musi dokonywać prawdziwych cudów, aby jego sztuka przetrwała i została przekazana następnemu pokoleniu. O wiele łatwiej jest spotkać i uczyć się u wielkiego mistrza, niż znaleźć uczniów, którzy docenią prawdziwy kunszt i będą chcieli uczyć się cierpliwie przez lata.

Chen Xiaowang, spadkobierca stylu Chen Taijiquan, stworzył krótsze sekwencje ruchów do uczenia w czasie wyjazdowych seminariów. Niektórzy zarzucają mu, że naprodukował on zbyt wiele nowych form. Prawda jest taka, że powstały one na "specjalne zamówienie" współczesnych uczniów. Nie mają oni zbyt wiele czasu na poznawanie całego systemu, a przecież chcą ćwiczyć ten styl, dlatego powstało "38 Form". Jednakże okazały się one zbyt długie i trudne. Ludzie dzwonili do niego i nie dawali mu spokoju. Wiec mistrz stworzył następną jeszcze krótszą "19 Form" i teraz uczniowie są zadowoleni, bo mogą ją zapamiętać w czasie dwudniowych warsztatów. Być może jest to jedyny sposób, by ta sztuka przetrwała dalej w XXI wieku....

Czy uczyć innych może tylko i wyłącznie ktoś, kto poznał cały system do końca i ma już mistrzowskie umiejętności? Oczywiście nie. Gdyby tak było, sztuki walki przekazywane byłyby tylko bardzo wąskiej grupie osób i praktycznie byłyby nie znane szerszej społeczności. Prawdziwych mistrzów zawsze było niewielu, a w ostatnich czasach ich ilość dramatycznie zmalała.

W procesie edukacyjnym od wieków wykorzystuje się bardziej zaawansowanych uczniów. To oni przekazują podstawy systemu, a dopiero mistrz wprowadza w bardziej skomplikowane obszary. W japońskich stylach używa się dwóch terminów:
- "sempai" czyli instruktor nie mający jeszcze stopnia mistrzowskiego,
- "sensei" czyli nauczyciel posiadający już stopień mistrzowski.
W chińskich sztukach walki występuje:
- "si hing" czyli starszy uczeń,
- "si fu" czyli mistrz.

Oczywiście słowo "zaawansowany" ma różne znaczenie i nie da się go tak łatwo zdefiniować jak termin "mistrz", co innego znaczy ono na Wschodzie i Zachodzie. Oczywiste jest, że "zaawansowany poziom" Tu i Tam ("u źródła") to dwa różne stany. Można by to porównać do edukacji w zwykłym systemie szkolnictwa w Polsce. Występuje u nas: podstawówka, liceum i studia wyższe. W każdym z tych etapów uczniów można podzielić na: początkujących (pierwszy rok nauki), średniozaawansowanych i zaawansowanych (ostatni rok nauki). Pierwszoklasista, który nauczył się tabliczki mnożenia, robi wrażenie na przedszkolakach, bo potrafi policzyć jabłka w koszyku. Wiadomo, że ktoś kto był najlepszy w podstawówce i "rządził" cała szkołą, w liceum jest nikim i zaczyna wszystko od nowa. Tak samo na studiach. Nawet po otrzymaniu tytułu magistra, to dopiero początek "drogi". Są jeszcze tacy jak Einstein w fizyce, którzy przekraczają zwykły "poziom poznania", osiągnięcia mistrzostwa.

Patrząc na przykład z Chin albo Japonii na to co dzieje się na zachodzie, wygląda to na pewno śmiesznie, jak niektórzy mówią o sobie "zaawansowany uczeń". Ale należy pamiętać zawsze o pewnym punkcie odniesienia. Wtedy taki "tytuł" ma inne znaczenie. Przecież oczywiste jest, ze ocena "bardzo dobra" z fizyki ucznia z podstawówki i studenta uniwersytetu to dwa rożne światy. Jakaś gradacja stopni musi istnieć, aby osoby, które chcą coś ćwiczyć, mogły jakoś rozpoznać u kogo warto się uczyć podstaw stylu.

Przechwalanie się przez niektórych instruktorów, że są najlepsi w kraju, jest śmieszne. Można oczywiście być dumnym, że należy się do tzw. "grupy starszaków" w przedszkolu, ale prawda jest taka, że jest to dalej poziom przedszkola. Dopiero kontakt z prawdziwym mistrzem wyraźnie pokazuje gdzie się jest, ile jest do zrobienia, jak niewiele się osiągnęło oraz, że ciągle jest się "początkującym na Drodze".

Jednym z głównych powodów dla którego ludzie na Zachodzie tak łatwo nadają sobie tytuł "mistrza" ("si fu"), jest brak konkurencji prawdziwych mistrzów. W Chinach jest sporo dziadków, którzy w każdej chwili potrafią pokazać taki poziom umiejętności, że ewentualny pretendent do tytułu od razu się chowa. W Polsce mistrzów wewnętrznych sztuk walki (np. Taijiquan) nie ma. Nawet przyjazd Chen Xiaowanga (spadkobiercy stylu) jest niezauważany, bo w seminariach uczestniczy tylko garstka pasjonatów, gotowa zapłacić duże pieniądze, więc przeciętny instruktor w kraju robi na treningach co chce. A że uczestnicy jego zajęć nie ćwiczą ze zbyt dużym zaangażowaniem, więc różnica poziomów jest olbrzymia, a zatem spokojnie może mówić o sobie "mistrz". W pewnym sensie, jeśli nie udało mu się spotkać kogoś naprawdę dobrego, ma nawet czyste sumienie. To trochę zwariowane, ale taka jest teraz rzeczywistość.

Na tego, który uczy innych, czyha wiele pułapek. Najważniejsze to nie stracić krytycznego stosunku do samego siebie. Prawie zawsze ktoś kto sam sobie nadaje tytuł mistrza ("si fu"), równocześnie kończy swoją naukę. Zamyka się w środku i nie przyjmuje do siebie myśli, że może robić coś źle. Jego "filiżanka" jest pełna i nie ma już miejsca na "nowe". Przestał się uczyć czyli doskonalić. Jego droga skończyła się i nie ruszy dalej.

Dzielenie się swoimi umiejętnościami (nawet małymi) z innymi ma też swoje dobre strony. To niezwykle inspirujące doświadczenie. Tłumacząc innym jak mają coś zrobić, próbując im to jakoś wyjaśnić, samemu bardzo mocno pogłębia się swoją wiedzę na dany temat. Często można zauważyć wtedy wręcz lawinowy postęp u siebie. Dzięki pytaniom uczniów patrzy się na wiele rzeczy z całkiem innej perspektywy. A widząc wyraźnie ich błędy, stara się przynajmniej samemu nie robić takich samych.

Uczenie innych jest bardzo trudnym zajęciem. Nauczyciel musi cechować się nie tylko wiedzą i umiejętnościami, ale przede wszystkim odpowiednią wrażliwością, aby dokładnie wyczuć co dzieje się w danej chwili z jego uczniem i jak najlepiej pomóc mu w osiągnięciu wyższego poziomu. To twórczy i niepowtarzalny proces przekształcania człowieka, bo przecież każdy z nas jest inny i nie da się zastosować tej samej metody.

Większość osób nie zdaje sobie sprawy, że Taijiquan (jak i innych sztuk walki) naprawdę nie można nauczyć się tylko z książek lub kaset wideo. Opanowanie ruchów jakiejś formy jest tak naprawdę dopiero początkiem nauki. W Polsce na tym etapie kończy 99% ćwiczących. Sam ruch wyuczony w ten sposób, jest pusty jak wydmuszka w środku. Tylko rzetelnie wykwalifikowany nauczyciel może pomóc wypełnić tę pustkę. Sprawić, że "qi" zacznie naprawdę krążyć i Taijiquan przyniesie zdrowie oraz realne umiejętności walki na ulicy. Trening bez indywidualnych wskazówek i korekty nie przyniesie żadnych rezultatów.

Oczywiście sam kontakt nawet z najlepszym nauczycielem czy wyjazd do Chin lub Japonii niczego automatycznie nie załatwi. Choć na pewno może znacznie ułatwić osiągnięcie celu. Jedynie tylko ciężki, codzienny trening przez lata może przynieść wysoki poziom umiejętności. W poprzednim systemie szkolnictwa podstawówka trwała 8 lat, liceum 4 lata, a studia wyższe 5 lat. Jak łatwo policzyć opanowanie poziomu podstawowego, trwało prawie tyle co średniego i zaawansowanego razem. To samo odnosi się do sztuk walki, a zwłaszcza Taijiquan. Wyjście ze "stanu początkowego" wymaga bardzo dużo czasu i poświęcenia. I w tym jest właśnie problem. Coraz mniej osób chce przekroczyć próg swojego zaangażowania, który gwarantowałby nabycie chociaż średniego poziomu umiejętności. A jeśli tak ćwiczy się dzisiaj powszechnie, to co zostanie przekazane następnemu pokoleniu...?

Powrót do spisu treści


REFLEKSJE NA TEMAT JEDYNEGO SŁUSZNEGO PRZEKAZU
Tomasz Grycan

wudang@cis.com.pl

Byłem ostatnio w wegetariańskim barze w środku wrocławskiego rynku. W przedsionku do niego na ścianie znajduje się specjalna tablica, do wieszania informacji o różnych imprezach szerzących tzw. holistyczne podejście do życia. Ponieważ ulotek było tam sporo i tylko jedno wolne miejsce prawie przy podłodze, stwierdziłem (pewnie jestem idealistą), że skoro inni byli szybsi, zostaje mi tylko ono. Przylepiłem tam swój plakat o treningach Taijiquan i wszedłem do środka, aby się czegoś napić. Niedługo później siedząc przy stole w głębi sali, zauważyłem jak zwolennicy "instruktorów Maćko", zrywają ze ściany wszystkie plakaty konkurencji (w tym i mój) i wieszają swoje. Zrobili to bardzo sprawnie i szybko, widać było, że mają w tym wprawę. Niedługo po ich wyjściu, pojawili się zwolennicy "Taoistycznego Tai Chi", którzy "wyczyścili" także ścianę, pozostawiając tylko informacje o swoich treningach. Wychodząc stamtąd byłem mocno zdegustowany tą sytuacją. Kiedy będąc w okolicy kilka godzin później, zaglądnąłem tam z ciekawości, plakatów "Taoistycznego Tai Chi" już nie było, a pojawiły się znowu "instruktorów Maćko". Po tym doświadczeniu już nie zostawiałem tam swoich ulotek. Stwierdziłem, że to nie ma sensu.

Wszyscy mistrzowie sztuk walki zawsze mówią, że nie ma czegoś takiego jak jeden najlepszy styl lub przekaz na świecie. Stale podkreślają, że istnieje tylko osoba o większych lub mniejszych umiejętnościach i to czy ćwiczy taką lub inną sztukę, nie gwarantuje jej od razu sukcesu. Każdy system ma swoje mocne i słabe strony. Ważny jest tylko własny wysiłek włożony w osiągnięcie celu czyli ilość potu wylanego na sali. Kontakt nawet z najlepszym mistrzem, spadkobiercą stylu, nic nie da, jeśli nie włoży się w to odpowiednio dużo pracy i zaangażowania.

Kiedy czyta się artykuły polskich ekspertów sztuk walki, a także różnych ośrodków szerzących holistyczne podejście do życia, można zauważyć, że są one pełne wzniosłych ideałów. Mówi się w nich stale o wysokich wartościach etycznych, wrażliwości i olbrzymiej moralności ich uczniów. Fundamentem jest poszanowanie tradycji i szacunek dla wszystkich istot, a zwłaszcza tych słabszych.

Tymczasem na ulicach można zauważyć coś całkiem odmiennego. Zaraz po wakacjach na początku nowego roku szkolnego odbywa się istna wojna plakatowa. Przedstawiciele różnych ośrodków zrywają lub zalepiają informacje konkurencji. Starają się zdobyć jak najwięcej uczniów, poprzez niedoinformowanie ludzi. To bardzo nieetyczna praktyka, lecz niestety już powszechna u nas.

Dlaczego zwolennicy jednego stylu lub nauczyciela, uniemożliwiają poznanie innej sztuki lub uczenia się u kogoś innego? Skąd bierze się ta nienawiść do wszystkiego obcego? Skąd wzięło się przeświadczenie, że istnieje tylko jeden właściwy styl-przekaz dobry dla wszystkich? Dlaczego w tak bezwzględny sposób stara się wymusić na innych, aby ćwiczyli to samo?

Wydaje mi się, że bardzo wiele osób nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swoich działań. Usuwanie informacji o innych treningach w okolicy, doprowadza do tego, że wielu ludzi nie ćwiczy niczego, bo nie może trafić na coś co im odpowiada. W czym mogłyby się odnaleźć.

Każda ze wschodnich kultur (chińska, japońska, koreańska, wietnamska itp.) ma swój własny koloryt i przyciąga innych ludzi do siebie. Jedni odnajdują się w Karate, a drudzy w Teakwondo, Viet Vo Dao lub Kung Fu. Nie można ich zmuszać, aby ćwiczyli coś innego.

Gdyby zapytać kogokolwiek na ulicy, także tych co zalepiają plakaty innych, co sądzą na temat monopolu jakiejkolwiek instytucji, np. partii politycznej czy firmy (TP S.A., Microsoft), to oczywiście każdy jest temu przeciwny i stwierdza, że należy walczyć z takimi praktykami. Ale równocześnie sam w codziennym życiu stara się przez cały czas narzucić innym swój własny punkt widzenia.

Usuwanie z ulic plakatów i ulotek konkurencyjnych ośrodków krzewienia zdrowia lub sztuk walki doprowadza do pustki informacyjnej na danym terenie. Konsekwencją takich działań jest to, że osoby zaczynające się interesować czymś nowym, nie mogą odnaleźć żadnego nauczyciela. Często dostaję e-maile od osób mieszkających w Warszawie z pytaniem: czy w stolicy są jakieś szkoły Kung Fu, a szczególnie Taijiquan? Przez pewien czas nie mogłem zrozumieć skąd biorą się takie listy, przecież w Warszawie jest największy wybór ośrodków w Polsce. Dopiero potem zrozumiałem, że całkowity laik nie wie, gdzie należy szukać informacji i zdany jest tylko na przypadkowe plakaty na ulicach. Jeśli ma szczęście, trafi na to co go akurat interesuje i będzie ćwiczył. Jeśli ma pecha, to może mieszkać obok szkoły, gdzie są treningi poszukiwanego przez niego stylu i nigdy tam nie trafić.

Wszystkie organizacje ochrony konsumentów domagają się zdrowej konkurencji i zaprzestania praktyk monopolistycznych na rynku. Miejmy nadzieję, że to samo dla naszego własnego dobra będzie obowiązywało także wśród ośrodków krzewienia zdrowia i sztuk walki.

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.